Jump to content
Dogomania

Greven

Members
  • Posts

    7282
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Greven

  1. Wg Ciebie 135 zł za skórzany, porządnie wykonany i jeszcze z "diamencikami" kantar to dużo??
  2. [quote name='Canaveral-staff']życzę Ci abyś była obrzydliwie bogata i będziemy zakupy dla naszych koni w najlepszych sklepach robić[/QUOTE] Wtedy zrobimy międzygalaktyczne zakupy dla WSZYSTKICH naszych koni!! Ostatnio nawet w Grene moje zmysły zostały brutalnie zaatakowane - pomiędzy częściami do traktora wypatrzyłam [B]skórzany[/B] brązowy kantar z "brylancikami"... śliczny i solidny zarazem! I nie zgadniecie, ile kosztował.
  3. O nie!!! Nie rusz Maksiowej grzywy, jest piękna!!! Ja jak wpadam do sklepu jeździeckiego, to krążę między półkami, jak lunatyk. Wszystkiego muszę dotknąć, pomacać, powąchać... Ten specyficzny zapach sklepów jeździeckich - mieszanina pięknie pachnących pasz i skórzanych siodeł, ogłowi, kantarów, oficerek. Mam ogromną słabość do wędzideł i ochraniaczy. Jak kiedyś będę obrzydliwie bogata, to będę je kupować, jak niektóre "gwiazdy" kupują buty, albo torebki :lol: I te ogłowia z cyrkoniami na naczółku, i napierśniki, i dereczki polarowe takie śliczne, i całe regały witamin, oszaleć można! Ostatnio w Galopadzie w Szczecinie odkryłam brokatowy nabłyszczacz do sierści - drobinki złota, albo srebra, do wyboru, O BOŻE! Dobrze, że chociaż naklejki na samochód dawali za darmo - człowiek nie wyszedł z pustymi rękami :lol: [quote name='emhokr']czy nie jest znęcaniem się wycięcie na posladku wałachowi serduszka, a ogierowi łódki z żagielkiem?[/QUOTE] JEST :shake: :diabloti:
  4. złota_wilga, życzę Ci wymarzonego szczeniaka ;)
  5. Greven

    Husse Szczecin

    [I]edit[/I] Udało się nawiązać kontakt, mam nadzieję, że współpraca się ułoży...
  6. [quote name='emhokr'][url]http://dobry-kon.pl/opis/1689844/derka-stajenna-perfect.html[/url] proponuję tą - jest GENIALNA! [url]http://dobry-kon.pl/opis/1759700/derka-jesienno-wiosenna-villa-horse.html[/url] ta też jest milutka i się sprawdza i szczerze - w miarę tanio jak na derkę... moja kumpela ma tam chyba rabat, może by sie udało kilka procent taniej.... [url]http://www.horsepol.com.pl/index.php?str=prod_big&idk=1284&kat=[/url] ta jest sensowna ale droższa [url]http://www.siodlarnia.com/index.php?page=produkt_info&produkt_id=2727[/url] ta również (zarówno sklep jak i towar wybitnie sprawdzony) hihi - co za szał ;p swoich właściwie nie derkuję, chyba, że strasznie zimno, to dziadek, w angielskim boksie na nocki był kilka razy ubrany, a derki ogarniam :D co to praca przy koniach sportowych człowiekowi dała ;p[/QUOTE] Okrótnie mi się podoba druga, trzecia i czwarta! Zwracam uwagę na rozcięcia na łopatkach, a i szew na grzbiecie jest nie bez znaczenia. Ja tak strasznie lubię ładne rzeczy dla koni :( dereczki, czapraczki, kantary skórzane z cyrkoniami... o bosz... A na codzień kantar parciany z zardzewiałym karabinczykiem i ente życie uwiązu... jednego na wszystkie konie. Cięcie kosztów, niestety. Ważniejsze jest nakarmienie, niż ubranie. Czuję się, jak Matka Polka. Ale Dynia pozwoli mi - za pieniądze Ingi - choć na chwilę odżyć! Kupimy śliczną i funkcjonalną derkę!
  7. Na szczęście mój weterynarz oddaje zwierzęta po zabiegach w pełni wybudzone, nawodnione kroplówką, zabezpieczone lekami przeciwbólowymi. Czasem tylko lekko "zawiane"... lekko. Nie wyobrażam sobie odbioru nieprzytomnego, albo półprzytomnego zwierzaka, nie ważne, czy to pies, kot, czy koń.
  8. [quote name='Marina_22']Oczywiście będę szukać jakiegoś behawiorysty, udam się z psiakiem na szkolenie, ale dopiero po nowym roku(...) [/QUOTE] Dla Ciebie to jest "po nowym roku", a dla psa ogromny okres rozwojowy. W przypadku zwierząt trudno później nadrobić to, czego zaniedbało się w momencie, gdy była na TO odpowiednia pora. Szczególnie mając doczynienia z psem problematycznym. Wykastrowałaś, to dobrze. Ale co dalej?
  9. No dopsz, to jestem udobruchana ;) Inga, która adoptuje Dynię, jeśli znajdzie dla niej stajnię pod Warszawą (do 400 zł - pomóżcie!!!), obiecała naszej Lady D. derkę, bo Lady D. nie lubi zimna. Nie ma ochoty spacerować, gdy pada, albo wieje, albo chwyci mróz. A powinna, w końcu koniem jest! Myślę, że w derce zmieni nastawienie życiowe i późnojesienna aura straszną jej nie będzie. Może zaproponujecie jakieś przejściowe derki (ortalion + polar) w sensownej cenie, najlepiej sprawdzone na własnych, albo cudzych koniach? Jeśli macie coś upatrzonego, to poproszę linki do sklepów on line. [B]Wspólnie Dynię kupiliśmy, nazwaliśmy [/B]:diabloti: [B]to teraz ją ubierzmy![/B] :lol:
  10. Pewnie TOZ podpisze stosowną umowę z nowym domem, aby wykluczyć takie ryzyko ;) Ja zaglądam, czekam na wieści.
  11. [quote name='minia7']Pies nie jest rzeczą!!!!!! Jeśli się decydujesz na psa ze schroniska, to bierz odpowiedzialność do końca! Podpisuje się umowę adopcyjną, w której jest wyraźnie napisane, że adopcja jest na cale życie. Jeśli z jakichś względów nie możesz się psiakiem opiekowac, to szukasz mu domu na własną rękę, a nie oddajesz do schroniska. [/QUOTE] Nie wiem, jak u was wygląda to ze strony prawnej, ale w szczecińskim schronisku, czy w naszej fundacji - nie możesz/nie chcesz mieć dłużej zwierzęcia, oddajesz z powrotem. Szukać nowego opiekuna można na własną rękę, ale o tym się powiadamia, a nie zbywa zwierzę nie wiadomo gdzie i jak, bez porozumienia z podmiotem, który je wydał. A jeśli chodzi o całą resztę... Chciałoby się napisać "bez komentarza", ale to aż prosi się o komentarz. Co to za umowa, która narzuca adopcję NA CAŁE ŻYCIE?! Może zweryfikujcie tę umowę, bo jeśli ktoś coś takiego podpisuje, to chyba bez zrozumienia. Ja bym nigdy nie podpisała. Aż dziwne, że ci ludzie w ogóle odważyli się dać znać, że mają z psem problem, zamiast wywieźć go do jakiegoś innego schroniska i w razie pytań powiedzieć, że uciekł, a oni nie mogli dodzwonić się do wolontariusza. Twoim zdaniem - jeśli pies faktycznie sprawiał zgłaszane problemy - mieli się z nim MĘCZYĆ przez kolejne kilka lat, sobie, swojej rodzinie i psu gotując piekło? Nie zawsze adopcja wypali. Czasem naprawdę ludzie, mimo najszczerszych chęci, nie mogą zatrzymać zwierzęcia.
  12. Mnie się otwiera link z postu FLY. Ja miałam psa z zerwanym więzadłem. To był stary uraz (pies schroniskowy), ale nasz ortopeda sobie poradził. Najgorsze było hamowanie psa przed zmarnowaniem jego pracy. Na plus - pies lekki, skundlony husky. Na minus - ruchliwy, jak cholera. Spacery na krótkiej smyczy, zakazł włażenia na meble, wsadzanie do auta... o dziwo, wszystko pięknie się wygoiło. Pies trafił do nowego domu, gdzie spełniane było zalecenie lekarza - rehabilitacja przez pływanie. I on i opiekunka uwielbiali pływanie w jeziorze i rehabilitacja trwała cały sezon. Chodził, biegał, skakał - żadnych śladów kulawizny, nic się nie popsuło. Tylko trzeba naprawdę uważać w pierwszych tygodniach, a potem pilnować wagi psa i dbać i rozsądną rehabilitację. Twoja suka ma uprawnienia, że chcesz ją rozmnażać?
  13. Nie chcecie, to Wam nie powiem, ale dzisiaj przyjrzałam się i mam pewność - rzep ogonowy Dyni zaczyna ładnie zarastać! Lady Dynia nadal się czochra, ale już nie zachowuje się, jakby od tego zależało jej życie. Czyli nieśmiertelny i dobry na wszystko imaverol zadziałał! :lol: Poszukiwania stajni nadal trwają. Dzięki dziewczyny za namiary. Może ktoś jeszcze ma jakiś pomysł?
  14. Pies w schronie, czy w okresie adaptacyjnym w nowym domu może być zupełnie inny, niż po aklimatyzacji. Czasem schroniskowy agresor okazuje się wspaniałym psem rodzinnym, a przytulak patrzący wszystkim w oczy i uroczo merdający ogonkiem - domowym terrorystą. Dużo zależy od psa, nie tylko od traktowania przez nowych opiekunów. Jeśli ludzi przerósł problem, to faktycznie lepiej, że w porę psa oddali (zanim doszło do nieszczęścia), powiedzieli co i jak - to ważna informacja i dla wolontariuszy i dla kolejnych adoptujących, a że teraz szczeniak... no nie wiem, ale jakoś im się nie dziwię. Dorosły pies ze schroniska to zawsze wielka niewiadoma. Niesie na grzbiecie bagaż doświadczeń, przyzwyczajeń, nawyków - niekoniecznie dobrych. Bezdomność i warunki schroniskowe sprawiają, że psy uczą się różnych przydatnych technik, by przeżyć, najeść się, znaleźć w centrum zainteresowania i doprosić o głaskanie, o spacer. Ja bym nie piętnowała ludzi, którzy mimo chęci, nie poradzili sobie z niesprawdzonym (schronisko, to nie dom tymczasowy) psem.
  15. Ja bym zadzwoniła do ZK i dopytała o tę hodowlę. Może faktycznie nic złego się nie dzieje, kobieta nie dopilnowała jakiś terminów itd., ale może też się okazać, że Twoje zapytanie będzie przy okazji powiadomieniem o "lewym miocie". Kto wie, co teraz wymyślają rządni zarobku rozmnażacze, może właśnie krycie warunkowe? Bo już teraz nie każdy daje się nabrać na "ostatniego w miocie", co to rodowodu nie dostał, a po wybitnych rodzicach est! - ludzie mają internet, mogą się dokształcić w tych sprawach (co nie znaczy, że niemal każdy laik, z którym rozmawiam, nie wierzy nadal w " piątego, siódmego, ostatniego w miocie". Cudo nie pies i to właśni im udało się go kupić!).
  16. [quote name='iwona&CAR']Jak masz watpliwosci ale gorzej jak jestes pewna i polecano Ci hodowle i to przez hodowce ktory tez jest pewny[/QUOTE] Nie rozumiem, możesz jeszcze raz?
  17. [quote name='panbazyl']Byla by idealna przy sportach zimowych - ciągniecie nart. Serio.[/QUOTE] Zapowiadają opady śniegu. Może zaczniesz ją zaprzęgać? Jeśli lubi ciągnąć, to niech ciągnie. Wyżyje się, zrealizuje, a Ty będziesz miała mniej nacisku na smycz. Moje psy w sezonie ciągają sanki, poza sezonem oponę. Może praca zaprzęgowa pomoże Ci rozwiązać przy okazji inne problemy.
  18. [quote name='Luna_Lab']a wogóle da sie tu skasować konto? ;//[/QUOTE] Napisz prośbę o skasowanie do moda, albo admina.
  19. Zależy od wagi konia, ewentualnych powikłań, czy w cenie są antybiotyki i dojazd. U średniej wielkości konia 400-600 zł.
  20. Ja mam obecnie kundla... z wyglądu dla laika owczarek... ale umówmy się, że wilczur ;) Urodzony niewiadomo z jakich rodziców. Pierwsze pół roku życia na podwórku, gdzie za całą aktywność służyło mu podkopywanie i obsikiwanie krzaków. Właściciel sam zaciągnął go do mojego samochodu, żeby mieć pewność, że zabiorę "problem". NERO, bo tak się wilczur nazywa, pasienie ma tak mocno zakodowane w genach, że mimo iż nikt go tego nie uczył i nikt go do tego nie zachęca, pasie wszystko - konie, kozy, taczkę z sianem, koty, samochód, grupę ludzi. Potrafi paść nawet wodę lejącą się ze szlaucha. GENY, GENY.
  21. [quote name='Madie'](...) Na co takis tarszy Pan siedzacy obok z zona i kotem w kontenerze: "Boże...Przysiągłbym, ze to pies..."[/QUOTE] Świetne ;) Ja kiedyś próbowałam wytlumaczyć jednej panci od małego pieska w nosidełku, jednej od fretki w transporterze i jednej od królika (a może to była świnka morska?), czemu tłumaczę swojemu pitbullowi, że to jest kotek i "kotek nie lubi". Czy dla posiadaczy tych zwierzątek ujmą jest, gdy ktoś - na użytek swojego niezdrowo pobudzonego psa - nazywa je kotkiem? Tanga wie, że "kotek nie lubi" i kotkowi się nie narzucamy.... I smucimy się, że reszta świata nas nie rozumie :diabloti:
  22. [quote name='Fauka']To tak jak nie uświadomić rodziny o tym, jak postępoważ ze schizofrenikiem który jako tako wraca do rzeczywistości i trafia z powrotem do psychiatryka bo nikt mu w domu nie pomógł.[/QUOTE] Opiekunowie psów bywają bardzo odporni na "uświadamianie". Często regres w zachowaniu psa wcale nie jest winą szkoleniowca. On robi, co do niego należy, pracuje z psem, edukuje jego właścicieli, a potem drzwi się zamykają i... wszystko wraca na utarte ścieżki.
  23. Moje pitbullki są wychowane z kotami, ale o ile każdą z osobna zostawię z dowolną ilością kotów, to już obu na raz nie. Ludzie, którzy chcą połączyć swojego "niepewnego" psa z kotem, najczęściej decydują się na kociaka przyzwyczajonego do psów i rzeczywiście - to działa. Ale ja znów obserwuję, że moja starsza suka bardzo niezdrowo nakręca się na maluchy. Nie na zasadzie "dopaść i zagryźć", ale na zasadzie "dyskretnie przyrzymać sobie łapką i lizać, lizać... najlepiej do kości, a że miauczy to tym zabawniej". Podrośnięte, lub dorosłe koty mogę wprowadzać bez żadnego problemu, Tanga nie zwraca uwagi, że mamy "coś nowego", ale maluchy... tego lata trafiło do nas kilka i przyznam, że przez pierwsze dni miałam duszę na ramieniu, kontrolowałam Tangę i izolowałam od kociaków. Początkowo nagradzana była za spokojne ich obserwowanie z dystansu (bez błagalnych pisków i patrzenia mi głęboko w oczy z czytelnym przesłaniem: "pozwól mi, no pozwól mi wziąć sobie to futerko"), potem za leżenie na łóżku, na którym maluchy się bawiły, aż w końcu za delikatne obwąchiwanie i liźnięcia bez pomagania sobie łapami. Kilka miesięcy temu koleżanka wprowadzała do domu kota. Jej dwa małe psy (york i kundelek) nie miały z tym problemu, ale obawiałyśmy się reakcji 6-letniej amstaffki, która mimo że nigdy nie szczuta, źle reagowała na koty spotykane na ulicy, szczególnie jeśli kot szybko się poruszał (ucieka - gonić; nie ucieka - czekać, aż zacznie uciekać). Obecnie Lola może bawić się ogonem i uszami amstaffki, z małymi psami toczy prawdziwe sparingi, ale... tylko i wyłącznie w obecności opiekunki. Na czas jej nieobecności Lola jest zamykana w swoim kenelu w łazience.
×
×
  • Create New...