Jump to content
Dogomania

Aśka Belkowska

Members
  • Posts

    1071
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Aśka Belkowska

  1. Mam wielką słabość do wątków o dzikuskach. Abi na szczęście trafiła do ludzi cierpliwych i ewidentnie robi postepy. Mój Fidel pierwszy raz przytulił głowe do mojej nogi po półtora roku. Cały czas zachowuje sie bardziej jak kot niż pies. Nawet gdy go wołamy, żeby mu założyc rano obróżke, to patrzy i czeka w miejscu. W 2019 roku minęło 7 lat, kiedy go adoptowalismy. Sunia, którą niedawno adoptowaliśmy, jest jego absolutnym przeciwieństwem, choc wyraźnie odpowiada mu obecność towarzysza niedoli, gdy Państwo wychodzą zarabiać na mięsko i masełko. To masełko to jakiś afrodyzjak? ;) Abi na pewno też potrzebuje lekarstwa, którym jest czas. Powodzenia.
  2. Podobnie zachowywał się mój adopciak. Robił osiołka i "urwij głowę, ale się nie ruszę". Wtedy sposobem było na chwilę się zatrzymać, potem się odwracałam, głaskałam i mówiłam "idziemy". Było OK do następnego przystanka. :) Teraz też czasami się zapiera, ale hasło "idziemy na piłeczkę" pomaga. I co z tego, że już ma prawie 8 lat...... Cierpliwości i obserwacji, psy się uczą nas, ale i my wypracowujemy sobie nasz własny język komunikacji. Druga sunia jest zupełnie inna, jej wystarczy hasło "niuśśśśśśka" i już wie, że Pani wzywa. Psy są cudne.
  3. Być może tęskni za towarzystwem psów. Nasz Fidel, zżyty z nami bardzo, zmienił się po adopcji suni. A już zaczynał się robić zgredek, odludek, sorry odpsiaczek. :)
  4. Nasza sunia też, okazało się, boi się psów. Na zapoznaniu z rezydentem powąchała go i spokojnie poszliśmy na spacer. Fidel w ogóle jej "nie wzruszał". Dopiero kiedy przyjechaliśmy do domu, okazało się, że spacer po osiedlu to dla niej horror. Każdy pies czy duży czy mały wywoływał panikę. Bała się nawet stanąc bliżej, zachowywała bezpieczną odległość. :) Minęły dwa lata, teraz nie boi się już psów tak bardzo. Pokazuje zęby tylko tym bardziej wścibskim, ale inne mija bez problemu. Na pewno pomógł jej w pokonaniu strachu nasz pierwszy pies, który psy akurat uwielbia (gorzej z ludźmi). To jej starszy brat, guru i w ogóle naj naj, bierze z niego przykład i ten dobry, i ten zły. Zresztą Fidel zabawnie odgradza ją, kiedy bardzo się złości. Wchodzi pomiędzy i pacyfikuje natręta merdaniem ogonem. Co podpowiedzieć? Nie odpuszczać, nie unikać psów, nie reagować na panikę. Żadne ręce, głaskanie, uspokajania. Oczywiście, gdyby jakiś pies chciał wykorzystać jej lękliwość (a są takie ktore od razu rzucają się na słabsze psychicznie) to zaraz bym ją złapała na ręce, ale tylko w razie zagrożenia. Tą metoda znajoma opanowała lękliwość u swojego yorka (za podpowiedzią behawiorysty). Siadała na brzegu trawnika, gdzie bawiły się psy i tylko siedziała. Piesek o mało nie wchodził jej na głowę ze strachu. A po miesiącu luzik..... Powodzenia.
  5. Gdyby nie to, że już adoptowaliśmy inną sunie, to kto wie, kto wie...... Ciągle wypominam swojej jędzuni, że miała szczęście. Z jej podejściem do psów to cud, że nie odgoniła z zębami na "spacerku zapoznawczym" naszego Fidelka. A szukałam właściwie cały czas pudliczki dla niego, bo i on lubi pudelkowate, i ja zawsze miałam pudelki. Kami jak Fidel - taka sznudlowata bardziej. :)
  6. Kami jest przepiękna. Pamiętam ją ze zdjęć w schronisku, już wtedy miała w sobie taką urokliwą delikatność. Uwielbiam takie futrzaczki-kudłaczki.
  7. Wprawdzie to wątek Fidelka, ale nie obrazi się pewnie, w końcu i tak zgaga się wszędzie wpycha. Tak wygladała NIkunia, gdy ją zabieraliśmy. I poniżej kilerka maskotek.
  8. Tak wygląda przywołanie psa "na miejsce", rano przed wyjściem do pracy. Nie muszę dodawać, że to zwyczajowe miejsce Fidelka.
  9. Dawno Fidel nie gościł w swojej galerii, bo i dogo nie to samo, zaglądam z doskoku. Fidelek nabrał manier statecznego pana, przecież musi dawać wzór dla postrzelonej smarkuli. Decyzja wzięcia drugiego psa, to strzał w "10". Może nie jest to najukochańsza istota w domu, lepszy na pewno byłby spory gnat wołowy do gryzienia na pół roku, ale relacje zbudować mus. :) Oba psiaki już się polubiły, nawet zdarza się, że ogonki chodzą na powitanie poranne. Wprawdzie zagrożenie miski cały czas trwa, ale zawsze po jedzeniu można sprawdzić czy w tej drugiej nie było czegoś lepszego. I ja mam spokój ze zużyciem wody, bo obie miski wylizane na błysk na dwie zmiany. Czasem nawet się zastanawiam czy ja w coś do nich wcześniej w ogóle nakładałam????
  10. Czytając wątek Kolii widze nasze początki z Fidelkiem. Jako dziki piesek nie znał w ogóle miejskiego życia, w dodatku w bloku. Trzeba było bardzo dużo cierpliwości i czasu, żeby te lęki powoli mijały. Dobrze że rodzina Kolii ma dla niej cierpliwość. Przy takim psiaczku największą satysfakcję i radość daje obserwowanie kolejnych postępów w jej socjalizacji. Tez musieliśmy Fidelka wynosić na rękach, tylko po to żeby go stawiać na trawie, bo znał tylko beton i klepisko. Cały miesiąc załatwiał się tylko w domu, pomimo że miał już pół roku. Szelek i obroży nie zdejmowaliśmy mu w ogóle. Kolia jest cudna i warto dla niej trochę się potrudzić. Zdobyta wiedza przy takim piesku bardzo procentuje, wychowanie naszej drugiej suni to już był pikuś, po pracy z Fidelkiem. Drugą sunię też przenoszę przez ulicę, jeżeli jedzie dużo samochodów. Była wyrzucona z samochodu i do tej pory panikuje. A jest już u nas dwa lata. Taki psi los. Trzymam kciuki za domek Kolii.
  11. Dogomaniaczki z dłuższym stażem wiedzą, że na wszystko potrzebny jest czas. Lubię zaglądać na Wasz wątek zamojski, bo mi bliski sercu. Sara nie czuje się pewnie na dworze, więc załatwia się w spokojnym, znanym miejscu. Moja sunia doskonale wie, że na dworze załatwia się potrzeby, ale gdy ją boli brzuch bez skrupułów włamuje się do dużego pokoju i brudzi na rogu dywanu tuż przy drzwiach balkonowych. I kropka. Właśnie mijają dwa lata od adopcji, a dopiero teraz w miarę spokojnie oddycha przy zasypianiu (wczesniej dyszała jakby miała gorączkę) i bez warczenia mija obce psy. Dopiero po roku przestała się ślinić i stresowac w samochodzie itd...itp.... Sara też potrzebuje czasu i pomimo lęku przed obcymi psami, na pewno towarzystwo innych psów pomoże jej ogarnąć psi świat. Dla mojej Niki takim guru jest nasz Fidel, wcale nie samiec alfa. Widze jednak, że gdy jest jakieś "zagrożenie", natychmiast szuka przy nim bezpieczeństwa. Kiedy Fidel podejdzie do innego psa, ona też odważa się z nim powąchać. Zresztą dwa psy to był dobry pomysł.
  12. Ciekawa jestem porad, bo mam podobny problem z adoptowaną sunią. Nasz drugi piesek parę razy próbował ją zachęcić do zabaw, ale został obwarczany. Absolutnie nie umie się bawić, po roku u nas nauczyła się tolerowac psy pod warunkiem, że jej d...y nie zawracają.
  13. Oczywiście, że rozumie intonacje i gesty, i rozumie, że się złościsz na niego po przyjściu do domu. Psy nie pojmują konsekwencji swojego zachowania, jeżeli nie reagujemy natychmiast. Polecam robienie z siebie pajaca, gdy pies załatwi się na dworze. Radocha Wasza nie powinna mieć wtedy granic. :) Miałam ten sam problem po adopcji mojego drugiego pieska. Sunia, jeśli ją boli brzuszek, do tej pory potrafi załatwić się w domu. My jednak ucięliśmy problem u zarania, natychmiast pożyczyliśmy klatkę kennelową, a potem kupilismy własną. Skończyło sie "zwiedzanie" domu podczas naszej nieobecności i brudzenie w razie pilnej potrzeby. Fakt sunia czasem nabrudzi na posłanie, ale lepiej to sprzątnąc anizeli zbierać z dywanu. A poza tym jak ja jej wtedy współczuję..... Uprzedzam od razu żachnięcia. Klatka jest jej azylem, do którego przygotowywaliśmy małą stopniowo. Teraz sama tam wchodzi, kiedy jest bardzo zmęczona. Polecam, jest to duża wygoda, nawet gdy musicie pojechać w obce miejsce.
  14. Dziewczyny "zastukajcie" do Dokaiba na fb. Ona szyje szelki dla uciekinierów, pomaga też sznaucerom.
  15. Ciekawej urody, pokażcie go może na wilczakach? Fundacja SOS Wilczaki
  16. Właściwie wychodzi bez wysiłku. Nika wchodzi do klatki, gdy tylko widzi ze się zbieramy do wyjścia. Niczego nie zmieniło to, że parę razy zostawiliśmy drzwiczki otwarte. Fidel nie jest poirytowany po naszym powrocie, czyli mała mu nie dokucza. Oczywiście dla własnego spokoju przy dłuższych nieobecnościach nadal zamykamy ją w klatce, ale nie ma żadnych oporów przed wejściem do niej. Przy otwartych drzwiczkach po prostu oba psy witają nas przy wejściu, ale nie ma takiego przepychania do głaskania, które było w pierwszym tygodniu po adopcji. Tyle obserwacji. Fakt, że NIka jest absolutnie innym psem niż Fidel. Ona jest taka psia, pełnia szczęścia i działania zamiast myślenia. Fidel zawsze ma jakieś "przemyślenia" i kombinacje. On gdyby raz miał otwarte drzwi, zaraz by wymuszał i zapierał się.
  17. Też zajrzałam z ciekawości jak postępy. Gratuluję. Kennel to jednak wielka wygoda i dla nas, i dla psa. Moja sunia do tej pory mnie rozczula, gdy sama ogłasza "dość rodziny idę spac". I widze potem te czarne śłepka w klateczce. My teraz z kolei ćwiczymy pozostawianie niezamknietej klatki podczas naszych krótkich nieobecności. Pozdrawiam.
  18. Nie ma ideałów. Jezeli Państwo nie są zniechęceni ucieczką, warto dać im szansę. Musze przyznac, że my - niby doświadczeni posiadaniem dzikiego pieska i latami pracy nad jego lękami - omal nie straciliśmy nowej suni. W głupi sposób, bo na chwilę spuściłam ją na pustej plazy w Zwierzyńcu, żeby pobiegała z drugim naszym psem... i po sekundzie dowiedziałam się, że Nika ma niewykle silny instynkt łowiecki. Wymyśliła sobie, że popłynie na środek stawu za lecącym łabędziem. Myślałam, że dostaniemy oboje z mężem zawału. To było dwa miesiące po adopcji. Czego my nie robiliśmy, żeby odwrócić jej uwagę, a ona jak mała motoróweczka.... OCZYWIŚCIE po chwili wróciła. Nie lubię wulgaryzmów, ale jak to mówią w amerykańskich filmach: shit happens.
  19. Też cicho podglądałam, ależ się cieszę. Gratulacje dla Jamora. Trochę miałam obaw, bo u nas w Lublinie nie udało mu się (bodaj trzykrotnie) ze Śnieżkiem. Z Liką warto byłoby trochę popracować, żeby znowu nie zwiała, zwłaszcza, że zasmakowała swobody. A pomimo wszystko CUDNIE!!!!!!
  20. Wczoraj psiaki zrobiły mi urodzinowy prezent. Fidel pierwszy raz wtulił się w futerko Niki.
  21. Jest wiele sposobów na lęk separacyjny, niektórzy np. zostawiają właczone radio. A czasem wystarczy cierpliwośc i czas , żeby pies poczuł się "u siebie". Polecam szkolenia, my się "oswajaliśmy" w psim przedszkolu (my, bo Fidel uczył się pracować z nami, a my poznawaliśmy psi punkt widzenia). A jeśli chodzi o komentarze, ostatnio kolega, który zaczął karmić swojego psa barfem usłyszał, że będzie miał agresywnego psa. Stereotypy górą. :) Plusem kennela sa tez wyjazdy. Zabierasz kennel i masz spokój np. w hotelu. Życzymy powodzenia.
  22. Popieram rady ciotek. Nawet się nie zastanawiaj długo nad kennelem. Mam teraz drugą sunię. Pierwszy psiak szybko się nauczył "cywilizowanych" zasad, mimo że jemu było na pewno trudniej bo wyprowadzaliśmy go z dzikości. Niuńka jednak nie ma czasu na zastanawianie się, świat jest ciekawy, ciagle coś się dzieje. Jak tylko po tygodniu do adopcji zaczęła nam demolowac mieszkanie, natychmiast pożyczyłam od koleżanki klatkę.... i jak tylko okazało się, że to strzał w "10" - kupiliśmy swoją. Teraz niunia jak ma już nas dość ;) sama sobie do niej wchodzi. :) Do klatki przyuczaliśmy ją dając jej tam miskę i smaczki. Dostawała codzienne porcje właśnie w klatce, kostki do ogryzania też w klatce. Bardzo szybko się nauczyła, a my teraz spokojnie możemy ją kochać za jej szalony charakterek, a nie denerwować się niszczycielkimi zapędami. Kupiliśmy przez internet, ale poszukaj w średniej cenie, bo te tańsze są dość "delikatne". W efekcie szkoda pieniędzy. Nasz poprzedni pudelek był mistrzem w zdobywaniu "sprawności harcerskich", mimo swego maleńskiego wzrostu potrafil pokonac niejedną przeszkodę. Gdybym ja wtedy wiedziała to co teraz!!! Dopiero adopcja dzikiego pieska tak naprawdę nauczyła mnie jak rozumieć psa.
  23. Żeby nie było, że zaniedbuję głównego bohatera wątku - zdjęcie wspólne, I żeby być zupełnie prawdomówną - głównym bohaterem jest żółty ser. ;)
×
×
  • Create New...