Jump to content
Dogomania

Czy zakładasz psu kolcztke???Czy zrobiłbyś to gdybyś miał wielkiego psa???  

502 members have voted

  1. 1. Czy zakładasz psu kolcztke???Czy zrobiłbyś to gdybyś miał wielkiego psa???

    • Nie-psa to boli, wystarczy odpowiednie wychowanie a nie będzie ciągnął na smyczy.
      302
    • Tak-mam nad psem lepszą kontrole.
      32
    • Zależy w jakiej sytuacji, nie na każdym spacerze.
      169


Recommended Posts

Posted

[quote name='behemotka']Martwi mnie, że nawet ludzie, którzy przecież kochają i chyba szanują psy, często wyrażają się o nich nad wyraz pogardliwie :roll:
"To moja własność"
"Jestem właścicielem psa"
"To TYLKO zwierzę" [w kontekście np. niemożności przewidzenia każdej reakcji]
"To TYLKO pies"
[/quote]

Dla Ciebie to pogardliwe, ze MOJ pies jest MOJA wlasnoscia i ze jest tylko zwierzeciem? Ja tam mysle, ze dla MOICH psow duzo fajniej jest byc MOJA wlasnoscia, niz nie byc :lol: mimo, ze sa TYLKO psami i jak zawolam, to maja porzucic reszte swiata i udac sie ze mna w jednym kierunku:loveu:

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

pirwsze 2 minuty spaceru to jest siusianie, potem idziemy na boisko przetrenowac i przypomniec sobie pare najwazniejszych komend. potem troche biegania, potem idziemy do parku ladnie przy nodze ale bez smyczy. a potem w parku pies juz ma swoje zycie pod moim bacznym wzrokiem. on potrzebuje luzu i wolnosci tak jak ja. spacer jest wtedy przyjemnoscia. uwielbiam patrzec jak weszy, jak na mnie luka, jak sie sam pilnuje, jak reaguje na skinienie glowa.jak zatacza kola lekkim klusem, pieknie wyciagniety w pozie typowej dla goldena. a potem z przyjemnoscia patrze na uszczesliwiona paszcze gdy bawi sie lub po prostu biega wsrod innych psow,,,
nie puszczam go na zywiol zeby sobie sponiewieral ajkiegos pieska. kontroluje to. nie wychodze z zalozenia takze ze dwa samce maja sie bawic, ale takze nie zakladam ze zaraz beda walczyc, szczegonie ze dwa samce nie bedace na smyczy, potrafiace normalnie kontaktowac sie z innymi psami nie walcza ze soba bo to jest nieefektywne, bo nie ma o co i po co, bo w koncu to nie jest to co instynkt narzuca celem zachowania gatunku...nie widze problemu gdy Brutus kontaktuje sie po psiemu z innym samcem, obserwuje i wim kiedy nalezy pomoc mu wycofac sie a kiedy po prostu sie obwachaja , obsikaja kawalek podlogi i pojda w przeciwne strony. malo tego gdy spotykamy tego samego psa 5 min pozniej to nie ma zadnego zainteresowania z obu stron. i to jest wlasnie normalne zdrowe zachowanie psa. wywazony kontakt z innymi psami, pilnowanie sie wlasciciela bez koniecznosci linek czy ciaglego przywolywania, bez nakrecania na sile na zabawki i bez wymagania stalego gapienia sie na mnie. piesa i tak wybiera mnie bo to mnie sie pilnuje sam, z wlasnego wyboru. pozornie bez mojego zaangazowania. wiec jednak jestem bardziej atrakcyjna niz wszystko inne....to mi bardziej pochlebuia niz praca, praca, uzaleznianie na zabawke, praca i praca, i ciagle nakazy i zakazy.
zdecydowanie wole takie partnerstwo, ja jestem wlascicielka mojego psa na paierze, wg prawa. on jest wlascicielem kawalka mojego serca i to ma wieksza wartosc. nie jest tylko psem i nie wiadomo jak sie zachowa. to moj swiety obowiazek poznac go na tyle dobrze zeby wiedziec jak sie zachowa. jest czlonkiem rodziny choc innego gatunku... jest przyjacielem i partnerem, nie niewolnikiem. on nie ma pracowac dla mnie. on ma zyc obok mnie ....

joan, bardzo przykro sie ciebie czyta - ma rzucic wszystko i przyjsc i juz, bo tak!
moze gdybys nie byla wlascicielem swoich psow to mialyby znacznie lepsza pania, nie prztszlo ci to do glowy? moze bylyby czesto glodne, bezdomne, ale wolne...

Posted

jeden z moich psow byl wolny-z lasu jest. jakos wybral ludzi niz tez las, dziwne, nie? i jak mu powiem, ze ma siedziec, to siedzi, a jak ma przyjsc-to przychodzi :-o i zabawia sie czasem ze znajomymi psami, owszem, czemu nie. i nie chodzi przy nodze caly spacer. no ale podle ma zycie ze mna;] nie chce wiedziec, jacy byli jego poprzedni wlasciele, niewatpliwie nauka nie meczyli, wychowali potwora, ktory skonczyl w lesie. wiem, co moj pies zrobilby, gdyby nawet teraz trafil do domu, gdzie nie bylby tylko psem. Twojego psa sie nie czepiam, poki nie bedzie sie napraszal moim bez uprzedzenia :)

Filozofujesz. Gdybasz. Pies to pies. To nie jest pejoratywne okreslenie w moich ustach, ale takie sa fakty.

Posted

[quote]moze gdybys nie byla wlascicielem swoich psow to mialyby znacznie lepsza pania, nie prztszlo ci to do glowy? moze bylyby czesto glodne, bezdomne, ale wolne...[/quote]

No, to faktycznie genialne stwierdzenie :shake: Popatrz na psy w schroniskach, które przez siatkę błagają o to żeby człowiek ich dotknął. Na bezdomne kundle, biegające po ulicach, które pójdą za pierwszą osoba, która gwizdnie i się do nich schyli.

Strasznie mają te psy, z którymi właściciele o zgrozo pracują, wymagają czegoś, prawda? Przecież pies wcale nie chce zadowolić właściciela, nie sprawia mu przyjemności wspólna praca i zabawa, o nie. Na pewno każdy burek wolałby ganiać wolny jak dzikie wilki ze sforą po lesie.

Posted

[quote name='prittstick']:WTF::roflt: prawie jak artystyczna bohema:evil_lol:[/quote]

Hihi, "my cyganie co pędzimy z wiatrem" :evil_lol::diabloti:

To Isabelle też pisała o tym, żeby na psa wołać zalotnie i uwodzicielsko? Zaczynam być fanką jej stylu :cool1:

Posted

dziwne ale od jakiegos czasu mam wrazenie ze gadam z automatem. nakrecacie sie nawzajem czy jak? potraficie zamiast zlosliwosci, przytykow czy wysmiewania czytac tekst ze zrozumieniem? bo ja was czytam to mam wrazenie ze to nie waszym psom przyda sie szkolenie, to ich wlasciciele powinni wrocic do szkolnej lawki....i to w szkole specjalnej....tam naprawde mozna sie czegos nauczyc.
ja juz koncze ten temat. kolczatka w waszym przypadku przydalaby sie nie waszym psom tylko wam, i kagance, najlepiej fizjologiczne ....
z kazdym chetnie pogadam na temat mojej pracy z psem ale nie w tym watku

Posted

[quote name='isabelle30']dziwne ale od jakiegos czasu mam wrazenie ze gadam z automatem. nakrecacie sie nawzajem czy jak? potraficie zamiast zlosliwosci, przytykow czy wysmiewania czytac tekst ze zrozumieniem? bo ja was czytam to mam wrazenie ze [B]to nie waszym psom przyda sie szkolenie, to ich wlasciciele powinni wrocic do szkolnej lawki....i to w szkole specjalnej[/B]....tam naprawde mozna sie czegos nauczyc.
ja juz koncze ten temat. [B]kolczatka w waszym przypadku przydalaby sie nie waszym psom tylko wam, i kagance, najlepiej fizjologiczne[/B] ....
z kazdym chetnie pogadam na temat mojej pracy z psem ale nie w tym watku[/quote]

Nie ma to jak krytykować innych za złośliwości, samemu przy tym wykazując się wysoką kulturą osobistą i taktem :cool1:

Posted

[quote name='jo_ann']Dla Ciebie to pogardliwe, ze MOJ pies jest MOJA [B]wlasnoscia[/B] i ze jest [B]tylko zwierzeciem[/B]? Ja tam mysle, ze dla MOICH psow duzo fajniej jest byc MOJA wlasnoscia, niz nie byc :lol: mimo, ze sa TYLKO psami i jak zawolam, to maja porzucic reszte swiata i udac sie ze mna w jednym kierunku:loveu:[/quote]
Nie twierdzę, że psy mają u Ciebie źle. Z postów wnioskuję, że przeciwnie - trafiły w dobre ręce.
Ale tak, mówisz o nich pogardliwie. Bo własność to rzecz, przedmiot, a określenie "tylko" z definicji deprecjonuje, prawda?

Postów isabelle30 w ogóle mi się nie chce komentować, jako że i wyrażać się po ludzku nie umie [SIZE=1](pełno błędów, literówek, koszmarna interpunkcja, fatalna składnia, brak wiedzy o roli shifta, nieumiejętność podziału "myśli" na części i zdania - aż żal, że ktoś taki będzie uczył dziecko pisać :shake:)[/SIZE], i wymyśla koncertowe absurdy - jak psy głodne i bezdomne, ale wolne, oraz zalotne wołanie pieniącego się zwierza :evil_lol:

PS. I chamstwo na dodatek - zaimek drugiej osoby piszemy wielką literą; isabelle30, skoro już wspominasz o szkole - wszystkie lekcje polskiego przespałaś czy jak? :roll:

Posted

Ze znajomym psem to już inasza inszość. Moje burki czasami rozdzielamy, bo z rudzielcem pracuję intensywnie nad opanowaniem leku w stosunku do duzych psów, i mamy jednego goldena(o zgrozo!), który jest ukochanym kolegą mojej suki, bo jest spokojny, nie narzuca sie, pozwala jej na przejęcie kontroli w ich znajomości, i wcale nie mówię, tu o dominacji. chodzi o to, że potrafi się nią nie interesować, olać. Tutaj wręcz nawmawiam rudziznę do kontaktu z innym psem, bo ze mną to ona pracuję chętnie.

Diego z kolei od małego bawił się z suką bokserką, na jej widok dostaje ślinotoku, kocha ją miłością pierwszą i najmocniejszą, bawią się razem świetnie, szczególnie, że gabarytowo są podobne.
Tylko, że nawet w takiej sytuacji kiedy pańcia woła, nie ma zastanowienia, natychmiast przybiega, a często gęsto po chwili odsyłam go dalej do zabawy. Chociaż on zasadniczo po 15 minutach i tak sie nudzi i przychodzi mnie męczyć:placz:

Dlatego droga Isabello, nikt nie mówi, żeby psy trzymać w ciemnej piwnicy, co by ze mną, tylko ze mną i wyłącznie ze mną kontakt miały. Nie mniej jednak piesek NIE może woleć innego pieska od pańci. Ot, taka wstrętną egoistką jestem. :diabloti: Malo tego, powiem, że nigdy nie musiałam odkręcać u Diega agresji, i nie musiałam interweniować w jego kontakty z innymi psami, bo on je OLEWA.:diabloti: Tak sam z siebie, bez moich nakazów, zakazów, linki, smaków czy co Ty tam jeszcze uważasz, że narzędzie "tortur". Bo Dieguś po prostu sam z siebie uważa mnie za najcudowniejszą istotę na świecie :cool3:
To on zdecydował, że ciekawsze są zabawy z pańcia, ćwiczenie, komend i łapanie freesbie. To była jego suwerenna decyzja, bo ja mu nie broniłam kontaktów z innymi psami.
Chyba jakiś męczennik, skoro zamiast być wolny woli żyć w zniewoleniu i męczarniach ze mną :evil_lol:

Posted

To ja wam tego trochę zazdroszczę. Mój poprzedni pies, collie, tak miał, że sam z siebie wolał mnie, olewał inne psy. Nigdy nie był jakoś specjalnie szkolony, a i tak był cudownym i niekłopotliwym psem. A dodam jeszcze, że był znajdą, psem z ulicy.
A golden...pies bardzo, bardzo towarzyski, od zawsze. Przyznam, że na pewno popełniłam przy jego wychowaniu sporo błędów. Między innymi na początku bałam się go spuszczać ze smyczy i puszczałam tylko, jak była gromadka psów, aby nie uciekł. Teraz wiem, jaki to był ogromny błąd. Nie uczyłam psa, że ja jestem fajna, nie bawiłam się z nim, tylko puszczałam do psów :oops:
może to zaważyło na całym naszym późniejszym życiu. Potem Duffel, jak tylko widział psa, dostawał amoku. Leciał do każdego psa, uciekał na psią polanę, nie wracał w ogóle. W ruch poszła linka, smaczki-najpierw działało, potem mimo żmudnych ćwiczeń nic się nie zmieniało. Miałam tego naprawdę dosyć, każdy spacer był męczarnią, modliłam się, żeby nie spotkać innych psów.
Chyba najlepszą decyzją była kastracja. Pies zmienił się diametralnie, bardziej się pilnuje, nie gna do każdego psa, jest odwoływalny. Ale...są psy, do których podbiega mimo mojego "nie wolno". Nie wiem, jakimi kryteriami się kieruje. Podbiegnie, obwącha się i wraca, jednak nie podoba mi się to zachowanie. Staram sie na spacerach mieć oczy dookoła głowy, pierwsza wypatrzeć psa i zawołać go, po czym nagrodzić, ale nie zawsze mi się to udaje. Nie wiem, jak to zrobić, żeby był odwoływalny od każdego psa.
Znajome psy to inna kategoria. Jak widzę, że idzie nasz znajomy psiak luzem, obok właściciel, to pozwalam Dufflowi do niego podbiec. Aczkolwiek czasem nawet na mnie nie spojrzy i sam podbiega-to też mi się do końca nie podoba.
Jest zwierzęciem okropnie towarzyskim, bawi się z każdym psem, nie przejawia najmniejszej agresji. Uwielbiają go małe pieski z naszej okolicy.
Z dorosłymi samcami też się bawi. Niby lepsze to, niż jakby miał być agresywny. Ale z drugiej strony chciałabym, aby bardziej olewał te psy. Może to przychodzi częściowo z wiekiem ? Choć Duffel ma 2 lata i nic się prawie nie zmieniło. Tyle tylko, że po kastracji na spacerach nie ucieka, najwyżej podejdzie się obwąchać, chwilę pobawić czasami i wraca do mnie.

Posted

[quote name='Ewa&Duffel']To ja wam tego trochę zazdroszczę. Mój poprzedni pies, collie, tak miał, że sam z siebie wolał mnie, olewał inne psy. Nigdy nie był jakoś specjalnie szkolony, a i tak był cudownym i niekłopotliwym psem. A dodam jeszcze, że był znajdą, psem z ulicy.
A golden...pies bardzo, bardzo towarzyski, od zawsze. Przyznam, że na pewno popełniłam przy jego wychowaniu sporo błędów. Między innymi na początku bałam się go spuszczać ze smyczy i puszczałam tylko, jak była gromadka psów, aby nie uciekł. Teraz wiem, jaki to był ogromny błąd. Nie uczyłam psa, że ja jestem fajna, nie bawiłam się z nim, tylko puszczałam do psów :oops:
może to zaważyło na całym naszym późniejszym życiu. Potem Duffel, jak tylko widział psa, dostawał amoku. Leciał do każdego psa, uciekał na psią polanę, nie wracał w ogóle. W ruch poszła linka, smaczki-najpierw działało, potem mimo żmudnych ćwiczeń nic się nie zmieniało. Miałam tego naprawdę dosyć, każdy spacer był męczarnią, modliłam się, żeby nie spotkać innych psów.
Chyba najlepszą decyzją była kastracja. Pies zmienił się diametralnie, bardziej się pilnuje, nie gna do każdego psa, jest odwoływalny. Ale...są psy, do których podbiega mimo mojego "nie wolno". Nie wiem, jakimi kryteriami się kieruje. Podbiegnie, obwącha się i wraca, jednak nie podoba mi się to zachowanie. Staram sie na spacerach mieć oczy dookoła głowy, pierwsza wypatrzeć psa i zawołać go, po czym nagrodzić, ale nie zawsze mi się to udaje. Nie wiem, jak to zrobić, żeby był odwoływalny od każdego psa.
Znajome psy to inna kategoria. J[B]ak widzę, że idzie nasz znajomy psiak luzem, obok właściciel, to pozwalam Dufflowi do niego podbiec. Aczkolwiek czasem nawet na mnie nie spojrzy i sam podbiega-to też mi się do końca nie podoba.[/B]
Jest zwierzęciem okropnie towarzyskim, bawi się z każdym psem, nie przejawia najmniejszej agresji. Uwielbiają go małe pieski z naszej okolicy.
Z dorosłymi samcami też się bawi. Niby lepsze to, niż jakby miał być agresywny. Ale z drugiej strony chciałabym, aby bardziej olewał te psy. Może to przychodzi częściowo z wiekiem ? Choć Duffel ma 2 lata i nic się prawie nie zmieniło. Tyle tylko, że po kastracji na spacerach nie ucieka, najwyżej podejdzie się obwąchać, chwilę pobawić czasami i wraca do mnie.[/quote]


ja bym tak samo reagowała na każdego psa, czy to znajomego czy nie, zajmowała psa sobą, skupiała jego uwagę na sobie, bez względu czy psa znasz czy nie. To TY decydujesz, do którego psa może podejść, do którego nie. Stąd może się brać to ignorowanie zakazu. No bo w sumie na chłopski rozum, skąd pies ma wiedzieć dlaczego akurat do tego psa może sobie swobodnie podchodzić, a inne ma olewać? Pies nie kieruje się kryteriami ludzkimi. Ponadto pies przynajmniej na początku może sprawdzać gdzie leży ta granica, może kwestionować Twoje przewodnictwo-niekoniecznie ma to coś wspólnego z dominacją.
Dlatego musisz KONSEKWENTNIE wymagać zawsze tego samego. Czyli chcesz wypracować ignorowanie piesków, to musisz wymagać ignorowania również tych znajomych. W innym przypadku dajesz psu sprzeczne sygnały.

Posted

[quote name='isabelle30']est przyjacielem i partnerem, nie niewolnikiem. on nie ma pracowac dla mnie. on ma zyc obok mnie ....[/quote]

[FONT=Georgia][COLOR=Olive][B]Praca dla człowieka i partnerowanie sobie w życiu moim zdaniem ze sobą nie kolidują. W jakim celu udomowiono te zwierzęta? bo raczej nie żeby je nosić w torebkach i kupować im ekstra gadżety.
Od zawsze psy pracowały dla człowieka, dlatego powstały poszczególne rasy charakteryzujące się pewnymi cechami i umiejętnościami. Wszystkie te psy służyły niegdyś do konkretnych zadań i mimo to żyły obok w przyjaźni ze swoim panem.
Praca dla psa nie jest katorgą, to że się od psa czegoś wymaga nie jest złem. To natura psa, pies jest psem czyli pierwotnie stworzeniem, które ma być posłuszne właścicielowi.
[/B][/COLOR][/FONT]

Posted

[quote name='***kas']ja bym tak samo reagowała na każdego psa, czy to znajomego czy nie, zajmowała psa sobą, skupiała jego uwagę na sobie, bez względu czy psa znasz czy nie. To TY decydujesz, do którego psa może podejść, do którego nie. Stąd może się brać to ignorowanie zakazu. No bo w sumie na chłopski rozum, skąd pies ma wiedzieć dlaczego akurat do tego psa może sobie swobodnie podchodzić, a inne ma olewać? Pies nie kieruje się kryteriami ludzkimi. Ponadto pies przynajmniej na początku może sprawdzać gdzie leży ta granica, może kwestionować Twoje przewodnictwo-niekoniecznie ma to coś wspólnego z dominacją.
Dlatego musisz KONSEKWENTNIE wymagać zawsze tego samego. Czyli chcesz wypracować ignorowanie piesków, to musisz wymagać ignorowania również tych znajomych. W innym przypadku dajesz psu sprzeczne sygnały.[/quote]

Dzięki za radę, wydaje mi się to słuszną metodą, czyli muszę mu zabronić podbiegania do każdego psa bez mojego pozwolenia. Tylko problem jest taki, że nie zawsze wiem, jak to zrobić :oops:
Generalnie zna komendę "nie wolno" i jak jest obok mnie to zazwyczaj zareaguje, ale nie zawsze. Jak pierwszy wypatrzy psa, to też czasem na wołanie wróci, a czasem do niego podbiegnie. Nie wiem, jak to zrobić, żeby zawsze wybierał mnie...

Posted

póki co linka, 15m i pies się wybiegać na tym może, bo nie musisz jej ciągle w ręce trzymać, może swobodnie na ziemi leżeć, w sytuacji awaryjnej przydepniesz/chwycisz. Po prostu nie daj mu możliwości ignorowania komendy. Kiedy ogląda się za pieskiem, staraj się zwrócić jego uwagę na siebie, ewentualnie lekko pociągnac w Twoim kierunku. Po prostu zmusić go do wykonania komendy, i oczywiście sowicie wynagrodzić to przyjście.

Ja z moim rudzielcem tez na lince, bo cholera mała uwielbia ptaki ganiać, w ogóle nie odpuści zwierzynie żadnej, więc nie daje jej możliwości zignorowania komendy "do mnie", czy " nie".

To jest trochę uciążliwe, ale efekty są. Z czasem ta linka znika.
Najważniejsze, to nie pozwolic mu na takie olewanie Ciebie. Wtedy utrwala mu się jedno, że to on sobie wybiera kiedy mu pasuje Cię słuchać, a kiedy olać.
No i musisz pamiętać, że dla niego takie podejście do pieseczka jest poniekąd samonagradzającym zachowaniem. Tak samo jak dla mojej suki pogoń za ptakiem/kotem/zającem.

Posted

Chwila nieuwagi i znowu jakieś fochy :roll::evil_lol:
[B]Ewa [/B]mój pies miał tak ogólnie... cały świat jak ten motylek, który ma wszystko w d*pie.
Do współpracy został zmuszony + kastracja, która oderwała jego uwagę i nos od trawy, a skierowała na żarcie.
Ile to on rzeczy chciał, czego nie chciał zrobić, co próbował i jak się buntował - widziało kilka osób.
On też za jedzenie mógłby dużo zrobić, ale czasem nie chciał, bo było coś fajniejszego. Właśnie linka i nie ma, że coś chce (zeżreć pieseczka - odwrotna sytuacja do Twojej poza "chce"), bo ma być po mojemu.
Wszystko jest stopniowo... Nero w wieku 6 lat zaczął aportować, przeciąga się ze mną zabawkami, co wcześniej było niemożliwe - zabawka do pomemłania, najlepiej pluszowy miś i "zostawcie mnie w spokoju w moim własnym świecie".

Posted

[quote name='prittstick']:WTF::roflt: prawie jak artystyczna bohema:evil_lol:[/quote]
Tiaaaa, mam takiego artystę w domu :evil_lol:. Trudno określić, ile lat spędził na ulicy cudownie wolny, zaj... głodny itd. Być może był kiedyś z ludźmi, ale jeśli nawet, to byli to zdecydowanie rzecznicy psiej wolności, bo socjal miał zerowy i w wieku kilku lat nie umiał absolutnie nic z rzeczy, których od psa zazwyczaj wymagamy (siadanie, chodzenie na smyczy, cokolwiek).
I kiedy już był jedną nogą w lepszym świecie (zagłodzony i przemarznięty), wolność się skończyła, trafił do znanej faszystki szkolącej i kastrującej swoje kundle, a dziś nie można się opędzić od jego natręctwa. W wieku 10-12 lat (schorowany i uszkodzony fizycznie) domaga się przeciągania zabawkami, rzucania frisbee, chętnie pokaże parę sztuczek, bo bez tego jego życie jest jakby niepełne. Kiedy biorę do ręki szelki do tropienia, dostaje głupawki. W d... ma wolność, swobodę i te sprawy. Wychowany na ulicy błyskawicznie odkrył, do czego służy łóżko i że najfajniej drzemie się opartym o stopy człowieka. On i jemu podobne są dla mnie najlepszym dowodem na to, do czego został stworzony pies, a może - pardon - dlaczego pies, stworzony do innych, wyższych celów, przyszedł do człowieka i wybrał życie w jego towarzystwie.
Oj, coś mi długo wyszło...

Posted

[quote name='Mokka']Tiaaaa, mam takiego artystę w domu :evil_lol:. Trudno określić, ile lat spędził na ulicy cudownie wolny, zaj... głodny itd. Być może był kiedyś z ludźmi, ale jeśli nawet, to byli to zdecydowanie rzecznicy psiej wolności, bo socjal miał zerowy i w wieku kilku lat nie umiał absolutnie nic z rzeczy, których od psa zazwyczaj wymagamy (siadanie, chodzenie na smyczy, cokolwiek).
I kiedy już był jedną nogą w lepszym świecie (zagłodzony i przemarznięty), wolność się skończyła, trafił do znanej faszystki szkolącej i kastrującej swoje kundle, a dziś nie można się opędzić od jego natręctwa. W wieku 10-12 lat (schorowany i uszkodzony fizycznie) domaga się przeciągania zabawkami, rzucania frisbee, chętnie pokaże parę sztuczek, bo bez tego jego życie jest jakby niepełne. Kiedy biorę do ręki szelki do tropienia, dostaje głupawki. W d... ma wolność, swobodę i te sprawy. Wychowany na ulicy błyskawicznie odkrył, do czego służy łóżko i że najfajniej drzemie się opartym o stopy człowieka. On i jemu podobne są dla mnie najlepszym dowodem na to, do czego został stworzony pies, a może - pardon - dlaczego pies, stworzony do innych, wyższych celów, przyszedł do człowieka i wybrał życie w jego towarzystwie.
Oj, coś mi długo wyszło...[/quote]

[FONT=Georgia][COLOR=Olive][B]Mokka a spróbuj teraz mu zwrócić tą WOLNOŚĆ bo ja nie wyobrażam sobie mojej suki nawet na chwile zostawić na dworze samej, czasami jak idziemy w lesie i zniknę jej z oczu za jakąś górką to max panika, biegnie jak głupia i kiedy dobiega to na mnie skacze z radości że nigdzie daleko nie odeszłam, że jestem i na nią czekam.
Moja sunia zaznała "wolności" u poprzedniego właściciela, czasami udało jej się z łańcucha uciec albo oni ją spuszczali a teraz jestem w 100% pewna że nie chcialaby wrócić do gonienia po wsi, głodowania i spania gdzie popadnie.

[/B][/COLOR][/FONT]

Posted

Foresciu z lasu tez jakos na wolnosc nie chce dluzej niz na chwilke. Jak cwicze z suka , a on moze lazic wolno-to mi sie wpycha nonstop i mowi, ze on to zrobi lepiej:evil_lol: Moj dziwak kochany, tylko pies:loveu: woli byc z tylko czlowiekiem ;)

Posted

podobnie mój kundel z leśnej nory, który przez 2 tyg dreptał za mną po górach, byleby go tylko przygarnąć ;) nie zrażał się jakoś, że psy już będące w rodzinie chciały go zjeść, miał psy w d.., wolność w d.., dziwne ;) a takie ładne tereny - Sudety :evil_lol:
pierwsze, co ode mnie otrzymał, to była nauka siadania, zanim nawet go pogłaskałam czy dałam coś do żarcia..
mimo tego przymusu i różnych perypetii życiowych dalej za mną łazi :evil_lol:

Posted

[quote name='***kas']póki co linka, 15m i pies się wybiegać na tym może, bo nie musisz jej ciągle w ręce trzymać, może swobodnie na ziemi leżeć, w sytuacji awaryjnej przydepniesz/chwycisz. Po prostu nie daj mu możliwości ignorowania komendy. Kiedy ogląda się za pieskiem, staraj się zwrócić jego uwagę na siebie, ewentualnie lekko pociągnac w Twoim kierunku. Po prostu zmusić go do wykonania komendy, i oczywiście sowicie wynagrodzić to przyjście.

Ja z moim rudzielcem tez na lince, bo cholera mała uwielbia ptaki ganiać, w ogóle nie odpuści zwierzynie żadnej, więc nie daje jej możliwości zignorowania komendy "do mnie", czy " nie".

To jest trochę uciążliwe, ale efekty są. Z czasem ta linka znika.
Najważniejsze, to nie pozwolic mu na takie olewanie Ciebie. Wtedy utrwala mu się jedno, że to on sobie wybiera kiedy mu pasuje Cię słuchać, a kiedy olać.
No i musisz pamiętać, że dla niego takie podejście do pieseczka jest poniekąd samonagradzającym zachowaniem. Tak samo jak dla mojej suki pogoń za ptakiem/kotem/zającem.[/quote]

Tak właśnie myślałam...ale poćwiczę z nim jeszcze trochę, może się uda linki uniknąć. Dziś na spacerze zignorował kompletnie 2 psy, potem mi zwiał "do stołówki" więc wzięłam go na smycz, poszliśmy na nowy teren i bardzo ładnie się słuchał, a jak zniknęłam mu na chwilę z oczu, to panika totalna.
Muszę z nim więcej ćwiczyć, zajmować go...Wiadomo, nie zawsze się chce, a ostatnio to już sobie totalnie odpuściłam :oops: Dziś poćwiczyłam z nim zwykle rzeczy typu siad, waruj, stój, zostać, do mnie, do nogi i pracował bardzo ładnie i był na mnie skupiony.
A i jeszcze...znalazłam na spacerze takie plastikowe frisbee. Duffel dostał na jego punkcie kręćka jak tylko je zobaczył. Jak mu rzucałam to latał jak szalony. Więc myślę, może to jakiś trop, może kupię frisbee i zobaczymy...
ale problem jest taki, że on oczywiście nie ma najmniejszego zamiaru przynieść. Kładł się i memłał je w pysku. Jak podchodziłam, wyjmowałam i rzucałam, to radośnie leciał, więc chyba mu się to podoba. Ale jak go przekonać, że fajnie jest mi przynieść frisbee, bo wtedy mu rzucę...?
Jak go wołam, to przychodzi, po drodze wypuszczając frisbee z pyska.

Posted

kurcze tu już by musiał ktoś bardziej doświadczony się odezwać. Ja zawsze trafiałam na psy wybitnie aportujące, same z siebie, bez zbytniej nauki załapały o co chodzi. Z tym freesbie, musisz wybrać odpowiednie, co by nie było za twarde, ani za miekkie, poszukaj w necie, można trafić naprawde fajne talerze, za niewielkie pieniądze. Na allegro, raczej bym nie polecała kupować, niewielka wytrzymałość i często gęsto buble.

Co do linki, linka naprawdę nie jest jakiś strasznym narzędziem. Pozwala Ci zachowac pełną kontrolę nad psem, bez zbytniego wysiłku. Taka luzem leżąca 15metrówka, to naprawdę fajna sprawa, a kwestia obsługi to banał. :roll:
No i nie będzie takich jednorazowych wypadków pieska, bo coś tam. Tym samym łatwiej ci będzie wyegzekwowac wykonywanie komendy. Pamiętaj, że im częściej zignoruje komendę tym bardziej mu się utrwali, że można Cię olewać i tym trudniej będzie to odkręcić.

Poczytaj może na forum freesbie-tam na pewno będzie sporo rad, m.in. to jak nauczyć psa przynoszenia talerza ;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...