Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • 2 weeks later...
Posted

Ostatnio Punia odwiedza mnie częściej w snach. Wciąż jednak oprócz radości, że ona jest ze mną, przeżywam w tych snach lęk i niepokój, że wkrótce ją stracę. Kilka dni temu sen był tak realistyczny, że nawet kilka minut po powrocie do rzeczywistości, czułam dotyk futerka Puni. Ale to chyba musiała być Fraszka i jej futerko:cool3:. Co nie przeszkodziło mi się cieszyć się tą chwilą. Dzisiaj w nocy to "pomieszanie" Fraszki i Puni było jeszcze silniejsze- zapamiętałam tylko jeden fragment snu, niestety bardzo dramatyczny. Najpierw to Punia wpadła nagle do studni o bardzo wąskim otworze. Wtedy, mimo przerażenia, pojawiła się nadzieja, że uda mi się ją uratować, bo w ręce trzymałam smycz. Ale to była smycz... Fraszki. Kiedy ją pociągnęłam, okazało się, że niestety odpięła się:-( i wtedy już nie miałam pewności, czy to Punia, czy Fraszka jest w niebezpieczeństwie.
Ponieważ jestem jednak realistką, te sny tłumaczę w taki właśnie realistyczny sposób- zapewne powracają w nich moje lęki przeżywana na jawie. Kiedyś był to lęk o Punię, teraz o Fraszkę. I znowu przypomina mi się wierszyk o powrocie "w innym futerku"

Posted

[URL]http://dognet.dl.pl/flower.php?fid=2141[/URL]

Dzisiaj zapaliłam świeczkę w Ogrodzie Psiej Szczęśliwości.

Odnalazłam tam Punię dzięki Tobie szajbus i Psoni, którą też tam odwiedziłam.Zmienił się adres strony i stary link nie działał. Tak więc po raz kolejny jestem Ci wdzięczna:Rose:.

Dzisiaj kolejny czwarty dzień miesiąca. Własciwie dopiero teraz uświadomiłam sobie, że chociaż nie przypominam sobie, zeby kiedykolwiek wcześniej czy później 4-go wydarzyło się coś przykrego. To tylko ta data: 4 września 2006 budzi takie wspomnienia, że nie lubię tych kolejnych dni, kiedy te wspomnienia stają się coraz bardziej bolesne. Dzisiaj trudno mi przywołać te inne, radosne chwile, których przecież w naszym współnym życiu było znacznie więcej.

Posted

Dzisiaj napisałam na wątku Axela, że czasem mam poczucie winy wobec Fraszki, że tak bardzo tęsknię za Punią:-(. Rzeczywiście często o tym myslę, że Frzszka nigdy mi jej nie zastąpi. Wiem, że nie ma w tym nic złego, ze to naturalne i że właśnie tak powinno być. Ale też obawiam się, że to moja miłość do Puni juz się nie powtórzy. Na pewno wspominałam juz tutaj, że byłam na jej pukcie zbzikowana (a "zbzikowana" to raczej eufemizm). Wiedzieli o tym wszyscy moi znajomi. W stosunku do Fraszki zachowuje chyba więcej dystansu:cool3:. Trudno mi wyjasnić na czym to polega, bo pozornie nic się nie zmieniło. Tak samo o nią dbam, martwię się, spieszę się po pracy, żeby jak najszybciej wyjść na spacer, ale....sama nie wiem co "ale". Może to dlatego, że wciąż nie potrafię się pogodzić z tym, że odeszła tak niespodziewanie a ja wciąż nie wiem, czy tak musiało być. Może gdybym wiedziała wcześniej, że jest chora, widziała jak cierpi, byłoby mi łatwiej wierzyć, że tam gdzie jest jest jej lepiej. Mogłabym się moze cieszyć, że nie cierpiała długo, ale nawet tego nie wiem.


[IMG]http://www.republikadzieci.org/problemyiniepokoje/strata/znicz1.gif[/IMG]

Posted

Ma_Rudko wiesz, jak to jest... Myślę, że wszystkie zwierzaki kocha się tak samo mocno i Ty tak właśnie kochasz Fraszkę. To jest tylko pewnego rodzaju asekuracja z Twojej strony, zabezpieczenie, wydaje Ci się, że masz dystans do Fraszki, ale w rzeczywistości tak nie jest. Poprostu boisz się... Boisz się, że oddasz jej całe serce, stanie się całym Twoim światem, a potem kiedy przyjdzie czas, żeby się pożegnać Twoje serce nie wytrzyma z bólu... Wiesz o moich wątpliwościach co do następnego stworka... One właśnie się z tym wiążą, boję się, że następnego pożegnania już nie wytrzymam, nie przeżyję... A miłość do Puni nigdy się nie powtórzy, bo Punia była i jest jedna, za to masz jeszcze drugi komplet łapek do kochania, a serca takich ludzi jak my są naprawdę pojemne i wierzę, że w Twoje serduszko mieści te wszystkie łapki bez problemu...
Bądź dzielna, kochana... Nasze noski na pewno biegają razem szczęśliwe...

Posted

Czekunia ma rację. To asekuracja. Tyle tylko, że ona tak naprawdę nic nie daje. Gdy Fraszka znalazła sie w niebezpieczeństwie gdzie miałaś serce? Na ramieniu prawda?
Każdego z naszych psiaków kocha sie inaczej. Równie mocno,ale inaczej. Kazda z tych miłości jest niepowtarzalna i jedyna w swoim rodzaju. Nie bój się kochać całym sercem.
Skąd wiem?
Przekonałam się o tym jak zaadoptowaliśmy Zuzię. Teraz mam w domu dwa ogonki. Kocham oba, ale każdy inaczej. Znów kocham bardzo mocno. Kazda z tych miłości jest inna, ale nie mniej głęboka.
Punieczko
[img]http://i33.photobucket.com/albums/d98/ekspo/Inne/OzzyCandle.gif[/img]

Posted

Wiem, że każdego psiaka kocha się inaczej i że nie sposób tych uczuć mierzyć i porównywać. Fraszka jest, jak juz wspominałam wcześniej, czwartą psią miłością w moim życiu. Punia była ze mną najdłużej i prawdę mówiąc nie pamietam, czy od razu zbzikowałam na jej punkcie, czy trwało to jakis czas zanim mi odbiło:lol:. Nie pamiętam też, czy byłam tak zwariowana na punkcie Kamy- mojej pierwszej suni. Za to z pewnoscia jej smierć przeżyłam najbardziej. Byłam wtedy oczywiscie znacznie młodsza ale już dorosła i mimo wszystko nie przygotowana na takie przeżycia. Tym bardziej, ze Kama miała tylko pół roku:placz:. Nie byłam też przygotowana na smierć Abiego- zginął pod kołami samochodu. Na rozstanie z Punią zaczynałam się przygotowywać, wiedziałam, że nie zostanie ze mną wiecznie. Ale miało być inaczej- miała żyć do późnej psiej starości a ja miałam mieć dużo czasu, żeby ją coraz bardziej rozpieszczać, cieszyć sie, że jest a kiedyś, kiedyś... czas, żeby się pożegnać. I tego już na zapas się bałam. Stało sie tak, ze nie miałam czasu nawet na ten lęk. Było tylko niedowierzanie, że to ma stać się już teraz- jutro. Wciąż myśle, że gdybym wiedziała co było tego przyczyną, tzn. czy ten guz na śledzionie to był złośliwy nowotwór i nawet wcześniejsza diagnoza i leczenie zatrzymałyby ja tylko troche dłużej, że jednocześnie dłużej by cierpiała, może nawet bardziej... Gdybym to wiedziała może udałoby mi się pogodzić, że nie ma jej ze mną, ale za to juz nie cierpi. Nigdy się jednak nie dowiem. A niepewność, czy nieświadomie nie przyczyniłam sie do choroby Puni?:roll: Może popełniałam błedy zywieniowe? Jadła winogrona, uwielbiała je. Teraz wiem, że podobno winogrona są dla psów toksyczne (groźne dla nerek, ale przecież może nie tylko). Brokuły? tez gdzieś przeczytałam, ze nie należy podawać psom. A Punia jadła brokuły jeszcze dzień przed... Cebula?- też toksyczna ; Punia lubiła surówki a w surówkach czasem była cebula. No i witaminy. Podobno przy chorobach nowotworowych nie powinno sie podawać, bo karmi sie guza. O tym przeczytałam wczoraj i przypomniałam sobie, że przez ostatni tydzień Punia dostawała preparat witaminowy zalecony przez weterynarza, bo poszłam zaniepokojona że zjada ziemię więc może to skutek jakiegoś niedoboru witamin. No i jeszcze ten artrophlex na stawy, który zdążyłam jej podać po raz pierwszy i ostani.
Nie chodzi teraz o to, że czuję się winna- z tym sobie poradziłam, jeżeli nawet cos zrobiłam nie tak, to dlatego że nie wiedziałam. Ale stało sie to moją kolejną obsesją, której skutki ponosi Fraszka- nie je winogron, brokułów, cebuli i na wszelki wypadek innych przysmaków. O innych ograniczeniach "żeby jej sie nic nie stało" nie wspomnę. Bo masz rację Szajbus- boję sie o nią bardziej niż o Punię, bo mam teraz więcej wyobraźni (chorej?). To też "zbzikowanie" ale jednak trochę inne:razz:

Posted

No i z tym " boję się" jedziemy na tym samym wózku kochana. Pamiętam jak Balbinka sobie rzygnęła to w domu był najpierw jeden wet, potem drugi, a ona sobie tylko puściła pawia jeden raz po plasterku salcesonu. Jak dostała temperatury to nie spałam nocami tylko czuwałam. Jedzenie?
Ja sie boję nawet dać suchej karmy, bo tam są konserwanty.
To prawda, że winogron nie powinno sie dawać psom. Rodzynki ( suszony winogron) są strasznie toksyczne, cebuli tez nie. Jednak zobacz czym sie żywi inne psy ( nawet te wiejskie) i żyją. Jedzą resztki ze stołu, z cebula , czosnkiem, przyprawami .Nie tylko żyją, ale cieszą się dobrym zdrowiem i długim życiem. Gdzie wobec tego leży prawda?
Czy my oby nie popadłyśmy obie w paranoje???

Posted

[quote name='szajbus']No i z tym " boję się" jedziemy na tym samym wózku kochana. /.../Czy my oby nie popadłyśmy obie w paranoje???[/quote]

No właśnie:cool3:, jeżeli to jeszcze nie paranoja, to pewnie jesteśmy na granicy. W dodatku obawiam sie, że gdyby (odpukać) nasze sunie miały jakieś problemy zdrowotne, to zawsze będziemy sie doszukiwać swojego w tym udziału:roll:. Oby tylko nie okazało się, że najbardziej szkodzi psom nasza nadopiekuńczość;).
Na razie na szczęście widzę, ze szkodzi mnie samej. Doświadczyłam tego dzisiaj w nocy. Obudziła mnie Fraszka, która sobie po mnie spacerowała tam i z powrotem:mad:. A przecież udostępniłam jej tylko część mojego łóżka wtedy gdy zaniepokojona pierwszym jej atakiem padaczkowym, chiałam ja mieć pod ręką. Pod ręką!!! A nie na głowie, jak to sie często zdarza. No i nie było mowy o nocnych spacerach.
Punia ma pewnie teraz satysfakcję, że na moje własne życzenie, to Fraszka pozwala mi spać w jej łóżku:evil_lol:

Posted

Dobra, dobra a kto steruje Fraszka jak nie Punia. To jej robota! A jak jeszcze sobie poplotkowały z Psotką i mi nasłały Zuzke to resztę se dopisz.
Ja się zastanawiam czy nie rozłożyć na podłodze materaca dmuchanego i na nim spać. Nie mam tylko pewności czy te dwa skunksy sie tam tez nie wprowadza na noc? A skoro nie mam pewności to skapitulowałam zgodnie ze starym przysłowiem "cierp ciało coś chciało"
Wstaję połamana i chyba niedługo mi przyjdzie kupić se poduszkę ortopedyczną i może kosmodisk czy jak go tam zwał.

Posted

Dawno mnie tu nie było :p
Marudko, witaminy musiała dostawać, skoro jej brakowało, niezależnie od guza. Brokuły są jednym z warzyw wymienianych z diecie BARF, wspaniałej, ale mało kto da radę ją stosować, cebula w małych ilościach nie zaszkodzi, przecież nie jadła ich kilogramami, winogrona szkodzą, to fakt, ale też nie dawałaś ich przecież małej całymi gronami. Na raka nie mamy wpływu, pojawił się i tyle, nic nie zrobisz. Pisałam o Migaczu, miał i nie cierpiał, było mu tylko niewygodnie z tą "piłką" w brzuchu.
Przestań się obwiniać, ja już przez to przebrnęłam, o ileż łatwiej się żyje ze świadomością, że psiak miał u nas najlepsze życie, jakie mógł mieć, a rak to choroba cywilizacyjna... Nie mamy na niego wpływu.
Jakbyśmy chciały psu dawać same zdrowe i "czyste" rzeczy, to musiałabyś to wszystko sama chodować w sterylnym pomieszczeniu. A wsiowe psiaki żyją jedząc resztki ze stołu i mają się dobrze.
Daj spokój, ciesz się wspomnieniami, ciesz się Fraszką, życiem i miło wspominaj Puńkę, która czuwa nad Wami.
Ania

  • 2 weeks later...
Posted

Dziękuję, że pamiętałyście o Puni w tym szczególnym dniu.

[URL="http://images.google.pl/imgres?imgurl=http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/23/Znicze,_Zielona_G%C3%B3ra.jpg/300px-Znicze,_Zielona_G%C3%B3ra.jpg&imgrefurl=http://pl.wikipedia.org/wiki/Znicz&h=308&w=300&sz=12&hl=pl&start=3&um=1&tbnid=MtPrH21AfuTLaM:&tbnh=117&tbnw=114&prev=/images%3Fq%3Dznicz%26svnum%3D10%26um%3D1%26hl%3Dpl%26rls%3DGGLJ,GGLJ:2007-44,GGLJ:pl%26sa%3DN"][IMG]http://tbn0.google.com/images?q=tbn:MtPrH21AfuTLaM:http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/23/Znicze,_Zielona_G%C3%B3ra.jpg/300px-Znicze,_Zielona_G%C3%B3ra.jpg[/IMG][/URL]


1 listopada w mojej pamięci kojarzy się z pierwszym poważnym niepokojem o jej zdrowie. Możliwe, ze lęk jaki wtedy przeżyłam, był uzasadniony?
To właśnie 1XI Michał zauważył, że Punia ma "coś" na oczku. To "coś" to był mały czerwony guzek na powiece. Punia niechętnie pozwalała na odsłanianie oczu, dlatego trudno mi było dokładnie to "coś" obejrzeć. Ale kiedy wreszcie się udało, przeraziłam się. Później była oczywiście wizyta u weterynarza, który wprawdzie uspokajał, że nie wygląda to groźnie, ale od razu umówił mnie na zabieg za kilka dni. Potem był potworny strach- czy się obudzi z narkozy i "usokajające" zapewnienie weta, że zawsze jest ryzyko. Po zabiegu kilkudniowa ulga- Punia w formie, oczko w porządku, to prawdopodobnie tylko "dzikie mięso", nie ma potrzeby badania histopatologicznego. Parę dni później nagły atak: stawy? kręgosłup? Po środkach przeciwbólowych szybko ból minął ale za to pojawiła się biegunka. Porada lekarza: jeżeli biegunka nie ustąpi po lekach, trzeba zrobić badania krwi. Ustąpiła - badania nie było. I to od tego czasu zaczęłam zauważać, że Punia się starzeje. Ale może to co widziałam to wcale nie były objawy starzenia się? Może te wszystkie dolegliwości miały związek z rozwijającym się już nowotworem? Moze ten guzek to nie było "dzikie mięso", tylko właśnie guz, który później "przeniósł" się do śledziony?
Nie moge sobie darować, że nie zrobiłam wtedy na wszelki wypadek badania krwi? Usprawiedliwiam się, że to dlatego, żeby oszczędzić Puni stresu (panikowała nawet przy zwykłym szczepieniu). Ale tak naprawdę, to oszczędzałam siebie: zwyczajnie bałam sie, że coś będzie nie tak, ze usłyszę, że pies ma prawie 14 lat i że "w tym wieku.......", bo takie komunikaty słyszałam wtedy niemal przy każdej wizycie.
Czy Punia dzisiaj byłaby ze mną gdybym nie stchórzyła, gdybym nawet wtedy dowiedziała się, ze to jednak nie są banalne dolegliwości? Jak długo będą mnie dręczyć te wątpliwości? Obawiam się, że zawsze, bo już nigdy nie dowiem się co by było gdybym....

[URL]http://dognet.dl.pl/flower.php?fid=2141[/URL]

Posted

[URL]http://dognet.dl.pl/flower.php?fid=2141[/URL] Zapaliłam świeczkę w Ogrodzie Psiej Szczęśliwości ale to nie jest dowód, że pamiętam dzisiaj- 26 miesięcy od naszego rozstania. Pamiętam codziennie- ile tych dni było? Nie potrafię policzyć: to zbyt skomplikowane. Dla mnie za mało, żeby zapomnieć i za dużo bez Puni: stanowczo za dużo!:placz:

Posted

Odwiedzam Punię zawsze kiedy jestem tam u Psoni. Odwiedzam ją i inne psiaki. Wszędzie są razem tak jak my.
Mam nadzieję, że też tam sie zaprzyjaźniły, że się rozumieją, że też odliczają.
My odliczamy czas od momentu kiedy pobiegły za TM. One odliczają pewnie, ile zostało do naszego spotkania. I to odliczanie trwa po obu stronach tęczy.
Punieczko

[img]http://img394.imageshack.us/img394/3406/zniczsp8.gif[/img]

Posted

Puniu

Wklejam slowa przepięknej piosenki, w wykonaniu Urszuli. Słowa mówią same za siebie

[B][SIZE=2] [COLOR=Blue]"Dziś już wiem"[/COLOR][/SIZE][/B]

[COLOR=Blue][B]Kiedy zamiera wokół nas, w ciszę zaklęty świt....
I ten sam... obcy czas, puste dni....
Gdy Ci zabiera kogoś czas, rozpaczą sięgasz gwiazd....
A gdzieś tam... obcy świat, pusty dom...

Dziś już wiem...
Będziesz zawsze blisko mnie...
I wierzę w dobry czas...
Kiedy ból odejdzie sam...

Jak Ciebie teraz kochać mam, jak Cię nie kochać mam...
Taki sam... bliski lecz, inny tak...

Dziś już wiem...
Jesteś zawsze blisko mnie...
A w sercu oddech gwiazd...
I Anioły w moich snach...

Dziś już wiem...
Będziesz zawsze blisko mnie...
I wierzę w dobry czas, ból odejdzie sam...
Odejdzie na dobre...
Dziś już wiem, jesteś zawsze blisko mnie...
A w sercu oddech gwiazd i Anioły w moich snach...[/B][/COLOR]


[URL="http://eciag.wrzuta.pl/audio/zMiRjXxdKj/urszula-dzis_juz_wiem"]http://eciag.wrzuta.pl/audio/zMiRjXx...-dzis_juz_wiem[/URL]

[COLOR=Blue][COLOR=Black]Bądź szczęśliwa Aniołeczku
[/COLOR][/COLOR]
[COLOR=Blue][IMG]http://img394.imageshack.us/img394/3406/zniczsp8.gif[/IMG][/COLOR]

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...