Aga76 Posted February 4, 2007 Share Posted February 4, 2007 [FONT=Georgia][SIZE=3][I]Pamięci Puni...[/I][/SIZE][/FONT] [IMG]http://images14.fotosik.pl/47/6b4916520dc4cb89m.jpg[/IMG] [FONT=Georgia][SIZE=3][I] " Noszę twoje serce przy sobie, noszę je w moim sercu..."[/I][/SIZE][/FONT] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted February 6, 2007 Share Posted February 6, 2007 dobrej nocki Puniu [img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Iri Posted February 7, 2007 Share Posted February 7, 2007 [IMG]http://img250.imageshack.us/img250/6285/swiecka2oo2.jpg[/IMG] to dla Puni..... [FONT=Arial Narrow] no to przyszlam i ja Ciebie pocieszyc.... naprawde zrobilas wszystko co bylo mozliwe!!! [/FONT] ja bardzo bym chciala operowac Erne tego dnia, sobota..... 23 grudnia... ale lekarze nic a nic nie zrobili!!!!!! trzymajmy sie, musimy... i tak sie spotkamy z nimi tam za TM.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted February 7, 2007 Share Posted February 7, 2007 Dla Puni [img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img] ma -ruda, jak się czuje Fraszka? Czy już w porządku? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted February 7, 2007 Author Share Posted February 7, 2007 [quote name='szajbus']Dla Puni [IMG]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/IMG] ma -ruda, jak się czuje Fraszka? Czy już w porządku?[/quote] Atak Fraszki, o którym pisałam, był na razie jedynym. Badanie EKG nie wykazało żadnych zmian w sercu. Trzech weterynarzy, u których byłam z Fraszką, zaleciło obserwację i dopiero gdyby atak sie powtórzył, ewentualne leczenie p/padaczkowe. Chociaż zdiagnozowanie padaczki u psa jest podobno trudne. Ale na razie jestem dobrej myśli. A skoro o Fraszce to muszę też o Puni:oops: . "przyłapałam się" na tym, że czasem myślę z żalem, gdy Fraszka jest grzeczniejsza niz Punia. Łatwiej mi zaakceptować róznice te "na niekorzyść" Fraszki:lol:. Trudno mi to wyjaśnić...To chyba dlatego, że idealizuję Punię a wzorowe zachowanie Fraszki odbieram tak jakby wypominała mi jej wady. Na szczęscie Fraszka wcale taka wzorowa nie jest! Wygryzła mi dziurę w poduszcze i poszwie kołdry:evil_lol: . To samo zrobiła ze swoim slicznym kocykiem w psie łapki:mad:. To, że śpi w moim łóżku, to już moja wina (zasługa?)- pierwszy raz połozyłam ją w nim sama wtedy po ataku. Od tego czasu nie pyta mnie o pozwolenie a ja?.......nie protestuję.:roll: Ale tu znowu odzywa sie żal- Punia nigdy nie próbowała wpraszać się do łózka (widocznie tak juz ją wychowała poprzednia pani).Czasem ją sama do tego zachęcałam, ale nie wydawała sie zachwycona- zwykle chwilę się powierciła i pod byle pretekstem mnie opuszczała (np. musiała przegonić intruzów przechodzących pod naszymi drzwiami). Teraz, gdy Fraszka wyleguje się całą noc obok mnie (wydaje mi się, ze nawet nie zmienia położenia) przychodzi mi do głowy - czy Puni, jeżeli to widzi, nie jest przykro? Zresztą to nie jedyna sytuacja kiedy myslę w ten sposób. Dlatego właściwie we wszystkim powielam przyzwyczajenia Puni. Dotyczy to pory i długosci spacerów, podobnego menu, itp. Jedyne, czego na razie nie mogę powtórzyć to swobody podczas spacerów. Punia chodziła zwykle bez smyczy, natomiast Fraszki nigdy jeszcze nie uwolniłam nawet na chwilę i nie wiem czy kiedykolwiek się na to odważę:razz: - no i tu przynajmniej nie mam watpliwości: na spacerch Punia była grzeczniejsza:eviltong: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted February 7, 2007 Share Posted February 7, 2007 Nie martw się, Puni nie jest przykro. Ona jest wręcz zadowolona, że twoje życie toczy się nadal. Delikatnie wami steruje. Gdyby Puni bardzo zależało na spaniu w twoim cieplutkim łóżeczku to nie tylko by skorzystała z twojego zaproszenia , ale sama by ci się wpychała do niego. Wolała w nocy wygody we własnym legowisku i nalezało to uszanować. Fraszka chętnie skorzystała z twojego zaproszenia i czuje się upoważniona do spania z tobą :lol:. Spryciula. Bardzo dobrze, że obie damy róznią się od siebie. Każda z nich ma inną osobowość i to jest wspaniałe. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aga76 Posted February 10, 2007 Share Posted February 10, 2007 [IMG]http://images20.fotosik.pl/8/7ad61d56ab3c6083.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted February 10, 2007 Share Posted February 10, 2007 Słodkich snów Punieczko [img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted February 14, 2007 Share Posted February 14, 2007 [B] [B] 14 lutego jest raz w roku, lecz my możemy przeżywać ten dzień każdego dnia, bo na zawsze pozostałyście w sercach, które biją nadal. Płomień tej miłości nigdy nie zgaśnie. [img]http://img62.imageshack.us/img62/4940/zniczramkabeznapisupy8.jpg[/img] [/B][/B] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zdrojka Posted February 27, 2007 Share Posted February 27, 2007 ma_rudko, zasadziłam dziś kwiatka dla Migacza, za Twoją namową. Doczekałam się zdjęć i w końcu mogłam to zrobić. Wiem, że dawno, ale pamiętałam... U mnie lepiej, już mogę mojego "małego" wspominać bez płaczu. Pozdrowienia dla Ciebie i Twoich obu suniek. Niech mała zdrowieje i więcej Cię nie zasmuca, będzie dobrze! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted February 27, 2007 Author Share Posted February 27, 2007 Niestety Fraszka ma jednak padaczkę- wczoraj był drugi atak (poprzedni 17 stycznia). Staram się myśleć pozytywnie- atak przebiegał łagodnie; Tym razem udało mi się zachować spokój, dzieki czemu nie wydawało mi sie to tak dramatyczne jak za pierwszym razem. Zdrojka zaraz odwiedzę Migaczka w ogrodzie. Ja też częściej wspominam Punię z usmiechem. Dzięki Fraszce udaje mi się przywoływać jej obraz z tego okresu, gdy była radosna, sprawna i czasem wzruszająco nieznośna. Ale nadal, gdy zaglądam do piesków za Tęczowym Mostem, poszukuję historii podobnie niespodziewanego rozstania, jak moje z Punią; wciąż co jakis czas poszukuję informacji o nowotworach u psów, bo nie do końca udało mi się pogodzic z tym, że dowiedziałam się o chorobie Puni tak późno. I to ostatnie wspomnienie...:placz: , często wraca a ja staram się je "odrzucić", bo to strasznie boli. Nigdy nie napisałam tu o szczegółach, nikomu tez o tym nie odważyłam się opowiedzieć. Może powinnam. Może wtedy byłoby łatwiej... jednak jeszcze nie czuję sie gotowa:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted February 27, 2007 Share Posted February 27, 2007 Kiedy poczujesz się gotowa wyrzuć to z siebie. To przynosi ulgę. Wygląda na to, że Fraszka dożywotnio będzie musiała przyjmować leki. Jak sobie pomyśle, co by sie z nią działo w schronisku to mi normalnie ciarki przechodzą po plecach. Na szczęście trafiła na tak dobre serducho jak twoje. Może to był powód, że ktoś sie jej pozbył??? Puniu, czuwaj nad swoją następczynią. [img]http://prawica.net/gif/swieczka.jpg[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted February 27, 2007 Author Share Posted February 27, 2007 [quote name='szajbus'] Na szczęście trafiła na tak dobre serducho jak twoje. Może to był powód, że ktoś sie jej pozbył??? Puniu, czuwaj nad swoją następczynią. [IMG]http://prawica.net/gif/swieczka.jpg[/IMG][/quote] Teraz przyszło mi do głowy, że ta choroba Fraszki..., ze skoro tak musi być, to może rzeczywiście jakieś przeznaczenie. Że nie "będę musiała" ale "będę mogła" pomóc Fraszce, bo nie mogłam pomóc Puni. Nie miałam przecież nawet czasu walczyć o jej życie. Teraz świadomość, że wiem o chorobie Fraszki, pozwala mi przyjmować to w miarę spokojnie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zdrojka Posted February 27, 2007 Share Posted February 27, 2007 Marudko, widziałam, że byłaś na wątku dotyczącym tej choroby, mało o niej wiem, ale na pewno można z nią żyć. Na lekach, czasem bez przerwy, ale można. Z resztą, na pewno już wiele o niej przeczytałaś. A nad mała Twój aniołek będzie czuwał, nad Tobą też. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szarotka11 Posted March 3, 2007 Share Posted March 3, 2007 Ma ruda, mój Morus miał padaczkę od dzieciństwa. Nie dostawał żadnych lekow. Vet nigdy nie sugerował, żeby coś podawać. Powiedział, że z tym mozna żyć bardzo długo, albo umrzeć jeśli podczas ataku nie wytrzyma serce. I Morus dozył 16 lat. Jakoś 3 lata przed odejściem ataki ustały zupełnie. Jak mial atak, to Go cały czas głaskalam i powoli się uspokajał. Trwało to ok. 3 do 5 min. Potem podrywał się i zaczynał szaleć. Bądź dobrej mysli jeśli chodzi o Fraszkę. A Punia niech biega szczęśliwa po tęczowych łąkach. [IMG]http://www.obrazki.info/miniatury/swie_candela9mz.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted March 3, 2007 Author Share Posted March 3, 2007 Szarotko11, jestem Ci wdzięczna za tę pocieszajacą informację. Tak jak słusznie domyśla sie Zdrojka, od kilku dni czytam wszystko co udaje mi sie odszukać na temat padaczki i mam mętlik. Znajduję różne, często sprzeczne informacje. Na forach spotkałam nawet tak...oburzające posty:mad:, których autorzy powołujący się na konsultacje z weterynarzami, rozważają eutanazję :angryy: swoich chorych psów. Sama napisałam na forum Krak-vetu i dostałam odpowiedź lekarza, który jednak uważa, że należy juz podawać leki i jednocześnie robić badania. O ile badania nie budzą mojego sprzeciwu (o ile nie okaże się, że zrujnują mnie finansowo:oops: ), to tych leków się obawiam. Bardzo boję sie, żeby czegoś nie zaniedbac, nie przeoczyć, nie popełnić błędu. Punia oszczedziła mi tych niepokojów i lęku o jej zdrowie- do konca nie byłam swiadoma jej choroby. Teraz wraca myśl, że może ataki Fraszki to sygnał i ostrzeżenie.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted March 3, 2007 Share Posted March 3, 2007 W sierpniu mojego męża siostra z mężem i dorosłymi córkami zaadoptowały ze schroniska maluśką sunię. Jak na dorosłego psiaka to wyjątkowo małe chucherko. Już pierwszej nocy zaczęło nią rzucać. Dobrze, że mają drugą sunie, która narobiła rabanu i pobudziła ich wszystkich. Pojechali do lekarza. gdzie padło podejrzenie o padaczkę. Kazali czekać czy i kiedy nastąpi kolejny atak. Nie trzeba było długo czekać, bo telepotało nią codziennie. Mała jest pod kontrolą lekarza, dostaje leki. Od momentu włączenia leków nie wystąpił ani jeden atak. Sunia czuje sie świetnie, rozrabia i zachowuje się normalnie. Leki dostaje 2 razy dziennie. Jednym z nich jest Luminal. Punia, pchnęłaś w kochające ramiona Fraszkę- psa w potrzebie. Czuwaj nad nią [[img]http://prawica.net/gif/swieczka.jpg[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted March 3, 2007 Author Share Posted March 3, 2007 [quote name='szajbus'] Punia, pchnęłaś w kochające ramiona Fraszkę- psa w potrzebie. Czuwaj nad nią [[/quote] Tak właśnie myślę. Tylko czy Punia chciała mnie wystawic na próbę? Wolę jednak wierzyć, że nie. Może mimo wszystko mi ufa, wierzy, że nie zawiodę. Przed chwilą przeczytałam kolejną odpowiedź na moje pytanie na forum krak-vetu, tym razem dotyczaca badan jakie należy zrobic Fraszce. Lekarz radzi podstawowe badania krwi plus próby wątrobowe i badanie nerek. Pewnie sie na to zdecyduje, chociaż prawdę mówiąc bardziej jestem skłonna podejrzewać, że to może być padaczka pourazowa. Mam wrażenie, że u psów schroniskowych padaczka występuje stosunkowo często i podejrzewam, ze może miec zwiazek z traumatycznymi urazami fizycznymi albo psychicznymi w nieznanej nam, ale z reguły smutnej przeszłości. Gdyby ataki Fraszki były silne albo bardzo częste to, paradoksalnie, nie miałabym wątpliwości, że trzeba natychmiast zacząć leczenie. Ale teraz obawiam sie, że leki moga utrudnić diagnozę. Z kolei odstawienie juz podawanych leków prawdopodobnie jest jeszcze bardziej ryzykowne. Stąd moje poczucie bezradności Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted March 3, 2007 Author Share Posted March 3, 2007 Pierwsze minuty 4 marca i pierwsz myśl w tym dniu- to już pół roku. [URL]http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-003670/[/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zdrojka Posted March 3, 2007 Share Posted March 3, 2007 Ma_rudko, z padaczką można żyć. Tak jak czytałaś, leki pomagają. Podajesz, ataki się nie powtórzyły. Będzie dobrze. Czy to urazowa, czy nie, warto psiakowi oszczędzić tego, co przeżywa podczas ataków. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zdrojka Posted March 3, 2007 Share Posted March 3, 2007 Bawią się i szaleją z Migaczem na zielonych łąkach za TM. Razem się tam pojawili, razem przyzwyczajali się do wszystkiego i razem nad nami czuwają. I czekają... [IMG]http://static.flickr.com/51/114559058_14d8db19b9_o.gif[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted March 3, 2007 Share Posted March 3, 2007 Z okazji małej rocznicy [img]http://prawica.net/gif/swieczka.jpg[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ma_ruda Posted April 4, 2007 Author Share Posted April 4, 2007 [B]4 września 2006 - 4 kwietnia 2007 [/B]Juz siódmy raz zaglądam tu w czwartym dniu kolejnego miesiąca. A własciwie dopiero szósty raz, bo przecież 4 wrzesnia jeszcze nie wiedziałam o Tęczowym Moście, nie wiem nawet czy wiedziałam o dogomani. Wtedy , 4 wrzesnia próbowałam przeciez zatrzymać Punię przy sobie. Siedem miesięcy i dwa dni temu wierzyłam, że jest zdrowa i miałam nadzieję, ze przed nami jeszcze kilka wspólnych lat. Dzisiaj, po siedmiu miesiącach, wciąż nie moge sie pogodzić z tym, ze nie będzie nie tylko wspólnych lat ale nawet....godzin, czy choćby kilku minut. Przecież nie zdążyłyśmy sie pozegnać. Właściwie to wiem, ze to ja nie zdążyłam. Bo to ostatnie wspomnienie, przed którym tak się broniłam, to właśnie przekonanie, że Punia wiedziała, że odchodzi. Kiedy zasypiała przed operacją, musiała wiedzieć , że już się nie obudzi. Kiedy leżała na tym okropnym stole, przed podaniem narkozy, ale juz po 2, czy nawet 3 zastrzykach, po których jak mi się wydawało powinna zasnąć, nagle podniosła się i pomachała ogonkiem. A przecież była juz w takim stanie, ze nie mogła sama przejść kilku metrów. Do lecznicy zaniosłam ją na rękach. Musiała wiedzieć. A ja chciałam, żeby wierzyła, tak jak ja wtedy próbowałam wierzyć, że za 2- 3 godziny się obudzi i będziemy razem jeszcze wiele miesięcy. To dlatego to ostatnie wspomnienie jest jeszcze trudniejsze. [URL="http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-003670/"]http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-003670[/URL] __________________ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
szajbus Posted April 4, 2007 Share Posted April 4, 2007 Wiem jak ci ciężko, starałas sie bardzo. los chciał inaczej. Punia w 7 miesiecznicę [img]http://static.flickr.com/51/114559058_14d8db19b9_o.gif[/img] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aga76 Posted April 7, 2007 Share Posted April 7, 2007 [B][FONT=Georgia][SIZE=3][I]W ten świąteczny czas, pamiętamy, kochamy i tęsknimy jeszcze bardziej...[/I][/SIZE][/FONT][/B] [IMG]http://images2.fotosik.pl/297/255ab0f43971c387.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.