Jump to content
Dogomania

Pies niewychowany grzeczniejszy...?


asia&smyk

Recommended Posts

Tak jakoś ostatnio mnie naszło na głupie rozmyślania, więc się nimi podzielę. :evil_lol: Nieraz widuję psy idące luzem przy właścicielu, nie zwracające uwagi na żadne psy, samochody, itp. Tak samo w gospodarstwach często można spotkać psy, które ignorują wszelkie traktory, samochody, konie, krowy i wszystko inne. A, no i jeszcze do właściciela takie psy zwykle wcześniej czy później przybiegaja, pomimo że najczęściej woła on takim tonem, jakby chciał psa tylko zbić. :shake: Chyba nie muszę dodawać, ze mówię tu o psach, które są wychowywane (a raczej niewychowywane) przez ludzi, którzy o psach i ich psychice nie mają bladego pojęcia.

Tymczasem niektórzy (np. ja :mad: ) pracują z psem metodami pozytywnymi, starają się jak mogą, itd. A co mają w zamian? Np. to, że ich pies czasem, ot tak po prostu, sobie zwiewa i nie ma zamiaru wrócić jak sie go woła. :roll: I w ogóle znam bardzo mało osób, które psem się zajmują, a mogą sobie pozwolić na spacer całkowicie bez smyczy (pomijając kwestie prawną).

I właśnie tak się zastanawiam, czemu to tak jest. Jedyne przychodzące mi na myśl rozwiązanie, to takie, że psy zostawiane "samopas" same się selekcjonują. Np. z miotu w gospodarstwie po pewnym czasie zostają tylko te, które sie nie pchają pod samochody, itd. Tak samo moi sąsiedzi, którzy mają labradorkę, która jest wręcz ideałem, mieli wcześniej chyba z 5 szczeniaków, które zaginęły w bliżej nieokreślonych okolicznosciach.

A może jest jednak jakies inne wytłumaczenie czegoś takiego?

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Te psy boja sie wlasciciela, ale jeszcze bardziej boja sie swiata. Wiec ida za czlowiekiem, bo jego boja sie mniej.
Wyrok smierci jest na wsi nie tylko za kure...

A co wychowania wylacznie pozytywnego, to nie bardzo wierze w efekty. W naturze bledny wybor zachowania bywa bardzo przykry. Pies moim zdaniem musi wiedziec i co znaczy tak, i co znaczy nie. I wtedy ja zdejmuje z mojego psa ciezar odpowiedzialnosci za nas.
Oczywiscie to nie znaczy, ze ucze psa uzywajac kary. Prawidlowe zachowanie podczas nauki musi byc nagrodzone, to oczywiste. Szkolenie bazuje na nagrodach, nie na przykrosciach. Ale nieprawidlowe zachowanie powinno sie spotkac albo z brakiem nagrody (jesli to tylko zla reakcja na haslo), albo ze stworzeniem sytuacji niekoniecznie milej dla psa (jesli to zachowanie niebezpieczne dla psa lub otoczenia).
Ocena zachowan obowiazuje tylko nas, pies nie wartosciuje - dobre zachowanie, zle zachowanie, musimy mu pomoc zrozumiec co akceptujemy, czego nie.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Zawsze lubię, kiedy na forum wypowiada się Pani Zofia :-) Od razu psi świat wyglada lepiej... Mnie również trapiła od pewnego czasu ta myśl, o tych psach wychowywanych "batem". Moi sąsiedzi (cztrey psy: dwa kundle, jeden ogar polski i jeden labrador 6 miesięcy) uważają, że nasza bernenka jest źle wychowana i że powinnam ją kijem potraktować. Nie mam sąsiadom nic do zarzucenia - o psiaki dbają bardzo, są super wykarmione, utrzymane i bardzo kochane (naprawdę). Jednak wyznają zasdę "twardej ręki" (sąsiedzi oczywiście) i za każde przewinienie psiaki dostają cienkim kijaszkiem świszczące lanie. Tzn. zdarzyło się to zaledwie kilka razy - więcej nie trzeba. Przychodzą na każde zawołanie, nie szwędają się, a jeden to nawet kapcie przynosi (sam, z własnej inicjatywy). Moja sunia (5 miesięcy) jak tylko może biegnie do sąsiadów pobawić się z ich psiakami (mamy wspólny oooolbrzymi ogród). Często stoi pod ich drzwiami i szczeka, zeby psiaki wyszy przed dom. Oczywiście, nie pozwalam jej tam łazić samej, ale czasem jest szybsza. I mogę wołać i wołać... Biorę wtedy smycz i robię tak, jak radziła w swojej książce Pani Zofia - za pomocą smakołyków powoli odchodzimy w naszą cześć ogrodu i bawimy się już razem. I wtedy słyszę najczęściej: "nie ciasteczek jej trzeba, ale kija". I myślę wtedy z przykrością, że ich labradorka już dawno nauczyła się nie przybiegać do nas... a nasza co? A potem myślę, że nasza na widok patyka to cieszy się jak głupia, bo będzie zabawa i to jest jej jedyne skojarzenie z patolem, na szczęście :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasiamaga']Zawsze lubię, kiedy na forum wypowiada się Pani Zofia :-) Od razu psi świat wyglada lepiej... [/quote]

tak ja też to bardzo lubie :)

i często patrząc na niektóre psy też mam wrażenie, że metoda kija jest bardziej skuteczna od metody marchewki... z drugiej strony nie wyobrażam sobie przylać psu z całej siły- to tak jakby bić małe dziecko... choć w sumie pies się może jeszcze obronić... choć nie zawsze to jest na jego szczęsie :(

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Wywolali do tablicy...
Metoda kija jest pozornie bardziej skuteczna od metody marchewki.
Oducza ciekawosci swiata i checi nauki. Oducza radosci zycia.

Kiedys chciano nauczyc psa idealnego rewirowania, czyli biegania zakosami przez wyznaczony teren w poszukiwaniu przedmiotu. Nic prostszego, jak dla idealu zostosowac elektrycznego pastucha. Pies biegal idealnie, ale nie byl w stanie niczego szukac. Caly byl nastawiony na unikanie bodzcow bolowych.
Przyslowiowy "kij" ma sens, jesli zwierze swoim zachowaniem zagraza sobie lub otoczeniu.
W nauce nowych zachowan tylko "marchewka". Ja najchetniej stosuje jako "marchewke" prace na emocjach.

Jesli nagradza sie psa ustawicznie za nic czulosciami i pieszczotami - pies bedzie nas lekcewazyc, zmeczony nadmiarem czulosci. Jesli ustawicznie bedzie w robocie kij - bedzie sie nas bac, i innych ludzi.
Prawdziwa wiez tworzy sie podczas wspolnej zakonczonej sukcesem pracy. To pies ma byc przekonany, ze praca zakonczyla sie sukcesem.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Wracając do początku dyskusji - też często obserwuję "miastowe" z kolei psy, których właściciele nie szkolą, nie nagradzają, ale też nie karzą a psy idą sobie idealnie bez smyczy, całkiem zadowolone z życia...takim przykładem jest mój poprzedni pies, mieszaniec PON-a, który odszedł 2 lata temu, mając 19 lat. Trafił do nas, gdy miałam 9 lat, udało mi się nauczyć go "siad", co też szło dość opornie ;), autorytetem dla niego był mój dziadek, ale też trudno mówić tu o jakimś szkoleniu, a pies całe swoje zycie chodził z każdym członkiem rodziny bez smyczy, nie zaczepiając innych psów, choć za nimi nie przepadał...
Z kolei z obecnym psem "staję na głowie", staram się pracować, wypróbowuję wszelkie metody a efekty raczej nędzne... i nie chodzi mi o super wyszkolenie - to się nie uda, pies ma naprawdę mocno skrzywioną psychikę - ale o nawiązanie prawdziwej więzi, takiej jaką miałam z kompletnie nie wyszkolonym, właściwie nie pracującym Puszkiem...

Link to comment
Share on other sites

Jesli nagradza sie psa ustawicznie za nic czulosciami i pieszczotami - pies bedzie nas lekcewazyc, zmeczony nadmiarem czulosci. (...) Prawdziwa wiez tworzy sie podczas wspolnej zakonczonej sukcesem pracy. To pies ma byc przekonany, ze praca zakonczyla sie sukcesem.

Zofia[/quote]

Taak, teraz troszkę się pogubiłam:-( Czyli jeśli mój psiak leży sobie spokojnie obok mnie i nagle zapragnę go "poczochrać" i "wypieścić" - to znaczy źle robię? Czy psa należy dopieszczać tylko w czasie pracy z nim? To chyba nie jest możliwe, przecież psa ma się głównie do kochania i to są takie naturalne odruchy miłości ;) Przyznaję się bez bicia, że ja z moim psem nie pracuję wiele - ot, kilka minut dziennie (codziennie). Zazwyczaj ćwiczymy jedną, góra dwie komendy - potem zabawa. A potem normalne życie - z pracą, obiadem, dziećmi, psem i tysiącem innych spraw. I pies w tym wszystkim jest co i rusz głaskany i dopieszczany, głównie przez dzieci. Czy my go tym możemy "zagłaskać" lub zmanierować? Pozdrawiam, kaśka

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

[quote name='kasiamaga']Czyli jeśli mój psiak leży sobie spokojnie obok mnie i nagle zapragnę go "poczochrać" i "wypieścić" - to znaczy źle robię? Czy psa należy dopieszczać tylko w czasie pracy z nim? To chyba nie jest możliwe, przecież psa ma się głównie do kochania i to są takie naturalne odruchy miłości ;) Przyznaję się bez bicia, że ja z moim psem nie pracuję wiele - ot, kilka minut dziennie (codziennie). Zazwyczaj ćwiczymy jedną, góra dwie komendy - potem zabawa. A potem normalne życie - z pracą, obiadem, dziećmi, psem i tysiącem innych spraw. I pies w tym wszystkim jest co i rusz głaskany i dopieszczany, głównie przez dzieci. Czy my go tym możemy "zagłaskać" lub zmanierować? Pozdrawiam, kaśka[/quote]

No tak, psa sie ma do kochania, ale kochanie wg mnie polega na tym, aby ukochanemu zwierzeciu dawac to, na czym JEMU najbardziej zalezy. Czulosci mozna okazywac, jasne, ale... musimy wiedziec czy psa naprawde to cieszy.

Zmanierowac psa nadmiarem czulosci oczywiscie mozna!!!! To zdarza sie bardzo czesto!!! Pies traci orientacje, za co jest nagradzany albo czulosc traci dla niego wartosc nagrody. A potem mamy zal, ze pies nie jest gotow z blyskiem w oku na nasze spojrzenie poderwac sie by wreszcie cos robic razem...
Ze na spacerze nie podąza za nami, ze jest tyle spraw, dla ktorych na jakis czas zrezygnowalby z naszego towarzystwa.

Sa psy, ktore nie cierpia czulosci wyrazanej po ludzku - psy sie nawzajem nie obejmuja, wyraz czulosci to iskanie, polizanie kacika pyska, dotyk na przodzie klatki piersiowej, zaproszenie do zabawy. Mialam suke, dla ktorej nagroda byla tylko praca, odwrocila ludzkie relacje - ZNOSILA poglaskanie, jesli czlowiek za to, ze ją glaskal, rzucil aport... W innej sytuacji cofala sie z niechecia. Ta suka byla niewiarygodnie opiekuncza wobec dzieci i tylko pieszczoty dzieci sprawialy jej radosc. Nazywalismy ja Isaura - (byl taki serial) - dla tej suki milsza byla 10-godzinna praca niz jeden pocalunek:lol:

Trzeba wiedziec jakiego ma sie psa - moja obecna suka uwielbia kontakt cialem w zabawie, uwielbia potracanie sie, tlamszenie, takie gdy ona delikatnie lapie mnie zebami za rece, a ja tracam ja barkiem, popycham lekko. Ona lubi byc iskana, glaskanie toleruje, ale naprawde kocha polowanie. Gdybym nie dawala jej szansy na "polowanie" na aport czy zabawke jako final wspolnej pracy zajmujacej co najmniej dwie godziny dziennie, natychmiast sama szukalaby sobie zajecia, niekoniecznie przeze mnie akceptowanego.

Sprawdz, jakiego masz psa - jak najbardziej lubi sie bawic, czy jesli bedziesz go glaskac, a drugiej rece masz pilke czy gryzak, nie bedzie dygotac z napiecia, by te pilke moc zlapac?

Dlatego tak wazne, by juz kupujac szczeniaka wiedziec, jakie ma predyspozycje psychiczne, jesli pies jest pasjonatem pracy, zajecia sie, to tylko nasze glaskanie i pieszczoty nie dadza mu poczucia szczescia...

Zwroccie uwage - na spacerze dwa zaprzyjaznione psy witaja sie nawzajem, chwila radosci, chwila psich czulosci, a potem haslo - robmy cos!!! Bawmy sie w walke, w podgryzanie, przewracanie, poscigi, zapolujmy razem!! Konczy sie spacer - one to wiedza - nawet zmeczone jeszcze raz ruszaja w zabawe, a potem chwila czulosci np w samochodzie, polizanie sie po pyszczkach, bo juz nie ma nic lepszego do roboty... Ani mozliwosci bardziej aktywnego wyrazania uczuc.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']
Dlatego tak wazne, by juz kupujac szczeniaka wiedziec, jakie ma predyspozycje psychiczne, jesli pies jest pasjonatem pracy, zajecia sie, to tylko nasze glaskanie i pieszczoty nie dadza mu poczucia szczescia...
[/quote]
Mam pytanie odnośnie zdania powyżej. Jak można sprawdzić przed kupnem jakie predyspozycje ma dany szczeniak? Czasem ciężko jest hodowcy "dokładnie" określić charakter malucha a co dopiero predyspozycje. Czy można przeprowadzić jakieś "ćwiczenia" które pomogły by nam przyszłym właścicielom w ich określeniu?

[quote name='Mrzewinska'] Sprawdz, jakiego masz psa - jak najbardziej lubi sie bawic, czy jesli bedziesz go glaskac, a drugiej rece masz pilke czy gryzak, nie bedzie dygotac z napiecia, by te pilke moc zlapac?[/quote]
Mam właśnie w domu szczeniaka. Muszę przyznać że nie jest to mój pierwszy pies a mimo to mam problem w określeniu jego cech. Czy mam podtykać pod nochal wszystkie zabawki? Chciałabym wiedzieć więcej właśnie o tym co ją cieszy, jak z nią pracować, bo głaskanie raczej nie należy do jej ulubionej interakcji z człowiekiem... (niestety piłeczka również nie wprawia ją w radosny nastrój).

Kaśka

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Sa testy dla szczeniat, podstawowym dla mnie testem jest wrodzona chec aportowania. Jesli szczeniak niespelna 7-tygodniowy sam z siebie przez caly pokoj przynosi wyrzucona zabawke, bez specjalnej zachety, to takiego szczeniaka trzeba lapac jak diabel dusze...

Juz w sredniowieczu nasi pradziadowie umieli testowac i wybierac najlepsze szczeniaki do wyszukiwania trufli...

Co do szczeniaka Kasi - na odleglosc nie da sie tego ocenic, ale na pewno zabawek sie pod nos nie podtyka, one maja uciekac psu, chowac sie przed nim, byc dlugo nieosiagalnym przedmiotem zainteresowania. No i jesli chcemy wychowac pasjonata pracy, to tzreba szczeniulowi poswiecac dzuo czasu - wiele krociutkich sesji treningowych w formie zabawy w ciagu dnia.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękuję Pani za odpowiedź:multi:
Ćwiczymy kilkanaście razy dziennie, niestety w krótkich sesjach (tak ze 2 - 3minuty) bo psica strasznie szybko się rozprasza (w pokoju obok buszują koty:evil_lol:).
Mała ma 11 tygodni, wyrzuconej zabawki... nie przynosi :-(, wręcz przeciwnie zaszywa sie w kącie i zajada z lubością (cokolwiek to nie jest).
Na jedzonko też ciężko ćwiczyć bo to jakiś wybredny element :)
Udało nam się za to po długim szukaniu odnaleźć w jednej z książek metodę na smakołyki w nakrętkach po słoikach :cool3:. Psica niestety nie z nosem przy ziemi tylko skacząc i patrząc na palec prowadzona nim "odnalazła" łupy a koniec pracy to zabawa pluszakiem (wraz z komendą daj-najczęściej wykonywaną :-o a po niej siad niemal przepisowy :-oi waruj :-oi znowu zabawa... jakoś wcześniej te ćwiczenia były nieczęsto wykonywane i to po dłuuugim zastanowieniu :razz:).
Nakręciła się tak potwornie że teraz mam problem z jej wyciszeniem :cool1: (następnym razem pluszak pojawi się tylko na chwilkę...).
Mimo wszystko teraz z jeszcze większą przyjemnością postaramy się odkrywać pokłady w niej drzemiące ;), za co serdecznie raz jeszcze dziękuję :lol:

Ps. niestety zabawki były wcześniej pod nochal podtykane i wymieniane jak sie niezbyt spodobały... no niestety mój błąd :shake:. Widać jednak, że warto próbować bo pierwszy raz zobaczyłam w jej oku błysk i to nie jeden :loveu:
Kaśka

Link to comment
Share on other sites

MAMBA, bardzo dobre rezultaty szkoleniowe uzyskuje sie pracujac ze szczeniakiem tuz przed posilkiem. Gdy w brzusiu kiszeczki juz graja ;)
Dobrze jest dawac posilek w zamian za poprawnie wykonana, znana juz, chocby najdrobniejsza komende.
Niech pies wie, ze na jedzenie trzeba zasluzyc. :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelina']MAMBA, bardzo dobre rezultaty szkoleniowe uzyskuje sie pracujac ze szczeniakiem tuz przed posilkiem. Gdy w brzusiu kiszeczki juz graja ;)
Dobrze jest dawac posilek w zamian za poprawnie wykonana, znana juz, chocby najdrobniejsza komende.
Niech pies wie, ze na jedzenie trzeba zasluzyc. :p[/quote]
Evelina - dziękuję i donoszę iż pracujemy przed śniadankiem, przed obiadkiem i przed kolacją ;). Niestety z racji małych problemów żołądkowych, możemy chwilowo podawać jedynie to co później jest w misce ...:shake: i niestety nie cieszy się na sucho zbytnim powodzeniem:mad:(no dziś sie skusiłam i w ostatniej nakrętce był maleńki kawałeczek białego serka... to Ci dopiero była radocha :multi:).
Miche dostaje po wykonanym siadzie przed jej miejscem i potem na miejscu przed postawieniem na ziemi ;).
(no i przyznaję, że wywołany temat o odnalezieniu predyspozycji psa bardzo mnie zainteresował bo właśnie tego błysku w oku było mi bardzo brak ... a do szału zaczynała mnie doprowadzać tym "wybrzydzaniem" zabawkowym :oops: i brakiem ochoty na mizianie)

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Mamba, szczeniak nie moze miec mozliwosci ucieczki z zabawka i zagryzania jej sam. Zabawka, ktora sluzy do nagradzania szczeniaka, nie nalezy do niego, tylko do Ciebie. Wejdz na strone [URL="http://www.labrador.org.pl/"]http://www.labrador.org.pl/[/URL]
znajdziesz tam teks Aportuje, wiec jestem
na stronie [URL="http://www.owczarek.pl"]www.owczarek.pl[/URL] znajdziesz blog o wychowaniu szczeniaka, wiele o roznych zabawach i o aportowaniu.

Co do kaprysow z zarciem - nagrodą nigdy nie moze byc to co szczeniak ma w misce na co dzien i nie suche zarcie, ani chemiczne paprajstwa ze sklepow.

W misce nigdy nie moze stac zarcie - nasze sloneczka sa na ogol przekarmiane i dlatego wybrzydzaja.

Zdrowy pies to pies nie przekarmiany.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Mamba, szczeniak nie moze miec mozliwosci ucieczki z zabawka i zagryzania jej sam. Zabawka, ktora sluzy do nagradzania szczeniaka, nie nalezy do niego, tylko do Ciebie. Wejdz na strone [URL="http://www.labrador.org.pl/"]http://www.labrador.org.pl/[/URL]
znajdziesz tam teks Aportuje, wiec jestem
na stronie [URL="http://www.owczarek.pl"]www.owczarek.pl[/URL] znajdziesz blog o wychowaniu szczeniaka, wiele o roznych zabawach i o aportowaniu.

Co do kaprysow z zarciem - nagrodą nigdy nie moze byc to co szczeniak ma w misce na co dzien i nie suche zarcie, ani chemiczne paprajstwa ze sklepow.

W misce nigdy nie moze stac zarcie - nasze sloneczka sa na ogol przekarmiane i dlatego wybrzydzaja.

Zdrowy pies to pies nie przekarmiany.

Zofia[/quote]
Zabawka do nagradzania (czyli pluszak) dawana jest teraz jedynie na koniec "sesji nakrętkowej" i to na chwilę. Trochę noszenia jej w zębach podczas gdy ja trzymam za jeden koniec i robimy rundkę po mieszkaniu (przerywaną komendami), na koniec pare sekund gryzienia i na komende odbierana do następnego razu.

Reszta zabawek (piłka tenisowa, sznurek, butelka, guma na sznurku) faktycznie były dawane w celu odwrócenia uwagi od kotów i pozostawiana była z nimi sama :shake::oops:

Kong- jedynie w klatce :cool1:

Ide na poleconą stronę się douczać, blog natomiast czytałam jeszcze przed przybyciem małej i nadal czytam (ale jak widać wcielanie tego w życie ciężko mi idzie... słaby ze mnie szkoleniowiec :-( albo psica taka ciężka :evil_lol:)

Miska jest zabierana i stoi tylko na czas posiłku potem magicznie znika :lol: (jak odmawiała posiłku miska również znikała i pojawiała się w porze kolejnego karmienia).

Bardzo dziękuję za rady i zrobił się nam chyba mały off na temat konkretnego przypadku :oops:.


To wychowywanie to nie tylko etat ale ze dwa. Niestety (albo "stety" ) chyba nigdy wychowywać się nie przestaje, więc wychowany pies z mojego punktu widzenia to ten, którego wychowujemy każdego dnia. Spotkałam w swoim życiu wiele psów pozostawionych samym sobie i część z nich była zagadkowo usłuchana część oczywiście nie. Natomiast jeszcze nie spotkałam psa wykonującego wszystkie "potrzebne" komendy w 100%. Jednak jak widać po postach na DGM chyba jest to wykonalne ;) więc z nowym zapałem idziemy ćwiczyć:diabloti: .

Link to comment
Share on other sites

Uch, ile ja razy klęłam w duszy to cholerne szkolenie i całe wychowanie. Ile razy miałam ochotę zwyczajnie przylać i może wtedy by to odniosło skutek. I patrzę z zazdrością na kundelki które podążają wesoło za swoim państwem, bez smyczy czy prowadzone na monstrualnych kolcach, które robią dookoła rundkę radości jak mają wyjśc na zewnątrz, które najradośniej na świecie witają pana jak wraca do domu, zalizują, merdają i wyprawiają cuda, nie gonią rowerów, ślicznie się bawią, ładnie chodzą na smyczy, nie gonia ptaków, nie zjadają innych psów, nie reagują panicznym lękiem na widzianego z odległości 20 metrów ratlerka itd. I jedyne chwile pociechy w takich sytuacjach to świadomość że moja suczka jeśli ją o to ładnie poproszę będzie lazła z wlepionymi we mnie oczami, reaguje na mnie w stopniu zadowalającym i kiedy robimy cos razem i jest odsyłana na powąchanie trawki pod ogonem ma tą trawkę ! I najlepsze, posłucha mojego szeptu gdy wydam komendę siad, a nie posłucha mojego ojca który się wydrze 15 razy... Jeśli zaś wracamy rodziną obleci poszturcha wszystkich ale przywita MNIE, po mnie będzie skakać i ode mnie domagać czułości, to mnie nie zeżre obiadu, i to do mnie leci się ewakuować jak się przestraszy i wreszcie to na moje polecenie waruj wytrzyma gdy ją o to poproszę w warunkach zupełnie nieszkoleniowych. Szkolenie nawet to które nie przynosi jakiś super efektów i pozostawia nikłe nadzieje na wygranie zawodów posłuszeństwa to zamienianie w gruby sznur okrętowy niteczki porozumienia jakie się nawiązuje w pierwszych kontaktach ze szczenięciem. W przypadku tych grzecznych kundli będzie to zawsze tylko niteczka i pies będzie żył nie z panem ale obok.

Link to comment
Share on other sites

To ja jeszcze wrócę do tego, co napisała Pani Zofia. Czyli - jeśli właściciel nie jest wystarczająco atrakcyjny dla swego psa (z różnych powodów: brak czasu, złe odczytanie charakteru i umiejętności psa etc. - pomijam obojętność, tu nie wchodzi w grę, bo to już zupełnie inny układ), to wówczas metoda "marchewki" jest nieskuteczna. Czy dobrze zrozumiałam? Wówczas, jeśli właściciel pragnie mieć ułożonego psa, musi zastosować niekiedy metodę kija (nie mówię o laniu brrr..., ale o tych wszystkich łańcuszkach rzutowych i lekkich klapsach), czy tak? I co to właściwie znaczy dla psa "praca". Ja wiem - jest wiele osób, które uprawiają ze swoim psem sporty albo wiele trenują. Ale dla tych wszystkich pozostałych - co to jest "praca". Bo przecież nie sam spacer, nawet długi i z zabawą. A właśnie większość tak spędza ze swym psem czas (dla wielu to i tak za dużo). I jak tu mówić o nagrodzie, kiedy właściwie nie ma za co nagradzać? Pani metody są wspaniałe - ale dla p a s j o n a t ó w. A co ze zwykłymi zjadaczami chleba? Co powiedzieć ludziom, którzy psa wyprowadzają na spacer trzy razy dziennie i na tym kończą swoją działalność? Znam wiele psów (wszyscy znamy), które żyjąc przy rodzinie, bez specjalnej pracy, są mądre, posłuszne i ułożone. Jakoś tak same z siebie. Dla nich największą nagrodą - za wszystko - jest chyba sama obecność właściciela, tak myślę. Pytam o to wszystko tak po prostu, z ciekawości (poza pytaniem o pracę z psem). Nie sypcie na moją głowę gromów, że wychodzę z psem tylko trzy razy dziennie na spacer, nie, to nie ja. Nie wiem, co to jest praca z psem, ale spędzam z nim wiele czasu. I wiem już, że nade wszystko uwielbia być pieszczony i dokarmiany smakołykami. A że ponad moje towarzystwo przedkłada zabawę z innymi psami - to chyba jednak normalne. Toffi ma przecież dopiero 5 miesięcy i zabawa z innymi psami jest dla niej szczytem szczęścia. Pozdrawiam serdecznie, Kasia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasiamaga']A co ze zwykłymi zjadaczami chleba? Co powiedzieć ludziom, którzy psa wyprowadzają na spacer trzy razy dziennie i na tym kończą swoją działalność? Znam wiele psów (wszyscy znamy), które żyjąc przy rodzinie, bez specjalnej pracy, są mądre, posłuszne i ułożone. Jakoś tak same z siebie.[/quote]

Wydaje mi się, że nie tyle praca z psem ale "przewidywalność zachowań" właściciela (oczywiście dla psa) jest kluczem do sukcesu tych ludzi. Pies dorastając w domu, gdzie wszystko (z jego punktu widzenia) jest poukładane ma wystarczająco dużo czasu na naukę właściwych (pożądanych przez właściciela) zachowań. Ci ludzi postępują wobec psa i konsekwentnie (z jednej strony) i logicznie (z drugiej). Ich postępowanie rzadko zaskakuje psa tak więc może on w każdej sytuacji postępować zgodnie z przyjętymi zwyczajami (a psy bardzo chętnie poddają się "rytuałom"). Paradoksalnie im więcej z psem pracujemy (chodzi mi o różnorodność zajeć) tym bardziej jego zachowanie staje się nieprzewidywalne - pies potrzebuje czasu aby dostosować swoje zachowanie do "środowiska" - jeśli zmienia się ono zbyt szybko, to zmiany te mogą go zwyczajnie stresować.
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na "historię" życia psa. Z moich obserwacji wynika, że im wcześniej pies ma dobry i stały kontakt z ludźmi (poczynając od czwartego tygodnia życia) tym łatwiej i szybciej nawiązuje emocjonalną więź z opiekunem. Podobnie psy, które późno zostały "odstawione" od suki i rodzeństwa (po skończeniu dziewięciu tygodni) wolą towarzystwo psów od ludzkiego (takie psy z trudem "uczą się" posłuszeństwa).
I na koniec jedna uwaga w aspekcie rozpieszczania psów: ja stoję na stanowisku, że najpierw należy psa nauczyć posłuszeństwa a później można go już rozpieszczać do woli :)

Link to comment
Share on other sites

[quote]I na koniec jedna uwaga w aspekcie rozpieszczania psów: ja stoję na stanowisku, że najpierw należy psa nauczyć posłuszeństwa a później można go już rozpieszczać do woli [/quote]
[COLOR=Purple][FONT=Georgia]I ja się pod tym podpisuję - na takich zasadach moja dziewczynka jest rozpieszczona do granic możliwośći :loveu: Ale napewno dam radę jeszcze bardziej ją rozpieścić, wszystko przed nami :)[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

[quote name='kasiamaga']T Czyli - jeśli właściciel nie jest wystarczająco atrakcyjny dla swego psa (z różnych powodów: brak czasu, złe odczytanie charakteru i umiejętności psa etc. - pomijam obojętność, tu nie wchodzi w grę, bo to już zupełnie inny układ), to wówczas metoda "marchewki" jest nieskuteczna. Czy dobrze zrozumiałam? Wówczas, jeśli właściciel pragnie mieć ułożonego psa, musi zastosować niekiedy metodę kija (nie mówię o laniu brrr..., ale o tych wszystkich łańcuszkach rzutowych i lekkich klapsach), czy tak? Ale dla tych wszystkich pozostałych - co to jest "praca">Kasia[/quote]

Metoda marchewki jest nieskuteczna, jesli pies dostaje marchewke za darmo - lub w sytuacji, ktorej nie rozumie. Bodziec bolowy czasem musi wejsc w gre - jak pies chce wybiec na jezdnie, to nie bede sie ogladac za marchewka.
Wlasciciel moze byc dla psa supermanem poswiecajac mu niewiele czasu i nie uzywajac kija - byle nie nagradzal za nic, a zawsze konsekwentnie czegos wymagal.
Dla 5-miesiecznego psa konieczna jest zabawa z innymi psami, fakt, ze pies sprzedany pozniej moze byc bardziej nastawiony na kontakt z psami niz na kontakt z ludzmi.
Bieda jest wtedy, gdy nieswiadomie nabywca bierze psa od urodzenia naladowanego pasja pracy. Np bordera z linii prawdziwych pastuchow i oczekuje od niego grzecznego spacerku po 15 minut dziennie. Bieda, jesli ktos wezmie belga nie zdajac sobie sprawy, ile samodzielnosci, ciekawosci i braku ostroznosci jest w belgu.
Rasy sa przewidywalne, choc kazdy pies jest inny - ale przewidywalne jest nasilenie popedow.

Te pieski, ktore czlapia grzecznie, pomerdaja ogonkiem, popatrza pokornie w oczy i nie odejda na krok - sa mile, kochane i na swoj sposob na pewno tez szczesliwe.
Jesli ktos moze poswiecic psu duzo czasu - moze miec szczeniaka ras jeszcze niedawno pracujacych, jesli ktos poswiecic bardzo duzo czasu, może brac sie za szczeniaka z grupy pracujacej o wybitnym sportowym temperamencie. Kto ma malo czasu - niech szuka pieskow malo wymagajacych.

Zeby dopasować nasze oczekiwania do wymagań psa - zeby obie strony byly szczęsliwe.

Praca dla psa to kazda, absolutnie kazda czynnosc, byle odpowiednio nagrodzona. Praca to i podanie lapy, i aportowanie widelca i wystawianie kuropatw i szukanie narkotykow i sciganie bandziora,i szukanie zgubionych kluczy, wybor nalezy do nas. Pies potrzebuje naszego zadowolenia, aprobaty, uczucia, ze robimy cos razem, ze wymagamy okreslonych zachowan, okreslone akcpetujemy i jestesmy supermenami nagradzajacymi prace. A ze czasem sie wsciekniemy i obwarczymy lub skarcimy bez sensu, bo humorek nie dopisze - pies to nam na ogol wybaczy,zaleznie od usposobienia postara sie prosic o przebaczenie za to ze jestesmy wsciekli i niesprawiedliwi, odejdzie przerazony na bok, sprobuje zerwac kontakty, warknie lub otrzepie sie ze smiechem - o stara, nie wyglupiaj, sie, przeciez sie kochamy.

Ile psow, tyle sposobow, zawsze sposob wychowania trzeba dopasowac do psa, nigdy odwrotnie.

Zofia

PS musze kupic mojemu psu maly, tani uzywany srodek transportu na spacery, bo stary nam sie rozpadl... Ja prawo jazdy zrobilam po to, aby psa wozic na spacery i po to kupilam autko - znajomi wyli ze smiechu, kiedy to powiedzialam, no to co?

Link to comment
Share on other sites

kasiamaga mnie to trochę kłuje że właśnie są takie psy "mądre same z siebie", nie szkolone, które zdają się wszystko rozumieć. Ja się dręczę z moją suką, pocę, szkole tą małą potworę i w zamian mam cóż... Figę z makiem :lol: Ale ja uwielbiam uczyć czegoś mojego psa, obserwować jak małe trybiki w psim mózgu z każdym ćwiczeniem pracują coraz szybciej i sprawniej, jak w zamian za to że coś z nią robie otrzymuję szacunek i olbrzymie przywiązanie mojego psa. Jednak w zasadzie sądząc po tym ile psów chodzi w kolcach (dzisiaj widziałam sukę średnią na kolcach 2 cm i na Flexi, oraz pieska identycznych rozmiarów co moja suka na ... identycznych kolcach) mało jest tych inteligentnych psów, acz znam kundelka który uczy się tak szybko że byłam w szoku.

Ja tylko napiszę że ja przez pracę rozumiem wykonywanie czegoś razem. Zwykły aport może być wspólną pracą, ćwiczenia posłuszeństwa to praca, nauczenie głupiego "proś" to też jakaś praca. Coś co zaspokaja psią potrzebę działania w stadzie, dzięki któremu wie że jest akceptowany, potrzebny grupie. Pies zdaje sobie sprawę że właściciel uważa go za pełnoprawnego członka grupy i uczestniczy aktywnie w jej życiu. Bardzo łatwo przez wspólną pracę, ustalanie reguł zawędrować na szczyt psiej hierarchi wartości.

Ja przez książki pani Mrzewińskiej zostałam pasjonatką z poważnymi ambicjami związania przyszłości z kynologią a dokładniej szkoleniem. Teraz nie mam pojęcia co ja bym robiła na spacerze z psem gdyby ona nie umiała podstaw posłuszeństwa ! Nie mam pojęcia jaka jest przyjemność z posiadania psa kiedy tylko się z nim wychodzi puszcza, pies się wybiega i wracamy do domu.

Szkolenie to nie robienie z psa automatu tylko też ułatwianie sobie życia. jakie to proste kiedy zamiast się szarpać z psem można mu dać komendę waruj, żeby zamiast nie skakał usiadł na tyłku, żeby w razie jakiejś niebezpiecznej sytuacji można go było skłonić do powrotu, żeby mógł robić za pocztę ( wykorzystuję nagminnie moją sukę jako kuriera po domu :lol: ).

Poza tym każdy pies jest w stanie opanować tak proste komendy jak siad, waruj, do mnie, noga, dobrze, źle, fe.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Georgia][COLOR=Purple]Ahh te kolce to tragedia!
Jak szłyśmy na [B]SZKOLENIE[/B] to [B]treser[/B] (od siedmiu boleści, czego wtedy nie wiedziałam, a który na szczęście szkolenia nie dokończył, bo uciekł haha) uważał, że najlepszą metodą na pracę szkoleniową z psem jest kolczatka!! Zastrzegłam z góry, że moja dziewczyna na żadnych kolcach chodzić nie będzie pod żadnym pozorem i nie ma dyskusji!!
Moja mama, której sunia nie słuchała i nie słucha oburzała się, że ona psa nie utrzyma i jak chce z nią iść, to musi mieć kolczatkę. A mi na jej spacerach wcale nie zależy, sama z psem chodzę wszędzie i zawsze. Zabroniłam chodzić komukolwiek z psem i chodziłam z nią nawet w gorączce. Mój pies ma być posłuszny, a nie szarpany za kolce na szyji.
Teraz z psem chodzą dwie osoby, których pies słucha i nie ma problemu ( ja i mój TZ). Moja dziewczyna chodzi na szelkach i jestem dumna, że zwalczam wśród znajomych ten głupi zwyczaj, że żeby nad psem panować, to trzeba założyć mu kolczatkę!!

Ps. Wiele osób pyta nas, czy sunia jest po jakimś szkoleniu, czy sami ja wszystkiego wyuczyliśmy - jest po 4h szkolenia ( z przewidywanych 15), na których nie nauczyła się niczego nowego, czego by nie umiała wcześniej. Cała wiedza mojego psa jest jej żmudnie przekazywana i ćwiczona w domu. I chociaż chciałam mieć szkolonego psa na szkoleniu, to jestem z mojej dziewczynki dumna, że jest taka mądra :loveu:
[/COLOR][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sara']Ja przez książki pani Mrzewińskiej zostałam pasjonatką z poważnymi ambicjami związania przyszłości z kynologią a dokładniej szkoleniem. Teraz nie mam pojęcia co ja bym robiła na spacerze z psem gdyby ona nie umiała podstaw posłuszeństwa ! [/quote]
Przepraszam, a jakie to książki, bo chyba nie znam:oops: , a widzę, że warto przeczytać. Ja nauczyłam się właściwego stosunku do psa dzięki książce "Mój pies świadczy o mnie", ale to tłumaczenie, teraz muszę ją sobie przypomnieć. No i dzięki szkoleniu, ale to było szkolenie - jak mawiał nasz trener - w połowie psa i w połowie właściciela. (I nie wiem komu było bardziej potrzebne: mnie, czy psu;) )

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...