Jump to content
Dogomania

Koszi po ciężkiej nosówce pojechała do nowego domu w Niemczech


Recommended Posts

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ohhhhh ja tez dostałam dwie odmowne odpowiedzi co do domku tymczasowego, próbowałam ja umieśćić w 2 fundacjach w jednej nie mają miejsca co mnie wcale nie dziwi, a w drugiej byla mozliwośc ale to była osoba prywata majaca mała kawalerke i 3 koty, co mogłoby zagrozić tym kotom, wiem jak Koszi rragowałą na moją kicie.

Wiec nie pozostaje nic innego jak jutro odebrac mi ją w Zabrzu i zawieźć z powrotem do schroniska.............................................................................................................................................:-( :-( :-(

eria bardzo dziękuję za pomoc

Link to comment
Share on other sites

Koszi odbiore o 18 jakbyc cos sie znalazło to suoer, zawsze mozna ja bedzie nawet poźniej jak sie cos znajdzie z schroniska zabrać:roll:

Trzeba zrobić Koszi porządna kampanie adopcyjną powklejać ogłoszenia gdzie sie da, bidulka nie moze długo znów czekać w schronisku, ostatnio jak przyjechała domnie miała dość głęboką dziure w tylniej łapie:cool3: coś inne psy jej nie lubią:-(

Link to comment
Share on other sites

Koszi już chyba w schronisku. Jej była "pani"..... szkoda słów, tak przemądrzała, nieprzyjemna. Powiedziała ze psy niebezpieczne dla otoczenia sie usypia :angryy: jak Koszi jest niebezpieczna dla otoczenia to ja mam metrowy katus na ręce :angryy: Ona jest śliczna, łagodna, inteligentna, no ale nie nauczona zostawać samej w domu......
Powiedziałam tej kobiecie , czy ona sobie zdaje sprawę jaką krzywdę jej wyrządza, skazując ją z powrotem na schronisko:-( , odpowiedziała mi, że ją obrażam, bo ona Koszi wyleczyła :angryy:
ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie co ta biedna sunia czuła.... Jej kochana pani oddała ją komuś w dziwnym, głośnym miejscu, jakim jest dworzec, wywieźli ją nie wiadomo gdzie, znowu ją przejął ktoś inny, żeby na koniec wylądować w klatce :placz: :placz: :placz: strasznie mi żal Koszi :placz: :placz: :placz:
Miałam problem z "załadowaniem" Koszi do pociągu, bardzo się bała i zapierała łapkami ale poradziłyśmy sobie;) Nasz przedział był pusty, Koszi większość czasu spała, czasem tylko popiskiwała lekko. Kupiłam jej ciasteczka psie to co jakiś czas dostała , to była wniebowzięta...choć na chwilę :-(

Link to comment
Share on other sites

Tak bardzo mi żal biednej suni. Żałuję bardzo, że nie mogę zabrać jej do siebie.
Nie wyobrażam sobie jak można przy byle problemie pozbyć się członka rodziny. Czy gdyby dzieci tej pani sprawiały kłopoty to również by je oddała?
Takie mam odczucie czytając ten wątek, że ona nie myslała o Koszi zabierajac ją do siebie ale sama chciała się dowartościować jej kosztem stąd to oczekiwanie na wdzięczność. :shake:
Mam nadzieję na kochający i odpowiedzialny domek dla Koszi i bardzo mocno trzymam kciuki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='eria']Koszi już chyba w schronisku. Jej była "pani"..... szkoda słów, tak przemądrzała, nieprzyjemna. Powiedziała ze psy niebezpieczne dla otoczenia sie usypia :angryy: jak Koszi jest niebezpieczna dla otoczenia to ja mam metrowy katus na ręce :angryy: Ona jest śliczna, łagodna, inteligentna, no ale nie nauczona zostawać samej w domu......
Powiedziałam tej kobiecie , czy ona sobie zdaje sprawę jaką krzywdę jej wyrządza, skazując ją z powrotem na schronisko:-( , odpowiedziała mi, że ją obrażam, bo ona Koszi wyleczyła :angryy:
ja nie jestem w stanie wyobrazić sobie co ta biedna sunia czuła.... Jej kochana pani oddała ją komuś w dziwnym, głośnym miejscu, jakim jest dworzec, wywieźli ją nie wiadomo gdzie, znowu ją przejął ktoś inny, żeby na koniec wylądować w klatce :placz: :placz: :placz: strasznie mi żal Koszi :placz: :placz: :placz:
Miałam problem z "załadowaniem" Koszi do pociągu, bardzo się bała i zapierała łapkami ale poradziłyśmy sobie;) Nasz przedział był pusty, Koszi większość czasu spała, czasem tylko popiskiwała lekko. Kupiłam jej ciasteczka psie to co jakiś czas dostała , to była wniebowzięta...choć na chwilę :-([/quote]

Szkoda slow. I jeszcze babsko jest przekonane, ze zrobilo 'dobry uczynek', wspolczuje psom, ktore z nia pozostaly. Wstawcie babe na czarna liste:angryy: :angryy:
Tak mi zal tej suni. Cale zycie, do tej pory, to jedna hustawka, zla hustawka:-( :shake: :shake: :shake:

Link to comment
Share on other sites

Odebrałam Koszi z dworca w Zabrzu:-( szczerze mówiąc to nie zauważyłam by ona tęskniła za tą babą przywitała mnie radośnie na przystanku skakała wesoło merdajac ogonkiem, przyznaje ze Koszi przez te 1,5 miesiaca troche sie zmieniła potrafi na komende siad usiąść i zdecydowanie ładniej chodzi na smyczy teraz spacer z nia to przyjemnosć bo jeszcze 1,5 miesiace temu na smyczy ciagła we wszytskie strony jak zaprzęgowy husky, chociaż tyle ta kobieta jej nauczyła. Chcą sprawić jej choć trochę przyjemnosći przypomniałam sobie jak ona lubi aporowac patyczki chwile porzucałam jej patyczki jak sie cieszyła bidulka, ale niestety nadszedł moment gdy musieliśmy wejść do schroniska pzywitała sie z psami biegającymi pod bramą weszła do biura witajac sie z p. kierownikiem.

Moment pozostawienia jej w klatce był straszny.......................

Teraz wydaje mi sie,że większa krzywdę ja jej wyrządziłam oddając tej kobiecie, niewiem czy bedę ją umiała komukolwiek już oddać................

A stwierdzenie, ze Koszi to agresywny pies jest totalna bzdurą to miła i wesoła sunia garnąca sie do ludzi, owszem jak jest na msyczy i podchodzi nieznajoma osoba to szczeka ale merda ogonkiem to naturalna reakcja psa, brak mi słow

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...