Jump to content
Dogomania

KTO MIAŁ LUB MA PSA CHOREGO NA NERKI ?


INA

Recommended Posts

[quote name='kasikz']Może to nie było PNN tylko ostre zapalenie nerek?[/QUOTE]

Na podstawie usg nerek i badania moczu weterynarz stwierdził, że problemy z nerkami zaczęły się już dawno, lecz nie dawały żadnych objawów aż do teraz i określił to przewlekłą niewydolnością nerek, które są mocno zgrubiałe i powiększone :(( pies bardzo cierpi a ja nie wiem co ze sobą zrobić, jutro kolejna wizyta i kolejne badania... :( :(

Link to comment
Share on other sites

Bo statystycznie, nerki dają objawy dopiero po zniszczeniu około 70 % kłębuszków...
Ale (wiem, ze kto to nie pies i, że się powtórzę) mój jeden kot żyje kilka lat z przewlekłąniewydolnością, a jest tylko na diecie - nic innego nie dostaje, nerki w obrazie usg paskudne. Drugi, żeje tez kilka lat, póki co też jest tylko na diecie, ale był czas, gdy musielismy o niego zawalczyć i mieliśmy nadzieję, zę to ONN a nie PNN, jednak tak nie było. Trzeci kot - kotka też miałą problemy nerkowe, odeszła, ale ona miała PKD, troszkę coś innego.

Zawsze warto walczyć, bo kryzys przeważnie mija.

Link to comment
Share on other sites

Chciałabym się poradzić, może ktoś mi podpowie, co robić, bo biję się z myślami :(

Mój 10-letni obecnie Mocuś (30-kilowy mieszaniec po owczarku niemieckim) w zeszłym roku przeszedł babeszjozę, wyniki krwi były fatalne, stoczyliśmy długą walkę i ostatecznie Mocuś wygrał życie, ale niestety nerki zostały zniszczone. Generalnie pies czuje się dobrze, ma apetyt, chętnie chodzi na spacery, już nie biega tak długo, jak dawniej, ale kładę to bardziej na karb wieku. Ostatnie wyniki krwi, z soboty 26 stycznia: mocznik 107, kreatynina 1,9, poprzednie, z października: mocznik 87, kreatynina 2,1.

Żeby tego było mało - jakieś cztery tygodnie temu zauważyłam na łapie Mocusia zmianę. Nie przejmowałam się tym zbytnio, uznałam, że to jakieś otarcie albo strup, tymczasem zmiana urosła z niczego do rozmiarów jednogroszówki, jest czarna i wygląda na nowotworową, koniecznie trzeba to operacyjnie usunąć :( Jesteśmy umówieni na operację jutro, zmiana zostanie wycięta i wysłana do badań, przy okazji wetka zdejmie Mocusiowi kamień nazębny.

I teraz do rzeczy - biję się z myślami czy jednocześnie przy tej narkozie nie poddać Mocusia zabiegowi kastracji. Za zabiegiem przemawia fakt, że Mocuś ma małe torbiele na prostacie i to by zapobiegło realnej groźbie nowotworu w przyszłości. Poza tym, jest to ostatni moment na kastrację, skoro już nadarzyła się "okazja" i trzeba będzie bezwzględnie inny zabieg pod narkozą wykonać, to trzeba to wykorzystać teraz albo nigdy. Powody przeciw mnie dobijają - wetka powiedziała, że u psów z PNN, u których wykonuje się zabieg kastracji, może dojść do gwałtownego pogorszenia stanu nerek i szybszego zestarzenia się i posypania psa :( No i zabieg automatycznie by się wydłużył w czasie, a jak wiadomo narkoza u starszych i chorych zwierząt jest bardzo niewskazana. Nie wiem, co robić :( Wetka niczego nie chciała mi sugerować ani doradzać, bo tyle jest głosów za, co przeciw. Boję się, że jaką decyzję bym nie podjęła, coś złego stanie się Mocusiowi, a tego bym sobie nie wybaczyła :(

Co robić? Czy ktoś miał podobny problem? Czy ktoś mógłby mi coś poradzić? Operacja już jutro... :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pysia']O matko....
To nie jest wyrok. Walcz! Ja walczę od dziesięciu dni! I będę walczyć!
Tylko musisz poświęcić sie suni. Pilnować regularnych kroplówek, leków, badań. I niestety jest to kosztowne leczenie. Ale jak tu wiele osób pisało- da sie wygrać! A walczyć trzeba do ostatniej najmniejszej szansy!
Zobacz. Tata mi umiera na nowotwór. Mama nie chodzi. jestem samiutka, pracuję. Jestem niemobilna. Do pracy, do rodziców, do psa. Nie śpię już prawie wcale, nie jadłam nic ciepłego od 10 dni- tylko walczę. Mobilizuję wszystko, wszystkich i siebie najbardziej do tej walki. Jestem w stanie świat przewrócić do góry nogami aby wygrać!
Walcz! Nie rycz![/QUOTE]

Pysia szukałam tu raczej wsparcia zrozumienia, Twoja odpowiedź nie była miła, uważasz że nie walczyłam ?? Kocham swojego psa ponad życie, jest dla mnie całym światem, więź jaka się wytworzyła między nami jest trudna do opisania.. ogromna. Dziś byłam z Tequillą ponownie w klinice, otrzymałam ostateczną diagnozę.. nowotwór, który zaatakował obydwie nerki w bardzo zaawansowanym stanie, pies był bardzo silny, dlatego radził sobie do tej pory wyśmienicie, nie było objawów, które wskazywałyby, że może dziać się coś złego, był radosny, aktywny, pełen życia, zawsze miała duży apetyt... i nagle ciach !! jak grom z jasnego nieba organizm przestał sobie radzić, a nerki odmówiły całkowicie pracy.. w tej chwili nie ma już dla niej ratunku, ma również zmiany w płucach, które świadczą o tym, że w każdej chwili może zacząć zbierać się w nich woda, a to oznaczałoby uduszenie... Na dodatek krzepliwość jej krwi jest właściwie zerowa.. przy dolnej granicy normy 200 u niej wynik pokazał 12.. to ponoć sprawka nowotworu.. Nie można ratować płuc, bo lekarstwa wykańczają nerki, które zresztą wcześniej spowodowały zmiany w płucach.. Sytuacja jest naprawdę bardzo poważna :( Ryczę owszem, bo czuję jakby świat mi się załamał... w sumie nawet to do mnie do końca nie dociera, czuję się jakby to był zły sen, koszmar, z którego zaraz się wybudzę... Cieszę się, że chociaż wasze zwierzaki mają jeszcze siłę do walki i czują się na tyle dobrze, żeby ich życie płynęło komfortowo. Życzę wam dużo wytrwałości i mnóstwo mile spędzonych wspólnie chwil..

Edited by cattreen_w
Link to comment
Share on other sites

przy okazji wetka zdejmie Mocusiowi kamień nazębny.

- kiedyś tłumaczono mi, że nie wolno łączyć zabiegów wymagających sterylności z zabiegami "brudnymi". Podczas czyszczenia zębów uwalniają się bakterie, które mogą doprowadzić do zakażenia. Mój wet. kategorycznie odmówił połączenia takich zabiegów. Mój pies też miał torbiele, po kastracji i leczeniu pozostały jedynie nieaktywne zmiany, które kontrolujemy, a psina czuje się znacznie lepiej. powodzenia

Link to comment
Share on other sites

moim zdaniem przeprowadzeie zabiegu kastracji a po nim zabiegu usuniecia kamienia nazebnego jest ok.zwłaszcza ze zabieg kastracji jest mniej inwazyjny niz sterylizacja no i w zwiaku z tym kastracja przebiega szybciej,niz sterylka czyli psa w narkozie utzrymujemy krócej..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='cattreen_w']Pysia szukałam tu raczej wsparcia zrozumienia, Twoja odpowiedź nie była miła, uważasz że nie walczyłam ?? Kocham swojego psa ponad życie, jest dla mnie całym światem, więź jaka się wytworzyła między nami jest trudna do opisania.. ogromna. Dziś byłam z Tequillą ponownie w klinice, otrzymałam ostateczną diagnozę.. nowotwór, który zaatakował obydwie nerki w bardzo zaawansowanym stanie, pies był bardzo silny, dlatego radził sobie do tej pory wyśmienicie, nie było objawów, które wskazywałyby, że może dziać się coś złego, był radosny, aktywny, pełen życia, zawsze miała duży apetyt... i nagle ciach !! jak grom z jasnego nieba organizm przestał sobie radzić, a nerki odmówiły całkowicie pracy.. w tej chwili nie ma już dla niej ratunku, ma również zmiany w płucach, które świadczą o tym, że w każdej chwili może zacząć zbierać się w nich woda, a to oznaczałoby uduszenie... Na dodatek krzepliwość jej krwi jest właściwie zerowa.. przy dolnej granicy normy 200 u niej wynik pokazał 12.. to ponoć sprawka nowotworu.. Nie można ratować płuc, bo lekarstwa wykańczają nerki, które zresztą wcześniej spowodowały zmiany w płucach.. Sytuacja jest naprawdę bardzo poważna :( Ryczę owszem, bo czuję jakby świat mi się załamał... w sumie nawet to do mnie do końca nie dociera, czuję się jakby to był zły sen, koszmar, z którego zaraz się wybudzę... Cieszę się, że chociaż wasze zwierzaki mają jeszcze siłę do walki i czują się na tyle dobrze, żeby ich życie płynęło komfortowo. Życzę wam dużo wytrwałości i mnóstwo mile spędzonych wspólnie chwil..[/QUOTE]
Moja wypowiedź na pewno niemiła nie była. Wiem że jesteś w stresie, więc nie będę pisać dalej.
Nowotwory zabierają psy i ludzi. Mnie zabiera tate, i tutaj nie mam już szans walczyc. Z ONN u mojego psa walczyć będę.


Luśka dzisiaj gorzej. Sika krwią ;( Wymiotuje od wczoraj. Co ją nakarmię to tylko powoduje tym wymioty :( Zastrzyk p/wymiotny nie działa :(
Neska nie odpowiada nadal na maile. Wydzwaniam tam, ale ciągle tylko asystentka mówi że pogada z nią i oddzwonią. I kicha. W sumie od środy tamtej. Dzisiaj dzwoniłam wiele razy i ciągle to słyszałam. W akcie rozpaczy umówiłam się na wizyte w piątek na 12-tą. Jak znajdę transport to jadę z małą. Tzn nie ja, tylko koleżanka. Ja nie mogę teraz zostawić taty :(
Trzymajcie kciuki za tą moją ukochaną pchełke bo mnie już brakuje łez w tym wszystkim. Ale nie poddam sie. Już musiałam sie poddać w aspekcie taty. Walczyłam wiele miesięcy - przegrałam. On przegrał. Wszyscy przegraliśmy. Nie może to się przytrafić znowu!

Edited by Pysia
Link to comment
Share on other sites

Pysia nie załamuj się,ja mam dwie suki z chorymi nerkami:-( Jedna z PNN miała pogorszenie we wrześniu,teraz jest stabilnie ,ale wyniki nie są dobre-kreatynina utrzymuje się ok 4. O drugą walczymy od 2 stycznia ,u niej to prawdopodobnie ONN. Wyniki strasznie szybko się pogarszały ,kreatynina wzrosła aż do 10,28. Cały czas kroplówki dwa razy dziennie,Dafi dwa tygodnie nic nie jadła.Wymiotowała po kroplówkach,po wypiciu odrobinki wody,po podaniu 2 ml leku przeciwwymiotnego. Z ponad 40 kg schudła do 33, wetka nie dawała jej żadnej szansy. I nastąpił przełom kreatynina spadła do 5,a co najważniejsze Dafi zaczęła jeść.Niestety dalej wymiotowała,dopiero Cerenia pomogła i tydzień był spokój .Przez weekend znów pojawiły się wymioty,ale słabsze,tylko raz dziennie.Znów zastrzyk i jest dobrze.Dalej kroplówki ,teraz raz dziennie,bo robimy podskórnie ( już żyły były tak osłabione,że nie dało się podłączyć wenflonu) i suczydło już bardzo obolałe jest. Jurto kolejne badania, może uda się założyć wenflon,to odpadnie kłucie. Tak patrzę i dziś mija 4 tygodnie jak Dafi dostaje kroplówki.Najważniejsze,że czuje się lepiej,że na apetyt.

Link to comment
Share on other sites

dokładnie ,na razie podam żelazo jak nie będzie poprawy spróbujemy EPO, gorzej,że inne parametry też są nie bardzo ( nie wiem dokładnie co ,wyniki na szybko podane przez telefon ).Wetka mówi o możliwym nowotworze,ale mam nadzieję,że to jest spowodowane ropniem,który się zrobił po kroplówkach podskórnych...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='michasia84']Grzalka-czesc,jak Tosia?Pozdrawiam[/QUOTE]

Cześć Michasia, nie było Ciebie przez jakiś czas. Tosia, krótko mówiąc super, wszystko zjada, nie marudzi, obecnie jest w bardzo dobrej kondycji. Badania krwi będę robić dopiero za dwa tygodnie. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj my przegraliśmy walkę o nasze najukochańsze Słonko - Tequillę, nie mogę uwierzyć, że już jej nie ma, że nie będzie wspólnych spacerów, że nie będzie mi towarzyszyć przy stole przy każdym posiłku, że nie będzie mnie witać przy każdym powrocie.. cieszę się, jedynie z tego, że miała dobre życie, że robiłam dla niej wszystko by była szczęśliwa do ostatnich chwil... kocham Cię Tequillko, na zawsze pozostaniesz w naszych sercach.. :* :'(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...