Jump to content
Dogomania

Skinni powrót z adopcji !!!!Komplentny brak kasy !!


AGA35

Recommended Posts

[COLOR=#232323][COLOR=#222222][FONT=Times][COLOR=#232323]Wiem że miałam się już nie udzielać, ale jestem taka zszokowana, że aż trzęsą mi się ręce! I nie chciałam tego powtarzać ale straciłam cały szacunek do P.Aśki więc wszystko powiem:[/COLOR]
[COLOR=#232323]Rozmawiałam z nią kilkakrotnie przez telefon, i mówiła mi że mieszka tam gdzie są pieski, że bawi się ze Skinnim, że jej syn jest z nim bardzo blisko, że u niej pies ma 6 akrów do biegania, później feralnego dnia we wtorek podejrzanie dziwnie odwołała wizytę, rano zadzowoniła jakieś 20 min przed moim wyjściem i powiedziała że pada deszcz i że nie możemy się spotkać, dodam że nie padało tylko było pochmurno i co jakiś czas były mżawki. ja się jej zapytałam czy Skinni boi się deszczu, powiedziała że nie, we wtorek mówiła, rano że źle ze podpisałam umowę, że u niej jest dom tego psa, że ona i jej rodzina go kocha, że pies jest bardzo blisko z synem, że jak go zabiorę to będzie mu smutno, bo w piątek mija 3 lata jak pies z nią mieszka. I wy mnie atakujecie że kupiłam już psu mięso? Kupiłam bo mam dobre serce, wiem że pies ugryzł kogoś w kolano, ze jest problematyczny, wiem o tym, ale czy to znaczy że nie zasługuje na dom? A gdzie są te dziewczyny które tak za nią poświadczały? Co macie teraz do powiedzenia? [/COLOR]
[COLOR=#232323]Wiecie co nie wiem co napisać. P.Aśka wpierw zrobiła na mnie świetne wrażenie, ale po kilku rozmowach zauważyłam że jest dziwna. Po adopcji zadzwoniłam do niej dając jej znać, i mówiła że świetnie, pamiętam słowo w słowo, mówiła że dopiero co wróciła z dworu, że jest głodna i idzie zjeść kanapkę, że fajnie że widzimy się jutro, ja mówiłam że jestem bardzo podekscytowana aby poznać Skinniego, natomiast rano czułam ze szuka wymówki abym nie przyjechała. Wpierw mówiła że pada deszcz, kiedy sie na to nie nabrałam, zaczęła być agresywna i komentować moją adopcję, oczywiście powiedziałam jej że nie wezmę psa bez poznania, ze to była forma poznania się między mną a fundacją, ze to było dla mnie dokument że jestem zainteresowana, że jeśli poznam psa a pies mnie to jestem gotowa go adoptować. Aśka mnie przekrzykiwała, była na głośniku więc wszyscy w moim domu słyszeli co mówi, dlatego moja mama była do niej uprzedzona, mimo że deszcz mnie nie zniechęcił i jej stosunek do adopcji zaczęła mówić: ja nie mówiłam Pani pewnych rzeczy na początku aby nie zniechęcić, ale Skinni musi być na tabletkach, ma problemy behawioralne, trzeba go leczyć, mówiła że nigdy nie może jeździć autobusem, że jest agresywny i ja jej powiedziałam że czuje jakbyśmy rozmawiały o innym psie bo wcześniej opis Skinniego był zupełnie inny, ale powiedziałam nie poddam się bez poznania go, a ona na to, ja wiem że pani mówi że on u mnie ma źle że jest w kojcu, ale my go bardzo kochamy, mój syn jest z nim tak blisko, zabierając Skinniego, zabiera go Pani z jego domu, w piątek minie 3 lata jak jest u nas. Po czym ja zobaczyłam że gadamy już 36 minut i powiedziałam, przez Panią nie zdążę na autobus, i wyleciałam z domu. Dojechałam 50 min do wschodniego ale autobus mi uciekł, więc zadzwoniłam do niej i mówię: Uciekł mi autobus przez te dyskusje, mogę przyjechać za godzinę bo za tyle jest kolejny PKS? A ona no to: NIE. Więc moja mama wtedy się wkurzyła bo jak wie P. Aśka moja mama przełożyła wizytę przedoperacyjną w szpitalu aby się z nią spotkać, ja jestem pod wschodnim, spóźniłam się bo ona 20 min przed wyjściem odwołała wizytę, ja jadę do niej 120km nie mam samochodu, nie uważacie że 20 min przed to bardzo niekulturalnie jest odwoływać? Spotkania odwołuje się z uprzedzeniem. I mówiłam właśnie, ona chce mnie zniechęcić, i uwierzyłabym jej gdyby nie fundacja, która powiedziała żeby brać na pół co ona mówi bo dziwnie się zachowuje i nie pozwala nikomu przyjechać do psa, zresztą ja też byłam podejrzliwa, dlaczego ona tak się zachowuje, 2 razy mi odwoływała i mnie zniechęcała. Oby ten pies w ogóle żył, bo sama już nie wiem, tak u niej wychudł, te psy są w jeszcze gorszych warunkach niż w schronisku. Widziałyście na zdjęciach, ile tam jest kału i śmieci? Co to za kłamczucha! Mówiła mi że pies mieszka tam gdzie ona! Mówiła że pracuje z nim, że piesek biega po 6 akrowej posesji z trawką! Że nie ma u niej źle! Że to jego dom i kocha jej dzieci! Że jak piesek się denerwuje to ona go szkoli wg, zaleceń behawiorystki! Rozmawiałam z nią i wiem co słyszałam! Kłamała jak z nut! Jestem taka wkurzona bo nie chodzi tylko o Skinniego ale też o inne psy! Szkoda mi strasznie tych zwierząt, a ona mnie jeszcze pouczała i zachowywała się jakby ten Skinni miał u niej jak w niebie, mówiła Panie z fundacji się nie znają ja jestem technikiem weterynarii, ja strzygłam też psy, prowadziłam taki interes, ja jeździłam z pieskami do domu dziecka, ja się bardzo znam, mam kilkunastoletnie doświadczenie, pomagam Skinniemu. Blablablabla. Nawet jak zadzwoniłam po raz pierwszy to powiedziała, Skinni jest u mnie 3 lata, jest do nas bardzo przywiązany, szczególnie do mojego starszego 17-letniego syna, jesteśmy z nim blisko, u nas ma swój dom, więc ja na to: Myślałam że pies jest do adopcji, a ona potwierdziła więc ja mówię jak ma tak dobrze, to niech może zostanie, pamiętam to jak dziś, mama mnie pukała i mówiła że jak tak się przywiązał i ją kocha to może to jest miejsce dla niego. Pytała mnie czy pies będzie miał gdzie biegać bo ona ma 6 akrową działkę i pies tam wychodzi na wybieg. Przedstawiała siebie jako osobę bardzo odpowiedzialną, która zajmuje się wspaniale Skinnim. Fundacja mówiła mi że wiele było telefonów w sprawie Skinniego i one odsyłały do niej a potem już nikt nie dzwonił. Jako osoba dzwoniąca mogę powiedzieć, że zniechęcała ale ja mam miękkie serce, kocham psy i chciałam mu pomóc, mi że wiedziałam że to może być trudne, chciałam spróbować, pokochać tego psa, dać mu dom. Skoro P.Aśka nie ma nic do ukrycia, to dlatego ma wyłączony od dwóch dni telefon? Byłyśmy umówione że zdzwonimy się i przyjadę do Skinniego jeszcze w tym tygodniu, prosiła żebym zadzwoniła to się umówimy. Po czy dzwonie wczoraj i dziś i cisza. I była dziś na forum o 11:28, można to sprawdzić w jej profilu, czemu nic nie napisała? Mam tylko nadzieje że odbiorą jej wszystkie psy a ona zostanie pociągnięta do odpowiedzialności.[/COLOR]
[COLOR=#232323]
[/COLOR]
[COLOR=#232323]Dodam jeszcze tylko że ta cała sytuacja bardzo mnie zniechęca. Nie chcę już pisać i wytykać ludziom winy, ale dużo osób zawiniło. Nie zrozumcie mnie źle, ale jedne czego chciałam to dać dom psu, dam mu szansę. A co mam? Wplątałam się w jakąś szaloną awanturę, która zżera mi nerwy i nie wiem co mam robić. To bardzo zniechęca ludzi do adopcji. Tak jak mówiłam, jestem bardzo spokojną osobą, nie przychodzi mi łatwo wykłócanie się z innymi, stresuje mnie to, a jednocześnie nie potrafię być obojętna. To dlatego postanowiłam coć napisać, mimo że mówiłam ze już tego nie zrobię. Nie chcę mówić że żałuję, bo tak nie jest ale nie miałam pojęcia w co się wplątuje i ta sytuacja mnie przerasta. Na pewno chce pomóc wydostać się Skinniemu z tych warunków a dalej nie, wiem. Zobaczymy jak sytuacja się potoczy.[/COLOR]
[COLOR=#232323]Mam tylko nadzieje że nikt inny nie będzie w takiej sytuacji jak ja, nie znam nikogo za dobrze, a znajduje sie w epicentrum ataków i awantury, która nawet mnie nie dotyczy, bo takim osobom jak ja zależy tylko aby pomóc zwierzęciu: a każdy ma swoje limity.[/COLOR][/FONT][/COLOR]
[/COLOR]

Edited by joannaloves1
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='joannaloves1'][COLOR=#232323][COLOR=#222222][FONT=Times][COLOR=#232323]Wiem że miałam się już nie udzielać, ale jestem taka zszokowana, że aż trzęsą mi się ręce! I nie chciałam tego powtarzać ale straciłam cały szacunek do P.Aśki więc wszystko powiem:[/COLOR]
[COLOR=#232323]Rozmawiałam z nią kilkakrotnie przez telefon, i mówiła mi że mieszka tam gdzie są pieski, że bawi się ze Skinnim, że jej syn jest z nim bardzo blisko, że u niej pies ma 6 akrów do biegania, później feralnego dnia we wtorek podejrzanie dziwnie odwołała wizytę, rano zadzowoniła jakieś 20 min przed moim wyjściem i powiedziała że pada deszcz i że nie możemy się spotkać, dodam że nie padało tylko było pochmurno i co jakiś czas były mżawki. ja się jej zapytałam czy Skinni boi się deszczu, powiedziała że nie, we wtorek mówiła, rano że źle ze podpisałam umowę, że u niej jest dom tego psa, że ona i jej rodzina go kocha, że pies jest bardzo blisko z synem, że jak go zabiorę to będzie mu smutno, bo w piątek mija 3 lata jak pies z nią mieszka. I wy mnie atakujecie że kupiłam już psu mięso? Kupiłam bo mam dobre serce, wiem że pies ugryzł kogoś w kolano, ze jest problematyczny, wiem o tym, ale czy to znaczy że nie zasługuje na dom? A gdzie są te dziewczyny które tak za nią poświadczały? Co macie teraz do powiedzenia? [/COLOR]
[COLOR=#232323]Wiecie co nie wiem co napisać. P.Aśka wpierw zrobiła na mnie świetne wrażenie, ale po kilku rozmowach zauważyłam że jest dziwna. Po adopcji zadzwoniłam do niej dając jej znać, i mówiła że świetnie, pamiętam słowo w słowo, mówiła że dopiero co wróciła z dworu, że jest głodna i idzie zjeść kanapkę, że fajnie że widzimy się jutro, ja mówiłam że jestem bardzo podekscytowana aby poznać Skinniego, natomiast rano czułam ze szuka wymówki abym nie przyjechała. Wpierw mówiła że pada deszcz, kiedy sie na to nie nabrałam, zaczęła być agresywna i komentować moją adopcję, oczywiście powiedziałam jej że nie wezmę psa bez poznania, ze to była forma poznania się między mną a fundacją, ze to było dla mnie dokument że jestem zainteresowana, że jeśli poznam psa a pies mnie to jestem gotowa go adoptować. Aśka mnie przekrzykiwała, była na głośniku więc wszyscy w moim domu słyszeli co mówi, dlatego moja mama była do niej uprzedzona, mimo że deszcz mnie nie zniechęcił i jej stosunek do adopcji zaczęła mówić: ja nie mówiłam Pani pewnych rzeczy na początku aby nie zniechęcić, ale Skinni musi być na tabletkach, ma problemy behawioralne, trzeba go leczyć, mówiła że nigdy nie może jeździć autobusem, że jest agresywny i ja jej powiedziałam że czuje jakbyśmy rozmawiały o innym psie bo wcześniej opis Skinniego był zupełnie inny, ale powiedziałam nie poddam się bez poznania go, a ona na to, ja wiem że pani mówi że on u mnie ma źle że jest w kojcu, ale my go bardzo kochamy, mój syn jest z nim tak blisko, zabierając Skinniego, zabiera go Pani z jego domu, w piątek minie 3 lata jak jest u nas. Po czym ja zobaczyłam że gadamy już 36 minut i powiedziałam, przez Panią nie zdążę na autobus, i wyleciałam z domu. Dojechałam 50 min do wschodniego ale autobus mi uciekł, więc zadzwoniłam do niej i mówię: Uciekł mi autobus przez te dyskusje, mogę przyjechać za godzinę bo za tyle jest kolejny PKS? A ona no to: NIE. Więc moja mama wtedy się wkurzyła bo jak wie P. Aśka moja mama przełożyła wizytę przedoperacyjną w szpitalu aby się z nią spotkać, ja jestem pod wschodnim, spóźniłam się bo ona 20 min przed wyjściem odwołała wizytę, ja jadę do niej 120km nie mam samochodu, nie uważacie że 20 min przed to bardzo niekulturalnie jest odwoływać? Spotkania odwołuje się z uprzedzeniem. I mówiłam właśnie, ona chce mnie zniechęcić, i uwierzyłabym jej gdyby nie fundacja, która powiedziała żeby brać na pół co ona mówi bo dziwnie się zachowuje i nie pozwala nikomu przyjechać do psa, zresztą ja też byłam podejrzliwa, dlaczego ona tak się zachowuje, 2 razy mi odwoływała i mnie zniechęcała. Oby ten pies w ogóle żył, bo sama już nie wiem, tak u niej wychudł, te psy są w jeszcze gorszych warunkach niż w schronisku. Widziałyście na zdjęciach, ile tam jest kału i śmieci? Co to za kłamczucha! Mówiła mi że pies mieszka tam gdzie ona! Mówiła że pracuje z nim, że piesek biega po 6 akrowej posesji z trawką! Że nie ma u niej źle! Że to jego dom i kocha jej dzieci! Że jak piesek się denerwuje to ona go szkoli wg, zaleceń behawiorystki! Rozmawiałam z nią i wiem co słyszałam! Kłamała jak z nut! Jestem taka wkurzona bo nie chodzi tylko o Skinniego ale też o inne psy! Szkoda mi strasznie tych zwierząt, a ona mnie jeszcze pouczała i zachowywała się jakby ten Skinni miał u niej jak w niebie, mówiła Panie z fundacji się nie znają ja jestem technikiem weterynarii, ja strzygłam też psy, prowadziłam taki interes, ja jeździłam z pieskami do domu dziecka, ja się bardzo znam, mam kilkunastoletnie doświadczenie, pomagam Skinniemu. Blablablabla. Nawet jak zadzwoniłam po raz pierwszy to powiedziała, Skinni jest u mnie 3 lata, jest do nas bardzo przywiązany, szczególnie do mojego starszego 17-letniego syna, jesteśmy z nim blisko, u nas ma swój dom, więc ja na to: Myślałam że pies jest do adopcji, a ona potwierdziła więc ja mówię jak ma tak dobrze, to niech może zostanie, pamiętam to jak dziś, mama mnie pukała i mówiła że jak tak się przywiązał i ją kocha to może to jest miejsce dla niego. Pytała mnie czy pies będzie miał gdzie biegać bo ona ma 6 akrową działkę i pies tam wychodzi na wybieg. Przedstawiała siebie jako osobę bardzo odpowiedzialną, która zajmuje się wspaniale Skinnim. Fundacja mówiła mi że wiele było telefonów w sprawie Skinniego i one odsyłały do niej a potem już nikt nie dzwonił. Jako osoba dzwoniąca mogę powiedzieć, że zniechęcała ale ja mam miękkie serce, kocham psy i chciałam mu pomóc, mi że wiedziałam że to może być trudne, chciałam spróbować, pokochać tego psa, dać mu dom. Skoro P.Aśka nie ma nic do ukrycia, to dlatego ma wyłączony od dwóch dni telefon? Byłyśmy umówione że zdzwonimy się i przyjadę do Skinniego jeszcze w tym tygodniu, prosiła żebym zadzwoniła to się umówimy. Po czy dzwonie wczoraj i dziś i cisza. I była dziś na forum o 11:28, można to sprawdzić w jej profilu, czemu nic nie napisała? Mam tylko nadzieje że odbiorą jej wszystkie psy a ona zostanie pociągnięta do odpowiedzialności.[/COLOR]
[COLOR=#232323]
[/COLOR]
[COLOR=#232323]Dodam jeszcze tylko że ta cała sytuacja bardzo mnie zniechęca. Nie chcę już pisać i wytykać ludziom winy, ale dużo osób zawiniło. Nie zrozumcie mnie źle, ale jedne czego chciałam to dać dom psu, dam mu szansę. A co mam? Wplątałam się w jakąś szaloną awanturę, która zżera mi nerwy i nie wiem co mam robić. To bardzo zniechęca ludzi do adopcji. Tak jak mówiłam, jestem bardzo spokojną osobą, nie przychodzi mi łatwo wykłócanie się z innymi, stresuje mnie to, a jednocześnie nie potrafię być obojętna. To dlatego postanowiłam coć napisać, mimo że mówiłam ze już tego nie zrobię. Nie chcę mówić że żałuję, bo tak nie jest ale nie miałam pojęcia w co się wplątuje i ta sytuacja mnie przerasta. Na pewno chce pomóc wydostać się Skinniemu z tych warunków a dalej nie, wiem. Zobaczymy jak sytuacja się potoczy.[/COLOR]
[COLOR=#232323]Mam tylko nadzieje że nikt inny nie będzie w takiej sytuacji jak ja, nie znam nikogo za dobrze, a znajduje sie w epicentrum ataków i awantury, która nawet mnie nie dotyczy, bo takim osobom jak ja zależy tylko aby pomóc zwierzęciu: a każdy ma swoje limity.[/COLOR][/FONT][/COLOR]
[/COLOR][/QUOTE]


Chyba się już nikt nie dziwi ...Gówno musiało się wylać, nie wiem na co liczyła ta pani nie robiąc nic, żeby poprawić los psów powierzonych sobie i tych, które sama tam załadowała po zgarnięciu z ulicy.

Link to comment
Share on other sites

W ogóle to tak sobie jeszcze myślę, że piorytetem jest oczywiście zabranie Skinniego od tej kobiety. Ale nie wiadomo (jeśli żyje) w jakim jest stanie. Panie w fundacji nie wiedzą, natomiast jedyne informacje o Skinnim przekazywała P.Aśka a patrząc na jej opis warunków w jakich przebywają psy, powiedziałabym że w moich oczach jest zdyskredytowana. Na tym etapie nie wierze w ani jedno jej słowo. Dlatego nie wiadomo, tak jak mówiłam jeśli Skinni żyje, jaki jest jego stan fizyczny i psychiczny. Widziałyście warunki. Na pewno jest zapchlony, może być pogryziony przez inne psy, zagłodzony czy słaby. Do tego dochodzi fakt, że ten pies jest wrażliwy więc nie wiadomo jak ma się jego psychika. Ja uważam że fundacja powinna natychmiast psa odebrać, pociągnąć odpowiednie osoby do odpowiedzialności, i zadzwonić do kogoś aby odebrał tej Pani pozostałe 20 psów, następnie Skinni powinnien iść do kliniki weterynaryjnej i zostać przebadany. Nie wiadomo czy P.Aśka go szczepiła, czy kontrolowała jego stan zdrowia, on w stresie znowu gryzie ogon, możliwe że ma jakieś rany, powinien zostać doprowadzony do porządku, a potem może powinien trochę popracować z behawiorystą, bo może mieć zrujnowaną psychikę bo tym co ten piesek przeszedł. I kiedy jego stan się ustabilizuje, należy wystawić go do adopcji, jeśli u mnie się nic nie zmieni, to na pewno będę starała się wtedy pomóc. W razie czego możemy znowu zrobić zbiórkę dla Skinniego, albo może fundacja będzie przyjmowała jakieś paczki dla psiaka. To oczywiście są tylko sugestie, nie wiem w ogóle jak się ma sytuacja u tego psa, nic nie wiemy jak się okazuje i to mnie przeraża.

Link to comment
Share on other sites

Ja myślałam w ogóle, że tak kobieta ma "pozycje" na forum, tak mi mówiła, mówiła że ma tu znajomych, ludzie przecież za nią poświadczali! Kilka stron wcześniej dziewczyny pisały że tak świetnie zna psa, że jest dobrą opiekunką, że ma wielkie serce. Fundacja mówiła mi że współpracują z tą Panią od dawna, i jaka by ta współpraca nie była jakąś więź sobie wypracowały. Ludzie robili składki na Skinniego, wpłacali pieniądze, na co one szły, bo w świetle ostatnich wydarzeń już nie wiem. Czy tylko mnie to wszystko tak szokuje?!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joannaloves1']Ja myślałam w ogóle, że tak kobieta ma "pozycje" na forum, tak mi mówiła, mówiła że ma tu znajomych, ludzie przecież za nią poświadczali! Kilka stron wcześniej dziewczyny pisały że tak świetnie zna psa, że jest dobrą opiekunką, że ma wielkie serce. Fundacja mówiła mi że współpracują z tą Panią od dawna, i jaka by ta współpraca nie była jakąś więź sobie wypracowały. Ludzie robili składki na Skinniego, wpłacali pieniądze, na co one szły, bo w świetle ostatnich wydarzeń już nie wiem. Czy tylko mnie to wszystko tak szokuje?![/QUOTE]
Nie tylko Ciebie oszukano:( Ja na wątku tych biednych psów jestem... Nic nie wiedziałam, nawet nie przypuszczałam, że tam są takie warunki!!!!!! Gdyby nie foty Ewa i flatki nadal, bym kibicowała dziarsko! Szlag niech to trafi:oops:!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AGA35']jak to na czym polegało ? bo nie koniecznie rozumiem to pytanie ? Pies został u yumandzi o to ci chodzi? [/QUOTE]

Nie wiem czego tu nie rozumiesz. Piszesz, że osiągnęłyście konsensus. Pytam więc na czym on polegał? Jak zmieniły swoje stanowisko obie strony odnośnie pobytu Skinniego tam?



Joannaloves, jedyne, co mogę Ci powiedzieć, to że przykro mi, że musisz być świadkiem takiej kłótni.



Widzę, że fundacja próbuje zmienić tor konfliktu, odwracając uwagę od tego, że to ona postąpiła wbrew porozumieniu z Yumanji, decydując o adopcji psa z [U]całkowitym[/U] jej pominięciem. Oczywiście, jak wspomniałam wcześniej, tak czy inaczej konflikt ten powinien być rozwiązany poza osobą adoptującą, ale to nie podważa faktu, że fundacja zachowała się nieuczciwie.
Starając się nie reagować na zaczepki ze strony fundacji, jak to ona nagle dowiedziała się jakie są warunki u yumanji, dla niewtajemniczonych (choć takimi nie można nazwać osoby, która "nagle" spadła z nieba i ujawniła nie po raz pierwszy z resztą jak to Yumanji nie dba o psy) wyjaśnię krótko - sprawa nie jest tajemnicą, bo na forum już było to poruszane:
- niegdyś dobra znajomą Yumanji, z która kiedyś kupiły dom i teren, w pewnym momencie popadła w ostry konflikt z Yumanji, odcinając jej prąd, wodę i uniemożliwiając jej normalne funkcjonowanie (stąd np. Widoczne przy boksie butelki po wodzie - to jedyny sposób, by napoić psy i umyć boksy - i tak, umycie boksów bez wody jest zadaniem wręcz niemożliwym, próbowałam)
- te kilka arów to pewnie nowy teren, który kupiła Yumanji i się przeprowadza (i tak - sąd uznał, wbrew twierdzeniom sąsiadki która odcina wodę i inne media, że owa sąsiadka była współwłaścicielką terenu razem z yumanji).

To tak w gigantycznym skrócie, by pokazać, że nie wszystko jest takie czarno-białe, jakby mogło się wydawać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa i flatki']Odnośnie osoby, która "spadła z nieba" - widać przy moim nicku, jak długo jestem dogomaniakiem.
Jeżeli chęć ulżenia wielomiesięcznej niedoli psów jest dla Ciebie dziwna, to co tu robisz ?[/QUOTE]

Jestem dłużej na dogo niż Ty. :)

Nie chęć ulżenia niedoli psów, a chęć dokopania największemu wrogowi Twojej przyjaciółki Cię tu sprowadziła, wiesz o tym bardzo dobrze. I tylko w tym celu pojawiasz się tu, d czasu do czasu próbując zrzucić bombę na Asię. Wiesz dobrze, że to nie pierwsza próba ośmieszenia jej w oczach dogomanii przez Ciebie. ;)

Link to comment
Share on other sites

Bonsai DOSYĆ JUZ TEGO .BARDZO SKUTECZNIE ZAMYDLAŁAŚ NAM OCZY ZE W TYM HOTELU JEST SUPER .Kiedy ostatnio tam byłaś? BYŁAM TU SKUTECZNIE ZAKRZYCZANA ŻE CZEPIAM SIĘ Aski .Teraz już dosyć tego !!!! Wstydzę się tego że nasz pies tam mieszka , że pieniądze ludzi szły na ten syf i horror jaki zgotawała im yumanji . Skinni mieszka zamknięty na pietrze w pokoju z wybitą szybą, skacze na okno i ma pełno gówien w pomieszczeniu. Aśka powiedziała policji że to nie nasz pies. Nie mogłyśmy go wczoraj odebrać! to jest jakaś paranoja!I nie wyjerzaj mi z " fundacja zachowała się nieuczciwie. "!!!! NIE UCZCIWIE CHYBA TYLKO W STOSUNKU DO LUDZI KTÓRZY WPŁACALI PIENIĄDZE NA SKINNIEGO !!!!! MAŁYSMY WCISKANE KITY " SUPER PIES MA !!!! NIE ZMIENIAJCIE MU MIEJSCA !!!!! TO SUPER MIEJSCE TO ZASRANY POKÓJ I SAMOTNOŚĆ !!!!!! PIES SKACZE NA OKNO BO CHCE SIĘ WYDOSTAĆ !!! TO JEST TEN KOMFORT JAKI ZAPEWNIŁA MU YUMANDZI !!!! JEST GŁASKANY I MIZIANY !!! PRZEZ KOGO JAK TAM NIKOGO NIE MA !!!!

Nie obchodzą nas sąsiedzkie konflikty, chodzi nam o Skinniego, choć inne psy lepiej nie mają....
Konsensus był taki że Aśka obniża płatność do 200 zł i te wpłaty od tego czasu ma regularnie co miesiąc+ dodatkowo przy każdej wpłacie spłacany jest dług, Mamy potwierdzenia wpłat.
Wczoraj była tam rano, narzuciła porcje słomy na gówna...wyjechała na święta do warszawy może pojawi się dziś. A psy? a siedzą....

Edited by AGA35
Link to comment
Share on other sites

zabierzemy go do naszego ośrodka jak pierwotnie chciałysmy to zrobić wcześniej ale przekonywano nas że hotel u ymandzi to najlepsze miejsce na świecie dla skinniego. Óczywiście jak sie uda go odebrać bo yumandzi to bardzo skutecznie utrudnia niestety , stary owczaruś jest zachukany w boksie chyba z dwoma rosłymi szczeniorami. przyznam szczerze że nie wiem czy nie lepiej mu było na tym śmietniku ,trafił chłopak z deszczu pod rynnę ;-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bonsai']Jestem dłużej na dogo niż Ty. :)

Nie chęć ulżenia niedoli psów, a chęć dokopania największemu wrogowi Twojej przyjaciółki Cię tu sprowadziła, wiesz o tym bardzo dobrze. I tylko w tym celu pojawiasz się tu, d czasu do czasu próbując zrzucić bombę na Asię. Wiesz dobrze, że to nie pierwsza próba ośmieszenia jej w oczach dogomanii przez Ciebie. ;)[/QUOTE]

Ośmieszenia? Tam prokurator powinien wjechać natychmiast !

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny nasze juz tam są . Próbują odebrać skinniego. Oczywiście pomimo tego że wczoraj wieczorem umówiła się z dzielnicowym i z nami na godz 12 nie ma jej . Była , powyrzucała gówna z boksów , wody jak nie było tak nie ma . Nie czekała na nas pomimo wczoraszej umowy . Dostałam esemesa " proponuję spotkanie na komendzie w obecności mojego adwokata w przyszłym tygodniu. Termin do ustalenia " kpiny sobie robi z ludzi . Na miejscu jest też dziewczyna z emira .Skinni dziś został zupełnie odcięty od dziennego światła , wczoraj jeszcze wyglądał przez okno dziś już wiszą w oknach jakieś szmaty .

Edited by AGA35
Link to comment
Share on other sites

Co ona sobie myśli? Problemy i konflikty sąsiedzkie to jedno, ale takie zaniedbanie psów???

Mam nadzieję, że Skinni dziś z dziewczynami opuści to spa. Tylko co można zrobić dla jej psów? Skoro nawet fundacyjnego nie chce oddać

Link to comment
Share on other sites

[quote name='konfirm13']O kurczę :(. Biedny Skini, biedny Szaman, biedne psiaki :(. Co można zrobić dla psów - powtarzam pytanie i na tym wątku?[/QUOTE]

Jesli yumanji odda Szamana, mozemy sprobowac mu pomoc. Mamy goraca linie w jego sprawie. Ale musi chciec oddac.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ewa i flatki']Ale jak to? Jeżeli nie zechce a jestem pewna, że tak będzie to on ma tam zdychać ?
Czyli to ona dyktuje warunki ?[/QUOTE]

O sprawie wiemy od wieczora. Jestesmy "nieco" dalej, nie mamy zadnych praw do psa. Mam nadzieje, ze yumanji sie odpowietrzy i zechce wspolpracowac, tym bardziej, ze skarpeta kilkakrotnie wspierala psy bedace pod jej opieka.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...