Jump to content
Dogomania

KAJTUN po 3 latach w hoteliku u Murki - czy odnajdzie się w DS...?


inka33

Recommended Posts

[quote name='Czorcik']ale czyjś czy kolejny bezdomniak ?

ja mam sąsiada wizualnie toczka w toczkę Kajtun, tylko tej łapki kropkowanej nie ma :):)[/QUOTE]

trzeba to obadać właśnie, dzisiaj zniknął, wczoraj był widziany z dziećmi z okolicy i tak podobno od kilku dni.

Kajt juz w nowym domku :)
Podróż zniósł super, teraz parę dni na przyzwyczajenie się.
Bądź dzielny Kajtuśku nasz i nie daj się panice, teraz jesteś królem życia :)

Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za pomoc, narazie tak krótko, ale z całego serca :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Guliwer89']Kajtuch da radę narazie stresik go dopadł ale powoli się przyzwyczai nikogo jeszcze nie zjadł a to już duży sukces ;) ma śliczne szeleczki i pomyka po dworzu obwąchując wszystko dookoła ;) Trzymamy kciuki za przyzwyczajanie do nowego i za pierwszą nockę ;)[/QUOTE]

Dzięki Guliwer89 za wiadomość, kciuki już mi odpadają ;)

Link to comment
Share on other sites

byłam dziś u niego , :)
po mimo iż się bardzo, bardzo cieszę i mam nadzieję , że teraz to już będzie lepiej:)... to tak dziwnie.
Kajtuś był smutny i taki poważny i bał się trochę :(
ale wierzę , że u Lenki będzie miłą dobrze :)

a mnie dopadły wspomnienia , jak ja teraz pojadę do Noska, bez tego dreszczyku, bez tej adrenalinki skaczącej, bez tego nerwowego otwierania smaczków już przed furtką :(:(:(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ellig']Czorcik kochana a spojrzysz czy gdzies Maxi nie widac, sa jakies domniemania ,ze zostala zabrana przez kogos kto mieszka na ul. Bazyljańskiej, moge tez wykslac na maila plakaciki do rozwieszenia, plis
Za Kajtuna i udany dzisiaj dzien trzymam kciuki!:)[/QUOTE]

Zostawiłam na mailu Lence plakaty i Lenka w tygodniu przejdzie się w okolice Bazyliańskiej i porozkleja .

Link to comment
Share on other sites

Na pewno tęskni. On nie wiedział, że to hotel. Dobrze mu było, a teraz dlatego smutno.
Jak robię wizyty przedadopcyjne, zawsze uprzedzam, że nie ma co liczyć na "wdzięczność", raczej na czarną niewdzięczność, ale to chwilowe...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebrazebra']Kajtun wiele przeszedł, myślę cały czas o tym, jak on i jego nowa rodzina odnajdą się w tej sytuacji.
Myślę, myślę mocno i ślę energię dobrą![/QUOTE]

zebra Ciebie też dziś wspominałam :evil_lol: i Kajtuna w krzakach :diabloti: ech to były piekne dni:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czorcik']zebra Ciebie też dziś wspominałam :evil_lol: i Kajtuna w krzakach :diabloti: ech to były piekne dni:evil_lol:[/QUOTE]

O, tak! Mam nadzieję, że się spotkam jeszcze z Kajtem, zwłaszcza że Holly też potrzebuje socjalizacji...
Ale najważniejsze, by się zaaklimatyzował.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebrazebra']Kajtun wiele przeszedł, myślę cały czas o tym, jak on i jego nowa rodzina odnajdą się w tej sytuacji.
Myślę, myślę mocno i ślę energię dobrą![/QUOTE]

Czas nie leczy ran, ale pozwala zwierzaczkowi nabrać dystansu do sytuacji.
Zaadoptowałam 8,5 letniego kota. 2,5 roku czekaliśmy, żeby nie uciekał z łóżka jak poparzony. Ponad rok karmiłam go ręcznie, nie wychodził przy obcych. Wyniesiony na balkon uciekał do domu, do dzisiaj boi się zamknięcia w pomieszczeniu. Był bardzo poważnie chory, ale się udało. Teraz ma tylko nawroty. 8 miesięczny szczeniak, którego przyniosłąm (sunia w typie papillona, brak socjalizacji , prawdopodobnie hodowla klatkowa) przez pierwsze trzy dni była w takim stanie stresu, że myślałam jak długo wytrzyma, czy nie zejdzie. Na widok mężczyzn sikała pod siebie. Po trzech latach jest prawie okay.

Kajtun i jego DOM poradzą sobie

Link to comment
Share on other sites

:roll: Byłam dziś zakręcona, jak te oczka...

Spróbuję jak najwięcej i w skrócie :evil_lol:, ale to się wyklucza, więc nie wiem, co mi wyjdzie... :oops:

Rano zakładałam drugą część kratki służącej do nie-sprawdzania, czy pies się przeciśnie przez barierki balkonowe, a w międzyczasie odbierałam sms-y i telefony na zmianę od [B]Borsuq[/B]a i [B]Czorcik[/B]a, z pomocą córci, robiącej za sekretarkę. :roll:

W piatek prawie nic nie jadłam, więc po tym, jak większą część drogi z [B]Borsuq[/B]iem i córką do Teresina nawijałam na emocjach jak nakręcona (za co przepraszam Panią kierowcę... :oops: ), mogłabym zasnąć od razu. :roll:

Ale akurat dojechaliśmy. Wpadłyśmy w środek sporego zamieszania. Dwóch robotników wydawało dziwne odgłosy przy pomocy drabiny, zaprawy, pacek i styropianu. Przyjechali Państwo z córką po odbiór "złodziejki" Sary, która okazała się straszną "Cyganką" i wylizała nas, ile się dało. Kajtun na głodzie (czyt. diecie przed-podróżowej) biegał za p. Małgosią i kiełbaską dla robotników, biegał z Sarcią, trochę próbował jeść robotników, dał się pogłaskać Pani Sary, a na ich odchodne pożarł Pana i jego spodnie. Ratując robotników, ubrałyśmy Kajta w nowe szelki, które po drobnej pomocy p. Małgosi okazały się w sam raz oraz przypięłyśmy nową smycz, na której Asia go prowadzała bez większych problemów i dwa razy została wyciągnięta na spacerek poza teren. Po porozmawianiu i popaleniu oraz otrzymaniu dokumentów i karmy wyruszyliśmy w Kajtunowe nieznane. Upał dokładał stresu do zamieszania, ale Kajt na widok samochodu nie był zainteresowany już niczym więcej. :roll:

Tuż przed dojechaniem na miejsce powiedziałam p. [B]alice midnight[/B] przez telefon m.in., że Kajtun zniósł podróż świetnie. Zaraz po wyjściu z samochodu dowiedziałam się, że nie w 100%, bo jednak pomimo głodówki, prześcieradła na fotelach i szmatki na kolanach - dywanik (no... wiadomo, nie był przykryty :oops: ) ucierpiał, nawet nie zauważyłyśmy, kiedy... [B]Borsuq[/B] zaraz uciekła, a my z Kajtem, obwąchując ;) okoliczne drzewka, pobiegłyśmy do pobliskiego zoologicznego, który okazał się być zamknięty 5 minut przed czasem, więc chwilowo ma on zamiast miski do wody pudełeczko - co mu w niczym nie przeszkadza. :cool1: Wreszcie weszliśmy do domu - po próbie staranowania [B]mokrym noskiem[/B] wszystkich napotykanych drzwi. :roll:

Mój ojciec i (znany niektórym) mój TŻ zostali usadzeni, w celu nie robienia większego zamieszania i nosek został spuszczony ze smyczy. Obie z Młodą też się rozsiadłyśmy - na poduchach w okolicy kocyka, który jest tymczasowo Kajtunowym posłaniem. Po ok. trzech kwadransach, kilku km ;) po mieszkaniu i niewielkiej ilości smaczków, które były mniej ciekawe od zapachów :eviltong: - Kajt doszedł do wniosku, że nie jest źle i można się spokojnie położyć. Niedługo jednak trwał Kajtunowy spokój, bo wpadła straszna brygada kontrolna, w osobach: [B]Czorcika, Guliwera89 i jego Bogusi [/B]z kolejnymi smaczkami - jakoś tak inaczej niż zwykle wyglądających - bo to w cudzej chałupie przecież, a nie na Kajtunowych szanownych włościach pełnych trawki... :roll:

"No i się trochę zawstydziłem i niepewny swego położyłem, a oni potem coś pisali na Dogo o jakimś stresie, ale ja nic nie zrozumiałem, bo oni w ogóle tacy wszyscy dziwni dziś byli i nawet mnie podglądali na dworku, zupełnie nie wiem dlaczego... :evil_lol: No i spacerki jeszcze były (jeden z nich 1,5h), na których dużo się działo i miałem tyle wrażeń, że resztę powiem Wam może jutro. Ale powiem jeszcze, że choć ta wichura tak mnie straszy troszkę za oknem, to mi i tak jest dobrze, drzemię sobie dość spokojnie, pilnuję p. Leny i nawet ten p. Tomek nie jest taki straszny, bo ze mną biegał wieczorem i ten starszy pan może też mnie nie zje. Daję się miziać, mamlać, drapać i głaskać, a nawet łaskawie pozwalam na robienie zdjęć! Dobranoc... aaa" :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='inka33']:roll


"No i się trochę zawstydziłem i niepewny swego położyłem, a oni potem coś pisali na Dogo o jakimś stresie, ale ja nic nie zrozumiałem, bo oni w ogóle tacy wszyscy dziwni dziś byli i nawet mnie podglądali na dworku, zupełnie nie wiem dlaczego... :evil_lol: No i spacerki jeszcze były (jeden z nich 1,5h), na których dużo się działo i miałem tyle wrażeń, że resztę powiem Wam może jutro. Ale powiem jeszcze, że choć ta wichura tak mnie straszy troszkę za oknem, to mi i tak jest dobrze, drzemię sobie dość spokojnie, pilnuję p. Leny i nawet ten p. Tomek nie jest taki straszny, bo ze mną biegał wieczorem i ten starszy pan może też mnie nie zje. Daję się miziać, mamlać, drapać i głaskać, a nawet łaskawie pozwalam na robienie zdjęć! Dobranoc... aaa" :roll:[/QUOTE]

Wspaniala relacja, Gratuluje!:)Powodzenia i wszystkiego najlepszego dla Domku i dla Kajtuna

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebrazebra']O, tak! Mam nadzieję, że się spotkam jeszcze z Kajtem, zwłaszcza że Holly też potrzebuje socjalizacji...
Ale najważniejsze, by się zaaklimatyzował.[/QUOTE]

Jakie krzaki macie na myśli? chyba nie te, spod których został uratowany...?
Bo to chyba nie było "piękne", choć uczynek piękny.

A z Holly i Noelką zapraszam do Parku Bródnowskiego. :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='inka33']Jakie krzaki macie na myśli? chyba nie te, spod których został uratowany...?
Bo to chyba nie było "piękne", choć uczynek piękny.

A z Holly i Noelką zapraszam do Parku Bródnowskiego. :)[/QUOTE]

Mamy na myśli krzaki w ogrodzie Mokrego Noska, w których agent Kajtun zwykł się ukrywać i z tego ukrycia obserwować "podejrzanych" ;)
Dziękujemy za zaproszenie, na pewno skorzystamy :)
A jak minęła noc i jak mija dzień?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebrazebra'][B]inka33[/B], super wieści!
Jak minęła reszta nocy? Bo ja spać nie mogłam i wciąż się zastanawiałam, jak Kajt znosi tą pogodę?[/QUOTE]

Późny wieczór, jak pisałam do Was, był dla Kajta nieco stresujący. Wicher duł i plastikowa barierka na balkonie furczała. Zabrałam go do łazienki, jak się poszłam myć :oops:, bo reszta już spała i nie wiedziałam, jak się zachowa. Jak już zgasiłam światło w pokoju i się położyłam, coś mi się wpakowało i wylazło nad ranem. :diabloti:

Wcześniej profilaktycznie zrobiłam mały test. :-o
Mój ojciec na noc zamyka swój pokój na okrągłą klamkę z kluczem. Czasem wstaje w nocy do toalety, nie zapalając światła. Trochę się bał wystraszyć albo rozdeptać Kajta. Zamknął pokój, a po kilku minutach go otworzył. Zbój zareagował na jego wyjście z pokoju warczeniem i zjeżył się strasznie... :shake: Zdecydowałam więc na noc zamknąć również nasz pokój i nie było żadnych problemów - ojciec nie słyszał żadnego warkotu, wstając. Mnie też nic nie obudziło. :lol:

Będziemy pracować nad oswajaniem zbója z nim, ale potrzeba trochę czasu, żeby nabrał prawdziwego zaufania i całkiem przestał się bać.

Trochę mnie martwi, jak to będzie, jak ojciec wróci z trzydniowego pobytu w szpitalu (jedzie jutro rano)... :-o Ale jestem dobrej myśli, że znajdziemy sposób. :lol:

Link to comment
Share on other sites

"coś się wpakowało i wylazło nad ranem" :diabloti: to już wiadomo, gdzie rozbójnik ma miejsce do spania


Zapraszam do mojej mini drogerii:
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/213661-Drogeria-balsamy-pr%C3%B3bki-dla-Szanti-i-maluch%C3%B3w-u-ataK-do-5-wrze%C5%9Bnia"]http://www.dogomania.pl/threads/2136...-wrze%C5%9Bnia[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Lena te warczenie na domownika nie jest czymś wyjątkowym.
Wg mnie to takie nagłe pojawienie się faceta może lekko przestraszyć psa, tak było z moją suką, do tego jeszcze potrafiła w nocy się zerwać i szczekać jak mąż wstał do łazienki.
I znajomy pies, też bardzo długo szczekał na swojego pana, gdy ten wracał do domu.
I jak był u nas, gdy oni wyjeżdżali to straszliwie szczekał na mojego męża.
Może niech tata ma pod ręką smakołyki, to go przekona do siebie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...