Jump to content
Dogomania

KLAN CZARNYCH czyli świat według JAMBI


jambi

Recommended Posts

Ciekawe co jest z tymi bułeczkami?;) One wszystkie je lubią!!! Moja Kari dostaje fijołka:diabloti: jak zobaczy bułeczkę lub chlebek.A ponieważ jest na diecie po zapaleniu wątroby (chyba już do końca życia) to dostaje kawałek bułeczki zamiast różnych innych bajerów i dla niej wtedy nazywa się to "ciasteczko". Dla "ciasteczka" zrobi wszystko.P.S. Zdjęcie na początku wątku bardzo fajne. To prawda,że tutaj na tym watku jest relaks od tych wszystkich ludzkich okropności których doświadczają psiaki.Trzymam kciuki za sobotę na Polach z Henem. :loveu:

Link to comment
Share on other sites

ja wszelkie pieczywo musze chowac niestety.... moje potrafia otwierac drzwi (Borys ma to po tatusiu podobno) wiec jak nie schowam chleba czy bulek i to konkretnie, do wysokiej szafki, to zostaje pozarte to w chwileczke, dodam ze kazde pieczywo zapakowane w folie. Tak wiec folia delikatnie rozdarta i chlebus wyjedzony. A bydlaki czekaja az ja wyjde z domu, jak jestem to sa baaaardzo grzeczne pieski. Czy nabrojone zostalo podczas mojej nieobecnosci widze po zachowaniu psow jak wracam. Jak byly grzaeczne to skacza po drzwiach, wybiegaja przed dom sie przywitac, Borys wykonuje skok na jajka. A jak nabrijone to siedza pod stolem:evil_lol:

a historia o buleczce boska
ale dal sie wielki wyrolowac:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

o bułeczkach jeszcze ;)

zdarza mi się rano iść do sklepu razem z psami, (psy rzecz jasna czekaja grzecznie na zewnątrz), gdy wychodzę z zakupami, Aron dosłownie zastępuje mi drogę, siatki zostają gruntownie obwąchane i pies czeka... przez ten zwyczaj bułeczek zawsze kupje określona ilość + 1 :)

bułeczka zostaje pochwycona dopyszcznie i zaniesiona do domu, po drodze się nie je, można ewentualnie leciutko poglamać, bułeczkę zanosi się do domu gdzie pozostawia się ją na posłaniu ostentacyjnie demonstrując brak jakiegokolwiek zainteresowania, tak aby małe kudłate przylazły i próbowały "coś", gdy któreś małe kudłate okaże zainteresowanie, należy warknąć pochwycić bułeczkę w zęby i powoli, z namaszczeniem konsumować... :evil_lol:

o zwyczaju kupowania + 1 bułeczki należy zawsze pamiętać, bo próba ominięcia psa i zbycia go "spadaj, nie mam" może się zakończyć taką samą próbą - tym razem ze strony psa - samoobsłużenia się przez psa, i przekonania się "czy aby rzeczywiście", należy przy tym wziąć pod uwagę, że pies typu Aron, delikatnością przy obsłudze torebki sie nie wykazuje i może to skończyć się zbieraniem wszystkich zakupionych artykułów spożywczych z chodnika... :roll:

to tyle w temacie bułeczek :cool1:

[quote name='zerduszko']A co tak cicho?? :roll:[/QUOTE]

bo to ciche i spokojne miejsce, gdzie można się zrelaksować i zaznać ukojenia o!

[quote name='zuza1954'] To prawda,że tutaj na tym watku jest relaks od tych wszystkich ludzkich okropności których doświadczają psiaki.[/QUOTE]

no widzisz? :grins:

jednak tak bardziej na serio... obawiam się [B]zuza[/B], że mogę Cię zawieźć... niestety ostatnie dni nastroiły mnie raczej mało wesoło, bardziej refleksyjnie, z mocnym zabarwieniem emocjonalnym... i kurcze, jeśli mi to nie przejdzie, to wywalę to wszystko z siebie wprost tu... ale to juz nie będzie relaks... no i właśnie dlatego jest tak cicho [B]zerduszko[/B]
:nonono2:


[quote name='zuza1954'] Trzymam kciuki za sobotę na Polach z Henem. :loveu:[/QUOTE]

soboty na Polach z Henem nie było :shake:
rozmawiałam z [B]morepig [/B]w piątek i przełożyłyśmy nasze spotkanie, zresztą miało to być spotkanie bez Hena. Hen jest w Konstancinie, [B]morepig[/B] chciała się spotkać ze mną i z moim Klanem, jednak jak napisałam - nie spotkałyśmy się w tę sobotę. Wiem, że [B]morepig[/B] była u Hena w Konstancinie.

Link to comment
Share on other sites

Ale spotkanie sobotnie się udało, tak przynajmniej mówi morepig. I dziś napisała,że Heniek już nie jest bezdomny- z czego bardzo się ucieszyłam no i uspokoiłam.W życiu są i taki dni i te lepsze.Ja też tak mam- szczególnie jak poczytam historie psiaków. Ale pisz nam o wszystkim. Czekamy!!! Co do bułeczek to wczoraj walczyłam z moją Kari o bułeczkę, spleśniałą, którą znalazła na trawniku i nie chciała oddać. Żaden handel wymienny na świeżą się nie udał. Niestety musiałam nałożyć "rękawicę narciarską" i zabrać, a potem postrofować słownie-że Fee....
Ten handel wymienny ostatnio mi się nie udaje, bo Kari taka głupia nie jest i wie, że potem już nie ma zdobyczy trawnikowej.[quote name='jambi_']o bułeczkach jeszcze ;)

zdarza mi się rano iść do sklepu razem z psami, (psy rzecz jasna czekaja grzecznie na zewnątrz), gdy wychodzę z zakupami, Aron dosłownie zastępuje mi drogę, siatki zostają gruntownie obwąchane i pies czeka... przez ten zwyczaj bułeczek zawsze kupje określona ilość + 1 :)

bułeczka zostaje pochwycona dopyszcznie i zaniesiona do domu, po drodze się nie je, można ewentualnie leciutko poglamać, bułeczkę zanosi się do domu gdzie pozostawia się ją na posłaniu ostentacyjnie demonstrując brak jakiegokolwiek zainteresowania, tak aby małe kudłate przylazły i próbowały "coś", gdy któreś małe kudłate okaże zainteresowanie, należy warknąć pochwycić bułeczkę w zęby i powoli, z namaszczeniem konsumować... :evil_lol:

o zwyczaju kupowania + 1 bułeczki należy zawsze pamiętać, bo próba ominięcia psa i zbycia go "spadaj, nie mam" może się zakończyć taką samą próbą - tym razem ze strony psa - samoobsłużenia się przez psa, i przekonania się "czy aby rzeczywiście", należy przy tym wziąć pod uwagę, że pies typu Aron, delikatnością przy obsłudze torebki sie nie wykazuje i może to skończyć się zbieraniem wszystkich zakupionych artykułów spożywczych z chodnika... :roll:

to tyle w temacie bułeczek :cool1:



bo to ciche i spokojne miejsce, gdzie można się zrelaksować i zaznać ukojenia o!



no widzisz? :grins:

jednak tak bardziej na serio... obawiam się [B]zuza[/B], że mogę Cię zawieźć... niestety ostatnie dni nastroiły mnie raczej mało wesoło, bardziej refleksyjnie, z mocnym zabarwieniem emocjonalnym... i kurcze, jeśli mi to nie przejdzie, to wywalę to wszystko z siebie wprost tu... ale to juz nie będzie relaks... no i właśnie dlatego jest tak cicho [B]zerduszko[/B]
:nonono2:




soboty na Polach z Henem nie było :shake:
rozmawiałam z [B]morepig [/B]w piątek i przełożyłyśmy nasze spotkanie, zresztą miało to być spotkanie bez Hena. Hen jest w Konstancinie, [B]morepig[/B] chciała się spotkać ze mną i z moim Klanem, jednak jak napisałam - nie spotkałyśmy się w tę sobotę. Wiem, że [B]morepig[/B] była u Hena w Konstancinie.[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zuza1954']Niestety musiałam nałożyć "rękawicę narciarską" i zabrać, a potem postrofować słownie-że Fee....
Ten handel wymienny ostatnio mi się nie udaje, bo Kari taka głupia nie jest i wie, że potem już nie ma zdobyczy trawnikowej.[/QUOTE]

hahaha do miniatury w rękawicy narciarskiej????? :turn-l: wygląda na to, że mamy następną rozbestwioną do granic możliwości pannicę na forum ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']hahaha do miniatury w rękawicy narciarskiej????? :turn-l: wygląda na to, że mamy następną rozbestwioną do granic możliwości pannicę na forum ;)[/QUOTE]
No tak, jej zdobycz to jej świętość.:diabloti:.Rękawica?-tak bo warczała i nie chciała oddać. W domu we wszystkim jest posłuszna i rozumie co do niej się mówi.Nigdy nic nie zniszczyła:lol:.Tylko nie chce oddawać bułeczki i tylko bułeczki. Nawet ukochaną piłkę odda, a tego nie.:diabloti:A czy to nam czegoś nie przypomina z ludzkich przywar?:lol:

Link to comment
Share on other sites

Niestety po dwukrotnym zapaleniu wątroby(już było tak źle, że myślałam ,że odejdzie za Tęczowy Most) muszę zabierać wszystkie zgnilizny w jakikolwiek sposób. W ogóle odebraliśmy ją chyba z pseudohodowli (wtedy o tym nie mieliśmy pojęcia). Miała być wywieziona za granicę do Turcji, pewnie jak rozpłodowa. Na szczęście znalazła się u nas. 2-miesięczne szczenię ważyło 70 dkg!!!
Vet jak ją zważył to się za głowę złapał. Włożyłam b.dużo pracy żeby ją przywrócić do normalnej wagi. [quote name='malawaszka']hahaha do miniatury w rękawicy narciarskiej????? :turn-l: wygląda na to, że mamy następną rozbestwioną do granic możliwości pannicę na forum ;)[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

hihihi, jak w piątek jechałam do mojego dziecka na Uroczyste Zakończenie Żłobka, to całą drogę w autobusie przegadałam z [B]morepig[/B] i chyba ze 3 razy zadawałam jej pytanie o Hena... i już od piątku wiem, że "no tak! no napewno!" :multi:


[U]Co do kwestii oddawania[/U], zwłaszcza trawnikowych zdobyczy ja jestem nieugięta, MUSI i koniec! Kropka. :lmaa:

Niestety, dla mnie takie zachowanie zwierzaka nie jest ani śmieszne ani dopuszczalne. Niestety, z autopsji wiem, że komenda "PUŚĆ!" obok "STÓJ!" jest najważniejsza bo może uratować życie zwierzaka...
co prawda ja stosuję "WYPLUJ!" ;) i plują na potęgę i uciekają z miejsca przestępstwa.

Kiedyś gdy mój Aron miał pół roku, był jeszcze młodym, głupim szczylem, niby grzecznym ale jednak nieco krnąbrnym i czasem opornym, a kierowały nim głównie instynkty a nie posłuszeństwo i rozum, złapał na trawniku kawałek kawałek czegoś, co przypuszczalnie mogło być :smhair2:... "smakołykiem" dla bezdomnych kotów nafaszerowanym trutką na szczury ... niestety, takich ambitnych kretynów mamy na moim osiedlu :angryy: ... mimo, że wrzeszczałam, goniłam, mój głupi kundel zeżarł to gówno i zadowolony z siebie uciekał przede mną.
Okrzyczałam, kazałam iśc do domu, nie zdając sobie sprawy z możliwych kosekwencji (wtedy jeszcze nie wiedziałam, że debile dokarmiają bezdomne koty takim świństwem). Konsekwencje nadeszły pod wieczór. Po kilku godzinach pies nie był w stanie stanąć na nogach, dyszał ciężko, oczy miał półprzymknięte, leżał tylko i stękał. W nocy zaczęły się wymioty i biegunka... Z samego rana weterynarz. Kroplówki, zastrzyki, diagnoza ciężkie zatrucie. I tak przez 4 dni. Zastrzyki, leki, pies sie nie podnosił, leżał tylko na przedpokoju, nie otwierał oczu, ciężko oddychał, nic nie jadł, non stop biegunka, wymioty nawet po wodzie, najgorsze było to, że i to i to wyglądało tak samo... lało się przodem i tyłem, na zielono... Piątego dnia zatargałam do weta, Diagnoza weta : bardzo ciężkie zatrucie, pozostaje tylko jedno... żeby się nie męczył... :-(
przestraszyłam się i uciekłam.
Leczyłam na własną rękę... ziółkami... stwierdziłam, że jeśli jest tak źle, to i tak już mu nie zaszkodzi. Po kolejnych kilku dniach kryzys minął :) nagle mój pies sie podniósł i poczłapał do miski :) napił sie wodu i.. było ok! :) :)

oczywiście, po wszystkim nie omieszkałam odwiedzić weta i pokazać mu psa, którego chciał uśpić. Najpierw nie wierzył, że to ten sam pies, powitał mnie słowami : o kupiła sobie Pani następnego sznaucera" a ja mu na to "nie. To jest Aron" nie chciał uwierzyć, oczy przecierał ze zdumienia i w końcu orzekł, że musi mieć chyba cholernie silny organizm, że gdyby to był słabszy, mniejszy pies - nie przeżyłby. :shake:

Link to comment
Share on other sites

normalnie ciary mam:shake:
jak to zycie mozna szybko utracic:-(

moje tez lapia do geby chlebek co jacys glupole rzucaja niby dla ptaszkow na trawnik w parku:angryy:.... Ale ja wtedy swoim slowiczym glosikiem:roll: wydaje dzwiek: [SIZE="6"]WYPLUJ KU...A:angryy:[/SIZE] i pieski szybko otwieraja paszcze ze zdobycza.
raz Maxina sie czegos nazarla wlasnie w parku i jak jej strzelalo z tylka to na poltora metra:shake:

i jeszcze chcialabym postulowac o jakies fotki:loveu:

Link to comment
Share on other sites

ja mam to samo ze znalezionymi rzeczami - muszą być wyplute choćbym miała na środku osiedla się wydrzeć WYPLUJ (ze wzmocnieniem k-a :roll: :oops: bo niestety ale to wzmocnienie działa na psy...) u mnie na osiedlu (na moim ex osiedlu właściwie) swego czasu jakiś idiota rozrzucał kiełbasy nafaszerowane żuletkami czy innymi ostrymi rzeczami :shake: aż nie ma sił komentować czegoś takiego, ale komuś kto tak robi zyczę wszystkiego najgorszego i śmierci w męczarniach...

edit: Lolka widzę, że też stosujesz wzmocnienie :lol: pisałyśmy jednocześnie :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']ja mam to samo ze znalezionymi rzeczami - muszą być wyplute choćbym miała na środku osiedla się wydrzeć WYPLUJ (ze wzmocnieniem k-a :roll: :oops: bo niestety ale to wzmocnienie działa na psy...) u mnie na osiedlu (na moim ex osiedlu właściwie) swego czasu jakiś idiota rozrzucał kiełbasy nafaszerowane żuletkami czy innymi ostrymi rzeczami :shake: aż nie ma sił komentować czegoś takiego, ale komuś kto tak robi zyczę wszystkiego najgorszego i śmierci w męczarniach...

edit: Lolka widzę, że też stosujesz wzmocnienie :lol: pisałyśmy jednocześnie :lol:[/QUOTE]

ale to serio dziala.... jak rykne "q..waaa" od razu pieskom wraca sluch co jest bardzo przydatne przy Maxinie bo ona jest wiecznie nienawachana:angryy:. Moge sie drzec jej nad glowa a ona musi wywachac swoje... Ale na, jak to mowisz, wzmocnienie:loveu:.... wachanie przestaje byc takie ineresujace:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zerduszko']Ja to bym chyba musiała solidnym bęckiem w łeb wzmocnić, żeby kluch wypluł na słowo :roll:[/QUOTE]
No ja nie wiem- u mnie na słowo nie działa oddawanie- wszystko odda(piłkę, ulubiona zabawkę,itd.) tylko nie chleb albo kość. Owszem, kiedyś tak-(wyćwiczyłam to z Kari)dopóki się nie kapnęła, że to już do niej nie wraca. Taka jest,że nauczyłam ją wkładać po naszych zabawach zabawki do kojca,który jest do tego przenaczony.Zanosiła na miejsce bardzo długo (około 2 lat),po czym nagle przestała. Ja biorę zabawkę i pokazuję jej gdzie jest jej miejsce;wkładam do kojca- po czym ona za chwilę wyjmuje ją i zanosi dokładnie w to miejsce w którym je położyła. I tak można na przykład przez godzinę. Jest uparta. Patrzy się na mnie i tak jakby chciała powiedzieć: po co tam zaniosłaś, to ma leżeć tutaj. I co Wy na to? Oczywiście to są tylko takie kłopoty, bo w ogóle jest przeurocza, kocham ją taką jaka jest z tymi figlarnymi ,czarnymi,przekornymi oczkami. W ogóle lubię psy z temperamentem i trochę przekorne.Chyba jestem nietypowa. Wiem tylko, że jak jestem chora ona nie odstępuje mnie na krok.I to wszystko jest bezinteresowne, a to jest bezcenne w dzisiejszym świecie.

Link to comment
Share on other sites

A ja byłam dziś dwie godziny na spacerze z Lilusiem , chodziliśmy po lesie i biegaliśmy po łąkach , w lesie nieopodal naszej działki płynie taki strumyczek i Lilek dziś go odkrył .. chlapał się jak dziecko i biegał po nim , oczywiście 6 kleszczy z niego sciągnęłam mimo że pryskany... ale niestety aparatu nie wzięłam głupek jeden. A jak tam Wasze historyjki ?? kiedy nowe fotostory ??

Link to comment
Share on other sites

:lol: Kari jest "debeściara" ... no pewnie, jak ma leżeć tu to mależeć tu, a co jej będziesz przekładać :lol:

[quote name='zuza1954']W ogóle lubię psy z temperamentem i trochę przekorne.Chyba jestem nietypowa.[/QUOTE]

ej chyba nie ;) właśnie dlatego wybrałam sznaucery :p

[quote name='zuza1954']jak jestem chora ona nie odstępuje mnie na krok.I to wszystko jest bezinteresowne, a to jest bezcenne w dzisiejszym świecie.[/QUOTE]

bo to jest prawdziwa przyjaźń :p rzadka w świecie ludzi, jedyna w świecie psów :)


[quote name='lilo'] A jak tam Wasze historyjki ?? kiedy nowe fotostory ??[/QUOTE]

sie szykuje :p

a za brak aparatu w takim momencie :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jambi_']:lol: Kari jest "debeściara" ... no pewnie, jak ma leżeć tu to mależeć tu, a co jej będziesz przekładać :lol:



ej chyba nie ;) właśnie dlatego wybrałam sznaucery :p



bo to jest prawdziwa przyjaźń :p rzadka w świecie ludzi, jedyna w świecie psów :)

Dlatego ją kocham,właśnie za to:loveu::loveu::loveu:- wszystko nieudawane i bezinteresowne,uwielbiam spędzać z nią urlop:lol: i tylko z nią.Mam spokój-nikt nic nie chce.:lol::lol:

Link to comment
Share on other sites

tak a propos jeszcze "wzmacniacza" stosowanego do różnego rodzaju komend, mój TZ tak wytresował nasze koty, że wystarczy że wypowie sam wzmacniacz, nawet bez komendy i od razu staja na baczność, a raczej znikają :evil_lol: i to nawet jeśli nie jest to użyte w kontekście aktualnego zachowania kota ...

[quote name='lolka75']i jeszcze chcialabym postulowac o jakies fotki:loveu:[/QUOTE]

jak napisałam, nowa historyjka się tworzy, miała być już, ale zapomniała zdjęć... a zatem póki co, czyniąc zadość pojawiającym się postulatom "jakieś fotki" :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...