Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ale ja zawsze chętnie pojadę. I poradzę. I tak pewnie bym zrobiła to samo, co i Ty. Zadzwoniłabym do kliniki. Jak nie odbieram, to ślij smsa proszę. Czasem mam spotkania ważne. Jutro będę pod telefonem.

Posted

[quote name='Poker']Biedna Dosieńka.Męczarnia z powodu duszności i walki o każdy oddech jest koszmarem:-([/QUOTE]
Właśnie to miałam na myśli pisząc to, co wcześniej napisałam, byłam kiedyś świadkiem takiej sytuacji, to mega-koszmar :( :( :(

Posted

dziś Dosia nie pojechała do lecznicy bo nie mieli transportu. Pojedzie dopiero jutro wieczorem. Trochę długo jak na tak ciężki przypadek no ale trudno skoro i tak nie ma innej opcji.

Posted

[quote name='piechcia15']dziś Dosia nie pojechała do lecznicy bo nie mieli transportu. Pojedzie dopiero jutro wieczorem. Trochę długo jak na tak ciężki przypadek no ale trudno skoro i tak nie ma innej opcji.[/QUOTE]


Cholernie wkurzający jest ten brak transportu. Najgorzej, że wszyscy moi znajomi się porozjeżdżali na wakacje i nie mam kogo nawet poprosić o pomoc. Mąż w delegacji. Wyć mi się chce z tej bezradności. Może jakiś sąsiad by podwiózł do Sochaczewa. To nie jest daleko. Albo taksówką. Ile to może kosztować? Wesprę finansowo, bo tu o życie Dosi chodzi.

Posted

Fatalnie jak DT nie ma transportu ,a szczególnie w tak poważnych sytuacjach.
Trzymam kciuki za Dosnieńkę,żeby się tylko nie męczyła.

Posted

Niestety moi drodzy :( Podjęłam ciężką decyzję o uśpieniu Dosi :( Zadzwoniła pani doktor podczas gdy DOsia tam była. Mówiła, że sunia jest blada jak ściana, serce jest przeogromne, płuca są całe zajęte przez płyn, działa 1/4 płuc (o ile nic nie pomyliłam), zmiany w płucach (nie wykluczone że rakowe), duża bolesność brzucha (może i tam są przerzuty). Miała zaniki mięśni w czaszce:( Nie mogli jej zrobić tyle zdjęć ile trzeba było bo sunia dusiła się w tych pozycjach :( Poprosiłam o sekcję zwłok, więc może wtedy coś się wyjaśni...

przepraszam za taką decyzję, ale nie mogłam już słuchać w jakim ona jest złym stanie. Lekarka powiedziała że to byłaby kwesta dzień dwa, a może do rana by nie dożyła, a umierałaby w dusznościach :(

jest taka opcja że te guzy na listwach co miała wycinane dały dalej przerzuty, ale to tylko opcja....

już nie cierpi...ale strasznie szkoda, to nie był jeszcze czas...za młoda...za cudowna :(

[IMG]https://qza2hq.bn1304.livefilestore.com/y2p9LMHTKcWNsDofiNKf1Z7NjkCXxGcN802jLJ3Sbq4SvVJ92Ut0UBCGVcHlZW06AvZP6uV-pLAvQAFc94An9jN-2uPIMgaD4MXjpqFFnOdqXU/IMG_7943 2.jpg?psid=1[/IMG]

Posted (edited)

[B]Dosiu
[*] :( :( :(

[/B] Może powiem o Dosi kilka słów, mieszkała u nas prawie rok.
[B]
Prawdziwe imię Dosi to RITA, tak nazywała się u swojej pierwszej pani i u nas, gdy była w PDT. Nie chciałam zmieniać jej imienia i tak była zdezorientowana i wycieńczona po pobycie w schronisku, skąd wyciągnęła ją Piechcia.
Była w bardzo złej formie, miała wielomiesięczne biegunki, przyjechała chudziutka i słaba. Po licznych badaniach i rozmaitych próbach, które trwały kilka miesięcy, udało się nam ustabilizować jej zdrowie, dobrać odpowiednią karmę i wysterylizować.

Jak wiecie, nie udało się znaleźć dla niej DS. Miała zostać u nas bezterminowo, była przesłodką dostojną sunią, prawdziwą hrabianką. Niestety, gdy przybyła do nas kilkutygodniowa grzywaczka Orinka, Dosia zareagowała lękiem - ucieczką i ostrym warczeniem i niestety, mimo wielu starań, nie dała się przekonać. Kilka tygodni prób oswajania dziewczyn ze sobą nie przyniosło żadnych efektów, Dosia byłą nieugięta, a radosny maluch z uporem maniaka nie dawał jej spokoju, który ona ceniła wtedy ponad wszystko! W efekcie tego Dosia pojechała do hoteliku "Mokry Nosek". Wierzę, że była tam szczęśliwa, miała SWÓJ fotel, SWOJĄ panią, koleżanki, kolegów i ogród.

Wierzę, że była szczęśliwa i przekonana o tym , że jest we własnym domu!!!


:( :( :([/B]

Edited by Ewanka
Posted

Piechciu podjęłaś jedynie słuszną, w tej sytuacji, decyzję!
absolutnie nie rób sobie wyrzutów.

Dosia nie miała łatwego życia, okrucieństwem byłoby narażanie jej na tak niewyobrażalne cierpienia u jego schyłku.

Posted

Dosia na wizycie u kardiologa była w kwietniu 2014 r. USG miała robione 22 października 2013 r. przez dr. Marcińskiego. Nic niepokojącego wtedy nie znalazł, a badał długo. Fragment opisu: Wątroba niepowiększona, miąższ bez zmian. Powierzchnia i krawędzie płatów regularne. Pęcherzyk żółciowy miernie wypełniony, bez uchwytnych zmian w budowie, mierna ilość zagęszczeń żółci. Poza tym układ żółciowy, układ naczyniowy wątroby bez uchwytnych zmian. (...) Dostępne obszary klp i powierzchnia płatów płucnych bez uchwytnych deformacji, brak płynu w jamie opłucnej. Biedna maleńka.

Posted

ale ja pytałam lekarki i mówi że od października mogło się wszystko tak rozsiać agresywnie :(
powiedziała też (ale to tylko teoria) że mogło być tak:
przed usunięciem listwy mlecznej z guzem nie zrobiono jej RTG płuc, a mogła mieć jakiś mini przerzut i to że listwa została usunięta to nic nie z mieniło, a raczyszko żyło dalej.
Lekarka powiedziała, że była ogromnie w środku wyniszczona a jej wiek określiła na ok 12 lat.

trudno, nie miejmy sobie nic do zarzucenia. Nie jeden pies nie był tak zdiagnozowany i leczona jak Dosia, więc nic tu po gdybaniach jest jak jest :(

Dosi już nie ma :(
a na jej miejsce jutro jedzie 9 letnia pudelka Czarka. Mam nadzieję, że ona szybciej znajdzie dom ....

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...