LadyS Posted October 25, 2012 Posted October 25, 2012 Mam koleżankę z Hong-Kongu, która co jakiś czas przyjeżdża do Polski na wakacje, rozmawiałyśmy kiedyś na temat własnie kultury, diet - ale ona akurat jest zwolenniczką jednego z tych systemów żywienia, które nie obejmują jedzenia psów ;) Generalnie mają bardzo zróżnicowaną kuchnię, zależnie raczej od tego, w którym rejonie mieszkają. Za to koleżanka ma świnkę morską długowłosą i nie zamierza jej pożreć, podobnie jak nie wyobraża sobie, żebym ja, mając psa, próbowała go zjeść :diabloti: Niegdyś to było bardzo silne (w sensie, jedzenie takie tradycyjne), obecnie to już zaczyna nieco iść w stronę ogólnoświatowych standardów, szczególnie wśród osób młodych.
evel Posted October 25, 2012 Author Posted October 25, 2012 Zmieniając temat :diabloti: Chciała nas wczoraj zjeść DONka... Pani od DONki walnęła ją w łeb gumowym ringo i mówi do niej - no co szczekasz, cicho bądź, masz kółko - i właściwie nagrodziła sukę za atak na nas. Wszystko mi opadło :roll: W przeciwieństwie do zuzowego ogona, który dumnie napuszony sterczał jej nad głową niemal. Zuz wydał z siebie dwa szczeki, ale po moim pełnym rezygnacji upomnieniu ogarnął zadek i poszłyśmy dalej... Dlaczego nie ma u nas jakichś licencji na posiadanie psów?
makot'a Posted October 25, 2012 Posted October 25, 2012 [quote name='evel'] Dlaczego nie ma u nas jakichś licencji na posiadanie psów?[/QUOTE] Też się zastanawiam :roll:
Vectra Posted October 25, 2012 Posted October 25, 2012 [quote name='evel']Zmieniając temat :diabloti: Chciała nas wczoraj zjeść DONka... [/QUOTE] może jej kultura obejmuje jedzenie ludzi i psów :evil_lol:
evel Posted October 26, 2012 Author Posted October 26, 2012 Raczej jej brak ;) A dzisiaj z rana myślałam, że mnie %$^& strzeli :loveu: Otóż wychodzimy sobie z klatki na szybki sik, ja zaraz muszę biec na autobus a Zu wraca do spania, więc plan jest prosty - obejść blok, siknąć psa*, do domu. Skręcam więc w prawo i dochodząc do zakrętu bloku już wiem, że to był błąd, bo spostrzega nas PIESEK. Piesek ma jakieś 6-8 miesięcy, jest jakimś mixem welsha chyba, ma guzik zamiast mózgu i w swoim cudownym życiu wolnego pieska nie widział na oczy smyczy. Nie przeszkadza mu to w podbieganiu do wszystkich żywych organizmów w promieniu pół kilometra i skakaniu po nich, gdy pańcio gdzieś z daleka nawołuje (albo i nie, tylko stoi i cieszy ryja, że piesek się bawi - :splat:). No więc on nas dostrzega (nieeeeee...), ja w myślach: :wallbash:, szybki w tył zwrot z nadzieją na to, że może jednak nie przybiegnie a ja wysikam szybko Zu i wszystko pójdzie zgodnie z planem, no było jakieś 5% szans na to... Oczywiście przybiegł :roll: Przybiegł, wbiegł w Zu, Zu wydarła mordę, ja go odgrodziłam od Zu, wrzasnęłam... no, pomińmy to, co wrzasnęłam, bo było to bardzo brzydkie słownictwo oznaczające "oddal się rączo, młodzieńcze, niecnotliwa jest twa matka"... zasadziłam kopa w dupę. Młodzieniec się oddalił, my poszłyśmy dalej. Do czego zmierzam... To nie było nasze pierwsze spotkanie. Za pierwszym razem, naiwnie pana prosiłam - proszę zabrać psa, moja suka nie będzie się bawić. Pan, powtórzywszy dwukrotnie imię psa, komendę NOGA! i klepnąwszy się w udo zaprzestał działań. Jakichkolwiek. Finał - mały jeździ po Zu, Zu wali go w łeb, drąc mordę, ja go odpycham nogą, ogólnie frustracja. Drugie spotkanie - podobne, tym razem mnie puściły nerwy, więc wrzeszczę do tego idioty właściciela, żeby może, do ciężkiej cholery, kupił sobie smycz i jej używał, skoro jego pies ma go najwyraźniej głęboko w dupie?! Pan chrząknął, szurnął nogą, no że może owszem, przyda się, hehe; oddalił się. Trzecie spotkanie wyglądało tak, że wracałyśmy sobie z łąk, Zu w kagańcu i luzem, na co wypada na nas z krzaków piesio, zanim zdążyłam w ogóle pomyśleć o tym, żeby odwołać psa, ona go tak sprała kagańcem, że piesio oddalił się, jęcząc. Pana w zasięgu wzroku - brak. Za czwartym i piątym razem puściłam Zu ze smyczy, wytarła piesiem podłogę, piesio po 6-7 strzale załapywał, że przyjaźni z tego nie będzie. A dzisiaj coś takiego... Cóż, kupiłam gaz. Chcą balu, będzie bal :diabloti: A jak nie pomoże gaz, będę się chyba musiała umówić na herbatkę z panią dzielnicową i poruszyć kwestie puszczanych luzem psów, ku uciesze ich właścicieli, że się pieski "bawią". I może bym się tak nie przejmowała tym wszystkim, bo jest naprawdę masa psów, które do nas podbiegają i uczymy się z tym żyć, a Zu się z nimi albo przywita ładnie, albo fuknie i przybysz sobie odchodzi, względnie jest spokój, a ten gówniarz po pierwsze nie respektuje ŻADNYCH sygnałów grożących i jest bardzo nachalny, jeszcze się jeży mały skur... :diabloti:, a po drugie jego właściciel najwyraźniej ma mózg bardzo, bardzo głęboko w dupie. Może mandacik mu pomoże go wydobyć na powierzchnię. No i straszliwie mi to cofa w rozwoju Zu, która jest w totalnej rozsypce jak widzi tylko tego psa, bo ona już wie, że do nas podbiegnie i będzie dym, jest cała sztywna i zupełnie nie mogę jej uspokoić, po czym przez pół dnia chodzi i patrzy, komu by tu wpier... ten, komu by tu przyłożyć. Nie zgadzam się na coś takiego kosztem mojego psa. *[SIZE=1]gdyby ktoś coś - rano w czwartki i piątki Zu wychodzi na 5 minut na sik po 7 rano, bo zabieram ją na godzinny spacer po powrocie z 2h zajęć ;)[/SIZE]
Vectra Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 a wiesz o 7 rano to u mnie nie ma chętnych na spacer , więc się nie tłumacz z tych 5 minut. Wiesz co ja jeszcze robiłam w takiej sytuacji ... jak piesek sobie , a pan sobie ... miałam dodatkową smyczkę , jakiś szit taki do wywalenia i takiego upierdliwego delikwenta , zapinałam na smycz i wiązałam do czegokolwiek i miałam spokój na tyle bym mogła się oddalić, zanim właściciel psa otrząsnął się z szoku i uwolnił biednego pieska
evel Posted October 26, 2012 Author Posted October 26, 2012 Dobra myśl, ale chyba kupię sznurek na metry, bo coś mi się nie wydaje, żeby jedna, dwie, czy nawet pięć smyczy rozwiązało sprawę ;) Zastanawiam się, co będzie jak mnie odwiedzi Dexter. Bo on, w przeciwieństwie do Zu, nie szczeka. Nie szczeka wcale. Natomiast jak już coś do niego szura, to on idzie grzecznie, tylko zjeżony przez całą linię kręgosłupa, a przy bezpośredniej konfrontacji odpowiada działaniem, ale nie tam, że jak Zu, że to głównie plucie i darcie pały, Dex odpowiada działaniem zazwyczaj dobrze przemyślanym, zaplanowanym i prawie zawsze skutecznym - prawie, bo zwykle Magdzie się udaje odkopać kamikadze, zanim się zabije o maliniacze zęby :roll:
Vectra Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 no czasem było lepiej by pies podyndał przy drzewie na sznurku , niż wydłubywać go z zębów psa ... lub by fruwał na kopach ... i to jest też dobra metoda , jak się uczy pieska by nie jadał innych. Jednak dyskusja z panciem podbiegacza , traktowanie gazem czy butami .. wyzwala złą adrenalinę , gdzie nasz pies łapie że to wojna :evil_lol: a tak z twarzą pokerzysty , z dobrym humorem w mózgu ... zapina się srajdka na sznurek i więzi ;)
Victoria Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 Hahaha genialne xd chyba też tak będę robić :evil_lol:.. oj duużo sznurka duuuzo zużyjemy :mad:
evel Posted October 26, 2012 Author Posted October 26, 2012 Zuzałke, przez chwilę rozumem poza misją dnia (czyli komu by tu... ): [IMG]http://imageshack.us/a/img542/7774/img0947x.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img189/1884/img0960001.jpg[/IMG] [IMG]http://imageshack.us/a/img100/7276/img0955001.jpg[/IMG] :evil_lol: [IMG]http://imageshack.us/a/img855/7982/img0962001.jpg[/IMG]
Amber Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 Ty masz przynajmniej ten "luksus", że możesz pójść na SM czy dać psu gazem po oczach. U mnie wychodzenie na popołudniowy spacer staje się coraz gorszym koszmarem i już nie wiem co robić :roll: Mam panów z ławeczki, którzy są przemili tylko co z tego jak mają swoje pieski podbiegacze... Które jak tylko wychodzę z klatki (a mam wtedy Jariego + Cortinę) rzucają się na moje tak, że ostatnio prawie sobie wyłamałam palec o klamkę od drzwi. Zaś kilka dni temu kundelka Megi wyskoczyła tak niespodziewanie, że Jari trafił mi kagańcem prosto w piszczel i myślałam, że się zesram z bólu. Właściciel oczywiście zaraz podbiega, przeprasza gorąco i zabiera psa, ale nigdy nie ma jej na smyczy ZANIM ona wystartuje do moich, a stratuje prawie codziennie. Po SM głupio mi dzwonić, gaz to już w ogóle... Ale problem jest taki, że Jari przez to wszystko jest potem tak nabuzowany idąc przez osiedle, że ma na cenzurowanym wszystkie psy no i na psychę to mu dobrze nie robi. Mijając ławeczki jest maksymalnie elektryczny, i nic mu się nie dziwię. Czasem oprócz Megi, która tylko podbiega, jest jeszcze sznaucer min., który się autentycznie rzuca. Ostatnio oglądałam Jariemu klatę czy mu nic nie zrobił w ogóle, bo mimo, że z kagańca oberwał solidnie to lepiej by było moim zdaniem gdyby kagańca w ogóle nie było :p Ale to też nie wchodzi w rachubę, bo ja bym mogła mieć potem problemy, nie oni. Oczywiście reszta panów z ławeczki drze się zgodnie "zdejmij mu kaganiec", co w ogóle jest boskie, ale nie wydaję mi się, żeby to było właściwe. Tak więc ciesz się, że właściciel tego welsha ma to wszystko w dupie i, że go nie znasz - sporo kłopotów przez to oszczędzasz ;)
makot'a Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 My z podbiegaczami raczej problemu nie miewamy... jak jestem w domu to mało kto z psem na spacer wychodzi, a w krk jak coś do Nitki wystartuje to nie ma w sumie problemu. Jak spacerowałam po Krakowie z Bastą, która jak wiecie - niezbyt lubi nachalne, obce pieseczki, to problem rozwiązywał się sam, kiedy Basta ostrzegawczo kłapnęła paszczą :diabloti: Bardziej na obecną chwilę drażnią mnie właściciele z pieseczkami na smyczy, którzy KONIECZNIE chcą, żeby się pieski na środku chodnika witały i skutecznie uczą mi młodego, że do każdego psa mijanego na ulicy trzeba podejść :angryy: A za kilka miesięcy będzie problem :roll:
evel Posted October 26, 2012 Author Posted October 26, 2012 [quote name='Amber']Ty masz przynajmniej ten "luksus", że możesz pójść na SM czy dać psu gazem po oczach.[/QUOTE] Eeee no mogę iść na SM. Tyle, że jej tu nie ma, bo mieszkam na wsi ;) W mieście bywam czasem. [quote name='Amber']Tak więc ciesz się, że właściciel tego welsha ma to wszystko w dupie i, że go nie znasz - sporo kłopotów przez to oszczędzasz ;)[/QUOTE] Gdybym znała tego kolesia to bym mu urządziła taki wykład, że nasza znajomość pewnie znacznie by się oziębiła. Nie nawykłam się cackać z ludźmi, którzy robią coś złego czy głupiego w mojej obecności, nawet, gdy to rodzina czy przyjaciele (np. wepchnęłam mojego brata do rowu, gdy wrzucił do niego puszkę po coli :diabloti: każdego następnego śmiecia w mojej obecności karnie nosi do śmietnika), więc nie bardzo rozumiem ;)
Amber Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 Mi się niestety wydaje, że wykład w tym przypadku na niewiele się zda, a jedynie może właśnie oziębić stosunki... Ten facet nie jest jakiś niepełnosprawny umysłowo, tylko jakim cudem sobie wymyślił, że nie ma nic złego w tym, że stoi z ujadającym psem przed klatkami bez smyczy ;). Ale może i masz rację, że od czegoś trzeba zacząć... Jak znowu na nich trafię (teraz jest chłodniej, to mam nadzieję, że ławeczkowanie też się zredukuje) i będzie szał ciał, to zostawię psy i się wrócę do niego z prośbą o smycz albo jakiś inny sposób na rozwiązanie tej sytuacji, bo to się staje niebezpieczne dla mnie i dla Cortiny, która się potrafi wplątać w łapy Jariego.
Illusion Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 [url]http://imageshack.us/a/img855/7982/img0962001.jpg[/url] Strasznie lubię takie ujęcia :). Czy Ty nie szukałaś kubraczka dla Zu? :evil_lol:
evel Posted October 26, 2012 Author Posted October 26, 2012 Cierpię na brak aparatu, co da się odczuć od dłuższego czasu :evil_lol: A odnośnie kubraczka - masz dla mnie jakąś propozycję, czy coś? :cool3: W sumie mamy jedną derkę i kupiłabym coś jeszcze, ale nie wiem, czy nie skończy się na taksowej, bo tak ogólnie to ceny są - delikatnie mówiąc - idiotyczne za kawałek szmatki :roll: Nie mówiąc o tym, że potrzebuję kubraczka na długość 40-45cm, gdzie w niektórych rozmiarówkach to XXL :evil_lol: Dla doga niemieckiego rozmiar to pewnie XXXXXXXXXXXXXXL :evil_lol:
Illusion Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 [quote name='evel'] A odnośnie kubraczka - masz dla mnie jakąś propozycję, czy coś? :cool3: W sumie mamy jedną derkę i kupiłabym coś jeszcze, ale nie wiem, czy nie skończy się na taksowej, bo tak ogólnie to ceny są - delikatnie mówiąc - idiotyczne za kawałek szmatki :roll: Nie mówiąc o tym, że potrzebuję kubraczka na długość 40-45cm, gdzie w niektórych rozmiarówkach to XXL :evil_lol: Dla doga niemieckiego rozmiar to pewnie XXXXXXXXXXXXXXL :evil_lol:[/QUOTE] Jak potrzebujesz na 40/45cm to ten mój byłby chyba w sam raz! Przyjechały dzisiaj dla obu suk, ale nie trafiłam z rozmiarem :placz: Podrzucam linka: [url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/209573-Sprzedam-oddam-kupi%C4%99-psie-akcesoria?p=19872761#post19872761[/url]
evel Posted October 26, 2012 Author Posted October 26, 2012 Nie wiem, czy nie za krótkie nogawki, bo długość nóg Zuza mierzona tak, jak podają na zooplusie, to ponad 40cm ;) Chociaż... może byłby OK. Tyle, że mnie nie stać na kombinezonik za 80zł :evil_lol:
Illusion Posted October 26, 2012 Posted October 26, 2012 [quote name='evel']Nie wiem, czy nie za krótkie nogawki, bo długość nóg Zuza mierzona tak, jak podają na zooplusie, to ponad 40cm ;) Chociaż... może byłby OK. Tyle, że mnie nie stać na kombinezonik za 80zł :evil_lol:[/QUOTE] Te nogawki są dosyć luźne, jak pies biegnie i mocniej podkurcza łapy to chowają mu się w nogawki i paac... Dlatego musiałam podwijać sukom rękawy. Jak Gina ma na sobie tośkowy rozmiar to jest idealnie. Zastanów się poważnie, bo kubraczki naprawdę fajne.
evel Posted October 29, 2012 Author Posted October 29, 2012 No i wyszło szydło z worka. Wychodzi na to, że zamierzam zostać mordercą podbiegaczy (wszystkich) za pomocą mojego psa numer dwa, który na pewno będzie niezrównoważonym żłobem, nad którym nikt nie będzie w stanie zapanować, gdy już posmakuje krwi niewinnych. Z innych wieści - pies numer jeden, kokainista i agresor, cieszy się, bo jest śnieżek. Dużo śnieżku. Tak się ucieszył śnieżkiem, że zapomniał się spruć do mijanych psów, co czyni przynajmniej siedemnaście razy dziennie. Szkoda tylko, że od jutra zacznie się paskudna chlapa, bo ma być na plusie i się wszystko rozpuści :(
motyleqq Posted October 29, 2012 Posted October 29, 2012 wszystko się rozpuści i w efekcie Zu zeżre kilka piesków :shake:
Vectra Posted October 29, 2012 Posted October 29, 2012 [quote name='motyleqq']wszystko się rozpuści i w efekcie Zu zeżre kilka piesków :shake:[/QUOTE] będzie kilka mniej :evil_lol: a psina się naje :loveu: :diabloti:
evel Posted October 29, 2012 Author Posted October 29, 2012 Rzeczywistość a forum, forum a rzeczywistość... Temat rzeka... Chyba ograniczenie pisania i wrzucanie fot od czasu do czasu nie jest taką znowu złą strategią :evil_lol:
Vectra Posted October 29, 2012 Posted October 29, 2012 No co Ty Evel , tu jest zajefajna iluzja i fantazja :evil_lol: tylko nie bierz psa ok ? bo będzie więcej żarł :diabloti:
evel Posted October 29, 2012 Author Posted October 29, 2012 Zapomniałam jeszcze dodać, że ogólnie nienawidzę psów i psy rujnują życie. Ale to już gdzieś było poruszane, u Aleksa chyba :evil_lol:
Recommended Posts