Jump to content
Dogomania

Irytujące komentarze dotyczące braku kagańców/ "agresywności" psów - co odpowiedzieć?


Shetanka

Recommended Posts

  • Replies 64
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Kiedys przechodziłam ze swoim psem koło podwórka gdzie był owczarek niemiecki, ten jak zobaczył mojego psa to wystartował na niego przewracajac przy tym dziecko stojace obok niego. Ja szybko odeszłam ale za mna szedł drugi psiarz z naszego osiedla który opowiedział ze facet z podwórka zaczał sie na mnie złoscic ze mój pies przewraca dziecko. Ciekawe w jaki sposób, skoro dziecko było po drugiej strony płotu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gabryjella']No właśnie mam ten sam problem, po ostatniej akcji z naszą ulubioną rasą - labrador - mogłabym mojej założyć kaganiec, który od tej pory noszę przy sobie i w ostateczności go użyjemy, jak sprowadzi pieska do parteru to następnym razem piesek może się zastanowi zanim z rozpędu wskoczy obcemu psu na plecy. Tylko, że potem moja mogłaby chcieć każdego pieska tak do parteru a tego bym nie chciała.[/QUOTE]

Co wieczór na moją sukę napada 40 kg lab,wesolutko wdeptuje ją w trawnik.Moje suczydło jest przyjaźnie nastawione do tego głupka,więc go nie ugryzie.Ale mnie szlak trafia.Po ostatniej akcji zrąbałam właścicielkę.Labek nosi elektryczną obrążę,właścicielka stoi 30 metrów dalej z pilocikiem w dłoni,woła psa któty nie reaguje bo jest zajęty deptaniem mojej suki,więc go prądem bach.Labek nic,dalej słyszę bzyczenie obroży,ja idę w swoją stronę z suką przy nodze lab za nami,obroża brzęcy co chwilę.Zniknęliśmy z pola widzenia właścicielki ,lab dalej za nami.W pewnym momencie lab tak się przytulił do mojej suki,że i ją poraził prąd z tej obroży i zapiszczała.Tego było mi za wiele,więc zawróciłam do babsztyla i powiedziałam jej,że jak ma nieodwoływalnego psa to niech go prowadzi na smyczy,a obrożą elektryczną niech wychowuje siebie.Usłyszałam,że mam nie panikować inie podnosić głosu a pozatym to mój pies powinien mieć kaganiec.Więc dosadnie jej wytłumaczyłam,że to jej luzem biegający pies powinien mieć kaganiec i niech lepiej zapnie psa na smycz gdy wyjdę z moim psem bo on nie będzie tak miły jak moja suka.Wygląda to tak,że z moim psem muszę wychodzić kszakami i rozglądać się czy nie ma gdzieś baby z labem.Babsztyl mieszka obok w bloku i niesty często na nią włażę.Dowiedziałam się już jak się nazywa i wybieram się z wizytą towarzyską do dzielnicowego,tymbardziej że po rozmowie z okolicznymi psiarzami dowiedziałam się,że prawie każdy ma z nią zatargi.Rozważam jeszcze zdjęcie obroży elektrycznej temu biednemu psu,który jest nieustannie rażony prądem i przy okazji psy,które mają nieszczęście go spotkać.

Link to comment
Share on other sites

Jestem przerażona jak czytam o obrożach elektrycznych, a co więcej, że ktoś je stosuje.

Często na spacerach z Idefixem spotykamy rottweilera Indiego. Pies ma 2 lata, uczestniczy w wystawach, jest świetnie wychowany, łagodny jak cielaczek. Ale wiadomo - jest wielki i wielu osobom kojarzy się z agresją. Ktoś zaproponował jego pani, aby kupiła mu właśnie obrożę elektryczną... Całe szczęście, że babka jest prawdziwą psiarą i kocha swojego piesa niesamowicie, bo nie dała się na to namówić.

Niestety niektórzy wolą traktować psa prądem niż go porządnie wychować.

Link to comment
Share on other sites

A ja się zastanawiam jak to jest możliwe,że takie obroże są w sprzedaży i można je legalnie stosować?Mogę jeszcze zrozumieć elektryczne pastuchy na polu,krowa raz podejdzie,trzepnie ją i więcej się tam nie będzie pchała bo zapamięta.A tu pies nie ma żadnego wyboru,głupi właściciel ma pilota w ręce i naciśnie go kiedy tylko przyjdzie mu ochota.A ten babsztyl nie dusi pilota sporadycznie,ta obroża ciągle brzęczy ilekroć ją mijam.Często widzę tego psa pod dużym marketem,siedzi tam po pół godziny.Ostatnio chciałam mu zdjąć tą obrożę,ale miał tylko tą na szyi został by bez.Ale teraz wezmę ze sobą jakąś starą po moich psach,i wymienię.Kobieta ma koło 60 lat i kupiła sobie tego psa jakieś 3 lata temu.Wcześniej miała sznaucera olbrzyma,który chorował na raka a ona nie chciała go uśpić.Pies pod wpływem choroby zrobił się bardzo agresywny i rzucał się na mijających ich ludzi,na szczęście chodził na smyczy.A ona głupio się uśmiechała.Normalna wariatka.Jestem ciekawa co sobie kupi po labku,może kaukaza?

Link to comment
Share on other sites

Obroże elektryczne nie są takie złe, jeśli człowiek potrafi się nimi posługiwać i wiedzieć, kiedy nacisnąć guzik... To obroże szkoleniowe a nie na codzień. Widzę jednak, że stają się jak kolczatki - większość właścicieli zakłada je psom jako codzienną obrożę i puszcza je luzem z nimi, lub o zgrozo - z kolcami na zewnątrz...

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem przeciwna kagańcom u psów kontrolowanych na smyczy, ale są takie sytuacje, że konkretnego psa bardzo bym chciała w kagańcu zobaczyć, bo zwyczajnie mam obawy, że właścicielka (celowo piszę w rodzaju żeńskiem) zwierzęcia nie utrzyma.

Regularnie spotykam kilka takich. Jedna nastolatka, wiotka, zero siły i wielki pies na jeszcze większej kolczatce. Pies reaguje agresją na inne psy i suki, najpierw przywarowuje, a potem zaczyna się rzucać. A dziewczyna zapiera z całej siły i w desperacji szarpie za kolczatkę. Z moimi psami mijam ją prawie biegiem, albo zmieniam trasę, o ile mam możliwość. Inna kobieta prowadza rodezjankę, ta dla odmiany na szelkach i kompletnie suki nie kontroluje. Jak rodezjanka postanowi iść w prawo, to idą w prawo; jak rodezjanka wącha krzaczek, to mimo ciągnięcia, szarpania i komend głosowych, kobieta nie jest w stanie ruszyć jej z miejsca. Ostatnio widziałam tę sukę w konfrontacji z mijanym psem. Próbowała się na niego rzucić. Na szczęście szedł z nią mąż tej kobiety i utrzymał sukę. Gdyby szła kobieta... prawdopodobnie doszłoby do tragedii, bo rodezjanka zapolowała na malutkiego, starego psa. Zresztą nawet, gdyby była w kagańcu, to i tak mogłaby go poturbować.

Ostatni "kwiatek" (jest ich więcej - wymieniam najciekawsze) to starsza pani z podhalanką. Puszcza ją luzem, gdy nikogo nie ma w pobliżu i owszem - ma dobre chęci, chce od razu złapać na widok jakiegoś psa, ale niestety, suka nie wraca do niej na wołanie. Od paru osób słyszałam, że rzucała się na mniejsze psy, a właścicielka musiała zwracać za weterynarza. W kierunku moich szła już kilka razy, krok skradający, przywarowania na zmianę z przystawaniem na sztywnych łapach, uporczywie wpatrzona w moje suki. Za każdym razem cudem, dosłownie cudem miałam gdzie się wycofać - do garażu, do klatki schodowej, do samochodu z którego akurat wypakowywałam suki. Kobieta chwytała sukę, zapinała na smycz i tłumaczyła, że ona CHCE SIĘ POBAWIĆ, TO SZCZENIAK JESZCZE. Wg moich wyliczeń suka ma już 1.5 roku, a jej mowa ciała w żadnym wypadku nie wskazuje na chęć zabawy, czy choćby neutralnego zapoznania. Jest po prostu jeszcze zbyt mało pewna siebie, żeby zaatakować od razu duże i niesympatycznie do niej nastawione psy, ale obawiam się, że z czasem spróbuje. Co więcej, kobieta nie ma siły ruszyć podhalanki z miejsca, bo suka - gdy nie chce iść tam, gdzie ona ją prowadzi... kładzie się po prostu na ziemi. No i oczywiście prowadza panią od prawej, do lewej, a kobieta fruwa za nią, jak marionetka.

Każdy z tych psów jest duży, agresywny i pod opieką osoby, która go nie kontroluje, bo najzwyczajniej w świecie nie ma dość siły fizycznej. Nie mówiąc o posłuchu u psa. No i tu jestem za kagańcem...

Link to comment
Share on other sites

fakt- w 100% się zgadzam - kontrolujmy swoje psy.
Ale nie tylko kobietki sa takie. U mnie jest facet - słusznej postury i ma w typie bernardyna z dysplazją. Czyli - pies wielki, ale właściwie do utrzymania,bo dysplazja dość silna i pies wlaściwie trzymany nie powinien szarpać. Ale jego wlaściciel ja ta osoba powyżej - jak pies się kładzie i i on prawie że też, jak pies w prawo, choć droga idzie w lewo to idą w prawo w jakieś krzakulce. I jak pies dorastał sexualnie w okolicach 2 lat to byl koszmar! Latał po wsi bo zwiewał z ogrodzenia. Jego właściciel jest człowiekiem wyksztalconym. I wlaściwie powinien wiedzieć jak się zajmować takim psem.... Ale wyksztalcenie w lewo a wychowanie w prawo.....
Na szczęście pies nie doczekał sie potomstwa!!!! Choć te ucieczki mogły do tego doprowadzić.....

Link to comment
Share on other sites

Właśnie to nie tylko z kobietami tak jest. W mojej okolicyjest jeden pan po 40 ktory nie może utrzymac swojego przerośniętego asta ( na oko z 50 kg), więc puszcza go luzem. Juz raz była sytuacja że ten pies zaatakowal Maxa, jak był na spacerze z moją mamą. Ten facet nie mógł go zlapac bo bał się że go ugryzie. Całe szczęście że Max się wywinął i jeszcze dziabną tamtego, ale zakończyło się to urazem psychicznym. Żałuję że mnie tam nie było bo nie zostawił bym tak tej sprawy.
Ale jeszcze gorzej jak pies wychodzi z jego żoną, bo ciagnie ją gdzie chce, ona nawet nie moze go zatrzymac w razie pootrzeby, jak widzi innego psa to się łapie drzewa, auta, plotu, słupa , czegokolwiek co jest blisko niej... Po prostu masakra.
Kolejnymi osobami które nie panują nad pupilem i zalazły mi za skórę jest rodzinka z czarnym, strasznie agresywnym labem, który juz kilka razy zaatakował mojego psa i wiem że atakował też inne. Jak wychoidzi z nim jeden z dwóch dorosłych synów to jest nieżle bo fizycznie są wstanie go utrzymac, gorzej jak są ... nietrzeżwi bo wtedy siedzą na ławeczce pod blokiem a pies luzem, na środku osiedla, gdzie w każdej chwili zza rogu może wyjśc babcia z pudelkiem, albo dziewczynka z yorkiem. Gorzej jednak jak na spacer ruszy się ich ojciec którego po prostu pies wyprowadza na spacery, a najgorzej jak smycz z psem na drugim końcu znajdzie się w rękach jego żony, która na spacer wychodzi raz na ruski rok i spuszcza psa byle gdzie ( chyba nie jest świadoma co on potrafi) lub dziewczyna jednego z synów, która z kolei wogóle nie jest w stanie go utrzymac i po prostui za nim leci, ten pies już nie raz ja przeciągnął między samochodami po bardzo ruchliwej ulicy...

A to tylko te "przypadki" które najbardziej zalażły mi i Maxowi za skórę, jest ich o wiele więcej np. Staruszek z laską i podchalanem,ledwo idąca babcia z astem, dziewczynka szarpana przez dwa srednie kundelki itd.
Nie rozumiem dla czego ludzie biorą psy nad którymi nie są w stanie zapanować ani psychicznie, ani fizycznie...

Link to comment
Share on other sites

Wyprowadzałam ostatnio sunię mojej mamy - kundelkę średniego wzrostu. Była na smyczy, chociaż jest wcieleniem łagodności i nigdy w życiu innego psa nie zaatakowała. W pewnym momencie alejką szła mama z dwunastoletnią na oko córką. Dziewczynka prowadziła na smyczy coś, co wyglądało jak mocno przerośnięty DON. Kiedy tamten pies zobaczył moją sunię, szarpnął dziewczynkę tak, że przejechała brzuchem po asfalcie dobre dwa metry. W końcu go puściła, pies ze smyczą podbiegł i chciał się rzucić na moją sunię. Jakimś cudem udało mi się ją zasłonić, tylko lekko ją kłapnął, ale do nieszczęścia naprawdę niewiele brakowało. Kagańca oczywiście nie miał. Trochę odpowiedzialności ludzie! Jeśli macie wielkiego psa, którego w dodatku nie jesteście w stanie utrzymać na smyczy - zakładajcie mu przynajmniej kaganiec!

Link to comment
Share on other sites

a wiecie co - mój lab Bazyl toleruje każde żywe stworzenie, ale nie lubi psów ras pierwotnych. I nie ważne jakiej sa wielkości, od tych malych szpicy miniaturowych do malamuta. A to dlatego, że kiedyś rzucił się na niego malamut. I muszę bardzo uważać na wystawach na "pierwotniaki". Choc ma też animozje z jednym labem samcem - też na jednej z wystaw naburczał on na Bazyla. I sobie Bazyl zapamietał to chyba - jak wiem, że będzie tamten pies, to musze uważać....
Tylko jeśli jesteśmy świadomi naszego psa i zachowań ewentualnych to wszystko ok.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Mat , ja mam nadzieję, że Ty za to panujesz nad swoim psem ? [/QUOTE]

Jasne że tak! Mam psa problemowego, a właściwie miałem, bo juz jest znacznie lepiej, dzięki pracy z nim i wytrwałości, ale mimo to nigdy nie dopuściłem i nie dopuszczę do takiej sytuacji żeby mój pies stanowił zagrożenie dla otoczenia!

[QUOTE]a wiecie co - mój lab Bazyl toleruje każde żywe stworzenie, ale nie lubi psów ras pierwotnych.[/QUOTE]

Z tymi pierwotnymi to chyba jest tak, że inne samce, szczegolnie te dominujace, nie lubią ich ze względu na postawę, głównie chodzi o ogon zwiniety na grzbiecie, co moż byc interpretowane przez inne rasy jako podniesiony sztywno ogon, czyli demonstracja pewności siebie , grożba. Myślę że atak malamuta na Bazyla tez miał wpływ na jego niechęć do szpiców, ale to by się raczej nie przekładało na miniaturki, tak myślę. no chyba że właśnie ten zakręcony ogon najbardziej sobie zapamiątał u tego malamuta:lol:
Mój Max na przykład nie lubi czarnych psów, szczegolnie tych większych, co jest związane z tym że jako szczeniaka kilka razy zaatakował nas ten czarny lab o którym pisałem w poprzednim poście. Przez tą jego niechęc do czarnych moja znajoma ostatnio nazwała go rasistą.:lol::evil_lol::lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...