Jasza Posted August 8, 2014 Author Posted August 8, 2014 (edited) Co do nazywania roślin. Coś mnie ogarnęło ostatnio, zachłanność jakaś, stęskniona za Hugobergiem i leśnym i łąkowym życiem, rozglądam się, przypatruję i chciałabym wszystko, wszyściutko nazwać, wszystkiemu nadać imię. Czego nie znam - wyszukuję w internecie, a czego nie potrafię tam znaleźć - podsyłam mądrzejszym i dopytuję. Wrotycz pospolity był kiedyś stosowany u ludzi - wewnętrznie na robaki, ale dawkowanie było jak loteria, bo łatwo było przekroczyć taką ilość, która już stawała się niebezpieczna i trująca. Zewnętrznie stosowano na wszy - i z tego co wyczytałam - wyciąg z wrotyczu stosuje się w różnych lekach zewnętrznych do dzisiaj. Jotpeg - a jaki napar robiłaś do psich kąpieli? Z suszu, czy ze świeżo zerwanych? Działało? Może bym Misi zrobiła taką kąpiel? Znowu się drapie, choć zaczynam sądzić, że to jakieś ogólne uczulenie na trawy i dziennie myję jej łapki, dupkę i brzuch w Hexodermie. Maciaszku - wczoraj spotkałam trzy Odorki i żaden z nich nie śmierdział, a wąchałam dokładnie. Ciekawe skąd ta nazwa. Spróbuję poszukać. Edited August 8, 2014 by Jasza Quote
Jasza Posted August 8, 2014 Author Posted August 8, 2014 A tutaj o naprawianiu ślimakowych muszli :loveu::loveu::loveu: [url]http://slimaki.info.pl/jak-naprawic-muszle-slimaka/[/url] [U][B]Zdjęcia też pochodzą ze strony [url]www.slimaki.info.pl[/url][/B][/U] :loveu: [IMG]http://slimaki.info.pl/wp-content/uploads/2014/05/naprawa-muszli-slimak-po-opatrzeniu-urazu-300x224.jpg[/IMG] [IMG]http://slimaki.info.pl/wp-content/uploads/2014/05/naprawa-muszli-slimak-w-trakcie-leczenia-300x224.jpg[/IMG] [IMG]http://slimaki.info.pl/wp-content/uploads/2014/05/naprawa-muszli-ten-sam-slimak-w-pelni-zrosnieta-muszla-300x224.jpg[/IMG] Niesamowita sprawa :loveu::loveu: Quote
jotpeg Posted August 8, 2014 Posted August 8, 2014 [quote name='Jasza']Wrotycz pospolity był kiedyś stosowany u ludzi - wewnętrznie na robaki, ale dawkowanie było jak loteria, bo łatwo było przekroczyć taką ilość, która już stawała się niebezpieczna i trująca. Zewnętrznie stosowano na wszy - i z tego co wyczytałam - wyciąg z wrotyczu stosuje się w różnych lekach zewnętrznych do dzisiaj. Jotpeg - a jaki napar robiłaś do psich kąpieli? Z suszu, czy ze świeżo zerwanych? Działało?[/QUOTE] Ze świeżo zerwanych żółtych baldachimów. Zalewałam wrzątkiem, postało tak z pół godziny, odcedzałam brązową ciecz, którą potem (wystudzoną) polewałam psa. Nie wiem, czy by pomogło na pchlą epidemię, ale po tym się nie drapała. Tyle, że nasza suczka miała uczulenie na wieprzowinę. A Misia, być może, ma uczulenie na trawy? Z drugiej strony, intensywne kwitnienie mamy już za sobą, więc powinno być coraz lepiej, a z wrotyczem można spróbować - w końcu to ziołolecznictwo. Quote
Jasza Posted August 8, 2014 Author Posted August 8, 2014 (edited) Misi na razie pomaga ( tfu tfu) kąpanie w hexodermie po każdym spacerze. Ale jutro chyba nazbieram wrotyczu ( wrotyczy?) i spróbuję dodać do kąpieli. Dzięki Jotpeg :loveu: Tymczasem dzisiaj: Kraśnik Sześcioplamek, po chwili spłoszony przez quady [IMG]http://images66.fotosik.pl/66/65b01a512673503dgen.jpg[/IMG] Uratowana z topieli Osa: [IMG]http://images69.fotosik.pl/66/ac979f1a08009c22gen.jpg[/IMG] Pasażer na gapę na mojej koszuli: [IMG]http://images66.fotosik.pl/66/75ed06c102b4988fgen.jpg[/IMG] Kto pomoże w rozpoznaniu? Pewnie jakiś pluskwiak... [IMG]http://images69.fotosik.pl/66/b7f96a0c15d65a28gen.jpg[/IMG] Edited August 8, 2014 by Jasza Quote
Jasza Posted August 8, 2014 Author Posted August 8, 2014 (edited) A potem, pośrodku niczego, czyli na szutrowej drodze, w błocie.....wyrósł sobie mały grzybek. O grzybek półwsparty stał ( leżał?) Pan Ślinik. A z jakim apetytem zajadał i kłapał paszczą! Prawie słyszałam chrupanie i mlaskanie... [IMG]http://images66.fotosik.pl/66/c52ae5166ebe1f61gen.jpg[/IMG] [IMG]http://images66.fotosik.pl/66/13fcde820cf391begen.jpg[/IMG] Odorka Zieleniaka spotkałam dzisiaj tylko jednego - też nic ( nie śmierdział). Podejrzewam, że to nie dorosłe osobniki, tylko nimfy i chyba dlatego nie wydzielają żadnego zapachu. Może i dobrze ;) I jeszcze w sprawie szczwołu. Pietruszkowaty jest też Blekot i Świerząbek. Wszystkie są tak podobne, że muszę podpytać kogoś jak je rozróżnić. Edited August 8, 2014 by Jasza Quote
Iv_ Posted August 8, 2014 Posted August 8, 2014 Ziele wrotyczu moja babcia uważała za najlepsze lekarstwo na robaki. I tymże leczono całe pokolenia jak opowiadała. Nie tylko ludziom dawano wrotyczowy napar, ale też małym prosiętom i innej zwierzynie jak było podejrzenie zarobaczenia. Teraz się pisze, że trujące ma składniki i niebezpieczne. Pewnie to i prawda. Medycyna naturalna używała tego ziela pewnie w dawce w miarę bezpiecznej ;) Quote
Jasza Posted August 8, 2014 Author Posted August 8, 2014 Jak zaczynam czytać i poznawać te codziennie przeze mnie spotykane rośliny, to okazuje się, że co rusz któraś jest trująca. Co do blekotu - to fakt - nawet się mówi "blekotu się najadł" ( czy jakoś tak??) tylko nie wiedziałam, że on też jest taki pietruszkowy i że wszystkie te "moje szczwoły" to trzy różne rośliny :roll: Z wrotyczem zewnętrznie spróbuję :p Quote
maciaszek Posted August 9, 2014 Posted August 9, 2014 [URL]http://slimaki.info.pl/wp-content/uploads/2014/05/naprawa-muszli-ten-sam-slimak-w-pelni-zrosnieta-muszla-300x224.jpg[/URL] - i ma nowy imidż ;) Poczytałam, rzeczywiście niesamowite. I wydaje się dość proste, choć samo przyklejanie "nowego" kawałka muszli wymaga precyzji i niezbyt drżących rąk ;). Kurcze, mnie coś takie pietruszkowatego wyrosło niedawno w skrzynce... [I]Blekot - fonetycznie kojarzy się z „bełkotem” i taki też może być jego skutek – osoba, która spożyła wywar z tej rośliny, wygaduje brednie i poddaje się niekontrolowanemu słowotokowi.[/I] Może sprawdzę czy to blekot u nas wyrósł? :D Quote
Jasza Posted August 10, 2014 Author Posted August 10, 2014 Szczwołów i blekotów jest wszędzie pełno, pewnie to któryś z nich Ci wyrósł. Tak myślę. Ziół nie pozbierałam. Słońce znowu dopiekło i tobołki zastrajkowały - spędziliśmy popołudnie na ławeczkach ze Staruszkami. Niusem numer jeden była informacja, że wokół Ziemi krąży satelita z astronautami i nikt nie potrafi ściągnąć ich z powrotem. Jedna z Babć kompletnie tym faktem załamana. Druga - wzrusza ramionami: "Przecież mogą im wysłać jedzenie, prawda? Wystrzelić w kosmos. A jedzenie jest w skrzynkach, tak? To ja bym przerobiła tą skrzynkę, wsiadła do niej i spadła tak, żeby wylądować prosto w jakimś morzu." To bajecznie proste. Wtedy zaczyna się pieklić Pan A.: "To jest jonosfera!! Oni mogą spłonąć, to byłaby prędkość niebywała, czy pani tego nie pojmuje??" Babcie nie, nie pojmują. Wystarczy wycelowac w morze, przecież to takie proste. Quote
Elisabeta Posted August 10, 2014 Posted August 10, 2014 Jaszko, ja poproszę o dokładne namiary na tą Waszą ławeczkę. :razz: I nazwy ziół. z których napary Sobie tam popijacie... :-o Bajeczne miejsce. Zaraz tam jadę. :eviltong: Quote
maciaszek Posted August 10, 2014 Posted August 10, 2014 :D :D :D No i dziwić się, że mężczyźni często uważają, iż kobiety są znacznie mniej inteligentne od nich :D Quote
Jasza Posted August 11, 2014 Author Posted August 11, 2014 Wokół ławeczek rosną szczwoły. A może blekoty :evil_lol: Maciaszku, żeby nie było, że "ach, ci mężczyźni", teorie Pana A. są równie urocze: - Surowe jajka to trucizna, okrutnie szkodliwie działają na [I]s p ę c h l e r z[/I]". - Niech pani nie je węgorzy, węgorze żywią się ciałem ludzkim! - Człowiek, który chodzi we śnie, pozbawiony jest wagi i dzięki temu może wspinać się po murach. - Czy pani wierzy w potop? A czy pani wie jak by mogła być zbudowana arka bez gwoździ? Czy pani wie, że to jest niemożliwością? Tak, zdecydowanie to opary szczwołów i blekotów :diabloti: Quote
ania shirley Posted August 11, 2014 Posted August 11, 2014 Taa, węgorze żywią się ciałem ludzkim, szczególnie upodobały sobie spęchlerz. Wyjadaja go do cna, tak ze człowiek później nie ma wagi i moze chodzić po murach nawet bez gwoździ. Logiczne ,aż boli. Oj, chyba mi upal szkodzi.... Quote
maciaszek Posted August 11, 2014 Posted August 11, 2014 To muszą być blekoty. Innego wytłumaczenia nie ma :D Teorie pana A. cudne. Blekotliwe ;) aż do bólu :D Quote
Elisabeta Posted August 11, 2014 Posted August 11, 2014 Fascynująca jest Wasza ławeczka, Jaszko. :mdrmed: A mogłabyś,... mogłabyś wkleić tu zdjęcia tych Babć i Dziadków? Bardzo proszę.:modla: Muszę Ich zobaczyć. :eviltong: Quote
Patmol Posted August 11, 2014 Posted August 11, 2014 no ale przecież teraz wiadomo skąd te teorie od blekotów wszystko wreszcie zrozumiałe Quote
Jasza Posted August 12, 2014 Author Posted August 12, 2014 Zdjęć nie mam, ale przy najbliższej okazji zapytam, czy mogę zrobić ;) Quote
Jasza Posted August 13, 2014 Author Posted August 13, 2014 Po długich namysłach jestem skłonna przyznać, że Misiowe drapanie jest spowodowane uczuleniem na trawy. Alergię pokarmową raczej wykluczam, bo "podejrzaną" karmę odstawiłam po podaniu sterydu a objawy się utrzymują ( choć bezpośrednio po zastrzykach jest dobrze przez około pięć, sześć dni). Nasilenie wystąpiło po tym jak zelżały upały i wędrowaliśmy dłużej i po Hugobergu. Poprawa następuje wtedy, kiedy myję Miśkę po każdym spacerze w letniej wodzie i Hexodermie. Wygląda więc na to, że uczulają ją pylące trawy ( bądź nie tylko pyłki, ale i same rośliny) i muszę je zmywać z jej skóry i sierści. Zaczynam też podejrzewać, że dyszenie Misi na spacerach nie jest spowodowane wysoką temperaturą, tylko tym, że jej się po prostu ciężko oddycha przez to uczulenie. Podobnie z lękami muchowymi. Skojarzyłam je z obawami Misi przed wędrowaniem po Hugobergu, a być może że dwia czynniki pojawiły się w podobnym czasie. Misia zastrajkowała i zaczęła się wzbraniać przed wchodzeniem do lasu jakoś tak w maju. W tym samym czasie zaczęło się robić coraz cieplej, zaroiło się od owadów. A być może że w tym właśnie czasie zaczęły pylić trawy i to jest przyczyna, że Kula zaczęła się czuć "w dzikości" niekomfortowo. ja to skojarzyłam z lękiem przed muchami, a prawdopodobnie ten strach nie jest taki silny - a prawdziwa przyczyna to trawy. tak sobie to wyobrażam. Boję się podawania Misi sterydów przez dłuższy czas :( Na razie pozostaniemy przy myciu po każdym spacerze ( Hexoderm, a może jeszcze jakiś inny, dermatologiczny szampon, znacie?). Kupię też wapno ( Pet Calcium). Z tego co czytałam, ludzkie leki antyhistaminowe działają w przypadku psów raczej słabo - bo inny jest mechanizm powstawania alergii. A, jeszcze znalazłam preparat do spryskiwania, przeciwświądowy - można "sprajować" sierść i skórę kilka razy dziennie. To Dermatisan. Ktoś z Was słyszał, stosował? Jutro jedziemy na przedłużony weekend do Truskolasów - zobaczymy jak tam się będzie Misia czuła, a po powrocie do weta. Quote
maciaszek Posted August 13, 2014 Posted August 13, 2014 Może dobrze kombinujesz. Warto sprawdzić. O Dermatisanie nie słyszałam. Wypoczywajcie dobrze! Niech pogoda nie zawiedzie, alergie pójdą precz, spacery będą piękne, a powietrze oszałamiająco świeże :). Quote
Jasza Posted August 14, 2014 Author Posted August 14, 2014 Dziękuję! Przekleję to co napisałam na wątku "uczuleniowym". Wczoraj pojechaliśmy jednak z Misią do weterynarza, bo na brzuchu pojawiły się krwiste placki. Dostała kolejny zastrzyk - o przedłużonym dzialaniu - na trzy tygodnie. Mamy podawać wapno - codziennie - i kapsułki z kwasami omega - może być gamollen, a może być ludzki lek - tańszy. Plus nadal kąpanie w hexodermie po każdym spacerze. Alergia pokarmowa[B] nie jest[/B] wykluczona, gdyż miejsca w jakich Misia się drapie, wylizuje i wygryza, są typowe dla alergii pokarmowych - pachy, pachwiny i łapki. U Misi dochodzi jeszcze szyja. Od wczoraj Misia więc na "diecie jednoskładnikowej" - to znaczy jeden rodzaj suchej karmy i koniec. Żadnych psich przysmaków, żadnych dodatków, nawet ryżu, żadnego mięsa, pieczywa, sera, itd. (I przy okazji - żadnych orzechów - nie dość, że często uczulają, to mają pleśń, która szkodzi). Mogę podać alertec, albo inny ludzki lek antyuczuleniowy, ale wetka potwierdziła, że działa mniej więcej na 20 procent psów. Na razie jej go nie podam, bo w końcu nie będę wiedziała co jej pomaga. No i zobaczymy. Jeżeli wszystkie objawy ustąpią z końcem pylenia - to będziemy wiedzieć więcej. Dzisiaj po pracy wyjeżdżamy. Tobołki jeszcze nie wiedzą, że jedziemy do stadniny koni. Pokażemy się jak wrócimy. Pa. [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/249999-TINA-z-Tychów-10-lat-za-kratami-Już-w-hoteliku-brak-180-zł-Prosimy-o-pomoc!"] [/URL] Quote
Iv_ Posted August 14, 2014 Posted August 14, 2014 Dużo uczuleń jest na biały ser. Moja córka np; ma po nim bóle głowy. Długo nie mogła skojarzyć, aż wyczytała na jakimś forum i okazało się, że jak nie je sera na wieczór, to rano nie ma bólu głowy, a jak je , to rano ból murowany. Jaszko, miłego odpoczynku, pięknych spacerów. A Tobołkom samych dobrych wrażeń :loveu::loveu: Quote
Jasza Posted August 14, 2014 Author Posted August 14, 2014 Aż się wierzyć nie chce :crazyeye: Za życzenia dziękujemy :loveu: Quote
Jasza Posted August 20, 2014 Author Posted August 20, 2014 (edited) Wróciliśmy. I nie wiem co napisać. Trudno jakoś wszystko ubrać w słowa, a zdjęciami Was nie poczęstuję, bo nie zabraliśmy - karygodne! - aparatu. Jakieś marne, rozmazane telefoniczne zdjęcia. Dziwny to był wyjazd, najpiękniejszy od wielu lat, inny niż wszystkie. Choć, gdyby mnie ktoś spytał, co mnie tak zaczarowało, co tam było takiego wyjątkowego, to może nie potrafiłabym powiedzieć. Niby miejsce jak każde inne, niby nic nadzwyczajnego, a jednak wyjeżdżając się popłakałam, co mi się od wielu, wielu lat nigdy nie zdarzyło. Dwie przyczyny moich łez siedziały na piaszczystej drodze i spoglądały ze zdziwieniem, że po co wsiadamy ze wszystkimi bambetlami do samochodu i po co machamy i posyłamy całusy i w ogóle o co chodzi?? Dwie przyczyny to Urwis i Jimmy. Obydwa podrzucone (w różnym czasie) na teren stadniny i obydwa wychowane w stajni. Urwis - olbrzymi i dostojny, czarny, kudłaty i mądry. Jimmy jeszcze smarkaty, ledwo odrośnięty, z kozią bródką, gryzol i całuśnik. Kiedy tobołki odsypiały łąkowe szaleństwa wykradałam się do stajni i wieczorową albo przedobiednią porą wędrowaliśmy sobie po polach z Psem Dużym i Psem Bardzo Niewielkim. Jimmy zresztą przebywał w naszej kawiarni ( mieszkaliśmy bowiem w kawiarni ;)) bardzo często. Zajadał ze mną pizzę, porywał ręczniki, biegał za kamieniami i skarpetkami zwiniętymi w kulki, wyjadał tobołkom groszki i rozsiewał zapach siana i stajni. Dzięki niemu miałam codziennie równo i pięknie wyłapkowane bluzki i spodnie, piasek we włosach, brudne pięty i podrapane ręce. Dzięki Urwisowi mogłam poczuć tą dumę, która towarzyszy człowiekowi, kiedy u jego boku kroczy Duży Pies. Szliśmy sobie przez łąki, przez końskie padoki piaszczyste, Jimmy biegał powsinoga obok nas i czułam się SZCZĘŚLIWA. Muszę, muszę koniecznie kiedyś wrócić. Tam. I do Nich. Za Nimi Dwoma tęsknię bardziej, niż za łąkami bez końca, przykrytymi kopułą nieba po horyzont, bardziej niż za słońcem zachodzącym czerwono i złoto, sarnami chowającymi się w kukurydzy, jaskółkami machającymi z zapałem tuż nad naszymi głowami, bardziej niż za widokiem koni pasących się spokojnie tuż obok nas, bardziej niż za kotami, które pierwszego dnia opanowały nasz samochód, bardziej niż za smakiem grejpfrutowego, cierpkiego piwa sączonego niespiesznie przed domem ( tfu, kawiarnią ;)), bardziej niż za kamieniami krzemiennymi, cudnymi, zbieranymi namiętnie, bardziej niż za bezkresem, powietrzem pachnącym i trawą. Skradły mi serce i bardzo, bardzo tęsknię. Mam na półce kamyk różowy, okrągławy, w kształcie kulawego serca. Na wieczornym spacerze poniedziałkowym Jimmy bawił się nim w piasku. Muszę wrócić...:oops: Edited August 20, 2014 by Jasza Quote
Elisabeta Posted August 20, 2014 Posted August 20, 2014 Wrócisz, Jaszko. :loveu: Jaszko, psiarko. Jaszko, dogomaniaczko. ;);) Rozumiem Cię... Też bym za psiakami tęskniła najbardziej... A ten różowy kamyk to prawdziwy skarb. Strzeż go. :) Quote
Iv_ Posted August 20, 2014 Posted August 20, 2014 Jaszka, wyjazd widzę udany :loveu: Bardzo ładnie opisałaś co czujesz :calus: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.