Jump to content
Dogomania

zapaść tchawicza - czy operacja pomoże?


iza_szumielewicz

Recommended Posts

Beato jak ty sobie radzisz już 6 tygodni.
Ja sobie nie radzę bez Misia.
Wszędzie mam wspomnienia, które tak bolą gdy sobie uświadamiam , że go już nie ma i nie wróci.
Nie na widzę wracać do domu.
Nie mogłam patrzeć na przedmioty należące do niego, więc szybko się ich pozbyłam, ale teraz tak strasznie chciałabym np. poczuć zapach łapek mojego psa. Została już tylko jego sierść na kocach i ubraniach.
Wariuję powoli.
Potrzebuję jakiegoś zwierzaka, ale się boję.
Psa nie mogę, choć bardzo bym chciała pomóc jakiemuś ze schroniska.
Fretki są za drogie w utrzymaniu, całymi dniami łapię się na tym, że ciągnie mnie do internetu, by szukać zwierząt.
To chore chyba, ale ja nie wiem co ze sobą zrobić.
Tak na marginesie:Zapaść tchawicza to paskudna choroba, mam ogromną nadzieję, że gdy mój pies uciekał z domu to nie narobił sobie dzieci i nie cierpi teraz ani jedno dodatkowe chore słoneczko.

Link to comment
Share on other sites

Czasem zdarza się, że musimy wyjeżdżać często lub nie stać nas finansowo na psa. Choć tak naprawdę każde zwierzę trzeba zaszczepić, leczyć itd i to kosztuje. Na leczenie mojej papugi wydałam duże pieniądze swojego czasu. 3kropka, czasem zdarza się, że pilnie szukamy domu dla zwierzęcia innego niż pies, ale też odratowanego. Swojego czasu w kielcach była sytuacja z zamkniętym sklepem zoologicznym i pozostawionymi tam głodującymi zwierzętami, czasem do wydania są szynszyle wykupione z hodowli na futro itd. Czasem można zapewnić nowe życie jakiemuś zwierzakowi z laboratorium. Możesz pomóc też innemu zwierzakowi, nie tylko psu, możesz uratować inne życie.

Link to comment
Share on other sites

Po prostu rozumiem Twoją sytuację. Obecnie mam 4 psy i muszę co rok wyjeżdzać za granicę do pracy, między innymi, żeby dać radę je leczyć. Muszę zostawiać je pod opieką rodziny. Szczęście, że zostały mi same małe psy, ale i tak mi ciężko. Jeden mały piesek pewnie nie stanowiłby problemu, ale tak... Znajomi, którzy mieszkają w wynajętych lokalach lub muszą często podróżować, decydują sie na małego psa lub inne małe zwierzę, które może pozostawać samo dłużej lub łatwo je zostawic pod czyjąś opieką. I tak jedni z moich znajomych mają 2 króliki (2,żeby jeden nie siedział samotnie, gdy ich nie ma). Zakłada się, że z gryzoniem, nie ma takiego kontaktu, jak z psem, ale znam wyjątki.

Link to comment
Share on other sites

Ja też Cię rozumiem.
Przez ostatnie lata wiele mnie kosztowało to, że miałam chorego psa- brak możliwości wyjazdu na wakacje, ba, nawet pójścia do pracy na dłużej niż 6 godzin.
Wiele nie przespanych nocy... itp, itd.
Mimo to NIE ŻAŁUJĘ NICZEGO.
Mój pies każdym swym spojrzeniem i uśmiechem wszystko wynagradził.
Strasznie go kochałam.
Teraz gdy go już niestety nie ma, wiem, że na inne zwierze na razie sobie pozwolić nie mogę.
Nie ma szans... .
Z pewnością w przyszłości tak.
Póki co, postaram się pomóc innym na odległość.
Oto mój Misiu
[IMG]http://images27.fotosik.pl/166/ed2be116c41a458f.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj przecięłam symboliczną pępowinę. Wyprałam kocyki i posłanko Małego. Pozostawiłam nietkniętą tylko jego poduszkę. Zostawię też obrożę. Ze smyczy, posłanka i ubranek Małego (te ostatnie też wypiorę) będzie - miejmy nadzieję - korzystać Fionek.

Weronika już wie, że przyjedzie piesek, i że będiz emaił na imię Fionek. Juz nawet to imię wymawia.:loveu:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Mi też Mały przyśnił saię nieprzyjemnie. Miał ucięty ogon....:shake: z taką żółtą opaską uciskową. Szukałam nawet w necie znaczenia takiego snu, ale nie znalazłam.

Własnie wróciłam z Olsztyna i wsyzstkie wspomnienia odżyły. Całowałam dywan, na którym Mały umarł:placz::placz::placz: Tak bardzo kocham tego psa.

Link to comment
Share on other sites

To tak, Iza, jakby Weronika nie wybaczyła Ci ,że urodziłabyś jej brata czy siostrę. Nie można tak do tego podchodzić. Ja tam wiem, że kiedyś po drugiej stronie będzie na mnie czekać niezłe stadko psów. :cool3: Wiesz Iza, jak któryś z moich psów ma zachorować, to śni mi się często rottweilerka, moje oczko w głowie, która umarła zanim w naszym domu pojawiły się te psiaki, które są teraz. Ona zawsze wskazuje głową psa, który ma byc chory. Tak ja mam takie sny, jak i moja mama. Stado to stado, w zaświatach czy tu. ;)

Link to comment
Share on other sites

Eurane.
Mojej siostrze śni się Babcia, (którą bardzo kochała) zawsze wtedy gdy ma lub właśnie ktoś trafił do szpitala lub jest w niebezpieczeństwie, tyle, że nie widać głowy Babci.
To nie przypadek ani zmyslona historia, to prawda.
W mojej rodzinie jak ktoś umiera to zawsze komuś się ukazuje na chwilę.
Podobno nawet 30 dni dusza może wędrować po tym świecie
Dokładnie 30 dni bez 3 godzin, po śmierci mój Misiu mi się przyśnił, właśnie bez głowy. Mogłam go dotknąć, pogłaskać, tylko nie mogłam poczuć zapachu jego łapek.
Cholerka, po otwarciu oczu naprawdę czułam jego ciężar na mojej nodze na kołdrze, a kołdra była wgnieciona. W zasadzie to nawet nie wiem czy to był sen, wszystko takie realne.Cały dzień nie mogłam dojść do siebie, ale dziękuję Bogu, że pozwolił mi uwierzyć, że to że Misiu nie żyje to nie znaczy, że zniknął na zawsze.
Iza, czy to nie wspaniałe wiedzieć, że nasz ukochany pies gdzieś tam jest w innym świecie?Twój malutki na pewno nie będzie Ci miał za złe innego psa, jestem tego pewna, bo z pewnością wie jak go kochałaś i jak go kochasz.

Eurane dzięki Ci za to, że napisałaś o tym jak twoja pupilka pokazuje chorobę.
Wiesz, ja myślałam, że ktoś sobie zmyślił to ,że pies też ma duszę, tyle się kościół naopowiadał, że zwierzęta są niczym... .
Potem przeczytałam słowa Jana Pawła II i trochę uwierzyłam.
Potem przyśnił mi się Misiu i mnie to skołowało. Teraz już mam nadzieję, której jednak bardzo potrzebowałam.

Link to comment
Share on other sites

Nie sądzę, żeby ktokolwiek z żyjących wiedział, co jest dalej tak naprawdę, nikt nie powinien rościć sobie prawa narzucania innym tego, co niby ma być prawdą, a nie jest sprawdzone. Kościół nie traktuje dobrze zwierząt. To nie wątek typu "po tamtej stronie" czy "niewyjaśnione" ;), ale u mnie w rodzinie było i jest kilka osób, które miały sny pokazujące pewne rzeczy z przyszłości. Mogę tylko tyle powiedzieć od siebie, ze nie wiem ,czy sen to tylko symbolika czy też faktycznie można zakładać, że widzi się rzeczy prawdziwe (piszę o psach, które odeszły), ale śnię o nieżyjących psach tak samo jak o ludziach. Nie ma żadnej różnicy. Jeśli wiec ludzie potem idą w jakieś fajne miejsce, to psy z całą pewnością też. :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iza_szumielewicz']Ja Mam nadzieję, że Malutki wybaczy mi Fionka.[/quote]

Kiedy umarła moja Punia wielu moich znajomych doradzało mi, żebym nie spieszyła sie z decyzją o przyjęciu kolejnego psa bo powinnam odpocząć od...? obowiązków? Nie wątpię, że te porady wynikały z "życzliwej troski". Rzeczywiście przez 12 lat podporządkowywałam swoje życie Puni ale chyba bardziej dlatego, ze chciałam niz musiałam. Kiedy odeszła nie potrafiłam robić niczego z czego kiedyś rezygnowałam ze względu na nią ani też niczego co robiłam dzięki niej. to dlatego, wbrew radom znajomych, niemal natychmiast zaczęłam poszukiwania następczyni Puni. Myślałam, że dzięki temu będzie wiedziała jak bardzo była dla mnie ważna. Nigdy więc nie miałam watpliwości czy mi wybaczy Fraszkę, bo gdyby nie Punia prawdopodobnie Fraszka byłaby w innym domu a w moim nie byłoby teraz żadnego psa. Czasem tylko proszę Punię o wybaczenie wtedy, gdy Fraszka korzysta z przywilejów, których nie miała Punia (np. spanie w łóżku "pańci" czyli moim:oops:). Usprawiedliwiam się, że to dlatego, że Fraszka jest chora i że kiedy mam ją "pod ręką" jestem spokojniejsza.
Nie muszę przekonywać Puni, ze Fraszka jej nie zastąpiła. Chociaż Punia już ponad 1,5 roku jest tak daleko, to własnie dzięki Fraszce wciąż mi tutaj towarzyszy . To Fraszka pomaga mi codziennie pielęgnować te dobre wspomnienia ale też, niestety, nie pozwala zapomieć o tych ostatnich godzinach. Ja byłam wtedy przy Puni ale też nie zdązyłam się z nią pożegnać:-(.

Link to comment
Share on other sites

Wróciłam do zdjęć Małego ze strony 35 i znów zawyłam. To zdjęcie, kiedy Mały unosi się zalotnie na dwóch nogach i prosi:"rzuć mi jeszcze jednego patyka" rozbiło mnie dokumentnie.

Boję się, jak zareaguję na widok następnego psa w domu. Na pewno go pokocham. Ale jaka będize moja pierwsza reakcja? Czy będzie więź? Czy raczej strach? staram się wszystko przygotować na przybuycie Fionka, ale od storny materialnej. A co z duchową? Nie wiem. Nie wiem. Tak bardzo, tak bardzo kocham Malutkiego:-(:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...