Jump to content
Dogomania

zapaść tchawicza - czy operacja pomoże?


iza_szumielewicz

Recommended Posts

Tutaj opisuję na bieżąco, co siedzieje z Kaziem, żeby nie zaśmiecać wątku Małego: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=104173&goto=newpost"][COLOR=#810081]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=104173&goto=newpost[/COLOR][/URL]
Jest dużo lepiej. Może to zabrzmi beznadziejnie, ale aż mi głupio, że akurat mnie i mojemu psu pewnie się uda w tym wątku psich nieszcześć. Coś ze mną chyba nie tak... Kazik bardzo kasłał w nocy, ale to chyba efekt wylizywania ran, jak pańcia przysypia i zjadania sierści.

Link to comment
Share on other sites

Wieczorem pomyślałam, że bardzo bym chciała, żęby Mały mi się przyśnił. I przyśnił mi się!!!!! Śniło mi się, że on nie umarł, tylko uciekł, że widizały go dzieci. Szukałam go, ale nie znalazłam.... Tak bardzo za nim tęksnię. Dziś odbieram z SGGW urnę.

Wiem już, że jednsotka wojskowa, gdzie spalono (miejmy nadizeję) Małego jest w Siemiatyczach, wiem, jak się nazywa ten ktoś, kto go fizycznie spalił. Rozmawiałam z nim. Nic to mi jednak nie daje. Słowa, słowa, słowa.... Postanowiłam więc zakończyć temat, cokolwiek czuję.

Link to comment
Share on other sites

Iza i Beatko, jak Kazik miał bardzo ciężką noc, zasnęłam na chwilę. Przyśnił mi się dziwny sen. W jakieś dziwne miejsce, pośród ludzi, przyszła po mnie moja rottka w swoim łańcuszku, który nadal leży przy moim łóżku. dziwne uczucie, bo w jednym psie odnajdywałam cechy jej i jej córki. Zaczepiłam palcem po łańcuszek i zaczełam za nią iść. Ludzie jej jakby nie widzieli. Natomiast ja widziałam po drodze znajomych, a patrząc na nich, odnosiłam wrażenie , że widzę ich problemy, ich uczucia. Sunia wprowadziła mnie nagle w korytarz kamienny i sprowadzała delikatnie po stromych kamiennnych schodach . Było am bardzo ciemno. W korytarzy byli ludzie, którzy przyglądali się nam, jakby to była sensacja. Siedzieli na kamieniach, jakby nie mieli ochoty iść ani w górę, ani w dół. W kóncu weszłyśmy do tunelu i sunia wyprowadziła mnie na bardzo jasną łąkę pełną stawów i strumyków, dalej był las i góry. Ludzie odpoczywali nad stawami, wszędzie było tłoczno, szczególnie przy wejściu do tunelu. Wszyscy się na mnie gapili. Puściłam łańcuszek, rottka nagle zaczęła szaleć, biegać. Pomyślałam, że to nieodpowiedzialne z mojej strony tak ją puszczać, że ktoś się przestraszy, a ludzie śmiali się jakby widząc moją dezorientację lub ...moje myśli. Wszyscy Ci ludzie byli młodzi. Nagle sunia zaczęła gonić kaczki. Zdenerwowałam się nie na żarty. Nie reagowała na wołanie ,a biegła tak szybko ... za szybko, nagle zrównała siez kaczkami, w wodzie już przemieniła się w kaczkę, uleciała z nimi w górę i wróciła do mnie jako mój pies. Stałam jak wryta i pomyślałam...gdzie ja jestem... A potem pomyślałam, że przecież moja suka nie źyje. Zobaczyłam drugiego naszego psa. Jka zwykle odpoczywał sobie. Jak się obudziłam, pomyśłałam ,że to koniec Kazia, ale rano, kiedy zaczęło się polepszać, miałam odczucie, jakbyśmy oszukali przeznaczenie. Opowiedziałam sen mojemu TZ, a on powiedział tylko - to pięknie tam jest, tylko jak tam trafimy, to zabieramy psy i idziemy gdzieś dalej, gdzie nie ma ludzi, bo tam jest zbyt tłoczno.
Może to tylko sen... A może ktoś mi chciał pokazać ,że tam dalej jest fajnie. Że tylko przejście jest mało fajne. Bądźcie dobrej myśli, dziewczyny. Za tęczowym mostem nie jest źle. ;) Dziwny sen, nie?

Link to comment
Share on other sites

Kiedy patrzę na zdjęcie Małego na pulpicie, odczuwam dojmujący smutek - że to tylko zdjęcie, ze już nigdy nie poczuję jego zapachu, że nie zobaczę, jak szaleje z zabawkami, i że nigdy njuz nie pójdizmey naszą ukochaną ścieżką do Lasu Kabackiego.

Wiem, że kolejny pies też będzie kochany, zadbany, itd., ale Mały był wyjątkowy:placz::placz::placz::placz: On miał podobny charakter do mojego. W trudnych chwilach się jednoczyliśmy. Wyczuwał, kiedy jest mi źle, nie opuszczał mnie. A ja jego opuściłam w najtrudniejszym dla niego momencie. Nie mogę tego sobie wybaczyć.

Doskonale rozumiem Beatę, która walczy z rozpaczą. Doskonale Cię rozumiem, Beatko. Musimy jednak pogodizć się z tą stratą, bo nie mamy wyboru. Musimy jakoś odnaleźć nową radość.

No i Atos.... On tez moze mieć zapaśc tchawicy. jak słyszę o kaszlu u psa, to mi łzy same napływają do oczu. To taka straszna choroba - dla psa i dla właściciela. Tak wymagająca, tak katująca, tak niewdzięczna w leczeniu, tak rzadka. malo który wet wie, co z tym robić. Kuracje sa przepisywane po omacku. Okropieństwo! Wszystkim, którzy podejrzewacie, że wasz pies ma zapaśc tchawicy radze - przyjeżdżajcie do Warszawy do dra Niziołka. Wiem, co mówię. Naprawdę, wiem.

Link to comment
Share on other sites

Nie jest łatwo pogodzić się z taką stratą, nie wiem, czy się da pogodzić, bo ja sięz kilkoma takimi stratami nie pogodziłam nigdy. Po prostu muszę z tym żyć i sens znajduję w ratowaniu następnych psiaków. Najgorsze jest to, że nie raz wiedziałąm, że odchodzi mi jeden pies, a zaraz potem odejdzie nastęny. Często mimo, że nie chciałam się rozstać ze zwierzakami, chciałam, żeby to się już skończyło, bo czasem cieżko wytrzymać taką dawkę bólu. Najciężej jest pogodzić się ze startą młodego psa oraz ze stratą takiego, którego może jeszcze dało się ratować, ale coś poszło źle. Każda strata jest bardzo bolesna. Za każdym razem mówię sobie, że nie chcę już psa, że nie zniosę tego więcej i znów biorę następnego w potrzebie... Tylko w ciągu 1,5 roku straciłam 3 psy, moja suczka była na granicy, Kazik był na granicy i wciąż jeszcze walczy, choć już najgorszy kryzys za nami... Kiedyś wydawało mi sie, że nie zniosłabym tylu nieszczęść na raz. Dwa z psów zostały uśpione jeden po drugim w odstępie 3 dni chyba. W poprzednich latach 4 latach straciłam 2 suki, moje oczko w głowie, rottkę 6-latkę i 1,5 roczną małą sunię. Przy rottce chciałam, żeby mnie uśpiono obok. Myślałam ,że tego nie zniosę i ból nadal noszę w sobie. Ale teraz są następne psy i też je kocham, też je muszę chronić i muszę tu być z nimi. Tak to wszystko widzę. A smutek nie raz pozostaje, chocz czsem już nie jest tak silny (czasem wraca silny, ale tylko czasem).

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście. Rottka była jak część mnie. Rozumiałyśmy się bez słów, byłyśmy razem wszędzie. Chrowała beze mnie i choc nigdy nie była nachalna, rzucała mi spojrzenia jakby chciała zapytać - nie zajmujesz się mną...kochasz mnie jeszcze? :p Po jej śmierci chciałam jej kopię. Szukałam wśród potomków jej ojca i jej rodzeństwa. Niektórzy mówili mim, że powinam wziąć zupełnie innego psa, czym mnie irytowali. Mając ją, miałam też inne psy i też je uwielbiałam. Oglądając kolejne rottki dochdoziłam do wniosku, ze może nawet wyglądają jak ona, ale to nie ona. A niedługo potem znalazłam miot kundli z dziką Verką. Moje następne psy tez pokochałam. Takim psiakiem ,z którym wybudowałam więź podobnie jak z rottką Andą są moje dwie młode suki. Ituśka chyba jest podobna w zachowniu do Andy i dlatego tak przeżywam jej chorobę. wściekałam się, że najpierw starciłam Andę, a teraz mogę i Ituśkę na podobnej zasadzie. Ale uwielbiam też Kalę (pewnie, gdybym miała ja stracić, byłaby najważniejsza, tak samo pozostałe psy) i Verkę, która wpatrzona jest we mnie - mała z charakterkiem, i upartego Kazika. To nie jest tak,że juz nie ma szans na tak silną więź z następnym psem. To jest tak, że często nie dajemuy sansy następnemu psu. Bardzo często na szkoleniach słyszę - mój poprzedni pies, to był mądry ,a ten... A pote okazuje sie, żę tamten był staruszkiem, to zdążył zmądrzeć. Albo - mój poprzedni pies był większy, ładniejszy itd. To świadczy o podejściu właściciela, a nie o tym, że pies nie jest dostatecznie dobry, żeby stworzyć z nim super więź. Na szczęście wielu z tych lduzi dostrzega swój błąd.

Link to comment
Share on other sites

No nie wiem... Ja mam psy od 7-go roku zycia, niejednego zresztą już pochowałam.. Ale taką najszczególniejsza więź, własciwie od samego początku mam z Pałkiem (to ten z awka). Nawet Koralia, moja pierwsza sunia nie była mi tak bliska, chociaż przeżyła 23 lata, a 17 z tego ze mną. :-(

Pao ma 14 lat i do tej pory było nieźle, nie licząc kilku pogryzień, padaczki i zapalenia wątroby (w zeszłym roku) No i własnie pojawiły się problemy. Pałek miała nadziąślaka. Nadziąślak zbrzydł, Pałek miał operację- pisałam o tym. Operację zniósł ładnie, ale.... przyszły wyniki histopatologicznego- to było coś okropnie złośliwego, nie nadziąślak :placz:
Nie wiem, co teraz. Co zbadać, na co zwrócić uwagę? Cholera, nie mogę znieść myśli, że on może odejść. Nie ON. Nie tak szybko. :placz:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, jak Cię pocieszyć. Bardzo przykra sprawa. Jeśli guz będzie się odnawiał, przynajmniej masz jeszcze trochę czasu, żeby spedzić go z psem. Ja z moją rottką miałam tylko niecałe 3 dni koszmaru. Teraz wiem ,że trzeba się cieszyć z każego danego dnia. Ja sietak starałam cieszyc z każdego tygodnia spędzoneg oz moja chorą na raka rottką, a udało nam się (oczywiście były zabiegi), spędzić razem 4 lata. Czego i Tobie życzę - jak najwiecej czasu.

Macie racje zakładając, ze inne psy juztakie nie będą, jak ten jeden , najwspanialszy. będą inne, co nie oznacza, że mniej wspaniałe.

Link to comment
Share on other sites

[B]Ulv[/B], jeśli jest taka możliwość - powtórz badanie guza, w innym laboratorium. Ja strasznie teraz żałuję, że rok temu tak nie zrobilam.
A [URL="http://www.bialobrzeska.waw.pl/forum/viewforum.php?f=13&sid=c2c93e2fb58b2ecf7bce90037dbeb171"]TUTAJ[/URL] możesz porozmawiać z onkologiem.
I bądź dobrej myśli! Łatwo mówić, wiem. Ale ja też mam psa z bardzo złośliwym nowotworem. Więc naprawdę wiem, jak to jest żyć z wyrokiem. Trzeba chwytać każdą fajną chwilę i nie martwić się na zapas.

Co do wyjątkowości psów... Ja mam teraz dwa, Sabinkę i Bugajskiego. Oba są wyjątkowe, choć z każdym z nich łączy mnie zupełnie inna więź. Oba kocham równie mocno :loveu::loveu::loveu: Sabinka, choć jest ze mną dopiero od 4 lat dużo chorowała. Teraz jest już naprawdę źle, więc siłą rzeczy bardziej skupiam się na niej, zdarza mi sie Bugajskiego potraktować szorstko. Ale wystarczy, że Bugajski ma gorszy dzień, a ja chodzę zgięta w pół ze strachu, że mojemu Niuniowi coś dolega...

Link to comment
Share on other sites

Ja mam w tej chwili trzy psiaki. KrA Rudą i Pałka. No trzeba przyznaćże kazdy jest wyjątkowy, a już na pewno KrA :diabloti: i wszystkie wczesniej tez były wyjątkowe- i Mila i Skorek i Zu i Koralik i inne....ale Pałek to Pałek, taki pies-nie-pies.

Badanie robił dobru histopatolog ludzki :-( jutro będę kombinować dalej, podzwonię troche i popytam...
Pałek ma powiększony węzeł chłonny na szyi, z tej strony gdzie był operowany, z drugiej tez troszkę ale mniej- jak myslicie- robić biopsję? Węzły na ciałku ma w porządku (obmacałam go dokładnie, był przeszczęśliwy, on kocha tarmoszenie :evil_lol:).

No i musimy zrobić rtg klatki piersiowej...

Link to comment
Share on other sites

No, niestety, Malawaszko.

Malutkiego już nie ma:placz::placz::placz: I Sabry też nie ma.:placz::placz::placz: Jesteśmy z Beatą psimi sierotami. Zarówno Mały ijak i Sabra przed smiercią bardzo cierpieli. Mały umarł sam (udusił się:shake:), a Sabra pod narkozą (eutanazja - nie dalo się jej uratować życia).
Ja dodatkowo do końca życia będę miała stres, czy w urnie, która mam przy sobie jest mój pies, czy też nieuczciwy człowiek wyrzucił go np. na smietnik:-(:-(:-( Beata przynajmniej wie, gdzie leży Sabra.

Link to comment
Share on other sites

Chciałam powiedzieć, że wczoraj miałam pierwszy raz od lat taki dobry czas wspomnień. Oglądałam zdjęcia moich psów, wróciły miłe wspomnienia, a nie te z ostatnich dni... Może to tylko taki jeden dzień, ale...

...Iza, patrz na te zdjecia i myśl o tym, jak fajnie Wam się razem żyło i staraj się o tym pamiętać. Oczywiście zdjęcia wklejam z Twoimi opisami.


[I][B][COLOR=navy]tuż po operacji, luty 2002 - Malutki jest u mnie zaledwie trzeci dzień[/COLOR][/B][/I]

[IMG]http://img406.imageshack.us/img406/6744/podkolderkasw8.jpg[/IMG]


[I][B][COLOR=navy]Malutki po operacji,[/COLOR][/B][/I][I][B][COLOR=navy] luty 2002[/COLOR][/B][/I]
[IMG]http://img295.imageshack.us/img295/8538/podkolderka2hs3.jpg[/IMG]
[COLOR=navy][I][B]jak tylko ozdrowiał i nabral pewności sieibe, Mały ustawiał psy - nawet większe od siebie (tu z Bertem - corgi cardiganem mojej koleżanki)[/B][/I][/COLOR]
[COLOR=navy][I][B][IMG]http://img295.imageshack.us/img295/4599/zkolegaev2.jpg[/IMG][/B][/I][/COLOR]
[COLOR=navy][I][B]jak wyżej[/B][/I][/COLOR]
[COLOR=navy][IMG]http://img406.imageshack.us/img406/8936/zwyciezcacs4.jpg[/IMG][/COLOR]
[COLOR=navy][COLOR=navy][I][B]Malutki był zbójem (widać to w jego spojrzeniu); zwróćcie uwagę, że[/B][/I][/COLOR]
[I][B][COLOR=navy]później zmienialo mu się umaszczenie pyska i głowy[/COLOR][/B][/I]
[IMG]http://img406.imageshack.us/img406/6175/wlesietl9.jpg[/IMG]
[COLOR=navy][I][B]niewyraźne, ale moje ulubione; cały Malutki!!!![/B][/I][/COLOR]
[IMG]http://img295.imageshack.us/img295/1232/skokqn2.jpg[/IMG]
[I][B]Malutki - pieszczoch[/B][/I]
[IMG]http://img144.imageshack.us/img144/1733/pieszczochjs2.jpg[/IMG]
[I][B]Malutki w najlepszych czasach, w najlepszej formie - takim chcę go[/B][/I]
[I][B]zapamiętać[/B][/I]
[IMG]http://img406.imageshack.us/img406/3526/zadowolonyhn6.jpg[/IMG]



[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...