Jump to content
Dogomania

zapaść tchawicza - czy operacja pomoże?


iza_szumielewicz

Recommended Posts

[quote name='iza_szumielewicz']Pojutrze minie miesiąc od śmierci Malutkiego, a mnie się wydaje, że to wieczność....:placz::placz::placz: Tak mi go brak.

Dziękuję, Eruane, że dzięki Tobie wciąż mogę go oglądać.

...(aczkolwiek nie wszystkie zdjęcia, te ostatnio dodane, się otwierają)[/quote]

U mnie 14 dni
:placz::placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

Ta styczniowa seria pożegnań naprawdę mnie wykończyła. Na dodatek codizennie spływają do mnie prośby o psią pomoc. dziś pierwszy raz odmówiłam:oops:, bo juz nie daje rady. Ludziom się wydaje, że skoro jestem dizennikarka, to mogę załatwić wszystko. Ale ja nic nie mogę i strasznie tęsknię za MOIM PSEM:placz::placz::placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

Jutro mija miesiąc od śmierci Małego:placz::placz::placz:

Lothia przed chwilą mnie zabiła. Napisała, że w schronie w Korabiewicach wciąż siedzi Oliwka - sunia sobowtór Małego (już poprosiłam Eruane, żeby wstawiła jej fotkę). Kilka lat temu znalazłam jej dom, ale właścicielka schronu, Magda powiedziała, że to "jej" pies, i że nie jest do oddania.
Dziś Lothia pisze mi, że Oliwka wciąż tam siedzi....:placz::placz::placz: Ja już obiecałam dziewczynom z Kielc, że wezmę od nich psiaka. Boże, gdybym wiedziała o Oliwce... Nie, to jest dla mnie takie trudne. Takie trudne....:placz::placz: Z jednej strony chciałabym dac wszystko, żeby odzyskać Małego, a z drugiej tak bardzo chciałabym pomóc jak największej liczbie psów...

Poraża mnie to. Najchętniej zamknęłabym się w jakiejś skorupie:shake::shake:

Link to comment
Share on other sites

Iza p.Magdy pewnie nie przeszkoczymy, szkoda że Oliwka tak długo tam siedzi i najwyraźniej nie jesteś dla niej domem:-(,z opisu to taka fajna sunia i raczej nie miałaby problemu z przystosowaniem się,ale wspaniale że kieleckie bidy znajdą u Ciebie przystań,nie mógł się im trafić lepszy domek:loveu:
i nie zamykaj się w żadnej skorupie :nono:

Link to comment
Share on other sites

DZIŚ O 14.30 MINĄŁ MIESIĄC, ODKĄD ODSZEDŁ MALUTKI:placz::placz::placz:

Mam dziś straszny dzień. Wydaje mi się, że upłynał już rok od jego śmierci. A wicąż czuję jego zapach, jego wagę na swoich rękach, na kocach widzę jego włosy, w koszu są setki jego zabawek. W zamrażalniku mam przygotowane porcje wołowiny z ryżem i marchwią. Ludize na osiedlu pytają mnie wciąż, gdzie jest Malutki. Gdziekolwiek się ruszę, widze Małego. jak biegnie, jak się cieszy, jak podskakuje z radości. Tak straszliwie mi smutno.:-(:-(:-(

Ola, wolontariuszka z Korabiewic powiedizała mi dizś, że Oliwka od kilku!!! lat jest po adopcji. Ulżyło mi bardzo!:multi::multi: Eruane, przepraszam Cię za te moje ustawiczne prośby:oops::oops::oops: Obiecujuę, że następna zdjęciowa prośba będzie już po adopcji psiaka od was.


Beatko, jak Ty się trzymasz, kochana?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iza_szumielewicz']DZIŚ O 14.30 MINĄŁ MIESIĄC, ODKĄD ODSZEDŁ MALUTKI:placz::placz::placz:

Mam dziś straszny dzień. Wydaje mi się, że upłynał już rok od jego śmierci. A wicąż czuję jego zapach, jego wagę na swoich rękach, na kocach widzę jego włosy, w koszu są setki jego zabawek. W zamrażalniku mam przygotowane porcje wołowiny z ryżem i marchwią. Ludize na osiedlu pytają mnie wciąż, gdzie jest Malutki. Gdziekolwiek się ruszę, widze Małego. jak biegnie, jak się cieszy, jak podskakuje z radości. Tak straszliwie mi smutno.:-(:-(:-(

Ola, wolontariuszka z Korabiewic powiedizała mi dizś, że Oliwka od kilku!!! lat jest po adopcji. Ulżyło mi bardzo!:multi::multi: Eruane, przepraszam Cię za te moje ustawiczne prośby:oops::oops::oops: Obiecujuę, że następna zdjęciowa prośba będzie już po adopcji psiaka od was.


Beatko, jak Ty się trzymasz, kochana?[/quote]

nie trzymam się ...........:placz::placz::placz:
Iza mam nadal cholerne wyrzuty sumienia z którymi nie mogę sobie poradzić....:placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

Beatko, ja tez mam wyrzuty sumienia:
- że pojechałam na urlop, przez co nie zdążyłam się z Małym pożegnać
- że dałam Małego do kremacji zamiast - jak radizła - mama zakopać go na działce

I o ile ten pierwszy punkt ma mniejsze znaczenie, o tyle drugi zostanie ze mną do końca życia.

Ty, Beatko, zrobiłas wszystko, jak należy. Decydując się na sterylizację, nie wiedizałaś, ze ktoś może swoim niedbalstwem albo nieuctwem zabić psa. Nie mogłaś tego wiedizeć. TY błędu nie popełniłaś. Ale rozumiem, ze sobie nie radizsz ze stratą Sabry. Ja też sobie nie radzę. :shake::shake::shake:

Myślę, że u mnie się zmieni, jak juz będize w domu kolejny psiak. Pochłonie mnie opieka nad nim, spacery, pielęgnacja, rozpoznawanie jego charakteru. jestem przekonana, ze dopiero pies mi pomoże..... Tobie też radzę się zastanowić nad adopcja kolejnej bidy. Wiem, że to bardzo trudne. Mnie o tyle łatwiej, że zawsze, kiedyw moim domu umierał jeden psiak, praiwe natychmiast pojawiał się nowy. przywykłam do teog i nie uważam, ze to zdrada poprzedniego psa. Ale dla mnie mały był wykjątkowy, bo to był tak naprawe mój pierwszy pies (poprzednimi głównei opiekowała się mama, bo byłam najpierw dizeckiem, a potem nastolatką, i to ona ponosiła za psy odpowiedizalnosć). Mały był pierwszy w pełni mój.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Eruane']Dziewczyny, nie liczcie dni, nie rozpamiętujcie, bo się tym krzywdzicie. Skupcie się na dobrych wspomnieniach i idźcie do przodu. Kiedyś spotkacie się z całym stadem gdzieś tam... A teraz do przodu! Nie wolno rozpamiętywać.[/quote]

Eraune łatwo Ci mówić.......
:placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

Eruane, ja idę do przodu. jeśli tylko upewnię się, że Kalma będzie miała dobry dom (w czym wydatnie pomoze BeataSabra:loveu:), zapada decyzja, ze biorę od was Fionka (mimo braku współpracy z Potter). Wiem jednak, że nie każdy w sytuacji utraty ukochaneog psa moze podjąć taka decyzję jak ja. I ja to bardzo szanuję. Nadal kocham Małego. Tak bardzo jak kiedyś.:-(

Link to comment
Share on other sites

Z czasem pewnie będziecie odliczać miesiące, później lata- tak to juz jest. Nie tylko trudno uciec od wspomnień, ale przeciwnie- to wspomnienia pozwalają godzić się z tym przed czego nie można zapomnieć. "Przerabiam" to od blisko 1,5 roku. Myślę też, że to Fraszce zawdzięczam te dobre wspomnienia o Puni, których wciąż przybywa. Fraszkę adoptowałam 3 miesiące po smierci Puni. Przez te 3 miesiące nie mogłam uwolnić się od wizji ostanich godzin przed rozstaniem z Punią, poczucia winy, że nie potrafiłam jej zatrzymać. Fraszka, chociaż jest zupełnie inna niż Punia, pozwoliła mi wierzyć, że spełniam taki swoisty testament Puni. W kazdym razie, gdyby nie było Puni, nie byłoby Fraszki.
Cieszę sie Iza, ze zdecydowałaś się przyjąć kolejnego pieska. Cieszę się ze względu na Ciebie, bo na pewno pomoże Ci godzić się z odejściem Małego. Cieszę się że pies, którego wybierzesz, będzie miał wspaniały domek. I jeszcze raz: cieszę się, ze Mały, jeżeli tak jak chcemy wierzyć, żyje teraz w lepszym swiecie, bedzie wiedział jak ważny był dla Ciebie.

Link to comment
Share on other sites

Beatko, to nie tak. Mówię z punktu widzenia osoby, która w swoim rozstała się z 6 psami. Jeden umarł mi na rękach po wypadku. Pozostałe zostały uśpione z powodu zaawansowanego raka. Z dwoma ostatnimi psami rozstałam się w zeszłym roku. Jeden został uśpiony kilka dni po drugim. Gdybym nie starała się nad sobą pracować, musiałabym oszaleć, tym bardziej, że rok wcześniej uśpiłam moją rottkę po długiej walce o nią. Są psy, ze śmiercią których ciężej mi sie pogodzić z racji ich nieporadności, polegania na mnie. Ale nie wolno rozpamiętywać, liczyć dni, bo wtedy wciąż się żyje dniem śmierci psa. Sądzisz, że ja już nie przeżywam? Przeżywam. Bywają takie dni, że i popłaczę sobie troszkę. Ale muszę iść do przodu, myśleć o tym, jakiego psa mogę teraz uratować, żeby to wszystko miało sens. Byłam w podobnej sytuacji do Ciebie. Kilka lat temu moja rottka, moje oczko w głowie, niespełna 6-letnia nagle zaczęła mieć duszności. Seria badań, brzuch zaczął puchnąć. Trwało to 3 dni, w nocy nie spałam, ona zasypiała na chwilkę, gdy jej dotykałam, ale zaraz budziła się, bo nie mogła oddychać. W zasadzie już wtedy wiedziałam, co nas czeka. Łatwo było się domyślić. Nie było czasu czekać, rano operacja i uśpienie na stole. Potem setki pytań do samej siebie, czy na pewno nie dało sie zauważyć symptomów choroby wcześniej. Nie dało się. Ale przez najbliższe lata liczyłam dni, upewniałam siew chorobliwym przekonaniu, że mogłam ją uratować, że popełniłam jakiś błąd. Nie popełniajci, dziewczyny, tego samego błędu. Zachwajcie dobre wspomnienia o psie, bo potem po paru latach zauważycie, jak ja, że mam wspomnienia o najukochańsszym psie tylko z dnia jego śmierci. To jest efekt rozpamiętywania.
Teraz, kiedy Kazik był na granicy, najbardziej bałam sie jego cierpienia, że zawiodę i potem mojego cierpienia, bo naprawdęwiem, jak to jest. Ale wiem też, że w końcu ma się to za sobą. Jeśli będziemy wspominać tylko chwilę odejścia psa, to ta śmierć nas w jakimś sensie pokona. Tak to odbieram. Czasem jak wracam sobie wieczorem nieprzyjemną, ciemną ulicą do domu, wyobrażam sobie, żę obok człapią moje rottki i niemal je słyszę. To znacznie przyjemniejsze wspominanie.
No to łezki mi poleciały - tak to bywa, jak sie rozpamiętuje... :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Eruane'] Kilka lat temu moja rottka, moje oczko w głowie, niespełna 6-letnia nagle zaczęła mieć duszności. Seria badań, brzuch zaczął puchnąć. Trwało to 3 dni, w nocy nie spałam, ona zasypiała na chwilkę, gdy jej dotykałam, ale zaraz budziła się, bo nie mogła oddychać. W zasadzie już wtedy wiedziałam, co nas czeka. Łatwo było się domyślić. Nie było czasu czekać, rano operacja i uśpienie na stole. Potem setki pytań do samej siebie, czy na pewno nie dało sie zauważyć symptomów choroby wcześniej. Nie dało się. Ale przez najbliższe lata liczyłam dni, upewniałam siew chorobliwym przekonaniu, że mogłam ją uratować, że popełniłam jakiś błąd. ... :roll:[/quote]

Eruane- to niemal "moja historia" a raczej historia ostatnich dni mojej Puni. To, że udało mi się choć trochę uwolnić od tego "chorobliwego przekonania", że gdybym czegoś nie zaniedbała, Punia dzisiaj może byłaby ze mną zawdzięczam teraz Tobie a wcześniej innym tu na dogomanii. Masz rację, że nie ma sensu rozpamiętywać, bo po pierwsze to niczego nie zmieni a poza tym nigdy nie dowiemy się co by było gdyby...
Myślę, ze wszyscy- Ty, Iza, Beata, ja i wielu innych zrobiłyśmy(lismy) wszystko co wtedy było możliwe. Przecież gdybym wiedziała wcześniej, że Punia jest chora, nie zaniedbałabym niczego co mogłoby jej pomóc.

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc - źle. Spotkałam znajomą, która pytała, gdize pochowałam Małego. Ja jej opowiedizałam tę nieszczęsną historię z kremacją i znów dopadły mnie wyrzuty sumienia. Nadal nie mam kontaktu z Małym....:shake:

Niedługo przygarnę psa i wiem, że będę go kochać, ale cały czas mam w głowie tylko Malutkiego!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iza_szumielewicz']Szczerze mówiąc - źle. Spotkałam znajomą, która pytała, gdize pochowałam Małego. Ja jej opowiedizałam tę nieszczęsną historię z kremacją i znów dopadły mnie wyrzuty sumienia. Nadal nie mam kontaktu z Małym....:shake:

Niedługo przygarnę psa i wiem, że będę go kochać, ale cały czas mam w głowie tylko Malutkiego![/quote]

Iza wspaniale że masz Córeczkę.....
Masz dla kogo wstawać rano....
Mnie jeszcze trzymają jako tako koty gdyby nie one to .............
Ech zresztą szkoda gadać ......
Ja przez chwilę poczułam się lepiej a teraz ze zdwojoną siłą wszystko powróciło.....
I mam wątpliwości czy dobrze robię decydując się na psa......
Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez psa a z drugiej strony bardzo się boję.......
Jestem jak na huśtawce....
I mam tego wszystkiego serdecznie dosyć......

Ps: Artykuł będzie ??? i kiedy ??
Chcę kupić gazetę.

Iza daj znać co z tą wizytą przed adopcyjną i co z sunią.....

Podrzuć mi link do twojego psiaka....

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze - bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na psiaka. Trochę gorzej, że z hodowli:cool3:. Jesteś idealnym domem dla jakiegoś bezdomniaka. Powiedizałaś mi, że kiedyś i tak trafi do Ciebie bezdomny pisak. A może w takim razie dwa bezdomniaki:loveu:? W następnym poście podeślę Ci wątek kieleckich szczeniąt. Uwierz mi, tam mają masakrę.

Ja od nich biorę Fionka::lol:
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=89596[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Zobacz te szczeniorki::loveu::loveu::loveu:
[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=37540&highlight=kieleckie+szczeniaki[/URL]

One nie są obciążone w żaden sposób. Możesz bezpiecznie brać takiego psiaka i zyć ze świadomością, że URATOWALAŚ mu zycie.

W następnym poście pokażę Ci jeszcze tę Kalmę, która ma trafić do Krakowa:cool3:. Przekazałam Erce info o nowej "kontrolerce". Nie wiem, co dalej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...