Jump to content
Dogomania

Sochaczew - MAŁA co z nią będzie? MA DOM


luka1

Recommended Posts

A mnie sie zdarzył oryginalny przypadek z adpcją, najkrótszą w mojej karierze. Dom sprawdziłam osobiście, kontakt z tym panem polecił nasz przyjaciel lekarz wet., u ktorego pan leczył poprzednia suczke 13 lat.

Historia adopcji jest tu:
[URL]http://www.dogomania.pl/threads/174719-Konieczne-ogloszenia-5-kg-Milusia-samo-dobro-czeka-na-dom/page10[/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 302
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='malagos']A mnie sie zdarzył oryginalny przypadek z adpcją, najkrótszą w mojej karierze. Dom sprawdziłam osobiście, kontakt z tym panem polecił nasz przyjaciel lekarz wet(...)[/QUOTE]

Właśnie m. in. dlatego przestałem się ceregielić z potencjalnymi domkami :razz:. Wczoraj od TZ-ki usłyszałem nawet (moim skromnym zdaniem komplement :p), że swoimi przesłuchaniami wszystkich odstraszam. Powiem krótko... dobry dom nie jest łatwo zrazić czy tym bardziej wystraszyć. Jeśli ktoś ma uczciwe intencje i naprawdę zależy mu na psiaku, nie pęknie tak łatwo.
Odniosę się jeszcze do poręczeń i takich tam...
Tak jak na jezdni, tak i w tym przypadku powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania.
Nie wiem jak Wy, ale ja nawet sobie nie ufam, a co dopiero obcej osobie. A wstawić się za nią może i sam Papież. Przecież tak naprawdę nie wiadomo, czy on również zasługuje na zaufanie akurat w TYM względzie ;).
Teraz krótko o ostatniej niedoszłej adopcji.
Zadzwoniła pani, która z opowieści wydawała się wybitną miłośniczką czworonogów.
Podczas przesłuchania okazało się, że miała już kilka, ale zawsze były to psy rasowe (tutaj zapaliło się red light). Wypaliłem jej, ze Inka to mix pinczerka, ale pani powiedziała, że to nie ma większego znaczenia. A teraz najciekawsze... pani była członkiem TOZ-u :crazyeye:. Pomyślałem, że to raczej dobrze wróży, ale w pamięci mam też pewne osoby, stojące na czele pewnej organizacji prozwierzęcej, którym opiece nie powierzyłbym nawet szczura (sorki szczurki :oops:).
Nic to, pomyślałem i poprosiłem o wysłanie krótkiego maila, w odpowiedzi na którego miałem wysłać komplet materiałów informująco-odstraszających. Pani zapytała też, czy mimo późnej pory, po obejrzeniu filmików, może jeszcze zadzwonić (nie no... wyglądało to baaardzo obiecująco).
Po kilku minutach otrzymałem taką oto wiadomość:
"Witam.Ja dzwonilam dzisiaj w sprawie pieska,czy moglabym dostac ten
filmik z ta urocza sunia? Pies to dla mnie najważniejszy czlonek rodziny
bo najbardziej bezbronny.Czekam na rychłą odpowiedz.Pozdrawiam.".
Mało brakowało, abym się rozbeczał jak dziecko :-( :razz:.
Drżącymi palcami klikałem w klawiaturę, mając nadzieję, że to już TEN wymarzony dom dla Inki.
Teraz nie pozostawało nic innego, tylko czekać na kontakt i umówić się na wizytę przedadopcyjną.
Aby nie tracić czasu, z TZ-ką zaplanowaliśmy ją na następny dzień.
No więc czekamy... czekamy... czekamy... i tak do dziś. ZERO odzewu. Nawet krótkiej wiadomości, że jest o 1 cm za wysoka, lub ma o 1% za dużo domieszki innej rasy... Doszliśmy do wniosku, że prawdopodobnie "naszej" miłośniczce rasy zabrakło cywilnej odwagi przyznać tego wprost...
Tylko niesmak pozostał po pani z TOR(rasowych)Z-u...
Reasumując. O trafionej adopcji można powiedzieć dopiero po kilku latach... niestety...

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Tahoma]Przeraża mnie każdy telefon. Ludzie dzwonią, że gdzieś jest pies, zwierzak w takiej to a takiej sytuacji, Uważają , że telefon załatwił wszystko. Potem opowiadają znajomym jak zainteresowali sie zwierzakiem i mu pomogli. Każdego z takich tel-ratowników pytam - jak jego zdaniem mam pomóc zwierzakowi? Telefon to początek góry lodowej. Trzeba zwierzaka złapać ( zabrać) , trzeba go zbadać, trzeba zaszczepić, odrobaczyć, często leczyć[U], trzeba gdzieś go umieścić. [/U][/FONT]
[FONT=Tahoma]Fundacja NERO ma pod swoimi skrzydełkami ponad 60 psów. Psów, które w większości przypadków wymagają specjalistycznego leczenia, muszą brać leki, często takie które muszą jeść karmę specjalistyczną, muszą być operowane. Opiekujemy się zwierzakami, które nie przyszły do nas z super warunków, tylko niejednokrotnie stanęły na progu życia i śmierci. Nie mamy schroniska, miejsca gdzie moglibyśmy je umieścić i nie płacić za to. Wszystkie nasze zwierzaki mieszkają w hotelach.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Nikt się nie zastanawia jakie koszty ponosimy w związku z przejęciem każdego psa czy kota? Nikogo nie interesuje z jakich źródeł są środki na utrzymanie zwierząt? [/FONT]
[FONT=Tahoma]Dobra, zakładam watek, wszyscy się cieszą, że pies jest bezpieczny. Radzą co powinno się zrobić, jakie badania, w jakim pomieszczeniu powinien mieszkać - super. Wszyscy są zadowoleni. A my zaczynamy główkować skąd zebrać kasę na spełnienie tych rad ( słusznych i koniecznych).[/FONT]
[FONT=Tahoma]Do czego zmierzam. Drogie ciotki, cieszę się jak zaglądacie na watki i interesujecie się naszymi wspólnymi zwierzakami i proszę Was o dalsze zainteresowanie. Prawda jednak jest taka, Fundacja robi bokami, nie możemy przyjąć już ani jednego psiaka, nie mamy za co go przyjąć. Nie mamy pieniędzy na opłacanie hotelu za te psiaki, które już mamy, a dołożenie kolejnych ok 20,- dziennie to pętla na szyję.[/FONT]
[FONT=Tahoma]Na każdym wątku wołam o pomoc finansową. Fundacja utrzymuje się tylko z datków od sponsorów, a sponsorzy też maja swoje finansowe granice - mogą dać tyle ile mogą. [/FONT]
[B][FONT=Tahoma]Ciotki i wujkowie proszę w imieniu zwierzaków - pomóżcie nam je ratować, bez Waszej pomocy nasza praca będzie musiała się skończyć.[/FONT][/B]
[B][SIZE=3][FONT=Calibri]Proszę, nie zostawiajcie nas z tym problemem samych. Proszę nie w swoim imieniu lecz Falka, Lulu, Burego, Darka i wszystkich tych par oczu, które z wdzięcznością i ufnością patrzą na ludzi, którzy wreszcie pozwalają im spokojnie zasnąć. PROSZĘ[/FONT][/SIZE][/B]

Link to comment
Share on other sites

Mamy dwie konkretne oferty adopcji Inki. Oba domki wydają się bardzo dobre.
Jutro jedziemy do Warszawy do jednego z nich i w przypadku potwierdzenia się moich odczuć (bardzo pozytywnych), zapadnie ostateczna decyzja o adopcji.
Drugi domek (Błonie) wygląda na równie (bardzo) dobry, ale skontaktował się z nami odrobinę później.
Dopóki jednak nie stwierdzimy na miejscu, że to jest TEN dom, drugi domek pozostaje w odwodzie.
Gdyby jutro doszło do adopcji, chętnie przekażę namiar na drugi domek, tym bardziej, że sami nas o to prosili.
>Malagos, daj znać jakie aktualnie tymczasowiczki masz na stanie.

Link to comment
Share on other sites

Inka ma dom. Sunia zamieszkała w Warszawie na Mokotowie. Już po pierwszych "przesłuchaniach" mieliśmy przeczucie, że to TEN dom, a dzisiejsza wizyta tylko to potwierdziła.
Przecieraliśmy oczy ze zdumienia,jako że od pierwszej chwili Inka zaakceptowała nową Panią. Co prawda w stosunku do pozostałymi domownikami (mąż i synek) zachowuje dystans, ale nie ma tego czego obawialiśmy się najbardziej, czyli traumy.
Dziś wieczorem odbył się wspólny spacer, w czasie którego Inka nie sprawiała problemu (nie licząc umiarkowanej niechęci przy zapinaniu smyczy).
Na bieżąco będziemy otrzymywali kolejne informację o postępach Inki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='luka1']gallegro mam podobną psinę u siebie. Może drugi adres jest dla niej?[/QUOTE]

Nie widzę problemu, tym bardziej, ze to Wasze rejony.
Dom wydaje się być równie dobry.
Pan ma następujące preferencje.
Sunia powinna być mała, dość młoda, ale nie szczeniak. Powinna być grzeczna (nie może robić w domu demolki kiedy zostanie sama) i w miarę posłuszna. W domu jest 8-mio letnie dziecko, w stosunku do którego musi być łagodna.
Dom ze szczelnie ogrodzoną posesją. Psiak zabierany na każdy rodzinny wyjazd. Dom typowo dogomaniacki. Po kilku rozmowach telefonicznych, w 6-cio punktowej skali oceniam na 5,5.
Podeślij proszę kilka fotek, to prześlę zainteresowanemu. W razie wstępnej akceptacji, przekażę kontakt.

Link to comment
Share on other sites

[URL]http://www.dogomania.pl/threads/176063-Sochaczew-Oddam-UZAE-w-dobre-rAE-ce?p=13733880[/URL]
Uza spełnia wszystkie wymagania domku. Lepsze zdjęcia zrobie jutro - jak mi się uda ją dogonić aparatem. To prawie szczeniak, ale już z myśleniem psa dojżewjącego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ziutka']Czekamy Małgoś na jakieś wieści od Gallegro ;)[/QUOTE]

Dziś Pani próbowała się do mnie dodzwonić, ale nie usłyszałem telefonu. Kiedy oddzwoniłem, pani nie odbierała :roll:. Zostawiłem wiadomość, żeby w przypadku jakiegoś problemu, skontaktowała się ponownie. Do chwili obecnej cisza. Ze względu na szczególny czas, nie chcemy sobie wzajemnie przeszkadzać, dlatego w okresie świąt informacje mieliśmy otrzymywać via sms.
Później ew. sam spróbuję do niej napisać.

Link to comment
Share on other sites

Niestety, stało się to, czego nie wyobrażałem sobie w najczarniejszych snach...
Inka uciekła... :-(
Przepraszam za dotychczasowe milczenie, ale dopiero niedawno wróciłem z Warszawy, gdzie w grupie kilku osób próbowaliśmy odnaleźć Inkę. O mały włos sztuka ta by nam się udała, ale brak szczęścia spowodował, że dziś wróciłem z niczym.
Okoliczności ucieczki Inki były następujące:
Podczas spaceru na terenie ogrodzonego podwórza wokół kamienicy, pan wypuścił smycz z ręki. Na nieszczęście, w tym samym momencie kilka osób wchodziło furtką na posesję, a Inka przebiegła pomiędzy ich nogami. Nie reagowała na wołanie, więc pan wrócił po posiłki i w kilka osób szukali ją do późnej nocy.
Ponieważ i to nie dało rezultatu, postanowili rozwiesić w okolicy ogłoszenia. Po przeczytaniu apelu zadzwoniła osoba, która widziała Inkę w okolicy Żwirki i Wigury, niedaleko Okęcia (ok. 3km od domu).
Wyruszyli na poszukiwania, informując mnie w tym momencie o zaistniałej sytuacji.
Natychmiast wsiadłem w samochód i udałem się we wskazane miejsce.
Kiedy dojeżdżałem do Warszawy, zadzwoniła pani z informacją, że Inka jest, tylko muszą ją złapać.
Poprosiłem, żeby nie robili niczego, co mogłoby ją wystraszyć, ponieważ za pół godziny będę na miejscu. Niestety, nie posłuchali i na własną rękę próbowali ją zwabić. Na początku zjadła rzucony w jej kierunku kawałek mięsa, ale natychmiast odbiegła na bezpieczną odległość. Cała ta sytuacja miała miejsce na terenie ogrodów działkowych u zbiegu ulic Żwirki i Wigury, oraz Sasanki.
Kiedy już dojechałem i zbliżałem się do tego miejsca, w pewnym momencie Inka wydostała się przez dziurę w płocie na ulicę i biegła w moim kierunku. Byłem pewien, że to tylko "formalność" i zawołałem ją po imieniu. W tym samym momencie wykonałą zwrot i przerażona pobiegła wzdłuż ogrodzenia. Pobiegłem za nią i nawet udało mi się wejść za nmią na ogrodzony teren parkingu, ale i tym razem nie zważała na moje wołanie, uciekając na oślep przez duże szpary w płocie. Do zapadnięcia zmierzchu, przeczesywaliśmy (ja, pani i 3 osoby z jej rodziny) teren działek. Niestety, na próżno :shake:. Podejrzewam, że zaszyła się gdzieś głęboko, wystraszona tą bezsensowną "nagonką". Powiedziałem pani co myślę o jej poczynaniach, ale na dziś i tak nie ma to większego znaczenia.
Jedno jest pocieszające. Inka pilnuje się tego miejsca, więc jest szansa, że jutro z samego rana ją tam zastanę (tym razem sam). Dziś wrzuciłem przez płot swoja podkoszulkę (w kilku częściach), żeby ew. zainteresować ją moim zapachem. Będę też uzbrojony w smakołyki i Sedalin, żeby w razie potrzeby ją otumanić. Zastanawiałem się nawet czy nie zabrać ze sobą Beni, ale to chyba za duże ryzyko. W stresie również i Benia może niewiele zdziałać, a nie daj Boże sama gdzieś się zawieruszy :shake:.
Na to konto zabiorę posłanie Inki, którego zapach może ją zwabi i uspokoi.
Inka ma obrożę, a do niej przypiętą smycz, którą ciągnie za sobą, więc może to ułatwi jej schwytanie.
Jutro przed świtem wyruszam na poszukiwania suni. Nie spocznę, zanim jej nie odnajdę...

Teresa, teraz wiem jak musiałaś się czuć, kiedy sama szukałaś Inki. Wciąż słyszę Twoje słowa, którymi uczulałaś mnie na jej bezpieczeństwo. Pamiętam też, jak Cię zapewniałem itp. Okazało się, że miałem rację (wolałbym jej nie mieć...), pisząc o braku zaufania...
Choć bezpośrednio nie zawiniłem, czuję się odpowiedzialny za to co się wydarzyło...
Modlę się do Jej Anioła Stróża, żeby Inka wróciła do nas...

Luka1, na wszelki wypadek zmień tytuł (koniecznie Warszawa - Okęcie)
W pierwszym poscie zamieść kilka najważniejszych info (czarna, podpalana, pinczerkowata z ogonkiem), na wypadek, gdyby się gdzieś przemieściła.
Napisz o bardzo charakterystycznym szczególe - czerwona obróżka i ciągnąca się za nią zielona (wzór indiański) smycz.
Ostatnio widziana u zbiegu Żwirki Wigury i Sasanki.
Zaraz zmienię swój podpis - Was też gorąco namawiam.

Link to comment
Share on other sites

jeśli tfu tfu do poniedziałku się nie odnajdzie moge iść rano i szukać...to okolice mojej pracy.....
ale dobre jest to, że miala obrożę i smycz ( adresówka?) więc jeśli ktokolwiek ją złapie jakimś cudem to na pewno się zorientuje , że to uciekinier jest- może wtedy zadzwoni do SM, Paluch ? wiec chyba trzeba ich powiadomić.........

Link to comment
Share on other sites

[quote name='enia']jeśli tfu tfu do poniedziałku się nie odnajdzie moge iść rano i szukać...to okolice mojej pracy.....
ale dobre jest to, że miala obrożę i smycz ( adresówka?) więc jeśli ktokolwiek ją złapie jakimś cudem to na pewno się zorientuje , że to uciekinier jest- może wtedy zadzwoni do SM, Paluch ? wiec chyba trzeba ich powiadomić.........[/QUOTE]

Wg niedoszłych właścicieli, zarówno SM jak i Paluch, zostali powiadomieni.
Zadzwonię jednak i upewnię się, jak szczegółowo ją opisali.
Za wspomnianą chęć pomocy dziękuję. Oby nie była potrzebna...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gallegro']Wg niedoszłych właścicieli, zarówno SM jak i Paluch, zostali powiadomieni.
Zadzwonię jednak i upewnię się, jak szczegółowo ją opisali.
Za wspomnianą chęć pomocy dziękuję. Oby nie była potrzebna...[/QUOTE]
nasz wyadoptowany Kostek też uciekł i znalazłam go na [B]Paluchu[/B] mimo gruntownego przeorania pól mokotowskich......

Link to comment
Share on other sites

[quote name='enia']a na Paluch trzeba samemu jechać i nie liczyć na ich strone info......[/QUOTE]

Póki co nie ma sensu, bo Inki jeszcze tam nie ma. Gdyby jutro nie było jej na działkach (tfu, tfu), dopiero wtedy można sprawdzić.
Na paluch wysłali również email z aktualnymi zdjęciami, które zdążyli zrobić...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...