Greven Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 "Osoby" dramatu, czyli nakreślam sytuację: 1. Axa, 5-cio letnia suka, mix charto-dalmatyński. Mój pierwszy pies i w obecnym stadzie czterech psów pełni rolę osobnika alfa. Sprawiedliwa, nieagresywna, ale w razie potrzeby umiała ustawić sobie inne psy. Wobec ludzi łagodna. Dobrze wyszkolona, nigdy nie było problemu z natychmiastowym wypełnieniem polecenia. W dramacie Agresor nr1. 2. Tanga, półroczna suka pitbull. Mój trzeci pies. Od początku "wychowana" przez Axę - potrafią się bawić, ale starsza suka nauczyła ją, że pewnych granic nie wolno naruszać. Dogadują się doskonale. Tanga traktuje Axę jak wzór do naśladowania, a Axa Tandze trochę matkuje. Wesoła suczka, skora do zabawy z innymi psami, ale o silnych skłonnościach dominacyjnych. Ładgodna, przyjazna wobec ludzi. Umie wypełniać podstawowe polecenia. W dramacie Agresor nr2. 3. Księżniczka, ponad roczna suka, mix amstaffa (podobno). Mój drugi pies, ale przez większość czasu mieszkała u mojego kolegi i jego traktuje jak pana. Obecnie wszystkie trzy psy mieszkają razem, u mnie. Księżniczka jest niezwykle żywiołowa, chce się bawić "zawsze, wszędzie i z każdym". Czasem trudna do opanowania, ale bardzo łagodna. Do czasu rozegrania się dramatu, najlepszy kompan zabaw Tangi (potrafiły bawić się 20-30 min. bez przerwy, w zabawach dużo było dominacji i pozornych walk, ale nigdy nie pogryzły się "na serio" i w doskonałej komitywie zasypiały przytulone po sparingu). Z Axą zawsze dogadywała się dobrze, razem szalały na spacerach, urządzając dzikie gonitwy. Gdy przesadzała, Axa warknięciem przywoływała ją do porządku. W dramacie Ofiara. 4. Medium, pies ok. półtora-roczny, podobny do PONa. Najświeższy członek stada. Błyskawicznie dogadał się z sukami. Axa dobrze go toleruje, bo nigdy nie podważył jej pozycji, a z młodszymi suczkami umie się fajnie pobawić. Często śpią razem. Szczególnie Tanga sobie upodobała "wujka", bo jest kudłaty i najpierw można go oskubać w zabawie, a później wtulić się i spać. W dramacie Pierdoła ;) Do zeszłego tygodnia panowała istna sielanka. Psy bawiły się, respaktowały wzajemnie, można było je zostawić same bez obawy, że coś się stanie. Jednak sytuacja zmieniła się po następującym wydażeniu: Axa, Tanga i Księżniczka spały koło mnie na łóżku, a Medium leżał sobie na podłodze. Pitbull rozbudził się i zaczął zachęcać Księżniczkę do zabawy. Księżniczka przygryzła Tandze ucho, Tanga zaskowyczała i nagle do akcji wkroczyła Axa, z głuchym warkotem rzucając się na Księżniczkę. Zwykle nie mieszała się do zabaw, a jeżeli już to trochę dominowała Księżniczkę i dawała sobie spokój. Atak Axy udaremniłem ostrym "nie", ale wtedy Tandze stało się coś dziwnego, co nazwał bym SZCZĘKOŚCISKIEM - szczęka pitbulla zatrzasnęła się na uchu Księżniczki, trysnęła krew, Księżniczka szamotała się i wrzeszczała jak obdzierana ze skóry, Axa znów próbowała ją zaatakować, a Tanga zaczęła walczyć o otwarcie pyska, ale wyglądało na to, że nie może. Była wystraszona. Kolega próbował otworzyć jej pysk siłą, ale mimo, że ma krzepę, nie był w stanie ruszyć nawet o milimetr. Z trudem odesłałem Axę, która zachowywała się, jak w amoku i kazałem mu trzymać szarpiącą się Księżniczkę w bezruchu, a sam trzymałem pitbulla (który też się szamotał, a cała ta szamotanina groziła urwaniem Księżniczce ucha). Po kilkudziesięciu sekundach (30-40) Tanga w końcu puściła. Skończyło się na wyrwanym kawałku ucha. Następnego dnia uważnie obserwowaliśmy psy, ale wydawało się, że to wydarzenie zupełnie nie rzutuje na ich wzajemne stosunki. Księżniczka sama zachęcała Tangę do zabawy, Tanga dokazywała i tylko Axa zachowywała się dość nerwowo, krążąc w pobliżu i od czasu do czasu próbując naskoczyć na Księżniczkę. Gdy Księżniczka pisnęła, bo pitbull uraził jej "zepsute" ucho, Axa zareagowała agresją... wobec ofiary (rzucając ją na łopatki i warcząc). Poza tym nie działo się nic niepokojącego. Niestety wczoraj niebezpieczna sytuacja powtórzyła się trzykrotnie: 1. Axa rzuciła się na Księżniczkę, która witała się z gośćmi (przypominam, Wigilia). Axa została przywitana najpierw i obdarowana pieszczotami. Nigdy nie zachowywała się w ten sposób wobec Księżniczki, czy innego psa. Gdy Axa zaatakowała Księżniczkę, dołączyła się Tanga i wzięły ją w obroty. Księżniczka posikała się ze strachu i przyjęła pozycję uległą, ale one targały nią, jak szmacianą piłką. 2. Podczas Wigilii psy były uwiązane osobno, żeby nie doszło do spięcia. Tylko Axa chodziła luzem, ale ona jest "wychowana" i na polecenie po prostu leżała koło mojego krzesła. Gdy goście zaczęli się szykować do wyjścia, nagel zerwała się i zanim zdążyłem zareagować, rzuciła na Księżniczkę siedzącą spokojnie jakieś cztery metry od niej. Kolega w ostatniej chwili przechwycił Tangę, która już biegła "pomóc mamusi". Wspólnymi siłami rozdzieliliśmy psy, bo zaczęła lać się krew - Axa znów była w amoku, na nic nie reagowała, a Księżniczka najpierw się posikała i rzuciła na ziemię, a gdy Axa nie odpuszczała, rzuciła się jej do gradła. Skończyło się na tym, że Księżniczka ma czubek ucha rozpruty na dlugości półtora centymetra, podłoga zalana krwią, my we krwi (to było, cholera, jakieś ukrwione miejsce). Po całym zajściu psy zostały uwiązane w następujący sposób: Księżniczka osobno, Axa osobno, pitbull z Medium razem. Napięcie powoli opadało... 3. Kilka godzin później przyjechał weterynarz (nagły przypadek u konia) i przy okazji obejrzał ucho Księżniczki. Axa była podenerwowana obcym w domu, ale na polecenie usiadła i tylko obserwowała. Tanga i Medium poszczekali, ale na polecenie przestali i położyli się razem, również obserwując. Kolega odprowadzał Księżniczkę na miejsce, specjalnie duużym łukiem omijając Axę, a tu nagle Tanga poderwała się niespodziewanie i... starczyło jej smyczy, aby sięgnąć tej biednej Księżniczce do gardła. Atak był zupełnie niespodziewany i tak agresywny, że byłem w szoku. Z charkotem zacisnęła jej zęby na szyi, na szczęście łapiąc przy okazji obrożę. Axa szarpnęła się, wywróciła fotel do którego była uwadzona i skoczyła w sam środek zamieszania, chwytając Księżniczkę za łopatkę. Axę udało mi się stosunkowo szybko odciągnąć, ale nie było mowy o zdyscyplinowaniu, bo rwała się na smyczy, stając dęba i z warkotem pieniąc na pysku. Na szczęście smycz przejął ode mnie weterynarz, obserwujący całe zajście. Mój kolega przyciskał do siebie Księżniczkę, usiłując oderwać ją od pitbulla, a ja chwyciłem pitbulla, ale znów z jej szczęką działo się coś dziwnego - była zwarta jak kamień. A Tanga CHCIAŁA SIĘ UWOLNIĆ, szarpiąc do tyłu, nie mogła jednak puścić i tylko szarpała coraz bardziej wrzeszczącą Księżniczkę. Księżniczka posikała się i zrobiła kupę, z na nowo rozwalonego ucha lała się krew, a dookoła biegał Medium szczekając histerycznie. Wszystko mogło trawać nawet minutę, aż w końcu cyk! szczęka pitbulla otworzyła się i odciągnąłem Tangę, a kolega ewakuował się z Księżniczką na rękach w drugi koniec pokoju. W obroży są dzióry na wylot po zębach, a Księżniczka ma obolałą szyję, ale na szczęście nie nadgryzioną. Brzmi jak horror? Tak też wyglądało. Czytałem artykuły na temat agresji u psów i niemal w każdym jest napisane "nie interweniować, pozwolić psom rozwiązać problem". Też jestem zwolennikiem takiego postępowania... ale nie w tym wypadku. One ją po prostu ZAGRYZĄ. Dzisiaj cały dzień spędziły uwiązane osobno: Axa, Tanga i Medium razem, a ich ofiara z daleka. Jest cała poturbowana, utyka. Po spacerze podszedłem z nią do pitbulla. Tanga merdając ogonkiem chciała się przywitać, polizać ją po psyku, ale Księżniczka rzuciła się na ziemię i zaczęła skowytać. Na to zaktywizowała się Axa... Na szczęście tym razem była solidnie uwiązana. Wybaczcie przydługi post, ale chciałem możliwie najdokładniej zarysować problem. Poważny problem. Proszę Was o opinie i sugestie. Co robić z Agresorami? Jak traktować Ofiarę, aby nie pogorszyć sytuacji? POMOCY :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
atha_maris Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 Matko święta.... Tak nagle po prostu zaczeły sie na siebie żucać? Tak całkiem bez niczego? Jak długo są wszystkie u ciebie? Nigdy do tej pory nie kłuciły sie ze soba? Normalnie na poczatku myslałam, że to jakies opowiadanie... Na pewno jedno poradze- trzymaj psy na razie osobno, przynajmniej Ksieżniczkę od reszty, a szczególnie od Axy, bo to chyba ona wszstko zaczęła. Ale, normalnie nie mogę, to sie stało naprawdę???? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted December 25, 2005 Author Share Posted December 25, 2005 [quote name='Seterk@']Jak długo są wszystkie u ciebie?[/quote] Axa ponad 4 lata. Księżniczka ok. roku. Tanga ponad 3 mc-e. Medium kilka tygodni. [quote name='Seterk@']Nigdy do tej pory nie kłuciły sie ze soba?[/quote] Nie w ten sposób. Zachowywały się, jak stado. Bawiły się, dominowały/ulegały itd. Nawet zachowania agresywne były tylko pokazem siły (rzucanie na łopatki, powarkiwanie), ale nigdy nie doszło do "rękoczynów". Demonstracja siły wystarczała. [quote name='Seterk@'] Na pewno jedno poradze- trzymaj psy na razie osobno, przynajmniej Ksieżniczkę od reszty, a szczególnie od Axy, bo to chyba ona wszstko zaczęła.[/quote] Trzymam osobno, ale to nie jest długofalowe rozwiązanie. Raz, że nie cieszy mnie trzymanie psów pouwiązywanych każdy w innym kącie, a dwa taka separacja że eskaluje agresję - Axa zaczęła warczeń (i jednocześnie trząść się :roll: ), gdy kolega usiadł koło Księżniczki, żeby obejrzeć jej ucho. Kiedyś nie upilnuję, zerwą się... i będzie tragedia. [quote name='Seterk@']Ale, normalnie nie mogę, to sie stało naprawdę????[/quote] Niestety... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
DamaKier Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 Po prostu szok:crazyeye: Nie mogę w to uwierzyć:crazyeye: :crazyeye: Niestety kompletnie nie wiem, co mógłbyś w takim przypadku zrobić. Zamurowało mnie. Masz rację, trzymanie ich stale w odległosći jest wręcz niewykonalne, no bo ile można tak przetrwać. A ten wet który był świadkiem nie udzielił ci żadnych cennych rad? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MateuszCCS Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 Nie wiem czy zostalo Ci cos wiecej niz znalezc dobry dom dla pitbulla ... :-? Bo jakos super dobrze to to nie wyglada :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted December 25, 2005 Author Share Posted December 25, 2005 DamaKier, wet trzymał się najdalej od całego zamieszania. Przyznał, że psów się boi i nie zna się na nich. Przyjechał do konia. Mateusz, oddanie pitbulla nie wchodzi w grę. Zresztą nie pitbull jest agresorem - raczej ofiarą szczękościsku (o ile to rzeczywiście szczękościsk). Wybrałem psa tej rasy świadomie i będę robić wszystko, aby stosunki w stadzie się ułożyły. Poza tym pitbull jest chory, fizycznie nie pychicznie. Ma wady genetyczne. Tym bardziej musi u mnie zostać, bo diagnostyka i leczenie jest drogie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
DamaKier Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 A to może poradź się weta, który zajmuje się psami? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MateuszCCS Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 [quote name='Greven']Mateusz, oddanie pitbulla nie wchodzi w grę. Zresztą nie pitbull jest agresorem - raczej ofiarą szczękościsku (o ile to rzeczywiście szczękościsk). Wybrałem psa tej rasy świadomie i będę robić wszystko, aby stosunki w stadzie się ułożyły. [/quote] Acha :) Przynajmniej dobrze, ze tak do tego podchodzisz .... Ja niestety nie pomoge :( U nas suki najwyzej powarkuja na siebie, powaznych konfliktow nigdy nie bylo. Pozdrawiam, Mateusz. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted December 25, 2005 Author Share Posted December 25, 2005 [quote name='MateuszCCS']U nas suki najwyzej powarkuja na siebie, powaznych konfliktow nigdy nie bylo.[/quote] U mnie do tej pory to samo... Teraz boję się wyjść z domu i zostawić je same. Spacery na raty: Axa z pitbullem luzem, później Księżniczka na smyczy, na koniec Medium na smyczy. DamaKier, weternarze zwykle nie są behawiorystami. Mój zaufany weterynarz - chociaż doskonały specjalista - o wychowaniu psów nie ma pojęcia. Liczę na głos jakiegoś trenera, albo... no sam już nie wiem :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zaba14 Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 Z tego co ja przeczytałam to Axa wszczynała kazda "bojke" niby najłatwiejszym wyjściem byłoby znalezienie dobrego domu dla Księżniczki, bo reszta stada jest wobec siebie fair... ale najlepiej skozystac z rady bahawiorysty... przeciez warto walczyc, ale trzeba pamiętac o najwazniejszym o zdrowiu Księżniczki bo ono tutaj jest chyba najwazniejsze. Moj pies ma podobne zachowanie do Axa, jesli ma "zły" dzien i wpadnie między psy to zrobi rozboj... po mimo, ze dzien wcześniej normalnie sie z nimi wąchał.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted December 25, 2005 Author Share Posted December 25, 2005 Też o tym pomyślałem... Ale jest problem. A w zasadzie dwa. 1. Trudno znaleźć "dobry dom". Schroniska pękają w szwach, czasem hodowcy rodowodowych psów mają problem ze zbytem. Księżniczka jest rocznym mieszańcem. 2. Księżniczka jest psem mojego kolegi-wspólnika. Mieszka u mnie, bo... kolega mieszka u mnie. On nigdy nie zgodzi się oddać swojej "córeczki" i wcale mu się nie dziwię. Dlatego szukamy rozwiązania, dzięki któremu Agresor syty, a Ofiara cała ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zaba14 Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 [FONT=Comic Sans MS]to ja widze rozwiązanie!![/FONT] [FONT=Comic Sans MS]Kolega musi znajść nowe lokum :roflt: [/FONT] [FONT=Comic Sans MS][/FONT] [FONT=Comic Sans MS]A tak powaznie to dom by sie znalazł, jesli sie chce to sie da.. ;) sama szukam domów dla "moich" schroniskowców i nie jeden starszy kundelek znalazł dom![/FONT] [FONT=Comic Sans MS][/FONT] [FONT=Comic Sans MS]Zasięgnij rady bahawiorysty...[/FONT] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fruzka Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 behawiorysta ze mnie zaden, ale troche psow w zyciu widzialam... :) czytalam twoj post pare razy, bo za kazdym razem mylili mi sie bohaterowie tej historii :) przede wszystkim bardzo wspolczuje, bo to nic przyjemnego, jak sie gryza jakiekolwiek - a zwlaszcza wlasne -psy. wedlug mnie, jak stado liczy 4 psy i juz w tej chwili sa takie problemy, to potem moze byc tylko gorzej. bo o ile jeszcze przy dwoch psach jestes w stanie cos zrobic, to przy czterech jest naprawde ciezko. a jedna z suk ma zdaje sie 6 miesiecy, tak? nawet jesli teraz jest bierna, nie wiadomo, czy jak bedzie starsza nie zacznie dolaczac sie do "bojek". ja bym rozwazala rozejrzenie sie za nowym domem dla co najmniej jednego z psow. to bardzo przykre, wiem, ale lepiej teraz niz pozniej. bo nastepnym razem moze nie skonczyc sie na odgryzionym uchu. a co do szczekoscisku, to z calego serca ci zycze, by juz sie nie zdarzyl, ale jesli sie zdarzy, to sprobuj zdecydowanym ruchem nacisnac palcami na tchawice psa. powinien puscic. bardzo ci wspolczuje tej sytuacji, niezaleznie od tego, jak sie rozwinie. pozdrawiam swiatecznie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
coztego Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 Greven, ale Ci się porobiło... :( Czy Księżniczka z kolegą od zawsze mieszkają u Ciebie? I czy zamierzają zostać na zawsze? :fadein: Że też tak nagle im odbiło... :hmmmm: Czy nie zbiliża się jakaś cieczka? Ja bym im pozwoliła łazić luzem, ale w kagańcach. Żeby mogły sobie układac stosunki nie zagryzając się wzajemnie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
souris Posted December 25, 2005 Share Posted December 25, 2005 Ale w plastikowych kagańcach. Coztego ma rację, z tym że albo Axie albo Księżniczce. I Axie wyraźnie się nie podoba rywalka w domu. Mówisz że Medium się niedawno pojawił, może to przyczyna konfliktu ? Walka dwóch bab, w tym jednej niepewnej pozycji zazdrośnicy o samca ? Nie znam się szczerze mówiąc i nie chcę wprowadzać w błąd, ale sytuacja z opisu jest naprawdę przerażająca. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
FigabaS Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 Nie wiem czy przypadkiem nie poszlo o ciebie, suki spaly na Twoim lozku, tak? Jestes przywodca, moze poszlo o to ktora blizej Ciebie sie znalazla a druga sie z tym nie chciala zgodzic. Moze brednie wypisuje, w kazdym razie skoro sprawy zaszly tak daleko ze krew sie polala to chyba nie ma co liczyc na to, ze bedzie spokoj, obawialabym sie raczej eskalacji takich zachowan. Kagance dla agresorow to jest jakies rozwiazanie dorazne ale te sunie moga sie juz nie polubic. Rozwazalabym jednak jakies miejsce dla Ksiezniczki z dala od Axy i Tangi. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kalina. Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 Hmmm cieczka to możliwe skoro Księżniczka ma ok. roku czyli 12 msc powinna mieć nie długo cieczkę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bachar Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 A ja powiem jedno - przerąbane. Nie sądzę żeby problemem był pies (samiec). Pies domowy ustala hierarchię podobnie do stada wilków (samiec alfa, samica alfa). Niestety walki między sukami są o wiele gorsze i bardzej zażarte niż u psów. Może dojść nawet do zagryzienia konkurentki. Miałam kiedyś podobną sytuację. Na szczęście nie był to mój pies, tylko sunia kolegi na przechowaniu. Mogła zostać na stałe, jednak nie było jej to dane. Otóż była to sunia, która została zaatakowana w młodości (i brała udział) w bójce zainicjowanej przez trochę nienormalną sukę (rzucającą się na wszystkie psy w okolicy), która wydostawszy się z kojca zagryzła ciężarną ON-kę i poszarpała kilka innych. Została usunięta z hodowli, ale pozostałe suki nigdy już nie mogły ze sobą wspólnie biegać. Suczka, która trafiła do mnie mogła przebywać tylko z psem, z żadną suką się nie była w stanie zgodzić. Niestety musiała wylądować w kojcu (reszta psów mieszka w domu). Pomimo tego doszło do incydentu, poprostu rozwaliła kiedyś przęsło oddzielające wybiegi i rzuciła się na moje suczki - końcowy efekt bardzo mocno poszarpana dorosła suczka oraz 6 miesięczny szczeniak, no i moja rozwalona ręka. Żeby uratować swoje psy musiałam niestety wkroczyć z łopatą. Może brzmi to brutalnie, ale innego sposobu nie było. Sucz został szybko przeniesiony przez właściciela w inne miejsce. Cieszę się tylko z tego, że moje psy nie nabrały złych nawyków i nie gryzą się teraz wzajemnie. Wydaje mi się, że jednak któryś pies musi zmienić dom i ja niestety stawiałabym na prowodyrkę zajść. Kiedyś może zacząć atakować kolejną suczkę, jeżeli braknie obecnej "ofiary". Jednak to tylko moje zdanie i poza tym jednym incydentem nigdy nie miałam sytuacji, w której suki nie potrafiły się "dogadać". Pomimo tego, że mają charakterrrrki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted December 26, 2005 Author Share Posted December 26, 2005 [I]Po pierwsze przepraszam, że nie sklecę jednego postu, tylko będzie ich kilka pod rząd, ale po przebudowie forum nie działa mi Edycja, tzn. mogę post edytować, ale później Save nie zapisuje nowej wersji.[/I] Ok, teraz do rzeczy. [quote name='fruzka']czytalam twoj post pare razy, bo za kazdym razem mylili mi sie bohaterowie tej historii[/quote] Mój post jest długi i nic dziwnego, że "osoby dramatu" zaczynają się mylić. Zrobię streszczenie: 1. Axa, dorosła suka, osobnik alfa, Agresor nr1 2. Tanga, półroczny pitbull, Agresor nr2 3. Księżniczka, ponad roczny mieszaniec amstaffa, Ofiara 4. Medium, ok. półtora roczny mix, w dramacie nie odgrywa aktywnej roli Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Belga Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 Jeżeli żadnej nie oddasz, to z pewnością skończy się tragicznie! Suki (w przeciwieństwie do psów) nie odpuszczą nigdy! Prędzej czy później będziesz miał którąś na sumieniu! Pozatym co to za los dla tych suk - życie w wiecznym stresie?! Kompletując stado trzeba mieć na uwadze szczęśliwą egzystencję psów, a nie zaspokajanie własnych ambicji i zachcianek! To co opisałeś jest straszne, ale przecież było do przewidzenia! Czytając to ja też dostaję szczękościsku!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted December 26, 2005 Author Share Posted December 26, 2005 [I]Po pierwsze przepraszam, że nie sklecę odpowiedzi w całość, tylko wyślę kilka postów pod rząd, ale po zmianach na forum nie działa mi funkcja Edycji, tzn. post mogę edytować, ale Save nie zapisuje zmian.[/I] Ok, teraz do rzeczy: [quote name='fruzka']czytalam twoj post pare razy, bo za kazdym razem mylili mi sie bohaterowie tej historii[/quote] Mój post jest długi i rzeczywiście "osoby dramatu" mogą się pomieszać. Krótkie przypomnienie: 1. Axa, dojrzała suka, osobnik alfa, Agresor nr1 2. Tanga, półroczna suka pitbull, Agresor nr2 3. Księżniczka, ponad roczna suka mieszaniec amstaffa, Ofiara 4. Medium, ok. półtora roczny pies, trzyma się od konfliktu z daleka [quote name='fruzka']a jedna z suk ma zdaje sie 6 miesiecy, tak? nawet jesli teraz jest bierna, nie wiadomo, czy jak bedzie starsza nie zacznie dolaczac sie do "bojek"..[/quote] Tak, pitbull, patrz punkt 2 ;) Już bardzo chętnie dołącza się do "bójek" (hm, lepszym określeniem ostatnich zajść było by "masakra"), a na dodatek ma prawdopodobnie szczękościsk. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
coztego Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 [quote name='Belga'] Kompletując stado trzeba mieć na uwadze szczęśliwą egzystencję psów, a nie zaspokajanie własnych ambicji i zachcianek! To co opisałeś jest straszne, ale przecież było do przewidzenia! Czytając to ja też dostaję szczękościsku!!![/quote] Belga, znam nie jeden dom, gdzie żyje wspólnie kilka suk i nie dochodzi do takich scen... Kompletując stado, zawsze ryzykujesz, że któreś psy się nie pogodzą i trzeba znaleźć wyjście z sytuacji, z jak najmniejszą szkodą dla psów. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
fruzka Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 [quote name='Belga']Kompletując stado trzeba mieć na uwadze szczęśliwą egzystencję psów, a nie zaspokajanie własnych ambicji i zachcianek! To co opisałeś jest straszne, ale przecież było do przewidzenia! Czytając to ja też dostaję szczękościsku!!![/quote] Belga, akurat z tego, co czytalam, greven nie wyglada mi na osobe, ktora zaspokaja wlasne ambicje i zachcianki, a raczej na osobe, ktora chciala dobrze, ale nie radzi sobie z sytuacja. i podobnie jak coztego, znam wiele domow, gdzie sa co najmniej dwie suki i takich scen nie ma - ale wszystko zalezy od charakteru poszczegolnych psow i ich zajadlosci. ale znam tez domy, gdzie awantury miedzy sukami skonczyly sie znacznie gorzej - chociazby naszych przyjaciol, ktorzy maja matke i corke cane corso (6 i 3 lata), suki sie toleruja, sa caly czas razem, tylko tuz przed Swietami matka spod stolu bronila lezacej na stole kanapki przed corka i rzucila sie na te corke, tylko nie zwrocila uwagi, ze pod stolem trzyma nogi ich wlascicielka i zanim sie zorientowala, ze gryzie ukochana pania, zdazyla powaznie poharatać jej noge. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
FigabaS Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 No nie wiem, Greven, osobnikiem alfa w tej calej "sforze" jestej jednak chyba Ty... Masz dwie suki ras bojowych i to one zaczely konflikt, Axa usilowala zaprowadzic porzadek, jest w hierarchii tuz za Toba, tak by wynikalo z tego co piszesz. Nastapilo chyba jakies zaklocenie, proba zajecia wyzszego miejsca. Tak to widze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Belga Posted December 26, 2005 Share Posted December 26, 2005 A ja niestety znam dwa domy, w których jedna suka zagryzła drugą i wystarczył do tego moment nieuwagi właścicieli. Wspólne życie psów ras bojowych jednej płci niesie wielkie ryzyko konfliktów - przecież w końcu tak były selekcjonowane. Ja od wielu już lat mam trzy psy i niema między nimi nawet najmniejszych kłótni, ale są dobrane w taki sposób, by możliwie zminimalizować ryzyko - samiec hovawart, suka owczarek belgijski i samczyk mały kundelek. Żyją w absolutnej symbiozie, bo kto z kim miałby tu walczyć o przywództwo? Nigdy natomiast nie adoptowałabym drugiej suki o podobnej wielkości i temperamencie jak OB, ani żadnego kolejnego samca, bo sielanka z całą pewnością by się skończyła! Uważam, że odpowiedni dobór zwierząt mających spędzić całe życie pod wspólnym dachem to wielka odpowiedzialność i nie może to spontaniczne, ale bardzo dobrze przemyślane. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.