Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

dziękuję Kasiu

 

 

ja dziś zbierałam kudełki z bluzki ,jutro muszę kupić taśmę bezbarwną i ponaklejać kudełki , by zostały na zawsze , wiem , ze jest ich pełno w kocykach , wyprane ale ukłaczone , w szelkach , obrożach , ale są zniesione do komórki , schowane w pojemniku po karmie :(

 

nie potrafię spać , nie potrafię wysiedziec w domu , dziś posiedziałam 2 godzinki u kolezanki na herbatce , wcześniej bez potrzeby polazłam do Biedronki i wylądowałam przy psich smaczkach :(

 

nie ogarniam tego wszystkiego :( , nie nie rozczulam się nad sobą , po prostu tęsknię z każdą chwilą bardziej :(

 

Alu miałam to samo:wchodziłam do kuchni,patrzałam tam gdzie miski stały i wyk,przechodziłam tam,gdzie legowisko i wyk,wychodziłam z domu i sięgałam po smycz i wciąż wyłam,wiem,że to trochę bezduszne się będzie wydawało,ale po 8 dniach miałam już drugiego psa,nie mogłam znieść tej pustki,a mąż nie mógł znieść mnie.Wiem,że żaden nowy pies nie zastąpi starego,ale wypełni pustkę,mi pomogło,choć nie zapomnę nigdy :(

Posted

Płaczę sobie , bo nie da się inaczej , nie da się przejść na porządku dziennym do nieobecności takiej istotki która żyła obok przez 11 lat , może ktoś mnie wyśmiać , może ktoś pokazywać palcami , ale płaczę jak po Mamie i po Tacie , psy są częścią naszej Rodziny . Tak sobie tłumaczę , ze zawsze i Mama , i Tato mówili , ze chcą odejść z tego świata zanim staną się obciażeniem dla innych , żadne z nich nie potrafiło by znieść tego , ze byli by w 100% zależni od Nas , już nie mówiąc o służbie zdrowia , więc zapewne Ozzulek postanowił tak samo , postanowił nas opuścić zanim stał się niedołężnym psiakiem , tak sobie , może głupio , to tłumaczę . I wcale to mniej nie boli , ale tak to chyba jest .

  • Upvote 1
Posted

nie ogarniam tego wszystkiego :( , nie nie rozczulam się nad sobą , po prostu tęsknię z każdą chwilą bardziej :(

 

Bo tego się nie da ogarnąć...

A cierpienie po odejściu Bliskiej Istoty to nie rozczulanie się, a jedna z najpiękniejszych (choć jednocześnie okropnie przykrych) rzeczy. Bo nie tylko o człowieczeństwie świadczy, ale przede wszystkim o tym jak bardzo ta Istota była kochana.

 

Mama , i Tato mówili , ze chcą odejść z tego świata zanim staną się obciażeniem dla innych , żadne z nich nie potrafiło by znieść tego , ze byli by w 100% zależni od Nas , już nie mówiąc o służbie zdrowia , więc zapewne Ozzulek postanowił tak samo , postanowił nas opuścić zanim stał się niedołężnym psiakiem

 

I pomyśl, że teraz Ozzulek jest razem z Twoimi Rodzicami! Oni na pewno dobrze o Niego zadbają!

  • Upvote 1
Posted

Alu....

 

 

 

 

... my przeszliśmy to 5 maja.

 

Jesteśmy z Tobą, Smerfa płacze, mi też łza się kręci. Zawsze zaglądałyśmy do "Super Ozzego" - naszego ulubieńca.

Posted

zagladalam na watek ,ale nie pisalam....

wiem jak to boli ,bo 6 lipca pozegnalam moja 15- letnia astunie.....gdybam ,ze moze by jeszcze pozyla jesli by nie bylo upalow.....

ONA byla od zawsze i jakos glupio myslalam ,ze tak bedzie dalej....

w domu sa jeszcze 3 sunie /buldozki francuskie ,osobista i 2 adoptowane ,ale kiedy ide do niej i widze kamien ,pod ktorym spi to, na nowo uswiadamiam sobie ,ze juz nigdy nic nie bedzie takie jak kiedys....z odejsciem BUBY skonczyl sie pewien etap w moim zyciu....

w zeszlym roku 9 czerwca pozegnalam Beke /b fr z adopcji /.....w ciagu 13 miesiecy  .....2 sunie....

Posted

Bo tego się nie da ogarnąć...

A cierpienie po odejściu Bliskiej Istoty to nie rozczulanie się, a jedna z najpiękniejszych (choć jednocześnie okropnie przykrych) rzeczy. Bo nie tylko o człowieczeństwie świadczy, ale przede wszystkim o tym jak bardzo ta Istota była kochana.

 

 

I pomyśl, że teraz Ozzulek jest razem z Twoimi Rodzicami! Oni na pewno dobrze o Niego zadbają!

wierzę w to bardzo mocno

 

Alu....

 

 

 

 

... my przeszliśmy to 5 maja.

 

Jesteśmy z Tobą, Smerfa płacze, mi też łza się kręci. Zawsze zaglądałyśmy do "Super Ozzego" - naszego ulubieńca.

ucałuj Smerfę ode mnie .... powiedz jej , że jest kochaną dziewczynką

mam jeszcze jakieś fotki Ozzulka , ale na razie nie jestem w stanie przeglądać , bo wyję nad każdą :(

 

zagladalam na watek ,ale nie pisalam....

wiem jak to boli ,bo 6 lipca pozegnalam moja 15- letnia astunie.....gdybam ,ze moze by jeszcze pozyla jesli by nie bylo upalow.....

ONA byla od zawsze i jakos glupio myslalam ,ze tak bedzie dalej....

w domu sa jeszcze 3 sunie /buldozki francuskie ,osobista i 2 adoptowane ,ale kiedy ide do niej i widze kamien ,pod ktorym spi to, na nowo uswiadamiam sobie ,ze juz nigdy nic nie bedzie takie jak kiedys....z odejsciem BUBY skonczyl sie pewien etap w moim zyciu....

w zeszlym roku 9 czerwca pozegnalam Beke /b fr z adopcji /.....w ciagu 13 miesiecy  .....2 sunie....

i ja Tobie współczuję odejścia Buby :(

też myślałam , ze Ozzy będzie zawsze :(

w nas upały uśpiły czujność :( , bo gdybyśmy spostrzegli wcześniej , ze coś nie gra ( a cały czas byliśmy pewni , ze upały tak go męczyły ) to zdecydowalibyśmy się na badania w sierpniu a nie tak jak zawsze we wrześniu :(

 

odejście Beki pamiętam :(

Posted

My stwterdziliśmy, że Gi o upałach wiedziała... nie dałaby rady ich przeżyć.

 

Smerf ucałowany, poszła właśnie spać...

 

Ozzulek był dla nas taką radością, do której zaglądałyśmy nawet bez słowa, by nacieszyć się Jego radością życia... w oczach, uśmiech, spacerach... ehhhh

Posted

My stwterdziliśmy, że Gi o upałach wiedziała... nie dałaby rady ich przeżyć.

 

Smerf ucałowany, poszła właśnie spać...

 

Ozzulek był dla nas taką radością, do której zaglądałyśmy nawet bez słowa, by nacieszyć się Jego radością życia... w oczach, uśmiech, spacerach... ehhhh

 

Ozzy był także moją największą radością po śmierci Rodziców , wracałam wściekła z pracy , zmęczona , to że wychodziliśmy na spacer było wybawieniem , czasem krótki a czasem długi 2-3 godzinny , z prowiantem na drogę , wodą , po drodze odpoczynki na ławeczce czy trawie :( , był motorem który napędzał powroty do domu , moją dyscypliną ...a teraz , jak TZ i Kuba będą w pracy , nie mam do kogo wracać :( . Dzisiaj niedziela , wolne , cudowna pogoda , byłobiecany wyjazd do lasu , na pływanko :( ,siedzę nadal w piżamie , nie mam na nic ochoty , umyłam okno balkonowe i ryczę , po prostu ryczę z bólu
 

Posted

Strata boli fizycznie, coś ciśnie w środku, odbiera pełnosprawność, niszczy rytm dnia, to koniec znanego, a początek życia  bez tego co było codziennością. Każdy ślad, który sie zauważa boli, miska, chodniczek, kocyk, obroża, cały osprzęt  jak magnes ciągną do Przyjaciela. Boli zapach,  początkowo jeszcze mocny, potem ulatujący. Piłeczki, gryzaki, ruszają lawinę wspomnień, dni zwyczajnych, a tak teraz  niezwykłych, spacerów banalnych, a jednak wyjątkowych. Łzy lecą jak z automatu, jest bunt, brak przyzwolenia na odejścia, bo jak można pozwolić odchodzić Przyjacielowi? Na spokojnie, na racjonalnie? No ale jak,skoro tak  boli. Codziennie  rytuały nie wygaszają sie z dnia na dzień,  schematy dalej  siedzą w głowie , mózg nie koduje tak szybko. Sama łapałam  się na sypaniu karmy do miski, na zamykaniu drzwi, na cichym otwieraniu lodówki, na całokształcie starego życia. No i wszędzie widziałam psy, każdy szedł z psem, wszędzie były, tylko mojego już nie było. Spotykałam tych samych ludzi co zawsze na spacerach, pytali co się stało, gula w gardle rosła.

No i tak jest chyba zawsze, obojętnie na ile chcę sobie wytłumaczyć racjonalnie, zdroworozsądkowo nie potrafię tak do końca na chłodno, odejście starego życia  burzy ład, po co ta zmiana skoro było nam tak dobrze?

 

Widok fot na początku to dramat, po latach dobre wspomnienia i to myślenia, że mogłam inaczej, lepiej więcej,  rozsądek igra z emocjami.

Ta droga jest bardzo samotna, każdy inaczej sobie z tym wszystkim radzi,   jedyne co mnie zawsze pionuje, to  świadomość  faktów, że zawsze tak się kończy nawet najwspanialsza Psia przyjaźń nie jest na zawsze, ale za to jest w tym jakiś magiczny klimat, jakiś cel, sens.

Takie pisanie nie pocieszy, nie podniesie na duchu, to bardziej  solidarność  osób które też są po stracie i odpierają ten ból w sposób świadomy i bardzo dobrze znany.

Nie napisze trzymaj się,  ani "że będzie dobrze", niczego nie doradzę, ale tak  po ludzku współczuję, bo tylko  tyle mogę. 

  • Upvote 1
Posted

Pojechaliśmy dzisiaj na Cmentarz do Ozzulka ,

Zawiozłam lampkę i piłeczkę . Dopiero dzisiaj zobaczyłam jak pięknie niektóre miejsca pochówku są zrobione . My dopiero będziemy działać , też będzie miał miło . Sąsiadem Ozzulka jest Brutusek , odszedł w sierpniu w wieku 12 lat , labcio , byli dziś u niego jego ludzie , pan , pani i młodszy pan .... Rodzina taka jak nasza ... no i po przywitaniu , co ... łzy , i nikt się nie wstydził .

Jest mi lżej , ze byłam , zostawiłam światło , bo dla Nas Ozzy jest tak samo ważny jak ludzcy członkowie rodziny .

Kocham tego mojego Ziutka , kocham cały czas .

  • Upvote 1
Posted

Strata boli fizycznie, coś ciśnie w środku, odbiera pełnosprawność, niszczy rytm dnia, to koniec znanego, a początek życia  bez tego co było codziennością. Każdy ślad, który sie zauważa boli, miska, chodniczek, kocyk, obroża, cały osprzęt  jak magnes ciągną do Przyjaciela. Boli zapach,  początkowo jeszcze mocny, potem ulatujący. Piłeczki, gryzaki, ruszają lawinę wspomnień, dni zwyczajnych, a tak teraz  niezwykłych, spacerów banalnych, a jednak wyjątkowych. Łzy lecą jak z automatu, jest bunt, brak przyzwolenia na odejścia, bo jak można pozwolić odchodzić Przyjacielowi? Na spokojnie, na racjonalnie? No ale jak,skoro tak  boli. Codziennie  rytuały nie wygaszają sie z dnia na dzień,  schematy dalej  siedzą w głowie , mózg nie koduje tak szybko. Sama łapałam  się na sypaniu karmy do miski, na zamykaniu drzwi, na cichym otwieraniu lodówki, na całokształcie starego życia. No i wszędzie widziałam psy, każdy szedł z psem, wszędzie były, tylko mojego już nie było. Spotykałam tych samych ludzi co zawsze na spacerach, pytali co się stało, gula w gardle rosła.

No i tak jest chyba zawsze, obojętnie na ile chcę sobie wytłumaczyć racjonalnie, zdroworozsądkowo nie potrafię tak do końca na chłodno, odejście starego życia  burzy ład, po co ta zmiana skoro było nam tak dobrze?

 

Widok fot na początku to dramat, po latach dobre wspomnienia i to myślenia, że mogłam inaczej, lepiej więcej,  rozsądek igra z emocjami.

Ta droga jest bardzo samotna, każdy inaczej sobie z tym wszystkim radzi,   jedyne co mnie zawsze pionuje, to  świadomość  faktów, że zawsze tak się kończy nawet najwspanialsza Psia przyjaźń nie jest na zawsze, ale za to jest w tym jakiś magiczny klimat, jakiś cel, sens.

Takie pisanie nie pocieszy, nie podniesie na duchu, to bardziej  solidarność  osób które też są po stracie i odpierają ten ból w sposób świadomy i bardzo dobrze znany.

Nie napisze trzymaj się,  ani "że będzie dobrze", niczego nie doradzę, ale tak  po ludzku współczuję, bo tylko  tyle mogę. 

i jest dokładnie jak piszesz :( , dziękuję za te słowa

dokładnie o tą solidarność ludzką bardzo teraz chodzi , wsparcie

 

 

 

Alu... :(

Jestem. Tylko tyle mogę...

 

dziękuję Ci Kasiu ... uwierz , to naprawdę pomaga , ze Ktoś jest , bo sama wiesz jak to jest :(

 

  • Upvote 1
Posted

Niestety wiem...

Jak pewnie większość z nas :(

Pamiętam też jak wchodziłam do białasowej galerii i jaką ulgą (i wsparciem zarazem) było to, że tam jesteście...

Tym bardziej się nigdzie nie wybieram!

  • Upvote 1
Posted

Niestety wiem...

Jak pewnie większość z nas :(

Pamiętam też jak wchodziłam do białasowej galerii i jaką ulgą (i wsparciem zarazem) było to, że tam jesteście...

Tym bardziej się nigdzie nie wybieram!

ja często zaglądałam do Was i teraz Tutaj ....nie pisząc , najważniejsza dla Mnie jest obecność Kogoś kto tak samo czuje

 

Przytulam.
Rok temu straciłam dwa psiaki, w niecałe 1,5 miesiaca.

 

współczuję :(
 

Posted

Alicjo, weszłam na wątek Twojego Ozzulka przez banerek, który znalazłam u Bazylka... :(

Bardzo Ci współczuję, bo przecież wiem jak prawie Wszyscy tu, co znaczy śmierc kochanego psiaka...

Pozdrawiam Cię i życzę dużo siły.

Spotkasz się kiedyś ze swoim Przyjacielem...

Posted

My też jesteśmy z Tobą.....

dziękuję

 

Alicjo, weszłam na wątek Twojego Ozzulka przez banerek, który znalazłam u Bazylka... :(

Bardzo Ci współczuję, bo przecież wiem jak prawie Wszyscy tu, co znaczy śmierc kochanego psiaka...

Pozdrawiam Cię i życzę dużo siły.

Spotkasz się kiedyś ze swoim Przyjacielem...

dziękuję

 

to tutaj mogę wypłakać i wypisać swój żal , bo tutaj są ludzie którzy przeżywają to samo ...

 

Dziś minął tydzień .... tylko 7 dni , a Nam raz  wydaje się , ze to już kawał czasu , a za chwilę , że było to wczoraj :( .

Na każdym kroku brakuje Ozzulka , wracam z pracy i nie mam gdzie iść , z kim ....na spacer :( , nikt nie wita mnie przy drzwiach , nikt nie robi kontroli torby , nikt nie zgłasza się do kuchni ........... pustka

  • Upvote 1

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...