Jump to content
Dogomania

Poznań - weterynarze bez skrupułów :(


zmitrukiewicz

Recommended Posts

[quote name='MateuszCCS']
Nasza psica tez jest za 0 zl :lol: Choc w ogolnym rozrachunku (leczenie) wyszla drozej niz z najlepszej hodowli :lol: [/quote]
To podobnie jak z moją... ale i tak wyszłaby taniej niż Wasza ;)

[quote]A co do brania kasy za konsultacje - powiem tak - wet wykonal usluge, wiec ma prawo. To ile wezmie i czy wogole wezmie - zalezy juz od jego podjescia marketingowego ;) Generalnie - nie pobieranie kasy za konsultacje nalezy traktowac jako "promocje" i zachecanie do korzystania z uslug danej lecznicy / weta , a nie jako cos , co nam sie [b]nalezy[/b]. I tyle[/quote]
I tu się zgadzam w całej rozciągłości. Weci często nie biorą za konsultację od swoich stałych klientów, bo to właśnie taka promocja, coś w rodzaju "karty stałego klienta" ;)
Takie dyskusje o zdzierstwie wetów, prowadzą do tego, że wet boi się zaproponować jakiekolwiek badanie, czy droższy lek, żeby nie być oskarżonym o zdzieranie.
I jakoś zupełnie nie interesuje mnie jakimi samochodami jeżdżą moi weci, pracują, uczciwie zarabiają, niech sobie jeżdżą mercami (muszę zapytać pani wet czym jeździ :hmmmm: )

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 130
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Za poradę płaci się jak najbardziej ponieważ wchodzi ona w zakres świadczeń lekarskich-tak weterynaryjnych jak i w przypadku leczenia ludzi. W cenniku można przeczytać -porada lekarza ogólnego:tyle i tyle, porada specjalisty: tyle i tyle.
Lekarze-również weterynarii są nie tylko od wykonywania zabiegów ale i od udzielania porad. Na tym między innymi polega ich zawód.

Link to comment
Share on other sites

vet też czlowiek i z czegos zyć musi. Placi za lokal, prąd, srodki czystosci zeby w gabinecie było ładnie itp itd
u nas w lecznicy sprawa wyglada nastepujaco:
jesli ide tylko o cos spytac albo tylko cos pokazac (np.po operacji co tydzien bylam na sprawdzaniu czy juz lapka dobrze sie rusza) to wtedy vet nie bierze ani grosza
a jesli ide bo jest na przyklad przeziebiony to place za lekarstwo i za konsultacje.
i moim (podkreslam tylko moim) skromnym zdaniem - tak jest ok.
A ja ciezki przypadek jestem bo mam zawsze 100 pytan :evilbat:
Zreszta ani grosza wydanego nie zaluje bo kazdy lekarz w lecznicy pamieta jak moj pies sie nazywa i co mu dolegalo nawet bez zerkania w kompa.
Raz byłam u veta ktory ciagle zapominal ze moj pies to nie suka i mylalam ze mu zdzielę
Więc jesli ktoś wart jest kasy za samą nawet poradę bo jest kompetentny i słucha co do niego mówię to chętnie mu zapłacę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='coztego']Takie dyskusje o zdzierstwie wetów, prowadzą do tego, że wet boi się zaproponować jakiekolwiek badanie, czy droższy lek, żeby nie być oskarżonym o zdzieranie. [/quote]

Ojjjj ale napewno nie u nas na Bemowie :roll: Po 13 latach "wiernosci", leczenia u nich 3-4 psow, kota, chomika etc nadal zdzietaja ze mnie 25 zl za zaswiadczenie na wystawe- generalnie moglabym przyjsc po ten swistek nawet bez psa, bo jeszcze nigdy go nawet nie dotkneli :roll:

PS Ostatnio dowiedzialam sie, ze konsultacja u dr.Janickiego kosztuje 150 zl :o

Link to comment
Share on other sites

Wolfi i dalej sie z Toba nie zgadzam, (czytaj o dentystach).

Lekarz pierwszego kontaktu (przynajmniej mój z pod Poznania) za wizyte prywatna w sprawach ludzi bierze 25 zł i często trwa taka wizyta z 15 do 30 min. Czy uważasz że porada lekarska powinna być traktowana na równi z weterynaryjną ??

Chyba kpisz !!!

Weterynarze zarabiaja kupe kasy na lekach i nikt mi nie powie, ze tak nie jest. Wiec za sama porade jesli biore lekow za 100 zł z czego okolo 40zł jest dla weterynarza czystym zarobkiem, to nie powinien wziąść za porade 25 zł.
Wielu dobrych weterynarzy nie bierze kasy za porade !!! Najlepszym przykładem jest gabinet przy Akademi Rolniczej w Poznaniu gdzie pracują lekarze weterynarii z ukończonymi doktoratami i nigdy nawet za pierwszym razem nie biorą pieniędzy za samą poradę. Co innego zabiegi i leczenie.

Pozdrawiam
Marek

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam okazję poznać dobrze weterynarzy z dużego miasta i z małego. Ci z dużego za każdym razem brali za poradę pieniądze (od 10 do 25 zł), ci z małego nie wszyscy. W mojej miejscowości (niecale 30 000 mieszkańców) wszyscy weterynarze mają domy, przynajmniej dwa samochody a ich żony nie pracują. I chwała im za to. Jeśli pracuja i zarabiają to czemu nie. Ale uważam, że nie powini brać pieniędzy za to, że popatrzyli na psa i zmierzyli temperaturę, po czym karzą często przyjsć za dwa dni. Inna sprawa, gdy psa operują, faktycznie leczą (czyli maja pieniądze i z leków i z tego, że przy okazji klient cos dla psa kupi, bo zwykle tak jest i z badania), pobieraja próbki. Jestem bardzo często u weterynarza i nie wyobrażam sobie, żeby za każdym razem wet brał ode mnie 25 zł za zmierzenie temperatury co wszystko łącznie zajmuje mu 5 minut. Na szczęście nasz wet nie bierze. Koszty leczenia psa i tak sa zwykle wysokie. Podobnie trafia mnie cos... jak ide do lekarza po receptę, po którą muszę iść regularnie co kilka miesięcy i szanowny pan lekarz inkasuje ode mnie za każdym razem 50 zł, za wypisanie kilku papierkow. Ja MUSZĘ kupić te leki a on nie musi brać tyle kasy za głupi świstek.

Link to comment
Share on other sites

[quote]a jesli ide bo jest na przyklad przeziebiony to place za lekarstwo i za konsultacje.
i moim (podkreslam tylko moim) skromnym zdaniem - tak jest ok. [/quote]

rozumiem, ze wtedy idziesz z psem prawda?? to calkiem co innego. My tu chyba mowimy o totalnie innych sytuacjach. Jesi w chodze z psem do gabinetu to juz to dla mnie nie jest konsultacja, a wizyta. Konsultajca jest wtedy gdy ide cos skonsultowac, zapytac, upewnic sie itp. Rok temu chcialam sie dowiedziec ciut wiecej o padaczce u swojego psa, o padaczce ogolnie, bo bylam juz zalamana. Za chwilke rozmowy wynik 15 zl...A mi taka rozmowa naprawde byla potrzebna, jakos w tej sytuacji nie potrafilabym brac kasy

Link to comment
Share on other sites

Skoro twoj znajomy leczy sam swoje zwierzeta to po co tak sie burzysz-sam lecz psy. Chyba mniej inteligentny od niego nie jestes. Poza tym nie spotkalam sie jeszcze z tym-a znam wiecej niz 3 weterynarzy-zeby ktorys szczepil psa i doliczal sobie wizyte. Moze poprostu zle trafiles. A ze doliczaja marze do szczepionki-a myslales ze beda szczepic za tyle za ile kupuja szczepionke? Nie zartuj sobie, kazdy musi z czegos zyc. Za zwykla porade czy odpowiedz na pytanie jeszcze od nikogo nie wzielam pieniedzy, ale jak przychodzi wlasciciel z psem zeby skontrolowac czy wszystko w porzadku, badam psa, daje jakies zalecenia zajmuje mi to ok. 15-20 min to biore pieniadze za wizyte i mysle ze jest to ok. Nie sa to zawrotne sumy o jakich piszesz. A ty jadac do klienta zeby np zainstalowac jakis program ktory on sam sobie kupil nie bierzesz pieniedzy?? Pozdrawiam-Zdzierca

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem to ile biorą weterynarze za swoje usługi to jest akurat najmniejszy problem. Najgorsze jest to, że tak wielu jest wetów niekompetentnych, niedouczonych, z niewłaściwym podejściem do zwierzaków, błądzących po omacku przy stawianiu diagnozy i aplikowaniu leków. I dlatego nazwiska tych najlepszych rozchodzą się wśród psiarzy drogą pantoflową - niestety efekt jest taki, że w lecznicach tych super wetów często jest po prostu oblężęnie i trzeba bardzo długo czekać. Tak więc nie myślmy o pieniądzach - prośmy niebiosa o dobrych weterynarzy - po prostu.

Link to comment
Share on other sites

Do autora tematu-
wiesz co z twoich postow przebijaja jakies kompleksy. Liczysz ludziom pieniadze, wymieniasz marki aut-smieszne...Jesli wiedziales jaki to intratny zawod to moze trzeba bylo studiowac weterynarie, a nie teraz wyliczac ile maja i czym jezdza. To chyba ich prywatna sprawa. Poza tym jesli tak dokladnie wiesz jakie sa marze, ile zarabiaja miesiecznie to moze powinienes tez wiedziec ile kosztuje wyposazenie lecznicy?? Lekarz "ludzki" pierwszego kontaktu ma w gabinecie kozetke, biurko, sluchawki i bloczek recept. Placisz za wizyte, potem za badania a na koncu za leki. Dodaj sobie.Absolutnie nie chce umniejszac roli lekarzy, ich kompetencji-to tylko przyklad z zycia wziety. W weterynarii na biurku i lezance niewiele zdzialasz. Poza tym takim gadaniem wlasnie obnizasz poziom leczenia-lekarz bedzie unikal badan, stawial diagnozy na oko, zeby nie byc posadzonym o to ze zdziera pieniadze z klientow. A ucierpia na tym psy. Zastanow sie zanim znow zaczniesz wylewac zale-pies to nie obowiazek. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Do autora tematu-
Chyba nie wiesz na czym polega praca lekarza, tak od ludzi jak i od zwierząt. Udzielają porad, konsultacji, wykonują zabiegi.
I żeby wykonywać zabiegi, udzielać konsultacji i porad trzeba mieć WIEDZĘ i umiejętności. I za to się PŁACI.
Zawsze możesz sobie kupić książkę i poczytać sam i udzielić sobie porady itd. Może będzie taniej...

Link to comment
Share on other sites

agawet i to wlasnie ciagle mi chodzi - wydaje mi sie, ze niektorzy mieszaja pojecia...albo roznie to nazywamy.

[quote]Za zwykla porade czy odpowiedz na pytanie jeszcze od nikogo nie wzielam pieniedzy,[/quote]

i to uwazam jak najbardziej za sluszne

[quote]ale jak przychodzi wlasciciel z psem zeby skontrolowac czy wszystko w porzadku, badam psa, daje jakies zalecenia zajmuje mi to ok. 15-20 min to biore pieniadze za wizyte i mysle ze jest to ok.[/quote]

jest ok, bo to juz wizyta - wizyta z psem i tu jak najbardziej sie zgodze.

Czyli mam pierwsza sytuacje - konsultacja nie bierzemy kasy, druga sytuacja wizyta - bierzemy kase. Dla mnie konsultacja to konsultowanie sie z wetem, czyli rozmowa czy tez wlasnie odp na nasze pytanie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmitrukiewicz']Najlepszym przykładem jest gabinet przy Akademi Rolniczej w Poznaniu gdzie pracują lekarze weterynarii z ukończonymi doktoratami i nigdy nawet za pierwszym razem nie biorą pieniędzy za samą poradę. [/quote]O ile się nie mylę, Akademia Rolnicza jest instytucją państwową, czyli opłacaną przez podatników. Jej pracownicy są na państwowych pensjach. Klinika nie musi na te pensje zarabiać. Siedziba, sprzęt jest również opłacany z funduszów społecznych w celu szkolenia studentów.

Zupełnie inaczej jest z kliniką prywatną - tutaj każdy wydatek - od szkoleń pracowników poprzez zwóz śmieci - jest punktem w budżecie. Pensja weta jest jednym z tych punktów, raczej rzadko najwyższym. Porady nie są "jednym" z obowiązków wetów - są głównym obowiązkiem, bowiem większość chorób nie wymaga zabiegów, a wiele nie wymaga też leków - tylko porady. Weci z tego właśnie żyją.

Przekonanie, że porady powinny być za darmo jest zjawiskiem dosyć osobliwym. Nie spotkałam się z nim przed przyjazdem do Polski. :roll: W Stanach słyszałam taki dowcip: koleś przywozi auto do naprawy, mówi, że coś stuka. Mechanik słucha, po czym bierze młotek, przymierza się i uderza w podwozie. Stuk natychmiast zanika. Mechanik żąda za to 100 dolarów. Właściciel protestuje "ależ Pan przecież nic ne zrobił, ja też mogłem tak młotkiem uderzyć". A na to mechanik "tak, ale Pan nie wiedziałby, dokładnie gdzie należy uderzyć".

Ekonomia wolnorynkowa polega na tym, że każdy może sobie iść po usługi gdzie mu się podoba. Jeśli ktoś uważa, że jego wet powinien jeździć maluchem, a nie mercedesem, to nikt go nie zmusza, żeby chodził do weta jeżdżącego mercedesem. Oczywiście ja nie wierzę, że marka auta jednoznacznie świadczy o zarobkach, ale to inna sprawa.

I jeszcze podam jeden przykład, bo akurat dzisiaj byłam u prywatnego lekarza "ludzkiego". W piątek wieczrem zerwałam więzadło w kolanie. Poszłam do specjalisty-traumatologa. Weszłam do gabinetu i powidziałam "Panie doktorze, zerwałam więzadło poboczne środkowe w kolanie". Lekarz zbadał kolano i potwierdził diagnozę. Trwało to może 15 minut, a kosztowało (w jednej z lepszych klinik w Warszawie) 120 zł. Nie czuję się "zdarta" - a wiecie, dlaczego? Bo ten doktor leczy mój uraz tak, jak się to leczy na zachodzie - bo jeździ na konferencje, zna angielski i jest na bierząco. Przy nowoczesnym leczeniu, powinnam być jak nowa w 3 miesiące. A dwa lata temu, moja znajoma miała ten sam uraz i wsadzili ją w gips - niewątpliwie tańszy od imobilizatora. Rok później ciągle miała problemy. W Stanach, zerwanych wiązadeł nie wsadza się w gips od 40 lat, bo wiadomo, że skuteczne leczenie wymaga natychmiastowego rozpoczęcia fizjoterapii. Ale podejrzewm, że znajomą leczył pracownik służby zdrowia, który nie zdzierał, bo był na państwowej pensji, ale który za to ciągle leczył tak, jak go nauczyli za PRLu. Dzięki, ale to nie dla mnie.

Drożej nie koniecznie znaczy lapiej. Ale w moim doświadczeniu, taniej rzadko kiedy znaczy lepiej. Nieatpliwie są weci, którzy zdzierają, ale ja się jeszcze z takimi nie spotkałam. Natomiast z takimi, co nie mają pojęcia - niestety tak.

Ale to, co mnie cieszy w tym topiku, to że większość dogomaniaków rozumie, na czym polega praca weterynarza, z czego składają się koszty praktyki weterynaryjnej, i że jako klienci - to my mamy wybór. Na wolnym rynku, najgłośniej głosujemy pieniądzem - czyli chodźmy tylko tam, gdzie uważamy, że jesteśmy traktowanie fair, a unikajmy miejsc, które nam nie odpowiadają - czy to przez auta, jakie prowadzą weci :wink: , czy tez - co ja osobiście wolę - przez brak kompetencji bądź sprzętu.

Link to comment
Share on other sites

Poznałam juz kilku wetów i jak dotychczas nikt mi nie wziął pieniędzy za wizytę .Płacę za preparaty , szczepionki ,witaminy ,i duużo rozmawiam.Idąc po coś na kleszcze też zajęłam ok20 min ,a płaciłam tylko za obróżkęKilitix ,dodatkowo po tel.na komórkę do weta ,bo wzięłam za mały rozmiar ,przywiózł mi ją i wymienił/ fakt ze mieszka w bloku obok ale nie musiał/.

Link to comment
Share on other sites

A ja mam to szczęście że mam w Inowrocławiu klinike gdzie są super weci i nigdy nie skasowali nas za wizyte ani grosza.Myśle jednak,że to jest mądra polityka-mają mase klijentów i każdy jest zadowolony.A swoje itak na mnie już zarobili.Ja jestem zadowolona,bo nie czułam sie oszukana tam nigdy i myśle że oni ze mnie jako klijenta też.
Drugi przykład-bliżej mnie jest inny wet,u którego właściwie nigdy nie trzeba czekać,bo gabinet świeci pustkami.Kupiłam Bonka i mialam zepsute auto,a do tej pierwszej kliniki mam spory kawałek i poszlam do tej bliżej.Wet obejrzał jego książeczke i powiedzial z oburzeniem-"kto teraz szczepi takimi gównami.." Kazał mi przyjść na drugi dzień,bo musi przemyśleć teraz specjalny program szczepień.. :lol: Skasował mnie rabatowo-bo pierwszy raz 20zł za te mądrości.
Na drugi dzień pojechałam do swojej starej kliniki,gdzie nikt nie miał zastrzeżeń do szczepień Bonka-zresztą sprawdzilam książeczki wszystkich psow i wszystkie mają takie same szczepionki.
Bonuś dostał ostatnią porcje i zapłaciłam tylko za szczepienie.
O tym wecie blisko mnie znam też historie pewnej starszej pani,która miała rodzącą suke-były jakieś duże problemy.Przyjechała do niego z tym psem taksówką (mojego kolegi-od niego znam tą historie) prosząc o pomoc.Kobita nie miała kasy ,chciała sie rozliczyć za kilka dni,bo czekała na rente.Wet nie udzielił pomocy :x Pojechali na Szose Bydgoską czyli do tej gdzie teraz chodze i nikt nie robił problemów.Oczywiście pomogli kobiecie.
Tak,że są weci i weci :wink:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arima']O tym wecie blisko mnie znam też historie pewnej starszej pani,która miała rodzącą suke-były jakieś duże problemy.Przyjechała do niego z tym psem taksówką (mojego kolegi-od niego znam tą historie) prosząc o pomoc.Kobita nie miała kasy ,chciała sie rozliczyć za kilka dni,bo czekała na rente.Wet nie udzielił pomocy :x :[/quote]
I taki wet. jest tak jak w temacie "weterynarz bez skrupułów"
Podobnie zresztą jak odmawiający udzielenia pomocy "weterynarze" (o których mowa była na Psach w Potrzebie) w sprawie Gai.
Natomiast w sprawie opłat za wizytę czy poradę (to są wg. mnie dwie różne sprawy) to jest to sprawa indywidualna i moim zdaniem nie należy po fakcie pobierania lub nie pobierania opłat oceniać fachowości lekarza (ludzliego zresztą też). Faktem jest, że niektórzy mają kasę fiskalną zamiast serca (ale takich ludzi spotykamy w każdym zawodzie) i u nich na ostatnim miejscu jest dobro psa czy kota a na pierwszym dobro własnej kieszeni.
Jeśli chodzi o samodzielne leczenie to jestem zdania,że samodzielnie to można prowadzić profilaktykę (też po konsultacji z wet. )ale leczenie i diagnostykę zostawić w rękach fachowców. Wet. jest naprawde ogromną dziedziną wiedzy i trzeba mieć mało krytyczne podejście do samego siebie, żeby uważać,że wiemy lepiej.
Prawdą natomiast jest, że wet. który widzi naszego psa przez np. 20 minut może zostać wprowadzony w błąd przy stawianiu diagnozy poprzez leczenie na własną rękę (i nie uprzedzeniu o tym) lub pominięciu pewnych objawów (przez nas zlekceważonych - np. fakt złapania kleszcza)przy naszym opisie rozwoju choroby .
Pozdrawiam, i życzę wet. z wielkim sercem dla naszych zwierząt i wyrozumiałością dla właścicieli. Niufa

Link to comment
Share on other sites

Ja jeszcze dodam, że błędne jest myślenie, że wet, który nie bierze za wizytę jest koniecznie "tańszy" czy też "uczciwszy". Jaki pisze arima,

[quote name='arima']nigdy nie skasowali nas za wizyte ani grosza. [...] [b]A swoje itak na mnie już zarobili.[/b]Ja jestem zadowolona,bo nie czułam sie oszukana [/quote] Faktem jest, że ten wet ma te same koszty do pokrycia, co każdy inny i jakoś zarobić musi. Jak już pisałam w innych topikach, widzę np. w Polsce o wiele więcej zastrzyków podawanych przez wetów niż w USA. Często podawane są tu w Polsce tzw. "zastrzyki na wzmocnienie" - co to znaczy - nie wiem, w w Stanach takie nie istnieją. Albo tam medycyna jeszcze tego nie odkryła, albo te zastrzyki "na wzmocnienie" są sposobem na policzenie za wizytę, bo publika przyzwyczajona, że wizyta jest za darmo, a za taki zastrzyk się płaci. No a z czegoś trzeba żyć i klienci muszą być zadowoleni - nikt nie będzie narzekał, że weterynarz wziął kasę za nic, bo przecierz zrobił zastrzyk i pies wyzdrowiał :wink: .

Mój wet bierze za wizyty, ale za to mój pies jeszcze nigdy nie dostał zastzrzyku "na wzmocnienie" :wink: (ani żadnego innego, o ile się nie mylę).

Link to comment
Share on other sites

oj z tymi zastrzykami to faktycznie - jak ide do weta wiem ze bedzie chcial aplikowac zastrzyk ;) ale to on wet nie ja, wiec chyba wie lepiej...jak narazie do weta chodzimy malo i mam nadzieje, ze tak zostanie :)

Link to comment
Share on other sites

Flaire moje nigdy nie dostawały zastrzykow na wzmocnienie :wink: Bardziej chodzilo mi o to,że przy pięciu psach nie sposób tam nie bywać-raz jeden łape skaleczy,raz sie jakiemuś szczepienie kończy,uszka przeczyczyścić...-o to mi chodziło :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arima']uszka przeczyczyścić...[/quote]No widzisz, a niektórzy weci za to nie liczą - o to MI chodziło. Jedni mają w cenniku wizytę, ale za czyszczenie uszu nie liczą, zrobią to przy okazji, a inni - na odwrót. A wychodzi na jedno i ja nie próbowałabym zgadywać, który więcej zarabia.

Link to comment
Share on other sites

:shake: nie sądze ,żeby czyszczenie uszek o jakim znow myślałam było w jakimkolwiek gabinecie gratis-chodzilo mi o oczyszczanie uszu Emi specjalnym aparatem z wodą ,nie o zwykłe wytarcie patyczkiem.
Ale nie ważne,jednak nie uważam ,że na jedno wychodzi :roll: Zaraz spróbuje znależć linka z strony Inowrocławia na temat kilku wetów-nie sądze że tylu ludzi sie myli

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arima']:shake: nie sądze ,żeby czyszczenie uszek o jakim znow myślałam było w jakimkolwiek gabinecie gratis[/quote]Ale ja wcale nie piszę, że jest gratis!!! Tylko że w jednej lecznicy nazwa tej usługi jest "wizyta", a w innej - "czyszczenie uszu". I jak wyraźnie widzę z tej dyskusji, weterynarzowi bardziej się opłaca nazwać to opłatą za czyszczenie uszu niż wizytę, bo pacjent będzie przekonany, że tak wychodzi taniej. :roll: Może Twój weterynarz rzeczywiście jest tańszy - tego nie kwestionuję, bo go nie znam. Ale sam fakt, że nie liczy za wizyty na pewno o tym nie świadczy. To po prostu marketing, który wyraźnie w jego przypadku się sprawdza.

Link to comment
Share on other sites

No i o to mi chodzi-zarabia napewno i napisałam na początku ,że podoba mi sie ich polityka.Niech zarabia i to dużo...
Chciałam tylko wyrazić moją opinie-zgadzam sie z zalożycielem topicu ,że są naciągacze tyle,że nie można wszystkich do jednego wora pakować.
A tych opini z portalu Inowrocławia już niestety nie ma :x a było bardzo duuużo.Chyba w takiej dziurze pazerstwo tego weta nie wyszlo mu na dobre :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arima']No i o to mi chodzi-zarabia napewno i napisałam na początku ,że podoba mi sie ich polityka.Niech zarabia i to dużo...[/quote]I ja tak też to odebrałam i dlatego Cię zacytowałam.

Nie kwestionuję też, że zdarzają się nieuczciwi weci Ale na pewno nie osądzałabym, czy wet "zdziera" czy nie na podstawie tego, czy liczy za wizyty. Jestem przekonana, że przeciętnie ci, którzy nie liczą za wizyty zarabiają z grubsza tyle samo, jak ci co za wizyty liczą. Może pojedyńczy rachunek wygląda inaczej, ale na przeciągu roku jestem pewna, że klient wyda tyle samo.

A piszę o tym głownie po to, żeby spróbować uświadomić osoby, które myślą, że oszczędzają, bo ich wet za wizyty nie liczy. Może rzeczywiście oszczędzają - ale na pewno sam fakt darmowych wizyt o tym nie świadczy.

Link to comment
Share on other sites

Tak jak przedmowcy moge powiedziec, ze sa weci i weci ;)

Dwa tygodnie temu moj pies mial ostre zatrucie. W ciagu 18 godzin biegunki i wymiotow zaczal sie niebezpiecznie odwadniac.
Zabralam psa na SGGW. Tam zostal dokladnie zbadany, zaaplikowano kroplowke, dwa zastrzyki do kroplowki, oraz trzy domiesniowo (ilosc lekow w przeliczeniu jak dla 2,5 kg psa). Calosc wizyty zajela lekarzowi 45 minut.
Koszt 55 PLN.

Kontynuacja leczenia to 5 kolejnych wizyt podczas ktorych pies byl badany, wlacznie ze sprawdzeniem temperatury, oraz podaniem jednego zastrzyku (antybiotyk). Koszt kazdej z tych wizyt to 17 PLN (taki sam koszt w niedziele).

Pol roku temu ten sam pies uszkodzil sobie opuszke przy pazurze. Opuszka bardzo krwawila, ale nie bylo potrzeby szycia. Opatrzenie lapy (dezynfekcja i oczyszczenie z pisaku) w jednej z kabackich lecznic kosztowalo nas 60 PLN. Czas zabiegu wraz z przygotowaniem plynu do dezynfekcji i wpisaniem nas do komputera 10 min.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...