Slomka22 Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Rodzice Maciusia - popieram :) Do wolontariuszek z Przyborówka - obyście nigdy nie zostały zmuszane przez życie do oddania psa do hotelu i nie mówie, że na długo - różnie w życiu bywa i oby nigdy nie zdarzyła Wam się taka przykra sprawa jak z Szafirem stało się w przytulisku. Naprawdę Wam tego nie życzę... Quote
GoskaGoska Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 ręce odpadają - jeśli Ty nie rozumiesz co znaczy wyciągać psa ze schroniska, zeby go hotelować i pojęcia właściciela psa z dogo ,którego wyciąga się ze schroniska i umieszcza w płatnym miejscu, a tu robi się zbiórki finansowe , by pies mógł przebywać bezpiecznie w danym miejscu, to się lepiej nie wypowiadaj, bo po raz kolejny wydajesz sobie sama świadectwo. Ciekawa jest czy p.Wanda wie, w jaki kompromitujący sposób jest broniona przez co po niektórych, chyba sama by się zrobiła czerwona ze wstydu, za wpisy jej obrończyń. dochodzę do wniosku, że jedynie z przytuliska Werona umie pisać w normalny sposób , i choć nie zgadzam się , ze podstawione fakty usprawiedliwiają czyn - to chociaż robi to w sposób kulturalny, może najpierw jej się zapytaj na czym polega dawanie psa z dogo do hotelu nim coś tu napiszesz. A już daję sobie co po niektóre osoby do listy ignorowanych, żeby nie czytać tego co tu piszą, bo kompletnie się idzie załamać jak się patrzy na tok rozumowania. Myślę, ze faktycznie już wszyscy wiedzą co mieli się dowiedzieć i jak została sprawa rozwiązana, w jaki sposób zostało opisane oraz na jakie podstawie Szafir nie żyje. Mi zostaje mieć tylko nadzieję, by całkowicie nie być rozczarowaną postawą p.Wandy, ze jednak żałuje tego co się stało i nim wyda wyrok na jakiegoś psa, to jednak znajdzie trochę czasu na zastanowienie się na tym co robi. rodzice Maciusia tez popieram dlatego już wpisuję niektóre nick do ignorowanych Quote
sylwija Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Rodzice Maciusia - podpisuję się obiema rekami xmartix - śledzę watek, sercem i myślą jestem z Wami, życzę powodzenia w wyjaśnieniu sprawy i wyrazy współczucia z powodu Szafira. Dla mnie jest niepojęte :( że do tego doszło.. Quote
Ajula Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 tak z ciekawości mam pytanie do wolontariuszek pomagających w przytuliskach Pani Wandy: - czy u Pani Wandy są jeszcze hotelowane jakies psiaki, czy był to tylko jeden jedyny Szafir? Quote
Jollyville Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 A tak tez z ciekawości ... czemu Szafirek jechał aż do Przyborówka? Bo tego nie znalazłam w wypowiedziach? [quote name='Ajula']tak z ciekawości mam pytanie do wolontariuszek pomagających w przytuliskach Pani Wandy: - czy u Pani Wandy są jeszcze hotelowane jakies psiaki, czy był to tylko jeden jedyny Szafir?[/QUOTE] Quote
Ajula Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 [quote name='Jollyville']A tak tez z ciekawości ... czemu Szafirek jechał aż do Przyborówka? Bo tego nie znalazłam w wypowiedziach?[/QUOTE] dlatego że przytulisko Pani Wandy jest o wiele lepsze, niż zwykły hotelik wypowiedzi o tym powinny być chyba gdzies na początku wątku Quote
amensalizm Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Zaznaczę tylko na wstępie, ze ja jestem już inne pokolenie niż większość wypowiadających się osób. Ciut młodsze i takie wiecie materialistyczne :D Mnie nie obchodzi czy ktoś ma 300 psów, czy 1000 czy 2. Nie obchodzi mnie czy w przytulisku pracuje1 osoba czy 200. Nie obchodzą mnie godziny pracy, jej wkład w cokolwiek, zaangażowanie. Nie. Kasa szła co miesiąc? Tak, szła. No to psi obowiązek miał podmiot pobierający płaty opiekować się psem. I nie ma tu znaczenie kogoś dobra czy zła wola. Pies nie był na łasce tej pani. Nikt nie wrzucił go tam przez kraty. Była niespisana (nad czym bardzo ubolewam) umowa i koniec kropka. Nie radzicie sobie ze swoimi zwierzętami? To oddajcie, sprzedajcie, a przynajmniej nie bierzcie nowych! A nie robicie jakieś stada nad którymi nie panujecie. Nie umiecie pomagać? nie pomagajcie. Myślice dlaczego Szafir nie zamieszkał na DT, u którejś wrocławskich wolontariuszek? Bo go nie lubiły? Bo bały się jego agresywnej duszy? Nie bo nie mają zamiaru brać tyle psów by nad nimi nie panować. I chwała im za to. Uwielbiam ludzi, któryż się tłumaczą z zaniedbania, że czasu nie mieli bo zwierząt mają tyle. Czekam na urocze pisemko "zgoda na eutanazje" z podanym powodem i podpisem właściciela, który nie był właścicielem. PS. Ja jak się okazało niedawno :) Jestem właścicielką agresywnego psa. Pokazałbym wam jak wygląda prawdziwe pogryzienie, przez takie maleństwo jak spanielek :D Krew tryska a razy są na prawdę głębokie :D. Ale niestety nie mam zdjęć. Pies pogryzł 3 osoby i 2 psy. Tak go sobie zsocjalizowałam to tak mam. Quote
pogryziona Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Ten kto nigdy nie przeżył tego co ja nie jest chyba w stanie zrozumieć co czuję …boję się każdego większego psa, nie jestem w stanie dalej pracować u pani Wandy … mam nadzieję że czas tu pomoże … pierwszej nocy po zdarzeniu w ogóle nie zmrużyłam oka, nikt kto był obecny przy tym - nie spał … potem mieliśmy koszmary, ja mam do dziś … pierwszy raz w życiu pies mnie tak zaatakował i nie chciał odpuścić, cały czas atakował ... koszmar ale to co przeczytałam na wątku tez jest straszne, jak osoby w ogóle nie znające faktów mogą tak pisać – to straszne – oczerniają innych, których w ogóle nie znają, pracuję dla pani Wandy już rok, nie jestem pierwszą lepszą osobą z ulicy, mam doświadczenie z psami nie tylko w Przyborówku … jak można takie rzeczy pisać? Opiszę całe zdarzenie i nigdy więcej nie chcę do tego wracać, chcę zapomnieć o tym ataku, to było koszmarne … a wy nie macie o tym pojęcia zaczęło się tak, jak zwykle poszłam po psa, który miał być poddany operacji, prowadziłam go na smyczy, weszłam z nim do kojca, przez który wchodzi się do schroniskowego gabinetu wet. Jak wchodziliśmy już przez furtkę - Szafir zaczął gryźć smycz. Gdy zamknęłam kojec puściłam smycz, Szafir także puścił smycz i chwycił mnie za lewy bok na wysokości pasa, wystraszyłam się zdjęłam szybko jedną bluzę, myślałam że on zainteresuje się tą bluzą i mnie zostawi w spokoju. Zaczęłam oddalać się od niego uciekając w kierunku gabinetu lecz Szafir poszedł za mną, gryząc mnie po nogach, rozszarpał mi spodnie na strzępy. Lekarki widziały, że jest cos nie tak, ciągnęły mnie za ręce, a pies w swoją stronę za spodnie. Udało mi się dotrzeć do gabinetu, a Szafir wskoczył za mną, rzucił się na mnie gryząc w lewe ramię, wtedy lekarka ściągnęła go ze mnie i próbowała trzymać za kark i przyduszać do podłogi, widziałam że pies jest silniejszy i też go chwyciłam jakoś za szyję i uszy i przydusiłam do podłogi, on cały czas się wyrywał i chciał gryźć. Druga lekarka stała zamurowana, nagle ocknęła się i próbowała podać psu zastrzyk uspokajający. Trzęsły jej się ręce, pies się wyrywał więc chyba wiele nie podała. Czułyśmy z lekarką, że słabniemy, ja już nie mogłam utrzymać rąk … myślałam tylko wtedy jak bardzo będzie mnie boleć, jak mnie będzie gryźć, jak wyrywać będzie części ciała, a ja nie dam mu rady … pierwszy raz w życiu poczułam że mogę umrzeć … strasznie bałam się tego … nagle lekarka wzięła jakoś Szafira za sierść i wypchnęła z kojca. Do dziś nie wiem skąd wzięła siły. Zamknęła drzwi i myślałyśmy, że już po koszmarze, a pies zaczął rzucać się na drzwi, chciałyśmy przesunąć szafkę z lekami, ale nie dawałyśmy rady, przystawiłyśmy stół do drzwi i „modliłyśmy się”, aby drzwi wytrzymały te ataki. Po dłuższej chwili hałasy ustały… Szafir zagryzłby mnie lub tak mocno pogryzł, że leżałabym teraz w szpitalu gdyby nie pomoc lekarki; nie wiem co w niego wstąpiło; w kojcu był ok, z tym ze do kojca się wchodzi karmi, leje wodę, sprząta i wychodzi... on zawsze w kojcu namiętnie zajmował się jakimś kamieniem. Nigdy nie spotkałam się z psem, który tak „zafascynowany” był jakaś rzeczą (zabawką, piłką czy kamieniem). Wiele psów bawi się piszczałkami lub piłeczkami, ale nie tak jak Szafir. Zresztą ja tylko w weekendy wchodzę do kojcy, gdy nie ma innego pracownika. Szafira przeprowadzałam dwa razy w schronisku gdy zmieniany był mu kojec przy gruntownych porządkach, nigdy nic się nie wydarzyło złego. Jeśli chodzi o kaganiec to miałam uszykowany na płocie w kojcu przed gabinetem, zawsze zakładamy kaganiec przed podaniem leków, zastrzyków. Gdy weszłam z Szafirem do kojca wiedziałam, że mam mu założyć kaganiec, ale nie zdążyłam. Po tym całym zajściu następnego dnia: straszne bolały nas: wetkę i mnie- palce u rak - od tego trzymania psa z całej siły; on nie chciał odpuścić... atakował cały czas.. nie wiem czemu. Gdyby mnie ugryzł raz czy dwa, spoko (zdarzało się: nie jestem młodą „siksą” i mam już trochę doświadczenia z psami), przecież się zdarza, ale on ściągnął ze mnie bluzę, odchodziłam od niego, myślałam ze odpuści, potem darł spodnie, gryzł po nogach, odchodziłam w stronę gabinetu, on za mną, w gabinecie przyparł mnie do ściany, to była masakra... gdyby nie wetka nie poradziłabym sobie z tak dużym psem ...wtedy pani Wanda odpowiadałaby za śmierć pracownika Szafira przewieziono na Grunwaldzką w Poznaniu na badania, nikt mi nie odcinał głowy ... procedury są takie ze jeżeli pies ugryzie niegroźnie, to jest na obserwacji 14 dni (tak już było jak mnie pies chwycił: kiedyś spaniel czy Luna), każdy może się wkurzyć, ale jak chce zagryźć ... proszę przeczytać Ustawę o ochronie zwierząt art. 33 pkt 4 [FONT="]Strasznie mi przykro z tego powodu, że pani Wanda którą wiele osób zna, jest po pierwsze ostatnia do usypiania, a po drugie poświęciła wszystko: pieniądze, życie, siły, zdrowie dla zwierząt i jaką ma od Was nagrodę …stres i bóle serca … ciekawe która z osób tak się wielce wypowiadających na wątku - zajmie się wszystkimi psami które pani Wanda ma pod opieką, gdy jej się coś stanie ??? [/FONT] Quote
amensalizm Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 [QUOTE]Zamknęła drzwi i myślałyśmy, że już po koszmarze, a pies zaczął rzucać się na drzwi, chciałyśmy przesunąć szafkę z lekami, ale nie dawałyśmy rady, przystawiłyśmy stół do drzwi i „modliłyśmy się”, aby drzwi wytrzymały te ataki. Po dłuższej chwili hałasy ustały… [/QUOTE] To mnie rozwaliło na łopatki. Z jakiej racji uśpiliście nie swojego psa, co? Boże co by było gdybyście cie się zajmowali dużymi zwierzętami. Każdego ogiera byście "spacyfikowali" Quote
Guest Elżbieta481 Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Witaj pogryziona-czyli z Twego wpisu wynika,że niczego nie wiemy,a co Ty wiesz o nas?O naszych bólach serca wywołanych śmiercią Szafira?Co wiesz co psach uratowanych przez ludzi się tu wypowiadających?A jaką to nagrodę ma opiekun Szafira niegodny by go poinformować o zajściu z psem?Co wiesz o naszym poświęceniu,że tak się wypowiadasz?A Ty co tak bronisz p.Wandy zajmiesz się naszymi psami jak nas zabraknie?:angryy: A ja z racji mojego wieku coś Tobie zaproponuję-poczekaj na odpowiedż na pisma i wtedy pouczaj ludzi co psami się zajmują lata.Powiesz p.Wanda też-my również.Pani Wanda nie jest jedyna co dla psów wiele poświęciła.Elżbieta Quote
pinkmoon Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Współczuję pogryzienia. Nikt nie mówi przecież, że nic się nie stało. Niemniej jednak przy całym zrozumieniu Twoich przykrych przeżyć, nadal nie jest to wytłumaczenie dla natychmiastowego uśmiercenia psa. Odsyłasz nas do ustawy, która mówi, że w przypadku braku zgody właściciela na eutanazję, psa ,decyzję może podjąć lekarz weterynarii. No cóż, jeśli dla was brak zgody właściciela wynika z tego, że nikt tego właściciela NIE ZAPYTAŁ o zgodę, to gratuluję logicznego myślenia... Quote
Ewa i flatki Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Współczuję pogryzienia ale błyskawiczna decyzja o eutanazji, podyktowana emocjami kojarzy mi się z - częstym na polskiej wsi - użyciem siekiery do spacyfikowania psa, który ugryzł. Tutaj był wet ze strzykawką ... Quote
ulvhedinn Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 Pogryziona, powiem wprost i brutalnie- pies tych rozmiarów gdyby chciał Cię zagryźć, to by zagryzł. Z psami mam do czynienia od ładnych "paru" lat i widziałam naprawde poważny atak psa i jego konsekwencje. I powiem tak- te ślady to nie są ślady ataku w celu zabicia. Nie ma ran szarpanych, ale proste ukąszenie (jedno!) i trochę siniaków. Atak na poważnie juz po pierwszych capnieciu skończyłby sie szyciem, albo wyrwanym kawałkiem ciała. Gorzej wyglądałam po "starciu" z dzikim, kilkutygodniowym kociakiem u weta....... Quote
Koperek Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 [quote name='pogryziona'] Zaczęłam oddalać się od niego uciekając w kierunku gabinetu[/QUOTE] I tak zachowuje się osoba "nie pierwsza lepsza z ulicy"??? Jakie Ty masz doświadczenie dziewczyno w opiece z obcymi psami??? Ile lat, gdzie i kiedy??? Bo nawet dzieci w przedszkolu wiedzą, że nie wolno odwracać się od psa plecami!!! [quote name='pogryziona'] lecz Szafir poszedł za mną, gryząc mnie po nogach, rozszarpał mi spodnie na strzępy[/QUOTE] Czyli normalna reakcja psa!!! Masz pogryzione nogi, czy spodnie??? [quote name='pogryziona'] Lekarki widziały, że jest cos nie tak, ciągnęły mnie za ręce, a pies w swoją stronę za spodnie. Udało mi się dotrzeć do gabinetu, a Szafir wskoczył za mną, rzucił się na mnie gryząc w lewe ramię, wtedy lekarka ściągnęła go ze mnie i próbowała trzymać za kark i przyduszać do podłogi, widziałam że pies jest silniejszy i też go chwyciłam jakoś za szyję i uszy i przydusiłam do podłogi, on cały czas się wyrywał i chciał gryźć. Druga lekarka stała zamurowana, nagle ocknęła się i próbowała podać psu zastrzyk uspokajający. Trzęsły jej się ręce, pies się wyrywał więc chyba wiele nie podała. Czułyśmy z lekarką, że słabniemy, ja już nie mogłam utrzymać rąk … myślałam tylko wtedy jak bardzo będzie mnie boleć, jak mnie będzie gryźć, jak wyrywać będzie części ciała, a ja nie dam mu rady … pierwszy raz w życiu poczułam że mogę umrzeć … strasznie bałam się tego … nagle lekarka wzięła jakoś Szafira za sierść i wypchnęła z kojca. Do dziś nie wiem skąd wzięła siły. Zamknęła drzwi i myślałyśmy, że już po koszmarze, a pies zaczął rzucać się na drzwi, chciałyśmy przesunąć szafkę z lekami, ale nie dawałyśmy rady, przystawiłyśmy stół do drzwi i „modliłyśmy się”, aby drzwi wytrzymały te ataki. Po dłuższej chwili hałasy ustały…[/QUOTE] Przecież to jest jakaś parodia!!! To brzmi, jak WSTĘP do "SZCZĘKI 3" czy coś w tym stylu. Psu nagle nie odpieprza, skoro PRZEZ TAK DLUGI CZAS ZACHOWYWAŁ SIĘ NORMALNIE, JAK PIES!!! [quote name='pogryziona']on zawsze w kojcu namiętnie zajmował się jakimś kamieniem. Nigdy nie spotkałam się z psem, który tak „zafascynowany” był jakaś rzeczą (zabawką, piłką czy kamieniem). Wiele psów bawi się piszczałkami lub piłeczkami, ale nie tak jak Szafir.[/QUOTE] A jaki do cholery ma to związek z całą sprawą??? PRÓBUJESZ ZROBIĆ Z PSA WARIATA, BO SAM SIĘ BRONIĆ NIE MOŻE- ....JUŻ NIE MOŻE!!! Poza tym nie ma dwóch takich psów, które bawiłyby się TAK SAMO- każdy bawi się inaczej![/QUOTE] [quote name='pogryziona'] Szafira przeprowadzałam dwa razy w schronisku gdy zmieniany był mu kojec przy gruntownych porządkach, nigdy nic się nie wydarzyło złego.[/QUOTE] Niemożliwe ;) [B]Piszesz, że "nie jesteś młodą siksą", ale boję się pomyśleć, jakbyś miała zaprowadzić np. agresywnego asta lub rotta do uśpienia bez kagańca?!?! bo Szafirek przy nich to MAŁE BOLO, kochana!!![/B] :shake: Quote
ma_ruda Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 [quote name='Jollyville']Wam się wszystkim łatwo mówi, a pseudo właściciel uważa, że wystarczy iż płaci; a jak płaci to wymaga, a kontaktu z psem nie potrzebuje - fajny właściciel. Gratuluję właścicielowi zdrowego poczucia własności. Oby więcej takich klepiących w klawiaturę właścicieli.[/QUOTE] Jollyville, do hotelu oddaje się psa wtedy, gdy własciciel nie może mu przez pewien czas zapewnić osobiście opieki, bo np. wyjeżdża. Tak więc większość właścicieli hotelowanych psów nie odwiedza ich niezależnie od tego jak bardzo tego kontaktu z psem potrzebują czy nie potrzebują i czy mają zdrowe czy chore poczucie własności. Natomiast zapwene większość pozostawia w hotelu "namiary" na siebie, po to żeby w razie problemów można było sie z nim skontaktować. Jestem pewna, ze gdyby historia Szafira zdarzyła się w prawdziwym hotelu, to jego właściciel nie odważyłby się uśpić psa bez skontaktowania się z jego prawnym opiekunem. Jestem też pewna, że nikt ze "zdrowym poczuciem własności" nie zgodziłby się na eutanazję, gdyby uzyskał takie informacje, jakie my dotychczas znamy z Waszych relacji. Myśle, ze gdyby martix została powiadomiona o problemie z Szafirem, miałaby przynajmniej szansę, żeby możliwie szybko go odebrać. Mam jednak wrażenie, że problem jest w tym, że Szafir nie tylko nie był w prawdziwym hotelu, ale że mimo że jego pobyt w przytulisku był opłacanay, dla "przytuliskowych" opiekunów był on jednym z 300 psów i nie miał żadnych specjalnych przywilejów. To skłania mnie do podejrzeń, że podobny los spotkał wcześniej i pewnie spotka w przyszłości nie jednego psa nie tylko w Przyborówku ale w wielu innych schroniskach. Dlatego próbowałam tu wcześniej bronić p. Wandy. Nie dziwiłabym się, gdyby sie okazało, że w momencie kiedy podejmowała decyzję o eutanazji Szafira (albo godziła się z taką decyzją weterynarza) nie pamiętała o tym, że Szafir ma opiekuna prawnego. Być może dla pani Wandy uśpienie psa nie jest takim dramatem jak dla większości z nas, bo ona patrzy na to z innej perspektywy, nie przeżywa takcich emocji jak my, wtedy gdy sami musimy zdecydować na przykład o uspieniu swojego psa, który dla nas jest bliski i wyjatkowy. Dla pani Wandy Szafir pewnie nie był wyjątkowy. Mozliwe też, ze tak jak ktos tu sugerował, pani Wanda jest "wypalona". Nie byłoby w tym nic dziwnego. Może nawet byłoby dobrze, gdyby mogła wziąć dłuższy urlop, tylko czy znajdzie sie ktoś kto ją zastąpi? kto zajmie się tymi psami, którym ona ratuje życie? Dlatego nie chciałabym, żeby historia Szafira spowodowała, że pani Wanda zrezygnuje ze swojej pracy albo, że zamiast zajmować się psami będzie zajmować się obroną w sądach prokuraturz czy na Policji. Szafirowi to życia nie wróci, a może pozbawić życia inne zwierzaki. Pogryziona, nikt tutaj nie wątpi, że było to dla Ciebie straszne przeżycie; wszyscy Ci współczujemy. Prawdę mówiąc, kiedy wcześniej o tym pisałam, miałam napisać też, ze obawiam się, że pozostanie Ci na długo lęk przed psami i że psy w Przyborówku stracą w Tobie oddanego opiekuna. Wspólczuje Ci bólu, lęku i wszystkiego co przeżywasz. Zastanawiałam się też czy dla Ciebie nie będzie najtrudniejsze to, że Szafir zapłacił życiem za Twoje rany. Nie mam zamiaru ich bagatelizować i przyznaje Ci prawo do obrony decyzji o uśpieniu Szafira. Jednak nawet Twój opis przebiegu zdarzeń potwierdza wątpliwości, że śmierć Szafira była uzasadniona. Mogłabym to zrozumieć wtedy, gdyby Szafira nie udało się w żaden sposób uspokoić i nadal zagrażałby bezpieczeństwu ludzi. Ale tak chyba nie było? Quote
laikinia Posted March 9, 2010 Posted March 9, 2010 napisala pogryziona: "zaczęło się tak, jak zwykle poszłam po psa, który miał być poddany operacji, [B]prowadziłam go na smyczy[/B], weszłam z nim do kojca, przez który wchodzi się do schroniskowego gabinetu wet. Jak wchodziliśmy już przez furtkę - [B]Szafir zaczął gryźć smycz[/B]. Gdy zamknęłam kojec [B]puściłam smycz[/B], [B]Szafir także puścił smycz[/B] i [B]chwycił mnie za lewy bok[/B] na wysokości pasa, wystraszyłam się [B]zdjęłam szybko jedną bluzę,[/B] myślałam że on zainteresuje się tą bluzą i mnie zostawi w spokoju. [B]Zaczęłam oddalać się[/B] od niego uciekając w kierunku gabinetu lecz [B]Szafir poszedł za mną,[/B] gryząc mnie po nogach, [B]rozszarpał mi spodnie na strzępy[/B]. Lekarki widziały, że jest cos nie tak, [B]ciągnęły mnie za ręce[/B], [B]a pies[/B] [B]w swoją stronę za spodnie[/B]. [B]Udało mi się dotrzeć do gabinetu, a Szafir wskoczył za mną,[/B] " Pogryziona- wspolczuje ci bolu i strachu i nocnych koszmarow... dzieki twojemu wrecz nowicjuszowemu zachowaniu Szafirek nie musi sie juz bac ani samotnosci ani weta... Przeczytaj przebieg wydarzen i zobaczysz, ze zrobilas wszystko, co tylko mozna zle. Jezeli pies zaczyna gryzc smycz, to stanowczo ukracam ta zabawe i prowadze szybkim krokiem psa dalej. Wtedy pies nie nakreca sie. U ciebie widac logike, ktora pies natychmiast przyjal : - gryze smycz- smycz puszczamy - gryze kurtke- kurtke rzucamy - spodnie uciekaja, ale ja je zlapie, to moze tez rzucimy, - spodnie otrzymuja pomoc i sa ciagniete ode mnie, to ja sprobuje jeszcze silniej ciagnac do mnie i moze wygram ta zabawe... I tak nakrecony pies traci wyczucie i chce tylko wygrac zawody... Wiadomo jak ludzi czasem w grach i zabawach np. sportowych ponosi... ktos z boku moglby sie w czolo pukac, ale my jestesmy podnieceni jak by o jakies miliony i ordery chodzilo- nawet dzieci w szkole na w-f -ie potrafia sie pobic po przegranej... Nie jest wiec jakas niespodzianka, ze mlodego psa, z ktorym trzeba jeszcze spokojnie popracowac moze tez poniesc i bedzie probowal za wszelka cene jeszcze ktoras z czesci twojej odziezy "wygrac" . Po takim wydarzeniu trzeba skontaktowac wlasciciela i zawolac behawioryste, aby przetestowal psa i powiedzial jak z nim cwiczyc. Zamiast tego 3 osoby w panice kombinuja, jak tu dobrac sie do siedzacego w klatce "zagrozenia dla zycia ludzi i zwierzat w schronisku" aby go ukatrupic natychmiast, bo pewnie za chwile przegryzie kraty... a nie... teraz doczytalam: "po dłuższej chwili hałasy ustały…" :shake: Macie w Przyborowku nowego biednego amstafka... trzymamy kciuki, aby jak sie wyleczy nie pokazal czasem zabkow... Quote
Laura1108 Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 Ciężko nadrobić ten wątek . Bardzo istotna sprawa , kto usypia psa bez jakiejkowliek obserwacji ?? Kto podejmuje tak pochopne decyzje co do zakończenia psiego życia ?? Wciąż w TV słyszymy :" Pies pogryzł dziecko " , "Pies pogryzł , pies zagryzł , pies rzucił się i większości tych przypadków słyszymy " Pies na obserwacji decyzja co dalej zostanie podjęta .... bla bla bla Naprawdę takiej ekspresowej decyzji to chyba nie było w historii pomocy psom , po za tym to nie pomoc a pozbycie sie problemu . Straszne i skandaliczne zachowanie niby doświadczonych ludzi . Quote
BIANKA1 Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 Postępowanie wolontariuszek z Przyborówka , ich zachowanie , logika ., znajomość psychiki podopiecznych , sposób wypowiedzi i cała reszta są wręcz kompromitujące . Już dzieci w przedszkolu sa uczone jak mają się zachować w razie ataku psa . Pogryziona , jesteś pogryziona na własne życzenie . Zrobiłaś wszystko , żeby byc pogryzioną . Mam nadzieję , że badanie głowy Szafira wypadnie negatywnie , i nie będziesz musiała przechodzić kolejnej traumy jaką jest seria szczepionki przeciw wsciekliżnie . Wiem coś o tym , bo sama dostawałam , kiedy podczas wyłapywania bezdomnych kociąt zostałam tak poszarpana , że wylądowałam na pogotowiu . Mimo to nadal wyłapuję koty , więc i Ty przełamiesz strach i będziesz w stanie dalej pomagać w przytulisku . Taki lęk jest towarzyszem każdego szoku , wypadku drogowego czy klęski żywiołowej . Na szczęście mija dość szybko , czego Ci życzę z całego serca . Quote
Lionees Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 [quote name='laikinia'] - gryze smycz- smycz puszczamy - gryze kurtke- kurtke rzucamy - spodnie uciekaja, ale ja je zlapie, to moze tez rzucimy, - spodnie otrzymuja pomoc i sa ciagniete ode mnie, to ja sprobuje jeszcze silniej ciagnac do mnie i moze wygram ta zabawe... I tak nakrecony pies traci wyczucie i chce tylko wygrac zawody... [/QUOTE] Dokładnie tak,dokładnie...generalnie pies nie zna swojej siły i rozmiaru obrażeń jaki może zrobić przy zabawie.To pogryziona powinna "wyczuć" psa i wiedzieć na co pozwolić psu i kiedy powiedzieć STOP.Niestety nakręcała psa coraz bardziej,a pies czuł się zapraszany do zabawy.A że to duży i silny pies,to i siniaki duże.Gdyby chciał ugryźć,to by Cię pogryziona rozszarpał,uwierz mi.Aż krzyczy z waszych postów laicyzm ze znajomości psich zachowań:shake:A wetki to chyba mają wiedzę tylko teoretyczną,bo w praktyce o zachowaniu się psów tez chyba mało wiedzą-to co wetki zrobiły w gabinecie jak były świadkiem ataku psa,to po prostu żenada i porażka Quote
kamikaze Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ma-ruda, dziękuję za twój post w którym próbujesz spojrzeć na sprawę w inny sposób niż niektórzy uczestnicy tej dyskusji…I mimo, że nie do końca się z Tobą zgadzam to Twoja wypowiedź daje chociaż możliwość podjęcia tematu bez złości …[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [B][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Wszyscy wiemy i podkreślałam to dwukrotnie, że stało się źle…Szafir nie żyje…i niestety nikt z nas już tego nie zmieni! Tutaj nie chcę podejmować dyskusji bo śmierć każdego psa jest tragedią dla ludzi którzy poświęcaja swój czas żeby ulżyć i pomóc tym którzy sami sobie pomóc nie mogą. To jest także tragedia dla wszystkich w Przyborówku, tragedia Pani Wandy. [/FONT][/SIZE][/B] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Nasze wypowiedzi wolontariuszy z Przyborówka, którzy stawali i będą stawać w obronie Pani Wandy…i nie zgodzimy się na to, żeby ta tragedia i śmierć Szafira stała się powodem szkalowania Pani Wandy i całego schroniska. Do przyjęcia i ze zrozumieniem traktuje wypowiedzi osób, które piszą, że w przypadku Szafira stało się źle, że można było inaczej, że Wy byście w tej sytuacji postąpili inaczej…Rozumiem, macie do tego prawo, nie żyje pies którego chcieliście uratować…[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ale nie do przyjęcia są dla mnie wypowiedzi, w którym na podstawie tego jednego (podkreślam tragicznego w skutkach zdarzenia) oceniacie całą 20 –lenią pracę Pani Wandy, pracę innych wolontariuszy w Przyborówku i samo miejsce, którym jest Przyborówek! Bo Szafirowi życia to nie wróci, a faktycznie skutkować może tym, że psy z interwencji, od innych organizacji i z innych miejsc na tzw. hotelik do Przyborówka przyjmowane nie będą. Psów w gminach i powiatach sąsiadujących z Przyborówkiem jest i tak więcej niż możliwości, które ma Przyborówek i Rusiec. [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [B][SIZE=3][FONT=Times New Roman]GODZĘ SIĘ NA OCENIANIE PRZEZ WAS TEJ JEDNEJ SYTUACJI, SMIERCI SZAFIRA ALE NIE MOGĘ I NIE CHCĘ ZGODZIĆ SIĘ NA OCENIANIE PRZEZ JEJ PRYZMAT CAŁEGO PRZYBORÓWKA I PANI WANDY!!![/FONT][/SIZE][/B] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [B][SIZE=3][FONT=Times New Roman][COLOR=darkred]Więc chcę wyjaśnić jak funkcjonuje Przyborówko osobom, które w Przyborówku nigdy nie były a czytają ten wątek i wypowiedzi, które niemalże zrównują Przytuliska prowadzone przez Pania Wandę z miejscami takimi jak Krężel…(takie sygnały teraz po tym wątku do nas trafiają) i jeżeli celem co niektórych jest zniszczenie Pani Wandy i wymazanie z mapy miejsc pomagających psom Przyborówka…to jesteście blisko celu…Gdzie będą przeniesione w takiej sytuacji psy od Pani Wandy nie wiem…bo np. w Wielkopolsce poza przytulikami p. Wandy jest tylko jedno miejsce gdzie psy traktowane są godnie to Schronisko w Gaju/ k. Śremu…ale oni nie są w stanie przyjąć psów od Pani Wandy…co zatem je czeka sami wiecie…[/COLOR][/FONT][/SIZE][/B] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Każdy kto był u Pani Wandy przynajmniej jeden dzień wie jak traktowane są tam psy. Pani Wanda zna każdego psa, każdy z nich ma imię, zna ich historię. Sama jeździ do weterynarza ze szczeniakiem, który nie chce jeść, ze stAruszkiem, który miał być uśpiony w innym schronisku. [B]TA TRAGICZNA[/B] [B]SYTUACJA Z SZAFIREM TO PIERWSZ TAKA SYTUACJA W PRZYTULISKACH U PANI WANDY!!!! PRZEZ 20 LAT NIC TAKIEGO NIGDY SIĘ NIE ZDARZYŁO!!![/B] Jak można pisać o kobiecie, która przemierzając co drugi dzień trasę do schroniska w Ruścu, objeżdża okoliczne wsie w poszukiwaniu psów wiszących na łańcuchach , zagłodzonych…i ratuje je , że jest wypalona zawodowo, że psów nie traktuje indywidualnie!!! Pani Wanda doskonale pamieta, któremu biedakowi trzeba zanieść puszeczkę, któremu dziaduniowi trzeba wyczyścić oczy, którego trzeba obciąć, bo się pokołtunił…Cały czas buduje nowe kojce, bo uważa że pies powinien mieć min 15 m kw swojej przestrzeni…Śpi w przyczepie bo obawia się, że jak jej nie będzie może się coś wydarzyć...W jej samochodzie zawsze jest pełno psów z którymi jeździ, po to żeby choć raz na jakis czas mogły być z człowiekiem poczuć się jak te mające dom i swojego człowieka! W przyczepie, w której śpi Pani Wanda pełno jest nowych szczeniaków, których Pani Wanda nie chce dać do boksu bo zimno i staruszków które mają kawałek swojego :domu” chore koty, ostatnio był tez gołąb… Pani Wanda potrafi co dwie godziny latać i karmić psa łyżeczką bo nie może jeść sam…Chociaż i tak śpi 3 godziny na dobę. ..Dla Was to pewnie brednie i zaraz napiszecie że i tak Was nie przekonam do Pani Wandy…trudno[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]U Pani Wandy są kozy, konie, barany, kury, bażanty, gołębie, świnie…wszystkie przywiezione zaniedbane i wygłodzone.[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Pani Wanda jak ma wątpliwości co do domu, do którego ma trafić pies bez względu na odległość wsiada i jedzie upewnić się czy wszystko okey!!! Tak było z kaukaską, która trafiła z interwencji…Pani Wanda pojechała i całe szczęście. Przez telefon ludzie zapewniali, że duży, ładny, kojec, że w nocy będzie biegać luzem, codziennie wydzwaniali…Pani Wanda zdecydowała że musi tam jechać zobaczyć, bo ten ies za dużo wycierpiał i musi trafić dobrze…Na miejscu okazało się, że kojec jest 2mx3m zrobiony z litej blachy z wyciętymi dziurkami…Kaukazka wróciła do schroniska…[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] Quote
xmartix Posted March 10, 2010 Author Posted March 10, 2010 ja dodam Magdo że jest jeszcze jedna ustawa o postępowaniu w razie podejrzenia psa o wściekliznę (bo tak twierdzi p. Wanda że Szafir mógł być chory na to) i to nie weterynarz zwykły podejmuje decyzję o uśpieniu psa po takim incydencie i podejrzeniu o tę chorobę i nie jest to ustawa o ochronie zwierząt, nie ograniczajmy się do jednej, na szczęście dla psów są jeszcze inne ustawy ratujące im życie przed bezpodstawnym uśpieniem ja podpisuję się pod posty osób które nie widzą sensu już wchodzić w dyskusje ze sprzymierzeńcami Przyborówka Pozdrawiam:) Quote
demi Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 [quote name='laikinia']napisala pogryziona: "zaczęło się tak, jak zwykle poszłam po psa, który miał być poddany operacji, [B]prowadziłam go na smyczy[/B], weszłam z nim do kojca, przez który wchodzi się do schroniskowego gabinetu wet. Jak wchodziliśmy już przez furtkę - [B]Szafir zaczął gryźć smycz[/B]. Gdy zamknęłam kojec [B]puściłam smycz[/B], [B]Szafir także puścił smycz[/B] i [B]chwycił mnie za lewy bok[/B] na wysokości pasa, wystraszyłam się [B]zdjęłam szybko jedną bluzę,[/B] myślałam że on zainteresuje się tą bluzą i mnie zostawi w spokoju. [B]Zaczęłam oddalać się[/B] od niego uciekając w kierunku gabinetu lecz [B]Szafir poszedł za mną,[/B] gryząc mnie po nogach, [B]rozszarpał mi spodnie na strzępy[/B]. Lekarki widziały, że jest cos nie tak, [B]ciągnęły mnie za ręce[/B], [B]a pies[/B] [B]w swoją stronę za spodnie[/B]. [B]Udało mi się dotrzeć do gabinetu, a Szafir wskoczył za mną,[/B] " Pogryziona- wspolczuje ci bolu i strachu i nocnych koszmarow... dzieki twojemu wrecz nowicjuszowemu zachowaniu Szafirek nie musi sie juz bac ani samotnosci ani weta... Przeczytaj przebieg wydarzen i zobaczysz, ze zrobilas wszystko, co tylko mozna zle. Jezeli pies zaczyna gryzc smycz, to stanowczo ukracam ta zabawe i prowadze szybkim krokiem psa dalej. Wtedy pies nie nakreca sie. U ciebie widac logike, ktora pies natychmiast przyjal : - gryze smycz- smycz puszczamy - gryze kurtke- kurtke rzucamy - spodnie uciekaja, ale ja je zlapie, to moze tez rzucimy, - spodnie otrzymuja pomoc i sa ciagniete ode mnie, to ja sprobuje jeszcze silniej ciagnac do mnie i moze wygram ta zabawe... I tak nakrecony pies traci wyczucie i chce tylko wygrac zawody... Wiadomo jak ludzi czasem w grach i zabawach np. sportowych ponosi... ktos z boku moglby sie w czolo pukac, ale my jestesmy podnieceni jak by o jakies miliony i ordery chodzilo- nawet dzieci w szkole na w-f -ie potrafia sie pobic po przegranej... Nie jest wiec jakas niespodzianka, ze mlodego psa, z ktorym trzeba jeszcze spokojnie popracowac moze tez poniesc i bedzie probowal za wszelka cene jeszcze ktoras z czesci twojej odziezy "wygrac" . Po takim wydarzeniu trzeba skontaktowac wlasciciela i zawolac behawioryste, aby przetestowal psa i powiedzial jak z nim cwiczyc. Zamiast tego 3 osoby w panice kombinuja, jak tu dobrac sie do siedzacego w klatce "zagrozenia dla zycia ludzi i zwierzat w schronisku" aby go ukatrupic natychmiast, bo pewnie za chwile przegryzie kraty... a nie... teraz doczytalam: "po dłuższej chwili hałasy ustały…" :shake: Macie w Przyborowku nowego biednego amstafka... trzymamy kciuki, aby jak sie wyleczy nie pokazal czasem zabkow...[/QUOTE] Pieknie napisane. To istna zabawa dla Szafirka była. Po za tym, umowa (słowna) jest umową. A morderstwo, morderswstem. Jeśli, ktoś podejrzewał go o wściekliznę, bo rozumiem, z faktów które sie potoczyły z Szafirkiem, był o nią podejrzewany, zwykłą niekompetencją i nie dopełnieniem obowiązków przez weta, jest uśpienie psa- to karygodne i nie zgodne z obowiązującym prawem. Nie dość ze powinien to wiedzieć wet, to tym bardziej kierowniczka schroniska. Przecież to podstawa! Nie wspomne o tym, ze pies był szczepiony. Przecież to jest zwykłe morderstwo psa, czy inaczej widzi mi sie, za które osoby odpowiedzialne za to co sie z biedakczkiem stało, zapłacą. to sie w głowie nie mieści. Szkoda tylko zaangażowania, które zostało włozone w ratowanie psa, hotelowanie, szukanie domu. Bo ktoś je skreślił pstryknięciem palcem, swoją głupotą i niekompetencją ! Quote
Zofia.Sasza Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 Jak pewnie niektórzy wiedzą, ja BYŁAM pogryziona przez psa. I to nie tak jak Magda. To była rana długości 15 cm., w którą chirurg mógł włożyć pół dłoni. Wiem więc, co czuje ta dziewczyna. I tak, prawdą jest, że sugerowałam wtedy eutanazję psa (10-cio letni owczarek kaukaski, całe życie w schronisku). Ale SUGEROWAŁAM, a nie wykonałam. Prawni opiekunowie psa zdecydowali się dać mu szansę - ok. ich sprawa, ich odpowiedzialność. Bo to prawni opiekunowie, a nie ja mają w takiej sprawie moc decyzyjną. Powiem jedno, gdyby hotel w którym czasem pozostawiam moje psy poddał któregokolwiek z nich eutanazji bez mojej wiedzy i zgody - jego właściciele z sądu by nie wyszli! A uwagi na temat nieodwiedzania psa, mogą sobie panie z nieocenioną - jak zwykle - Weronią na czele w kieszeń wsadzić. Pies nie był własnością ani p. Wandy, ani schroniska w Przyborówku. Jak rozumiem po ugryzieniu znalazł się w zamkniętym boksie, a więc nie stanowił już zagrożenia. Uśpienie go w tej sytuacji bez porozumienia z prawnym opiekunem to po prostu przestępstwo. Podzielam podejrzenie, że p. Wanda przestała radzić sobie z nadmiarem psów i obowiązków. Ktoś powinien ja wesprzeć zanim dojdzie do kolejnej tragedii. Quote
demi Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 tym bardziej, ze po pierwszej próbie oddania go do ds wszyscy wiedzieli, że on jest dużym dzieckiem, nie zna umiaru, a ludzi traktuje, jak duże zabawki. My sie dwoimy, troimy, a ktoś lekką ręką zabija psa, no przecież na to słów brak. Quote
nusia Posted March 10, 2010 Posted March 10, 2010 Razem z siostrą(do niej miał trafić Szafir na ds) przez cały czas czekamy na oficjalne wyjaśnienie całej tej okropnej sprawy, która nigdy nie powinna się była wydarzyć. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.