Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Pani Profesor']no, ale że mnie uświadamiacie, że nie ma 'awersyjnego zapobiegania ucieczkom', to w sumie nie było tematu ;)
[/QUOTE]

Przy silnych pobudzeniach niekiedy stosuje się obrożę elektryczną. Działa to na zasadzie impulsu "ej stary, zejdź na ziemię", kiedy pies całkowicie się wyłącza. Najczęściej myśliwi to stosują i to przy psach, które przywołanie mają bardzo dobre.

Co nie zmienia faktu, że "zwykłego" przywołania uczy się psa na pozytywnych wzmocnieniach, zawsze, obojętnie czy stosujesz czasem awersję czy nie.

Posted

[quote name='Pani Profesor']Mój kochany pieseczek jest myśliwym i przebiegłą mendą, a jedyne - podkreślam - JEDYNE, co w jakikolwiek sposób na niego działa, to właśnie smaki. Byłam z nim teraz na długaśnym szwędaniu po lesie i skałkach i uwierzcie - na motyw "wracaj tu i nie ganiaj w kółko jak debil, bo cię zapnę i skarcę" nie przyszedłby nijak :cool3: za to na słodziachne CIUCIUCIU, CHODŹ TU, CO JA MAM i dźwięk rozpinanego zamka saszetki - przyleciał ze zwieszonym jęzorem. a biegał z haszczakiem po krzaczorach, czyli odwołałam go od czegoś, co kocha najbardziej.
[/QUOTE]
A co jeśli akurat nie będzie saszetki, a psa będziesz chciała przywołać? W takim wypadku jak opisujesz warunkujesz mu przychodzenie na dźwięk otwierania saszetki, a później bez saszetki ani rusz. Popełniłam ten sam błąd, tylko w naszym przypadku był to szelest folii i "chodź masz". Później odkręcania trochę było, bo suk miała moje gadanie gdzieś i dopiero folia (przekupstwo) nakierowywała ją na mnie i na to co oferuję. A jak wiadomo torebkę łatwo zgubić, więc trzeba było przerzucić się na noszenie smaków w kieszeniach i uczyć że przychodzimy na wołanie i wtedy smakołyk. Druga sucz za to miała w nosie wszelkie jedzenie i zabawki i w jej przypadku tylko przywiązanie do mnie powodowało że się słuchała i to wbrew pozorom z nią miałam dużo więcej problemów i o wiele więcej się nakombinowałam żeby cokolwiek osiągnąć.

Co do kolców to miałam pod opieką dobka, u którego kolce były prawidłowo użyte (jedynie do korekty np. u mnie jak móżdżek się wyłączył i piesek postanowił sprawdzić czy to 48 kilo na końcu smyczy da się poszarpać - jedna korekta i się dało nawet 2 pieski z adhd na obróżkach prowadzić w jednej rączce a drugą fajki sobie palić) i ONka który nosił kolce jako obrożę codzienną. U ONka już nawet prawidłowo założone kolce już wielkiego wrażenia nie robiły, dobek delikatną korektę pamiętał długo bo później wystarczyły słowne upomnienia jak mi się rączka nadwyrężała. A jeśli o same dobki chodzi to ja bym nerwowo z takim nadpobudliwcem nie wytrzymała, miałam w nocy nie raz ochotę trzasnąć czymś ciężkim żeby ogłuszyć na kilka godzin i się wreszcie wyspać, on co chwilę musiał się wiercić, ten pies nawet jadł chodząc po całej kuchni :mad: . Hexa jest rąbnięta, ale w domu potrafi jednak się wyciszać a ten non stop na czuwaniu.

I tak mi się nasunęło jeszcze, że jak bym miała owego dobka przypiętego na kolce a nie na obrożę podczas ataku sznaucera to po odskoczeniu i prawie wciągnięciu mnie do rowu pies by dostał sygnał 'karcący' kolcami. A za co w takim momencie by został skarcony? Chyba za to że zamiast stać i dać się pogryźć bądź odeprzeć atak wolał się usunąć. Kilka takich razów i pies już nie odskoczy, będzie wojna. Może i był ciapą, ale to właśnie mnie w nim urzekło i dzięki temu znosiłam adhd, on kochał wszystko i wszystkich :loveu:

Posted

[quote name='*Monia*']A co jeśli akurat nie będzie saszetki, a psa będziesz chciała przywołać? W takim wypadku jak opisujesz warunkujesz mu przychodzenie na dźwięk otwierania saszetki, a później bez saszetki ani rusz. Popełniłam ten sam błąd, tylko w naszym przypadku był to szelest folii i "chodź masz". Później odkręcania trochę było, bo suk miała moje gadanie gdzieś i dopiero folia (przekupstwo) nakierowywała ją na mnie i na to co oferuję. A jak wiadomo torebkę łatwo zgubić, więc trzeba było przerzucić się na noszenie smaków w kieszeniach i uczyć że przychodzimy na wołanie i wtedy smakołyk. Druga sucz za to miała w nosie wszelkie jedzenie i zabawki i w jej przypadku tylko przywiązanie do mnie powodowało że się słuchała i to wbrew pozorom z nią miałam dużo więcej problemów i o wiele więcej się nakombinowałam żeby cokolwiek osiągnąć.
[/QUOTE]

on ma takich słów-kluczy kilka. jest "co ja mam?", "chodź dam pieskowi", jest "oooooch", takie na zasadzie "och jakie pięknie ciasto mi wyszło" :diabloti: i MMMM... jak przy rozkoszowaniu się jedzeniem. ćwiczyłam to tak, że jak dostawał coś naprawdę super, to stękałam nad tym i strasznie go nakręcałam, a teraz reaguje na samo te MMMM...budzi się choćby z twardego snu i leci do mnie z przekrzywionym łbem.
jak nie będzie saszetki, to jest ten awaryjniak dźwiękowy - trudno, raz go oszukam, ale nie zdarzyło się, żeby na to nie przylazł. poza tym ja go nie puszczam zawsze - jak to już jest spacer, na którym "przewidziano spuszczenie" :D (czyli jest strategiczna godzina albo bezpieczne miejsce), to ZAWSZE mam coś dla niego. w ostateczności go oszukam raz :)



on nie lubi psów wybiórczo, zdarza mu się chamsko zaatakować - może nie 'na śmierć', ale popsztykał się nieraz z jakimiś podchodzącymi burkami. tylko duże suki akceptuje - i to nie wszystkie. teraz mnie dogomaniacy zjadą za 'brak wyobraźni' :diabloti: ale spuszczam go codziennie przynajmniej na moment.
raz, że mam przywoływacz, dwa, że widzę psa, zanim on się skapnie :D posiadanie takiego 'słodziaka' uczy otwartych oczu i szybkości reakcji - to fakt. nie puszczam go jednak na obcym terenie, na "psich" terenach (tam jest linka i kontrolowane podchodzenie), ale litości - w lesie? :roll: który mam 3min od domu?

Posted

to już zdecydowanie wolę mojego psa, który przychodzi na zawołanie do mnie, a nie do żarcia mimo iż musiałam po niego pójść i na smycz go zapiąć jak zwiał mi do psa. a zwiał dzięki temu, ze zepsułam przywołanie staniem i czekaniem, aż szczeniaczek łaskawie przyjdzie do mnie po obwąchaniu trupa w krzakach. i nauczył się genialnie, że może przyjść wtedy kiedy mu się zachce, a nie wtedy kiedy go zawołam, bo w końcu za nieprzyjście nie ma nic złego a jest dobre coś co go zainteresowało, a jak w końcu wróci to i pańcia pieska nagrodzi.

Posted

[quote name='Beatrx']to już zdecydowanie wolę mojego psa, który przychodzi na zawołanie do mnie, a nie do żarcia mimo iż musiałam po niego pójść i na smycz go zapiąć jak zwiał mi do psa. a zwiał dzięki temu, ze zepsułam przywołanie staniem i czekaniem, aż szczeniaczek łaskawie przyjdzie do mnie po obwąchaniu trupa w krzakach. i nauczył się genialnie, że może przyjść wtedy kiedy mu się zachce, a nie wtedy kiedy go zawołam, bo w końcu za nieprzyjście nie ma nic złego a jest dobre coś co go zainteresowało, a jak w końcu wróci to i pańcia pieska nagrodzi.[/QUOTE]
ja to nawet robie gorzej!!! u mnie nieprzyjście na zawolanie jest najgorszym przewinieniem. jednocześnie jestem liberalna, bo wiem mniej więcej, kiedy mój zespol malpos bravos ciśnie na bażanta i wiem, ile do bażanta potrafią stać niektórzy jego przedstawiciele. dlatego na spacerkach kolo domu rzadko kiedy wolam moje kundle. one wiedza, gdzie sa, umieja się pilnować, wiedza, ze na spacerze jesteśmy razem i jeżeli ja nie mam checi z nimi pracować, tylko idziemy na spacer, to niech sobie biegają. nie mam w ogole problemów z tym, ze ktoras mi spierdzieli np. do psa czy cos takiego. a kiedy ktoś zlapie zawieche czy zaczyna kombinować, to nie przyciągam ich na linie tylko mowie "feee, brzydko"...i styknie, bo w dzieciństwie nauczyly się, ze przychodzenie do panci jest zajebiste, a nieprzychodzenie przeciwnie. po mala gretke czasem się jeszcze przejde, ale ona już tez kuma, ze zartow nie ma...:evil_lol:

Posted

[quote name='Beatrx']to już zdecydowanie wolę mojego psa, który przychodzi na zawołanie do mnie, a nie do żarcia mimo iż musiałam po niego pójść i na smycz go zapiąć jak zwiał mi do psa. a zwiał dzięki temu, ze zepsułam przywołanie staniem i czekaniem, aż szczeniaczek łaskawie przyjdzie do mnie po obwąchaniu trupa w krzakach. i nauczył się genialnie, że może przyjść wtedy kiedy mu się zachce, a nie wtedy kiedy go zawołam, bo w końcu za nieprzyjście nie ma nic złego a jest dobre coś co go zainteresowało, a jak w końcu wróci to i pańcia pieska nagrodzi.[/QUOTE]

Ja to widzę z deczka inaczej. Jak mi moje psy nie będą chciały przyjść i zrobią to po dłuższej chwili od wołania, no to wiadomo miła nie będę. Jak będę miała szczeniaczka i wracania będziemy się dopiero uczyć, to nawet jak przypełźnie po kilku minutach, to nagroda musi być, bo wtedy powrót zawsze musi się opłacać.

Posted

[quote name='Beatrx']to już zdecydowanie wolę mojego psa, który przychodzi na zawołanie do mnie, a nie do żarcia mimo iż musiałam po niego pójść i na smycz go zapiąć jak zwiał mi do psa. a zwiał dzięki temu, ze zepsułam przywołanie staniem i czekaniem, aż szczeniaczek łaskawie przyjdzie do mnie po obwąchaniu trupa w krzakach. i nauczył się genialnie, że może przyjść wtedy kiedy mu się zachce, a nie wtedy kiedy go zawołam, bo w końcu za nieprzyjście nie ma nic złego a jest dobre coś co go zainteresowało, a jak w końcu wróci to i pańcia pieska nagrodzi.[/QUOTE]
Hmm. Zdarzyło mi się kilka razy pójść po mojego psa. I nadal uważam, że nie ma to nic wspólnego ani z awersją, ani z nauką przywołania. Tyle że ja szczeniaka wołałam nie wtedy, kiedy wąchał trupa w krzakach, przez co musiałam na niego czekać, aż łaskawie zbierze dupę. Wołałam go, kiedy wiedziałam, że do mnie przyjdzie.

Posted

Pani Profesor, ja bym radzila wybrac jedno haslo na przywolanie i walkowac. U mnie jest to 'do mnie'. Bo pozniej jak sie nauczy ze ma przychodzic, obejdzie sie bez smakow i bedziesz mowila do niego ' chodz dam pieskowi!' ? :P
moj ma slowo klucz reaguje tak, ze wydaje mi sie ze to juz jest mechaniczne, zawija cielsko i biegnie w moja strone.

Posted

[quote name='Pani Profesor']
mimo to - [B]awersyjne metody, nawet jeśli PRÓBOWAŁAM je stosować[/B] (bo zaraz ktoś mi powie, że moje karcenie na smyczy to pieprzenie się, a nie metody awersyjne) to one NIGDY, podkreślam - [B]N I G D Y nic nie dały[/B].
[/QUOTE]

I to jest clou. Jeśli ktoś nie wie jak, ale próbuje to niech się nie dziwi, że nie działa tak jak powinno ;)


[quote name='Franca81']Na szkolenie idziemy ale dopiero na wiosnę a do tego czasu pracujemy same.
[/QUOTE]

Jeśli mogę spytać - czemu dopiero na wiosnę?

[quote name='maartaa_89']
ja jestem zwolenniczką mieszania metod pozytywnych i awersyjnych czy też mówiąc prościej- uważam że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Poprawnie użyta kolczatka to świetne narzędzie w przypadku psów u których stosowanie kolców jest konieczne. Bo nie zapominajmy że korekty można też psu dawać na zwykłej obroży, szelkach czy łańcuszku ;)

Niemniej gdy jedno zachowanie skarcimy natychmiast powinniśmy pokazać psu zachowanie zastępcze i bardzo wylewnie chwalić każdą mile widzianą reakcję.[/QUOTE]

:klacz::klacz::klacz:

[quote name='dog193']No świetnie, tylko nie każdy pies jest młodym legawcem.

U nas była przede wszystkim praca nad więzią z psem i pokazanie psu, że ze mną jest super i najlepiej, linka to była pomoc dodatkowa przy pewnych problemach. Ja nie mam legawca :)[/QUOTE]

[quote name='Pani Profesor']
a odnośnie przywoływania, to się nauczył sam - ja pytałam tak czysto teoretycznie i w odniesieniu do tego, że na 'trudnego psa' zadziałała pozytywna komenda jak najbardziej.no, ale że mnie uświadamiacie, że [B]nie ma 'awersyjnego zapobiegania ucieczkom'[/B], to w sumie nie było tematu ;)
[/QUOTE]

W sumie jest awersyjny sposób postępowania dotyczący przywołania (a raczej jego braku), ale nie wiem, czy bym to nazwała "zapobieganiem". Raczej odnosi się to do konsekwencji - czyli tego, co się z pieskiem dzieje, kiedy jednak postanowi NIE wrócić na wołanie ;)

Ale ogólnie zgadzam się z przedmówczyniami, zwłaszcza dog193 - kluczowa jest więź z psem. Moja suka długo biegała na lince i jakoś jej nic od tego nie ubyło. Od długiego czasu potrafi chodzić na spacery prawie zupełnie bezsmyczowe, ale są miejsca, gdzie nieodwołalnie musi być na uwięzi i tyle, w związku z taką a nie inną przeszłością, charakterem, błędami szkoleniowymi, bodźcami z zewnątrz. Zdarza jej się średnio raz w roku wyłamać i zrobić coś totalnie idiotycznego, ale cóż, jest psem a nie robotem ;)

Kwestia z przywołaniem jest dość złożona i wiele zależy do samego psa, właścicieli, otoczenia, trudno ferować jakieś złote recepty. Jeden pies się świetnie nauczy powrotu do pańcia na smaczki i wygłupy, innego trzeba będzie parę razy przyglebić, żeby zakumał, że wracanie jest fajne a brak powrotu jest bardzo niefajny, jeszcze innemu trzeba będzie to pokazać jeszcze inaczej. Oczywiście o idiotyzmach typu tłuczenie psa jak już wróci nawet nie wspominam.

Posted

omatko. Jak ja lubię, jak na temat szkolenia próbują się mądrzyć osoby, które z tego co same piszą, wcale tego szkolenia i psa nie rozumieją ;) tak jak nie rozumieją co znaczy awersja, wzmocnienie pozytywne, wzmocnienie negatywne, i inne takie, różnica między psem nadpobudliwym a rozwydrzonym, nie znającym granic i nie potrafiącym się wyciszyć samemu, różnica między psem uciekającym bo nikt nie nauczył go właściwie przychodzenia na zawołanie, i w sumie to nie mającym więzi z właścicielem, a psem uciekającym bo nie może wytrzymać, różnica między PRACĄ a robieniem głupich sztuczek, między właściwym używaniem kolczatki, a używaniu na oślep bez odpowiedniej wiedzy (i piesek nie reaguje bo to nie metoda dla niego! :< ), et cetera. Kurdę, chyba za dużą swobodę na tym forum wprowadzono w jakiś sposób :diabloti: nie pamiętam żebym ja się w takie dyskusje wcinała jak Gram miał rok czy dwa lata, i dyskutowała o PRACY i AWERSJI, chyba mimo 15 czy 16 lat miałam więcej pokory : P i jak mi ktoś coś mądrego pisał, to chociaż się nad tym zastanawiałam, z resztą nadal tak jest ;)
przy czym nie mówię, że ja jestem mistrzem świata, i rozgryzę wszystkie umysły :grins: gdyby tak było, to już bym swoją szkółkę zakładała. Po prostu lubię rozumieć z czym mam do czynienia na co dzień.

Posted

[QUOTE]"nie istnieje coś takiego jak awersyjna metoda 'oduczania uciekania',"[/QUOTE]

O, wręcz przeciwnie - istnieje nawet dość spora gama.

Posted

niesamowicie się czyta ... kwestie mylenia , mieszania , demonizowania pojęć.

awersja i pozytywizm - od tysięcy lat tak uczy się psy :)
wykorzystuje się te metody , bo pies to przebiegłe bydle i bardzo szybko kuma co mu się opłaca , a co nie.

oczywiście że cudowne są zwierzątka , które za kawałek parówki ... oddadzą swoją duszę ... i u takiego psa nie ma potrzeby stosowania awersji.
bo po cholerę karcić psa , który na karę nie zasługuje ?

ale w przyrodzie występuje równowaga , bo na tyle psów co lubią parówki , jest tyle samo psów co ich nie lubią ;)
a trochę trudno zmusić jest kogokolwiek , by pokochał parówki nie ? no ale można znaleźć kompromis .... np w kwestii przywoływania ;)
i po zastosowaniu metody zniechęcania do zwiewania , pies warzy .... że już lepiej tą podłą parówkę przekąsić ... a co mi tam , niż oberwać prądem :evil_lol:

po takich bestialskich metodach oduczania psa samowolki , można zacząć być tylko eko.

Fajnie że ludzie uczą psy , że coraz więcej psów (podobno) jest szkolonych , pracowanych ... żyły wypruwane , mięsne wykupywane.
wiele osób zapomina o jednej małej rzeczy , by pies zaczął się uczyć , trzeba nauczyć siebie i psa się uczyć ...

i po to jest awersja , by pieskowi przypomnieć , po co jest pozytywizm

ok fajnie że są cierpliwi i lubią długo .. no ja nie widzę potrzeby , zakorzeniania w psie tego , że można mnie nie słuchać , albo się bawić w kotka i myszkę i sprawdzać moją silną wolę.
Jak ktoś lubi , ma psa który jest mniej kumaty w kwestii robienia człowieka w bambuko , ok. Mnie to nie bawi i lubię szybko.

ale , ale .... znowu to samo - każdy pies jest inny i wymaga odrobiny indywidualnego podejścia.

I ja pisze ogólnie o psach , a nie o konkretnych psach ... bo ten wątek to tak pomieszany między dobermanem , Etną i super sweterami idealnymi. A to taka rozmowa o niczym :)
Porównywanie do siebie trzech różnych psów jest absurdem ... pomijając sam fakt przynależności do różnych ras , do tego dodać bardzo inne usposobienie właścicieli .. z różnym doświadczeniem ;)

No i porównywanie uczenia pieska sztuczek , do wychowania by istniał w świecie ... też jest zabawne.

Bo tu na dogo są pieski , co umieją na komendę skakać na rzęsach ... a muszą dmuchać na linie czy ew gdy chce się im odebrać przedmiot , zaciskają szczękę i daja dyla.
I pewno z tego tytułu jest tyle nieporozumień , bo zbyt ciasno łączy się zabawę w sztuczki od kultury osobistej. W rozmowie.

Tu jest wątek o chamstwie , stąd piję do kultury osobistej ... w tym przypadku psiej.


I znowu demon się wybudził ;) w kwestii karania psa za uciekanie .... o ile faktycznie, nie ma nic głupszego jak sprać psa , za to że po 3 godzinach do nas wrócił. Przecież wrócił , należy się parówka :diabloti:
więc istnieją narzędzia tortur , które zapobiegają tego by pies miał szansę na 3 godzinną zabawę - w może wrócę.
Lina fajna może sprawa , ale co bardziej przebiegłe jednostki .. bardzo szybko się uczą , że jak jest lina , to lepiej wracać po parówkę. No i wszyscy szczęśliwi , bo piesek słucha przecież. Potem nadchodzi sądny dzień ... zbieramy się na odwagę , odczepiamy linę i co ? i okazuje się , że po odczepieniu liny , pies nie lubi parówek :hmmmm:

Ja stosuje metodę na takie jednostki , że uciekanie jest bardzo mało fajne , a nie uciekanie nie boli.

Kiedyś się zastanawiałam , po cholerę w szkole kazali nam rzucać do celu piłeczką palantową. HA , cudownie że uczyli ... moje psy nie uciekają :evil_lol:
I dalej powtórzę się , nie każda jednostka obecna w moim domu , wymagała mojego powrotu z nauk rzucania do celu ;)


Oczywiście tu zaraz posypią się tam hejty , że wystarczy być dla psa fajnym. Pewno że tak , o ile pies zakuma , że samowola bywa mało fajna.


Żeby nie było , człowiek uczy się na błędach - własnych. Dlatego każdy mój kolejny pies , jest coraz bardziej idealny. Franio jest tak idealny , że czasem przesadza :grins:
Natomiast moja najstarsza obecnie dziewczynka , o imieniu Lalka ... czasami lubi się zabawić w grę , tu nic nie słychać ;) No dobra ma 11 lat , ma prawo tracić słuch ;) ale brzdęk łańcuszka , powoduje natychmiastowy nawrót nad słuchu. Za jej brak posłuchu , odpowiada moja wygoda .... moja wygoda , to był 100% odwoływalny kto ? demon doberman.
Fajniej było wydać polecenie , Kano przyprowadź to .... niż bawić się linkami i parówkami.
W związku z tym , że nikt nie żyje wiecznie ... nie zabawiam się w tą formę wygody ;)

zapomniałam dodać , że ja mam rasę psów , która z natury jest posłuszna i odwoływalna :evil_lol:

Posted

[quote name='Unbelievable']omatko. Jak ja lubię, jak na temat szkolenia próbują się mądrzyć osoby, które z tego co same piszą, wcale tego szkolenia i psa nie rozumieją ;) tak jak nie rozumieją co znaczy awersja, wzmocnienie pozytywne, wzmocnienie negatywne, i inne takie, różnica między psem nadpobudliwym a rozwydrzonym, nie znającym granic i nie potrafiącym się wyciszyć samemu, różnica między psem uciekającym bo nikt nie nauczył go właściwie przychodzenia na zawołanie, i w sumie to nie mającym więzi z właścicielem, a psem uciekającym bo nie może wytrzymać, różnica między PRACĄ a robieniem głupich sztuczek, między właściwym używaniem kolczatki, a używaniu na oślep bez odpowiedniej wiedzy (i piesek nie reaguje bo to nie metoda dla niego! :< ), et cetera. Kurdę, chyba za dużą swobodę na tym forum wprowadzono w jakiś sposób :diabloti: nie pamiętam żebym ja się w takie dyskusje wcinała jak Gram miał rok czy dwa lata, i dyskutowała o PRACY i AWERSJI, chyba mimo 15 czy 16 lat miałam więcej pokory : P i jak mi ktoś coś mądrego pisał, to chociaż się nad tym zastanawiałam, z resztą nadal tak jest ;)
przy czym nie mówię, że ja jestem mistrzem świata, i rozgryzę wszystkie umysły :grins: gdyby tak było, to już bym swoją szkółkę zakładała. Po prostu lubię rozumieć z czym mam do czynienia na co dzień.[/QUOTE]

...:thumbs:...

Posted

[QUOTE][COLOR=#000000]Lina fajna może sprawa , ale co bardziej przebiegłe jednostki .. bardzo szybko się uczą , że jak jest lina , to lepiej wracać po parówkę. No i wszyscy szczęśliwi , bo piesek słucha przecież. Potem nadchodzi sądny dzień ... zbieramy się na odwagę , odczepiamy linę i co ? i okazuje się , że po odczepieniu liny , pies nie lubi parówek [/COLOR][/QUOTE]

Tylko spryciarzom i kombinatorom się nie odpina sądnego dnia linki, tylko baaardzo powoli tę linkę skraca. Oczywiście jest jakiś procent psów, na które i to nie pomoże, bo zawsze i wszędzie będą kalkulować, jaka jest długość linki a gdzie właściciel stoi ;), ale jednak na ogromną większość zadziała.

Posted (edited)

[quote name='evel']





W sumie jest awersyjny sposób postępowania dotyczący przywołania (a raczej jego braku)
[/QUOTE]


Czyli jaki? :cool3:

Edited by kamihash
Posted (edited)

kwestia tego, co zrobić z pieskiem, który postanowił nie przyjść, jest skomplikowana i po prostu zależy od psa ;) niedawno Timi postanowił sprawdzić, czy można przyjść nieco później, najpierw zajmując się czymś w trawce :evil_lol: więc powiedziałam mu raz, że nie, nie można tak i problem się rozwiązał, zanim faktycznie stał się problemem.
a tak co do liny, to jeszcze trzeba umieć jej używać. moim zdaniem, jak ktoś tą linę cały czas trzyma w rękach, to nie nauczy psa zbyt wiele. no cóż, wszystkiego trzeba umieć używać, żeby miało to sens :diabloti:


Vectra, co do tego

[QUOTE]
ok fajnie że są cierpliwi i lubią długo .. no ja nie widzę potrzeby , zakorzeniania w psie tego , że można mnie nie słuchać , albo się bawić w kotka i myszkę i sprawdzać moją silną wolę.
Jak ktoś lubi , ma psa który jest mniej kumaty w kwestii robienia człowieka w bambuko , ok. Mnie to nie bawi i lubię szybko.[/QUOTE]

jak ktoś nie umie korzystać z pozytywnych narzędzi, to faktycznie w międzyczasie zakorzeni w psie nieposłuszeństwo i narobi sobie więcej problemów, niż miał na początku.

ja ostatnio zajrzałam na początek mojej galerii... okazało się, że niektórych rzeczy, które zrobiła mała Etna, w ogóle nie pamiętam :diabloti: wydaje mi się teraz, że to było milion lat świetlnych temu, bo już taka nie jest. musiała chodzić w obroży po domu, bo inaczej nie szło się z nią porozumieć ;) i powiem Wam, że na początku po wzięciu małego, nie kumałam co się wokół mnie dzieje, bo on nie umiał NIC. a ja czułam się strasznie dziwnie z psem, którego nie można powstrzymać nawet zwykłym 'siad'.

pewnie faktycznie jest tak, że nie umiem korzystać z pewnych narzędzi tortur ;) ale dobrze mi z tym, bo nie chciałabym tego robić. jakby nie patrzeć, te dwie sprawy się ze sobą łączą: jak nie jesteśmy do czegoś przekonani, to nie wyjdzie nam to jak należy. tyle tylko, że nie potrzebuję nic poza to, czego używam, bo radzę sobie i idę do przodu ze swoimi psami do przodu.

edit:
trafiłam dziś na fajny tekst. mam nadzieję, że trafi do jak największej ilości osób, dzięki czemu niektórzy przestaną patrzeć w strasznie ograniczony sposób na pozytywne szkolenie, znaczy na szkolenie bez kolczatek, dławików itd, oto link [URL]http://czarnylolek.blox.pl/2013/10/Szufladkowanie-w-szkoleniu-psow.html[/URL]

Edited by motyleqq
Posted

Hm. Kiedyś sie bawiłam jak to Vectra ładnie napisała "długo" z psem w przychodzenie. Mistrzem przychodzenia był mój św. pamieci Dolce, który był pod tym względem dziadem strasznym. Zajęło mi to dobrych kilka lat, żeby pies za pomocą mojego pozytywnego wzmocnienia przychodził ZAWSZE. Gorzej w jego przypadku było z tą awersyjną stroną - nie przyjścia... bo to bestia na tyle cffana, że ni cholery nie podejdziesz a rzucenie czymkolwiek powodowało ....nic.
Pies dziczał z suchym chlebem w ryju i koniec.... [SIZE=1]O "dobrodziejstwach" linki nie wspomnę.[/SIZE]
To mnie nauczyło ogromnej pokory wobec cwaniactwa i przebiegłości, której na całe szczęście - w tak spaczonym stopniu jeszcze nie spotkałam u żadnego innego psa.:evil_lol:

Obecnie stosuje zasadę "kij i marchewka" - tak jak chyba większość... no i nie mam problemów z nie przychodzeniem.
OE też dobra rzecz jak sie nie ma cela takiego jak Vectra :diabloti:

Posted

[quote name='dog193']Hmm. Zdarzyło mi się kilka razy pójść po mojego psa. I nadal uważam, że nie ma to nic wspólnego ani z awersją, ani z nauką przywołania. Tyle że ja szczeniaka wołałam nie wtedy, kiedy wąchał trupa w krzakach, przez co musiałam na niego czekać, aż łaskawie zbierze dupę. Wołałam go, kiedy wiedziałam, że do mnie przyjdzie.[/QUOTE]
też go wołałam wtedy, kiedy wiedziałam, ze przyjdzie. i zawsze przychodził, zawsze była potem super nagroda. tylko jak psa zawołam a on w międzyczasie coś wyniucha i wybierze to coś zamiast przyjścia do mnie to miła nie będę. już raz miła byłam i skończyło się to spaleniem komendy.

[quote name='omry']Ja to widzę z deczka inaczej. Jak mi moje psy nie będą chciały przyjść i zrobią to po dłuższej chwili od wołania, no to wiadomo miła nie będę. J[B]ak będę miała szczeniaczka i wracania będziemy się dopiero uczyć, to nawet jak przypełźnie po kilku minutach, to nagroda musi być, bo wtedy powrót zawsze musi się opłacać[/B].[/QUOTE]
no tak i ja w ten sposób nauczyłam pieska, ze może sobie przyjść wtedy kiedy mu się spodoba, bo nie dość, że będzie miał fajnie z powodu tego, do czego zwiał to jeszcze pańcia nagrodzi pieska po powrocie. a teraz wie, że jak nie przyjdzie to miło nie będzie, a jak przyjdzie to będzie mega fajnie.

Posted

[QUOTE]"trafiłam dziś na fajny tekst. mam nadzieję, że trafi do jak największej ilości osób, dzięki czemu niektórzy przestaną patrzeć w strasznie ograniczony sposób na pozytywne szkolenie, znaczy na szkolenie bez kolczatek, dławików itd, oto link [URL="http://czarnylolek.blox.pl/2013/10/Szufladkowanie-w-szkoleniu-psow.html"]http://czarnylolek.blox.pl/2013/10/S...eniu-psow.html[/URL]"[/QUOTE]

Brandzlowanie się faktem że się "nie stosuje korekty smyczą" nie O.K. - bo to dokładnie taka sama ilustracja tezy o szufladkowaniu, tylko "na odwrót", że tak powiem.
:roll:
Biedne ludziska nie rozumieją na przykład kompletnie, że dla psa znacznie naturalniejsza jest krótka fizyczna awersja, niż psychiczna przemoc, której się niejednokrotnie dopuszczają, na różnych poziomach i najczęściej nawet bez świadomości jej użycia.

Posted

[quote name='Berek']
Biedne ludziska nie rozumieją na przykład kompletnie, że dla psa znacznie naturalniejsza jest krótka fizyczna awersja, niż psychiczna przemoc, której się niejednokrotnie dopuszczają, na różnych poziomach i najczęściej nawet bez świadomości jej użycia.[/QUOTE]
ot chociażby w tym artykule, państwo stosują czasową izolację psa w innym pomieszczeniu a krótkiego szarpnięcia na smyczy nie i uważają, ze takie podejście jest okej.

Posted

[quote name='Beatrx']ot chociażby w tym artykule, państwo stosują czasową izolację psa w innym pomieszczeniu a krótkiego szarpnięcia na smyczy nie i uważają, ze takie podejście jest okej.[/QUOTE]


jakby to powiedziec...suka jak karci szczenie to nie zanosi go do innego pomieszczenia tylko lapie za kark i wymierza mu konkretna glebe.
ktory sygnal jest wiec dla psa naturalniejszy?

u mnie przez chwile byl taki problem, ze mloda, gdy zaczela jesc z doroslymi psami, to burczala na nie przy misce. ktoregos dnia jedna z moich suk wziela ja za to karnie za futro i wytarla nia przedpokoj. po chwili razem lezaly na kanapie i gryzly ten sam sznurek.

i to jest dla mnie kwintesencja prawidlowego karcenia psa: karce cie, nie podoba mi sie twoje zachowanie, wiec je przerywam, ale jak tylko przestaniesz to ZNOW JEST ZAJEBISCIE.

Posted

[quote name='a_niusia']jakby to powiedziec...suka jak karci szczenie to nie zanosi go do innego pomieszczenia tylko lapie za kark i wymierza mu konkretna glebe.
ktory sygnal jest wiec dla psa naturalniejszy?.[/QUOTE]
dlatego kara pt. izolacja nie dość, ze jest dla psa bardziej przykra niż krótka, nawet ostra korekta to pies jej nie rozumie.

Posted (edited)

Tu też metodę trzeba dobrać do psa, bo żeby usadzić na wzór suki rozochoconego zabawą szczeniaka staffika, trzeba by nim pizgnąć dosłownie o ścianę ;) a krótka izolacja raz że daje sposobność opadnięcia emocji, dwa - nie powoduje samonagradzania w takiej sytuacji. Glebę staffik odbiera jako nagrodę - wooow, teraz to dopiero się bawimy :roll: żeby odebrał ją inaczej, trzeba by się nad nim dosłownie znęcać.
Nie bardzo więc widzę sens tworzenia kolejnych obozów w stylu "szarpanie be, izolacja cacy" i "izolacja be, szarpanie cacy".

Edited by Martens
Posted

ale ty troche o czym innym piszesz.
rozochocony, roemocjonowany szczeniak OBOJETNIE jakiej rasy jesli ma dobrze zrobiona klatke i sie o tam na chwile zamknie to sie troche ogarnie, wiadomo. albo i nawet pojdzie spac i bedzie sie mialo go z glowy.

tylko ze to jest inna sytuacja niz taka, w ktorej pies robi cos zlego i trzeba mu to natychmiast przerwac i poinformowac, ze robi bardzo zle.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...