Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Guest Elżbieta481

Sytuacja:

wychodzę z Rufusem godz.21..Z sąsiedniego domu wychodzi facet z Labradorem.Pies jest naprawdę spory..Ludzie którzy z nim wychodząmają zwyczaje koszmarne dla mnie,a mianowicie zaraz po wyjściu z drzwi odpinają smycz i Ores leci.Podbiega do wszystkich,do każdego skacze.
Wczoraj podleciał do Rufusa.Stanęli obaj nos nos,zaczęli się wąchać..Rufus waży 20 kg,Ores ok.50..Prosiłam faceta by go wziął na smycz,potem wrzasnęłam by go wziął-w tym czasie Ores zaczyna burczeć,naprawdę krzyknęłam by go zabrał..
Tutaj są dzieci,małe psy..Z zasady nie donoszę,ale teraz jestem zła..Czy ja to mam zgłosić do SM?Oprócz Oresa luzem,,lata,,2 psy ON..
Któryś albo zagryzie mniejszego psa albo dzieciaka jakiegoś..
E/W

Link to comment
Share on other sites

a ja dziś zauważyłam naprawdę dużą różnice w posiadaniu psa dużego i małego knypka.... idę sobie z kundlasem z przeciwka idzie babka z miksem sznaucera olbrzyma z haskim chyba (pies wygląda jak sznup tylko ma kolorystykę i oczy jak haski) zawsze jak szłam z Bemolem brała go na krótko bo rzuca się do innych psów. Dziś spojrzała na nas i dalej rozmawia przez telefon a pies na całej długości smyczy stwierdziłam że może rzuca sie tylko na duże psy (z czym już nie raz się spotkałam). Ide dalej i widzę że pies tej baby zaczyna się spinać i czaić a ona nic wzięłam Krystka (mojego kurdupla) blisko przy nodze z drugiej strony i bliżej płotu tamten jak skoczył to mało mnie nie przewalił.........babka go odciągnęła z okrzykiem co robisz?? a przecież czaił się długo...

a z pozytywów byłam w parku pełnym dzieci i wszystkie mamusie pilnowały swoich pociech żeby do nas nie podchodziły najwyżej pozwalały im popatrzeć z oddalenia. Dopiero na koniec podszedł jeden chłopiec i zapytał czy może rzucić patyk pieskowi...przyznam pozytywny szok.

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000]Ech, sytuacja z pobliskiego osiedla...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Czekałam sobie ładnie z naszym wolontariuszem aż mój narzeczony po nas przyjedzie. Palę papieroska, kulturalnie krążę po osiedlu i... Nagle wyłania się zza winkla pani z yoraskiem. Yorasek jak yorasek, mały i śmieszny. Oczywiście bez smyczy, ale nie podszedł do mnie, więc olałam sprawę, wieczór był, to pewnie na chwilę wyszła pani "na siku" z psem.[/COLOR]
[COLOR=#000000]Yorasek robi kupę. Zerkam czy pani posprząta... A jakże, nie posprzątała. Wydzieram się za nią:[/COLOR]
[COLOR=#000000]- Nie ma pani reklamówki?[/COLOR]
[COLOR=#000000]Głupi uśmieszek i odpowiedź:[/COLOR]
[COLOR=#000000]- Nie. - Po czym pani odwróciła się na pięcie i idzie spokojnie dalej. A kupal pod czyimś balkonem leży...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Zaproponowałam, że dam jej siatkę, bo mam - olała mnie. Ruszyłam więc za nią i trzymając się tak ze dwa kroki za jej plecami, powiedziałam:[/COLOR]
[COLOR=#000000]- Wie pani co, ja mam czas. Pani kiedyś musi iść do domu, mnie się nie spieszy. Zobaczę gdzie pani mieszka i zadzwonię po straż miejską.[/COLOR]
[COLOR=#000000]Dowiedziałam się w odpowiedzi, że jestem nieludzka i ona mnie NIE LUBI, woli zwierzęta. Och, ach. Bo się potnę...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Kur*ując pod nosem, poszła po siatkę do domu i zebrała kupala. Kiedy była w mieszkaniu, yorasek biegał radośnie po osiedlu...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Ech, życie...[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='natalia.aleksandrov'][COLOR=#000000]Ech, sytuacja z pobliskiego osiedla...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Czekałam sobie ładnie z naszym wolontariuszem aż mój narzeczony po nas przyjedzie. Palę papieroska, kulturalnie krążę po osiedlu i... Nagle wyłania się zza winkla pani z yoraskiem. Yorasek jak yorasek, mały i śmieszny. Oczywiście bez smyczy, ale nie podszedł do mnie, więc olałam sprawę, wieczór był, to pewnie na chwilę wyszła pani "na siku" z psem.[/COLOR]
[COLOR=#000000]Yorasek robi kupę. Zerkam czy pani posprząta... A jakże, nie posprzątała. Wydzieram się za nią:[/COLOR]
[COLOR=#000000]- Nie ma pani reklamówki?[/COLOR]
[COLOR=#000000]Głupi uśmieszek i odpowiedź:[/COLOR]
[COLOR=#000000]- Nie. - Po czym pani odwróciła się na pięcie i idzie spokojnie dalej. A kupal pod czyimś balkonem leży...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Zaproponowałam, że dam jej siatkę, bo mam - olała mnie. Ruszyłam więc za nią i trzymając się tak ze dwa kroki za jej plecami, powiedziałam:[/COLOR]
[COLOR=#000000]- Wie pani co, ja mam czas. Pani kiedyś musi iść do domu, mnie się nie spieszy. Zobaczę gdzie pani mieszka i zadzwonię po straż miejską.[/COLOR]
[COLOR=#000000]Dowiedziałam się w odpowiedzi, że jestem nieludzka i ona mnie NIE LUBI, woli zwierzęta. Och, ach. Bo się potnę...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Kur*ując pod nosem, poszła po siatkę do domu i zebrała kupala. Kiedy była w mieszkaniu, yorasek biegał radośnie po osiedlu...[/COLOR]
[COLOR=#000000]Ech, życie...[/COLOR][/QUOTE]

Brawo! Zebrała, to się liczy. Punkt dla Ciebie, wychowałaś panią :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']jeśli chodzi o kupki ;) wczoraj przede mną przechodziła przez ulicę pani z labradorem który szedł kucając i zostawiając przede mną bobki :roll: jakby nie mogła zaczekać, aż załatwi sprawę na trawniku przed przejściem... tylko go ciągnęła po pasach[/QUOTE]

moze nie zauwazyla.

tak szczerze mowiac to mi sie to regularnie przytrafia z moim mlodszym psem, ktory idzie stawiajac klocka i potem musze sie wracac i to sprzatac.
:))))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']jeśli chodzi o kupki ;) wczoraj przede mną przechodziła przez ulicę pani z labradorem który szedł kucając i zostawiając przede mną bobki :roll: jakby nie mogła zaczekać, aż załatwi sprawę na trawniku przed przejściem... tylko go ciągnęła po pasach[/QUOTE]

A to akurat rozumiem. A miał ją samochód na tych pasach rozjechać? Moja też tak czasem ma, że nagle idąc, bez ostrzeżenia zaczyna robić swoje;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']A to akurat rozumiem. A miał ją samochód na tych pasach rozjechać? Moja też tak czasem ma, że nagle idąc, bez ostrzeżenia zaczyna robić swoje;)[/QUOTE]

nie, miała nie wchodzić na pasy, tylko poczekać aż pies skończy na trawie przed pasami. przecież to napisałam

Link to comment
Share on other sites

Kupiłam gaz. Długo nie minęło zanim musiałam użyć :(
Szłyśmy z Bajką i moją córeczką (5 m-cy) na spacer, droga gruntowa ruch samochodów żaden, kilka ogrodzonych domów. Na początku Baja szła sobie luzem, ale w pewnej chwili się zatrzymała i za cholerę nie chciała iść dalej. Zazwyczaj tak robiła w pobliżu miejsca, gdzie było dużo innych psów (np koło wetów, groomerów, czy placu szkoleniowego), ale nigdy w tym miejscu. Nie pomyślałam, zapięłam ją na smycz i poszłyśmy dalej. Chwilę potem zobaczyłam husky, wyprowadzanego przez chłopaka (młody, może z 16 lat). Pies był już praktycznie pod swoim domem, więc niezasmyczony. Ruszył pędem na Bajkę, ta już zanim się zbliżył zaczęła skamleć. Była na smyczy, nie mogła uciekać, ja motam się między moim psem, wózkiem i agresywnym huskaczem. Złapał Bajkę za tyłek i szarpnął do góry, aż wszystkie łapy miała w powietrzu :( Najpierw próbowałam butem- nic. Musiałam użyć gazu, dopiero odszedł... A właściciel spokojnie dopiero psa złapał i wszedł na swoją posesję- nic się nie stało, w końcu mój pies nie miał wyprutych flaków, krew się nie lała, więc można sprawę olać. Nie bardzo wiedziałam co robić, zażądałam tylko zaświadczenia o szczepieniu. Zastanowiłam się, czy nie wezwać policji, ale ojciec tego chłopaka zainteresował się, co się stało w ogole, przeprosił i obiecał, że będą bardziej na swojego psa uważać.

A ja potem głupia spać nie mogłam, bo martwiłam się, czy temu hasiorowi krzywdy tym gazem nie zrobiłam. Bajce nic nie było, ale i tak już huskich nie lubiła, więc boję się pomyśleć co będzie teraz :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']nie, miała nie wchodzić na pasy, tylko poczekać aż pies skończy na trawie przed pasami. przecież to napisałam[/QUOTE]

Tak, z jednej strony masz rację. Z drugiej - czy babka miała możliwość poczekać z psem? Zastanawiam się, bo moja czasem tak po prostu bez ostrzeżenia zaczyna w marszu stawiać klocka i zanim się spostrzegę, to już jest "po sprawie".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']Tak, z jednej strony masz rację. Z drugiej - czy babka miała możliwość poczekać z psem? Zastanawiam się, bo moja czasem tak po prostu bez ostrzeżenia zaczyna w marszu stawiać klocka i zanim się spostrzegę, to już jest "po sprawie".[/QUOTE]

to jest takie przejście, gdzie jeżdżą tramwaje. jak się jakiś zatrzyma na przystanku, to można przejść(można też przejść, jak już pojedzie). ta pani widząc, że się tramwaj zatrzymał szybko wskoczyła na pasy nie patrząc na swojego psa. ona chyba nawet nie widziała, że pies coś po drodze gubi ;)

Link to comment
Share on other sites

co do sprzątania po psie to u mnie na osiedlu są sami chamscy psiarze, bo sprzątam ja, jeden znajomy i pani, która ostatnio dostała bardzo duży mandat za nie posprzątanie..w samym moim bloku jest z 15 psów, na reszcie osiedla nie zliczę, ale u nas na osiedlu nie ma ani jednego kosza! nie ma koszy na psie odchody ani też takich zwykłych małych i większość ludzi nawet nie wie, że na naszym osiedlu odchody wyrzuca się do dużych zamykanych na wielki klucz śmietników..ja wiem, bo zadzwoniłam do administracji i się dowiedziałam, że taka umowę z miastem podpisali i nie stać ich na stawianie osobnych pojemników, a tym bardziej na "obsługiwanie" ich..dziwne trochę, bo osiedle dość bogate :/ w każdym razie ja zawsze chodzę z ogromnym kluczem na spacer, ale mój sprzątający znajomy wyrzuca odchody do pojemników na plastiki :/ już sama nie wiem co gorsze: to czy zostawienie kupy na trawniku..plastik podlega recyklingowi i myśl o tym, że zrobią nową butelkę czy inny pojemnik z plastiku leżącego koło kupy w niezawiązanym worku lekko mnie przeraża

Link to comment
Share on other sites

no tak właśnie tak :/ pan z administracji stwierdził, że czasami są otwarte te duże śmietniki :O na co ja powiedziałam, że przecież nie będzie taki człowiek chodził i szukał otwartego śmietnika, a on że w takim razie dostanie mandat jeśli zostanie złapany! ja tego nie ogarniam! jest ustawa to powinni zapewnić nam psiarzom możliwość wywiązywania się z niej, a nie tylko wymagają, a nic nie robią w tym kierunku..na tym osiedlu mieszkam dopiero dwa lata, ale na moim poprzednim osiedlu bardzo starym, zabytkowym kosz na odchody stał co trzy bloki i naprawdę ludzie z nich korzystali

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kopra']:/ już sama nie wiem co gorsze: to czy zostawienie kupy na trawniku..plastik podlega recyklingowi i myśl o tym, że zrobią nową butelkę czy inny pojemnik z plastiku leżącego koło kupy w niezawiązanym worku lekko mnie przeraża[/QUOTE]
:diabloti:
nie potrzebnie i tak się je przetapia przecież, a ta kupa jest mniej szkodliwa niż sam plastik ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]cienkun[/B] no niestety, ale jestem chemikiem i pracowałam przy recyklingu chemicznym PET i mam nieco inne zdanie na ten temat :D dla mnie kupa to kupa, a skoro jest mniej szkodliwa to po co ją sprzątamy? :) przecież mogłaby sobie leżeć i spokojnie się rozkładać :) ale to nie ten temat :D pozdrawiam :)

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj jak byłam na spacerze nagle zza jednego bloku wyszedł pies wielkosci i w typie akity, zobaczył Hadara i podleciał do niego a własciciel - chłopiec ok 12 lat - pedził za nim bo nie był w stanie go utrzymac. Na szczesci pies chciał sie tylko bawic z Hadarem i Hadar tez z nim.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...