jukutek Posted February 18, 2012 Posted February 18, 2012 mimo wszystko ja też uważam, że jak się bardzo chce, to się może. I to bynajmniej nie na zasadzie "jakoś tam będzie" :) moi znajomi mają po 2 dzieci. I żyją, jak ludzie, bez fajerwerków. Nie zarabiają bajecznie, nie latają też po opiece społecznej. Quote
agaga21 Posted February 18, 2012 Posted February 18, 2012 [quote name='jukutek']mimo wszystko ja też uważam, że jak się bardzo chce, to się może. I to bynajmniej nie na zasadzie "jakoś tam będzie" :) moi znajomi mają po 2 dzieci. I żyją, jak ludzie, bez fajerwerków. Nie zarabiają bajecznie, nie latają też po opiece społecznej.[/QUOTE] jasne że tak. wystarczy zorganizować sobie odpowiednio życie ;) troche ponad 2 lata temu było nas 3+pies czyli razem 4. teraz jest nas 7! w tym 2 dzieci i 3 psy. dajemy radę, głodem nie przymieramy a w zasadzie żyjemy z jednej pensji bo to co ja zarabiałam to jest śmiech na sali(pół etatu)a teraz kończy mi się niedługo macierzyński i przez najbliższe 3 lata urlopu wychowawczego nie dostanę ani grosza. Quote
Rodzice Maciusia :) Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 [quote name='agaga21']jasne że tak. wystarczy zorganizować sobie odpowiednio życie ;) troche ponad 2 lata temu było nas 3+pies czyli razem 4. teraz jest nas 7! w tym 2 dzieci i 3 psy. dajemy radę, głodem nie przymieramy a w zasadzie żyjemy z jednej pensji bo to co ja zarabiałam to jest śmiech na sali(pół etatu)a teraz kończy mi się niedługo macierzyński i przez najbliższe 3 lata urlopu wychowawczego nie dostanę ani grosza.[/QUOTE] Ale widzisz, a co gdyby mąż też stracił pracę? Odpukać oczywiście bardzo mocno, bo tego nie życzę!! Wtedy właśnie "jakoś to byłoby" albo i nie! Ja bym nie mogła żyć w takim stresie. Być może mąż będzie musiał wyjechać np za granicę. I co to za życie? Czy wtedy można się rozkoszować dzieckiem? Dlatego ja mimo wszystko jestem zdania, że więcej niż jedno dziecko dopiero dla osób, które mają zaplecze na tyle, aby nawet w razie utraty pracy móc sobie pozwolić na spokojne jej szukanie a w tym czasie aby się nie stresować. Co do postu Engeliny: owszem, można wychować się na piecu kaflowym, ale PO CO?? Ja tam nie chciałabym skazywać swojego dziecka na życie byle jakie. Chcę mu zapewnić podróże, dobrą szkołę, rowerek którego nie będzie musiał dzielić z innymi dziećmi. I przy tym wcale nie uważam, że rzeczy materialne są najważniejsze. Bo wiem, że czasem lepszą zabawą jest kijek i kamyki niż lalki Barbie. Quote
jukutek Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 to może lepiej od razu przestać żyć, bo coś się może zdarzyć? wiecie co, sorry, ale trochę przesadzacie... dzieciom najbardziej potrzebna są miłość rodziców i uwaga. A cała reszta - to tylko dodatki. Zresztą - mam wątpliwości, czy dobra szkoła to droga szkoła (chodziłam do jednego z najlepszych liceów w Warszawie, choć w domu zawsze było trudno finansowo i nikt mnie z tego powodu nie dyskryminował), czy żeby podróżować trzeba wydawać mnóstwo kasy (dużo jeździłam po świecie niskobudżetowo), czy dziecko musi mieć milion zabawek modnych firm (ostatnio moja mała najlepiej bawi się butelkami po wodzie mineralnej i sitkiem do makaronu, a zabawki F-P leżą w kącie)??? Quote
*Magda* Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 Nas była w domu 5 i jakoś nie narzekam. Spałam z braćmi w jednym pokoju, nie jeżdziłam na wakacje i jakoś z tego powodu nie narzekam. Jestem szczęśliwa, że ICH mam :loveu: Nie zamieniła bym mojego rodzeństwa, na możliwość wyjazdów, zabawek i innych materialnych rzeczy. Ja bardzo podziwiam mojego brata za odwagę. W jednym roku wziął hipotekę, żeby wybudować dom, zrobił sobie dziecko i nie zastanawiał się co będzie jak nie będzie miał za co go spłacać. Zaryzykował i jest z tego powodu szczęśliwy. Rok temu urodziło mu się drugie dziecko i gdyby nie zdrowie mojej bratowej, to miałby w przyszłości trzecie ;) I tak jak napisała [B]jukutek [/B]to wogóle zrezygnujmy z wszystkiego, bo zawsze może ktoś stracić prace. I co wtedy? Wtedy nawet na 1 dziecko nie jest stać rodziców. Quote
dzodzo Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 (edited) [quote name='magdabroy'] Ja bardzo podziwiam mojego brata za odwagę. W jednym roku wziął hipotekę, żeby wybudować dom, zrobił sobie dziecko i nie zastanawiał się co będzie jak nie będzie miał za co go spłacać. Zaryzykował i jest z tego powodu szczęśliwy. Rok temu urodziło mu się drugie dziecko i gdyby nie zdrowie mojej bratowej, to miałby w przyszłości trzecie ;) I tak jak napisała [B]jukutek [/B]to wogóle zrezygnujmy z wszystkiego, bo zawsze może ktoś stracić prace. I co wtedy? Wtedy nawet na 1 dziecko nie jest stać rodziców.[/QUOTE] widzisz i to jest podejscie,ktore mnie przeraza,ludzie nie zastanawiaja sie jak splaca ogromne kredyty, ktore zaciagaja.Wypadek,choroba i wali sie wszytsko.Pomijam obciazenie na kolejne 40 czy 60 lat kredytem.Nie moglabym spac spokojnie.ak biore telewiozr na raty to oddycham spokojnie dopiero jak go splace;) dla nie jest to niewyobrazalne,zawsze licze sily na zamiary oczywiscie, kazdy ma swoje zdanie i przeciez nie o to chodzi zeby udowadniac sobie wyzszosc Swiąt Bozego Narodzenia nad Wielkanoca,kazdy ma tyle dzieci ile chce i czuje sie na silach wychowywac:) ja jestem pragmatykiem i realista po prostu moj ojciec zmarl nagle w mlodym wieku,kiedy mialam 6 lat zostawiajac nieposplacane pozyczki, mnie i moja siostre wychowala mama,raz bylo lepiej raz gorzej,ale nigdy mi niczego nie brakowalo bo mama stawala na głowie, żeby tak było,poza tym kazde wakacje w liceum juz pracowalam. Obie dobrze sie uczylysmy i skonczylysmy panstwowy uniwerek bo mialysmy rente po tacie- ale na wyjazd na studia do innego miasta nie bylo mnie stac,wiec tak naprawde te wymarzone pozostaly w sferze marzen.Naprawde wiem ze mozna ale wiem tez ze czasy byly inne,praca byla dla kazdego-a teraz nie.Teraz traci sie ja z dnia na dzien a na emigracje mnie nie ciagnie. [B]nefesza[/B],zgadzam sie z Toba w 100% Edited February 19, 2012 by dzodzo Quote
engelina_88 Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 (edited) [B]nefesza[/B] nawiązując do Twojego postu- fakt, było to wszystko o czym piszesz, ale zwróć uwagę jakie były wtedy zarobki. Czy dziś ktoś zarabia 500 zł? 1000 zł to były dwie pensje, dziś najniższa wynosi 1200. Poza tym ulgi są zabierane rodzinom, które zarabiają bodaj 84 tys rocznie- gdybym tyle zarabiała, to za przeproszeniem, miałabym w nosie ich ulgi. Poza tym nie wiem skąd twierdzenie, że można było być pewnym o posadę. Może za komuny, ja urodziłam się już na samym jej końcu, kiedy nie było już z tą pracą nie było tak "kolorowo". Owszem były kolonie zakładowe, ale nie wszędzie (ja nie miałam). I czy ktoś wtedy w ogóle wspominał o wyjezdzie choćby do Egiptu? Teraz to norma i wcale nie tylko dla bogatych. Poza tym dziś również są dużo tańsze lub całkowicie darmowe atrakcje dla dzieci organizowane przez przeróżne organizacje. Nie ma już SKSów, MOKów, MDKów? Z drugiej strony nie da się nie zauważyć, ceny rosną a mimo to wzrasta tez komfort życia. [quote name='Rodzice Maciusia :)'] Co do postu Engeliny: owszem, można wychować się na piecu kaflowym, ale PO CO?? Ja tam nie chciałabym skazywać swojego dziecka na życie byle jakie. Chcę mu zapewnić podróże, dobrą szkołę, rowerek którego nie będzie musiał dzielić z innymi dziećmi. I przy tym wcale nie uważam, że rzeczy materialne są najważniejsze. Bo wiem, że czasem lepszą zabawą jest kijek i kamyki niż lalki Barbie.[/QUOTE] Nie zrozumiałyśmy się chyba. Nie mówię, że trzeba wychować się w zimnym domu i odmawiać sobie całego świata, bo musi być rodzeństwo. Ale jak się chce to można, nawet nie zarabiając kokosów. I jako przykład podałam nasze mamy i babcie. Ja wychowałam się w takim mieszkaniu, mój mąż w jeszcze "lepszych" warunkach i żadne z nas nigdy nie powiedziało, że miało byle jakie życie. Fakt, rower był jeden na całą rodzinę, wakacje jakieś się zawsze zorganizowało (może nie dwa tygodnie all inclusive na karaibach, ale i tyak było fajnie) były święta, spędzanie czasu z rodziną, były rozmowy na każdy temat, było ukrywanie się nawzajem z siostrą przed mamą jak któraś coś przeskrobała, były szkoły i studia, było co jeść i było wesoło. Żadne z nas, ani naszego rodzeństwa nie jest jakimś wykolejeńcem, który uważa, że jego życie było jest i będzie do dupy. I ja się absolutnie zgadzam, ze fajnie, żeby dziecko miało to wszystko: podróże, internet, wykształcenie (tu muszę się pochwalić, ze moja siostra skończyła jedną z lepszych uczelni w Polsce, w jej najdroższym mieście i też się dało) fajne zabawki czy ubrania. Ale uważam, ze nie jest to przeszkodą do posiadania dwójki dzieci, a korzyści z posiadania rodzeństwa, jeśli jest zżyte ze sobą, przewyższa to wszystko o stokroć. I żeby nie było, że tu kogoś namawiam ;) I tak każda obecna tu mama wie najlepiej co jest dobre dla jej dziecka i co jest w stanie mu zapewnić. Edited February 19, 2012 by engelina_88 Quote
jukutek Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 dzodzo, na tym polega urok i dramat życia, że wszystkiego nie przeiwdzisz... Quote
*Magda* Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 [quote name='dzodzo']widzisz i to jest podejscie,ktore mnie przeraza,ludzie nie zastanawiaja sie jak splaca ogromne kredyty, ktore zaciagaja.Wypadek,choroba i wali sie wszytsko.Pomijam obciazenie na kolejne 40 czy 60 lat kredytem.Nie moglabym spac spokojnie.ak biore telewiozr na raty to oddycham spokojnie dopiero jak go splace;) dla nie jest to niewyobrazalne,zawsze licze sily na zamiary oczywiscie, kazdy ma swoje zdanie i przeciez nie o to chodzi zeby udowadniac sobie wyzszosc Swiąt Bozego Narodzenia nad Wielkanoca,kazdy ma tyle dzieci ile chce i czuje sie na silach wychowywac:) ja jestem pragmatykiem i realista po prostu moj ojciec zmarl nagle w mlodym wieku,kiedy mialam 6 lat zostawiajac nieposplacane pozyczki, mnie i moja siostre wychowala mama,raz bylo lepiej raz gorzej,ale nigdy mi niczego nie brakowalo bo mama stawala na głowie, żeby tak było,poza tym kazde wakacje w liceum juz pracowalam. Obie dobrze sie uczylysmy i skonczylysmy panstwowy uniwerek bo mialysmy rente po tacie- ale na wyjazd na studia do innego miasta nie bylo mnie stac,wiec tak naprawde te wymarzone pozostaly w sferze marzen.Naprawde wiem ze mozna ale wiem tez ze czasy byly inne,praca byla dla kazdego-a teraz nie.Teraz traci sie ja z dnia na dzien a na emigracje mnie nie ciagnie. [B]nefesza[/B],zgadzam sie z Toba w 100%[/QUOTE] Ale czy mają 1 dziecko, czy 3, to nie zmienia faktu, że jak stracisz pracę, to nie jesteś wstanie utrzymać nawet tego jednego dziecka. Więc podejście do sprawy, że mam jedno dziecko, bo jak będę miała więce, to jak stracę pracę, to mnie nie będzie na to stać, jest nieadekwatne do sytuacji. Ok, chce ktoś mieć 1 dziecko, to niech ma, ale nie pod przykrywką, bo na więcej mnie nie stać ;) Wspólczuję utraty ojca, ale nie jesteś jedyną, która wychowała się bez rodzica. Ja mam dużo młodszą siostrę. Jak umarła moja mama, to moja siostra była jeszcze nastolatką. I na chwilę obecną, dziewczyna studiuje, dostała stypendium naukowe, pracuje w dobrej firmie. Ale ma to wszystko dlatego, że ona sama się o to postarała, a nie dlatego, że rodzice pakowali w nią pieniądze, bo musi się wykształcić. Zresztą nie miali nawet co pakować, bo pracował tylko mój tata. Moja siostra doszła do tego sama i jestem z niej dumna :) Zwróćcie uwagę, że w wielu przypadkach, to nie jest niemożność posiadania większej ilości dzieci, tylko pokazanie przed innymi, że moje dziecko ma "wszystko". Ale "wszystko" nie zawsze jest dla dziecka najlepsze ;) Ja nie zabraniam nikomu posiadania jednego dziecka ;) Jaktoś chce i takie jest jego życzenie, to ok. Ale nie podoba mi się, że ludzie, którzy mają więcej niż jedno (nie daj Boże 3-4) dzieci są traktowani jak patologia. To nie fair. Każdy ma w życiu inne piorytety ;) Quote
dzodzo Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 a widzisz jednak jak strace prace to jednak latwiej mi bedzie utrzymac jedno dziecko niz dwoje czy troje... ale nie o to chodzi, nikt tu nie napisal ze posiadanie wiecej niz jednego dziecka to patologia, wrecz odwotnie cala dyskusja zaczela sie od stwierdzenia"ze miec jedno dziecko to jakies dziwne" ... i napietnowani tym samym zostali Ci, ktorzy maja kaprys miec jedynaka;) moje dziecko wcale nie musi miec wszystkigo i najlepszego,wystarczy jak bedzie przyzwoitym człowiekiem Quote
Alicja Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 (edited) [quote name='dzodzo']a widzisz jednak jak strace prace to jednak latwiej mi bedzie utrzymac jedno dziecko niz dwoje czy troje... ale nie o to chodzi, nikt tu nie napisal ze posiadanie wiecej niz jednego dziecka to patologia, wrecz odwotnie cala dyskusja zaczela sie od stwierdzenia"ze miec jedno dziecko to jakies dziwne" ... i napietnowani tym samym zostali Ci, ktorzy maja kaprys miec jedynaka;) moje dziecko wcale nie musi miec wszystkigo i najlepszego,wystarczy jak bedzie przyzwoitym człowiekiem[/QUOTE] jedynak nie jest wcale gorszym dzieckiem , to zależy tylko od NAS , Rodziców jak go wychowamy. Edited February 19, 2012 by Alicja Quote
ojasia Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 Dokładnie, tak jak napisała Dzodzo, dyskusja zaczeła się od dziwności posiadania jedynaka i stwierdzenia, że jedynacy są bleeee. Dla mnie osobiście jest wszystko jedno ile kto ma dzieci. Nie nazwałam nigdzie ludzi posiadających więcej niż jedno dziecko patologią, natomiast moja rodzina 2+1 została nazwana dziwną. Co do ulgi na dziecko- faktycznie 85 tys. na gospodarstwo domowe rocznie to straszne kokosy, wychodzi jakieś 7 tys. miesięcznie (na dwie pracujące osoby, czyli po 3,5 tys na osobę), a to wcale nie jest jakiś luksus. Quote
Rodzice Maciusia :) Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 nikt nikogo nie przekona ;) ja też chętnie miałabym trójkę dzieci, o tym marzyłam kiedyś, ale jestem realistką a jednocześnie chcę co nieco od życia mieć. Wcale nie chcę jeździć niskobudżetowo, chcę móc pozwolić sobie na godziwy transport gdy mam ochotę, chcę dać dziecku szansę na posiadanie i zwykłych zabawek i tych FP, a co do szkoły to przepraszam, ale nawet wysłanie dziecka na studia kosztuje i to nie mało. Ale to uważam, że zrozumie się jak już przyjdzie ten moment gdy trzeba będzie to dziecko wysłać. Idealistom zawsze się żyło gorzej na tym świecie. Miłością samą wszystkiego nie załatwisz. A co z kosztami lekarza? co jeśli zachoruje jedno dziecko a co jeśli przykładowo cała trójka i zamiast tysiąca na jedno musisz wyłuskać trzy? i tyle ode mnie, bo na szczęście każdy ma wybór i dla mnie to jest jedyne rozsądne odpowiedzialne podejście, dla kogoś jego. i ok :p Quote
jukutek Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 oczywiście, że każdy ma wybór i tak być powinno :) nie wiem, czy będę mieć jedno dziecko, czy więcej. Nie twierdzę, że jedynacy są "be", zareagowałam tylko na uogólnienie, że w naszych realiach nikogo na więcej dzieci niż 1 nie stać. W sporej części przypadków jest to po prostu nie to, że nie stać, tylko że posiadanie więcej niż 1 dziecka oznaczałoby życie poniżej standardu, który komuś odpowiada (a co wcale nie oznacza braku kasy np. na jedzenie czy książki dla dziecka do szkoły), dokładnie tak jak napisała Rodzice Maciusia... Niech każdy ma, co chce... np. dla mnie jedną z najpiękniejszych chwil jest stąpać po wąskiej półeczce nad przepaścią wysoko w górach ;) PS.: Idealistką nigdy nie byłam. Jestem aż do bólu realistką. Tylko czy realizm zawsze musi oznaczać pesymizm? Quote
nefesza Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 [B]engelina [/B]faktycznie sie nie zrozumialysmy. Bo przeciez nie chodzi o to ile sie zarabialo kiedys i teraz, i ja nie wspomnialam nawet o ZAROBKACH, tylko o DOSTEPNOSCI "udogodnien" dla dzieci. I prace mial naprawde kazdy, jak nie taka to inna, zapytaj swoich rodzicow... nie istnialo cos takiego jak "bezrobocie". I nie wspomnialam o wyjezdzie do Egipu, bo to juz jest jakistam "luksus" - tylko o zwyklych wczasach czy koloniach w Kurkach na Mazurach, czy chociazby placonych "wczasach pod grusza". Nie zalezy mi na mozliwosci wyjazdu do Egiptu, kiedy na taki wyjazd mnie po prostu nie stac. Wolalabym miec wczasy zakladowe w Ustce, ale za symboliczna oplata. Ot, taka to roznica miedzy "kiedys" a "dzisiaj". [B]ojasia [/B]zgadzam sie z Toba w 100% 85 tys to nie jest duzo! To jak obliczylas wychodzi jakies 3,5 tys na osobe i to jak dobrze rozumiem ustawe BRUTTO? A jesli nawet netto, to zawsze mnie wkurza, dlaczego nikt nie bierze pod uwage, jakie masz stale wydatki miesieczne? Komorne, rata kredytu, prad.. pewnie, zawsze mozna zyc bez lodowki, tv i komputera itd, prawda? Rachunkow za prad chociaz nie bedzie :) A powaznie, to wszyscy patrza tylko na dochody i wyjatkowo OPLACALNE znow zacznie robic sie kombinowanie. Czyli cos, co niestety wciaz jest dosyc popularne - praca za najnizsza miesieczna, reszta w kopercie... a jak wszyscy teraz mowia, emerytury od Panstwa i tak nie dostaniemy :) Jak jej w ogole dozyjemy ;) Szkoda, ze Mosci nam Panujacy nie oblicza sobie w ten sposob zyskow i strat dla budzetu... Acha, jedyna instytucja, ktora bierze pod uwage nasze wydatki i ilosc osob do utrzymania wraz z dziecmi to banki, gdy bierzemy kredyt hahaha [B]jukutku [/B]strasznie mi ciezko, patrzac na to, co sie dzieje u nas w kraju, jakie sa realia, jakie plany rzadu, jakie mam na koniec miesiaca saldo na koncie byc realistka - OPTYMISTKA... Quote
Rodzice Maciusia :) Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 (edited) cieszę się, że są osoby myślące tak samo jak ja. Wszędzie wokół mnie jakieś wielkie hurrra na dzieci, znajomi rozmnażają się jak króliki :), a wszędzie prawie kobieta nie pracuje, tylko on; a tu kryzys, coraz więcej jest kombinacji, np. przenoszenia gro produkcji za granicę, aby obniżyć koszty, ciekawe co takie małżeństwa wtedy zrobią. Ona już nie jest na rynku z 4 lata, bo ciągle dzieci, bawienie, on pracę ma, ale jak długo?? Kredyt na dom na kolejne ileśnaście lat. I wiele z tych osób lekkomyślnie z optymizmem patrzy w przyszłość podając dokładnie te argumenty jakie padają tutaj: poprzednie pokolenie się wychowało, wychowa się i to. Tylko że tak jak pisze Nefesza, kiedyś robota była każda. Moi dziadkowie - oboje kompletnie bez wykształcenia, rolnicy - przeprowadzili się do miasteczka. Babcia poszła do wylęgarni, coś tam robiła z kurami :) dziadek od roboty do roboty, tutaj kwiatki w zakładzie poplewił, tam podleciał i coś zrobił, tam węgiel załatwił - zawsze mieli wszystkiego pod dostatkiem. Ale jednocześnie "kręcili" sobie na boku wszystko potrzebne do codziennego utrzymania - mieli swoją ziemię, uprawiali warzywka, ziemniaki, mieli kury. A teraz co? Weźmiesz sobie kury na ładny ogród? Posadzisz warzywa? Realia są kompletnie inne i mam wrażenie, że sporo osób nie chce się z tym faktem pogodzić. To już nie są czasy jakie były. Mój ojciec miał kilkoro rodzeństwa - zamieniali się dwoma parami butów, a teraz co? Ubierzesz dziecko w nie takie buty jak ma reszta i będziesz mu tłumaczyć że rodziców nie stać na inne butki? Biedne dziecko od małego wychowane w kulcie pieniądza, zgodnie z zasadą, że pragniesz czego nie masz. sĄ to czasy gdy przeciętny Polak zarabia około 2 tys na rękę - to są realia, dla wielu to dużo. W tym opłaty pochłaniają połowę, jedzenie drugą. Głupi ciuszek dziecięcy kosztuje 50 zł (kombinezon w Tesco :roll:), zarobki kompletnie niekompatybilne z wydatkami! :shake: Przykre to tematy, ale to są FAKTY. Edited February 19, 2012 by Rodzice Maciusia :) Quote
gameta Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 Zupełnie nie rozumiem, dlaczego uparłyście się znowu zaglądać komuś do łóżka pod kołdrę... A co was obchodzi ile ktoś ma dzieci? Dokładacie się komukolwiek, bo jest wielodzietny? Nie sądzę. I powiem więcej, znam rodziny wielodzietne wtym i taką, w której kobieta jest właśnie w ciąży z 8 (słownie: ósmy) dzieckiem. Niczego im nie brakuje, nikogo się nie proszą. Pracuje tylko mąż. Mieszkaja w dużym mieście nie na wiosce i ilość dzieci nie jest przypadkiem a ich wyborem. Znam też takie osoby, które mają jedno dziecko i nie planują więcej, mimo, że zarabiają więcej niż ci od ósemki. I nie jest prawdą, że dwoje dzieci to nagle kolosalna różnica w kosztach niż jedno dziecko - może przy trójce zaczyna się różnica, ale ja nie widzę dużej przy dwóch sztukach. Gdybym mogła (a nie mogę i nigdy nie bedę mogła) miałabym drugie. Pomimo tego, że chwilowo finansowo jest ciężko, to sadzę, że warto. Ale rozumiem też tych, którzy poprostu nie chcą mieć dwójki. A tłumaczenie tego finansami - coż, zależy jaki stopień wygody i luksusu się uznaje za optymalny w życiu. I tyle. Osobiście ręcami i nogema będę optować za wielodzietnością, któś musi pracować na moja emeryturę ;) Quote
jukutek Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 [quote name='Rodzice Maciusia :)']Ubierzesz dziecko w nie takie buty jak ma reszta i będziesz mu tłumaczyć że rodziców nie stać na inne butki? [/QUOTE] oczywiście, że tak - bo od czegoś trzeba zacząć. Dziecko się zetknie z różnymi dziećmi i musi zrozumieć, że nie może mieć wszystkiego, i nauczyć się mieć do tego dystans. Nie na wszystko mnie będzie stać, choćbym nie wiem, jak harowała, i nie wszystko będę chciała kupić. Takie są fakty ;) Quote
LadyS Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 [quote name='jukutek']oczywiście, że tak - bo od czegoś trzeba zacząć. Dziecko się zetknie z różnymi dziećmi i musi zrozumieć, że nie może mieć wszystkiego, i nauczyć się mieć do tego dystans. Nie na wszystko mnie będzie stać, choćbym nie wiem, jak harowała, i nie wszystko będę chciała kupić. Takie są fakty ;)[/QUOTE] Mnie się nawet wydaje, że lepiej jest wychować dziecko tak, żeby wiedziało, że nie wszystko może mieć. Dziwi mnie kupowanie dziecku czegoś, bo inni to mają - może własnych dzieci nie mam, ale mam bardzo dużo takich przykładów pod nosem, choćby w rodzinie czy u znajomych. Ja jako dziecko bardzo się denerwowałam, że mama nie chce mi kupić np. jakiejś kurtki, która była wtedy modna - a teraz jej za to dziękuję, że mi nie ustępowała, bo kurtka nie jest najważniejsza, poza tym - nauczyłam się, że nie mierzy się wartości człowieka miarą tego, czy ma kurtkę/buty takie, jak reszta... Quote
engelina_88 Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 (edited) [B]nefesza[/B] myślę, że zarobki są tu kluczowym elementem, jeśli już o pracy mówimy. Bo co komu było z roboty za 700 zł, jeśli dla niektórych 7 tys miesięcznie to żaden luksus... tutaj nieco moim zdaniem przesadzacie. Życzę oczywiście każdemu, aby zarabiał po 40, 50 i 100 koła na miesiąc, ale dla znacznej części społeczeństwa pensja 3,5 tys na osobę to już kokosy, a mimo to ci ludzie decydują się na posiadanie więcej niż 1 dziecka i radzą sobie z tym świetnie. Druga sprawa, to nie musze pytać rodziców, bo pamiętam jak było, kiedy miałam kilka lat i chociaż mama pracowała, to stary wiecznie bez roboty łaził. Piszecie o komunie, która upadła prawie ćwierć wieku temu, a wtedy i robota dla każdego się skończyła. I z jednej pensji, a właściwie pensyjki trzeba było dać radę. Więc błagam, nie mówicie mi, ze 7 tys (nawet brutto) na 3-4 osobową rodzinę to jakaś jałmużna, z której wyżyć to cud i ledwo koniec z końcem można związać. :shake: A teraz wydatki na dziecko- o ile jeszcze przekonywały mnie podręczniki, które faktycznie trzeba teraz co rok kupić nowe, o tyle argument o ciuszkach jest dla mnie całkowicie niedorzeczny w dobie second handów, komisów i internetu. Oczywiście można powiedzieć, że "moje dziecko nie będzie chodziło w ciuchach po kimś" (tudzież nie będzie tanio podróżować, nie będzie chodzić do byle jakiej szkoły, nie będzie chodzić w takich butach jak inni, nie będzie tego czy tamtego) ale kwestia oczekiwań- nie stanu materialnego. Moje dziecko jeszcze się nie urodziło, a już w tej chwili ma pełną szafę ubrań, z czego za nadroższy zapłaciłam 10 zł: new born, UCoB, H&M niekoniecznie Tesco, a wybór i ilość jaka jest dostępna mnie czasem samą przeraża :eviltong: Nie muszę kupować nowego wózka, fotelika, przewijaka, bo to wszystko można dostać używane za grosze i chyba mojemu dziecku ani nic się od tego nie stanie, ani nie będzie gorsze. Poza tym popieram przedmówczynie- dlaczego mam nie kupić mojemu dziecku takich butów w jakich chodzą inni? Koniecznie musi mieć lepsze? Wolałabym, żeby zamiast tego moje dziecko rozumiało, że dzieci są różne i to, ze ktoś nie ma najlepszych zabawek to nie czyni z niego mniej wartościowego człowieka. Z drugeij strony znam rodziców, którzy mają 2 dzieci i dla każdego kupowali wszystko nowe- oczywiście mają do tego prawo, ale zabawne byłoby gdybym usłyszała od nich, że mało zarabiają (wspomnaine już 7 koła). :lol: Owszem, dyskusja zaczęła się od tego, ze dziwnie mieć jedno dziecko, ale zaraz potem padły argumenty, że jak się ma więcej, to nie zapewni się dzieciom godnych warunków do życia, stąd każdy musi swoje wyłożyć ;) Ja jeszcze raz podkreślę, że żaden pieniądz nie zastąpi dziecku czasu z nim spędzonego i żadna zabawka, ciuszek, wyjazd czy inny gadżet nie są warte przyjaźni jaka potrafi złączyć rodzeństwo. To akurat jest wartość ponadczasowa i nie ma co tu porównywać kiedyś i dziś. ed. I jeszcze muszę dodać, że jak żyję to nie spotkałam jeszcze pesymisty, który nie powiedziałby o sobie" nie jestem pesymistą, tylko realistą" ;) Edited February 19, 2012 by engelina_88 Quote
dzodzo Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 [quote name='engelina_88'][B]nefesza[/B] myślę, że zarobki są tu kluczowym elementem, jeśli już o pracy mówimy. Bo co komu było z roboty za 700 zł, jeśli dla niektórych 7 tys miesięcznie to żaden luksus... tutaj nieco moim zdaniem przesadzacie. Życzę oczywiście każdemu, aby zarabiał po 40, 50 i 100 koła na miesiąc, ale dla znacznej części społeczeństwa pensja 3,5 tys na osobę to już kokosy, a mimo to ci ludzie decydują się na posiadanie więcej niż 1 dziecka i radzą sobie z tym świetnie. Druga sprawa, to nie musze pytać rodziców, bo pamiętam jak było, kiedy miałam kilka lat i chociaż mama pracowała, to stary wiecznie bez roboty łaził. Piszecie o komunie, która upadła prawie ćwierć wieku temu, a wtedy i robota dla każdego się skończyła. I z jednej pensji, a właściwie pensyjki trzeba było dać radę. Więc błagam, nie mówicie mi, ze 7 tys (nawet brutto) na 3-4 osobową rodzinę to jakaś jałmużna, z której wyżyć to cud i ledwo koniec z końcem można związać. :shake: A teraz wydatki na dziecko- o ile jeszcze przekonywały mnie podręczniki, które faktycznie trzeba teraz co rok kupić nowe, o tyle argument o ciuszkach jest dla mnie całkowicie niedorzeczny w dobie second handów, komisów i internetu. Oczywiście można powiedzieć, że "moje dziecko nie będzie chodziło w ciuchach po kimś" (tudzież nie będzie tanio podróżować, nie będzie chodzić do byle jakiej szkoły, nie będzie chodzić w takich butach jak inni, nie będzie tego czy tamtego) ale kwestia oczekiwań- nie stanu materialnego. Moje dziecko jeszcze się nie urodziło, a już w tej chwili ma pełną szafę ubrań, z czego za nadroższy zapłaciłam 10 zł: new born, UCoB, H&M niekoniecznie Tesco, a wybór i ilość jaka jest dostępna mnie czasem samą przeraża :eviltong: Nie muszę kupować nowego wózka, fotelika, przewijaka, bo to wszystko można dostać używane za grosze i chyba mojemu dziecku ani nic się od tego nie stanie, ani nie będzie gorsze. Poza tym popieram przedmówczynie- dlaczego mam nie kupić mojemu dziecku takich butów w jakich chodzą inni? Koniecznie musi mieć lepsze? Wolałabym, żeby zamiast tego moje dziecko rozumiało, że dzieci są różne i to, ze ktoś nie ma najlepszych zabawek to nie czyni z niego mniej wartościowego człowieka. Z drugeij strony znam rodziców, którzy mają 2 dzieci i dla każdego kupowali wszystko nowe- oczywiście mają do tego prawo, ale zabawne byłoby gdybym usłyszała od nich, że mało zarabiają (wspomnaine już 7 koła). :lol: Owszem, dyskusja zaczęła się od tego, ze dziwnie mieć jedno dziecko, ale zaraz potem padły argumenty, że jak się ma więcej, to nie zapewni się dzieciom godnych warunków do życia. Ja jeszcze raz podkreślę, że żaden pieniądz nie zastąpi dziecku czasu z nim spędzonego i żadna zabawka, ciuszek, wyjazd czy inny gadżet nie są warte przyjaźni jaka potrafi złączyć rodzeństwo. To akurat jest wartość ponadczasowa i nie ma co tu porównywać kiedyś i dziś.[/QUOTE] widzisz,ja mam 36 lat i doskonale pamietam czasy owej komuny:) nie puscili teleranka bo jaruzel oglosil stan wojenny buuu mam dobra prace, moj tz prowadzi wlasna firme(niestety co rok jest gorzej) i mimo to mnie nie byloby stac na drugie dziecko, mimo ze kupuje ubranka i zabawki uzywane na allegro,bo sa tylko na chwile.Musze miec porzadny, bezpieczny samochod, bezpieczny atestowany fotelik,zapewnic dziecku dobrego lekarza,szczepienia,.A to juz duze koszty moj szwagier pochodzi z normalnej rodziny, tyle ze wielodzietnej-osmioro rodzenstwa.Nie ma miedzy nimi praktycznie zadnych wiezi,kazdy z nich konczac szkole srednia odchodzil z domu i wyjezdzal na drugi koniec Polski.Widza sie raz, dwa do roku, tyle samo jezdza do rodzicow.Jest absolutnie nierodzinna osoba.Z rodzenstwem roznie bywa.. Quote
engelina_88 Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 A widzisz, ja właśnie tą komunę celowo pomija, bo wtedy może i była praca dla każdego (tylko jaka), za to lata 90-te, w których dorastałam już nie były takie "wesołe" :) Za to mam męża w Twoim wieku, który również komunę pamięta in właśnie ten teleranek często wspomina :eviltong: Fotelik wolałam kupić właśnie używany atestowany porządny, niż iść do tesco i kupić byle gówno dwa razy droższe. To samo z wózkiem- dobry nowy wózek kosztuje fortunę, za to w komisach można dostac to samo duuuuużo tańsze. O samochodzie można dyskutować jaki to jest bezpieczny- z doświadczenia wiem, ze golf III za 4 tys, jest dużo bezpieczniejszy niż całkiem nowy model fiata, czy alfa romeło za tysięcy kilkadziesiąt- oczywiście trzeba zadbać. Nie wiem jakie szczepienia masz na myśli, a i o lekarzu można by dyskutować, bo niejeden na NFZ będzie lepszy niż prywatny, który forsę bierze za każdą wizytę, więc w jego interesie, żeby wizyt było jak najwięcej. Wszystko jest kwestią względną. Jasne, że nie zawsze między rodzeństwem jest taka więź. Ale tu wydaje mi się, dużo zależy od rodziców, często to oni budują relacje między dziećmi. Tak było w naszym przypadku i moja siostra jest w tej chili moją najlepszą przyjaciółką, za którą w ogień bym poszła bez mrugnięcia okiem- i wiem, że ona za mną również. Gdybym miała wybór, zamieniając to np. na ciuchy czy wakacje to musiałabym kogoś porządnie wyśmiać :) Nie uważam wcale, ze jedynacy są gorsi, czy ubożsi, po prostu chciałbym, aby moje dziecko też miało taką osobę, kiedy zabraknie rodziców. Jeszcze taka myśl mnie naszła, jak paliłam w piecu: Dziewczyny pisałyście o tym, ze w każdej chwili można stracić pracę, zostać bez środków do życia itd. Na moim pokoleniu widać doskonale, jak sobie radzą ludzie, którzy mieli wszystko podane na tacy w takiej sytuacji. Dla niektórych niewyobrażalne jest ,życie bez modnych ubrań i drogich zachcianek, a tu trzeba pracować za 2000 brutto... wtedy dopiero pojawia się problem. Czy nie jest tak, że nawet jeśli dziecko nie będzie miało wszystkiego czego zapragnie, to łatwiej ustalić priorytety, zrezygnować z rzeczy zbędnych, gdyby była taka potrzeba? Jednocześnie nie wiem jak można by było zrealizować wszystkie pragnienia (już abstrahując czy dziecka, czy dorosłego). Pragnienia mają to do siebie, ze zawsze pragnie się tego czego nie ma- będzie miał super buty, zapragnie super kurtki, będzie kurtka, zapragnie super torebki, telefonu, będzie telefon to trzeba super komputera, potem czas na super samochód, mieszkanie, dom... Ważne, żeby te pragnienia spełniać samemu, a nie oczekiwać od innych. Takie przemyślenia przy piecu :) I zapatrzałam się przez was na ogień, a przecież każdy wie, że w ciąży nie wolno :lol: Quote
agaga21 Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 (edited) [url]http://www.dogomania.pl/threads/223387-***DZIDZIUSIOWO-ZAPRASZA!-na-CC-i-bullowate-do-końca-lutego?p=18671951#post18671951[/url] dzidziusiowo zaprasza :) [IMG]https://lh5.googleusercontent.com/--Y47VK9QFyc/T0EJdeBCF2I/AAAAAAAADyk/scPjj0hUUPA/s512/IMG_6713.JPG[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-950-44AFxYs/T0EKI2VOKrI/AAAAAAAADzc/SeFwEFy4-RY/s512/IMG_6727.JPG[/IMG] [IMG]https://lh6.googleusercontent.com/-3PsqHbPIwuc/T0EJqkdy-dI/AAAAAAAADy0/Qt9q5AlkmLg/s512/IMG_6717.JPG[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-KuPwvp-sLMs/T0EIULkRpSI/AAAAAAAADxE/OlUw1-WZLe4/s512/IMG_6689.JPG[/IMG] [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/-9pkRpiVwblU/T0EJisEnuJI/AAAAAAAADys/CHrTfDQiv2M/s512/IMG_6715.JPG[/IMG] Edited February 19, 2012 by agaga21 Quote
gameta Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 a i przypomniało mi się - przecież ulgę na dziecko zabierają tylko tym z jednym dzieckiem powyżej 84 tys - żeby ją odzyskać należy trzepnąć sobie drugie ;) Quote
**Olka** Posted February 19, 2012 Posted February 19, 2012 Czytam już bardzo długo wątek z cichą nadzieją, że się uda i się jakimś sposobem zarażę. Mogę powiedzieć, że Wasza moc działa :) Jestem w siódmym tygodniu ciąży i chciałam się bardzo gorąco przywitać i wreszcie aktywnie uczestniczyć w wątku :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.