Jump to content
Dogomania

Nasz Michu ma DOM :) MICHU już poza schroniskiem. Bardzo potrzebuje kasy na hotel i weta.


mdk8

Recommended Posts

Dnia 12.05.2022 o 14:24, Keyuta napisał:

Zasponsoruję gryzaki dla wielkopsa. Podczytuję wątek po cichu ☺️ . Przeleję 100 zł na gryzaki, czy może tak być ? Jeśli tak to poproszę konto. 

Keyuta, bardzo bardzo dziekuje!!❤  Dla Micha to bedzie sama radosc!! I nieoceniona pomoc!!

Moze ktos pomysli i napisze, ze to fanaberia czy glupota takie proszenie o zabawke, ale akurat w przypadku Misiula jest to wazny element terapii wyciszajacej, on kladzie sie chetnie na kocyku i obgryza obgryza obgryza.. Mysle ze wyladowuje emocje i uspokaja sie. Dlatego to takie wazne zeby mial cos do takiej niby zabawy..

U mnie wlasnie szczegolnie gumowe zabawki ciesza sie u Micha powodzeniem; myslalam ze mu dam jeszcze wlasnie taką z zebatymi kolkami, ale polegla w akcji..://

 

Tak ze przeogromne DZIEKUJE!!

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Na zdrowie☺️, przelałam kaskę . Może te gryzaki ciut mu osłodzą rozstanie.
Mój osobisty, schroniskowy pies ma lęk separacyjny. Przepracowaliśmy to przez bardzo długi czas ale czasem jeszcze zdarzają się nawroty lęku. Gryzaki nigdy nie pomagały bo ich nie chciał , ale pomaga dywan w przedpokoju 😎 (obgryza go jak się zestresuje naszą nieobecnością w domu) , więc od czasu do czasu kupujemy nowy i po sprawie😁
Trzymam kciuki za przeprowadzkę Micha w nowe miejsce.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.05.2022 o 10:09, mari23 napisał:

dokładnie to samo pomyślałam. Wchodzę tu ciągle, czytam.... i przez łzy napisać nic nie potrafię....

Aniu.... ❤️❤️❤️ 

My wszystkie, a najbardziej sam Michu bardzo, bardzo Ci DZIĘKUJEMY !!!!!

Też tak mam😓i też bardzo dziękuję ♥️

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.05.2022 o 23:00, Keyuta napisał:

Na zdrowie☺️, przelałam kaskę . Może te gryzaki ciut mu osłodzą rozstanie.
Mój osobisty, schroniskowy pies ma lęk separacyjny. Przepracowaliśmy to przez bardzo długi czas ale czasem jeszcze zdarzają się nawroty lęku. Gryzaki nigdy nie pomagały bo ich nie chciał , ale pomaga dywan w przedpokoju 😎 (obgryza go jak się zestresuje naszą nieobecnością w domu) , więc od czasu do czasu kupujemy nowy i po sprawie😁
Trzymam kciuki za przeprowadzkę Micha w nowe miejsce.

No wlasnie Karat ma tez lęk separacyjny, to straszna dolegliwosc, trudna dla opiekuna ale straszna glownie dla psa. Ja dopiero probuje sie wgryzc w temat, gryzaki ani inne zabawki w ogole nie pomagaja, nawet obecnosc Kerii, ktora przepracowala swoje poradysowskie traumy i jest naprawde bbbb zrownowazonym psem; ratuja nas jedynie kartony z segregacji:D, ktore Karat podczas naszej nieobecności rozszarpuje i tak sie wycisza, a Misiu tymi kartonami sie najada:D.. 

Castorama podniosla znacznie swoje obroty na dziale abażurów,  bo byl moment ze kupowalam po 3, gdyz gdy tylko wyszlam gdziekolwiek, lampa nocna lądowala na ziemi z potarganym abazurem. O innych ekstrasach juz nawet nie wspominam. Teraz po ponad roku Karat troche sie wyciszyl, wetka wdrozyla mu fluoksetyne, ale jeszcze za wcześnie na rezultaty. A to taki kochany i cudowny pies..

Niestety juz zostanie u mnie, coz, ma pecha chlopak, bo balabym sie go gdzies wydac do domu, raz wrocil juz z adopcji, co jeszcze poglębilo jego nerwice.

Ale nie wszystkie psy moga dobrze trafic:D.. 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Dnia 13.05.2022 o 04:08, UlaFeta napisał:

Też tak mam😓i też bardzo dziękuję ♥️

UlaFeta❤❤❤

Prawda jest taka ze gdy moj cc Dodo byl juz bardzo stary i schorowany (schorowany byl odkad przyszedl ale stary zrobil sie z czasem:(()  postanowilam ze nie bede miala zadnego psa na stałe bo bardziej przydam sie jako dom tymczasowy i bede mogla pomóc wiekszej ilosci psow. Ale..

Najpierw zostala Keria. Zabralam ja z Radys w stanie psychicznym tragicznym, nie chodzila tylko pełzala sikając pod siebie. Po 2 miesiacach doszla do siebie, kiyoshi pomogla w oglaszaniu, znalazl sie fajny dom z wspanialym ogrodem w stylu angielskim czyli duza ilosc krzakow do eksploracji, ale Keria tego nie docenila bo przez trzy dni lezala w depresji w legowisku, nie jedząc i nie reagujac na nic. Po trzech dniach pojechalam, zabralam. Wrocila do mnie. Na zawsze.. Okazala sie cudowną opiekunka dla przychodzacych tymczasowiczow, nietoksyczną,  spokojną.  

Karat trafil w lutym ub roku jako kolejny tymczas, ktory z uwagi na uroczy wyglad na pewno w mig znajdzie dom. I znalazl faktycznie szybko. Niestety po 3 tygodniach wrocil, pani bardzo walczyla o niego ale nie dali rady. Rodzina troche nie przewidziala jak moze wygladac lęk separacyjny, do tego u duzego psa, pomimo moich szczegolowych informacji chyba nie wyobrazali sobie jak praktycznie ta choroba wyglada i co moze ich spotkac.

I tak zostalam z dwoma psami :D, nieplanowanymi ale nieoddawalnymi:D. 

Cięzko mi strasznie przenosic Misia w nowe miejsce, realia sa natomiast niestety takie, ze lato zawsze jest u mnie bardziej intensywne, a szukanie Misiowi lokum tymczasowego na co drugi weekend jest bez sensu, a dla niego samego mogloby byc bardziej frustrujace niz jednorazowa zmiana miejsca. Bo opiece nad trzema duzymi psami moja mama na pewno nie podola:(, szczególnie ze juz i tak jest problem z Karatem..:(( 

Karat juz domu nie znajdzie, nie moge pozwolic na kolejne proby, bo jego stany lękowe moga sie jeszcze bardziej poglebiac:((. 

A zobaczymy jak Misio w nowym miejscu sie odnajdzie, ja jestem przekonana ze wybieg i ogrod to sa wymarzone warunki dla niego; widze codziennie 4x jak frustrujące jest dla niego spacerowanie po osiedlu, łąki teraz tez juz nie sa oazą spokoju, pelno na nich rowerzystow, imprezującej mlodziezy, dzueci, quadow nawet, wiec ogolnie rozpacz.. 

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dnia 13.05.2022 o 05:56, AniaB napisał:

UlaFeta❤❤❤

Prawda jest taka ze gdy moj cc Dodo byl juz bardzo stary i schorowany (schorowany byl odkad przyszedl ale stary zrobil sie z czasem:(()  postanowilam ze nie bede miala zadnego psa na stałe bo bardziej przydam sie jako dom tymczasowy i bede mogla pomóc wiekszej ilosci psow. Ale..

Najpierw zostala Keria. Zabralam ja z Radys w stanie psychicznym tragicznym, nie chodzila tylko pełzala sikając pod siebie. Po 2 miesiacach doszla do siebie, kiyoshi pomogla w oglaszaniu, znalazl sie fajny dom z wspanialym ogrodem w stylu angielskim czyli duza ilosc krzakow do eksploracji, ale Keria tego nie docenila bo przez trzy dni lezala w depresji w legowisku, nie jedząc i nie reagujac na nic. Po trzech dniach pojechalam, zabralam. Wrocila do mnie. Na zawsze.. Okazala sie cudowną opiekunka dla przychodzacych tymczasowiczow, nietoksyczną,  spokojną.  

Karat trafil w lutym ub roku jako kolejny tymczas, ktory z uwagi na uroczy wyglad na pewno w mig znajdzie dom. I znalazl faktycznie szybko. Niestety po 3 tygodniach wrocil, pani bardzo walczyla o niego ale nie dali rady. Rodzina troche nie przewidziala jak moze wygladac lęk separacyjny, do tego u duzego psa, pomimo moich szczegolowych informacji chyba nie wyobrazali sobie jak praktycznie ta choroba wyglada i co moze ich spotkac.

I tak zostalam z dwoma psami :D, nieplanowanymi ale nieoddawalnymi:D. 

Cięzko mi strasznie przenosic Misia w nowe miejsce, realia sa natomiast niestety takie, ze lato zawsze jest u mnie bardziej intensywne, a szukanie Misiowi lokum tymczasowego na co drugi weekend jest bez sensu, a dla niego samego mogloby byc bardziej frustrujace niz jednorazowa zmiana miejsca. Bo opiece nad trzema duzymi psami moja mama na pewno nie podola:(, szczególnie ze juz i tak jest problem z Karatem..:(( 

Karat juz domu nie znajdzie, nie moge pozwolic na kolejne proby, bo jego stany lękowe moga sie jeszcze bardziej poglebiac:((. 

A zobaczymy jak Misio w nowym miejscu sie odnajdzie, ja jestem przekonana ze wybieg i ogrod to sa wymarzone warunki dla niego; widze codziennie 4x jak frustrujące jest dla niego spacerowanie po osiedlu, łąki teraz tez juz nie sa oazą spokoju, pelno na nich rowerzystow, imprezującej mlodziezy, dzueci, quadow nawet, wiec ogolnie rozpacz.. 

 

Nie mogłabym być dt..

Siedźi mi Misiek w głowie i w.♥️.Ja nie mam warunków na dużego psa,a małe jakoś mnie nie kręcą.Na stare lata zeszłam na koty,czym wprawiłam w zadumę swoich znajomych.😉

Centrum Warszawy,drugie piętro bez windy nie jest miejscem dla Micha.

Chorą Fetę,(40 kg) znosiłam z wetka.na kocu.😓

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

My się zmierzyliśmy z lękiem separacyjnym 10 lat temu. Odeszła przedwcześnie ( miała 8 lat i 3 miesiące) za Tęczowy Most jedna z naszych nowofundlandek- Szanta. Pokonał ją rak kości , nie miała szans, amputacja przedniej łapy pomogła na miesiąc. Rozpacz nasza i drugiej nowofundlandki-Keyi była ogromna.  Keyunia była praktycznie od 6-tygodniowego szczeniaka wychowana przez Szantę, były bardzo ze sobą zżyte. Po śmierci Szanty , Keya popadła w psią depresję, nie cieszyła się naszą obecnością, spacerami, zapadała się w sobie. I wtedy postanowiliśmy wziąć ze schroniska dużego psa dla towarzystwa dla niej. Warunek był tylko jeden- pies nie mógł być agresywny. Na dogomanii znaleźliśmy Bashę, miks podhalańczyka i goldena retrivera. Psy od pierwszego wejrzenia 😁 bardzo się polubiły . Niestety okazało się, że Basha ma silny lęk separacyjny. Przeszliśmy wiele: całkowicie zniszczone szafy w przedpokoju ( obgryzał je ) , zrywane firanki, zjedzone dywany, niszczone moje ubrania, zrzucane ze ścian obrazy, zniszczone całkowicie drzwi wejściowe,  obsikiwanie podłóg i mebli. Na początku nie wiedzieliśmy co się dzieje ale po założeniu kamer w domu wszystko stało się jasne. Basha przez 9 godzin gdy nas nie było (pracujemy) biegał po mieszkaniu i niszczył , Keya w tym czasie spała albo leżała . Jej spokój i opanowanie nie robiły na Bashy żadnego wrażenia.  Tak było 10 lat temu. Podjęliśmy walkę o psa , na początku ( przez 3 miesiące) Basha dostawał leki uspokajające i codziennie rano ( o 5 rano biegłam z nim na intensywny spacer na pola), potem zawoziliśmy go do naszej zaprzyjaźnionej behawiorystki, która z nim przez cały dzień pracowała u siebie w domu. Potem my , wracając z pracy odbieraliśmy go i dalsza praca już była w domu. Bardzo długo to trwało ale pomogło , przez kolejne chyba 4 lata był całkowity spokój. Potem nawrót choroby i sikanie w domu. Praca, praca i jeszcze raz praca z psem i udało się ponownie opanować chorobę . Teraz Bashka jak się zestresuje to tylko ciumka 😉 dywan przy drzwiach wejściowych . Poza tym Basha to mój ukochany pies, bardzo posłuszny, który okazał się najwspanialszą niańką dla naszych rodzących się przez te 10 lat wnucząt . Od Keyi nauczył się wielu rzeczy- bez problemu jeździ z nami w długie trasy samochodem, pływa z nami łódką , pływa na kajakach, chodzi do restauracji ( bywamy tylko w takich , do których wpuszczają psy) . Dwa lata temu odeszła Keyunia ( miała 12 lat), nie zdecydowaliśmy się na kolejnego psa, bardzo za nią tęsknimy , Bashka się zestarzał i oswoił samotność . Często zabieramy na spacery i do domu  półtoraroczną podhalankę  mojego syna i to chyba Bashce wystarcza. 
Życzę Michowi , żeby znalazł swoje miejsce w hoteliku, wśród innych psów i trzymam kciuki za przeprowadzkę, będzie dobrze 👍

  • Like 5
Link to comment
Share on other sites

Dnia 13.05.2022 o 12:46, Keyuta napisał:

My się zmierzyliśmy z lękiem separacyjnym 10 lat temu. Odeszła przedwcześnie ( miała 8 lat i 3 miesiące) za Tęczowy Most jedna z naszych nowofundlandek- Szanta. Pokonał ją rak kości , nie miała szans, amputacja przedniej łapy pomogła na miesiąc. Rozpacz nasza i drugiej nowofundlandki-Keyi była ogromna.  Keyunia była praktycznie od 6-tygodniowego szczeniaka wychowana przez Szantę, były bardzo ze sobą zżyte. Po śmierci Szanty , Keya popadła w psią depresję, nie cieszyła się naszą obecnością, spacerami, zapadała się w sobie. I wtedy postanowiliśmy wziąć ze schroniska dużego psa dla towarzystwa dla niej. Warunek był tylko jeden- pies nie mógł być agresywny. Na dogomanii znaleźliśmy Bashę, miks podhalańczyka i goldena retrivera. Psy od pierwszego wejrzenia 😁 bardzo się polubiły . Niestety okazało się, że Basha ma silny lęk separacyjny. Przeszliśmy wiele: całkowicie zniszczone szafy w przedpokoju ( obgryzał je ) , zrywane firanki, zjedzone dywany, niszczone moje ubrania, zrzucane ze ścian obrazy, zniszczone całkowicie drzwi wejściowe,  obsikiwanie podłóg i mebli. Na początku nie wiedzieliśmy co się dzieje ale po założeniu kamer w domu wszystko stało się jasne. Basha przez 9 godzin gdy nas nie było (pracujemy) biegał po mieszkaniu i niszczył , Keya w tym czasie spała albo leżała . Jej spokój i opanowanie nie robiły na Bashy żadnego wrażenia.  Tak było 10 lat temu. Podjęliśmy walkę o psa , na początku ( przez 3 miesiące) Basha dostawał leki uspokajające i codziennie rano ( o 5 rano biegłam z nim na intensywny spacer na pola), potem zawoziliśmy go do naszej zaprzyjaźnionej behawiorystki, która z nim przez cały dzień pracowała u siebie w domu. Potem my , wracając z pracy odbieraliśmy go i dalsza praca już była w domu. Bardzo długo to trwało ale pomogło , przez kolejne chyba 4 lata był całkowity spokój. Potem nawrót choroby i sikanie w domu. Praca, praca i jeszcze raz praca z psem i udało się ponownie opanować chorobę . Teraz Bashka jak się zestresuje to tylko ciumka 😉 dywan przy drzwiach wejściowych . Poza tym Basha to mój ukochany pies, bardzo posłuszny, który okazał się najwspanialszą niańką dla naszych rodzących się przez te 10 lat wnucząt . Od Keyi nauczył się wielu rzeczy- bez problemu jeździ z nami w długie trasy samochodem, pływa z nami łódką , pływa na kajakach, chodzi do restauracji ( bywamy tylko w takich , do których wpuszczają psy) . Dwa lata temu odeszła Keyunia ( miała 12 lat), nie zdecydowaliśmy się na kolejnego psa, bardzo za nią tęsknimy , Bashka się zestarzał i oswoił samotność . Często zabieramy na spacery i do domu  półtoraroczną podhalankę  mojego syna i to chyba Bashce wystarcza. 
Życzę Michowi , żeby znalazł swoje miejsce w hoteliku, wśród innych psów i trzymam kciuki za przeprowadzkę, będzie dobrze 👍

Bo wlasnie tak wyglada lek separacyjny:(, pies jest tak przerażony ze zostal bez opiekuna ze nie umie sobie z tym poradzic:((.. Czesto jest mylony z nudą, dlatego doradzaja spacer, kongi z przysmakami, ale to kompletnie inna sprawa jest. Karat tez sikal, teraz juz na szczescie tego nie robi, ale jak wracam do domu po jakims czasie to jest tak potwornie zdyszany i pobudzony ze naprawde martwie sie o niego zeby nie mialo to wplywu np na prace serca:((

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Ania jest już z Michem w drodze do LILUtosii, a ja cała w nerwach     przestraszony3.gif.6d54303da652bf1472b66c2ffc6fa4b7.gif

Kupiłam dla Micha karmę taką, jak dostaje teraz u Ani Wolf of Wilderness Adult "Scarlet Sunrise", łosoś i tuńczyk. Dotrze we wtorek lub środę. Uzgodniłam z LILUtosi, że przez te kilka dni Michu będzie dostawał inną karmę, ale także bezzbożową.

Przelew  677686005_Michuprzel21080.png.251715d2fc84362cee2423c4f9664915.png

Faktura

1547404674_Michukarma.png.3b9ca7b4ace317545089aa7cf299702e.png

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Swego czasu zamówiłam w Lecznicy Krak-Vet Librelę 20 mg.  Dostałam wiadomość, że lek pojawił się na rynku. Zadzwoniłam do Kralk-Vet, ale okazało się, że musiałabym przyprowadzić Micha na wizytę, bo "na wynos" nie sprzedają. A przecież w marcu i kwietniu Librelę załatwiła dla Micha Alaskan malamutte w Zamościu i Michu nie musiał tam jechać, żeby ją dostać.
Zadzwoniłam do swojego weta i jeśli Libera jest dostępna, to będę ją mogła kupić w przyszłym tygodniu. Szkoda, że Libera pokazała się dopiero teraz. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Michu  od godziny 10 już jest u LILUtosi. Mam zdjęcie, ale nie mogę znaleźć go w telefonie, żeby wkleić na wątek.
Lilu zrobiła mu test na giardie i wyszedł negatywnie. 
Początki niezbyt pozytywne  😞  Michu wywalił miskę z karmą, warczy i pokazuje zęby  😞 Położył się w legowisku, które podarowała mu Ania i czeka na nią. Biedak pewnie nie czuje się pewnie, nie wie co się stało  😞  

Link to comment
Share on other sites

Dnia 14.05.2022 o 15:07, Tianku napisał:

Biedny Michu 😞 trudne to i dla Micha i dla Ani :(( ale musimy byc dobrej mysli z kazdym dniem bedzie lepiej

Też to przeżywam  😞  Ale masz rację, musimy być dobrej myśli, że Michu szybko zaakceptuje nowe miejsce i nie będzie się bał, zaufa LILUtosi.

Link to comment
Share on other sites

Tak jechalismy sobie z Misiem.. 

Nie ukrywam, ze rozne mysli mi się od wczoraj kolataly w glowie:((, ciezkie to wszystko dla mnie, bo Miszek juz sie tutaj zadomowil, czlowiek nigdy nie wie co dla psa jest dobre, lepsze..

20220514_074630.jpg

20220514_074633.jpg

20220514_075929.jpg

20220514_080300.jpg

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Gdy przyjechałam na miejsce Misio zachowal sie bardzo fajnie, poszlysmy z LiluTosi na dluzszy spacer- okolica jest swietna, spokoj, duze polacie rzepaku, zboz, trawy, ruchu ulicznego praktycznie brak- dla psow warunki idealne! A juz dla Micha wymarzone.

Lilu porobila aparatem piekne zdjecia Misiowi na tle traw i zboz- jak tu wstawi to zobaczycie jakim Misio jest rewelacyjnym modelem!:D

Oczywiście ja z wrazenia zostawilam telefon w samochodzie, wiec nie zrobilam zadnych zdjec roboczych, chociaz mialam plan ze porobie duzo fotek. 

Michus pospacerowal, polazilysmy z nim ca 1 h, wiec wrazen i odstresowania mial sporo.

Lilu postanowila na 1-2 dni na czas allimatyzacji dac Micha do kojca- kojce sa bardzo fajne bo sa indywidualne wybiegi, drzewka. Polozylam Misiowi jego legowisko i kocyk, zostawilam zabawke ktora lubil tutaj, no i czas byl sie zbierac. Oczywiscie Mis byl rowniez gotowy do drogi powrotnej, no bo pochodzil, popil wody i mozna bylo wizyte konczyc:((

Wymknelam sie gdy Lilu podawala Misiowi miske z jedzeniem - radosc jak zwykle byla wielka i merdanie i w ogole, jedzenie jedzenie! 

Niestety. Zaraz po moim odjezdzie w Micha wstapilo ZŁE. Wywalil miske z jedzeniem, i zaczal warczec i charczec na Lilutosi. Potem polozyl sie w legowisku i czekal na mnie az wroce😭😭 .. 

Nie chce pisac o swoich emocjach, jest mi ciezko i dziwnie, jednak czuje tez wewnetrzne uspokojenie ze Michu jest we wlasciwych rekach. Wyglada na to ze nie zrobil on u mnie zadnego ogolnego postepu w zachowaniu; to ze u mnie doszedl do fajnych, pozytywnych zachowan, nie zmienilo jego stosunku do świata.  Kazda zmiana bedzie najprawdopodobniej skutkowac powrotem do punktu wyjsciowego.

Zachowania Micha po moim wyjezdzie sa identyczne jak te od ktorych zaczynalismy po jego przyjściu do mnie w styczniu.

U Lilutosi pieknie przywital sie z malutka sunia; gdy natomiast odjechalam zaczal na nią charczec i warczec.

Mysle ze potrzebuje kilku dni na ochloniecie, zaaklimatyzowanie sie i zaakceptowanie zmiany; mam nadzieje ze postep w zmianie zachowan bedzie szybszy niz u mnie:((, bo pamietam ta sinusoide emocji- od radosci z przyjaznych reakcji po stres, gdy Michu znowu mial gorsze momenty. 

Jestem z LiluTosi w kontakcie tel, pozwole sobie tu pisac w Jej imieniu o Misiowych humorach i zyciu ogolnie, bo Lilu ma co robic i nie zawsze da rade napisac cos wiecej.. 

Na zdjeciu: Mis okopal sie w legowisku i czeka na mnie😭😢

IMG-20220514-WA0000.jpg

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Dnia 14.05.2022 o 16:37, Poker napisał:

Ania też jest biedna. Wyobrażam sobie co ona musi przeżywać.

Oj Poker, no ciężko mi nie ukrywam:(( Mysle o nim odkad wyjechalam od LiluTosi; mialam nadzieje ze jednak Michu troche sie tu poprawil emocjonalnie, ze da sobie lepiej rade psychicznie, szczegolnie ze naprawde po przyjezdzie reagowal bez zarzutu na LiluTosi, bral od Niej ciasteczka, merdal, szedl z Nia na smyczy.

Jedynie co mnie naprawde NAPRAWDE uspokaja to fakt, ze Miszek nie pojechal do przypadkowego miejsca, ale do osoby ktora ma wiedze na temat zachowan psów, ze nie podda sie latwo oraz wypracuje z Misiem fajna relacje.

Gdybym zawiozla Misia do domu stalego to takie informacje znioslabym o wiele gorzej, gdyz mysle iz Michu bylby skazany na natychmiastowy powrot nie wiadomo dokad:((.. 

A tak to jestem spokojna ze zadna krzywda mu sie nie stanie.. 

No nie jest latwym przypadkiem ten nasz Misio..:((

 

Link to comment
Share on other sites

elik, bbb dziekuje za ta librele dla Micha!💖, ta kuracja dala wg mnie bbbb dobre efekty,  jesli nie podamy mu jej nawet teraz to dobrze miec zabezpieczenie na jesien, bo jak widac zdobycie tego leku to loteria.. 

Swoja droga mialam nadzieje, ze gdy Michu pozbieral sie zdrowotnie to bedzie laskawiej traktowal swiat, ale pewnie sa w nim lęki stare, zadawnione.

Poczekamy na opinie LiluTosi.

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Michu się cofnął, myślę że chwilowo. Przecież on mało widzi, zapachy, odgłosy są nowe. Po prostu potrzebuje najlepszego doktora czyli czas.

Poczuje dobre serce LILU i dojdzie do siebie.

Współczuję Ci przeżyć. Myślałam , że po 40  tymczaskach wyćwiczyłam emocje, ale guzik prawda. Było coraz gorzej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...