Jump to content
Dogomania

Czarna zgraja - 9 kotów u stuletniej babuleńki...


malagos

Recommended Posts

Jakiś czas temu jak opiekowałam się kociakami w lecznicy małymi dzikuskami którym trzeba było zakraplać oczka - Wet sprzedał mi metodę na kocyk - rzucało się kocyk na kociaka i zawijało od razu - nie drapał bo łapki miał obezwładnione w kocyku a na łepek kropiło się kropelki - i powiem Wam że to była bardzo prosta dla mnie metoda bo nigdy wcześniej nie miałam okazji ani doświadczeń z takimi tematami.

 

 

Mój kot ostatnio jak byłam z nim w lecznicy po 2 razy dziennie jak zachorował - strasznie się wyrywał jak trzymałam go jak psa na stole bo nie wiedziałam jak trzyma się koty - nie moglismy mu nawet krwi pobrać - taki był zdenerwowany - i wet również pokazał jak kotka trzymać - za kark i do góry lekko podnieść i nie było żadnego problemu - jedyny to taki że jak przez 2 tyg sama go w domu " zastrzykowałam " to musiała być osoba do trzymania bo jedną ręką nie dało się trzymać a drugą zrobić zastrzyk w tym jeden domięśniowy - ale naprawdę  był bardzo grzeczny - i plus jest taki że jak stanie się bokiem to nawet przy zakrapianiu nie ciachnie pazurami w rękę przy bocznym ustawieniu do koteła

Link to comment
Share on other sites

Kochane moje! Dziękuję bardzo za wszystkie rady. Problem w tym, że koty teraz już znikają za meblami, kiedy pojawiam się w drzwiach! Nie ma mowy o żadnym rzucaniu kocyka, a złapanie za kark zakrawa  na cud. A ja nie jestem cudotwórczynią. Sprawę trzeba rozwiązać przez podanie leku w jedzeniu, prosiłam Nutusię, żeby się dowiedziała, czy można kotom podawać Neosine albo jakiś inny lek przeciwwirusowy. Przecież ten herpes to wirus opryszczki (nawet natknęłam się na określenie kociego kataru "kocia opryszczka"). Czy aż tak się różni od ludzkiego, że nie zadziałają na niego leki na opryszczkę ludzką? Spróbowałabym, ale nie mam pewności, czy substancja w nich zawarta nie zabije kociąt, jako że jednak nie są dokładnie takimi samymi zwierzętami, jak my. Może ktoś ma takie doświadczenia? Przecież wiadomo, że chodzi tylko o zaleczenie, bo herpesa łapie się na całe życie.

Link to comment
Share on other sites

Z tego co wiem, to koci katar powodują wirusy herpes i calciwirus, ale b. dużym problemem, są koinfekcje bakteryjne - dlatego podaje się antybiotyki  i ogólnie(doustnie, zastrzyki) i miejscowo - ropna wydzielina z oczu, świadczy o nadkażeniu  bakteryjnym, a w tym przypadku, może być niewesoło :(.

Link to comment
Share on other sites

Rzutem na taśmę dorwałam Koloratkę, bo kiedy zobaczyłam jej oczy, a właściwie czerwone coś zamiast oczu, tak mną szarpnęło, że nie bacząc, na fakt, że zwierzątko właśnie się pożywia, złapałam za brzucho i w nogi. Kto by pomyślał, że ta dotąd tak spokojna zwierzynka ma w sobie takie pokłady siły! Ledwo mi się udało ją utrzymać. Ręce mam pogryzione i podrapane, ale oczyska umyłam i zakropiłam. Zawinęłam kotka w suszącą się właśnie kapę z kanapy, zrobiłam z niego tobołek, wtedy się przestał miotać, a jak mu przemyłam oczka i zakropiłam, zupełnie się uspokoił. Nawet przez chwilę po zabiegu siedział owinięty luźno kapą na moich kolanach, a potem powoli przeszedł przez stolik, na kredens i hopsnął na kanapę, za którą się ukrył. Akcję obserwował Czorcik ze strategicznej odległości. Teraz pewno nawet jeść nie będą w mojej obecności. Niech tam. Byle te oczy się dało wyleczyć. Uspołeczniać będziemy się potem.

Link to comment
Share on other sites

Irenasie, słuszna decyzja. Brawo, wierzyłam, że to Ty pokonasz kota. Zobacz, jak Ci się będzie sprawdzać łapanie kotów  - koniecznie w grubych rękawiczkach!!, które potem zdejmiesz, jak zmienisz kota w mumię i zakropisz. W razie poważnych trudności z łapaniem, może warto pomyśleć o klatce i tam trzymać koty do czasu zakończenia kuracji ?

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za pochwałę. Z tymi rękawiczkami to o tyle niemożliwe, że musiałabym je nosić non stop, jako że udaje mi się złapać kota tylko "przy okazji", kiedy się zagapi nad jedzeniem. To jest w gruncie rzeczy zabawne, bo oba kociaki wykazują zainteresowanie moją skromną osobą, spoglądają w moją stronę z ciekawością, przyglądają się jak przytulam i głaszczą Karmelka, ale jednocześnie panicznie się mnie boją. Chociaż już do nich dotarło, że jak podsuwam talerzyk to znaczy, że będzie żarło. Myślę, że tak ja w wielu innych sytuacjach, najważniejszy jest czas, który tutaj działa zarówno na korzyść (oswajają się), jak i na niekorzyść (oczy są coraz bardziej chore). Będę dalej walczyć z nadzieją, że uda się uratować choć po jednym oku u każdego. W końcu Karmelek też widzi tylko na jedno oko i radzi sobie świetnie.

Link to comment
Share on other sites

Malagosku kochany, a nie pamiętasz, że one z niej uciekły i się rozlazły po salonie? Co prawda teraz są większe, ale obawiam się, że jeszcze by się przecisnęły. Tak naprawdę problem jest tylko z Koloratką. Jak ją złapię (mam nadzieję, że w końcu mi się to uda) to natychmiast jadę do weta (podajcie mi adres tego dobrego w Ostrołęce, proszę.). Moim zdaniem jedno oko trzeba usunąć. Nic się tu już nie da zrobić, tylko trzeba jej ratować życie. Na razie dostałam oxytetracyklinę od różanego weta, podaję też im lek przeciwwirusowy (który wzmacnia również odporność), przyda się też Karmelkowi, tak że wlewam po prostu do mleka i wszystkie piją. Wiem, wiem mleko be i te rzeczy. Ale one wody w ogóle nie uznają, nawet się do niej nie zbliżają, a - chociaż lek jest w postaci syropu - wlanie tego bezpośrednio do pyszczka nie wchodzi w rachubę z wyżej omawianych powodów. Czorcik chyba zdrowieje, tym bardziej, że Karmelek starannie mu wylizuje pyszczydło, nos i oczy, natomiast Koloratka jest bardziej powściągliwa w wyrazie i nie daje się sobą opiekować nawet pobratymcowi. Dałaby się raczej wylizać Szerlokowi, ale on nie ma takich ciągot, czasem liźnie ją lekceważąco po czubku nosa i już. No, ale mam w domu szpital na peryferiach że ha!

Link to comment
Share on other sites

Aga. Przychodnia weterynaryjna. Ślusarz Lech, lek. wet.
Weterynaria - usługi

 

Adres: 07-410 Ostrołęka; ul. Steyera 8a
Telefon:29 760 21 67
 
Pytałam "mojej" Krysi. Lekarka z Makowa, zaleciła Jej dla chorego kota Unidox solutab   https://www.doz.pl/leki/p2938-Unidox_Solutab  w dawce 100mg na 10 kg kota(przeliczyć). Po dwóch  - trzech podaniach (raz dziennie) oko czerwone i zaropiałe, było Ok. Jednocześnie (po 3 godz od leku), podaje sie w karmie probiotyk
Link to comment
Share on other sites

Hej, to też tetracyklina, tak jak to, co teraz kotom podaję. Czyli jest nadzieja, że i czerwone oko Koloratki wydobrzeje? Oxytetracyklina, którą sprzedał mi różany wet, występuje w postaci proszku, bo jest dla zwierząt z założenia, tak więc łatwiej ją wymieszać z żarciem. Wykładam jedzenie na wspólny talerz, wymieszywuję z lekarstwem  i cała trójka wsuwa, aż się uszy trzęsą. Karmelkowi też się przyda na to jego kociokatarze oczko.

 

Wczoraj hultajska dwójka "odkryła" łazienkę. Frajdy było co niemiara, bo to i puchaty dywanik łazienkowy, który jeździ po podłodze jak się  dobrze rozpędzić, i coś szumi (piec gazowy) i coś wieje chłodem i pachnie inaczej niż reszta pomieszczeń (kratka wentylacyjna). Czyli do eksploracji została im tylko sypialnia. Z tym pewno jednak trochę poczekają, bo tam urzęduje potwór -  czyli ich pańcia, która łapie za brzuszek, a potem wyciera i zakrapia oczy, a my nie bardzo rozumiemy, że to dla naszego dobra - oraz trzy psy i kot. Z tymi co prawda jesteśmy w miarę zaprzyjaźnieni, ale mimo to zazdrośnie strzegą swoich zdobytych miejsc i nie są skłonne się nimi dzielić z jakimiś czarnymi szkrabami. Strych będą zwiedzać na wiosnę, bo na razie zimno tam jak w lodówce.

Link to comment
Share on other sites

Ten weterynarz(Ostrołęcki), to ten malagosowy. Makowska doktórka, u której Moja Krysia leczy ostatnio swoje koty i o której wspomniała malagos, ma gabinet na Przasnyskiej, o wdzięcznej, kociej ;)  nazwie Bonifacy

http://www.weterynarzbonifacy.pl/?page_id=22

https://www.facebook.com/Gabinet-weterynaryjny-Bonifacy-1402150333417826/

W skuteczność tetracyklin w sprawach ropnych, zdecydowanie wierzę, ale z czyszczenia oczu i zakrapiania (gentamycyną?) bym jednak nie rezygnowała

Link to comment
Share on other sites

U pani zostały cztery, ale jeden to chyba czyjś, czasem przychodzi, by przyłożyć łapkę do prokreacji.

Dziś ludzie oddawali transporterki  - więc mam relacje z pierwszej ręki.

Dobre Wiadomości. Najfajniejsze są oczywiscie Łatka i Ząbek. Dzikusy też się oswajają, i to dzięki dwóm nowym paniom, do których trafiły. Jeszcze się nie dają głaskać, nie podchodzą do ręki, ale już tak panicznie nie ociekają na widok człowieka.

Podejdę w poniedziałek do kotów, mam przecież karmę dla nich kupioną w Krakvecie, pooglądam. Jeśli się okaże, że któraś z kotek jest  wciaży, łapiemy.. Jeśli nie, poczekamy na "poświętach". Zostały wg mnie dziczki, oprócz tej jednej czarnej dziewczyny  z guzkiem na boku.

Link to comment
Share on other sites

U pani zostały cztery, ale jeden to chyba czyjś, czasem przychodzi, by przyłożyć łapkę do prokreacji.

Dziś ludzie oddawali transporterki  - więc mam relacje z pierwszej ręki.

Dobre Wiadomości. Najfajniejsze są oczywiscie Łatka i Ząbek. Dzikusy też się oswajają, i to dzięki dwóm nowym paniom, do których trafiły. Jeszcze się nie dają głaskać, nie podchodzą do ręki, ale już tak panicznie nie ociekają na widok człowieka.

Podejdę w poniedziałek do kotów, mam przecież karmę dla nich kupioną w Krakvecie, pooglądam. Jeśli się okaże, że któraś z kotek jest  wciaży, łapiemy.. Jeśli nie, poczekamy na "poświętach". Zostały wg mnie dziczki, oprócz tej jednej czarnej dziewczyny  z guzkiem na boku.

 

 Nie wiedziałam, że to teraz się łapka nazywa ;). Cóż, czasy się zmieniają..............

Link to comment
Share on other sites

Ojojoj! Już myślałam, że udało mi się określić płeć Koloratki, zajrzałam do internetu po wiedzę i... jestem w kropce. Jak mam zmierzyć odległość między narządami? U kotek mniejsza, u kotów większa. To nie są bardzo precyzyjne informacje. Wypięły się na mnie oba: Karmel i Koloratka, wydawało mi się, że (oprócz całkiem już pokaźnych jąder tego pierwszego) oba tyłeczki są identyczne. Ale teraz to już sama nie wiem. Ale mam problemy, co?

Link to comment
Share on other sites

Konfirmie, takie rady to ja czytałam i po polsku. Problem polega na małej precyzyjności. A po angielsku to już w ogóle pusty śmiech. Pokazują dorosłego kota i kotkę. Kazdy idiota potrafi powiedzieć, że to kot, jeśli widzi jądra. U kociaków - to dopiero sztuka.

 

Na szczęście, jak stwierdził Malagos, to mój problem, a nie kotków. Hultajska dwójka (a czasami trójka, kiedy dołączy Karmelek) roznosi mi w tej chwili łazienkę. Oxytetracyklina czyni cuda! Kotki są wesołe, żywe,  mają świetny apetyt. Nawet oko Koloratki/tka już tak nie straszy. Tylko nadal się mnie boją, chociaż Czorcik jakby mniej. Ale też jego zdecydowanie mniej szarpałam z tymi oczami.

Wracając do kwestii płci. ​Jeśli by się miało okazać (jak zaczynam podejrzewać), że Koloratka to on, a Czorcik ona, trzeba będzie wymyślić nowe imiona. O ile Koloratek może być, o tyle Czorcika???

A może Czorta?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...