Jump to content
Dogomania

szczeniak = pogrom


scarlet

Recommended Posts

[quote name='prittstick']wsrod wlascicieli borderow bardzo popularna jest komenda "lie down" na lezenie, to jest komenda "pasterska". ja nie chcialam "lie down" a musialam to glupie "pac" zmienic i zrobilam samo "down" (ktore brzmi mniej wiecej tak "daałn" z akcentem na pierwsze "a"). czasem do psa mowie "zadałnuj ładnie jak trener każe":evil_lol:[/quote]

A ja nadal nic nie rozumiem oprócz palenia miski :roll:
[B]Pac? [/B]Co to jest pac?? Leżeć??
Dzięki [B]Władczyni [/B]za tą michę [B]:p [/B]
Powiedz mi jeszcze jak mam nauczyć mojego psa przynoszenia koca bo czasem by się przydał, a pies potrafi i bez komendy władować się ale pod kołdrę co jest dla mnie nie wygodne, bo ma krótką sierść :cool1: Na szczęście na komendę "poszedł" ładnie reaguje i szuka sobie innego legowiska.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 122
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

My się z Puli nie pogryziemy, bo ja jestem za spokojny :lol:
Zresztą ta dyskusja toczy się już między nami od ...hmmm... chyba już można mówić ... lat... i przewinęła się już przez wiele wątków :eviltong:
Żadne z nas już chyba nie wierzy w przekonanie drugiego, a podawane argumenty są raczej obroną swego widzenia świata ... wobec pozostałych czytających wątek ;)
Każde z nas inaczej interpretuje fakty, ale podobno tyle wersji tego samego wypadku drogowego... ilu przesłuchiwanych świadków :evil_lol:
Może po prostu trafiają mi się genialne psy?
Mój pierwszy pies Beksa był pod koniec życia chory i czasem zrobił kupę jak byliśmy w pracy. NIKT NIGDY nawet słowem nie skomentował takiego "wypadku". Jednakże już wchodząc do domu wiedziałem, że coś się wydarzyło, bo w te dni pies nie witał mnie w drzwiach, tylko siedział na swoim posłanku ze spuszczonym łbem. Dopiero jak sprzątnąłem i nic nie powiedziałem, to wypadał jak torpeda z posłanka i zaczynał normalny wariacki rytuał powitalnych kółek i podskoków...
Albo jak kiedyś w parku znalazł na ławce ciastko, to przez 3 lata, do końca życia, podczas pobytu w parku wskakiwał łapami i wąchał ławki (czego nigdy wcześniej nie robił...) ;)
Ale jak pisze Puli, to wolny kraj i każdy ma prawo do swojej interpretacji obserwowanych zdarzeń ;)
Nie reaguję już też na ciosy poniżej pasa, jak sugestia wrzeszczenia FE na psa z agresją lękową, bo Puli wie, że miałem takiego psa przez 5 lat i że nie stosowałem wobec niego takich metod... (więc po co mam to komentować?)
Metody muszą być dostosowane i do psa i do konkretnej sytuacji. Dlatego w jednym przypadku uważam za skuteczniejszą nagrodę, a w innym skarcenie.
Ale jak ktoś woli jednolitą metodę bez względu na psa czy sytuację, to jego prawo.
Różnimy się po prostu w fundamentalnej kwestii.
Puli uważa psa za debila, który widząc po raz 40-sty wkurzonego właściciela machającego mu przed nosem obślinioną i pogryzioną rzeczą, nad którą "pracował" pół dnia przerabiając na centymetrowe kawałki nadal nie rozumie "o co mu chodzi", a ja uważam, że jednak po którymś razie już w końcu wie (na pewno nie od razu!), tylko istnieją czynniki, które psa skłaniają mimo tej wiedzy do takiego zachowania (stres, nuda, etc) i muszę znaleźć taki sposób, aby takie "samonagradzające się" zachowanie uczynić psu nieatrakcyjnym i nieopłacalnym... (to inna wersja tego samego jak z podsuwaniem smaczka, żeby nie szczekał na ludzi, bo smaczek jest fajniejszy) Tyle, ze jak gryzie jak mnie nie ma to zastosowanie smaczka W TYM momencie jest nierealne i trzeba znaleźć inny sposób uzyskania podobnego efektu :D
Nie jestem geniuszem, ani doświadczonym trenerem. Szukam czasem sposobów metodą prób i błędów.
Przez 4 miesiące wzięty ze schroniska pies (suczka) demolował mi 4-5 razy w tygodniu mieszkanie (w weekendy jak byliśmy był spokój). Robiłem wiele prób, aż w końcu mam wreszcie (chyba) sukces, bo od ok. 2 tygodni nie było ani jednego zniszczenia! I właśnie wkładanie albo smaczków do michy po powrocie, albo zamiast smaczków, szczątków pogryzionych rzeczy, było ostatnią wypróbowywaną metodą przed zaprzestaniem demolki...
Przypadek? Być może!
Może po prostu pewnego dnia usiadła i stwierdziła - eee, nudne to gryzienie, od dzisiaj już nie demoluję ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']My się z Puli nie pogryziemy, bo ja jestem za spokojny :lol:
Zresztą ta dyskusja toczy się już między nami od ...hmmm... chyba już można mówić ... lat... i przewinęła się już przez wiele wątków :eviltong:
Żadne z nas już chyba nie wierzy w przekonanie drugiego, a podawane argumenty są raczej obroną swego widzenia świata ... wobec pozostałych czytających wątek ;)
Każde z nas inaczej interpretuje fakty, ale podobno tyle wersji tego samego wypadku drogowego... ilu przesłuchiwanych świadków :evil_lol:
Może po prostu trafiają mi się genialne psy?
Mój pierwszy pies Beksa był pod koniec życia chory i czasem zrobił kupę jak byliśmy w pracy. NIKT NIGDY nawet słowem nie skomentował takiego "wypadku". Jednakże już wchodząc do domu wiedziałem, że coś się wydarzyło, bo w te dni pies nie witał mnie w drzwiach, tylko siedział na swoim posłanku ze spuszczonym lbem. Dopiero jak sprzątnąłem i nic nie powiedzialem, to wypadal jak torpeda z poslanka i zaczynał normalny wariacki rytuał powitalnych kółek i podskoków...
ALbo jak kiedyś w parku znalazł na lawce ciastko, to przez 3 lata, do końca życia, podczas pobytu w parku wskakiwał łapami i wachal lawki (czego nidy wcześniej nie robił...) ;)
Ale jak pisze Puli, to wolny kraj i każdy ma prawo do swojej interpretacji obserwowanych zdarzeń ;)[/quote]

Być może Wasza dyskusja toczy się od wielu lat, ale mnie (i pewnie nie tylko) wprowadza w nerwowy stan. Aż boje się odezwać :roll:
Jeśli zaś chodzi o skojarzenia w parku to moja suka ma podobne, tylko może bardziej negatywne. Na łapanie za obroże reaguje piskiem, na krzyk wywala się do góry brzuchem, a na początku na widok łyżki do butów chowała się w swoim "azylu". Dzieci, gazeta w ręku, patyk, kapeć, śniegowa kulka, rower, miotła, łopata do śniegu...poprostu WSZYSTKO kojarzy jej się z biciem! Najchętniej całe dnie by leżała u siebie i (chyba ze stachu) nie wystawiała stamtąd nosa.
Koopki też próbowała sprzątać mimo że jak się przytrafiło, to nikt nie gadał. To samo było z cieczką. Jak tylko kapnęło od razu sprzątała i zerkała na mnie czy aby nie widzę.
Powiem szczerze że nigdy nie spotkałam tak "zastraszonego" psa i jest mi z tym trochę ciężko. Szczególnie wtedy gdy inni ludzie na to patrzą. Jeden pies rozbrykany do granic możliwości, a drugi bity i zastraszany, bo jak inaczej można określić psa którego trzeba prosić żeby wyszedł na dwór???
Sąsiadka chciała się ostatnio zapoznać z "miłym fajnym pieskim" który o mało nie odgryzł mi ręki żeby ją pokąsać i w rezultacie pogłaskała sukę która na widok łopatki w ręku rozpłaszczyła się na ziemi gotowa do bicia :shake:

Link to comment
Share on other sites

lie down znam ale jak dla mnie jest za długa. Komendy niezbędne staram się mieć krótkie - sit, pac, stój, no i najdłuższa 'do mnie' i najlepiej różne w wymowie. 'daałn' mi nie pasuje bo ma 'a';)
(szelki są idealne!:loveu:).

Tak pac = warowanie.

hihi jestem leniem, więc potrzebowałam uniwersalnej komendy na podawanie - komenda 'weź' u mnie oznacza wzięcie do pyska wszystkiego co wskażę.
Teraz będę pracować nad komendą 'ciągnij' jako osobną i ciąganie wszystkiego co wskażę (bo np. skarpetki ściąga na komendę 'skarpetka') i przedłużeniem trzymania choć z tym nie powinno być problemów bo lubi nosić to co upoluje.
Koc był potrzebą chwili - wywlokła koc z posłania i leżał na środku pokoju, więc pokazałam go palcem z komentarzem 'no weź' i wzieła:lol:

Pies w łóżku jest mniioodzio:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Super, ze szelki (niemalze z odzysku, z dziada pradziada:evil_lol:) są dobre. niech pocieche ma z nich dziecko, Salma dzis udowodniła jak sie w tym modelu wygodnie ciągnie. [SIZE=1](a książkę trzymała w pysku całą droge powrotną, reklamując dumnie napis "pozytywne szkolenie psów")[/SIZE]
[SIZE=1][/SIZE]
tak, pac to komenda na leżenie. tak na prawde mozesz dac jaka chcesz komende, mozesz nawet mowic dupa. mi sie dawn podoba. pies rozroznia. i lubie mowic "zadałnuj ładnie" [SIZE=1](wyraz pyska mojego psa pasuje do tej komendy:evil_lol:)[/SIZE]
Mi tez sie wydawało, ze "lie down" jest za długie. ale kazdy border jakiego spotykam, ktory ma wlasnie komende "lie down" (no i przy okazji jest dobrze wyszkolony ogólnie) reaguje na nia świetnie. psy na nia reaguja nawet podczas pasienia ( w koncu to komenda pasterzy), gdzie wiadomo, bodzce sa mocne. wiec cos musi w niej byc:p

ja jeszcze porusze temat o karceniu za demolke.
ogólnie tez uwazam, ze karcenie psa dlugo po fakcie nie ma sensu. I usilnie tlumacze to kazdemu "nie karc psa jak ci zrobi burdel, on tego nie rozumie", "nie karc psa jak do ciebie przyjdzie , za zjedzonego smiecia minute temu". ale... mam coraz wieksze watpliwosci co do tego faktu (chociaz nie zamierzam stosowac tego typu kar).
jak to jest?
znam wiele przypadkow, tak jak pisze [EMAIL="M@d"]M@d[/EMAIL] ze pies po powrocie wlasciciela do domu, kiedy cos zniszczy jest jakby "przestarszony", "skruszony". ok, mozna powiedziec "jak go bijesz po powrocie bo cos zniszczyl to masz teraz". ale okazuje sie, ze pies sie wcale tak nie zachowuje kiedy nie zniszczyl. znam kilka takich przypadkow. sama nie wierze w takie mozliwosci kojarzenia przez psa faktow tak od siebie odległych, ale cos w tym jest. dlaczego tak sie dzieje?
teraz mozna pojsc tez w druga strone, dlaczego, jesli pies wie, ze zrobil zle, nadal to robi? nadal ten dom demoluje znajac 'wartosc" swojego czynu i wiedzac jaka kara go czeka? nie moze sie powstrzymac? watpie. moze jest "niewybiegany", ma za duzo niespozytej energii w sobie, moze nie mysli, robiac to, nad konsekwencjami? o ile w ogole wie, ze zle robi,czyli wracamy do poczatku.
jak to jest,umie ktos wyjasnic?

Link to comment
Share on other sites

wątpie aby polscy pasterze używali lie down, ale nigdy nie interesowałam się takimi komendami. :evil_lol:
Myśle że jeżeli uwarunkowana była by komenda 'dupa' też by reagowały. Są komendy nad którymi każdy intensywniej pracuje i właśnie warowanie/wracanie takie są (się mi wydaje że są) - najlepiej zgeneralizowane, najczęściej i najbardziej nagradzane, tłuczone na okrągło bo przydatne.

Wydaje mi się że pies nie myśli o konsekwencjach w momencie 'popełniania zbrodni', ale kojarzy burdel ze złością właściciela.

Link to comment
Share on other sites

"moze nie mysli, robiac to, nad konsekwencjami? o ile w ogole wie, ze zle robi,czyli wracamy do poczatku.
jak to jest,umie ktos wyjasnic?"

Wyjaśnić to prosto można cofając się pamięcią do swego dzieciństwa.
Ja podam 1 z 1001 swoich przykładów.
Poszliśmy z ojcem nad Wisłę. Stan wody niski przy brzegu wystają kamienie. Oczywiście kamienie są fajne, zwykle tam nie można wejść, a łażenie po rzece daje kopa adrenaliny i satysfakcji jak zdobycie Mount Everest :evil_lol:
Ojciec krzyczy złaź na brzeg, bo jak wpadniesz, matka mnie zabije!
No to zszedłem, ale jak tylko nie patrzył, to znowu ...
Ojciec podniósł witkę brzozową i mówi złaź, bo wleję...
Zszedłem, ale za chwilę znowu były kamienie...
Jak zobaczyłem, że ojciec szybkim krokiem zmierza do mnie, to próbowałem
ucieczki, ale nagle poczułem eksplozję bólu na tyłku jakby ktoś rozpalonym prętem mnie w tyłek przypalił... Brzozowa witka sięgnęła celu ...
Nieźle wtedy wkurzyłem starego, że mnie w końcu uderzył, w co nie do końca wierzyłem :eviltong:
No i ... już więcej nie wchodziłem na kamienie, bo okazało się, że przyjemność z łażenia jest mniejsza od nieprzyjemności bolącego tyłka :diabloti:
Jak widać na załączonym przykładzie, wszystko jest kwestią motywacji i subiektywnej oceny czy przyjemność jest warta ryzyka i kary :evil_lol:
A przecież już po pierwszym zakazie wiedziałem CZEGO SIĘ OCZEKUJE ode mnie ... ale trochę krzyku ojca było mniej przykre niż przyjemność łażenia, co innego ta witka na tyłku ... :diabloti:

BTW - zwierzęta mają lepsza pamięć od nas. Skoro pies jako mały szczeniak jedzie ze mną do innego miasta do teściów (niesiony na rękach, bo przed szczepieniem), a po pół roku z innego miejsca zaparkowania, zaprowadza nas bezbłędnie pod właściwą klatkę bloku (jedną z wielu identycznych w ciągu), to nie wmówicie mi, że jego nie sięga kilku godzin wstecz...
Zresztą jakby pamiętał komendy, naszych krewnych wpadających raz do roku etc?
BTW2 - "jak go bijesz po powrocie bo cos zniszczyl to masz teraz"
Bić raczej nie polecam :lol:
1 - ze względu na psa
2 - ze względu na właściciela - kiedyś wyciągnie rękę aby pogłaskać psa i straci palce, bo pies się przestraszy :evil_lol:
Ale zakładając nawet strach przed "ochrzanem" to dlaczego pies chowa się TYLKO gdy nabroi, a innego dnia nie?
Jeżeli nas się boi (bicia lub nagany lub innej kary), to powinien znikać ZAWSZE ... bo boi się NAS. Czemu skoro nic nie pamięta raz się chowa, a raz nie? (zapomina, że się NAS boi ?? :evil_lol:)

Link to comment
Share on other sites

Nie znam sie na pasterstwie, ale mowi sie np ,ze ten pies ma "naturalne lie down". a polscy pastrze, a jest ich garstka, raczej tez uzywaja komendy lie down. z reszta niewazne, nie na temat.

no wlasnie ja o tym mowie, co [EMAIL="M@d"]M@d[/EMAIL]. ok, pies wyczuwa nasza zlosc. ale nie zawsze zdazymy sie zezloscic. np wchodzmi do domu a pies wita nas z podkulonym ogonem. nie wiemy, ze pies nabroil wiec nie moglismy sie jeszcze zezloscic. wiec czemu tak robi? a nie robi tak kiedy nie nabroil.takie sytuacje sie zdazaja. moje psy tak nie maja, bo nigdy ich za to nie karcilam, ale na wlasne oczy widzialam kilka razy taka sytuacje. ten sam pies kiedy nie nabroi nie zachowuje sie tak.
ja nie obstawiam zadnej tezy, po prostu pytam, bo chce wiedziec jaka jest prawda. rozsadek mowi mi, ze to niemozliwe, ale jednak sa takie sytuacje, wiec jak to wytlumaczyc?

Link to comment
Share on other sites

To dam ci jeszcze więcej do myślenia. :diabloti:
Mafia jak niszczyła to przez pierwsze dni witała nas i biegła za mną do pokoju gdy sprawdzałem czy poniszczyła. Wskakiwała na kanapę pełną pogryzionych i porwanych rzeczy i merdała ogonkiem - zero kumania, że robiła coś źle.
Jak był pogryzione na kanapie lub na werandzie to w danym miejscu dostawała ochrzan ze wskazaniem przedmiotów pogryzionych. (2 jej ulubione miejsca demolki - kanapa i weranda).
Z upływem dni gdy nic nie nabroiła to witała się w przedpokoju i leciała na kanapę, bo ja tam szedłem. Potem leciała za mną a werandę, bo to kolejne miejsce do sprawdzenia.
Ale gdy nabroiła na kanapie, to po powitaniu znikała - zwykle biegła na fotel na werandę. (kolejna zagadka, dlaczego właśnie tam? Bo tam nie nabrojone? Nie wiem.)
Gdy nabroiła na werandzie, to po powitaniu biegła na kanapę i już nie szła za mną na werandę, a jak wracałem z werandy po stwierdzeniu demoli, to Mafia już na kanapie leżała brzuszkiem do góry.
Moja żona świadkiem, nie mam omamów ani schizofrenii.
Jestem też za stary i za poważny, żeby Wam kłamać dla udowodnienia jakiejś zmyślonej teorii. Może ktoś to interpretować na swój sposób, ja widzę bezpośredni i stały związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy demolką a ukrywaniem się psa i omijaniem "miejsc zbrodni".
Obserwacja podobnych zachowań u poprzedniego psa trwała 5 lat u Mafii 4 miesiące (kilka razy w tygodniu demola)...
To nie jest przypadkowa zbieżność - jest to statystycznie niemożliwe przy takiej liczbie zdarzeń...

Link to comment
Share on other sites

Chodziło mi o takich pasterzy z przed lat/wieków kiedy angielski nie był znany a psy pracowały na terenach Polski czy innych nie anglojęzycznych państw.

Ja to widzę tak że pies pamięta obecność demolki z niezadowoleniem - stąd podkulony ogon etc ale w momencie czynienia nie myśli o konsekwencjach.

Link to comment
Share on other sites

w polsce pierwszy border zostal sprowadzony chyba w latach 80, a pierwszy miot byl w 1998. wiec raczej nie bylo wczesniej borderow wsrod polskich pasterzy. u nas to owczarki podhalanskie, ale one nie wypasaja stad, tylko ich pilnuja.

ja tez tak to widze.
tylko wlasnie czy to kracenie cos daje? bo skoro pies to nadal robi, mimo ze teoretycznie wie ze to zle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']
Ja to widzę tak że pies pamięta obecność demolki z niezadowoleniem - stąd podkulony ogon etc ale w momencie czynienia nie myśli o konsekwencjach.[/quote]
Prawda! Ale jak już mamy skojarzenie demola=właściciel zły to mamy połowę sukcesu. Zostaje więc kwestia najtrudniejsza - wykombinowania jak go zmotywować do "myślenia co robi" ;)
Trzeba znaleźć "motywacje" na których psu zależy i dostarczać lub odbierać - zabawa, głaskanie, przysmaki...
A jak już nic nie działa, to można uciec się do ostateczności i "brutalnych metod" - można np. popołudniową michę podzielić na pół. Jest demola, nie ma połowy michy... Po kilku dniach demoli efekt zaczyna się nakładać i pies zaczyna być troszku głodny :diabloti: Zaczyna myśleć o żarciu, z dnia na dzień coraz bardziej i coraz częściej myśli o tej drugiej połowie miski... myśli o niej nawet wtedy gdy chce coś pogryźć i wreszcie któregoś dnia chęć zjedzenia drugiej połowy miski przeważa nad chęcią gryzienia :evil_lol:
Pewnie jeszcze kilka razy "zapomni", ale w końcu ... spora część, poza najtrudniejszymi przypadkami, załapie nieopłacalność imprezy :diabloti:...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='M@d']
A jak już nic nie działa, to można uciec się do ostateczności i "brutalnych metod" - można np. popołudniową michę podzielić na pół. Jest demola, nie ma połowy michy... Po kilku dniach demoli efekt zaczyna się nakładać i pies zaczyna być troszku głodny :diabloti: Zaczyna myśleć o żarciu, z dnia na dzień coraz bardziej i coraz częściej myśli o tej drugiej połowie miski... myśli o niej nawet wtedy gdy chce coś pogryźć i wreszcie któregoś dnia chęć zjedzenia drugiej połowy miski przeważa nad chęcią gryzienia :evil_lol:
Pewnie jeszcze kilka razy "zapomni", ale w końcu ... spora część, poza najtrudniejszymi przypadkami, załapie nieopłacalność imprezy :diabloti:...[/QUOTE]
Ja sie tylko zastanawiam dlaczego najlepsi trenerzy z czołówki światowej nie stosuja tej metody do szkolenia psów sportowych.
Szlifuja miesiacami kazdy element komendy, najpierw latami pracujac nad timingiem zamiast po prostu nie dac połowy kolacji za błędy jakie pies popełniał na treningu.
Marnuja na przykład ludziska tyle czasu machajac piłeczkami i wypracowujac szybkosc zamiast powiedziec psu: ruszałes sie zbyt wolno - nie bedzie żarcia.
Psy zawodnicze to arbajtna elita elit
- popedowe, kontaktowe i inteligentne wiec powinny załapac o co chodzi zanim pozdychaja z głodu.
:roflt:

M@d, masz jakiś pomysł na moje pytania o kurczaka i resztę?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']M@d jakoś Twoje metody do mnie nie przemawiają, wole zaklatkować szczyla i liczyć że odklatkowany za jakiś czas nie będzie demolował:evil_lol:[/quote]

Napewno klatkowanie jest najlepszym wyjściem z sytuacji, ale jeśli kogoś nie stać na klatkę, bądź też jest to sprzeczne z jego przekonananiami nie zastosuje tej metody.
Zwracanie uwagi po czasie faktycznie nic nie daje i odbieranie połowy pokarmu też wydaje się trochę bezsensowne, bo skąd niby pies ma wiedzieć dlaczego ma zmniejszone racje żywieniowe?
Ja zwracałam uwagę swojej suce i doszło do tego że ona już na sam mój widok uciekała wzrokiem kiedy wracałam do domu. Bez względu na to czy coś zbroiła czy nie bała się mnie i jednocześnie gryzła coraz więcej.
Tak więc zastosowałam inną metodę. Kiedy wychodzę chowam wszystkie atrakcyjne dla niej przedmioty, a po powrocie zaglądam do niej. Kiedy jest coś pogryzione sprzątam to bez słowa, a kiedy wszystko jest ok chwalę ją i daję smakołyka. Narazie działa.
Aha, I jeszcze jedno. Moja suka zna komendę "na miejsce", więc wychodząc mówię to do niej, a potem wracam jeszcze raz i powtarzam te słowa. Wiem że to zabawa w kotka i myszkę, ale gdzieś przeczytałam że pies największe szkody wyrządza w 30 min. po wyjściu właściciela. Akurat to się sprawdziło, bo kiedyś w te 30 min. wyciągnęła kurtkę, czapkę i szalik mojego syna i zdążyła jeszcze pogryźć buta :angryy: Niewiem jak ona to robi z tymi szczątkami uzębienia :shake:

Link to comment
Share on other sites

1) Nie mam akurat pod ręką kurczaka do treningów.
2) Musisz Puli popracować nad metodą "ad absurdum", gdyż ma ona sens gdy przerysowujemy omawiane zagadnienie, a nie wprowadzamy inne do omawianego. Ta tak jakbym skrytykował kliker mówiąc - to naucz nie gryzienia klikając w dni kiedy nie gryzie ...
Także nie danie miski bez dania szans na zrozumienie przyczyn, po całym dniu różnych komend jest bez sensu. Już pisałem, że upraszczasz i próbujesz znaleźć jedną metodę skuteczną w każdej sytuacji i do każdego psa, a to nierealne...
3) "bo skąd niby pies ma wiedzieć dlaczego ma zmniejszone racje żywieniowe?"
Komentując jakąś wypowiedź warto spojrzeć wstecz, bo powtarzanie za każdym razem tego samego na każdej stronie jest nużące.
> na tej i poprzednich stronach jest wszystko na ten temat - a w skrócie: pokazywanie i dawanie do powąchania pogryzionych rzeczy, tygodnie tłumaczenia, doczekanie się zróżnicowanych reakcji w dni demolki i zwykłe, wkładanie do miski pogryzionych rzeczy zamiast "nagrodowej" części żarcia
BTW - nie wpada się i nie wrzeszczy na psa bo coś nabroił nie dając mu szans na zrozumienie błędu, bo tak uczysz psa strachu przed SOBĄ. To oczywiste. Jeżeli nie masz szans na wytłumaczenie tak aby pies złapał relację do swego działania to lepiej przemilcz sprawę (np. trącił szafkę i spadł wazon z dynastii Ming). Trochę inaczej jest z przeżutą zaślinioną rzeczą obrabianą przez psa pół dnia ...
4) 30 minut, to chyba znowu próba uogólnienia. Pytanie czy to stres samotności, czy nadmiar energii, czy coś innego ... Moja Mafia np. do ok. 4 godzin nieobecności dawała radę. (fakt, że ma 2 inne zwierzaki do kompanii, co może zaklócać "pomiar")
5) W MOIM przypadku zaklatkowanie psa, który jest wulkanem energii i będzie patrzył jak przed klatką defiluje mu inny pies i kot ... luzem, według mnie zakrawa na znęcanie psychiczne... Na dodatek moja sucz wychowywała się przez 6 miesięcy na podwórku i w stodole, więc klatka samoistnie nie wypleni przyzwyczajeń gryzienia co wpadnie do pyska.

Resume:
- Wrzeszczenie na Mafię mijało się z celem, bo ponad 2 miesiące wyprowadzaliśmy ja z przekonania, że człowiek = ból. Przerażona sucz nawet jak się przechodziło obok wywalała się na grzbiet (ktoś ją musiał bić przez te pierwsze 6 miesiecy). A jak się na nią patrzyło, to ogon pod siebie i w nogi... Tak więc pokazywanie szczątków i mówienie NIE musiało z natury rzeczy odbywać się z wyczuciem. Musieliśmy też uczyć ją wielu podstaw, np. co znaczy "NIE". Dopiero po ponad 2 miesiącach nie uciekała od głaskania i POWOLI zaczęła doceniać bliskość i pieszczoty człowieka.
- dopiero kiedy 1. zaczęło jej zależeć na pieszczotach zamiast sztywnieć ze strachu pod dotykiem lub omijać nas łukiem 2. zaczęła pokazywać zachowaniem, że zaczęła wiązać demolkę z naszym niezadowoleniem, wtedy zaczęły się różne próby szukania "motywatora".
Fakty:
- Mafia jest mixem Sznaucera i pewnie Teriera, a nie kurczakiem - fakt!
- W ciągu ok. 2 tygodni od zastosowania "metody" Mafia powoli przestała niszczyć, a od blisko 4 tygodni trwa NIEPRZERWANY okres bez zniszczeń! (po ok. 4 miesiącach kilku zniszczeń tygodniowo)
- Mafia po naszym powrocie już nie ucieka, a z radością biegnie przed nami na kanapę, kręci kółka i skacze aby nas lizać. Nie wywraca się przy przejściu, ani nie ucieka jak się na nia patrzy.
- Z zahukanego przerażonego szczeniaka-odludka, stała się wesołą przytulanką. Czasem nawet za pewną siebie, bo potrafi już warknąć na spokojnego Sznaucera Olbrzyma, jak się zbliży do jej miski, lub odgonić od swej miski kota... :D

Nie mam dowodów na to, że dotarliśmy do jej zwojów mózgowych, opieram się na prawdopodobieństwie.
Możemy jako kontrkoncepcję przyjąć, że poprostu jej się znudziło i z dnia na dzień przestała...
Dla mnie opcja 2 ma niższe prawdopodobieństwo, ale w Waszej ocenie może być inaczej ...

Nie da się wszystkiego opisać, a i nie wszystko pasowało by do każdego psa. Mafia nie tęskniła, miała 2 inne zwierzaki do towarzystwa, a mimo to niszczyła. To było 4 miesiące obserwowania i zmiany taktyki w zaleznosci od reakcji psa lub braku wyników. (przewaznie braku ...:mad:)

[FONT=Arial]Jeżeli ktoś odniósł wrażenie, że metodą jest pomyśleć życzenie, nie dać psu miski i załatwione, to sorry, że wzbudziłem płonne nadzieje :D [/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Jesli chodzi o gryzienie - warto uwzglednic stan zdrowia. Juz nie tylko zmiana zębow i ostateczne osadzanie sie tych stalych, ale i jakis dodatkowo przezywany stres - np pies jest meteoropata, albo poczul znajomy zły dla siebie zapach - to tez moze powodowac gryzienie. A jesli pies jest w stresie, to i wracajacego wlasciciela wita w stresie - nie przez demolke, to demolka byla przez stres.
A potem przywyknie, ze te niegdys groźne bodzce juz nie sa grozne, nic zlego sie nie dzieje, wlasciciel wrocil, pies jest spokojny, nie przezywal stresu, demolki niet, moglo byc i tak.

Ktos poradzil, aby psu szczekajacemu w jakiejs sytuacji psiknąc woda w pysk. Z takiej gumowej gruszki. Psikano, pies i tak szczekal, za to podczas nieobecnosci wlasciciela znalazl te gruszke w mieszkaniu i rozmienil dokladnie na drobne. No coz, skoro przedtem gruszka go atakowala i sprawiala mu przykrosc, zachowal sie racjonalnie. Ten pies wlasnie atakowalby to wszystko, co raz skojarzylby z trudna dla siebie sytuacja. Czlowiek tez moze, kiedy jest wpieniony, rzucic czyms o ziemie, zeby sie odreagowac. Zestresowany pies moze odreagowywac podobnie demolką.
Moze byc agresja przeniesiona na rzeczy, jak nic innego pod pyskiem nie ma. Nie mamy pojecia, co w naszych rzeczach moze zdaniem psa go atakowac, nie wiemy, czy nie ma zlych skojarzen z jakims ksztaltem, zapachem, z naszym zdenerwaniem - zwlaszcza jesli nie mamy psa od szczeniaka.

Jeden z moich psow po przykrych przejsciach u weta byl niemily dla wetow. Przykrosc skojarzyl z czlowiekiem. Drugi, po podobnych przejsciach, nadal weta uwielbia, ale boi sie gabinetu. Przykrosci skojarzyl z miejscem, nie z czlowiekiem. Dwa psy tej samej rasy i prosze - zupelnie inne rozumienie sytuacji.
Wiec naprawde trudno jest okreslic z cala pewnoscia, dlaczego pies robi demolke i jak najlepiej jej zapobiegac. Jestem za uniemozliwianiem demolki od szczeniaka (klatka) i nauczenie psa czynnosci zastepczej, czyli wskazanie, czym moze sie bawic, co moze gryzc. Byle tych gryzaczkow nie bylo zbyt wiele jednoczesnie.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Mój pies nigdy nie demolował - potencjalnie demolujący okres spędziła w klatce w czasie nieobecności wszystkich domowników. Nigdy nie wpadła później na pomysł zagryzienia czymś stresu/nieobecności ludzi. Za to sypia w miejscu gdzie pachnie mną - zwykle na moich ubraniach, czy poduszce.
Klatka była dla mnie wyjściem idealnym bo rozmiar mojej suki jako szczeniaka pozwalał jej na włażenie w niebezpieczne miejsca np. za lodówkę, pod łóżko skąd niekoniecznie sama mogłaby wyjść. Su klatkę lubi, jak ma dosyć gości bo np. jest głośno to znika w klateczce, ewentualne dzieciaki są pouczone że do klatki mają się nie zbliżać i tego pilnuję bardzo - w klatce pies ma mieć święty spokój:mad: Każdy mój następny pies też klatkę miał będzie, chyba że będzie tak duży że klatka mi się nie zmieści w pokoju.:lol:
Teraz Su ma etap noszenia wszystkiego co jej zdaniem nie leży na miejscu więc potencjalnie jest czymś co zostawiłam aby mi przyniosła - wczoraj paradowała z penem bo go zostawiłam na łóżku:evil_lol:

Jeżeli chodzi o możliwość zrobienia rzeczy niemożliwych to mnie już nic nie zdziwi w wykonaniu Su:cool3:

Link to comment
Share on other sites

Mafia jest psem o wysokim stopniu rozproszenia, przez to jej reakcje są "dziwne" moje inne psy po "burze" odwalały ostentacyjną "depresję", a ona... minutę po "burze"... rzucała się bawić z kotem...
Jest cały czas pobudzona, biega skacze, na spacerach zawsze gdzieś biegnie, an niczym dłużej nie jest w stanie się skoncentrować...
Jej stosunek do człowieka od początku cechowało "chciała bym, a boję się"...
Przybiegała merdała kuprem, skakała łapkami na nogi ... dopóki nie dopięła celu i ... nie zwróciła na siebie uwagi...
Wyciągnięta ręka, pochylenie, dłuższe spojrzenie i Mafia kurczyła się w sobie, próbowała odejść poza zasięg rąk, a nie mogąc wywracała się na grzbiet. Wzięta na ręce obsesyjnie wręcz lizała z wielką żarliwością... jakby chciała rzec lubię cię, lubię cię, lubię cię, lubię cię, lubię cię, lubię cię ...

W naszej obecności, lub przy nieobecności do 4 godzin nie było zniszczeń. (to znaczy były przez 1-2 pierwsze tygodnie, ale po kilku przyłapaniach "na gorącym" i powiedzeniu NIE, NIE WOLNO, przestała niszczyć w naszej obecności)
Zakres przedmiotów niszczonych był spory:
- kilkanaście podstawek pod naczynia (rożne materiały, przeważnie ciągle nowe, bo przerabiała na wióry)
- sporo książek - szczególnie gustowała w starych wydaniach...
- długopisy, plastikowa duża zapalniczka do kominka, paczki papierosów
- z upodobaniem rozpruwała też poduszki, a jeden koc przerobiła na ser szwajcarski z setką wygryzionych dziur.
- fajnie też było przynieść patyk z ogrodu i zamienić go na wiórki na dywanie lub kanapie...

Po tym psie (dopóki się na niego nie patrzyło, albo nie chciało dotknąć) w ogóle nie było widać stresu... Ona się zachowuje jak wiecznie rozbawiony szczeniak. Ale jak podczas zabawy uświadomiła sobie, ze ktoś się jej przygląda, to sztywniała, zastygała i ewakuowała się kilka metrów dalej ...
Poza dziecmi, bo do nich się garnęła i dawała robić wszystko, to za co większośc psów pdgryzlo by rączki, nóżwki i parę innych rzeczy ;)

Podczas naszej nieobecności miała towarzystwo łagodnego psa, który pozwala jej wyjadać sobie z miski spod pyska jego największy przysmak - ciasto :crazyeye: i kota z którym uprawia "zapasy". Ma też zabawki, ale nie bardzo się nim bawi, a piszczące długo ja przerażały i uciekała...
Teraz już powoli sie nimi zaczyna bawić.
Podobno mieszkała w kojcu w stodole, więc "domowego" życia chyba nie zaznała ...

Mafia to pies o niespożytych zasobach energii. Nawet podczas rowerowych wycieczek robiła 2-3 razy większy dystans niż my i Lump, bo zawsze pędziła gdzieś przed nas, w bok, doganiała, znowu wyprzedzala, wracał i znowu w bok itd...

A tak się zabawiała do niedawna...

[IMG]http://images46.fotosik.pl/51/b05155e0f648039fmed.jpg[/IMG]

[IMG]http://images35.fotosik.pl/51/255bf61771bcaff3med.jpg[/IMG]

[IMG]http://images48.fotosik.pl/51/ef10afe51543eb93med.jpg[/IMG]

A najgorzej jak dopadła słomianą podkładkę pod naczynia, bo przerabiała na skrawki słomy o długości 1-2 cm ... horror! :mad:

Na szczęście od miesiąca jest absolutny spokój!
I to bez zamykania w kojcu, w którym ten pies już chyba dość życia spędził...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Dawne ksiazki - te starsze, porzadnie klejone, a nie byle jak, są bardzo kuszace - klej introligatorski robiony jest na kosciach cielęcych.

Zofia[/quote]

Tak, wiem, mieliśmy jedną przedwojenną... wywęszyła, weszła po nią na oparcie fotela i wyjęła ją z 4 półki od ziemi ...
Była już zniszczona i nie miała wartości antykwarycznej, a teraz nie ma już jej na pewno ... :mad:
Nie byliśmy zachwyceni ... :angryy:
No cóż szkoda, ale ce est la vie....

BTW - U mafii to chyba ani stres, ani zapach, ani meteopatia, tylko motorek w d...
Jak pies niszczy 4-5 razy w ciągu 5 dni roboczych przez 4 miesiące, to raczej nie wpływ pogody :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Przymus poznania nowosci tez moze byc.
Jeśli ona nie znala domu, to musiala empirycznie sprawdzic wszystko.

Zofia[/quote]

To bardzo prawdopodobne w jej przypadku :lol:
Ona w książkach szukała swojego drzewa genealogicznego i znalazła...
Jest zaginioną potomkinią dwóch szlacheckich rodów.
Teraz każe do siebie mówić Mafia von Burek de Szopa i zaczęła wybrzydzać...
Wątróbka? Eee, poproszę kurczaka i coś na deser, tylko nie to drożdżowe bo suche było ... czy jest może jeszcze sernik? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...