Jump to content
Dogomania

Nora ma wspaniały domek i jest szczęśliwa! :)


mru

Recommended Posts

  • Replies 718
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Uciekinierzy byli około kilometr od domu. Betti jest poobijana, ale weci złamań nie stwierdzili :) Będzie obserwowana jeszcze dwa dni ze względu na możliwość wystąpienia wylewów wewnętrznych w takim czasie po urazie, ale na chwilę obecną wygląda na to, że wszystko skończyło się dobrze :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ikusia']Nie chcę siać niepotrzebnych plotek, więc zaznaczam, że nie mam absolutnie pewności, że chodzi o wasze psy, ale wczoraj doszło do nieprzyjemnego zdarzenia z udziałem trzech dużych psów (2 ON i kundel) wolno biegających w tamtej okolicy. Będę wiedziała więcej jeszcze dzisiaj po południu. Wtedy przekażę Wam szczegóły, o ile to są wasze psy. Tak czy owak się odezwę. Proszę ewentualnie o nr tel do kontaktu na pw gdybym miała do przekazania jakieś informacje. W razie czego to do Nutusi powinnam mieć nr tel, ale nie jestem pewna.
PS
Nie wiem co z dogo, dlaczego mój wpis pokazał się dopiero teraz, ale SUPER, że psiaki w domku - właśnie doczytałam.[/QUOTE]

Też jestem bardzo ciekawa co udało Ci się dowiedzieć :) Betti chyba została potrącona przez samochód, ale cholera wie co się tak naprawdę stało... Nr telefonu do Kasi jest na plakacie na dole strony 26 wątku ;)

Link to comment
Share on other sites

Witajcie, doszłam już do siebie bo całkiem mnie ta sytuacja rozwaliła nerwowo ... Wszyscy mówią, że to tylko psy a to są NASI PRZYJACIELE :-)
Wszystkim razem i każdemu z osobna BARDZO, BARDZO DZIĘKUJĘ !!!! Nawet nie wiecie, ile siły dało mi to, że wiedziałam że wszyscy trzymacie kciuki za ich odnalezienie:lol:

No więc szukaliśmy ich przez cały piątek aż do zmroku, potem w nocy łaziłam koło domu i w okolicy, rano jak się tylko rozjaśniło pojechałam jeszcze raz po okolicy bo miałam jakieś przeczucie, że daleko nie odeszły... Coś mi w środku mówiło, że gdzies tu są... No ale rozsądek podpowiadał czarne scenariusze ...
Już nawet nadleśnictwo powiadomiliśmy, żeby czasami komus się nie zachciało strzelać do nich gdyby pojawiły się w puszczy ...
Mówię Wam co ja przeżyłam... Mój mąż całą dobę miał biegunkę z nerwów, a ja ponieważ tylko ryczałam to mnie łatwiej było jeździć autem i szukać uciekinierów ...
No wiec w sobotę ok 8.30 wracałam do domu, podjeżdzam, patrzę, a tu w moją stronę biegnie sobie Norcia z Borysem... Jak mnie zobaczyły to taki się pisk na ulicy zrobił, że sąsiedzi powychodzili na balkon... A Norcia i Borys skakały do góry z radości. Po powitaniu weszłam z nimi do domu, dostały jeść i pytam sie Norci gdzie jest Betti. Dlaczego nie ma Betii...A Norka biegiem do bramki i piszczy ... Tu w tym miejscu musze powiedzieć że Kamila (Kociabanda) miała wyczucie bo rozmawiając przez telefon zasugerowała mi, że może Betti jest ranna i może Norcia mnie do niej zaprowadzi .. No więc wzięłam długą linke i biegiem za Norą lecę, bo wyrwała do przodu jak dzika... Norka szukaj Betti ... Po drodze mijam starszego pana, pytam czy nie widział ON, a on mi mówi, że dobrze idziemy bo rano jego zona widziała ON takiego samego jak Nora tam gdzieś w tym kierunku, tylko że on na nogi nie może chodzić....
O kurde ... Spociłam się ze strachu, że jest połamana i spowrotem po auto biegiem. Nora do badażnika a ja na sygnale zasuwam przez wieś 90 na godzinę ... Zajechałam w okolice, w kórej podobno ją widziano (ok 1 km od domu) ..i znów do Norki mówię - szukaj Betti, gdzie jest Betti... Nora wyrwała do przodu i zatrzymała się pod jakąś posesją... Myślałam, ze jej się coś pomyliło i myśli, że jest pod domem, ale stoi i piszczy i drapie w płot.. Wyszedł na podwórko Pan i pytam się go czy nie widzial ON długowłosego, bo mi zginął, a oni mi na to, ze jest u niego na podwórku, tylko chodzić nie może .... Spytałam czy mogę wejść - oczywiście Pan bardzo miły , wpuścił mnie ... Wchodzę, patrze a moja Betti siedzi skulona pod płotem ... Kurde jak zaczęłam ryczeć i biegiem przez sniegi do niej. Betti jak mnie zobaczyła to tak zaczęła płakać, że chyba ją było słychać daleko, daleko. Norka dała susa przez płot i też do Betti dopadła, zaczęła ją lizać i tak się cieszyć jak wtedy po sterylce Betti wróciła do domu. Uściskałam ją i wołam - wstała i powolutku idzie, siada, znów idzie ... jakoś doczłapałam się z nią do auta, Norkę zawiozłam do domu, a jak znowu na sygnale zasuwam do weta ... Postawiłyśmy z koleżanką na nogi całą lecznicę, że wiozę psa po wypadku ... Od razu ją przyjęli. Zaraz usg, prześwietlenia, zastrzyki itp, itd...
Summa summarum wyszło na to, że Betti jest tylko poobijana i nic więcej jej nie jest, że nawet bardziej wystraszona była. Dziś byłam na kontroli, już normalnie chodzi choć jeszcze widać, że ją boli dupsko, bo się nie zrywa tylko powoli wstaje, ale dr Tomek ją zbadał i mówi, że nic jej nie będzie. Przez tydzień tylko tabletki przeciwzapalne dostała i ma dużo wypoczywać.


Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję wszystkim za pomoc:multi: jesteście kochani, ze tak szybko zareagowaliście. Mnie się coś takiego pierwszy raz w życiu zdarzyło, więc tak bardzo to przeżyłam.
Na koniec opowieści chcę tylko jeszcze raz powiedzieć, że Nora naprawdę jest psem NIESAMOWITYM i bardzo, bardzo dziękuję Kamili i Dominikowi, (kociabanda i njangu,) że mi ją przywieźli i dali szansę poznać jaka jest cudowna :loveu::multi:

kasia

i włóczykije

Link to comment
Share on other sites

No, to zamiast kropli nawilżających sobie pobeczałam i dobra :)
Przemądra Nora! Ja myślę, że one tak długo nie wracały, bo pewnie pilnowały Betti. A jak ją ten pan na podwórko swoje zabrał, a dwóch pozostałych nie, to poszły do domu po pomoc.
Moja św.p. jamniczka Pestka tak naszą kicię znalazła. Co prawda w domu, ale przez cały dzień kota szukaliśmy, a ona się po sterylce tak zakitrała pomiędzy ścianę a kanapę, że w życiu bym jej nie znalazła. Cały ogród obeszłam, okoliczne pola i w końcu mówię "Pestka, gdzie jest kot, szukaj kota", a ona od razu za tę kanapę się wcisnęła i piszczy... Głupia ja, że jej wcześniej nie poprosiłam o pomoc ;)

Rozumiem, że dziura w płocie już załatana... No i mam nadzieję, że będą miały włóczykije nauczkę i więcej się na piesze wycieczki bez ludziów nie wypuszczą. A nerwów nie zazdroszczę - raz w życiu mi pies zginął - najgorszemu wrogowi nie życzę takich emocji...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nutusia']No, to zamiast kropli nawilżających sobie pobeczałam i dobra :smile:
Przemądra Nora! Ja myślę, że one tak długo nie wracały, bo pewnie pilnowały Betti. A jak ją ten pan na podwórko swoje zabrał, a dwóch pozostałych nie, to poszły do domu po pomoc.
[/QUOTE]
Jestem pewna, że tak właśnie było :) Zwierzaki w takich chwilach się nie opuszczają (koty także). Jak Kasia zadzwoniła, że Nora i Borys wrócili to prawdę mówiąc myślałam, że już po Betti... że skoro Nora od niej odeszła zamiast czuwać przy niej...
Bałam się, że Betti wpadła pod samochód i leży gdzieś przy drodze, a rankiem służby porządkowe miasta... no wiadomo - najczęściej do kontenera na śmieci (nie ważne czy żyje czy martwy) i po psie. Strasznie czarne myśli mnie wtedy ogarnęły, ale sprawdzić zawsze trzeba. Szczerze mówiąc byłam nastawiona na telefon od Kasi, że Nora zaprowadziła ją w puste miejsce przy drodze i wtedy jej powiem: "przeszukuj kontenery na śmiecie" a jeśli już puste to znajdź dozorcę i zapytaj, jakimi wozami i na które wysypisko wywożą... Na szczęście jednak ktoś wpuścił Betti na swoje podwórko i dlatego Norcia z Borysem nie mogli przy niej czuwać dalej :) Naprawdę UFFF... :) Oby nigdy więcej takich numerów! :)

[SIZE=1]PS. Kasiu, skoro dzieciaki naumiały się dziurawić płot to może warto pomyśleć nad założeniem elektrycznego pastucha? Nie wiadomo, które to z nich takie cwane, ale lepiej by drugi raz tego numeru nie ćwiczyły :/ Osobiście nie miałam okazji testować, ale podobno można nastawić takie ustrojstwo na mały prąd, który jednak skutecznie zniechęca lekkimi kopniakami zwierzaki od dotykania tegoż płotu nie czyniąc im żadnej krzywdy :) [/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Coś będziemy musieli wydedukować, na razie mamy pomysł ze zbrojoną siatką, która będzie zakopana 0,5 metra w ziemię a nie będzie się wspierać na podmurówce jak do tej pory. A może faktycznie ten elektryczny pastuch ? Zobaczymy jeszcze ale szybko coś będzie trzeba podziałać.

U potworów wszystko OKi, Betti już biega jak wcześniej więc chyba nic już nie czuje, a Norka i Borys też zachowują się jak wcześniej. Chyba tylko Norcia z nich wszystkich jest teraz bardziej przytulaśna, bo jak tylko się schylę, żeby coś zrobić w ogrodzie, to ona już biegnie i daje mi buzi :-) Chyba jest wdzięczna, że ją nie okrzyczałam jak wróciła tylko mocno przytuliłam do siebie z radości i podziękowałam, że znalazła Betti :-)

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem teraz pewna, że one rozumieją więcej niż nam ludziom się wydaje... Jesli psa czy kota traktuje się jak członka rodziny i dużo się z nim przebywa to ja jestem pewna, że one nas rozumieją zanim cokolwiek zdążymy powiedzieć, a jesli poprosimy to wychodiz tak jak u Nutusi - jamnisia znalazła kotka w 3 sekundy, a cała rodzinka szukała bezskutecznie :-)

[quote name='Nutusia']No, to zamiast kropli nawilżających sobie pobeczałam i dobra :)
Przemądra Nora! Ja myślę, że one tak długo nie wracały, bo pewnie pilnowały Betti. A jak ją ten pan na podwórko swoje zabrał, a dwóch pozostałych nie, to poszły do domu po pomoc.
Moja św.p. jamniczka Pestka tak naszą kicię znalazła. Co prawda w domu, ale przez cały dzień kota szukaliśmy, a ona się po sterylce tak zakitrała pomiędzy ścianę a kanapę, że w życiu bym jej nie znalazła. Cały ogród obeszłam, okoliczne pola i w końcu mówię "Pestka, gdzie jest kot, szukaj kota", a ona od razu za tę kanapę się wcisnęła i piszczy... Głupia ja, że jej wcześniej nie poprosiłam o pomoc ;)

Rozumiem, że dziura w płocie już załatana... No i mam nadzieję, że będą miały włóczykije nauczkę i więcej się na piesze wycieczki bez ludziów nie wypuszczą. A nerwów nie zazdroszczę - raz w życiu mi pies zginął - najgorszemu wrogowi nie życzę takich emocji...[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem jak duży macie teren, Kasiu, ale chyba pastuch wyjdzie taniej niż siatka. Moja sąsiadka ma ok. 1.300 metrową działkę i całość - "skrzyneczka", kabelki i uchwyty - kosztowały coś 600 czy 800 zł. Fakt, parę lat temu... Oni chyba jeszcze tę skrzyneczkę mają - mogę zapytać czy działa i czy np. by nie oddali/sprzedali. Bo teraz już u nich jest to bezużyteczne - Nemo się poddał i już nie ucieka, choć prąd od dawna wyłączony. Początkowo robiliśmy próby - jak prąd płynął - nawet nie podchodził do płotu. Jak tylko został wyłączony - już kombinował. W końcu mu się znudziło ;)

Link to comment
Share on other sites

Pastuch - skuteczny jak nic! Jeździłam przez jakiś czas do stada koni. Ogrodzenie bardzo liche, tereny bardzo, bardzo rozległe, konie cały dzień biegały wolno po łąkach i czasami wypuszczały się za ogrodzenie. Czasami nie słyszały nawoływania, żeby wrócić przed nocą do stajni (konie fundacji - większość chorych lub starych, po przejściach), choć do tego nie trzeba ich było zachęcać i najczęściej wracały same. W końcu czekał na nich owies i marchewka czy jabłko. Po zainstalowaniu pastucha problem się skończył. Potem nawet prądu nie włączali, tylko w puszkach, w których były jakieś transformatory czy coś takiego co brzęczało-cykało, kiedy prąd płynął, zamieszkały stare budziki. One sobie cykały cichutko, konie wypuszczone rano sprawdzały najbliższą puszkę i słysząc cykanie stwierdzały, że nie warto ryzykować. Nie podejmowały więcej prób dewastacji ogrodzenia i wycieczek.

Cieszę się, że u psiaków wszystko dobrze.

Link to comment
Share on other sites

My mamy 15 arów działkę. Nie mam tak bardzo wiedzy o elektrycznym pastuchu. Nutusia, gdybyś mogła się zapytać znajomych to ja bym może spróbowała i jeśli sprzedaliby za jakieś sensowne pieniądze lub może pożyczyli do sprawdzenia ... Pytałam kilku znajomych i opinie na temat tego są bardzo róźne, od bardzo dobrych po takie, że np. pomimo wszystko pies nadal znalazł sposób i ucieka. Nie znam sie jak to wygląda, bo przecież na moje oko pies taki rozciągnięty drut jest chyba stanie przeskoczyć albo przeczołgać się pod nim... Mnie sie ten pastuch kojarzy z takim drutem jak konie czy krowy są nieraz widać odgrodzone od świata ... czy na tym samym polega pastuch dla psa? Może ktoś z Was będzie miał jakąś wiedzę lub strony internetowe jak to wygląda w rzeczywistości ? Będę Wam bardzo wdzięczna za podpowiedzi :-)

Link to comment
Share on other sites

Działa tak samo jak ten koński. Tyle, że dla koni jest rozciągnięty na palikach i to wystarczy. Ten u moich sąsiadów wygląda tak, że na płocie są rozciągnięte dwa kabelki - na górze (ok. 30 cm od góry i na dole (tak na wysokości kolana). Po zamontowaniu, puszczono prąd i niestety, trzeba było psa podprowadzić i spowodować, żeby dotknął kabelka. Wtedy dostaje impuls elektryczny, który nie jest groźny, ale mocno dla psa nieprzyjemny i nagły. Ale powoduje, że pies obawia się podejść do płotu. A ponieważ głupi nie jest, nie będzie się z własnej woli narażał na takie nieprzyjemności. Jeśli pies potrafi przeskoczyć przez płot np. z rozpędu, nie dotykając go, pastuch nie zda egzaminu. Jeśli natomiast - tak jak Nemo naszych sąsiadów, wspina się po płocie, żeby przeleźć - ma marne szanse, by nie dotknąć któregoś z kabelków.
Początkowo jeszcze Nemo się zapominał i np. przejeżdżających rowerzystów czy biegające przy płocie psy obszczekiwał tuż przy płocie i czasami się "naciął". Później już tak się wyszkolił, że biegał w bezpiecznej odległości od płotu, co było widać choćby po wydeptanej drugiej ścieżce ;)
Zapytam w weekend Ulę czy skrzyneczka działa i czy byłaby chętną ją sprzedać lub wypożyczyć - dam znać.

A włóczykije od powrotu nie próbowały "płotowych sztuczek"? ;)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Nutusia, bo jakoś nie mogłam trafić na zdjęcia jak to "cholerstwo" wygląda w praktyce :-)
A przedwczoraj Borys podkopał się pod ogrodzeniem, raz w ciągu dnia i raz w nocy o 3 rano. Co prawda ogrodzenie bez podmurówki bo to sąsiada część więc miał luksusową sytację - puścił mróz, odmarzła ziemia i heja !!! W dzień go wyczaiłam i przyprowadziłam do domu bo zwiał do sąsiadki, a w nocy dziewczyny mnie zaalarmowały głośnym szczekaniem i pokazały uciekiniera jak stał pod bramą :mad: .... Brrr.... ja na Betti wszystko co złe mówiłam a może byc tak, że to Borys zrobił dziurę w płocie, a jeżyk nieszczęśliwiec po prostu stanął im na drodze ... Nigdy dziur i podkopów wcześniej nie było więc może to wszystko sprawka Borysa ??
Płot zabezpieczony, wczoraj się już nie przebił, ale muszę coś szybko pomyśleć, bo nie wiem do czego jest tak naprawdę Borys zdolny, a w żadnym wypadku nie mogę dopuścić, żeby one się od niego nauczyły bo wtedy to już kaplica będzie po całości ...

Na razie nikt nie ucierpiał z wyjątkiem mojej poharatanej nogi i ręki jak przełaziłam przez płot do sąsiadki :angryy:, bo ta nie ma dzwonka przy bramie i nikomu nie otwiera ... A że płot z siatki to sobie wyobraź jak ja musiałam wyglądać z przekleństwem na ustach przełażąca przez to cholerne ogrodzenie ... Nie wspominając o podartych spodniach od dresu ... Kurde człowiek stracił wprawę w przełażeniu przez ogrodzenia, w dzieciństwie takie coś to był pikuś a teraz ... No a jak mi ktoś fotę walnął zza krzaka jakiegoś to napewno będe na pierwszej stronie gazety regionalnej ...:oops: Pytanie czy się z tego cieszyć czy płakać ...

Edited by Norka & Betti
Link to comment
Share on other sites

Coś tak czułam, że to Borys ćwiczy czego się w schronisku nauczył :eviltong: Mam nadzieję, że pastuch zdoła rozwiązać problem i że do tego czasu ani Borys ani dziewczyny nie dadzą nogi na kolejną wycieczkę krajoznawczą... :(
Kasiu, może póki nie zabezpieczycie ogrodzenia to zamykaj psy w domu w czasie, gdy nie możesz mieć ich na oku?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...