effcyk Posted January 3, 2009 Share Posted January 3, 2009 kredka ale masz samoocene :D no szalona ..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 4, 2009 Author Share Posted January 4, 2009 łoj xd bo nie zczaiłam na początku o co ci chodzi :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
effcyk Posted January 4, 2009 Share Posted January 4, 2009 kredka - spokojnie wybaczam :D:D:D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 4, 2009 Author Share Posted January 4, 2009 To fajno ;] :loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewtos Posted January 5, 2009 Share Posted January 5, 2009 [quote name='kredka']Nikt nas nie odwiedza?:placz: opowiadajcie...;)[/quote] Mój poprzedni pies już za TM, to jamniczka mini -Zuzia.Nie przepadała za szaleństwem bo była juz w słusznym wieku, wiec najczęściej polegiwała w parku pod ławką w promieniach słońca, ja dawałam z siebie wszystko żeby ją rozruszać.W końcu rezygnowałam i sama albo coś czytałam albo gadałam ze znajomymi.Tak było również w pewien słoneczny dzień.Spotkałam koleżankę ze spiącym w wózeczku niemowlakiem, więc wykorzystałyśmy chwilę na pogaduszki.Z chwili zrobiła się dobra godzinka ale dziecina słodko spała w cieniu drzew, więc wszystko ok. W pewnej chwili Zuzia zerwała się z miejsca i z niespotykaną sobie werwą ,ujadając pobiegła do wózka(oddalonego od ławki o 3-4 m, żeby wózek stał w cieniu), zerwałyśmy się obie i zobaczyłyśmy, że wyspany maluch siedzi , kolebiąc się na krawędzi wózka. Jeszcze chwilka a by przeważył i runął na trawkę. Byłam zaskoczona reakcją Zuzi i bardzo dumna, choc tak do końca nie wiem jak to interpretować . Moja Zuzia [IMG]http://i54.tinypic.com/ixs5f4.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 5, 2009 Author Share Posted January 5, 2009 Aj...to sunia w jakimś stopniu uratowała dzidzie :oops: szkoda że twój bohater już za TM :placz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bonsai_88 Posted January 6, 2009 Share Posted January 6, 2009 Birma niedawno musiała bronić mnie i szczeniaka [ok 5 miesięcznego] po tym jak zaatakowały nas 3 duże psy :shake:. Dawno się tak strachu nie najadłam jak wtedy... dzięki Birmie udało mi się z Blue uciec do czyjegoś ogrodu [Birma biła się może 2 sekundy, wystarczyło]. Jak tylko ja z mała się schowałyśmy to Birma uciekła przed psami, zrobiła pełnym pędem duuuże koło wokół domków [dobrze znam okolicę, więc wiem którędy musiała biec] i schowała się z nami do ogrodu. Ja najpierw dziękowałam bogu za to, że młodej nic się nie stało i że była dużo szybsza od tych psów, a później zaczęłam dobijać się do obcych ludzi, co by dzwonili do schroniska, bo bałam się wyjść z ogrodu Wrażenie musiałam zrobić porządne, bo zostałam odwieziona do domu samochodem :evil_lol:... w sumie i dobrze, bo bym chyba całą noc w tym ogrodzie siedziała ze strachu Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 6, 2009 Author Share Posted January 6, 2009 To może ja napisze pewną historię.Troszkę śmieszną;) Stoimy sobie z kolegą koło mojego podwórka(mieszkam na takim zgórku) patrzę w dół a tam stoją dwa kundelki...bawią się...widzę że w ich kierunku biegnie ON,rzuca się do białego kundelka(Puszka),brązowy kundelek nazywany przez wszystkich Kumplem nie zastanawiając się zaczyna głośno szczekać,a wręcz piszczeć.On puszcza białego psa i biegnie sprintem pod swój podwórek:evil_lol: Potem podbiegamy pod psiaki,oglądam Puszka nic mu nie jest...no i Kumpel dostał wtedy wieeelkie mizianko:loveu: Ale wiecie jak to śmichowo wyglądało:evil_lol:?On uciekający przed dużo mniejszym wrzeszczącym kundelkiem:evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dunia77 Posted January 6, 2009 Share Posted January 6, 2009 Już prawie rok temu dostałam nowe lekarstwa, wzięłam pierwszą dawkę i nieopatrznie weszłam do wanny i "odpłynęłam". Spyker wskoczył łapami na wannę i tak długo lizał mnie po twarzy aż doszłam do siebie. Nie wiem, co mogło by się stać, gdyby tego nie zrobił, bo byłam sama w domu. Nigdy tego nie zapomnę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 6, 2009 Author Share Posted January 6, 2009 Tak,tak...nasze psiaki są mądre:multi::loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Natussiaa Posted January 6, 2009 Share Posted January 6, 2009 Wątek: [url]http://www.dogomania.pl/forum/f105/maly-terrier-broni-dzieci-przez-pitbullami-63531/[/url] [B] A tutaj historia dzielnego teriera..:-([/B]: [B] Mały terier George stracił życie, broniąc pięciorga nowozelandzkich dzieci przed dwoma agresywnymi pitbulami. [/B] Jak podano w środę w Wellingtonie, piesek - z grupy małych terierów o nazwie Jack Russell - towarzyszył dzieciom, które wybrały się w małej miejscowości Manaia do osiedlowego sklepiku po słodycze. Wracające dzieci zostały zaatakowane przez dwa pitbule, którym udało się uciec z zamkniętej posesji. Celem ataku psów stał się czteroletni chłopiec. Mały George wystąpił w obronie dziecka, rzucając się na dużych przeciwników. Sprowokowane pitbule zaatakowały teriera, dając czas starszemu bratu czterolatka by pobiegł po pomoc. Gdy na miejsce przybiegli dorośli, jeden z dużych psów trzymał małego George'a za gardło - drugi za tylną nogę. Weterynarz, do którego zawieziono psa, nie był w stanie uratować dzielnego dziewięcioletniego teriera i zmuszony był go uśpić. Właściciel pitbuli przyznał, że psy już wcześniej były agresywne wobec ludzi. Oddał oba psy inspektorom weterynaryjnym, sugerując sam iż należy je uśpić.(artykuł z wp.pl) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Betbet Posted January 6, 2009 Share Posted January 6, 2009 Niesamowity ten psiak.. Pies moich rodziców nie widzi mnie zbyt często. Raz jednak, kiedy poszłam z nim na spacer spotkałam dawno nie widzianego znajomego z rodzinnego miasta. Zobaczyliśmy się z daleka. Facet rozcapirzył ramiona i z głośnym " AAAAAAAAAAAAAA!" chciał podbiec do mnie, żeby się przywitać. Nie zwrócił uwagi na psa. Ja też nie. Całe szczęście trzymałam smycz mocno, a znajomy nie zdążył do mnie dotrzeć. W życiu nie widziałam ani wcześniej ani później, żeby ten pies rzucił się z taką wściekłością. Nie mogłam go uspokoić tak się zdenerwował. Ze znajomym musiałam rozmawiać na odległość, bo każda próba zbliżenia kończyła się gardłowym pomrukiem. Nie podejrzewałam dziada o takie zachowanie, bo częso gęsto gdzieś ktoś podchodził do mnie i on nie reagował...taka ciapa z niego trochę. wielka, bo wielka ale ciapa. Tymczasem...huh...byłam w szoku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 7, 2009 Author Share Posted January 7, 2009 Aj...nie martw się;) Mój Oskarek też tak ma :eviltong: Tylko kurde najgorzej jak twój facet podejdzie :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Betbet Posted January 7, 2009 Share Posted January 7, 2009 no własnie zapowiada się...że ten sam człowiek będzie...tym moim mężem więc...heeeheee Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewtos Posted January 8, 2009 Share Posted January 8, 2009 [quote name='Betbet']no własnie zapowiada się...że ten sam człowiek będzie...tym moim mężem więc...heeeheee[/quote] hmhm. To jednak nie upilnował :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kingula Posted January 8, 2009 Share Posted January 8, 2009 Moj sp.kundelek Dzek uratowal kiedys nasza kotke :) Kot ktoregos roku w wakacje uciekl nam z dzialki i przepadl na dwa dni. Szukalismy go po wsi i lasach i kamien w wode. Zabieralismy ze soba Dzekusia. W pewnym momencie uslyszelismy jego szczekania. Pies szczekal przy wraku jakiegos starego samochodu, okazalo sie ze siedziala w nim nasza wystraszona kotka. Mysle, ze gdyby nie jego wech kicia by sie nie odnalazla. a to nasz bohater :loveu: [IMG]http://images45.fotosik.pl/47/3600aeb58997f9e3.jpg[/IMG] [IMG]http://images32.fotosik.pl/432/2f658ad542d3f5c0.jpg[/IMG] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 8, 2009 Author Share Posted January 8, 2009 cudowny!!:loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Evra Posted January 9, 2009 Share Posted January 9, 2009 [quote name='kredka']Pewnie napiszecie że to wina tych co nie zapieli psa na smycz.Ale my mieliśmy wtedy [B]po kilka lat.[/B]Dlatego prosimy o łaskawsze odpowiedzi.[/quote] [quote name='kredka'] Nad rzeką było wspaniale,psiaki się chlapały a my się przyglądaliśmy.Ale wkońcu [B]zadzwoniła[/B] moja mama żebyśmy wracali bo nadają na wieczór burze.[/quote] A mama gdzie zadzwoniła? Do was na komórkę ? :diabloti: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Betbet Posted January 9, 2009 Share Posted January 9, 2009 Evra...jesteś okrutna hehhahahahah Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 10, 2009 Author Share Posted January 10, 2009 [quote name='Evra']A mama gdzie zadzwoniła? Do was na komórkę ? :diabloti:[/quote] nie,wiesz...zadzwoniła patelnią o parapet :evil_lol: I jak możesz to odpowiadaj na temat... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rinuś Posted January 10, 2009 Share Posted January 10, 2009 [I][B]Moją sąsiadkę z klatki uratował jej Afgan... Kobieta poszła do toalety i tam dostała wylewu krwi do mózgu...pies tak przeraźliwie wył, że sąsiedzi zadzwonili po męża kobiety...kobieta leżała w toalecie z dziurą w głowie bo upadła...gdyby nie przeraźliwy skowyt psa nasza sąsiadka by tam zmarła...a dzieki psu żyje i ma się dobrze,niestety, ale Oni mają pecha do chartów...Afgan był potem na coś chory i zmarł,następnie mieli charta polskiego to miał raka i też zmarł...teraz chyba nie mają żadnego charta...nie widzę ich często bo się przeprowadzili... [/B][/I] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 10, 2009 Author Share Posted January 10, 2009 Eh...tak samo jak ja mam pecha do pinczerów miniaturowych:shake::placz: Jeden zmarł na parwo a drugiego dopadł jakiś wirus,które złapał od kotów:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ewab Posted January 21, 2009 Share Posted January 21, 2009 Wiosną 2006 roku grillowaliśmy na podwórku. Zwabiony zapachem przyszedł duży biały pies. Zjadł parę kiełbasek i położył się pod płotem. Drugiego dnia też tam leżał. Został wpuszczony na podwórko. Szybko dogadał się z naszym bokserem. Ponieważ był młody dostał imię Junior. Po trzech dniach pies stał się osowiały, potem przestał chodzić, nie miał siły wstać. Wyniki badań krwi były tragiczne, pies nie siusiał. Okazało się, że pies został ugryziony przez kleszcza i jest chory na babeszjozę. Weterynarz nie dawał nam nadziei. I wtedy nasz bokser Ali został honorowym krwiodawcą. Jego krew uratowała Juniora, który dziś jest silnym, zdrowym dorodnym psem. Za to dziś szukamy Alego:-(. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kredka Posted January 22, 2009 Author Share Posted January 22, 2009 :placz: mam nadzieję że Ali się znajdzie:-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kendo-lee Posted January 22, 2009 Share Posted January 22, 2009 Mój poprzedni piesek bokser Lord pomógł złapać przestępcę.Wracałam z nim ze spaaceru,byliśmy już przed blokiem na dużym trawniku obok którego jest chodnik i ruchliwa ulica.Chodnikiem biegł młody facet i właśnie wbiegał na trawnik jakieś 5 m od nas w tym samym czasie na chodniku z piskiem opon zatrzymał się radiowóz i wybiegło z niego 2 policjantów,wszystko toczyło się bardzo szybko.Jeden z policjantów chwycił faceta za kurtkę a że była rozpięta to facet wywinął się z niej i uciekał,policjanci za nim.Mojego psa zawsze ekscytowali biegnący ludzie i wyrywał się zawsze za nimi,ale tego dnia nie mogłam go utrzymać jeszcze nigdy tak gwałtownie nie reagował.Cała trójka zniknęła za blokiem a Lord szalał tak,że wyrwał mi się ze smyczą z reki i pognał za nimi.Oczywiście galopem pobiegłam za nim.Wybiegam zza bloku na chodnik i cóż widzę,30 metrów dalej leży facet na chodniku na brzuchu,na nim stoi Lord a obok czają się policjanci.Pełna obaw podeszłam,spodziewałam się mandatu a tu policjant pyta się czy to mój pies,mówię że tak i przepraszam że mi uciekł a oni na to że dziękują za pomoc.Facet miał całą twarz podrapaną bo jak 40 kg skoczyło mu na plecy to przejechał się po chodniku:evil_lol:.Pozbierali gościa,skuli i zabrali.Byłam bardzo dumna z mojego pieseczka ale też najadłam się strachu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.