Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='bonsai_88']Asiaczku uwierz mi, że byłam bardzo wściekłą miss.... nie wiedzieć czemu jak mnie z samego rana kumpela oblała ze szlucha [twierdzi, że przez przypadek] to trochę się zdenerwowałam. Na tyle "troszkę" że przez prawie półgodziny nie miałam nic do roboty - żeby kazać mi coś zrobić trzeba by najpierw podejść bliżej niż na 20 m :diabloti:. Niestety ostatnio mi uszy chorują i ogłuchłam, więc z daleka nie słyszę rozkazów :evil_lol:.[/QUOTE]
Mogę sobie wyobrazić:)

[quote name='bonsai_88']Tak jest oczywiście łatwiej, nie musisz się martwić co z nimi się dzieje, znaleźć im dom. Ogólnie to nie wiadomo czemu mi się uszy zatykają. Na początku zanim znalazłam czas co by się dolekarza przejść to już miała lekki stan zapalny w lewym uchu.
Coś mi się zdrowie sypie na straość ;)[/QUOTE]
Woskowina...?

Pzdr.

  • Replies 4.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Hej hej, melduję sie ponownie...
Właśnie rozmawiałam z mamusią - Smoku terroryzuje grzecznie całą okolicę, a Birma porobiła ozdobne ślaczki na nogach paru osób z mojej rodzinki. A mówiłam - dajcie mi psa, da sobie z nią radę dużo lepiej niż wy to się kłócili, że będzie musiała siedzieć w domu... a mówiłam - dajcie mi psa, bo przy mnie nie gryzie to stwierdzili, że jazda pociągiem na mazury byłaby dla niej zbyt męcząca... A mówiłam - jak już musicie ją zostawić to przynajmniej zakładajcie jej kaganiec, może w nim spokojnie pić wodę... Najwyraźniej ta opcja też im się nie podobała....
Swoją drogą ciągle mam praktyki.. Właśnie jestem po parunastu godzinach w stajni - już mi pozwolili samej podawać kroplówkę :). Po za tym znowu się pochorowałam, więc na koniec ze zmęczenia i bólu gardziołka już chodziłam po ścianach. Za to za chwilę będę jechać na karaoke.... Na pewno mi od tego energii przybędzie, a i gardło się wyleczy od razu :D.

Posted

No i już nie jest ok... Właśnie wróciłam w tempie przyśpieszonym z iprezy.... mam 39,5 temperatury, a po drodze mi trochę spadła. Dzięki temu odkryłam, że to nie od grypy mnie mięśnie bolały, tylko od temperatury :/. Od dreszczy mi aż łzy leciały, a wierzcie na słowo że ból raczej mnie wkurza i powoduje warczenie na całą okolicę niż płacz... Oczywiście nie przeszkodziło mi to w śpiewaniu na karaoke :P.
Za to w tej chwili kumpela ma mnie ochotę zamordować, tak więc jak was za parę dni na pogrzeb nie zaproszę to będzie dobrze... Za to przez choróbsko nie wiem czy pojadę jutro na konie - zależy jak się będę czuła :(.

Posted

[B]Zmierzchnica[/B] w tej chwili to ja z moim zdrowiem nie rozmawiam... A tak na prawdę to jest już troszkę lepiej - temperatura już mi nie przekracza 40 stopni [no, dzisiaj przekroczyła tylko raz], ale za to z gardłem będę się na pewno jeszcze męczyć... Za to schudnę, bo z bólu mam problem przełknąć cokolwiek, choćby wodę :P. Zjedzenie miseczki rosołu to dla mnie wyzwanie na parę godzin...
Najgorzej, że przez to wszystko nie mogę iść do pracy, więc będę dłużej w Gliwicach... a to znaczy, że będę dłużej bez Smoczka i Birmy :(.

Posted

[B]Monia[/B] a wiesz, że o mleczku nie pomyślałam... za chwilkę sobię zrobię - na szczęście wieczorem łatwiej mi się przełyka [rano wypicie odrobiny herbaty jest wyzwaniem]. Swoją drogą idę jutro do lekarza, bo jest mi zwolnienie potrzebne - w tym stanie nie dam rady kłócić się z koniami przez 8 godzin... np. spora część uważa, że przy czyszczeniu kopyt można się wygodnie podeprzeć, a 2 ogiery chcą roznieść boks jak ktoś wchodzi, więc trzeba tam iść w parę osób... no, ze źrebakami też bywa wesoło - jeszcze nie wiedzą że ludzie się nie kopie ani nie gryzie [na szczęście są słabe i jeszcze nie potrafią zrobić krzywdy], do tego właśnie próbujemy je nauczyć jeść. Do tego dochodzą chore konie, przy których bywa najweselej...

Posted

[quote name='bonsai_88'][B]Zmierzchnica[/B] w tej chwili to ja z moim zdrowiem nie rozmawiam... A tak na prawdę to jest już troszkę lepiej - temperatura już mi nie przekracza 40 stopni [no, dzisiaj przekroczyła tylko raz], ale za to z gardłem będę się na pewno jeszcze męczyć... Za to schudnę, bo z bólu mam problem przełknąć cokolwiek, choćby wodę :P. Zjedzenie miseczki rosołu to dla mnie wyzwanie na parę godzin...
Najgorzej, że przez to wszystko nie mogę iść do pracy, więc będę dłużej w Gliwicach... a to znaczy, że będę dłużej bez Smoczka i Birmy :(.[/QUOTE]

Jejku, przykro mi :shake: I jeszcze w takie upały chorować + pracować - makabra :roll: Życzę powrotu do zdrowia!

Posted

Dzisiaj się już czuję lepiej - temperatura powoooli opada, choiaż nadal dość słaba jestem. Do pracy nie poszłam i pewnie przez najbliższych parę dni nie pójdę, przy koniach trzeba jednak mieć sporo siły... za to z najnowszych wiadomości - zatruty Goliat jest w stanie tragicznym, dzisiejsza noc będzie decydująca [jeżeli ją przeżyje to powinien z tego wyjść], do tego Maciek [mój szef] miał poważny wypadek na koniu... o tym więcej będę wiedziała jak kumpela wróci, ale o ile dobrze ją zrozumiałam przez telefon to Maciek ma pękniętą śledzionę...

Posted

Goliat to koń, którego leczymy... jest już po 2 transfuzjach krwi i po wieeeelu kroplówkach. Nie wiadomo kto go otruł. Było już dobrze, ale wątroba zaczyna mu siadać - niestety była uszkodzona już na samym początku przez zatrucie, a leczenie też jest mocno obciążające, nie wiadomo czy wytrzyma :(.
Za Maćka też trzymam kciuki - niby jest wredny, złośliwy i lubi się czepiać, ale po 7 latach znajomości i tak go lubię, a do tego się o niego martwię... dzwonić do niego nie będę, niech ma trochę spokoju, za to niecierpliwie czekam aż Dominika wróci z praktyk [ona też biedna - najpierw leci na praktyki, później wokół mnie skacze]...

O... właśnie wróciła, uciekam

Posted

Witam
Dzisiaj ze mną już lepiej - po raz pierwszy od piątku mogłam coś zjeść bez brania wcześniej środków przeciwbólowych, do tego w końcu nie mam temperatury :). Z Maćkiem też nie jest źle - już chodzi po stajni i się awanturuje ;).
Za to z Goliatem fatalnie, zemdlał dzisiaj 2 razy, z czego raz poleciał na weterynarkę [na szczęście zdążyła odskoczyć]... Nadal jest z nim bardzo źle i ciągle trwa walka o jego życie :(. Aż żałuję, że nie mogę dorwać ludzi którzy go otruli...

Posted

Maks mi też go bardzo żal... nie miał szczęśliwego życia, w wieku 4 lat został zabrany od ciągnięcia wozu pod Morkie Oko... Na szczęście nadal ma przeogromną wolę walki. No i walczy o życie cały czas - ciągle trzymam kciuki w nadziei, że wygra

Posted

Wszystkim, którzy trzymali kciuki za Goliata bardzo dziękuję... niestety, mimo leczenia, ten kochany olbrzym przed chwilą usnął. Po prostu położył się i usnął...

Posted

[quote name='bonsai_88']Wszystkim, którzy trzymali kciuki za Goliata bardzo dziękuję... niestety, mimo leczenia, ten kochany olbrzym przed chwilą usnął. Po prostu położył się i usnął...[/QUOTE]

Przykro mi :-(

Posted

Ania niestety - wolę już nie myśleć ilu znajomych straciło ostatnio zwierzaki :shake:...

A ja wczoraj się opalałam w pracy - Maciek zagonił nas do zgrabienia siana z pola, żeby zdążyć przed burzą... Szkoda tylko, że zwinął nas na 15 minut przed końcem pracy i w efekcie do domu wróciłam po 12 godzinach, a nie po 8 :mad:. Ale co tam, przynajmniej lubię taką robotę i szybko mi idzie ;).
Po za tym mam dość Filipka [kucyka, co nadal nie stracił całej zimowej sierści] i zaczęłam wczoraj trymować konia :diabloti:. No i Cytra jest w ciąży z Sanem :cool3:. Znając tą dwójkę maluszek będzie najsłodszym, najspokojnieszym, najbardziej kochanym i... naszybszym koniem w okolicy :lol:. Cytra to klaczka spokojna, niesamowicie ufająca ludziom, ale kochająca szybką jazdę pod siodłem, za to San to najspokojniejszy ogier jakiego w życiu widziałam... nigdy go w czasie jazdy nie widziałam, ale raz się z nim kłóciłam [żeby mnie dopuścił do żłobu, bo owies niosłam, a on mi łeb do wiadra pchał :eviltong:] i miałam okazję odkryć jaki jest niesamowicie silny :razz:... bo urodę obu koni już przemilczę, powiem tylko że San to jeden z najpiękniejszych ogierów jakie miałam okazję w swoim życiu widzieć :loveu:.
A.... maleńka Sofcia [sierotka wychowana przez ludzi] nadal mnie pamiętała - na mój widok próbowała zwiać z boksu, żeby dostać buziaka w pychol, a jak tylko przyszłam to od razu się tuliła i pchana pyszczek do całowania :loveu:. Słodzinka z niej niesamowita, już miesiąc skończyła :p.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...