marmara_19 Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 fruzia... ale w tej skzolce do ktorej chodzi bonsai z suka nie naucza jej tego.. tam sie gasi psy i uczy agresji.. lekowej agresji;/ Quote
Martens Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 [quote name='frruzia']a ja nie rozumiem jednego dlaczego ludzie pokładają nadzieję w psie, że w razie czego to on obroni, nie lepiej i praktyczniej zapisać się na kurs samoobrony i liczyć na siebie? albo kupić sobie broń? tańsza, lżejsza, niezawodna - problem w tym, że wtedy to osoba posiadająca broń będzie odpowiedzialna za prawidłową ocenę sytuacji i rozliczona z użycia broni, a nie zwierzak. [/QUOTE] Dokładnie. Od tego mam gaz; rozważam kurs samoobrony (gdyby był taki w moim mieście) i paralizator. Pies to przede wszystkim przyjaciel. Zresztą wszędzie za nami nie chodzi... Quote
akodirka Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 [quote name='Mrzewinska']Psy agresywne, nad ktorymi czlowiek nie panuje, nie maja racji bytu w publicznych miejscach. Ani w cywilnych rękach. Nie istnieje "mniej szkodliwe gryzienie". Pies, ktory jest zdolny gryzc w publicznych miejscach, bo tak mu sie zachce, nad ktorym wlasciciel nie panuje, kwalifikuje sie do bezbolesnego zabicia. A nie do uczenia, aby gryzl mniej szkodliwie.[/QUOTE] A przepraszam bardzo, bo chyba czegos nie doczytalam. W jaki sposob czlowiek nad psem nie panuje? tzn. do jakiego stopnia jest mowa w tym poscie? Bo mam wrazenie, ze chyba co 15 pies powinien byc "bezbolesnie zabijany". :roll: Quote
an1a Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 [quote name='akodirka']A przepraszam bardzo, bo chyba czegos nie doczytalam. W jaki sposob czlowiek nad psem nie panuje? tzn. do jakiego stopnia jest mowa w tym poscie? Bo mam wrazenie, ze chyba co 15 pies powinien byc "bezbolesnie zabijany". :roll:[/quote] Chodzenie z psem na smyczy bez kagańca? Ja nie uznaję twierdzenia "pies męczy się w kagańcu", a dla niektórych smycz wystarcza. Gorzej jak się potknie, rozluźni smycz czy coś się stanie i pies na kogoś pójdzie z zębami. Najlepsi są ludzie z "dużymi i przyjaznymi psami" - taki pies podbiegł ostatnio do mojego ze swoim właścicielem na końcu smyczy. Dobrze, że się chodnik skończył i pan wyhamował na trawniku. Mowa jest o tym, żeby sobie uświadomić, że mając agresywnego psa trzeba WSZYSTKO przewidzieć i nie liczyć na szczęście czy swoje umiejętności, zakładając, że zapanuje się zawsze i nad wszystkim. Mi już się zdarzyło, że pękł karabińczyk w smyczy jak pies pociągnął... Jest ZAWSZE w kagańcu. Quote
Juliusz(ka) Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 [B]akodirka[/B] - niezależnie od rasy - każdy duży pies, który stwarza realne zagrożenie dla otoczenia powinien być 'zakagańcowany', 'zasmyczowany' i nade wszystko w rękach osoby, która fizycznie nad nim panuje. Jakiego ataku bardziej się obawiacie: - ze strony rozhisteryzowanego zwierzaka sięgającego wam do połowy łydki, którego w ostateczności można potraktować... ehem... butem? - ze strony psa, który jest wielki, silny i pędzi w waszym kierunku z zębami na wierzchu? Rasa bez znaczenia. Ja do problemu podchodzę bardzo prosto, oceniając czy w razie ataku mam szansę fizycznie sobie z psem poradzić, czy nie. Z jamnikiem sobie pordzę. Z psem, który waży więcej ode mnie nie mam szans... Ostatnio przeżyłam chwilę grozy, a raczej solidnej obawy - nie o siebie, nie o mojego psa, ale o moje auto:evil_lol:. Wracając ze spaceru podjechaliśmy z Jagiem i moją psiapsiółą pod knajpkę zakupić obiadek. Zamówienie złożone, wróciliśmy do auta. Czekamy. Samochód zaparkowany na podjeździe knajpianym - tył auta 'dotyka' chodnika. I tym właśnie chodnikiem idzie piękny berneńczyk wyprowadzający na spacer starszą panią:diabloti: Jago psa zauważył - szczeknął. Okno było uchylone - berneńczyk Jaga usłyszał i dawaj ciągnąć kobitkę w stronę naszego auta:crazyeye: Pani się zapierała, dwiema rękami smycz ściskała ale na psie wrażenia to nie robiło... Już oczami wyobraźni widziałam skok berneńczyka na mój samochód i pięęękne ślady po pazurach na lakierze... Coś nade mną czuwało chyba:evil_lol:, bo pies nagle przekierunkował swoje zainteresowanie. Nie wiem na co, ale z całą pewnością decyzja o zmianie kierunku ruchu była JEGO, a nie jego Pani decyzją... I co? A to, że niezależnie od faktu, iż kobieta nad swoim psem nie panowała drogą zauczonego posłuszeństwa, to FIZYCZNIE nie mogła psa opanować. Opanować w ciągnięciu... wolę nie myśleć co by się działo gdyby ten pies PODJĄŁ DECYZJĘ o zaatakowaniu kogoś... Quote
frruzia Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 a ja jestem ciekawa ilu ludzi w chwili realnego ataku jest na tyle silna silna psychicznie, że potrafi dobrze ocenić sytuację i jasno myśleć, a mając psa szkolonego do obrony trzeba by działać na tyle szybko żeby zapanować nad własnym strachem oraz strachem i emocjami psa myśleć i działać szybciej niż on, nie oszukujmy większość ludzi ma problemy żeby zapanować nad psem gdy ten np. chce pogonić kota, albo wcina jakieś świństwa, ale żeby robić z psa obrońcę to jest sporo chętnych Quote
bonsai_88 Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 Kończę rozmowę w tym temacie, ponieważ zaczynacie mnie powoli denerwować. Nie lubię, jak ktoś czytając moją wypowiedź dopowiada sobie swoje rzeczy... Czy ja kiedykolwiek pisałam z którym szkoleniowcem mam zamiar robić testy? Czy chodź przez sekundę twierdziłam, że psa mam do obrony? NIE... więc nie życzę sobie, żeby obrażano mnie tutaj albo wysyłano mi obraźliwe wiadomości... Ps. Co do jednej z wiadomości: NIE, nie uśpię Birmy i NIE nie mam zamiaru leczyć się w zakładzie psychiatrycznym! Quote
Charly Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 [quote name='bonsai_88'] Ps. Co do jednej z wiadomości: NIE, nie uśpię Birmy i NIE nie mam zamiaru leczyć się w zakładzie psychiatrycznym![/quote] :-o:-o Współczuję Quote
Berek Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 Hm, ludziska tyż, niczym czworonogi, reagują niekiedy nieadekwatnie do sytuacji. :-( To a propos glupich odzywek na priv. Co nie zmienia kwestii że suki ktora miala złe doświadczenia i nie wiadomo jakie traumy i ewidentnie demonstruje ostrośc pozorną nie ma co "wysyłać na testy" i "uczyć puszczania" w charakterze mniejszego zła tylko.... konsekwentnie zabraniac jej atakowania. Niewazne, jak interpretujemy jej działania, jej NIE WOLNO samej decydowac kto się nadaje do atakowania, kto zagraża ukochanej paniuni itd. :cool3: Pies ktory okazuje tego typu zachowania powinien mieć wbite do glowy że wszelkie próby skakania, rzucania się, oszczekiwania a nawet ostrzegawczego warczenia są nieakceptowalne. Quote
bonsai_88 Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 [B]Berek[/B] powtarzam po raz kolejny - nie pozwalam mojej suce "bezkarnie" atakować. Pracujemy nad tym [sukcesy są - już nie atakuje bez najmniejszego powodu, tylko w odpowiedzi na gwałtowny ruch czy nagły skok psa... nad tym tez pracujemy], ale to trwa... Do tego Birma nie warczy ostrzegawczo.. ona warczy tylko w zabawie z pańcią [umie się bawić tylko w jeden sposób - pozorowane ataki, w czasie których to JA decyduję kiedy się bawimy, a kiedy przestajemy...]. Szczekać też prawie nie szczeka [co najwyżej na znane psy, chociaż i tak jest za to karcona]. Jedyne za co mogę ją karcić przed atakiem to taka pewna mina [pt. "obiadek idzie"] - jedyny sposób w jaki mój pies pokazuje, że chce zaatakować... inni ludzie myślą, że ona się do nich wtedy cieszy... Ps. A tak w ogóle... udało wam się wytłumaczyć mi, że lepiej nie iść z Bi na szkolenie ;) Quote
Berek Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 Na IPO i wszelkie odmiany tego typu szkoleń na pewno nie możecie się udać. Teraz, a najpewniej nigdy. NA PT już chodzicie, więc wszystko w porządku chyba? (P.S. Próbuj mowić suce że ma się uspokoić zanim w pelni przybierze minę "obiadek" - to Wam ulatwi sytuację). :lol: Quote
bonsai_88 Posted July 27, 2008 Posted July 27, 2008 Zazwyczaj widząc tą minę po prostu karzę jej coś robić ;)... Wtedy musi odwrócić wzrok i traci sprzed oczu obiekt pożądania... Uspokajać ją zanim się zainteresuje? Ciężko by było, bo po pierwsze interesuje się [powoli] co raz rzadziej, po drugie potrafi się zainteresować bez powodu... ostatnio moja znajoma [wyjątkowo rozsądna] spotkała mnie, podeszła spokojnym krokiem i spytała czy może pogłaskać młodą... nie mam zielonego pojęcia co takiego Birmie się nie spodobało, ale młoda aż się cała skuliła do ataku. Ponieważ nie pozwoliłam Justynie pogłaskać Birmy [wytłumaczyłam dlaczego] młoda NIE ruszyła :). Co do tego co robimy - chodzimy na PT, agility, jeździmy na rowerze, uczymy się w domu sztuczek i biegamy. Chociaż ostatnio nie robiłyśmy prawie nic, bo miałam rozwalone kolano i się do biegania/rowerowania nie nadawałam :( Quote
mmiodek Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 [quote name='saJo'] Ale mnie to malo interesuje, dlaczego Twoj pies atakuje. Nie ma atakowa i koniec. Jesli mam ochote biec w Twoja strone i minac Cie w pelnym pedzie pol metra obok, to mam prawo to zrobic, a Twoj pies nie ma prawa mnie ruszyc. Koniec kropka! Obawiam sie, ze z duzo wymagasz od psiej psychiki.[/quote] Jeżeli ludzie mają koegzystować z psami to jednak wymagana jest jakaś świadomość. Dla mnie przebieganie koło obcego psa jest głupotą szczególnie jeśli jest znacznych rozmiarów. Tak jak uczymy dziecko, ze nie mozna wkładać ręki do ognia, tak samo uczymy nie głaskać obcych psów bez pozwolenia właściciela, wymachiwać psu rękami przy pysku czy inaczej głupio się zachowywać. To, że pies nie powinien w tych sytuacjach ugryźć to zupełnie inna sprawa. Jeżeli wejdziesz na przejściu dla pieszych pod rozpędzony samochód, to kierowca zostanie ukarany, ale TY będziesz winna swojej smierci i jego kary. Co do zachowania stróżującego psa czekającego, aż obiekt da się "chwycić". Znajoma opowiadała mi o swoim psie (on-kowatym) że jak ktoś próbuje wejść na jej teren, to pies czai się za rogiem budynku... Wypada dopiero jak osoba jest już blisko niego, a daleko od furtki. Tak, że takie zachowanie jest jak najbardziej możliwe. Sam obserwowałem ONa bawiącego się z właścicielką, w pewnym momencie pies odbiegł do przodu, pomyszkował w zaroślach poczym schował się za jakąś przeszkodą terenową i wypadł na swoją Panią jak podeszła. I zdałem sobie sprawę, że mój bokser nigdy się tak nie zachował... Brak mu było takiego "programu". To nie znaczy, że był głupszy... a może zresztą tak. To Ty nie doceniasz psiej psychiki. Quote
mmiodek Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 Kiedyś po ulicach miast i wsi i po drogach chodziły konie i trzeba było znać pewne zasady. Bo koń, jak się z tyłu podejdzie a on się przestraszy po prostu może przykopać. Co kończy się poważnymi obrażeniami ciała. A pies to nie automat. Nie zabawka pluszowa. Jeśli ma prawo być wśród nas, to ludzie MUSZĄ zaakceptować ich specyfikę. Nie mogę zrozumieć, ze ludzie akceptują istnienie samochodów, które są powodem mnóstwa wypadków a psów, które nieporównanie rzadziej powodują śmierć lub obrażenia - nie. Tzn. ja to rozumiem, ale nie zgadzam się z taką postawą. Bo ktoś powie - samochód jest ludziom potrzebny służy do: ..... A pies nie? Tylko zachcianka? Ech... Quote
an1a Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 [quote]Sam obserwowałem ONa bawiącego się z właścicielką, w pewnym momencie pies odbiegł do przodu, pomyszkował w zaroślach poczym schował się za jakąś przeszkodą terenową i wypadł na swoją Panią jak podeszła.[/quote]Czy to oznacza, że biegnąc mam zatrzymywać się przed każdym krzakiem i zaglądać czy nie czai się tam jakiś pies? Oczywiście pies to nie automat, ale musi mieć jasno powiedziane co może, a czego nie. Mój pies miał zapędy do gonienia, ale był ostro hamowany i teraz za każdym razem włącza mu się "alarm" jak chce pobiec, a ja za każdym razem dla przypomnienia go hamuję. Wystarczy praca z psem, czasem nawet wielomiesięczna. Problem jest we właścicielach, którym po prostu się nie chce. Twierdzenia "a co ja mam poradzić na niego, on się nie słucha, taki jego urok" są na porządku dziennym. Najbardziej zadziwiające są pretensje "trzeba było nie biec" do obcej osoby, która nie zna psa i nie wie jak on się zachowuje w takich sytuacjach. Przejeżdżając na rowerze obok jakiegoś psa nie myślę czy zrzuci mnie z niego czy nie.. Ludzie często czegoś nie zauważają dopóki ich osobiście czegoś nie dotyczy. To samo było u mnie w rodzinie - przez 5 lat powtarzanie, że psa się nie głaszcze. Było co chwilę drażnienie, łażenie do niego, denerwowanie. Za każdym razem pilnowało się ludzi a nie psa. Pies złapał zębami (bez żadnego śladu) - awantura. Więc ja już przewiduję wszystko, nawet to, że komuś coś do głowy może nagle strzelić i zacznie się przytulać do psa. Ale to ja będę miała nieprzyjemności, jeśli pies ugryzie, bo go nie dopilnowałam. Quote
Guest Mrzewinska Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 Jesli obok psa na ulicy, w publicznym miejscu, biegnie dziecko, lub ktos sie przewraca,, ktos potraca psa przypadkiem, a wlasciciel nie umie powstrzymac zwierzecia od ataku i pogryzienia, to znaczy ze nie panuje nad psem w publicznym miejscu i tyle. Jesli w publicznym miejscu pies na wlasna decyzje pogryzie, to znaczy ze wlasciciel nad nim nie panuje. I nie smycz i kaganiec maja zapobiegac - wlasciciel ma nad psem panowac, umiec nakazac mu spokoj w kazdeej przypadkowej sytuacji, ktora nie zagraza zyciu psa ani zyciu wlasciciela. Jesli na ulicy wyrwie sie komus ze smyczy pies w kagancu i zacznie tym kagancem tluc przejezdzajacego rowerzyste, to znaczy ze wlasciciel nie panuje nad psem. Pies, nad ktorym wlasciciel nie panuje, moze byc w zamknietym terenie wlasciciela, badź uczony podporzadkowania na zamknietym placu treningowym, nie w publicznym miejscu. W publicznym miejscu kazdy czlowiek ma prawo biec obok kazdego psa, i pies nie smie atakowac. A jak atakuje, to pies, nie czlowiek, nie ma prawa byc w publicznym miejscu. Ludzie nie musza w publicznych miejscach zastanawiac sie nad specyfika zachowan kazdego psa, nie musza sie dostosowywac. Od tego sa wlasciciele. A jak wlasciciele nie dostosuja sie - to beda zakazy. Nikt nie ma obowiazku uwazac na cudze zwierze - to psi obowiazek wlasciciela tak zwierze wychowac, aby nikomu nie przeszkadzalo, a jak nie umie - to niech trzyma je we wlasnym zamknietym ogrodzie za murem!!!! Zofia Quote
soti Posted July 28, 2008 Author Posted July 28, 2008 Czy w takim razie jest jakaś lista "dobrych" i pewnych ośrodków szkoleniowych, albo szkoleniowców na Śląsku? Bo ja już nie wiem, czy ja chodzę na dobre PT (Gostar w Katowicach, szkoleniowiec - p. Elwira) Quote
mmiodek Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 Jak z moim synem. Mówię mu, żeby nawet jak wchodzi na ulicę jednokierunkową rozglądał się w obie strony, a on na to, że jak go wtedy przejedzie samochód, to kierowca będzie winien... No będzie - i co z tego? Kierowcom nie wolno łamać przepisów ruchu drogowego. Czy to znaczy, ze nie łamią? Choćby nieumyślnie? Człowiek jest omylny. Pies też. Miałem boksera. Jak większość bokserów przyjaznego do prawie każdego człowieka. Chodził ze mną wszędzie. Był świetny na PT i na PO, z tym, ze PO nie ukończył, bo został zrażony do strzałów z broni palnej i nie dało rady. Ale zachowania do ludzi ok. I teraz: jestem z nim na spacerze, już wracamy, pies ma ok. 5 lat, żadnych niespodzianek, nie nosi kagańca bo nie widzę potrzeby, kupuję w kiosku gazetę i nagle, bez żadnego ostrzeżenia ręka ze smyczą leci mi w tył i do góry. Ali rzucił sie przechodzącemu człowiekowi do gardła (to tak trochę przesadnie, bo naprawdę odbił się od jego teczki, którą gość poderwał na wysokość piersi). Było to tak zaskakujące, ze nawet ten facet nie miał pretensji. Drugi w życiu atak Alego nastąpił kilka lat potem kiedy szedł razem z jamniczką i ta (typowa szczekliwa zadziora) zaczęła obszczekiwać przechodzącą z tyłu kobietę. Ali niespodziewanie zaatakował mężczyznę z przodu wbijając go łapami w ścianę domu. Dwa ataki na przestrzeni 11 lat. Co prawda bez użycia zębów. Ale to specyfika rasy. Acha i jeszcze jeden przypadek. Szliśmy do parku i na jezdni była rozlana kałuża zaschłej krwi (jak się okazało z samochodu z miesem). Ali wwąchał sie w nią i od tego miejsca do parku (ok 200m) szedł na dwóch łapach wisząc na smyczy i rwąc się do wszystkiego co widział. Charczał i ryczał tak, że ludzie po drugiej stronie ulicy chowali się do bram. Więc nie mówcie mi, ze pies nie ma prawa zaatakować. Prawa nie ma. Ale z samego poszanowania dla jego wolności, dla jego niemożności zrozumienia wszystkich aspektów świata, ludzie powinni dostosowywać swoje zachowanie do obecnosci psa. Przeczytajcie książkę Lema "Powrót z gwiazd". Tam ludzie stworzyli taki bezpieczny świat. Bez agresji, bez przypadków, bez wypadkow. Czy on na pewno Wam się podoba...? Pomijając nierealność... Quote
an1a Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 [quote]Było to tak zaskakujące, ze nawet ten facet nie miał pretensji.[/quote]Mając agresywnego psa mam oczy dookoła głowy. Pies jest blisko jak np. kupuję coś w kiosku, czy przechodzę obok kogoś. Miałam kilka przypadków "odchyłu" Nera i w [U]żadnym[/U] mój pies nie dotknął ani psa ani człowieka. Owszem wisiał na własne życzenie, bo ja smycz trzymałam w miejscu. Nie uznaję tłumaczenia, że nie da się utrzymać 20-30kg psa, bo ciągnie. Mój waży 45kg i udaje mi się nie jechać za nim. Największe zaskoczenie takimi atakami jest ze strony właścicieli tych "dobrych" piesków. Wyznaję zasadę ograniczonego zaufania, zarówno do psa jak i do ludzi będących w jego otoczeniu. Kaganiec MUSI mieć, jak się "nie przyda" na tym spacerze, może być przydatny na następnym. Trzeba przewidywać i zapobiegać niespodziankom, bo pies owszem może zaatakować niespodziewanie, ale zadaniem właściciela jest zareagować natychmiastowo i nie dopuścić do tego. I jeszcze jedno: Nie wszyscy lubią psy i nie każdy chce mieć z nimi kontakt. Nie docierają do nich argumenty, że piesek chciał się pobawić czy przywitać. Nie mają obowiązku się dostosowywać, bo ich obcy pies nie interesuje. Cała odpowiedzialność spada na właściciela. Quote
puli Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 [quote name='mmiodek'] I teraz: jestem z nim na spacerze, już wracamy, pies ma ok. 5 lat, żadnych niespodzianek, nie nosi kagańca bo nie widzę potrzeby, kupuję w kiosku gazetę i nagle, bez żadnego ostrzeżenia ręka ze smyczą leci mi w tył i do góry. Ali rzucił sie przechodzącemu człowiekowi do gardła (to tak trochę przesadnie, bo naprawdę odbił się od jego teczki, którą gość poderwał na wysokość piersi). Było to tak zaskakujące, ze nawet ten facet nie miał pretensji. [.....................] Ali niespodziewanie zaatakował mężczyznę z przodu wbijając go łapami w ścianę domu. [/quote] Gdybym była na miejscu tych ludzi dołozyłabym wszelkich starań żeby skonczyło sie to dla Ciebie najwyższym możliwym mandatem [quote] Więc nie mówcie mi, ze pies nie ma prawa zaatakować. Prawa nie ma. Ale z samego poszanowania dla jego wolności, dla jego niemożności zrozumienia wszystkich aspektów świata,[B] ludzie powinni dostosowywać swoje zachowanie do obecnosci psa.[/B][/quote]Nic podobnego. Posiadanie psa jest w obecnych czasach wyłącznie kaprysem i naszym widzimisie (psy pracujące to margines). To właściciel w miejscu publicznym powinien sprawić żeby pies był niewidoczny, niesłyszalny, niekłopotliwy, wrecz przezroczysty. I pomyleniem pojec i hierarchii jest oczekiwanie że postronne osoby powinny na niego zwracać jakąs szczególna uwagę czy tez "dostosowywać sie do jego obecności"(!) Quote
Martens Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 [quote name='puli']Nic podobnego. Posiadanie psa jest w obecnych czasach wyłącznie kaprysem i naszym widzimisie (psy pracujące to margines). To właściciel w miejscu publicznym powinien sprawić żeby pies był niewidoczny, niesłyszalny, niekłopotliwy, wrecz przezroczysty. I pomyleniem pojec i hierarchii jest oczekiwanie że postronne osoby powinny na niego zwracać jakąs szczególna uwagę czy tez "dostosowywać sie do jego obecności"(!)[/QUOTE] Zgadzam się - przykład z życia: dlaczego mogę uprawiać jogging tylko na boisku pobliskiej szkoły biegając w kółko jak chomik w kołowrotku? (BTW dopóki nie zjawią się tam ludzie z psami do wybiegania i bez pytania ich nie spuszczą). Bo próbując biegać drogą za osiedlem co chwila byłam narażona na ujadanie, podbieganie, a nawet ataki najróżniejszych psów - co najzabawniejsze wszystkie były czyjeś, niektóre nawet na flexi. Właściciele odprowadzali mnie nieżyczliwymi spojrzeniami, jakbym to ja była winna niemożliwego zachowania ich pupilków, a jedna baba z jamnikiem na flexi zapytała, czy ja muszę biegać przy jej psie :crazyeye: dodam, że stała jakieś 7-8 metrów od mojej trasy, a pies szarpał się na smyczy i darł na mnie jak na kosmitę. Po mojej dosadnej odpowiedzi i zapytaniu czy SM ma rozstrzygnąć ten dylemat, jakoś zmieniła zdanie i oddaliła się. Wcześniej próbowałam uprawiać jogging z psem i niestety nawet całej trasy nie przebiegłam, bo po prostu się nie dało... Dlatego to właściciele mają za zadanie zsocjalizować i dopilnować swoich psów, a nie inni ludzie chodzić wokół nich na paluszkach. Przebiegnięcie innej osoby 1-2 m od psa nie powinno być sygnałem do ataku! A jeśli tak jest to pies powinien być na smyczy i trzymany z dala od biegaczy, do czasu opanowania takiego zachowania. A w sytuacji, gdyby skoczył na mnie obcy pies, wyraźnie okazując agresję, natychmiast wezwałabym policję. Naprawdę chwilami nie wierzę oczom, kiedy czytam niektóre wypowiedzi. Quote
xxxx52 Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 Martens-to wlasnie psy powinny byc zsocjalizowane.Czlowiek nie powinien sie bac biegac,dzieci krzyczec,wymachiwac rekami,itd Teren wokol blokow to prawdziwa bonanza. Quote
Juliusz(ka) Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 [B]mmiodek[/B] - ogromnie spodobał mi się przykład z koniem! :) No właśnie - jakoś niewielu ludziom przychodzi głowy zachodzenie tak dużego zwierzęcia od tyłu i np. ciągnięcie go za ogon:diabloti: Tutaj chyba rozmiar ma znaczenie ;):diabloti: Piszecie, że nie wszyscy ludzie lubią/muszą lubić psy. I ja się z tym zgadzam! Ale też nie wszyscy ludzie muszą lubić innych ludzi, którzy dla własnego 'widzi-mi-się' naruszają ich przestrzeń osobistą!:angryy: Niedawno byłam z Jagiem w knajpce - właściwie w knajpianym ogródku. Naszą tam obecność ustaliłam wcześniej z właścicielem. Przeparadowaliśmy przez wnętrze - ogródek na tyłach. Jago w szelkach z uchwytem - w nowych, zatłoczonych, 'ciasnych' miejscach lubię mieć go jak najbliżej siebie :). Psisko wzbudziło zainteresowanie gości - jednak negatywnych komentarzy nie było. Stolik zarezerwowany, sami znajomi, pies w komedzie 'waruj', ja witam się ze wszystkimi, siadam, pies przy mnie - na smyczy. Znajomi Jaga znają, wiedzą że jest przyjaźnie nastawiony do ludzi - nawet moja przyjaciółka, która psów wyjątkowo nie lubi(boi się) akceptuje obecność Jaga - wie, że nic jej z jego strony nie grozi, a ja znając jej podejście nie dopuszczę do wymuszonego kontaktu. Siedzimy, jemy, pijemy, gadamy. Jago co chwilę jest przeze mnie chwalony słownie za grzeczne warowanie, co jakiś czas zarządzam zmianę Quote
Juliusz(ka) Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 pozycji i nagradzam ulubionym ciachem. Znajomi chwalą jak pies dobrze ułożony - ja prostuję: JESZCZE nie! ;), ale jestem dumna, że mój pies tak dobrze znosi nowe miejsce, nową sytuację, dużo ludzi, śmiechy, gwar. Co ciekawe - praktycznie nie odrywał ode mnie wzroku:crazyeye:, tak jakby trwał w oczekiwaniu na moje reakcje - rewelacja! Rozmowa schodzi 'na psy';). Znajomy, który uważa się za wielkiego znawcę tematu, podbiera mi ciasteczka i karmi psa. Fajnie - niech się Jago uczy, że ludzie są o.k., nie? Wymuszam jednak poprzedzenie dania nagrody wypowiedzeniem komendy. Nic za darmo:diabloti: Zrozumienie dla powyższego - średnie... Znajomy zajmuje się psem, ja na chwilę przestaję obserwować sytuację - pogrążam się w rozmowie. Rzucam kontrolne spojrzenie i zamieram... Cóż robi ów człowiek? Natrętnie szturcha, dłonią zaciśniętą w pięść, pysk mojego psa!:crazyeye: Próbuje wymusić chwycenie zębami swojej dłoni! Jago odwraca pysk, wyraźnie nie podoba mu się ten pomysł - jednak nie zmienia pozycji, nie kładzie uszu, nie 'ostrzega'. Starałam się uczyć i nadal uczę mojego psa, że ze strony ludzi różne rzeczy mogą go spotkać. Moja reakcja? Spokojne (żeby nie daj Boże psa do złego nie 'popchnąć') - NATYCHMIAST PRZESTAŃ! I proszę mi teraz wytłumaczyć, co powodowało dorosłym, wykształconym człowiekiem, który jest przekonany, że 'zna się na psach', w tej sytuacji?! Co trzeba mieć w głowie(a raczej NIE mieć:angryy:) żeby obcego psa szturchać i na siłę wtykać mu w zęby część swojego ciała?! Jestem pełna podziwu dla Jaga! /Również pełna podziwu byłam, gdy po dość długim 'męczeniu' przez małą dziewczynkę, mój pies mając dość - po prostu wstał i schował się pod biurkiem :D./ Podsumowując - wypad do knajpki bardzo udany + moje wielkie zadowolenie z zachowania Jaga. Będziemy powtarzać :D. Odnoszę wrażenie, myślę że słuszne, iż mój pies nie stwarza zagrożenia dla ludzi. Po 1 - jest pod moją kontrolą, po 2 - jest nauczony obecności osób obcych. ALE - jak widać wszystkiego przewidzieć się nie da. THX God, że młody szturchającej go łapy nie dziabnął... I nie myślę teraz o ataku, ale o ostrzegawczym chwyceniu w akcie protestu. Czy pretensje byłyby zasadne? Nie uważam, że mój pies powinien chodzić w kagańcu - z ręką na sercu: NIE WIDZĘ TAKIEJ POTRZEBY. Nie 'siedzę' jednak w głowach obcych ludzi, jak widać nawet zachowań znajomych do końca przewidzieć się nie da...:shake: Brak wyobraźni dotyczy nie tylko osób posiadających psy! (przepraszam za post pod postem, ale znów mi 'tnie':shake:) Quote
xxxx52 Posted July 28, 2008 Posted July 28, 2008 moje tesciowa 88 lat,bez swojego 14 jamnika nigdzie sie nie ruszy.Chodzi co srode do kawiarni,wyjezdza z psem na wakacje .Ciagle sa razem.Pobyt z psem zo musi byc radosc ,a nie problemy. Maja mama 75 lat chodzi 3x w tygodniu do psiej szkoly(owczarek niemiecki)Z tym psem bez ciagniecia linki ,mozna isc wszedzie,na psa nie potrzeba krzyczec ,wszystko rozumie poprzez gesty twarzy i poprzez ruchy rak. Te kobiety balzakowskiego wieku zamiast chodzic z duzymi psami i wiatru pragnace sie trzymac ,powinny nie telewizje ogladac i na ploty chodzic, tylko wybrac sie do dobrych psich szkol.Wtedy jest sens kupienia psa ,gdy pies jest dobrze ulozony,ulozony przez nas. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.