gusia0106 Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Ja to się nawet boję pytać..... Trzymam kciuki z całej siły Quote
AMIGA Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Ja tu wchodze iz nadzieja na nowe wiesci ale az nie smiem się odzywać. Choć wiem, mam taką nadzieję, że skoro psica:loveu::loveu: już tyle zwalczyła to i to cholerstwo zwalczy. [B]Nutusia[/B] łączę się z Tobą w walce z chorobą - mamy i Ty i ja "walczący wekend". u mnie dzisiaj zaświeciło nikłe swiatełko w tunelu. Mam nadzieję, że i u Was też Quote
gusia0106 Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Rozmawiałam przed chwilą z Magdą. No nie jest dobrze..... Zaraz jadą do weta, temperatura Toski nie spada i wciąż trzyma na 40 stopniach. Tyle, że to raczej nie babeszja. A lekarze nie wiedzą co - po takiej ilości i różności leków, temperatura powinna się obniżyć. Quote
gusia0106 Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Sytuacja zmieniła się o tyle, że Tosi temperatura spadła do normalnej. Leży bidula pod kolejną kroplówką. Sił nie ma wcale. Ale taka gorączka pootrafi wykończyć więc siły wrócą z czasem. Byle tylko temepratura się ustabilizowała. Na rtg wyszło, że z jednym płucem coś jest nie tak, ale niewiadomo co. Kaszel troszkę ustąpił, ale za to krwawo zwymiotowała. Lekarz mówi, że taka może być reakcja na leki. Quote
irenaka Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Gusia, przekaż uściski Magdzie. Strasznie bym chciała, żeby Tosia z tego wyszła. Quote
gusia0106 Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Przekażę na pewno. Magda po powrocie zaloguje się u sąsiadki i sama zda relację z tego co się dzieje.... Quote
Nutusia Posted March 23, 2009 Author Posted March 23, 2009 [quote name='gusia0106']Przekażę na pewno. Magda po powrocie zaloguje się u sąsiadki i sama zda relację z tego co się dzieje....[/quote] [COLOR=Purple]Jestem. Dopiero teraz i na chwilkę, bo o szóstej kolejna kroplówka. Ja już sama nie wiem - mam stany od kompletnej rozpaczy po euforyczną nadzieję. Patrzę na nią, ona na mnie - z błaganiem w oczach, a ja co... nie mogę jej pomóc. Mogę tylko ją przytulic, okryc, podłożyc podusie pod lepek, bo wtedy jej sie lepiej oddycha. Juz dwoch wetow zachodzi w glowe niemalze dzien i noc co jest grane. Pierwsze objawy byly typowe dla babeszjozy - wymioty, wysoka goraczka i bardzo marna morfologia (szczegolnie leukocyty), ale poniewaz ona jest podwojnie zabezpieczona, szukalismy gdzie indziej. Doktor wymacal powiekszona sledzione i bal sie, ze to guz. Frotko, u nas kleszcze zaczely zbierac zniwo juz w polowie lutego! Dzis w lecznicy byl tlum nieprzebrany i z wyjatkiem jednego sznaucerka z zatruciem pokarmowym, reszta z babeszja! Z roku na rok bedzie coraz gorzej, a najgorsze jest to, ze zadne zabezpieczenia nie sa 100 procentowe. Toska miala i obrozke i wtarty preparat. Reszta moich zwierzat tez zabezpieczona. Ona praktycznie wychodzi tylko przed drzwi na siusiu - prawdopodobnie ktores z pozostalych przynioslo na sobie i zrzucilo w domu (moj kot dwa lata temu sprzedal mi kleszcza w... lozku - 21 dni bralam antybiotyk)... Od soboty Tosinek mial 3 morfologie - kazda kolejna gorsza, anemia galopujaca. Pozostale parametry - normy poprzekraczane trzykrotnie. W dodatku te pluca... Jest na zdjeciu mleko zamiast pluc, serca nie widac. Pan Doktor dzis ja naklul z nadzieja, ze moze jest jakis plyn, ktory by sie dalo zidentyfikowac - niczego nie znalazl. Po pierwszej kroplowce mialo byc lepiej - gucio - nadal goraczka 40 st. - pies bez zycia. Za drugim razem dostala 2 kroplowki, jedna silnie wzmacniajaca, pyralgine na obnizenie goraczki - nic! W domu kolejna. Wieczorem pojechalam znowu - kolejne kroplowki, zastrzyki, lek rozszerzajacy pecherzyki w plucach, zeby jej sie lepiej oddychalo. Pani Doktor mowila, ze powinna byc widoczna poprawa - nic!!!!! Rano prawie ja wynioslam do samochodu, bo nie byla w stanie sie na lapach utrzymac. Przeryczalam caly okres oczekiwania na wizyte w lecznicy. Dopiero wiesc, ze goraczka spadla i jest normalna tchnal we mnie z powrotem nadzieje. Probuje pic, ale nie ma sily jezorkiem mlaskac. Dzis lezala pod kroplowka od 11 do 13.30. Dostala porzadna oslone na watrobe, bo albuminy (cokolwiek to znaczy) wyszly slabe. Do domu dostalismy jakis lek do podawania przez wenflon co 6 godzin plus kroplowke i pyralgine, gdyby temperatura powrocila. Doktorowie twierdza, ze ustapienie goraczki mozemy postrzegac w kategoriach "poprawa", choc ponoc sie zdarza, ze moze tez byc objawem kompletnej kapitulacji organizmu. Pani Doktor twierdzi jednak, ze nie nastepuje to w 3 dobie... Jedna z hipotez jest tez taka, ze na skutek tak dlugotrwalego podawania antybiotykow (od pazdziernika do teraz bez przerwy!!!!), moglo dojsc do grzybiczego zapalenia pluc. Bakterie wytlukly antybiotyki, to grzyby zatarly raczki, ze nie maja konkurencji i fru... Nie wiem, wszystko to domysly i hipotezy - kazda trzeba sprawdzic, zeby potwierdzic albo wykluczyc. Gdy przyjechalysmy do domu, nawet sama powolutku wysiadla z samochodu i doszla do drzwi. Ale od tamtej pory lezy bez zycia na poslanku i ciezko oddycha, czasami zakaszle. Doktor zadzwonil jeszcze potem, zeby jej jednak podac hormon tarczycy, ktory odstawilismy ze wszystkimi innymi lekami, ktore brala, bo go okreslil z krwi i wyszlo, ze praktycznie... zanikl! Nie mozemy zniweczyc tej calej kuracji, dzieki ktorej wtedy powrocilo dobre samopoczucie, a przede wszystkim siersc odrosla... Wetknelam do gardla na sile, bo nie ma szans, zeby cokolwiek do pycholka wziela. Zdaniem Pani Doktor na razie musimy sie zadowolic poprawa polegajaca na tym, ze nie powroci goraczka, ze bedziej jej latwiej oddychac. O wstawaniu, piciu czy jedzeniu - nie mamy jeszcze co marzyc. Jutro jedziemy do lecznicy i prawdopodobnie bedzie miala kolejny rtg pluc, a w srode usg. Kochani, ja juz sie nawet boje zapytac ile to wszystko bedzie kosztowalo. Za poranna wizyte sobotnia wyszlo 183 zl... Ale blagam Was - pomozcie Jej. Nie zostawiajcie nas teraz... Dopoki jest jeszcze jakakolwiek nadzieja... Tak czekalysmy na te wiosne. A ta "kalendarzowa" nam takie nieszczescie zgotowala... Lece do Niuni, bo musze przygotowac oprzyrzadowanie do kroplowki. Jesli dam rade - jutro sie odezwe. Magda cialem i Tosia duchem...[/COLOR] Quote
bros Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 [B][SIZE=4]... Ale blagam Was - pomozcie Jej. Nie zostawiajcie nas teraz... Dopoki jest jeszcze jakakolwiek nadzieja... [/SIZE][/B] [B][SIZE=4][/SIZE][/B] [IMG]http://i301.photobucket.com/albums/nn73/agamika/TOBIA%20ON/tn_tu_zostaj.jpg[/IMG] Quote
mysza201 Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Rany Boskie - żeby tylko Tosinka z tego wyszła !!! Pani Magdo o pieniądze proszę się teraz nie martwić, jutro zrobię pierwszy przelew,damy radę byle nasza śpiewaczka z tego wyszła. P.S. przelew puszcze na konto to samo co poprzednio będzie szybciej. Quote
wilczyca Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 Tobinko kochana nie poddawaj się :shake: .... Nutusia podaj mi nr konta to kochaniutkiej prześlę grosik ... Quote
agamika Posted March 23, 2009 Posted March 23, 2009 [quote name='wilczyca']Tobinko kochana nie poddawaj się :shake: .... Nutusia podaj mi nr konta to kochaniutkiej prześlę grosik ...[/quote] bardzo bardzo dziękuję juz posłałam pw z Nutusi nr konta, nie wiem kiedy ona sama będzie "na necie" Quote
Nutusia Posted March 24, 2009 Author Posted March 24, 2009 [quote name='mysza201']Rany Boskie - żeby tylko Tosinka z tego wyszła !!! Pani Magdo o pieniądze proszę się teraz nie martwić, jutro zrobię pierwszy przelew,damy radę byle nasza śpiewaczka z tego wyszła. P.S. przelew puszcze na konto to samo co poprzednio będzie szybciej.[/quote] [COLOR=Purple]Bardzo, bardzo dziękuję. Jesteście wszyscy przekochani, że dajecie nam szansę na cud! Doktor zgodził się oczywiście ratować na kreskę, bo wiadomo... A tak na marginesie, Myszko, to ja nie jestem żadna pani - bo na panią to trzeba mieć wygląd i pieniądze, a ja ani jedno, ani drugie... Wczoraj wieczorem poszła kroplówka i leki. Ponieważ żadną miarą nie mogłam nie być dziś rano w pracy, Doktor kazał podać ranigast i porządnie napoić. Dziś wzięłam pół dnia urlopu i zaraz wypadam z roboty i pędzę po nią, żeby jechać do Doktora. Wczoraj wieczorem nawet sama próbowała chłeptać wodę... Ja usiłowałam ją napoić strzykawką... Chyba przesadziłyśmy obie, bo się panna pohaftowała... Ale potem znowu się napiła i jeszcze mąż przed snem jej wodę podstawił, bo ja już padłam. Rano wzięła ranigast rozgnieciony z wodą na papkę i dała sobie wetknąć 3 tableteczki hormonu. Tylko jak mnie widzi z czymkolwiek w ręku - odwraca wzrok, bo głowy nie ma siły. Rano mieliśmy podłą pogodę - snieg z deszczem i silny wiatr, ale ubrałam ją w kubraczek i powolutku wyszłyśmy za próg - udało się zrobić siusiu! Ale potem stała jakby nieobecna i bała się zrobić krok w którąkolwiek stronę. Podreptała do domu i od razu na posłanie. Przez chwilą dzwoniła sąsiadka, że u niej była. Nawet podniosła łepetynkę jak usłyszała, że ktoś wchodzi do domu, ale potem zero kontaktu. Ula ją napoiła trochę ze strzykawki. Aaaa... ważna rzecz chyba - temperatura nadal normalna (chociaż to). Spróbuję się odezwać wieczorem, zaloguję się u sąsiadki i dam znać jak ją dziś Doktorzy ocenili... Jeszcze raz dziękuję za wsparcie wszelakie. Pozdrawiam Magda[/COLOR] Quote
gusia0106 Posted March 24, 2009 Posted March 24, 2009 [quote name='Nutusia']Bardzo, bardzo dziękuję. Jesteście wszyscy przekochani, że dajecie nam szansę na cud! Doktor zgodził się oczywiście ratować na kreskę, bo wiadomo... A tak na marginesie, Myszko, to ja nie jestem żadna pani - bo na panią to trzeba mieć wygląd i pieniądze, a ja ani jedno, ani drugie... Wczoraj wieczorem poszła kroplówka i leki. Ponieważ żadną miarą nie mogłam nie być dziś rano w pracy, Doktor kazał podać ranigast i porządnie napoić. Dziś wzięłam pół dnia urlopu i zaraz wypadam z roboty i pędzę po nią, żeby jechać do Doktora. Wczoraj wieczorem nawet sama próbowała chłeptać wodę... Ja usiłowałam ją napoić strzykawką... Chyba przesadziłyśmy obie, bo się panna pohaftowała... Ale potem znowu się napiła i jeszcze mąż przed snem jej wodę podstawił, bo ja już padłam. Rano wzięła ranigast rozgnieciony z wodą na papkę i dała sobie wetknąć 3 tableteczki hormonu. Tylko jak mnie widzi z czymkolwiek w ręku - odwraca wzrok, bo głowy nie ma siły. Rano mieliśmy podłą pogodę - snieg z deszczem i silny wiatr, ale ubrałam ją w kubraczek i powolutku wyszłyśmy za próg - udało się zrobić siusiu! Ale potem stała jakby nieobecna i bała się zrobić krok w którąkolwiek stronę. Podreptała do domu i od razu na posłanie. Przez chwilą dzwoniła sąsiadka, że u niej była. Nawet podniosła łepetynkę jak usłyszała, że ktoś wchodzi do domu, ale potem zero kontaktu. Ula ją napoiła trochę ze strzykawki. Aaaa... ważna rzecz chyba - temperatura nadal normalna (chociaż to). Spróbuję się odezwać wieczorem, zaloguję się u sąsiadki i dam znać jak ją dziś Doktorzy ocenili... Jeszcze raz dziękuję za wsparcie wszelakie. Pozdrawiam Magda[/quote] Magduś, jak temepratura nie rośnie to chyba naprawdę dobra wiadomość. Kciuków nie puszczamy. Quote
AMIGA Posted March 24, 2009 Posted March 24, 2009 I ja tu wciąż wchodze z nadzieją na lepsze wieści. A kciuki sciskam cały czas Quote
Nutusia Posted March 25, 2009 Author Posted March 25, 2009 [COLOR=Purple]Kochani nasi Wspieracze, Dłonie bolące od zaciskania kciuków to nic wobec wątlutkiego promyczka nadziei, który nas dziś rano powitał w postaci spodeczka ryżu i kurczakiem wymlaskanego powolutku... Od razu uprzedzam - ZABRANIAM SIĘ CIESZYĆ!!!! Wczorajszy ogląd Doktorowy: 1. zrobione 2 zdjęcia RTG płuc: coś tam siedzi niepokojącego, bo doszło do rozedmy - stąd tak ciężki oddech, sapanie i rzężenie; dziś jedziemy na USG serca głównie, ale przyjrzymy się całej "zawartości"; hipotez jest kilka - od nadkażenia bakteryjnego po płyn w osierdziu przez powiększenie mięśnia sercowego; zobaczymy co wykaże USG - jeśli nic, co rozwieje wątpliwości, trzeba będzie biedulkę ponakłuwać przynajmniej w 6 miejscach :placz: i spróbować wyciągnąć choć kilka kropel płynu do badania, a potem... czekać na wyniki; to czekanie jest najgorsze! 2. temperatura nie rośnie (i chwała jej za to), ale leukocyty znowu spadły; może to być związane z krwotocznym zapaleniem żołądka, do którego doszło na skutek stosowania tak silnych leków; nasza psina ma chorobę lokomocyjną i niestety, każda wyprawa do Doktora to malowniczy haft (jak była zdrowsza, wytrzymywała tę kilkunastominutową podróż...); od kilku dni wymiotuje właśnie krwotocznie; 3. Doktor widzi lekką poprawę "ogólną" (czego "normalny" człowiek z tzw. boku by nie dostrzegł) i uważa, że choć rokowania są nadal trudne, to jednak walczyć warto 4. dostała znowu zestaw kroplówek z antybiotykiem, wzmacniających i osłonowych na żołądek; dostaliśmy też "pracę domową" na wczorajszy wieczór i dzisiejszy ranek 5. Doktor zrobił też wstępne podsumowanie kosztów: po podliczeniu, odliczeniu, przeliczeniu i rabatach wszelkich na dzień wczorajszy otrzymaliśmy kwotę 562 zł :placz::placz::placz: I wszyscy wiemy, że to jeszcze nie koniec... :placz::placz::placz: Rano niestety poszła tylko jedna kroplówka + lek ze strzykawki. Potem usiłowała wstać, więc ją odłączyłam, żeby się nie niecierpliwiła, pomogliśmy jej wstać i podreptała na... śnieg :placz: Zrobiła siusiu i szukała mojego męża, który poszedł po węgiel. Doczłapała za dom i tam... stanęła bez ruchu. Musieliśmy ją delikatniutko popchnąć i ruszyła w stronę domu. Po czym zaległa na posłaniu zmęczona, jakby co najmniej Giewont zdobyła... Chciałam podłączyć drugą kroplówkę i... doopa! Nie kapało. Kombinowaliśmy na różne sposoby, wenflon był drożny, ale się wysunął. Ona ma tak słabiutkie żyły, jest tak potwornie skłuta, że się ta żyłeczka nie utrzymała. Miała dostać drugą porcję kroplówek około południa - specjalnie zostawiliśmy " wykwalifikowaną straż" w domu, a tu taki pech... Dzwoniłam do Doktora i powiedział "trudno". Ucieszył się natomiast, że kilka łyżeczek tego ryżu zjadła i że poszła ta pierwsza kroplówka, bo ona na osłonę żołądka była. Wieczorem pojedziemy wcześniej niż byliśmy umówieni, to dokroplówkujemy dziewuszkę. Doktor jest wściekły jak chrzan, że nie może postawić jednoznacznej diagnozy. Ale taka ta nasza krakowska lalka już jest - ze skórą było przecież tak samo... dziesięć ślepaków i dopiero jedenasta trafna! Dziś rano mnie poinformował, że w nocy wymyślił - analizując wszystko to, co się wydarzyło od soboty, że najprawdopodobniejsze jest... zapalenie płuc, będące powikłaniem całego osłabienia, wycieńczenia, które były jej udziałem od tak długiego czasu. Przy okazji na zdjęciu RTG uzyskaliśmy obraz kataklizmu w postaci stanów zwyrodnieniowych kręgosłupa. Fakt, że ona się teraz praktycznie nie rusza jest dla niej bardzo niekorzystny. Nie dość, że jest bardzo osłabiona, to w dodatku ruch sprawia jej ból ze strony zastałych stawów i kręgosłupa właśnie. No cóż... tak to z grubsza wygląda na dzień dzisiejszy i oby kolejne przyniosły nie tylko poprawę... pogody... Pozdrawiamy i dziękujemy Darczyńcom Kochanym[/COLOR] Quote
gusia0106 Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 Promyczek nadzieji to najlepsza wiadomość dnia dzisiejszego ... Magduś, a gdzie jedziecie na to usg? Quote
wilczyca Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 Nutusia przesłałam na razie troszkę grosika, jak mi się "kieszeń odbuduje" to prześlę jeszcze. Tobinko kochana nie poddawaj się dziewczynko. Krakowianki to charakterne kobitki i łatwo się nie dają :cool1: ..... Quote
Nutusia Posted March 25, 2009 Author Posted March 25, 2009 [quote name='gusia0106'] Magduś, a gdzie jedziecie na to usg?[/quote] [COLOR=Purple]Do naszego Pana Doktora oczywiście! W środy przyjeżdża do jego lecznicy lekarz ze sprzętem, ale Pan Doktor chce na własne oczy zobaczyć co jego ulubiona pacjentka kryje we wnętrzu i specjalnie w tym celu przyjedzie wieczorem do lecznicy. Gdy mu dziękowałam za pomoc finansową w postaci "liczenia po łebkach", odpowiedział: "Pani Magdo, tę pacjentkę traktuję AMBICJONALNIE" :loveu: Jutro dam znać co zobaczyliśmy...[/COLOR] Quote
AMIGA Posted March 25, 2009 Posted March 25, 2009 Jak to dobrze, że mamy takich cudownych panów doktorów. Czapki z głów dla nich (mój też przyjmuje mojego Bonusika chyba ambicjonalnie. Czapki z głów dla Nutusi i jej walki :loveu: No i posyłam Wam nadal wielkie, wielkie fale dobrych mysli i nadziei, że w końcu nastapi poprawa Quote
Nutusia Posted March 26, 2009 Author Posted March 26, 2009 [quote name='AMIGA']Jak to dobrze, że mamy takich cudownych panów doktorów. Czapki z głów dla nich (mój też przyjmuje mojego Bonusika chyba ambicjonalnie. Czapki z głów dla Nutusi i jej walki :loveu: No i posyłam Wam nadal wielkie, wielkie fale dobrych mysli i nadziei, że w końcu nastapi poprawa[/quote] [COLOR=Purple]Hej, Amigo, nie przesadzaj z tymi czapkami z głów, bo nam się Wielbiciele poprzeziębiają! :eviltong: A fale dobrych myśli i nadziei najwyraźniej dotarły, bo mamy się nieco lepiej. Wczoraj Pan Doktor nawet coś wspominał, że jeszcze dziś wizyta, a potem może przejdziemy na pastylkowanie zamiat walić w żyłę... USG wykazało, że serce panna ma w całkiem niezłej formie jak na jej wiek i to, co przeszła. Wątroba też nie wykazuje wielkich zniszczeń po trutce na gronkowca. No i w sumie po wczorajszym konsylium w szerokim doktorskim gronie, najbardziej prawdopodobna diagnoza, jaką się udało postawić to śródmiąższowe zapalenie płuc (wtórne, jako powikłanie). Dziś śniadanie już miało sporo większą objętość, z dokładką. Na razie jeszcze spożywane na leżąco... Ze wstawaniem gorzej, bo kosteczki zastałe i siły jeszcze marniutkie, ale na automatycznego pilota w postaci obroży udało się wyjść na małe siusiu. Ziąb u nas straszny był rano - minus 5 stopni! :placz: Wiosno, czekamy!!!!![/COLOR] [COLOR=Purple]Dobrze, że choć słoneczko świeci...[/COLOR] Quote
gusia0106 Posted March 26, 2009 Posted March 26, 2009 [quote name='Nutusia']Hej, Amigo, nie przesadzaj z tymi czapkami z głów, bo nam się Wielbiciele poprzeziębiają! :eviltong: A fale dobrych myśli i nadziei najwyraźniej dotarły, bo mamy się nieco lepiej. Wczoraj Pan Doktor nawet coś wspominał, że jeszcze dziś wizyta, a potem może przejdziemy na pastylkowanie zamiat walić w żyłę... USG wykazało, że serce panna ma w całkiem niezłej formie jak na jej wiek i to, co przeszła. Wątroba też nie wykazuje wielkich zniszczeń po trutce na gronkowca. No i w sumie po wczorajszym konsylium w szerokim doktorskim gronie, najbardziej prawdopodobna diagnoza, jaką się udało postawić to śródmiąższowe zapalenie płuc (wtórne, jako powikłanie). Dziś śniadanie już miało sporo większą objętość, z dokładką. Na razie jeszcze spożywane na leżąco... Ze wstawaniem gorzej, bo kosteczki zastałe i siły jeszcze marniutkie, ale na automatycznego pilota w postaci obroży udało się wyjść na małe siusiu. Ziąb u nas straszny był rano - minus 5 stopni! :placz: Dobrze, że choć słoneczko świeci... Wiosno, czekamy!!!!![/quote] Uffffffff................ Ale fajnego macie tego lekarza. Jak już ma apetycik lepszy to jesteście na dobrej drodze :razz: Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.