Jump to content
Dogomania

Piękna,oryginalna kudłatka pilnie szuka b.odpowiedzialnego domku/Siedlce


Tosia2

Recommended Posts

[quote name='enia']ciężko w to uwierzyć;)
sunia o spojrzeniu aniołka:loveu:
fajnie by było gdyby mogła u Was zostać w siedlisku-ale wiem,wiem dużo psiaków własnych macie........[/quote]

Eniu odpukaj to. Ja już samą tą myślą jestem przerażona. To stado trzeba wykarmić, zaszczepić od wścieklizny bo o innych szczepieniach nie bardzo mogę myśleć.Jak znaleźć człowieka, który tak ją pokocha, że zechce przejść przez to wszystko przez co ja przeszłam? Nie mogę jej oddać tylko tak, aby pozbyć się kłopotu. Nie wchodzi w grę daleka adopcja tylko taka, abym wiedziała co się dzieje i w razie czego pies wrócił do mnie.
Wczoraj jeździłam sprawdzić dom w Siedlcach. Dom jest życzliwy dla zwierząt i są dobre warunki dla naszej panny (dobre ogrodzenie z podmurówką).
Chyba jednak Państwo po zapoznaniu się z wątkiem zrezygnowali. Napisali mi, że przemyślą to i odezwą się w późniejszym terminie

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 545
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[URL=http://img11.imageshack.us/my.php?image=20090201dajtusia001.jpg][IMG]http://img11.imageshack.us/img11/6547/20090201dajtusia001.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img22.imageshack.us/my.php?image=20090201dajtusia002.jpg][IMG]http://img22.imageshack.us/img22/3328/20090201dajtusia002.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

Dajtusia biega i rozrabia z psami na działce. Ostatnio zadbała, abym na niedzielę miała z czego rosołek ugotować. Kurkę upolowała i połowę mi zostawiła. Były dwa telefony w jej sprawie. Jeden z Krakowa a drugi spod Konina. Z Krakowa zaraz się wycofał. Spod Konina mieli się odezwać na maila, przyjechałam, ale żadnej wiadomości nie ma. W zachowaniu Dajtusi brak zmian. Nowych zdjęć nie ma, w pośpiechu zapomniałam zabrać aparatu.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dzwoniła do mnie kobieta zainteresowana Dajtunią. Mieszka w Będzinie, pracuje w Dąbrowie Górniczej, prosiła o spotkanie przedadopcyjne. Umówiłysmy sie, że zadzwoni w poniedziałek. Jęsli wszystko dobrze pójdzie, pojedzie po Dajtkę w przyszły weekend. Nie wiem czy mam iść na ta wizyte, bo Wanda nic mi nie pisała.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jotka']Dzwoniła do mnie kobieta zainteresowana Dajtunią. Mieszka w Będzinie, pracuje w Dąbrowie Górniczej, prosiła o spotkanie przedadopcyjne. Umówiłysmy sie, że zadzwoni w poniedziałek. Jęsli wszystko dobrze pójdzie, pojedzie po Dajtkę w przyszły weekend. Nie wiem czy mam iść na ta wizyte, bo Wanda nic mi nie pisała.[/quote]

Ja bym na Twoim miejscu poszła a nuż to TEN dom. Choć z drugiej strony i tak wszystko zależy od p Wandy a z tego co wiem to chciałaby mieć Dajtę pod bokiem, tak na wszelaki wypadek.

Link to comment
Share on other sites

Pani do mnie dzwoniła już jakiś czas temu. Miała odezwać się na maila, ale do tej pory się nie odezwała. W rozmowie z Panią wspomniałam o konieczności wizyty przed adopcyjnej, zasugerowałam, że to bardzo daleko a suczka jest pieskiem trudnym ...., wspomniałam o schronisku w Dąbrowie górniczej i prężnie działającego tam wolontariatu oraz stowarzyszenia pod wodzą niejakiej pani jotki i pomocy jakiej na miejscu może tam uzyskać. Dzisiaj Pani odezwała się ponownie informując mnie, że z panią jotką jest już umówiona na wizytę przedadopcyjną dzisiaj. Pani jest zdecydowana na sunię i jest gotowa przyjechać w ta sobotę, aby ją poznać. Zaproponowała nawet kilka swoich wizyt, aby sunia się z nią oswoiła.
A więc do soboty i zobaczymy co dalej.
Na wszelki wypadek gorąca prośba do anetek100. Dowiedz się proszę w jakiej bazie jest zarejestrowany czip Dajtusi i jak go można przepisać na nowego właściciela.
Mam już informację od jotki. Dom jest sensowny. Pani bardzo odpowiedzialna i zdecydowana na adopcję Dajtusi.

A ja już się denerwuję, bo wprawdzie zdaję sobie sprawę, że dom dla Dajtusi to u mnie wolne miejsce i możliwość pomocy drugiemu psu, to jednak czuję się jakbym ją zdradziła i odrzuciła. Ta psina tylko mnie akceptuje i ufa. Gdyby jej coś się stało to wyrzuty sumienia by mnie zjadły.
Dziewczyny potrzebna mi terapia , ale wiem, że żadne słowa do mnie nie dotrą i podle będę się bardzo długo czuła.

Link to comment
Share on other sites

Świetnie to rozumiem Pani Wando. Ja z tego powodu mam już tyle psów, z którymi po prostu nie potrafię się rozstać ale wiem, że to błędne koło i jeżeli znajdę kolejną biedę (a na pewno znajdę wcześniej czy później) to już będzie musiała iść do adopcji, inaczej ja i moi bliscy zwariujemy. Przy takiej ilości psów, nasze życie praktycznie kręci się wokół nich a one nie zawsze są grzeczne i nam je ułatwiają.
Jeżeli domek jest właściwy to nie ma wyjścia, Dajtka musi się do niego przenieść a Pani i Dajtka wcześniej czy później to przebolejecie a potem wszystko się ułoży.

Link to comment
Share on other sites

Jesli chodzi o czip Dajtki kopiuje slowa kolezanki: "Czip Dajtusi jest zarejestrowany w międzynarodowej bazie danych EUROPETNET. Jeśli Dajtka pojechałaby do nowego domu możemy wysłać Pani Wandzie dokument przekazania zaczipowanego psiaka, trzeba go wypisać i przefaksować straży miejskiej. "

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Pani potwierdziła dzisiaj SMS-em swój przyjazd. Od poniedziałku bierze też urlop na dwa tygodnie. A ja już przeżywam lęki i katusze, czy wszystko potem będzie dobrze, czy ona bardzo będzie przeżywała rozstanie, jej lęki znowu jakby się nasiliły po wejściu nowych psów, czy nie czmychnie, czy będzie szczęśliwa? Byłoby łatwiej, gdyby tam miała drugiego psa do towarzystwa.
Śląska nie lubię, za tą wielką tam bezdomność. Gdyby jej się coś stało wyrzuty sumienia by mnie zagryzły jak gryzą już trzy lata za Torego, który zginął po wy adoptowaniu pod samochodem a ja to przeczuwałam, tylko się uspokajałam, że będzie dobrze, bo poprzedni pies dożył tam 17 lat.

Link to comment
Share on other sites

skoro pani jedzie tyle kilometrów to chyba jej zależy.....
na miejscu u Ciebie się okaże czy przypadły sobie do gustu....
przecież podpiszesz umowę i w ostateczności jak sie nie powiedzie odda Ci sunię....
a może by ją zaczipować? no tak na wszelki wypadek.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='enia']skoro pani jedzie tyle kilometrów to chyba jej zależy.....
na miejscu u Ciebie się okaże czy przypadły sobie do gustu....
przecież podpiszesz umowę i w ostateczności jak sie nie powiedzie odda Ci sunię....
a może by ją zaczipować? no tak na wszelki wypadek.....[/quote]

Sunia ma czipa ze schroniska. Ja z góry wiem, że Dajtka będzie się po kątach chować i będę musiała ją złapać i na siłę wsadzić w samochód. Taką mnie zapamięta, że ją wyrzuciłam. Ona jest z tymi lękami taka biedna a ja będę słyszała i wciąż widziała jej radosne (które nie da się opisać) szczekanie i witanie mnie po każdym powrocie na działkę z Siedlec.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wanda szostek'].... A ja już przeżywam lęki i katusze, czy wszystko potem będzie dobrze, czy ona bardzo będzie przeżywała rozstanie, jej lęki znowu jakby się nasiliły po wejściu nowych psów, czy nie czmychnie, czy będzie szczęśliwa? Byłoby łatwiej, gdyby tam miała drugiego psa do towarzystwa.
Śląska nie lubię, za tą wielką tam bezdomność. Gdyby jej się coś stało wyrzuty sumienia by mnie zagryzły jak gryzą już trzy lata za Torego, który zginął po wy adoptowaniu pod samochodem a ja to przeczuwałam, tylko się uspokajałam, że będzie dobrze, bo poprzedni pies dożył tam 17 lat.[/quote]
Wandziu, bezdomność zwierząt na Śląsku jest proporcjonalna do zaludnienia. Nie jest tu ani lepiej ani gorzej niż statystycznie, może nawet lepiej.Torego wyadoptowałas blisko i też nie wyszło mu to na dobre. Nie ma reguły. Robimy wszystko w dobrej wierze, staramy się, zeby pies trafił jak najlepiej. Wszystkiego nie przewidzisz. Nie zadręczaj się czarnymi scenariuszami, myśl pozytywnie.

Link to comment
Share on other sites

Pani nie dojechała w sobotę. Musiała zawrócić z trasy. Następny termin to 23.06 (wtorek).

Dajtusia została obcięta nożyczkami. Zajęło to dwa dni, ale powoli udało się.
Koniec z dredami. A mnie pozostały burchle na palcach od nożyczek choć w większości moim zadaniem było trzymanie jej , uspokajanie i zasłanianie oczu, aby nie widziała, ze to ktoś inny tnie.
Bardzo się cieszę, że się udało, bo w nowym domu byłoby to niemożliwe chyba, że pod narkozą.
Niestety nie udało się zrobić zdjęcia, bo sunia się zaszyła w swojej dziurze.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...