Jump to content
Dogomania

Fruzia, sparaliżowana kotka, nie żyje :-((((((((((((((


Tweety

Recommended Posts

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Fruzia była twarda i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Jak trzeba było to pacnęła jakieś futro, które chciało zająć jej ulubiony fotel, albo ją goniło łapiąc za ogon. Nie znosiła czynności związanych z higieną, przez co Sławek nie raz miał podrapane ręce i nogi (moja kochana Diablica :diabloti:, tak mi jej brakuje :cry:). Dla mnie jednak zawsze była łagodna jak baranek, kochała mnie bezgraniczną miłością, a ja równie mocno kochałam ją. Potrafiła kilka godzin wpatrywać się we mnie, jak w obrazek, jakby mogła, to wtopiłaby się we mnie całym chudym ciałkiem. Przytulałam ją ze wszystkich sił, a ona zadowolona przeciągała się i zasypiała przy mnie. Zasuwała za mną wszędzie, tylko nie do łazienki, bo łazienka była be, tam trzeba było się kąpać i przewijać...

[B]Fruziu najdroższa, kochałam Cię, kocham i zawsze będę Cię kochać... Byłaś dla mnie wielkim skarbem i tylko my dwie wiemy, jak byłyśmy sobie bliskie. Na zawsze pozostaniesz w moim sercu... Nic i nikt mi Ciebie nie zastąpi...[/B]

Dziękuję Wszystkim za ciepłe słowa, myślę, że Frunik wie, jak wiele osób ją kochało i o niej pamiętało...

Link to comment
Share on other sites

[SIZE=3][B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B]Wczoraj postanowiłam zrobić sobie przerwę w pracy i sprawdzić co słychać u Ines i Fruzika (ostatnia moja wizyta u nich była poniedziałek). Pierwsze, co zobaczyłam ten straszny napis – „[/B][/FONT][/COLOR][/B][B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style]Fruzia, sparaliżowana kotka, nie żyje :-((((((((((((((„ :crazyeye::placz: [/FONT][/COLOR][/B][/SIZE]
[B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B][SIZE=3]Długo nie mogło do mnie dotrzeć, że to dotyczy „mojej i dr. Madejskiego” Zuzi /Zołzy !!!!!!! Przez prawie rok walczyliśmy o życie tej koteczki. Do dziś nie mogę odżałować, że mogliśmy poświęcić jej tylko 2-4 godziny dziennie. Mimo straszliwego nieszczęścia, jakiego doznała ze strony – trudno to napisać - człowieka, była kotkiem pogodnym i mam nadzieję, że w jakimś stopniu szczęśliwym. Pamiętam, z jaką radością „wyskakiwała” z klatki na moje ramię. Długie myzianie. Mycie i opatrywanie kuperka, czego bardzo nie lubiła i wtedy z Zuzi stawała się Zołzą.:angryy: Potem, ku jej kolejnemu niezadowoleniu, ćwiczenia !!!! :angryy: Po tych „męczarniach” nareszcie jedzonko. A lubiła i mogła dużo zjeść (minuta i zawartość dwóch saszetek znikała w jej brzuszku). :p Staraliśmy się nie przekarmiać jej. W klatce nie miała zbyt wiele przestrzeni do ruchu, a my obawialiśmy się, że może jeżeli będzie zbyt „puszysta” to nie da rady stanąć na czterech łapkach. Po jedzonku – sjesta, tj. ja prałam kocyki, ręcznik, a Zuzia patrzyła na to swoimi bursztynowymi, bardzo mądrymi oczkami. [/SIZE][/B][/FONT][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B][SIZE=3]Długo była samotnym kotkiem. Z dr. Madejskim obawialiśmy się jej reakcji na innego kota. Jak okazało się to bezpodstawne. Do lecznicy trafiła maleńka półdzika chora, jednooka koteczka – Dusia. Po zaleczeniu kociego kataru postanowiliśmy zapoznać ze sobą obydwie dziewczyny. Początkowa nieufność przerodziła się w sympatię. Wielką frajdę sprawiało nam obserwowanie szaleństw bawiących się koteczek. Dusia, atakowała i odskakiwała. Zuzia nie mogła nadążyć za „agresorkiem”, mając tylko dwie sprawne łapki. Ale zabawa była przednia ! :p Poza tym była to gimnastyka całego ciałka Zuzi. Przyszedł jednak dzień, gdy dzięki staraniom AFN, Dusia pojechała na zabieg usunięcia chorego, niesprawnego oczka), a potem trafiła do wspaniałego domu Selengi. Dla Zuzi to było wielkie, smutne przeżycie. :-([/SIZE][/B][/FONT][/COLOR][/B]
[SIZE=3][B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B]Mniej więcej po tygodniu od rozstania z Dusią, w piątek 14 marca ubiegłego roku Zuzia opuściła lecznicę w Rembertowie. Znalazło się dwoje Wspaniałych Ludzi, którzy postanowili dalej walczyć, już nie o Zuzię, ale o Fruzinka. Odszukałam wpisy z marca ub.r., w których Ines pisała, że „[I]weźmie do siebie Fruzię[/I]”, że „[I]kici należy pomóc[/I]”. Była pełna obaw czy da radę, ale też pisała, że „[I]czeka z niecierpliwością na mała Fruzię[/I]”. Bała się, że ”[I]zawiodą Fruzię[/I]” (Ines i Sławek). Ale jednocześnie pisała, że „[I]nie mogą[/I] [I]się już doczekać koteczki[/I]” . W lipcu ub.r., po kilku miesiącach „zmagania” się z nieszczęściem Fruzi Ines i Sławek, ku ogromnej radości wszystkich tych, którym bliski stał sie los tego Kociego Nieszczęścia, zdecydowali się dać „ [/B][/FONT][/COLOR][/B][B][I][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style]Fruzi maksymalnie dużo radości z życia, jakie jej zostało. Fruzia ma u nas kochający dom i jeśli nie macie nic przeciwko temu, niech tak zostanie[/FONT][/COLOR][/I][/B][I][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style]”[/FONT][/COLOR][/I][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style].[/FONT][/COLOR][/SIZE]
[FONT=Bookman Old Style][SIZE=3]Pisząc ten elaborat wspomnieniowy chciałabym podziękować, przede wszystkim Tobie – Ines i Sławkowi, że pokochaliście tak mocno i prawdziwie Fruzię, że do końca walczyliście o jej zdrowie i życie, że daliście koteczce dodatkowy rok wspaniałego pełnego wrażeń - życia. Szkoda, że tylko rok mogła się Wami cieszyć i okazywać Wam swoją wielką miłość i przywiązanie.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Bookman Old Style][SIZE=3]Dziękuję również wszystkim tym, którzy nie pozostali obojętni wobec nieszczęścia Fruzinki/Zuzi/Zołzy.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Bookman Old Style][SIZE=3]P.S. Wiadomość o odejści Fruzi wywarła ogromne wrażenie na dr. Madejskim, choć to twardy mężczyzna ![/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MAK'][SIZE=2][B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B]....[/B][/FONT][/COLOR][/B][B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B] Mimo straszliwego nieszczęścia, jakiego doznała ze strony – trudno to napisać - człowieka, była kotkiem pogodnym i mam nadzieję, że w jakimś stopniu szczęśliwym. Pamiętam, z jaką radością „wyskakiwała” z klatki na moje ramię. Długie myzianie. Mycie i opatrywanie kuperka, czego bardzo nie lubiła i wtedy z Zuzi stawała się Zołzą.:angryy: Potem, ku jej kolejnemu niezadowoleniu, ćwiczenia !!!! :angryy: Po tych „męczarniach” nareszcie jedzonko. A lubiła i mogła dużo zjeść (minuta i zawartość dwóch saszetek znikała w jej brzuszku). :p Staraliśmy się nie przekarmiać jej. W klatce nie miała zbyt wiele przestrzeni do ruchu, a my obawialiśmy się, że może jeżeli będzie zbyt „puszysta” to nie da rady stanąć na czterech łapkach. Po jedzonku – sjesta, tj. ja prałam kocyki, ręcznik, a Zuzia patrzyła na to swoimi bursztynowymi, bardzo mądrymi oczkami...[/B][/FONT][/COLOR][/B][/SIZE]
[B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B][SIZE=3][/SIZE][/B][/FONT][/COLOR][/B]
[SIZE=2][B][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style][B]Mniej więcej po tygodniu od rozstania z Dusią, w piątek 14 marca ubiegłego roku Zuzia opuściła lecznicę w Rembertowie. Znalazło się dwoje Wspaniałych Ludzi, którzy postanowili dalej walczyć, już nie o Zuzię, ale o Fruzinka. Odszukałam wpisy z marca ub.r., w których Ines pisała, że „[I]weźmie do siebie Fruzię[/I]”, że „[I]kici należy pomóc[/I]”. Była pełna obaw czy da radę, ale też pisała, że „[I]czeka z niecierpliwością na mała Fruzię[/I]”. Bała się, że ”[I]zawiodą Fruzię[/I]” (Ines i Sławek). Ale jednocześnie pisała, że „[I]nie mogą[/I] [I]się już doczekać koteczki[/I]” . W lipcu ub.r., po kilku miesiącach „zmagania” się z nieszczęściem Fruzi Ines i Sławek, ku ogromnej radości wszystkich tych, którym bliski stał sie los tego Kociego Nieszczęścia, zdecydowali się dać „ [/B][/FONT][/COLOR][/B][B][I][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style]Fruzi maksymalnie dużo radości z życia, jakie jej zostało. Fruzia ma u nas kochający dom i jeśli nie macie nic przeciwko temu, niech tak zostanie[/FONT][/COLOR][/I][/B][I][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style]”[/FONT][/COLOR][/I][COLOR=black][FONT=Bookman Old Style].[/FONT][/COLOR][/SIZE]
[FONT=Bookman Old Style][SIZE=3][/SIZE][/FONT][/quote]

Wszystko to, co napisałaś, to cała moja Frunia :) Rzeczywiście nie znosiła kąpieli i ćwiczeń, za to jeść uwielbiała i to za trzech :D Do tego przytulanie i wspólne spanie, tak, to był ideał kociego (Fruzinkowego) życia :) To była niezwykle mądra kotka, zawsze patrzyła na mnie tak, jakby wiedziała o czym właśnie myślę. Rozumiała, co do niej mówię i [U]czasem[/U] nawet się słuchała :)

Bardzo się bałam, że sobie nie poradzimy z opieką nad Fruzią, ale teraz wiem, że to była najlepsza decyzja, nie tylko dla Fruzilka, ale przede wszystkim dla nas. Ona dała nam tyle miłości i ciepła, bez oczekiwań, iż dostanie coś wzamian. A dostała tyle, że nie potrafiła tego unieść :) Kocham ją i tęsknię w sposób niewyobrażalny :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ines_Chorzów']Wszystko to, co napisałaś, to cała moja Frunia :) Rzeczywiście nie znosiła kąpieli i ćwiczeń, za to jeść uwielbiała i to za trzech :D Do tego przytulanie i wspólne spanie, tak, to był ideał kociego (Fruzinkowego) życia :) To była niezwykle mądra kotka, zawsze patrzyła na mnie tak, jakby wiedziała o czym właśnie myślę. Rozumiała, co do niej mówię i [U]czasem[/U] nawet się słuchała :)

Bardzo się bałam, że sobie nie poradzimy z opieką nad Fruzią, ale teraz wiem, że [B]to była najlepsza decyzja, nie tylko dla Fruzilka, ale przede wszystkim dla nas. [/B]Ona dała nam tyle miłości i ciepła, bez oczekiwań, iż dostanie coś wzamian. A dostała tyle, że nie potrafiła tego unieść :) Kocham ją i tęsknię w sposób niewyobrażalny :([/quote]

to była decyzja najlepsza na świecie!!!

[SIZE=1]Boże, tak ciężko czyta się o Fruzi w czasie przeszłym [/SIZE]:-(:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

My też nieustannie wspominamy Fruzinkę, szczególnie, że Sprintusia tak bardzo nam ją przypomina :( Ilekroć patrzę na nią - widzę naszego Aniołka. Wiem, może to samolubne, ale jeśli Sprinterka może skorzystać na naszej miłości do Fruzinki, to myślę, że warto :) Nie miałam sumienia nie wziąć Sprinterki do nas...

P.S. Mój TŻ zrobił mi wielką niespodziankę, dostałam zdjęcie wydrukowane na płótnie z naszym Skarbkiem i dwie poszewki na poduszki - zgadnijcie z kim? :loveu: Zrobię zdjęcie i się wszystkim pochwalę :)

Link to comment
Share on other sites

tak dawno do niej nie zagladałam :( Ines - pewnie ani fotki ani filmik nie oddaja w pełni tej więzi jaka była miedzy wami, ale patrzac na nie czuje sie jak bardzo Fruzia cie kochała, jak ona wypiekniała bedac pod Twoja opieka.....ja nie moge pohamować lez......i nie wiem, co powiedziec :placz::placz::placz:

Fruziu [B]
[*]
[*]
[*][/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='t_kasiek']tak dawno do niej nie zagladałam :( Ines - pewnie ani fotki ani filmik nie oddaja w pełni tej więzi jaka była miedzy wami, ale patrzac na nie czuje sie jak bardzo Fruzia cie kochała, jak ona wypiekniała bedac pod Twoja opieka.....ja nie moge pohamować lez......i nie wiem, co powiedziec :placz::placz::placz:

Fruziu [B]
[*]
[*]
[*][/B][/quote]

Tak, to wszystko prawda...
Kochałam tego skrzata tak mocno, a ona odeszła... Tak bez jakiejkolwiek zapowiedzi, nie zdążyłam się nawet pożegnać, trudno mi się z tym pogodzić :-( Tęsknię za nią... I mimo, iż adoptowaliśmy podobną - też niepełnosprawną - kotkę, to nic mi nie zastąpi mojego Aniołka :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...