eurydyka Posted January 30, 2008 Share Posted January 30, 2008 o historii choroby pisze na forum e-beagle.pl, z ktorym jestesmy bardzo zwiazani odkad 2,5 roku temu przyjelismy do swojego domu malego bigielka z porazeniem mozgowym tutaj skupie sie na nowotworze, ktorzy nas zniszczyl psychicznie i na razie jestesmy na etapie walki, a Wy trzymajcie kciuki, zebysmy chociaz dluga bitwe wygrali, bo wojny nie damy rady to juz przesadzone a teraz troche historii: koniec pazdziernika 2007 zaczelo sie od biegunki, lekarze krazyli, badali krew, mocz, watrobe, kal itd, a my tracilismy kolejne dni zycia Fendera, nikt nie wpadl na to zeby nas wyslac na usg brzucha, (dzis mowia ze kto by myslal ze moze byc tak zle) w koncu patrzac ze psa brzuch boli poszlismy na usg sami i przezylismy szok, to bylo 2 tygodnie temu, chloniak jelit, usg u dr Seweryna - operowac, konsultacja u dr Jagielskiego (onkologa) - nowotwor - operowac asap, probowac usunac, zbadac 3 dni pozniej operacja, dluga, otworzyli caly brzuch - guzy nieopracyjne, za blisko kregoslupa i za duzo jelita do wyciecia, zaszyli, probki poszly do Berlina na histopatologie dzis przyszly wyniki, od niedzieli pies nam sie slania, krew wykazala wysoka anemie, trudnosci z oddychaniem bo za malo tlenu we krwi (od kilku dni niewiele spimy, bo noce sa najtrudniejsze) dzis diagnoza dr Jagielskiego Złośliwiec Fendera to chłoniak w piątym stadium rozwoju, a więc w ostatecznym. Objawia się to międzyinnymi tym, że zaatakował szpik kostny, czego efektem jest dramatyczna anemia. Dzisiaj Fender dostał antybiotyk, steryd i osłonę tkanki śluzowej jelit. Jeżeli jutro wyniki krwi utrzymają się na wczorajszym poziomie lub poprawią dostaniemy chemię. Jeżeli będą słabsze to transfuzja i steryd. Jeżeli damy radę rozpocząć chemioterapię to mamy dwie możliwości: 1. Złośliwiec zareaguje na leczenie i wtedy mamy 5% szans na wyleczenie, 40-60% szans na przeżycie 10-12 miesięcy bez nawrotu objawów po zakończeniu chemii. 2. Złośliwiec nie reaguje na leczenie - wtedy niestety trzeba będzie w stosunkowo krótkim czasie zdecydować się na krok ostateczny czyli eutanazję. ta choroba już teraz powoduje u Fendera niedotlenienie, gorączkowanie. Jeżeli rak nie zacznie się cofać, to stan chłopaka będzie się pogarszał, aż do ostatecznego wyniszczenia organizmu. A do tego nie dopuścimy. Biorąc pod uwagę stan zaawansowania choroby oraz to, że jest to rak jelit pozostaje nam w zasadzie tylko mieć nadzieję, że Fenderek zaskoczy... trzymajcie bardzo mocno kciuki, zeby terapia poskutkowala Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted January 30, 2008 Author Share Posted January 30, 2008 dzis spedzilismy 7 godzin w lecznicy, glownie na transfuzji i chemioterapii teraz Fenderek spi w swoim ukochanym fotelu a tak opisal ten dzisiejszy dzien moj maz dzis wyniki krwi byly fatalne, przyjechala krew, byla transfuzja, wlasnie po 7 godzinach spedzonych w lecznicy wrocilismy do domu i rzucilismy sie wszyscy (pies tez) na zarcie. w lecznicy byla tez chemia transfuzja udana bez większych stresów. Chemia podana bezstresowo również. Największym stresem była ciocia-kociara, którą Fender nie wiedzieć czemu zwarczał i zeszczekał. Brzydal jeden. Dodatkowo przeprowadzał wszystkim spędzającym czas w "pokoju chemicznym" inhalację przy użyciu własnych gazów jelitowych. Jak się domyślacie było aromatycznie. Jutro czeka go wizyta kontrolna u drugiej pani doktor, a w piatek w razie poprawy chemii krwi wprowadzenie drugiego leku. Pan doktor zapewnia nas, że ma w planie zabicie złośliwca bez zabicia psa. Trzymamy go za słowo. W tej chwili mamy nadzieję na aktywowanie szpiku kostnego, a więc zmniejszenie anemii. A potem liczymy na zachłanność złośliwca, który zżerając wszystko, co popadnie zeżre jak najwięcej podawanej chemii i dzieki temu zacznie się rozpadać. Fender chwilowo jest na obrotach i spodziewamy się, że przez parę najbliższych dni będzie, ale to nic nie znaczy. Więc mając wciąż nadzieję, nie wzbudzamy w sobie nadziei nadmiernych, bo leczenie dopiero co się zaczęło, a złośliwiec jest nadzwyczajnie wredny. KCIUKI POTRZEBNE BARDZO Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tanitka Posted January 30, 2008 Share Posted January 30, 2008 ciężki okres dla was teraz nastąpił. WIerzę, ze cały wasz trud pozwoli cieszyc sie jak najdłuzej Fenderkiem. Kochany łobuziak nawet nie wie , ze teraz ciągle wet i wet i nie wiedzieć czemu łzy w oczach Pani i Pana. Kolejny cieżki dzień przed wami- trzymam cały czas kciuki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted January 30, 2008 Author Share Posted January 30, 2008 teraz maly spi Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
luka1 Posted January 30, 2008 Share Posted January 30, 2008 eurydyka jestem z tobą i psinką. Wiem ze potrafisz podejmować słuszne decyzje, dlatego ograniczam sie do mocnego trzymania paluchów za dobry obrót sprawy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted January 30, 2008 Author Share Posted January 30, 2008 na razie walczymy dopoki nie cierpi, dopoki sam je i chce wychodzic na spacery Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
iza_szumielewicz Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 Słusznei, eurydyko! Słusznie! Dopóki pies chce żyć, trzeba walczyć. Dobrze, że pies jest u ciebie. Więksozsc ludzi już by psa uśpiła. trzymam kciuki. To, że jagielski daje 5%, wynika z jego doświadczneia, ale to w końcu 5%, a nie ZERO, co nie? ja bym się tego trzymała. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Preston Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 [quote name='eurydyka'] Pan doktor zapewnia nas, że ma w planie zabicie złośliwca bez zabicia psa. [/quote] Trzymajcie się planu Pana doktora! pozdr Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bodziulka Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 Trzymajcie się cieplutko, mizianka dla Fenderka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tajdzi Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 Eurydyka, bardzo ciepło o Was myślimy. Trzymajcie się. Mocne kciuki, żeby chemia zadziałała i wybiła paskudztwo. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zurdo Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 Chłoniak na szczęście (w nieszczęściu) dobrze poddaje się leczeniu chemioterapią. Rzeczywiście szanse na całkowitą remisję są malutkie (ale są) i dotyczą raczej psów z nie tak zaawansowanym chłoniakiem. Ale już szanse na rok dobrej jakości życia są naprawdę spore. Moja Rasta miała chłoniaka w 5. stadium (trzustki), wodę w płucach i tragiczne wyniki krwi, a w miedzyczasie zaliczyła też babeszjozę - i żyła jeszcze w dobrej formie 7 miesięcy, a odeszła z powodu zupełnie innego nowotworu :-( . Dwa dni po chemii czuła się kiepsko, ale pozostałe dni spędzała jak wcześniej, biegając za piłką, pilnując psów, ot normalne życie... Życzę Wam dużo siły, zwłaszcza psychicznej, bo to życie w ciągłym oczekiwaniu i lęku, co będzie jutro, za tydzień, strach przy każdym objawie gorszego samopoczucia - wymaga ogromnej siły. Powodzenia, bardzo mocno trzymam kciuki. Wierzę, że Wam sie uda :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted January 31, 2008 Author Share Posted January 31, 2008 na same preparaty wspomagajace gospodarke kwasowo-zasadowa pewna lecznica sobie zazyczyla 140 zl, mam maly niesmak, bo w tej kwocie bylo 20zl za przepis jak je miksowac, a dokladnie wiedzieli na co leczymy Fenderka i ile to juz kosztowalo, niektorzy weci chyba poza kasa nic innego nie widza. bylismy tam ostatni raz. potem pojechalismy na Bialobrzeska, tym razem do uczennicy dr Jagielskiego, bardzo fajna mloda osoba, ale siedzi niezle w temacie, widac ze mistrz dobrze wiedze przekazuje, no i ma dziewczyna zaciecie (pisze dziewczyna bo jest niedawno po studiach kilka lat mlodsza ode mnie), spodobala mi sie jako lekarz Fender dostal duza kroplowe podskorna, furosemid, zeby wysikiwal zabite komorki raka. jak wyszlismy z lecznicy to siiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiikal [IMG]http://www.e-beagle.pl/forum/images/smiles/icon_smile.gif[/IMG] pani doktor powiedziala ze Fendek na obecny stan jest ok, jutro jedziemy znowu, na kolejna chemie jutro nas dr Jagielski obejrzy i mam nadzieje ze bedzie zadowolony Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted January 31, 2008 Author Share Posted January 31, 2008 zaluje ze tak malo lekarzy chce sie specjalizowac w tej trudnej dziedzinie onkologii; ciesze sie ze Fender trafil pod opieke najlepszych w Polsce onkologow Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
luka1 Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 :kciuki: trzymaj sie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted January 31, 2008 Author Share Posted January 31, 2008 najgorsze sa zawsze noce, ale pewnie jesli mieliscie chorego psa to to juz wiecie, taka bezsilnosc wlasna, brak dostepu do zaufanej lecznicy, tylko calodobowe i lekarze z przypadku Fender dostal jeszcze steryd w tabletkach, Encorton 10mg, lek mi znajomy pod inna nazwa handlowa jak sama ciezko chorowalam, mi pomogl, oby jemu rowniez Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
iza_szumielewicz Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 A co z Fenderkiem dizeje się nocą? czy coś szczególnego czy tez może Ty sie kmartwisz i nie możesz spać? Pytam, bo dla mnie przy zapaści tchawicy Małego noce były wręcz koszmarem. regularnie o 2 w nocy dopadał go atak kaszlu. Kończył się ok. 5 nad ranem i od 8 rano znów.:shake: Tak dzień w dzień przez 3 lata. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bodziulka Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 [quote name='eurydyka'] niektorzy weci chyba poza kasa nic innego nie widza. bylismy tam ostatni raz. [/quote] ehhh no cóż są weterynarze i Weterynarze która to była klinika, żeby tam nie jeździć :roll: [quote]Fender dostal duza kroplowe podskorna, furosemid, zeby wysikiwal zabite komorki raka. jak wyszlismy z lecznicy to siiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiikal [IMG]http://www.e-beagle.pl/forum/images/smiles/icon_smile.gif[/IMG] [/quote] ojjj tak po tym się siiika, a najlepiej to się niektórym bokserom sikało się po nocach :cool3: [quote]najgorsze sa zawsze noce, ale pewnie jesli mieliscie chorego psa to to juz wiecie, taka bezsilnosc wlasna, brak dostepu do zaufanej lecznicy, tylko calodobowe i lekarze z przypadku[/quote] jak ja się cieszę, że my mamy wspaniałego Weta - właściwie takiego "lekarza rodzinnego" ;) ale niestety, takich ze świecą szukać Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tanitka Posted January 31, 2008 Share Posted January 31, 2008 jak Fender? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wiesia.p Posted February 1, 2008 Share Posted February 1, 2008 Eurydyko jesteśmy z Tobą, trzymamy kciuki i czekamy na nowe, dobre wiadomości. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulvhedinn Posted February 1, 2008 Share Posted February 1, 2008 Eurydyko, trzymamy kciuki, łapki i co tam mamy :p Wiesz, ja mam bardzo pozytywne doświadczenia z chemią- dzięki takiemu leczeniu moja Mi żyła 8 miesięcy z chłoniakiem, a zabiło ja coś innego - słabiutkie bernardyńskie serduszko... W dodatku naprawdę żyła dobrze, chemia jej nie szkodziła, tak, że mam nadzieję, że Twoje maleństwo też się będzie czuło doobrze :lol: A za nas kciuki trzymaj, żebyśmy [B]nie[/B] potrzebowali konsultacji dr Jagielskiegio.... P.S. Taaa... po furosemidzie sika się wręcz koncertowo :diabloti: wiecie jak to wyglada w wykonaniu bernardyna? Szczególnie jak nie zdąży na schodach... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted February 1, 2008 Author Share Posted February 1, 2008 noc ok, spalismy, temp ok polnocy 38,1, oddechow 24/min, tetno ok 120 raz wychodzilismy na siku dosc ladna kupa, tylko jesc jakby mniejsze zainteresowanie, tj pierwsza porcje zjadl (a wlasciwie wypil bo my teraz taka plynna konsystencje mu robimy) a potem pic dalej rosolku z tymi specyfikami roznymi nie chcial teraz lezy na poslanku i odpoczywa co do pytania Izy, to noce sa trudne bo np jakby wolniej oddychal albo plycej, czlowiek sam juz sie slania na nogach, wszystko wyglada negatywnie wtedy ale dzis w nocy bylo ok, zszedl w ktoryms momencie z lozka i go szukalam, lezal sobie na podlodze na wykladzinie niedlugo znow jedziemy w kierunku kliniki, maz znika na 3 dni niestety zawodowo, jakos sobie musimy poradzic dzis ma byc kolejna chemia Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jana-J Posted February 1, 2008 Share Posted February 1, 2008 Trzymam kciuki za Fendera i za Was. Musi być dobrze, po prostu musi!!! Będę dziś po południu w lecznicy, może się zobaczymy. Ciekawe czy mnie też Fender obwarczy? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted February 1, 2008 Author Share Posted February 1, 2008 z Jana sie dzis widzialysmy w lecznicy, jej sie udalo nie byc obwarczana ;) i nawet dal sie glaskac. dodam, ze on normalnie nigdy nie warczy, daje sie glaskac chetnie, ale ta choroba zmienia dzis byla druga chemia, na chwile podobno mamy odpoczynek od lecznicy, leki do podawania w domu, a we wtorek kolejna morfologia i dalsze decyzje teraz Fendek mnie obserwuje lezac w swoim ukochanym fotelu, bardzo byl dzis dzielny w lecznicy Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tanitka Posted February 1, 2008 Share Posted February 1, 2008 kochany Fenderek:loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eurydyka Posted February 1, 2008 Author Share Posted February 1, 2008 powtorze sie czesciowo, przerzuce info ktore napisalam na beaglach dzis byla druga chemia, na chwile podobno mamy odpoczynek od lecznicy, leki do podawania w domu, a we wtorek kolejna morfologia i dalsze decyzje co do leczenia, oczywiscie czesc lekow podajemy w domu, Ranigast, Hepatil, steryd encorton i witamine E. niedawno jak jadlam Fendek mnie obserwowal lezac w swoim ukochanym fotelu, bardzo byl dzis dzielny w lecznicy teraz poszedl sie polozyc do lecznicy po raz pierwszy w swoim calym zyciu nie zjadl do konca tego co bylo w misce dzis zalatwilam do domu butle tlenowa, kolejne 200 zl poszlo niestety, ale musze oddac pozyczona butle kolezance z dogo, bo ona moze jej szybciej potrzebowac (maupa ma chorego buldozka) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.