Jump to content
Dogomania

KOCHANY Staruszek Homer z krakowskiego schroniska coraz bardziej schorowany odszedł na zawsze


Recommended Posts

Posted

Łatek faktycznie przesliczny i przeslodki !

 

Nie wiem czy nie bardziej urokliwy niz H.  :eviltong:  

 

I słusznie, że bałaś się dokończyć tą wywrotową teorię ;)

  • Upvote 1
Posted

Łatek faktycznie przesliczny i przeslodki !

 

Nie wiem czy nie bardziej urokliwy niz H.  :eviltong:  

 

Chociaż Łatek bardzo mi się podoba, to jednak aż tak bym nie przesadzała. że "bardziej urokliwy" niż Homiś, Wellington po prostu byłaś bardzo zmęczona o tej wpół do drugiej w nocy i nie zwróciłaś uwagi na różne szczegóły, które czynią Homera o niebo piękniejszym...

Poza tym Latek cały był schowany pod moja kurtką!! więc jesteś bardzo nieobiektywna, No ale dobrze, że dodałaś to "nie wiem, czy",,, :eviltong:

Posted

Dziewczyny, zapomniałam napisać, że Homiś troszkę przytył u mnie, już ponad pół kilo, przekroczył 8 :) Ufa mi bardzo już, lubi pieszczoty, ale ma swoje przyzwyczajanie, które trudno będzie przezwyciężyć. Główne to takie, że całymi dniami leży w pontoniku i jeśli go nie wezmę na kolana czy kanapę, to bez przerwy tam włazi. Zastanawiam się, czy przed znalezieniem się w schronisku nie był czasem psem łańcuchowym, Na to mi wygląda. Sądzę, że on nigdy nie był dla nikogo ważny i z tego też powodu nie merda. Nie był w relacji z człowiekiem, takiej bliskiej i merdanie nie było mu potrzebne, Nie przypuszczam też, by przed znalezieniem się w schronisku miał kontakt z psami, więc wspólny boks z licznymi towarzyszami niedoli z pewnością bardzo go stresował.

 

Psy takie jak on mają z pewnością najmniejsze szanse na opuszczenie schroniska, również ze względu na pewne swoje wycofanie. Ludzie wybierając psiaka ze schroniska kierują się zazwyczaj poza wyglądem, wiekiem, także kontaktowością zwierzaka. Te niepodbiegające do krat, niemerdające, wciśnięte gdzieś w najciemniejszy koniec boksu czekają latami,  :(

Całe szczęście, że wolontariusze mają prawo zaglądać do boksów od strony wewnętrznej, niewidocznej dla odwiedzających, (choć mnie nie raz stamtąd przeganiano, twierdząc, że psy denerwuję, ale to było wiele lat temu). Teraz wolontariusze wyprowadzają wszystkie psy. - taką właśnie dostałam informację :)   .

Posted

Jeszcze zamerda ogonkiem.Może go boli.Homcio w schronisku wybiegał do krat razem z innymi psiakami,ale szybko zawracał do środka.Pod koniec dawał się już pogłaskać przez te kraty,ale po chwili odchodził, taki jakiś rozczarowany.Tak,dokładnie.Zawsze miałam poczucie winy,że nie spełniłam jego oczekiwań,tak jakby na kogoś innego czekał.Tak,jak wcześniej pisałam on dopiero w ostatnich tygodniach jakby emocjonalnie odżył,pdchodził do głaskania,ale to było wtedy gdy wchodziłyśmy do środka boksu  i poprawiałyśmy psiakom kocyki,jednocześnie rozdając ostatnie pożegnalne głaski.Długi czas trzeba było łapać Homcia na smyczkę i trochę na siłe go wyciągać na spacer.Potem już wiedział,gdzie dają pyszności, więc ciągnął jak parowóz. Gdy go bolały nóżki, praktycznie było tylko si lub koo, i micha.Razem z Fenomenem skradli moje serce,bo byli tacy wzruszający w tej swojej nieporadności, długi czas ich nie rozróżniałam.Fenomen był drobnieszy,ale bardziej otwarty.

Gdy znalazł domek,prosiłam aby i Homcio znalazł ten najwspanialszy domek, bo zasłużył na niego po tylu latach poniewierki.Dziękuję ci jeszcze raz Aga,za to wszystko co dla nich robisz! :modla:

Posted

Felka z Bagien ja go po prostu bardzo kocham. :)  Myślę, że z czasem Homiś zrobi się bardziej pewny siebie. Uczę go stopniowo przychodzenia na zawołanie, Fenomenek nie tylko nic nie widział, ale i prawie nic nie słyszał, Może dlatego wydawał się bardziej pewny siebie, że nie niepokoiły go żadne odgłosy, znane czy nieznane. No i był w tak katastrofalnej kondycji przez wieloletnie zaniedbania, że nawet nie miał siły okazywać strachu. Natomiast Homiś przez to, że widzi odrobinę jednym okiem (jakieś cienie, ruchy) i jednocześnie nieźle słyszy, jest znacznie bardziej nerwowy. W domu, gdy leży w swoim pontoniku, czy u mnie na kolanach, to wie, że nic mu nie grozi. Uspokoja się, Spacerki też go rozluźniają, pod warunkiem, że nie dojdzie do jego uszu jakiś niepokojący odgłos. Ale w innych sytuacjach jest lękliwy. 

Znalazłam kontakt do pana Marcina, który wydaje mi się sensownym  behawiorystą, bo zazwyczaj to za behawiorystami jakoś nie przepadam:). Wiem, że bardzo pomagał psom w schronisku, między innymi pracował z dzikim Indrą i dzięki jego radom Indra, który latami nie wychodził z boksu, obecnie chodzi z wolonatriuszami na spacery. 

Gdy Homerek będzie miał wyjęte szwy i jego kuferek będzie całkiem wygojony, zaproszę pana Marcina i będę go prosić o rady, jak sprawić, by Homiś nie bał się mieszkania, czuł się tu bezpiecznie we wszystkich pomieszczeniach. Ale oczywiście nic na siłę.. Ja nie mam ambicji, by Homer jakoś nie wiadomo jak się zmienił. Po prostu chciałabym, by miał w duszy spokój i pewność siebie, by zrozumiał, że bardzo go kochamy. :loveu:

 

Felka, całe szczęście, że przychodziłyście do niego do schroniska i do mojego nieodżałowanego Fenusia... Bardzo dziękuję Tobie i innym odpowiedzialnym wolontariuszom, którym naprawdę zależy na psach i kotach ze schroniska. :Rose: :Rose: :Rose:

Dziewczyny wypatrujcie te psy, które sobie nie radzą,,, one bez pomocy będą w męczarniach odchodzić, Taka jest prawda. To nie jest tak, że pies dopiero jak wyje z bólu, to cierpi... Może potwornie cierpieć w ciszy... jak mój ukochany Fenomen, gdy był w schronisku, jak Łatek - 17 letni pies fatalnie prowadzony przez niedouczonych wetów z pewnego gabinetu, którzy głupoty opowiadali o jego stanie,,,a w środę z powodzeniem przeszedł zabieg sanacji u dobrego weta i jest nie do poznania taki zadowolony :)

.

Dobrze byłoby na przykład wąchać zapach z buzi.. zerknąć na kamień,  zwrócić uwagę, czy si nie ma intensywnego zapachu, a piesek nie ma ciągłego parcia na mocz..Nadwrażliwość na dotyk też może z bólu wynikać.. Uszy też trzeba oglądać, wąchać. Zdrowy pies ma przyjemny zapach z uszu, nie trzepie głową itd. Poza tym zdrowy pies okazuje radość, ma błysk w oku.  Chory ma takie zmienione spojrzenie i zaszywa się gdzieś w kąt., Pewnie Ty to wiesz, ale może inni wolontariusze nie wiedzą, bo po prostu brak im doświadczenia, albo ufają na ślepo różnym durnym opiniom, które trzeba weryfikować dla dobra psa.Wypatrujcie tych psów w boksach i jak widzicie coś niepokojącego, to wszczynajcie alarm

  • Upvote 1
Posted

Generalnie wolontariusze doglądaja swoich psów i gdy trzeba idą do wetów,ale tu nietety już powstaje problem.Jaki? Mozna się domyśleć.Ja,jak jestem w schronisku,to praktycznie zaglądam psu wszędzie.Obmacuję brzuszek,oczywiście jak się da,patrzę jak chodzi,czy nie ma kłopotów z uszami.Zawsze mam szczotki i nożyczki,aby wycinać dredy z sierści.

Z zębami nietety jest tak,mimo,że w schronisku jest sprzęt do czyszczenia zębów, to robi się to niezmiernie rzadko.Wiadomo jak chore zęby wpływają na zdrowie i serce przede wszystkm.Lepiej dawać drogie leki,niekoniecznie trafione niż usuwać przyczynę wielu dolegliwości.Tego niestety nie da się zmienić prędko w tym stanie rzeczy.Szczęśliwie jest naprawdę sporo młodych wolontariuszy,przed którymi chylę czoła,którym bardzo leży na sercu los psiaków i kotów,i naprawdę wiele robią, aby znaleźć im dom i pomóc zawczasu.

  • Upvote 1
Posted

Generalnie wolontariusze doglądaja swoich psów i gdy trzeba idą do wetów,ale tu nietety już powstaje problem.Jaki? Mozna się domyśleć.Ja,jak jestem w schronisku,to praktycznie zaglądam psu wszędzie.Obmacuję brzuszek,oczywiście jak się da,patrzę jak chodzi,czy nie ma kłopotów z uszami.Zawsze mam szczotki i nożyczki,aby wycinać dredy z sierści.

Z zębami nietety jest tak,mimo,że w schronisku jest sprzęt do czyszczenia zębów, to robi się to niezmiernie rzadko.Wiadomo jak chore zęby wpływają na zdrowie i serce przede wszystkm.Lepiej dawać drogie leki,niekoniecznie trafione niż usuwać przyczynę wielu dolegliwości.Tego niestety nie da się zmienić prędko w tym stanie rzeczy.Szczęśliwie jest naprawdę sporo młodych wolontariuszy,przed którymi chylę czoła,którym bardzo leży na sercu los psiaków i kotów,i naprawdę wiele robią, aby znaleźć im dom i pomóc zawczasu.

Komentarz chyba jest zbyteczny,, :( Na szczęście poza tymi, którzy zachowują się jakby łaskę robili, że rzucą okiem na psa, są i ci w schronisku, którym zależy na zwierzętach i ich, tylko ich pozdrawiam. :)  Wiem jedno, to jaka jest opieka medyczna nad psem, obrazuje stan psa gdy PO LATACH wychodzi on ze schroniska. Jakim trzeba być człowiekiem, by patrzeć, że pies czuje się coraz gorzej i nie robić nic poza udawaniem, że się leczy? Bo jak nazwać podawanie jakiś dziwacznych leków typu lek na parkinsona? bez diagnozy psa?  Małe doświadczenie nie stanowi usprawiedliwienia, gdyż po pierwsze jest mnóstwo osób (np, z kręgów naukowych, mam na myśli wykładowców uczelni weterynaryjnych), którzy bardzo chętnie konsultują przypadki, jakie się im zgłasza. a poza tym nie trzeba być geniuszem w dziedzinie weterynarii, by wiedzieć, że zwłaszcza staremu psu robi się badania krwi, chociaż raz na rok! a jeśli źle się czuje to natychmiast!, że psu sprawdza się zęby, że docieka się przyczyny skrajnej chudości czy słabości (co występowało u mojego Fenomenka). 

Posted

Z tym lekiem na parkinsona,to i ja się spotkałam.Piesek,którego wzięłam ze schroniska też dostawał ten lek i inny piesek,którego znam też..Podobno jest tam jakiś składnik,który działa przeciwbólowo(?).Moja wetka,też się za głowę złapała.Ale,co z tym można zrobić?

Posted

Jak wyciągnęłam Frankę ze schronu w Katowicach z super zaawansowanym kaszlem kennelowym (nota bene wyciągałam ją z tego choróbska dobry miesiąc), to usłyszałam, że piesek tak kaszle (aż się dusiła), bo z boksu zewnętrznego weszła do pomieszczenia (gdzie formalności załatwiałam)...

Posted

Straszne to co czytam.

Sama do schroniska nie chodzę,ale wnusia moja bardzo często tam bywa.

Do tej pory nie wierzyłam w jej przekazy sądząc,że jako bardzo wrażliwa osoba,pewne zjawiska przekłamuje :nonono2:

Pozdrowienia dla ogonków z życzeniami najlepszego zdrówka.

Posted

Bardzo sie ciesze ze operacja Homisia sie udala i ze nie doszlo do konsekwencji ktorych sie w schronisku obawiano.

 

Kto, a propos , twierdzil w schronisku ze guz jego jest nieoperacyjny ?

 

 

 

Na stronie schroniska  jest maly piesek o imieniu Kawaler :
http://www.schronisko.krakow.pl/Adopcje/Przygarnij_weterana/33079-KAWALER.html

Zastanawiam sie czy  miał zrobiony kiedykolwiek porzadek z zebami bo nawet na zdjeciach widac ze w buzi makabra :(((
W schronisku przebywa od ponad 4 lat, byl wiec czas sie tym zajac .

Posted

Wellington,w schronisku mnie mówiono i mojej koleżance też,że: cyt." nie będziemy odcinać guza,bo jest blisko odbytu i powikłaniem może być nietrzymanie stolca.Więc lepiej tego nie ruszać,piesek jest stary,więc niech sobie już tak dożyje.Dostaje również leki obkurczające na tego guza".Przy czym guz był wtedy wielkości orzecha włoskiego,nie taki ogromny jak opisuje Aga.Guz w krótkim czasie rozrósł się okropnie i dzięki,że Aga wzięła Homcia, bo bardzo by tam cierpiał.

W tej chwili są już tylko bardzo młodzi lekarze.Chyba tylko jeden ma nieco ponad rok stażu w schronisku,reszta nie ma.Ale to jeszcze mówiły doświadczone wetki.

Posted

Bardzo sie ciesze ze operacja Homisia sie udala i ze nie doszlo do konsekwencji ktorych sie w schronisku obawiano.

 

Kto, a propos , twierdzil w schronisku ze guz jego jest nieoperacyjny ?

 

 

 

Na stronie schroniska  jest maly piesek o imieniu Kawaler :
http://www.schronisko.krakow.pl/Adopcje/Przygarnij_weterana/33079-KAWALER.html

Zastanawiam sie czy  miał zrobiony kiedykolwiek porzadek z zebami bo nawet na zdjeciach widac ze w buzi makabra :(((
W schronisku przebywa od ponad 4 lat, byl wiec czas sie tym zajac .

Że guz jest nieoperacyjny, to twierdziła jakaś wetka, która jest na urlopie macierzyńskim. W każdym razie taka opinia o stanie psa przyklejona została mu już dawno, Mnie najbardziej przeraża fakt, że jeśli ktoś kiedyś interesował się Homerem, chciał go adoptować, to jak słyszał coś takiego, to z pewnością rezygnował z adopcji.

I pies śliczny przecież, taki misiaczek z wyglądu, siedział i marniał coraz bardziej.

 

Wellington nie znam Kawalera, trzeba by wolontrariuszy wyprowadzajacych psy spytać, rzeczywiście nawet na zdjęciach widać, że zęby w stanie opłakanym. :(

Posted

Dziekuję za odwiedziny i mizianko dla Homisia. Homisiowi ładnie się goi rana pooperacyjna. W czwartek doktor zdecyduje, czy już szwy wyciągamy przy okazji wizyty z Zahirkiem, czy jeszcze trzeba poczekać, Bardzo ten mój Homerek kochany, napawa się spokojem w domu, o który się bardzo staramy, mimo iż małe dziecko jak wiadomo nie zawsze chce być ciche i grzeczne, a raczej odwrotnie :). na szczeście mamy na tyle miejsca, że gdy Zuzia zaczyna szaleć, to urządzamy jej plac zabaw w jej pokoju :) a psiaki mają spokój.

Posted

Ciekawe czy szwy zdjęte ?

A może jeszcze troszkę zostawią dla pewności,że się dobrze zrośnie.

Kidy ma być wynik histop....

Buziaczki i miziaczki zostawiam.

Na oglądanie i ewentualnie wyciągnie szwów jedziemy w czwartek na 16. To jest takie specyficzne miejsce, więc czasem jeszcze odrobinę krwawi. Zobaczymy, co doktor zdecyduje.

Wynik badania histopatologicznego to zwykle około 2 tygodnie czekania, więc pewnie już po świętach dotrze. Ale zapytam doktora. :)

Homiś jest coraz wiekszym przytulakiem, przy czym to ja jestem w centrum jego uwagi, do mnie lgnie, ze mną chce chodzić na spacery i patrzy mi z miłością w oczy:) :loveu:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...