Jump to content
Dogomania

Mam agresywnego psa


Martens

Recommended Posts

Guest Mrzewinska

[quote name='Romas']Jestem zwolenniczka rozumowania ,ze najpierw trzeba psa nauczyc na blache a potem egzekwowac.
Uwazam tez ,ze oprocz przypadkow chorob psychicznych nie ma wsrod psow osobnikow ktore nie dadza sie nauczyc.
Tylko rozna prace wklada sie w rozne psy.[/quote]


Podpisuje sie pod tym tez.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Dodałabym jeszcze ,że jeśli idziesz np. z nią na smyczy i sunia ma ochotę zaatakować ( w taki czy inny sposób ) kogoś ..np. zaczyna warczeć czy tp to ja osobiście zrobiłabym tak: mówię "nie" czy inna komenda która wyraża Twoje niezadowolenie ( pies ma wiedziec ,że robi coś co Tobie się nie podoba),
a następnie "pompki" czyli na przemian " siad", "leżeć" i inne jakieś nawet podaj łapę w ostateczności-:cool3: pies ma zauważyć " kto tu rządzi". ma to jeszcze ten dodatkowy plus ,że rozładowuje napięcie u psa, przekierowuje jego uwagę z "ofiary" na Ciebie, można nawet oszcżednie psa pochwalić i nagrodzić za prawidłowe wykonanie poleceń. Nie jest to bez znaczenia bo wyobraź sobie ( teoretycznie) ,że za każdy atak biłabyś psa... prawdopodobnie zacząłby rzucać się na wszystkich ze zwiększoną zajadłością, bo miałby skojarzenie "obcy=bicie), a tak takie skojarzenie nie następuje
Powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

Naprawdę jestem ogromnie wdzięczna za konkrety:lol:[I]

Jak przyjdzie ot tak z siebie, to pochwal, demonstracyjnie idz po smakola, zainteresuj, poglaszcz, byle nie glowie, zachecaj by szla kawalek razem z Toba.[/I]

Tak robiłam od początku. Kiedy podbiega i widzi, że idę po/mam w ręce smakołyk, siada szybciutko. Dłuższe chwile zastanowienia są wtedy, kiedy owego smakołyku nie widzi/nie czuje.

[I]I dopiero siad entuzjastyczne. Jak nie zrobi, linką reagujesz lagodnie, naprowadzasz z usmiechem na twarzy. I bardzo, ale to bardzo cieszysz sie jak usiadzie. Zawsze najpierw pochwala, potem nieregularnie nagroda.

[/I]Chwalę i cieszę się. W normalnych warunkach, kiedy sam podbiega lub zostanie przywołany nie zdarzyło mi sie jeszcze, aby nie usiadł - nawet jeśli to trochę trwa - kiedy czuje smakołyk. Kiedy go nie widzi, zastanawia się, czy warto (tak to odbieram) i dlatego napisałam o owym "olewaniu". Zdaję sobie sprawę, że każda komenda wymaga utrwalenia. I dlatego brakowało mi tej kropki nad "i", jak egzekwować i czy egzekwować siad, kiedy go nie wykona.
[I]
Pora na nauke aportowania, zeby miec najsilniejszy argument w rece.
[/I]
To będzie wymagało sporego nakładu czasu, bo pies zupełnie nie "czuje bluesa". Czytałam w jaki sposób uczy sie aportu i przy takim zainteresowaniu psiny, długa droga przed nami.

[I] <Czyli jednak izolować. Tylko, że dzwonek to najczęściej początek "amoku", dobrowolnie więc nie pójdzie w miejsce odosobnienia. Ale spróbuję. Do tej pory przykucałam i upokajałam, no i wydawałam komendy "zostań", "siad">.[/I]

[I] A ona wykonywala te komendy?
[/I]
Początkowo - nie. Kiedy była zbytnio pobudzona - tez nie. Ale ostatnio wykonywała. Co z tego, kiedy (nie przywiązana przecież) rzucała się nagle (nie zawsze) z tej pozycji? Do tej pory żadnej komendy nie ma na tyle utrwalonej, aby wytrzymała bez zwolnienia przeze mnie.

[I] Zeby nie dostawala amoku, szla dobrowolnie - przepracuj sytuacje - pies siad, na smyczy. corka staje w drzwiach otwartych, przeprowadzeni psa do innego pokoju, smakol, corka za polotwartymi dzrzwiami, to samo, to samo plus dotkniecie dzwonka i smakol w innym pokoju, az sama na dzwonek bedzie tam leciec.

[/I][LEFT]Ok, będziemy ćwiczyć.
[/LEFT]

Link to comment
Share on other sites

[I]Dodałabym jeszcze ,że jeśli idziesz np. z nią na smyczy i sunia ma ochotę zaatakować ( w taki czy inny sposób ) kogoś ..np. zaczyna warczeć czy tp to ja osobiście zrobiłabym tak: mówię "nie" czy inna komenda która wyraża Twoje niezadowolenie

[/I]Psina nie warczy, niemniej, jeśli zaobserwuję sygnały ostrzegawcze (napięcie), tak robię i nie mam problemu z uspokojeniem psa. Gorzej, jeśli ich nie widzę
[I]pies ma wiedziec ,że robi coś co Tobie się nie podoba),
a następnie "pompki" czyli na przemian " siad", "leżeć" i inne jakieś nawet podaj łapę w ostateczności-:cool3: pies ma zauważyć " kto tu rządzi".[/I]

Gotowośc do ataku jest tak duzym rozproszeniem, że - póki co - komend wtedy nie wykona. Co najwyżej (co i tak uważam za sukces i nagradzam) siada czasami dosłownie na ułamek sekundy.

[I]Nie jest to bez znaczenia bo wyobraź sobie ( teoretycznie) ,że za każdy atak biłabyś psa... prawdopodobnie zacząłby rzucać się na wszystkich ze

[/I]Wiesz, ja na niego [B]nigdy nawet nie nakrzyczałam za atak.[/B] Rozumiem, że pies sie boi, czuje zagrożenie. Być moze kiedys zareaguję bardzo ostro, ale na pewno nie teraz. Ja nie chcę stłamsić psa.Po prostu uspokajam,, mówię "nie wolno", "spokój", odciągam. Jest to zupełnie inna sytuacja niż wtedy, kiedy go wołałam, a on ostentacyjnie nie schodził z łóżka.

Link to comment
Share on other sites

Więc jeśli trudno Ci ją wtedy przekierować "na wyciszenie" bo jest zbyt pobudzona to może spróbuj zająć ją czymś "na czym będzie mogła się wyładować" bardziej energicznie - np. skok w górę do patyka..nie wiem co ją nakręca...
Bo wiesz ja oczywiście rozumiem jak trudno zapanowac nad podnieconym psem ale myślę ,że praca człowieka z psem powinna iść w tym kierunku ,żeby MIMO podniecenia JEDNAK skupił się na swoim panu.
Może to jest kwestia czasu ,żeby pies poczuł się bezpieczniej i nie musiał obawiac się otoczenia
Większość moich znajomych swoje różne problemy z psami sprowadza po namyśle właściwie do jednego " głuchoty":evil_lol: i tak naprawdę w gruncie rzeczy linki, dyski , gwizdki służą temu żeby psinka raczyła zwrócić na nich swoją uwagę:lol:
Aha .. i jeszcze tak mi się nasunęło... czy próbowałas powiedziec psu jak wyczuwasz że za chwilę będzie "atak" ..np. no coś ty wszystko w porządku..takim uspakajającym tonem pełnym zdziwienia...?No właśnie na ile ona poza komendami rozumie co do niej mówisz... chodzi mi o ton rzecz jasna.....

Link to comment
Share on other sites

[I]bo najwiecej do powiedzenia o wadach metody np pozytywnej maja ci co wychowali jednego pieska i poprostu brak im rozeznania.

[/I]A skąd ta pewność? Jest sporo trenerów, którzy niejednego psa wychowali, a do metod [U]purystycznie[/U] pozytywnych podchodzą z przymrużeniem oka.
Po co więc te ogólniki? Zresztą wszelkie dywagacje i przciągania jednych przez drugich na swoją stronę nie maja sensu. Istotne jest, aby sobie z danym problemem poradzić. A że "poradzenie" każdy rozumie inaczej, to juz inna sprawa. I na ten temat była już rozmowa na "pozytywnym".

[I]Jestem zwolenniczka rozumowania ,ze najpierw trzeba psa nauczyc na blache a potem egzekwowac.

[/I]Fakt oczywisty. Podobnie, jak i ten, ze minimum posłuszeństwa musisz jakoś egzekwować, a nowy, schroniskowy pies i "blacha", hm ...
[I]
Uwazam tez ,ze oprocz przypadkow chorob psychicznych nie ma wsrod psow osobnikow ktore nie dadza sie nauczyc.

[/I]Ależ oczywiście! Całkowicie sie zgadzam. Wszystko jest kwestia czasu i rozpoznania.

[I] Mialam psa ktory warczal po wejsciu na fotel.Byla to moja i tylko moja wina,najpierw pozwolilam ,potem zaczelam doskakiwac z krzykiem.Pies bal sie co bedzie kiedy ruszy sie i zacznie schodzic.

[/I]Weźmy taki przykład. Nowy, dorosły pies wchodzi do mieszkania, właściciel z założenia nie pozwala wchodzić do łóżka, pies wskoczył, nie reaguje na smakołyk. Masz 2 wyjścia: albo go ściągasz siłą (bo nawet przypięcie smyczy i pociągnięcie, to uzycie siły), albo idziesz spać na podłogę. Rozumiem, ze Ty wybierzesz podłogę?. OK. Co jednak poradzisz tym którzy chcą przespac się na swoim łóżku, a sytuacja [B]juz zaistaniała?[/B] Odpowiedz wprost, proszę.

[I]Przyznac sie ,ze tak naprawde mowiamy do psa wscieklym glosem wlasciwie bez powodu ,bo co on zrobil? wlazla na lozko jak tysiac razy wczesniej ale ten tysiac pierwszy raz nas zirytowal.

[/I]Jeśli o mnie chodzi, to przyjmij proszę do wiadomości, że w opisywanym przypadku dziecięcego łózka, ja nie krzyczałam, ani nie złościłam się na psa. Po prostu normalnym głosem przywoływałam go, a on odwracał głowę i nie reagował, choć tego dnia w podobnej sytuacji przybiegał wiele razy.[I]

A jesli psu taki pomysl zaswita odrazu prosze go o zejscie,nie ma sytuacji "ten jeden raz".

[/I][B]A co robisz, jeśli nie zejdzie, ten pierwszy raz dobrowolnie?
[/B]Mnie właśnie interesują konkretne odpowiedzi na takie pytania.
[I]
U mnie to funkcjonuje.[/I]
U mnie, jeśli chodzi o fotele - też:lol:

[I] Oczywiste jest ,ze sytuacja Nowicjuszki jest na tyle skomplikowana ,ze nie mozna załatwic tego jedna dobra rada, rob tak czy siak.Tu trzeba pracy zespołowej ,dzieci, pani ,pan i szkoleniowiec.[/I]

No i tu się zaczynają schody, niestety ...
Chyba będzie mi łatwiej wychować psa niż rodzinę:oops:

[I] Nie wiem czy wiesz jakie starszne swinstwa maja psy na łapach ,po czym depcza i co liza/wachaja na spacerach.Łozko dzieciece jest ostatnim miejscem gdzie pies powinien lezec .[/I]

Zgadzam się z Tobą całkowicie!!!

[I]Przyjmij ta rade od kolezanki psiary i przemysl czy naprawde nie ma metody odizolowania psa od łozek .

[/I]Oj, długo by pisać na ten temat...
Może wtedy bardziej rozjaśniłby się charakter psa ( 2 w 1 ) i ... domowników przy okazji też.



[URL="http://www.graf.strefa.pl/"][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[I]Więc jeśli trudno Ci ją wtedy przekierować "na wyciszenie" bo jest zbyt pobudzona to może spróbuj zająć ją czymś "na czym będzie mogła się wyładować" bardziej energicznie - np. skok w górę do patyka..nie wiem co ją nakręca...

[/I]Skakać lubi do smakołyków, ale to jej nie wycisza.

[I]żeby MIMO podniecenia JEDNAK skupił się na swoim panu.
[/I]
Dokładnie! Ona potrafi pięknie skupiać się na mnie, ale kiedy zaczyna wściekle na kogoś szczekać, traci głowę. Choć było już kilka sukcesów na tym polu.
[I]
Większość moich znajomych swoje różne problemy z psami sprowadza po namyśle właściwie do jednego " głuchoty":evil_lol: i tak naprawdę w gruncie rzeczy linki, dyski , gwizdki służą temu żeby psinka raczyła zwrócić na nich swoją uwagę:lol:

[/I]Ale jak ja ją przywołam na spacerze, to momentalnie odwraca głowę w moją stronę. Naprawdę rzadko się zdarza, aby nie zareagowała. Zostawi pachnąca trawkę. Rodzina sie skarżyła, że na spacerze psina nie reaguje na imię. Poszłam kilka razy, nauczyłam i nie ma problemu, dopóki ... nie rozszczeka się na kogoś. Na zamkniętym terenie pięknie na ogół przybiega, chciałabym to utrwalić na zawsze, nie zepsuć.
[I]
Aha .. i jeszcze tak mi się nasunęło... czy próbowałas powiedziec psu jak wyczuwasz że za chwilę będzie "atak" ..np. no coś ty wszystko w porządku..takim uspakajającym tonem pełnym zdziwienia...?No właśnie na ile ona poza komendami rozumie co do niej mówisz... chodzi mi o ton rzecz jasna..[/I]...

Dokładnie tak właśnie robię:lol:

__________________

Link to comment
Share on other sites

Nowicjuszko
Zosia Mrzewińska jest z Krakowa. Ja bym Ci poleciła, zwróć się do niej na priv i poproś ją, to bardzo doswiadczona osoba, jest szkoleniowcem, sedzią, napisała już kilka książek szkoleniowych, zawierajace cenne wskazówki dla każdego właściciela psa.
Chyba masz szczescie że jesteś z Krakowa;)

Link to comment
Share on other sites

[I] Zosia Mrzewińska jest z Krakowa

[/I]No tak właśnie mi się wydawało, ale nic nie pisze więc myślałam, że może nie mieszka tu teraz ? Jej rady wydają mi się jak najbardziej sensowne, niby pozytywne, ale bez skrajności. Fachowym okiem pewnie sporo wychwyciłaby, choć nawet ja widzę, że pies jest ogromnie zestresowany, bojaźliwy, ale swój charakterek też ma. Na razie spróbuję przez kilka dni poćwiczyć to, co zaleciła i zobaczymy, jaki będzie efekt. Napiszę o tym.
Oczywiście dalej jestem otwarta na Wasze porady.

[I] Chyba masz szczescie że jesteś z Krakowa;-)[/I]

W to nigdy nie wątpiłam:-)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE] Fachowym okiem pewnie sporo wychwyciłaby, choć nawet ja widzę, że pies jest ogromnie zestresowany, bojaźliwy, ale swój charakterek też ma. Na razie spróbuję przez kilka dni poćwiczyć to, co zaleciła i zobaczymy, jaki będzie efekt.[/QUOTE]

Cwiczyć pod okiem fachowca jest lepiej, bo czuwa abys nie popełniała błedów. Niedoswiadczenie czesto prowadzi do ślepego zaulka.
Skoro obie jesteście z Krakowa, na Twoim miejscu poprosiłabym Zosię, łatwiej pracuje się nad trudnym psem gdy ma się osobę doswiadzconą. A w przypadku agresji, nie ma czasu na eksperymenty i metody prób i błędów. Każde złe ćwiczenie pogłębia problem.

Link to comment
Share on other sites

Z tego co piszesz..to tak sobie myślę ,że należałoby się skupić na odwrażliwianiu suni na ludzi, oddziczniu czy jak tam to nazwac. Skoro w innych sytuacjach jest posłuszna itd... pisałaś ,że miałaś kilku wolontariuszy ..i totalna klapa. Co przez to rozumiesz? Od "pierwszego kopa" na pewno nic nie obróci się o 180 %, no i może nie obrażając nikogo..coś zrobiliście nie tak? Na czym ta totalna klapa polegała?

Link to comment
Share on other sites

Masz racje ,dywagacje sa bez sensu.Poprostu zareagowalam na to ,ze dyskusja zeszla z konkretnego przykladu na rozmowe o tym jakie sa wady metody poztywnej.Tez zreszta nie wiadomo czy kazdy z nas ma pod tym terminem takie same skojarzenia.
Ale dos c o tym .
Odpowiadam konkretnie.

"Weźmy taki przykład. Nowy, dorosły pies wchodzi do mieszkania, właściciel z założenia nie pozwala wchodzić do łóżka, pies wskoczył, nie reaguje na smakołyk. Masz 2 wyjścia: albo go ściągasz siłą (bo nawet przypięcie smyczy i pociągnięcie, to uzycie siły), albo idziesz spać na podłogę. Rozumiem, ze Ty wybierzesz podłogę?. OK. Co jednak poradzisz tym którzy chcą przespac się na swoim łóżku, a sytuacja [B]juz zaistaniała?[/B] Odpowiedz wprost, proszę. "

Przychodz do mnie obcy ,dorosly pies .Pierwsze korki kieruje na kanape.Podchodze i wolam go ,mowie "zejdz".Pies nie schodzi .
Jesli jest miło nastawiony to biore go za obroze ,smycz , i pomagam mu zejsc .Jesli jest spiety lub co gorsza patrzy mi w oczy lub odwraca glowe lub zniza ja nastawiajac uszy a mine ma niemiła wycofuje sie .
Ide wiec do kuchni ,biore solidnego smaka .Podchodze do psa i poprostu bezczelnie wabie go tym.
Pies na ogol schodzi .
Dajmy jednak na to ,ze nie zejdzie .
Mam dwa wyjscia .Biore smycz ,i ryzykujac namawiam go zeby zszedl.Wtedy juz ostrzejszym tonem z odpowiednia postawa ciała.
Jesli i to nie ,bo warczy lub czynnie atakuje,czekam az zejdzie sam i uniemozliwiam mu powrot w poblize kanapy.A nastepnego dnia oddaje psa tam gdzie byl poprzedni ,bo najwyrazniej nie nadaje sie na jego wlasciciela.
To sytuacja wydumana.
Naprawde jest tak ,ze ludzie obserwuja oznaki nieposluszenstwa psa,obserwuja narastajacy konflikt ,nawet tworza go np znienacka krzyczac na psa a pozniej dopiero szukaja metody rozwiazania konfliktu.Jak pies sie juz nauczy co robic w takiej sytaucji ,jak sie bronic.
Prawie nie ma psa ktory kiedy podstawi mu sie kiełbaske pod nos nie zejdzie .
Nie chodzi jednak o samo zejscie a o to zeby juz nigdy nie wszedl na ta kanape.
Ja osobiscie mam takie plotki rozsuwane i jesli wychodze z domu a nie wierze psu ,ze nie skorzyasta z mojego spanka to rozstawiam ten plotek w drzwiach.
U Ciebie Nowicjuszko chyba te z nie bylo tak ,ze suka weszla do domu i odrazu poleciala na lozko i pokazala zeby jak podeszlas.Prawda?
Sama pisalas ,ze problem narastal i pies robil sie coraz oporniejszy w schodzeniu.Wtedy byl czas reagowac.
Schowac nagrode do kieszenia ,podejsc do lozka ,milym glosem wydac komende ,na pierwsza chec psa poddania sie komendzie cieplo pochwalic i nagrodzi jak tylko choc jedna lapa wyladuje na podlodze.
Tak bym zrobila.Metoda marchewki az pies na moj widok sam skakalby na podloge w nadziei na nagrode .

[I]"Przyznac sie ,ze tak naprawde mowiamy do psa wscieklym glosem wlasciwie bez powodu ,bo co on zrobil? wlazla na lozko jak tysiac razy wczesniej ale ten tysiac pierwszy raz nas zirytowal.[/I]

Jeśli o mnie chodzi, to przyjmij proszę do wiadomości, że w opisywanym przypadku dziecięcego łózka, ja nie krzyczałam, ani nie złościłam się na psa. Po prostu normalnym głosem przywoływałam go, a on odwracał głowę i nie reagował, choć tego dnia w podobnej sytuacji przybiegał wiele razy."

W necie jest duzo wiadomosci o CSach czyli calming signals.Sa to sygnaly ktore wysyla pies do otoczenia w celu dogadywania sie z innmi przedstawicielami stad.
Pies chcial Cie o czym poinformowac .
W skrocie,odwracanie glowy jest sygnalem niepewnosci ,stresu i uleglosci "boje sie troche,nie wiem co bedzie ,zostaw mnie".
Dlaczego ten pies boi sie podchodzacej osoby mozna tylko domniemywac.
W kontekscie tej informacji jego warkoataki nie sa proba dominacji ,gdzie potrzebna zelazna reka a byc moze porba obrony ,bo suka czuje sie zagrozona.
Pies najpierw "prosi" o zostawienie go ,potem grozi,potem atakuje chyba ,ze ma nierowno pod sufitem i atakuje bez ostrzezenia.
Takie odwracanie glowy w przypadku obcego psa jest sygnalem do niepokoju dla nas ,pies jest niepewny i moze zrobic cos nieprzewidzianego.
Gdyby obcy pies u mnie w domu lezac na moim lozku odwrocil tak glowe to bym nie podchodzila do tego łozka.Spowolnilabym ruchy, moze rzucila mu nagrodke przed nos.Potem nastepna na podloge ,potem podalabym z reki ,jesli by jadl.
Podchodzac do łozka , gorujac nad psem ,wyjmujac spod niego koc strasze go jeszcze bardziej.
Oczywiscie z domowym ,wlasnym psem nikt sie nie certoli ale tu chodzi o obcego psa .

[I]"A jesli psu taki pomysl zaswita odrazu prosze go o zejscie,nie ma sytuacji "ten jeden raz".[/I]

[B]A co robisz, jeśli nie zejdzie, ten pierwszy raz dobrowolnie?[/B]
Mnie właśnie interesują konkretne odpowiedzi na takie pytania."

Tu sie nie zrozumiałysmy .Nie pozwole psu zostac "ten jeden raz " na łozku .
Z moimi domowymi psami nie ma sytaucji ,ze nie zejda dobrowolnie .Nikt tu ich w domu nie bił ani nie straszył sa wiec nieagresywne do nas ,nie ma potrzeby udowadniania naszej dominacji.
Gdyby moj domowy pies ni z tego ni z owego wlazl na łozko i zaczał warczec poszłabym z nim do wet . bo to by oznaczało ,ze jest chory .
Moja młodsza suka jako szczenie zakradała sie do pokoju i włazila do poscieli .Jak sie na nia natknelam to ja glaskalam ,mowilam czułe słowka i sprowadzałam na podłoge,tam jeszcze czulsze słowka i na miejsce.Przestala włazic ,bo nie działo sie nic atrakcyjnego ,spac sie nie dalo ,bo zaraz ktos wypraszal psa,a na poslaniu nikt ,nigdy!!! psa nie dotyka i nie budzi.
Nowicjuszko,nie ma sytuacji bez wyjscia .Czasem potrzebne jest wsparcie i dobra rada szkoleniowca ale z pewnoscia da sie z kazdej sytuacji wybrnac.Tylko chciec.
Moze tez tak byc ,ze poprostu rodzina nie dobrała sie z psem.I ja uwazam wtedy ,ze rozstanie jest zdrowsze (z psem) niz meczenie sie i psa coraz nowymi konfliktami.
Nie jestem alfa i omega tylko zwyczajnym wlascicielma psa ,jednak zyje na codzien z psami ,od wielu lat , i praktycznie nie mam z nimi sytuacji spornych ,ktorych nie da sie prosto rozwiazac po przemysleniu sprawy.Bardzo rzadko trzeba siegnac po naprawde ostre metody.Na ogoł wszystko sprowadza sie do tego czy nam sie chce włozyc w dane zadanie prace ,czas i siłe.

Link to comment
Share on other sites

Romas, dziękuję, o to mi chodziło, nie o przepychanki.:lol:

[I]Jesli jest spiety lub co gorsza patrzy mi w oczy lub odwraca glowe lub zniza ja nastawiajac uszy a mine ma niemiła wycofuje sie .

[/I]Postawa mojego w spornych momentach.

[I] Ide wiec do kuchni ,biore solidnego smaka .Podchodze do psa i poprostu bezczelnie wabie go tym.
Pies na ogol schodzi [/I].

Mój nie zeszedł.

[I]A nastepnego dnia oddaje psa tam gdzie byl poprzedni ,bo najwyrazniej nie nadaje sie na jego wlasciciela.

[/I]To nie jest temat na to forum, ale masz rację, ja nie nadaję się (albo inaczej mam inne zajęcia, priorytety) na właściciela psa.

[I]To sytuacja wydumana.
[/I]To nie jest sytuacja wydumana, wystarczyło widzieć, jak pies walczył np o pokój dzieci.

[I] Naprawde jest tak ,ze ludzie obserwuja oznaki nieposluszenstwa psa,obserwuja narastajacy konflikt
[/I]
Cały problem w tym, że nasz pies potrafi zmienić, bez oznak. Gdyby w domu pojawił sie wielki, groźny brytan na poczatku byłby pewnie w kagańcu uwiązany na smyczy. Wtedy jest czas na obserwację.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Drobne wyjasnienie ode mnie na wszelki wypadek. Nie prowadze juz zadnych szkolen, ani prywatnej praktyki, lata nie te, wiec tez nie moge byc dyspozycyjna jak szkoleniowiec, ktoremu sie placi, na ktorego teren zawsze mozna wejsc. Dosc czesto ostatnio demonstrowalam prace z wlasnym psem i pozwalalam zainteresowanemu na prace z moim psem - pod moja kontrola jasne. Wtedy omawialam bledy - co zrobiono dobrze, co zle, a niejeden "nowicjusz" ze zdumieniem przekonywal sie, ze nawet pies perfekcyjnie pewnych zachowan wyuczony - nie z kazdym je powtorzy, mimo wypowiadania tych samych hasel, zobaczyl - bez zadnego zagrozenia - ile bledow w komunikacji z psem popelnia co chwile. Jak trudno przez piec minut nie popelnic bledu w "rozmowie" ze zwierzakiem.
No i moj pies zgadza sie na powtarzanie prostego cwiczenia w nieskonczonosc. Jest na to wystarczajaco zmotywowany - az w koncu ktos prawidlowo naprowadzi, wyda polecenie, podtrzyma w pracy, oznajmi koniec pracy, pochwali i nagrodzi. Zaden blad niewprawnego przewodnika nie grozi katastrofa. A mozna nauczyc sie pewnych automatyzmow - chwalenia w pore chocby. Taka pomoca moge sluzyc na pewno.
Jesli to nie pomoze - to na pewno nie zaszkodzi. Bo chociaz kazdy pies jest inny - ale pewne zasady komunikowania sie sa te same.
To troche jak przy nauce jazdy - udostepniam samochod z druga kierownica i drugim kompletem hamulcy:-)

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[I] Tu się nie zrozumiałysmy .Nie pozwole psu zostac "ten jeden raz " na łozku [/I].

Ja zastosowałam 2 reakcje (skrytykowaną, ale skuteczną, natychmiastową, bez ceregieli w przypadku foteli) i pozytywną zabawę w kotka i myszkę innych przypadkach (np przy niedopuszczeniu do "pierwszego razu" i nienocowaniu w pokoju dziecka). I wtedy własnie pies przyjmuje postawę opisywaną wcześniej.
Aby uniknąc konfrontacji pozostaje (i tu rada dla nowych nabywców) trzymac psa przez pierwsze dni przywiązanego.

[I] Prawie nie ma psa ktory kiedy podstawi mu sie kiełbaske pod nos nie zejdzie
[/I]
Mój wtedy nerwowo trzepał ogonem, oblizywał się i ... odwracał głowę.
Podkreślę raz jeszcze, że chodzi tylko o pewne sytuacje, kiedy pies chce bezwzględnie postawić na swoim.

Link to comment
Share on other sites

[I]U Ciebie Nowicjuszko chyba te z nie bylo tak ,ze suka weszla do domu i odrazu poleciala na lozko i pokazala zeby jak podeszlas.Prawda?

[/I]Mniej więcej, choć zębów nie pokazała.

[I] Moze tez tak byc ,ze poprostu rodzina nie dobrała sie z psem.

[/I]A może to ja nie pasuję do psa i rodziny? Bo wszyscy sie cieszą, że taaaki spokojny, kochany, do głaskania jak misiu, a że spięty, że nerwowo się oblizuje i trzęsie mu się warga, że chce spać z dziećmi, rzuca się czasami na ludzi, nie reaguje na komendy, nie chce leżeć na legowisku to ...drobiazg;) Przejdzie [U]samo[/U] z czasem, wszak to pies po przejściach.

Link to comment
Share on other sites

Nowicjuszko ,wierz mi ,ze Ci wspołczuje ,bo byłam w takiej sytaucji i wiem jakie mysli kłebia sie w głowie.Bardzo długa droge musiałam przejsc od zauwazenia ,ze mojemu psy cos dolega( dolega w sensie ,ze nie jest poprostu nieposłuszny jak inni mowili) do znalezienia recepty na jego dolegliwosci.
Nieposłusznstwo bylo tylko czubkiem gory lodowej ,objawem stresow i lekow ,moj pies prosił o pomoc i w koncu tej pomocy sie doczekał.
Ale ile łez po drodze wylałam ile błedow popełniłam.
Dlatego teraz czesto protestuje jak ktos z punktu odrzuca mniej znane metody radzenia sobie z psem ,odrzuca mozliwosc nawiazania kontaktow ze zwierzakiem opartych na pozytywach.
Gdybym robił a tak jak radzili mi szkoleniowcy ,karciła moja suke za objawy agresji ( agresji do ludzi) ,karciła za niepsłuszenstwo,dyscyplinowała , to koncowka byłaby tragiczna ,suka by sie załamała.
Nie ma jednej rady,jednej metody ,jednego sposobu dla wszystkich psow.Psa trzeba zobaczyc,"poczuc" ,zrozumiec.
Zawsze kiedy toczy sie luzne rozmowy w necie lepiej dzielic sie widzedza czy polecac swoje sposoby oparte na nieszkodliwych trickach,jak chocby wlasnie smakołykowanie psa.To raczej nie wyrzadzi szkody parze pies-człowiek.
Bardziej stanowcze metody moga przyniesc rozny efekt ,ktory przewidzic moze szkoleniowiec prowadzacy dana pare.
Ja rozumiem Cie Nowicjuszko ,ze meczysz sie i miotasz.I jesli Ty sama nie znajdziesz sposobu na porozumienie ze swoim psem i z rodzina ,to niestety nikt inny tez Ci tego sposobu nie podda(moze jedynie wskazowki w ktorym kierunku isc).Wiem to niejako z autopsji.
Wracajac do konkretu ,nie wiem dlaczego Twoja suka nie chce brac nagrody,byc moze nie umie/boi sie/wietrzy podstep.Moze trzeba ja nagradzac czesciej kiedy nie jest na łozku zeby nauczyła sie ,ze za nagroda nie ida zadne straszne rzeczy.
Panowanie nad psem za pomoca nagrod,pozadanych przez psa rzeczy ( zabawki,spacer,pieszczoty itd) to bardzo przydatne narzedzie szkoleniowe.

Link to comment
Share on other sites

[I]Dosc czesto ostatnio demonstrowalam prace z wlasnym psem i pozwalalam zainteresowanemu na prace z moim psem - pod moja kontrola jasne. Wtedy omawialam bledy - co zrobiono dobrze, co zle, a niejeden "nowicjusz" ze zdumieniem przekonywal sie, ze

[/I]Ooo! Ciekawie brzmi. To może jednak załapiemy się kiedyś na takie pokazy? Gdzie mogę pisać na priv?

[I] No i moj pies zgadza sie na powtarzanie prostego cwiczenia w nieskonczonosc.
[/I]
Toż to anioł , nie pies! (Opiekunka z pewnością też:lol:)

Link to comment
Share on other sites

Romans, dzięki za wsparcie.

[I]Nieposłusznstwo bylo tylko czubkiem gory lodowej ,objawem stresow i lekow ,moj pies prosił o pomoc i w koncu tej pomocy sie doczekał.
Ale ile łez po drodze wylałam ile błedow popełniłam.

[/I]I u nas pewnie jest tak samo.A teraz coś rozczulającego. Psiak ogromnie pilnuje nas na spacerach, biegnie z radością, jak ktoś a domowników dochodzi, przeżywa czarna rozpacz (autentycznie!), gdy idą z nim 2 osoby, a jedna odchodzi w innym kierunku. To jest bardzo wrażliwy psiak. Jaką do końca ma psychikę - czas pokaże.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

[quote name='nowicjuszka']
Ooo! Ciekawie brzmi. To może jednak załapiemy się kiedyś na takie pokazy? Gdzie mogę pisać na priv?[/quote]

Najlepiej tu na Dogo na priva. Dzieci tez moga sprobowac pracy z psem.
Ale najpierw mama sama, zeby mogla pomagac potem dzieciom.

Suka owszem, jest aniolem. Tyle ze z piekielnym temperamentem.

Wlascicielka aniolem nie jest.:diabloti:
Ja z psem pracuje na kazdym spaceerze - po to jest spacer.
Wiec dograc temin latwo.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nowicjuszka'][I]Ja z psem pracuje na kazdym spaceerze - po to jest spacer.[/I]

Obserwując okoliczne psy i ich właścicieli jakoś trudno uwierzyć, że inni myślą podobnie ...:-o[/quote]

Zwrócilas uwagę na ciekawy problem nowicjuszko :p ja u siebie w miescie widzialam doslownie kilka osob majacych taki poglad na spacery z psem. inna sprawa ze te osoby nie maja zadnych praktycznie problemów z posluszenstwem podczas spacerów. a reszta? pół biedy, jesli wlasciciel rozumie ze pies powinien sie na spacerze przynajmniej wybiegac. bo sa osoby, ktore psa wyprowadzaja tylko i wylacznie w celu zalatwienia potrzeb fizjologicznych i jak tylko zwierzak zrobi "kupkę", ciągna go do domu. nie dziwie sie ze cwany pies stara sie czesto ten moment jak najbardziej odwlec, ku frustracji wlascicieli :evil_lol:

a powaznie - jesli szkolimy psa tylko w jakims jednym wybranym miejscu, o jednej porze i traktujemy to jako 'lekcję", po której pies ma juz wolne, uczymy psa słuchać się nas tylko w czasie tych zajęć. a przeciez chodzi o to, żeby pies byl posluszny w kazdej sytuacji, miejscu i okolicznosciach. I dlatego wedlug mnie z psem trzeba pracowac zawsze i wszedzie, gdy mamy z nim kontakt. Tzn na spacerze, w domu, w mieście, u znajomych, na klatce schodowej - wszędzie gdzie pies ma umieć się zachować po prostu.

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co... nie chciałam do tego wracać, ale...

Kiedy mój tata po piętnastu latach błagań o psa wreszcie się zgodził, nie mogłam uwierzyć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co to dogomania, wiedziałam jednak, że chcę dorosłego psa ze schroniska z marnymi szansami na adopcję. Chciałam tego jedynego, że wystarczy jedno spojrzenie i będę wiedziała, że to TEN. Mogłam wybrać małego-średniego psa. Umowa była taka, że tylko i wyłącznie ja będę się nim zajmować. Ok. Jeździłam na Paluch przez miesiąc. A to kwarantanna, a to chory, a to depozyt. Jeździłam sama, tata nie chciał ręki do tego przykładać, jeśli bym wybrała, dopiero ze mną pojedzie podpisać umowę (byłam niepełnoletnia). Którejś niedzieli wybłagałam, żebyśmy pojechali razem. Dużo ludzi, jak zwykle pytałam o kilka numerków, ale trafiałam na nieadopcyjne. W końcu, o dziwo, tata wskazał na jasną, chudziutką suczkę przywiązaną do drzewa. Podeszliśmy, suczka miała wielkie smutne oczy, takie jakby zapłakane. Kucnęłam, a ona oparła się przednimi łapkami o kolana i patrzyła gdzieś w dal.
Numerek okazał się szczęśliwy- do adopcji. W biurze dowiedzieliśmy się, że to wspaniała suczka, już raz adoptowana ale zwrócona, bo ponoć kogoś ugryzła, ale "ludzie wszystko wymyślą, żeby tylko psa się pozbyć". Dyrektorka płakała, żegnając się z nią.
Dla mnie to był niesamowicie szczęśliwy dzień- w końcu miałam psa.

Była u nas 1,5 miesiąca. Rzucała się z "pianą" na każdego psa i przechodnia. Od początku warczała, gdy było coś nie po jej myśli, np. chciałam, by zeszła z łóżka. Dostawała szału, jak ktoś pukał albo wychodził z domu- gryzła na oślep, jednak nigdy człowieka. To samo- tak jakby mnie nie poznawała- zaraz była kochana i chciała się przytulać. Największy problem mieliśmy z jedzeniem- nie chciała nic jeść- badania nic nie wykazały. Na widok pełnej miski warczała i wchodziła pod stół, robiła się sztywna. Nie było mowy o wyciągniętej ręce z jedzeniem- warczała. Jadła tylko w samotności i to niewielkie ilości, coś tam mlasnęła. Było kilka sytuacji, gdy coś upadło mi na podłogę i chciałam podnieść- podbiegała z zębami, a ja zamierałam. Byłam u czterech weterynarzy- na początku radzili, gdy nic nie skutkowało, wszyscy doradzali uśpienie. Skontakowałam się z behawiorystką- p. Iracką. Była u nas dwie godziny, obserwowała Misię, aranżowaliśmy te sytuacje, gdy pies jest agresywny. Zapisała mi kilka kartek, dostałam receptę na tabletki o działaniu przeciwdepresyjnym i przeciwlękowym (które miały być podawane w jedzeniu oczywiście...)- dla psa. Robiłam wszystko według zaleceń- nie prowokować takich sytuacji, stopniowo zacząć karmić z ręki, miskę stawiać na 15 minut i zostawiać psa w spokoju, jak nie zje- chować i tak co jakiś czas. Jak ktoś wychodzi z domu, przeczekać napad agresji, udawać że nic się nie dzieje i po kilku minutach dopiero zamknąc drzwi.
Po dwóch tygodniach-
Któregoś wieczoru tata miał wyjść na noc. Wyszedł z domu, Miśka oczywiście chciała zjeść powietrze przy drzwiach, a ja, być może za szybko tego razu wstałam, żeby zamknąć drzwi. Rzuciła się na mnie, ugryzła w pupę ;) i rękę, myślałam, że niegroźnie, wybiegłam na klatkę i zawołałam tatę, szybko przybiegł, pies do tego czasu starał się mnie złapać a ja go odganiałam. Pogryzła mnie do krwi. Tata ją odgonił, niestety siłą. Musiał wyjść na jakiś czas, uspokoił mnie, że to na pewno tylko w tej sytuacji była agresywna i teraz już będzie spokój, zadzwonił po moją siostrę cioteczną, ona przyszła a on wyszedł. Misia siedziała pod biurkiem, skulona. Ja trzęsłam się na kanapie. Siostra siedziała w kuchni. Było mi szkoda psa, zawołałam ją cichutko (głupia, jeszcze miałam krew na rękach) a ona najzwyczajniej się na mnei rzuciła, uciekłam do kuchni i tam się zamknęłyśmy. Płakałyśmy ze strachu, chociaż to nieduży pies i zagryzienie nie groziło - a jednak. 40 min siedziałyśmy w kuchni, bez telefonu. Misia dobijała się przez pierwsze chwile do kuchni, potem zaczęła piszczeć i drapać w drzwi. Chciałam dostać się do telefonu- postanowiłyśmy otworzyć drzwi- siostra wzięła butelkę wody, a ja plastikową deskę do krojenia, i otworzyłam drzwi- pies się rzucił a ja już w totalnym amoku włożyłam jej w pysk te deskę, wyrwała ją z naprawdę strasznymi oczyma...
Tata wrócił, Miśka się cieszyła. O 12stej w nocy zawiózł ją do schroniska. Ochroniarz powiedział, że pamięta ją, do schroniska przywieziona z interwencji, bo pogryzła. Potem ta adopcja, w której też kogoś ugryzła. I ja. W nocy nie było nikogo prócz ochrony, wiec pojechaliśmy następnego dnia- chciałam porozmawiać z kierowniczką, nie było jej. Powiedziałam kierownikowi, że czterech weterynarzy doradzało uśpienie, ze była behawiorystka, ze z tym psem jest coś nie tak. Miśka była w transporterku z karteczką obserwacja- pogryzienie. Na widok taty bardzo się cieszyła, jednak na mój mało nie zjadła krat:shake: Nie wiem. Było mi strasznie i do dziś mam straszne wyrzuty sumienia. Na Paluchu nie usypiają psów. A ja myślę, że to byłoby najlepsze wyjście, naprawdę, bardzo mi jej szkoda.
Po jakimś czasie byłam na Paluchu- dyrektorka na mój widok powiedziała - Ooo, pani od Zuzi (Misi), pani chciała ją uśpić a Zuzia żyje i ma się dobrze- nie wiem co ona rozumie przez "dobrze". Oczywiście suczka jest nadal w schronisku a ja jestem ta najgorsza, co wzięła psa i oddała, gdy się znudził. Naprawdę zrobiłam wszystko, co mogłam.

Od prawie dwóch lat mam psa, wziętego ze schroniska jako szczeniaka i mam problem z jego strachliwością, ale kocham go nad życie i nigdy przenigdy bym go nie oddała.

no to się rozpisałam...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Po jakimś czasie byłam na Paluchu- dyrektorka na mój widok powiedziała - Ooo, pani od Zuzi (Misi), pani chciała ją uśpić a Zuzia żyje i ma się dobrze- nie wiem co ona rozumie przez "dobrze". Oczywiście suczka jest nadal w schronisku a ja jestem ta najgorsza, co wzięła psa i oddała, gdy się znudził. Naprawdę zrobiłam wszystko, co mogłam. [/QUOTE]
U nas we Wrocławiu pamiętam dobermana. Oddało go starsze małżeństwo, mieli go od szczeniaka ale jak miał około roku zaczął się rzucac na żonę. Pies dwa razy trafił do adopcji jednak wracał bo gryzł kolejnych ludzi. Został uspiony. Schronisko nie odwazyło sie juz nikogo narażać na pogryzienie.
Po tym co opisałaś ten pies ewidentnie miał jakieś zaburzenia psychiczne.
I o ile mozna odpracowywać lękliwego psa nie agresywnego, o tyle pies który rzuca sie do właściciela jest potencjalnym zagrozeniem dla człowieka. Bo nie respektuje żadnej osoby która by go mogła kontrolować i bezpiecznie resocjalizować.
Nie wazne mały czy duży. Nawet ten mały moze zrobic duzą krzywde człowiekowi.
Pidzej nic wiecej nie mogłaś zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...