Jump to content
Dogomania

014

Members
  • Posts

    23
  • Joined

  • Last visited

About 014

  • Birthday 03/11/1985

Converted

  • Location
    Tarnów

014's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Dzis był kolejny postęp. Lady nawet nie zerknęła na przejeżdżające tuż obok niej dzieci na hulajnogach... oprócz tego zapoznała suczke "pitt bullke" ;) która podobno agresywna jest i nic... przywitały sie i tyle. a jako że cierpiałam po otrzymanych komentarzach na "kompleks 'nierozkładającego' sie psa" ;) musze, poprostu MUSZE sie pochwalić tym :P Weszłam dzis do pokoju a Lady na mój widok machnęła ogonkiem jak rybka i przewróciła sie na plecy pokazując ten swój różowy brzuszek :) NO! niby nic ale ucieszyłam sie z tego faktu jak diabeł gwoździem :D heheh.
  2. Z czesaniem próbowałam 1000 różnych sposobów - i NIC :( moze robilam cos nie tak... nie mam pojęcia. pamiętam pierwsze czesanie - zapoznałam ją ze szczotką, bawiła sie nią ale kiedy przyszło do czesania to były wariacje (bo inaczej tego nie można nazwać). wczesniejszego psa nie trzeba bylo zbytnio uczyc takich podstawowych czynnosci pielęgnacyjnych (być może stąd moja niewiedza na ten temat). z resztą ja byłam wtedy mała więc nie do konca wiem jak to było, ale z tego co mi wiadomo nie trzeba było przekonywac żeby dała sie wyczesać, poprostu brat kazał jej stać i stała - grzecznie, spokojnie... a Lady to niejadek, nie chciala nic zupelnie jeść (dalej mamy z tym problem). ani psiego ani ludzkiego jedzenia ;) żaden smakołyk nie działał na nią, szczotki samej w sobie sie nie boi, nosi ją w paszczy itd. ale jak zaczynamy czesać to dzieje sie coś strasznego. mamy kangura a nie psa i musimy ją łapać żeby sobie krzywdy nie zrobila. tylko RAZ - dosłownie RAZ dała sie wyczesać, wszystko było jak zawsze ale tym razem leżała spokojnie, potem wstała i było ok. już mysleliśmy że wszystko pójdzie dobrze, że sie przekonała... a tu nic z tego :/ na widok szczotki dostaje szału. ucieka, skacze, gryzie. nie wiem no, moze jak była mała i mnie ugryzła to krzyknęłam na nią i dlatego sie boi bo ma uraz jakis? nawet tego nie pamiętam zbyt dobrze, pamiętam tylko że rzucała sie od zawsze za czesanie. poza czesaniem to sie nie zdarzało, dała sobie zrobić wszystko - zajrzeć do pyszczka itp. nie wiem juz czasem co robic z tym psem :( że też mi sie taki dziwak trafił.. a szczotke zmienialiśmy pare razy, raz już wzięłam swoją bo myślałam że cos to da ale NIC... próbowalismy takimi "grabkami" - do czesania długowłosych psów, próbowalismy grzebieniem wczesniejszego naszego psiaka, próbowalismy zwykłą szczotką... nie wiem co robie nie tak :/ tak sie staram żeby jej nie ciągnąć, robie wszystko żeby nawet nie poczuła za bardzo że ją czesze.. chwile leży spokojnie a za chwile dalej cyrk. Suszarke wąchała, tzn. była ciekawa więc wyłączylam i dałam jej powąchać. nie wiem czemu sie tak wszystkiego boi :/ wczesniejszy pies nie byl inaczej traktowany niż Lady jesli chodzi o czesanie i takie jakies przedmioty które ją ciekawiły. Raz jak jej nie zauważyłam a ona stała za mną to dmuchnęłam niechcący na nią, więc to moze przez to... Suszarka jej przeszkadza i czasem na nią szczeka a czasem przychodzi sie bawić. z tym że teraz jak wyłącze i dam jej powąchać to wącha z daleka i nie podejdzie. boi sie. a rolki mam. też ją zapoznałam, pozniej siostra śmigała po domu i Lady troche sie wkurzała na początku, łapała ją za kostki a raczej za te buty od rolek. pozniej całkowicie stracila zainteresowanie jak już sie pare razy wybawiła nimi. mozna było przejechac koło niej jak leżała sobie i nie reagowala. na spacerach też wtedy jeszcze było ok, pare razy zareagowala ale dała sie przywołać. pozniej dopiero zaczęły ją wkurzać. jak po paru latach dostała nagle uczulenie na trawe... zrobila sie wtedy rozdrażniona i nerwowa strasznie. zabraliśmy ją do weterynarza i miala tabletki, zastrzyki chyba juz wszystko co ewentualnie moglo pomóc. roztyła sie tylko a uczulenie dalej zostało. pozniej mielismy dodatkowy problem bo miała nadwage i to sporą.
  3. ja współczuje sobie że byłam taka głupia i nie pracowałam należycie z Lady :P teraz.. kiedy znów zaczyna powolutku wykonywać polecenia które doskonale zna, przynosic patyka, itp widzę że jest wyraźnie szczęśliwsza, weselsza i w ogóle. i patrzy na mnie z taką sympatią, wdzięcznością i miłością jak chyba nigdy wczesniej :) nie wiedzialam nawet że mam takiego mądrego psa... inny pies na nią dziś "nafuczał" parskał, szczekał heheh Lady była na smyczy co prawda, ale ja wiązałam buta i odłożyłam smycz na ziemię - powiedziałam tylko zostań i nie zwracaj uwagi a ona sie obróciła tyłkiem do tamtego psa i pierwszy raz ZERO reakcji na takie zaczepki :) nie odeszła nawet na centymetr i cały czas patrzyła na mnie :) czeka mnie mnóstwo pracy ale jak widzę poprawe to jestem zmotywowana zrobić dla niej wszystko żeby sie lepiej poczuła :) Odkąd pracujemy (to jest kilka dni) nie rzucila sie ani razu na rolki, hulajnogi, grające rowerki dzieci, plus nie rzucila sie na żadnego psa. A jaka była dzis happy że dostała nagrode za dobre zachowanie i wykonanie polecenia.... ostatnio tak wyprostowaną, dumną, biegającą, wesołą i zainteresowaną na spacerku widzialam ją daaaawno temu... jedynie w zimie sie cieszy tak "z niczego" bo lubi śnieg bardzo :) a tak zawsze mamy żółwika na spacerze... powoli sie to zmienia... zamierzam teraz wprowadzić intensywne treningi żebym mogla ją puscic luzem - bez smyczy. zobaczymy co z tego wyjdzie bo tego boje sie najbardziej... najpierw musimy utrwalić jeszcze pare rzeczy więc zanim do tego dojdzie minie troche czasu...
  4. no niestety.. nie mam auta, a do pociągu Lady nie wejdzie... co więcej nawet do auta byłby problem bo przeciez moglabym pożyczyc, jakos sie dogadac z kims może... ale Lady nie wejdzie do jakiegokolwiek obcego miejsca i koniec. :/ a też nie chce ją narażać na taki stres bo całą droge by pewnie wystraszona siedziala jakbym ją wniosla na siłe.
  5. Lady nie chodzi w kagańcu, nie rzuca sie sama od siebie. Kupiliśmy jej kaganiec z prawdziwego zdarzenia, raz założyliśmy i przestała sie rzucać. Miałam wrażenie że jest strasznie smutna kiedy jej go założyliśmy, przestraszona i w ogóle nie wie o co chodzi. przy czesaniu ubraliśmy jej kaganiec bo gryzła. więc moze sobie kojarzy że jak będzie gryzła załozymy jej kaganiec. albo poprostu sie uspokoila a ja dorabiam do tego teorie ;) Jest jakis ośrodek w Krakowie, ale wydaje mi sie podejżany, nie pisze nic o indywidualnych szkoleniach ani o dojazdach do pieska. więc wolałabym nie ryzykować. z resztą ja potrzebuje ogólnych ale też konkretnych wskazówek a nie całej tresury od początku. potrzebuje przede wszystkim żeby Lady zaczęła w 100% wykonywać polecenia które zna i potrafi wykonywać, tylko to różnie bywa z tym posłuszenstwem. jak kazałam jej siadać za rzucanie piłki to ile na mnie nakrzyczała... już mialam ochote zrezygnować ale poskutkowało chyba. nie chciala usiąść po kilkukrotnym powtórzeniu polecenia tylko szczekała więc przestałam reagować i nawet na nią nie patrzylam, stałyśmy sobie a ja obracałam w palcach jej ulubioną pileczke. po 5 min. sama siadła i podała łape. nie wiem czy to powód do zadowolenia ale sie ciesze że wreszcie skapowała o co chodzi ;) a teraz jak z nią byłam siadła już bez wrzasków.
  6. Lady urodzila sie 1.08, a wzięliśmy ją chyba w połowie września. nie pamiętam dokładnie ale jakoś tak było... Być może ktos ją niedelikatnie potraktowal bo nawet jak miala jeszcze krotkie futro które sie nie plątało, na czesanie reagowala tak jak to już opisywalam i od tego ogólnie wszystkie problemy sie zaczęły (pisalam ze pierwszy raz rzucila sie na spacerze po czesaniu). wtedy też rzuca sie na nas, co prawda (nie wspominałam o tym) Lady nigdy nie gryzie tak żeby zranić celowo, łapie ręke zębami ale ewentualne siniaki są po uderzeniach zębami nie po ugryzieniach samych w sobie. być może sie myle, ale tak to widzę. nie ugryzła nigdy tak żeby wbić zęby, zrobić poważną krzywde. moje siostra oberwała raz tak na poważnie bo zlapała ją za noge i miała fioletowe pół nogi - to taki najpoważniejszy przypadek, być moze jedyny dlatego że wczesniej udawało jej sie uskoczyc, a i Lady troche mniej "gwałtowna" była nawet jak jakiegos psa chciala ugryść. Każda z ras na które sie rzuca jest dość specyficzna. Każdy pies jej sie z czymś kojarzył, np: Dobermany - przeważnie brązowe, kiedy Lady wąchała sie z suką dobermanem pani tamtego psa chciala ją zabrać i machnęła Lady przed nosem ręką. Szelma - nie wiem jakiej jest rasy :D pewnie wielorasowa ;) machnęła łapą na Lady i próbowała ją przewrócić. Spaniel - czarno biały tylko, kiedyś ją oszczekał. itd... później nastał czas ;) kiedy Lady zaczęła rzucać sie na wszystkie psy, ale teraz coś sie zmienia. nie wiem czy słusznie widze poprawe po kupnie kagańca ale faktycznie od tamtego czasu jest spokojniejsza. Nie jest tak, że nie przyznaje racji nikomu. Jestem tylko zestresowana tą sytuacją, a kiedy Wy pisałyscie niektore rzeczy i jeszcze w taki sposób... w ogóle już całkiem puscily mi nerwy bo bardzo chce jej pomóc a to wszystko dodatkowo komplikuje sprawe agresji którą wyleczyć można ciężką pracą z psem. Najbliższe ośrodki szkoleniowe znalazłam w Warszawie... ale wolałabym żeby ta odległość była mniejsza, nikomu nie pomoże instruktor tłukący sie pół dnia w pociągu czy autem który będzie wykonczony sama drogą...
  7. o tym wtulaniu sie to bywa w ekstremalnej sytuacja, jak naprawde sie wystraszy, choć czasem nie ma powodu - według mnie, być może ona widzi powód. ale ucieka do mnie bo we mnie widzi oparcie, tego moge być niemal na 100% pewna. w stosunku do innych domownikow nie robi czegoś takiego i jeśli sie chowa to tylko u mnie. kompletnie mnie dwie koleżanki skołowały i nie wiem co o tym myśleć. może Lady ma lęki na innym podłożu? czy przybiegałaby w strachu do osoby do której nie ma ani grama zaufania? może przez moją nieustanną obawe o nią ona wyczuwała to i tak razem sie bałyśmy o siebie i o to co z tego wyjdzie ;) że teraz ona jest strachliwa i przez lata wspólnego "bania się" o nią jej odbiło? wiem natomiast że jest pewniejsza w stosunku do innych psów odkąd jej nie odciągam i sie nie denerwuje jak widze psa a wręcz sama ją zachęcam do witania i zapoznawania sie :) jest weselsza. troche posłuszniejsza - ale z tym to będe sie zmagać miesiącami zapewne... widocznie nie byłam konsekwentna w szkoleniu, albo rzeczywiscie czymś ją zrazilam do siebie... moze efektem było to że tresowałam ją TYLKO ja, a wyprowadzala ją moja siostra bo ja jakis czas nie moglam tego robić i mialam z nią kontakt tylko w domu? czy to moze być powód? Berek dzięki za rady w których nie ma uszczypliwości i po których nie poczułam sie jak tłumok ;) i Nowicjuszka - dzięki za miłe słowa :D hehe.
  8. i znów mi się dostaje, tylko za to że nieumiejętnie opisalam kilka sytuacji i teraz nic Was nie przekona :) Nie wykluczam tego że Lady sie mnie boi, ale jednoczesnie nie chce mi sie w to wierzyć że pies który rano zarzuca mi łapki na szyje, pilnuje mnie, przytula sie non stop, wyczekuje mojego powrotu z niecierpliwoscią, cieszy sie najbardziej na świecie do mnie właśnie, popędza mnie z radością żebym sie szybko ubrała na spacer, nie pójdzie beze mnie itd. bał sie mnie. nie moge w to uwierzyć... Lady boi sie wielu rzeczy, pewnie dlatego szczeka na suszarke? a moze tylko ją to drażni? nie wiem... piasłam też że boi sie schodzic ze schodów itp. nie wejdzie do obcego miejsca. Weterynarz zastanawiał sie czy ona nie widzi gorzej że czasem cienia sie wystraszy, nieraz nietrafi w piłke kiedy leży pół metra dalej a ona drapie w innym miejscu. Co mogłam w takim razie zrobić że pies sie mnie boi? nie wierzę że 2 nawet nie mocne klepnięcia zraziły ją do mnie tym bardziej że nie była malutka i sikała na łóżko, juz sygnalizowala wtedy że chce wyjsc i nagle wstała i wysikała sie, a drugie było za to że mnie ugryzła przy czesaniu - co robiła od ZAWSZE. nigdy nie straszylam jej szczotką, staram sie to robić delikatnie ale nie lubi tego i sie złości. Później sie uspokoiło na kilka lat. była wzorem. więc o ile mogła okazywać strach będąc malutką to co teraz STAŁO sie stosunkowo niedawno że zaczęła sie bać? zmieniła sie itd? co więcej NIC nie wskazywało wczesniej zmian następujących w jej zachowaniu - zewnętrznie bo co jej w głowie siedzi to niestety nie wiem. Kiedyś nie uciekaliśmy przed psami, dopiero jak zaczęła sie rzucać. może to był jednorazowy przypadek a jeszcze wtedy moja siostra (a nie ja) za wczesnie zareagowala odciąganiem jej od psów i to spotęgowalo jej agresje, bo w takich sytuacjach pies podobno odbiera to jako sygnał że cos jest nie tak i zamiast mniej sie rzucać będzie robił to częściej bo skoro jest odciągany siłą od psów to dla niego znaczy że obce psy są zle i trzeba je pogonic - tak czytalam wczoraj... to prawda? :P Urwis, dzięki za rade w stylu "zadzwon po szkoleniowca" i zrobie to jesli miesiąc ćwiczen nie odniesie żadnych skutków - napisałam o tym, więc dlaczego sie tego czepiasz aż tak? :) bo napisalam że spróbuję sama? że poszukam w bibliotece, na stronach itd? myśle że jak już doszlam do tego że tak czy inaczej 98% w tym jest mojej winy to będzie już latwiej. Oczywiście miesiąc to mało, ale jesli nie zobacze żadnej poprawy wtedy będe wiedziec co musze zrobić. Myśl o tym co chcesz ale nie pali mi się wydawać kilku wypłat na szkoleniowca a nikt tego mi za darmo nie zrobi. jesli sama sobie poradze, miesiąc - widac poprawe, kilka albo kilkanascie miesiecy - mam ZNÓW swoją super suczke to napewno przyjde i sie pochwale osiągnięciami. jesli nic nie osiągnę to też napiszę jak poszedł nam spacer ze szkoleniowcem. pożyjemy zobaczymy. Nie chcę robić z niej na siłe takiego łosia który sie wszystkiego boi... teraz coś o czym nie pisalam wczesniej bo nikt nie pytał :) chyba rzeczywiscie jest tchórzliwa i dawniej mialam wrażenie że to ja za nią musze pogryść jeśli zaszłaby taka potrzeba oczywiście. nie wiem w sumie czy interpretować to jako strach czy jako spokój - objawy byly podzielone, jednych psów sie bala a od innych sie odwracala i nie zależało jej na bliższej znajomosci. i Urwisie, tak żebyś wiedziała- o zjedzeniu kogos w razie potrzeby to tylko przyklad był, że nie przeszkadzałoby mi to. wiem że sie boi i robie wszystko żeby ograniczyc jej stres, część rzeczy robilam z niewiedzy ale sie douczylam i już wiem ;) z tym że też chcialabym mieć psa na którym troche ja mogę polegać a nie tylko on na mnie - mówie o spacerach. W domu jest rewelacyjnym alarmem, reaguje na pukanie do drzwi - nie agresją tylko normalnie szczeka radośnie żebyśmy otworzyli, kiedy dostane SMS i go nie usłysze przychodzi po mnie i ciągnie mnie do miejsca gdzie leży komórka. problem pojawia sie głównie na spacerze. zapewne ma jakies podłoże "domowe" ale w domu nie sprawia jako takich problemow których nie moge rozwiązać sama. Zawsze obronie mojego psa i on wie o tym. nie bez powodu na spacerze czy w domu jesli sie czegos wystraszy kuli sie przy mnie czy za mną a jak mnie nie ma w pobliżu to biegnie do mnie itp. Co ciekawe nie biegnie wtedy do poniekąd swojego pokoju w którym najbardziej lubi spać tylko właśnie DO MNIE - i drapie mnie w noge żebym sie schyliła do niej i ją objęła, wtula sie we mnie z całych sił wtedy. Nie wiem dlaczego interpretujesz to jako całkowity brak zaufania... mi to wygląda inaczej dlatego proszę, jeśli mozesz wytłumacz mi z "polskiego na mój" ;P
  9. Droga Visenno :) masz rację.. proszę o poradę. czy widzisz gdzies porady w zdaniach typu: pies się boi, uważa że jesteś nieobliczalna, nie ufa ci, nie potrafiłaś nauczyc.., nie jesteś odpowiedzialna, popełniłaś błędy, gdybyś wydała kilkanaście zł na książke... itp. jesli potrafisz wyciągnąć jakieś wnioski z tych zdań i poradzić mi co mam właściwie z tym słowami zrobić to będę bardzo wdzięczna :) jesli ktoś już koniecznie chce szczegółowo analizować i oceniać to raczej powinien napisać: popełniłaś taki i taki błąd, niepotrzebnie robiłaś..., więc teraz POWINNAŚ zrobić to i to, spróbować nie robić... itp. widzisz różnice? czy nie koniecznie? SAMA ocena jest mi calkowicie ZBĘDNA. Bo chce porady co i jak powinnam zmienić a nie chce stwierdzenia że "tak jest przeze mnie" - o czym doskonale wiem i powtarzanie tego w kółko nie skutkuje jak widać niczym pozytywnym. RADY, RADY i jeszcze raz RADY - to jest to czago potrzebuje. kilka dostałam co prawda od Puli i troche skutkują. ale skoro uważają że mój pies nie ma do mnie zaufania i wszystkie znaki na niebie im to mówią to czemu nie napiszą jak to zmienić? będę naprawde wdzięczna skoro są takie pewne swego. Samo stwierdzenie faktu nie jest mi w zasadzie do nieczego potrzebne bo jesli nie będe wiedziec co z tym faktem zrobić - nic sie nie zmieni dalej... Naprawde trzeba zauważyć dwie strony medalu... a o tym że nie da sie ocenic przez internet hmm chodzilo mi o ocene wzajemnych relacji z psem. gwarantuje Ci że nie podejmie sie tego żaden szkoleniowiec nawet po kontakcie telefonicznym i szeregu pytań. musi przyjechac i sam zobaczyc jak wzajemnie sie zachowujemy i traktujemy! żeby wydawać tak surową ocene. jego ocena by mi nie przeszkadzała... wiesz czemu? bo po pierwsze jest profesjonalistą, po drugie WIDZI na własne oczy, po trzecie (i najistotniejsze) dałby mi kilkanascie rad jak zmienic niektóre rzeczy. same stwierdzenia i krytyka (nie uzupełnione radami i wskazówkami) jak już pisałam są mi równie potrzebne jak buty zimowe w lecie - czyli wcale...
  10. Visenna: nie jest tak, że ze wszystkim sie nie zgadzam. Co więcej wyraźnie napisałam że popełaniałam mase błędów! pisanie w kółko "popelniłaś błędy" i wyszukiwanie psychozy u mojego psa albo co ciekawsze u mnie :D w niczym tu nie pomaga! nie jest niczym odkrywczym bo SAMA to napisałam wcześniej jeszcze zanim raczyly to zauważyć... nie sztuką jest stojąc z boku wytykać błędy. Sztuką jest coś poradzić, zasugerować zminy w traktowaniu itd. Samo krytykowanie żeby krytykować nie zdaje egzaminu, tego własnie uczą na psychologii. Wyobraź sobie że idziesz na prywatne lekcje, czy jesteś w szkole i nauczyciel powie Ci - to jest źle, popelnilaś błąd - ALE nie ma najmniejszego zamiaru ani sprecyzować GDZIE jest błąd i JAK go rozwiązać. Nauczyłabyś sie coś?? wątpie... i własnie o to chodzi. Do tego sposób wyrażania sie tych 2 osób akurat jest nie w mojej wrażliwości i nie tylko ja zauważyłam że może być potraktowany jako obraźliwy co prowadzi do niepotrzebnych sprzeczek. ZERO rad - sama krytyka. To nie jest coś co motywuje człowieka do działania. Opisanie charakteru mojego psa też w niczym mi tu nie pomoże, tym bardziej że ja nie znam jej na 100% to co one mogą wiedziec? opisalam same minusy, podałam przykłady sytuacji które nie zdarzają sie często tylko czasem, nie pisalam nic o jej zaletach a to naprawde mądry i sprytny psiak :P czasem jej odbija ale to w niczym nie zmienia moich uczuc do niej. Jest mase rzeczy których nie wiedzą, a które myśle że są bardzo istotne nawet dla profesjonalistów żeby ocenic cały problem, psa, mnie itd. nawet profesjonalista moze tylko sie domyślać ale nie wyda takiej opini bez obserwacji psa i mnie. Stąd sugeruję że mogą sie mylić, ale wierz mi że im to nie przeszkadza bo i tak wiedzą że mają 100% racji i są pewne swojej nieomylności... :) PS: przez pazurek NIE LUBI chyba być dotykana, co więcej ma potworne uczulenie na trawe i dlatego przede wszystkim nie lubi jak ktoś rusza jej łapki. Mi na to pozwala, ale zdarza sie że porwie tą jedną łapke żebym nie ruszała. nie robi tego agresywnie - poprostu podkuli i już. łapki ją caly czas swędzą - szczególnie kiedy jest wiosna/lato. dlatego średnio podoba jej sie to że delikatnym głaskaniem łaskocze sie jej łapy. nie rozumiesz? trudno... pozostaje mi życzyć Ci jakiegoś krótkotrwalego uczulenia na skórze - zrozumiesz na 100%! bo nawet weterynarz powiedzial że to akurat jest normalne i nie ma czym sie przejmowac, nie lubi głaskania po łapach bo ją swędzą i drażni ją to. Niedawno wbiła sobie coś pod przednią łapą ma rane którą weterynarz opatrzył, oczyścił i kazał przemywać raz na jakis czas - pokazuje ją bez oporów i daje sobie ruszać tą rane - w sensie przemywać. Czy to jest brak zaufania...no nie zupelnie chyba. choć wiem że na 100% już nic Cię nie przekona...
  11. prosilam o pomoc w sprawie agresji a zeszlo na zupelnie inny temat. to raz... DWA: prosilam o pomoc w sprawie znalezienia dobrego szkoleniowca i też zadawalam mase pytan w stylu "skąd wiedziec że akurat ten jest dobry" bo na wszystkich stronach ośrodkow szkoleniowych pisze że jest profesjonalny, super i w ogóle... czego oczywiscie nikt nie zauważyl :) ale za to dowiedzialam sie że jestem niezrównoważona, że mój pies w ogóle jest też nienormalny i co ciekawe prawdopodobnie nie rasowy. Nie jest tak że ze wszystkim sie nie zgadzam, ale niektore rzeczy są dla mnie bzdurami. Zgodzę się z tym, jesli powiedzialby mi to profesjonalny szkoleniowiec, po obserwacji mnie i Lady... a nie przez internet-sorry, nawet najlepszy nie może być niczego pewny po tym jak ja opisałam same wady mojego psa, pomijając całkowicie zalety i nasze wzajemne relacje, które wbrew pozorom są bardzo dobre a najwięcej obrywa sie mojej siostrze... i jeszcze raz to samo... nie uważam że mam wytresowanego psa! ale nie neguje całkowicie (tak jak WY) jej umiejętnosci dlatego że "goni za dźwiękami". pisałam to w niemal każdym komentarzu ale kto by tam zauważył i czyteł ZE ZROZUMIENIEM, prawda? coś się zmieniło NAGLE po kilku latach bycia super psem stała sie super ale agresywna, bez powodu - tzn. powód był pewnie, ale ja go nie znam, nie jestem tak jak Wy wszechwiedząca ;) Wy piszecie obraźliwie... pani która się na tym zna napisała normalnie, zauważ różnice. im ktoś więcej wie i bardziej sie zna, tym potrafi pokazać więcej klasy i zrozumienia, pisze w sposób stonowany i normalny a nie naskakuje na mnie że rodowód, że to, że tamto... i powiem Ci jeszcze jedno: nawet gdyby była zwykłym kundelkiem wzięłabym ją, bo jest słodka i kochana. a im ktoś mniej sie zna tym bardziej jest zjadliwy i wymądrza sie bo myśli że przeczytanie kilku książek daje odpowiedź na wszystko. jakbym miala ten problem od początku to moglabys napisać i zgodzilabym sie w 100% - że jestem głupia bo nie pomyślałam wczesniej że coś jest nie tak. jesli dalej nie rozumiesz o co mi chodzi to napiszę powoli jeszcze raz i raczej już ostatni.... dostałam mase odpowiedzi przesiąkniętych zjadliwością i zwykłym wymądrzaniem sie, ale to były komentarze o które niejako nie prosilam. natomiast zadałam kilka lub kilkanascie ISTOTNIEJSZYCH pytań na które odpowiedzi nie zobaczylam do tej pory, mimo że obie analizowałyście dogłębnie moje wypowiedzi, pisałyście rozprawke to pytania przeszły bez echa. nie wiem czemu mi wmawiasz że Lady w ogóle nic nie umie, nie jest nauczona itd... problem gonienia za rolkami pojawil sie wczesniej - przed agresją w stosunku do innych psów ale było to po kilku latch bycia posłuszną. nie wiem jak mam to wyraźniej napisać żebyś przestała kąsać komantarzami w stylu "nie potrafiłaś nawet nauczyć...." itp. nauczona była i podejrzewam że nadal jest. moze uważa że nic sie nie stanie jesli nie posłucha. nie mam pojęcia. odpowiedz mi prosze teraz na to: dlaczego po latach posłuszenstwa, nie bicia, nie krzyczenia zbytniego - czasem zdarza sie skarcenie psa ale to chyba normalne? NAGLE w psu obudził sie diabeł. nie uczylam jej nawet polecen na które ma reagowac warczeniem, rzucaniem sie - zwał jak zwał. nie uczylam agresji, być moze zrobilam cos nieświadomie. i o to cały czas pytam. mowienie mi że pies jest genetycznie porąbany, że ja jestem też "nie tego" ;) nie pomaga mi w pracy z psem! ROZUMIESZ dlaczego urazila mnie Twoja wypowiedź? nie tyle chodzi o wypowiedź co o jej forme i sposób wyrażania wlasnego zdania. kiedy zmienilam sposób pisania troche na Wasz powiedzialas że jestem zjadliwa... :) prosze o pomoc a nie o wypowiedzi sugerujące że pies jest genetycznym zerem i nic sie nie da zrobić z tym. bo bardzo chce z nią popracować i dla jej i mojej satysfakcji chce żeby była bardziej posłuszna i łagodniejsza. nie potrzeba mi zeby potrafila okręcać piłeczką na nosie, nie jestem w cyrku. chce zmienić podstawowe zachowania psa, więc musze zmienic swoje podejscie. ale nikt nie napisal w zasadzie co i jak powinnam zrobić. ocene psychologiczną i mnie i Lady zostawmy specjalistom ;) bo DALEJ nie wiem co właściwie powinnam zmienić i gdybym pewnych rzeczy nie wyczytała sama na forum, stronach itd zapewne nie wiedzialabym do tej pory. bo oprócz masy nieistotnych komentarzy nie dostalam nic na czym moglabym bazować przy zmianach podejscia do psa. zakładając że pies rzeczywiscie mi nie ufa, że macie 100% racji to było TYLKO wystawienie oceny z waszej strony, kompletnie niepotrzebne bo ja sie tylko zdenerwowalam a żadnych konkretnych rad jak temu zapobiegać, zmieniac - jak nie było tak nie ma. jeśli nie potrafisz dać porady, podpowiedzieć cokolwiek a tylko biernie patrzeć i wystawić ocene najsurowszą z możliwych to nie wiem czy ma to jakis sens, czy mi to pomogło? nie.. chyba bardziej zestresowało... żeby nie było, że nic nie wyciągam z tego co piszecie... to chyba Ty poradzilaś mi żebym uczyla psa posluszenstwa od prostych zadan w stylu rzucania piłki na spacerze w zamian za siadanie czy wykonanie innego polecenia. spróbowalam, troche była znudzona, zniecierpliwiona, ale podziałało i nawet wróciła na wołanie pare razy - tzn. akurat za kazdym razem jak ją zawołałam wracała od razu. była co prawda na lince ale to i tak sukces w ostatnich miesiącach nawet wielki. dzięki za rade, przydała sie :P szkoda że nie da sie tak łatwo wyeliminować agresji... :/ a posłuszenstwo będe z nią ćwiczyć przez cały miesiąc dzień w dzień i zobaczymy co z tego wyjdzie...
  12. może jeszcze raz.. wystarczy jedno niedomówienie i zaraz pare osób mnie rozszarpie tutaj i wypisuje bzdury o ktorych nawet mi sie nie śniło :) Lady nie ma w zwyczaju pokazywać brzucha przy byle okazji. Dlatego zastanawialam sie co jest nie tak z nią, bo wczesniejszy pies robil to bardzo często. Mam wrażenie że nie lubi tego tak jak dotykania łapek o którym pisalam (złamala pazurka i do tego ma uczulenie na trawe). Co nie znaczy że nie daje sie dotknąć, kiedy ją pogłaskam po brzuchu pokazuje go, kiedy sie obudzi lub bardzo cieszy a leży na łóżku to też sie tak wywala a jak sie schyle do niej to przednie łapki zarzuca mi na szyje. kiedy pod wpływem delikatnego dotyku pokaże go to chyba raczej nie oznacza śmiertelnej obawy o moją niepoczytalność, nieobliczalność itd :D łapek nie daje dotykać i też śpi z wywalonymi na mnie łapami. to odnośnie ostatniego postu. teraz do Urwisa. bardzo "podoba" mi sie to że razem z puli jesteście fachowcami przez duże F i wiecie wszystko o moim psie, nawet to czego nie napisałam ;) bardzo podoba mi sie wasza pewność odnosnie wygłaszanej tezy, nawet najlepszy szkoleniowiec nie podejmie sie oceny faktycznej psa bez zapoznania sie i ze mną i z nim. ale Wy widocznie jesteście wybitne i dlatego dużo na tym zarabiacie skoro bez obserwacji nawet 5min psa potraficie stwierdzic w czym jest problem, że ma wadliwe geny itd. Drogi Urwisie - po pierwsze, rodowód jest niezbędny do tego jesli w celach "wystawowych" chcesz rozmnażać psa, ja nie mialam takiego zamiaru, chcialam żeby miała młode ale ona niezbyt była zainteresowana. Widzialam ten papierek, wierz mi, widzialam jej rodziców, widzialam zdjecia na wystawach, nie wiem czy sie go dostaje ot tak, w każdym razie bez tego papierka mój ojciec utargował niższą cene za psa - co nie było bez znaczenia dla nas. ale nie chce sie rozpisywać o moich problemach finansowych bo zaraz usłysze że po co chcialam psa. BTW skoro to porównujesz to idź i spróbuje zrobić sobie badanie DNA za darmo :) nie dostaniesz wyników póki nie zapłacisz. skoro dla Ciebie naważniejszy jest papierek żebys mogla pochwalić sie że masz rasowego psa na którego wydałas kupe kasy to ok i bez komentarza.. :) Markiz o którym też napisałas jak o najgorszym zlepku genów jest psem wystawowym i ma na swoim koncie pewne sukcesy, nie będe opisywać tego bo sie nie znam, wystawy mnie nie interesują - też słyszałam że wiele psów specjalnie sie nie cieszy że są piękne i muszą paradować przed innymi którzy sie cieszą że piesek siądzie na rozkaz i zrobi różne inne ciekawe sztuczki. niewiele sie to różni od cyrku. i ja nie specjalnie sie z tym zgadzam. Na wystawach Markiz jest wzorowym psem. mam nadzieje że Ci troche głupio iż nie znasz a wydajesz najgorszy wyrok na mądrego psa. Collie to też moja ulubiona rasa. Ale czy to że Rottweiler ma wrodzoną agresje robi matołka ze złymi genami z psa w 100% łagodnego? bynajmniej... Najlepiej jak sie nie potrafi wskazać przyczyny bo zwyczajnie sie doświadczenia i umiejętnosci nie ma, powiedzieć "eee złe geny" i koniec dyskusji. Być może nie pracowałam z nią tyle ile trzeba. Ale to nie zmienia faktu że ona ma charakterek i od zawsze miała. nie każdego psa charakter jest identyczny - nawet tej samej rasy. tak samo jak nie każdy człowiek danej rasy jest podobny z charakteru. i czy na to mają wpływ geny? poniekąd pewnie tak, ale oprócz tego jest wiele innych cech: od miejsca zamieszkania do indywidualnego charakteru. Traktujesz psa bardzo przedmiotowo, jakbyś wszystko wiedziala, ma chodzić jak maszyna, bezwolnie itd. ja nie chce mieć zupelnie bezwolnego psa, jesli ktokolwiek chcialby jej zrobic krzywde może go nawet zjeść. nie wiem też skąd Twoje ciekawe przypuszczenia na temat tego że biłam i wrzeszczałam na psa od małego. dotyczy to lekkiego klepnięcia które zdarzylo sie 2 razy? czy tego że opowiedzialam pewną anegdote z której sie do dziś śmiejemy i którą miło wspominamy? zapewne w tym temacie też masz wielkie doświadczenie i dla Ciebie na jedno wychodzi: lekkie poklepywanie czy mocne uderzenie. czyżbyś sama to skądś znała? Dominacja u psów sie zdarza, szczególnie tych rozpieszczonych. koniec i kropka, nie ma co o tym dyskutować bo to nie zależy od rasy. Są rasy które łatwiej to wykorzystują a są takie jak np. Collie które robią to dopiero po paru latach przyzwyczajenia. "Schematyczny pies" to taki jakiego opisujesz, czyli: wszystkie Collie to, żaden Collie tamto. Nie twierdze że większość psów Collie są agresywne ale też nie jestem ignorantką i nie wykluczam zupelnie takiej możliwości. Collie psami obronnymi nie są bo nikt nie kształcił ich charakteru w tym kierunku a były od zawsze uznawane za "pastuchy" lub psy ozdobne. Co nie znaczy też że nie mozna nauczyc psa żeby był obronny, żeby węszył za narkotykami. To mądre psy i mozna ich nauczyc dosłownie wszystkiego, jesli twierdzisz inaczej to współczuje olbrzymiej ignorancji... Pies który gryzie własciciela i robi to w wyniku tego o czym pisałam może miec jakies zachwiania emocjonalne, nie uważam że to w porządku! ale to jest pewne logiczne wytłumaczenie. gdybym myślala że to ok, raczej nie pisałabym tu żeby czytać idiotyczne komentarze dotyczące strachu mojego najkochanszego psa którego uwielbiam i z wzajemnością z resztą. to nie jest typowe zachowanie, nie zdarza sie u wszystkich psów, jest wręcz rzadkością. akurat mi sie tak trafiło. a co do Szelmy - gratuluje głupoty jesli spróbowalabys zaprzyjaznic psy nienawidzące sie. Szalma rzuca sie na ludzi, ma głupich włascicieli bo lezą za nami specjalnie, szczują swoje bydle na Lady. chętnie Cię z nią zapoznam. bądź nawet bez swojego psa, bądź na maxa pewna siebie i spokojna, nie miej ani grama niechęci do włascicieli - odgryzie Ci ręke bo nie da sie nawet koło niej przejść to pogadamy wtedy :) tak jak nikt nie zmusi Ciebie żebys całowała sie z kimś kogo nienawidzisz, nie lubisz itd tak nie dasz rady zaprzyjaznic 2 psów które sie nawet nie tolerują z czego jedna strona podsyca konflikt caly czas i ich to bawi szalenie (zupełnie nierozumiesz skąd moja niechęć do szczujących psem włascicieli, prawda?). Dziwisz sie ze uciekam przed psem który jest szczuty na moją kruszynke? ma morde większą od krowy, jest olbrzymia, gdyby doszło co do czego to z Lady zostalyby tylko wióry. jesli Tobie sprawia przyjemnosc narażanie swojego psa nawet w celach wychowawczych to już trudno ja nie mam zamiaru tego robić. Lady zawsze demonstrowała niezadowolenie, na różne sposoby. Nagle zaczęła być niegrzeczna - być może winą są te jej "okropne geny" ;) ale myśle że to cos innego. Zaczęła tak sie zachowywać chyba odkąd zaczęłam pracować i nie było mnie całymi dniami lub ogólnie długo w domu. wczesniej bywała nieposłuszna, ale nie do tego stopnia. Jak siedzialam z nią w domu bo studiowalam zaocznie było wszystko ok. jak chodzilam do szkoły - w każdy dzien o określonych porach czekała na mnie pod drzwiami lub patrzyła przez okno. teraz może jest zrażona tym że nie może sie przytulać do mnie 24h na dobe. nie wiem. a moze to rozpieszczenie dało efekty po latach. i naprawde jesli masz zamiar pisać głupoty o psie którego nie widzialas na oczy więc powiedziec nie mozesz własciwie nic - lepiej skonczmy dyskusje. ja wiem że odp.na to co czytasz ale osoba znająca sie zadałaby szereg pytań dotyczących psa, sytuacji, zachowania itp. Ty natomiast przeprowadzasz ANALIZE tekstu jak na polonistyce. to mija sie z celem. nie wszystko da sie napisać tak żeby oddać sytuacje w 100% dlatego pytania które zadaje np. profesjonalny szkoleniowiec nie są bez znaczenia. do tego piszesz w sposób obraźliwy i robisz nie tyle z mojego psa co ze mnie skonczonego matoła, a siebie stawiasz w roli Boga który wszystko wie najlepiej, niestety muszę Cię rozczarować. pewnosc z jaką piszesz i oceniasz nieznanego psa świadczyc moze o tym że nie jesteś mądra a tylko przemądrzała :)
  13. dodam tylko że od 5 dni obserwuje poprawe. Lady jest wesoła na spacerze, nie rzuca sie na psy, na rolki przestała troche reagować - denerwuje sie ale nie chce koniecznie ugryść tych nieszczęsnych rolek. Zaznajomiłam ją dziś z tą boxerką której nienawidzi a która biega jak szalona, była zdenerwowana ale wszystko przeszło gładko ;) wczesniej "dała buzi" dużemu psiakowi który wyglądał troche jak mieszaniec wilczura z psem dingo :D przywitała sie i podeszla ostrożnie do psa który na nią zaszczekał i własciwie sama nie mialam pojęcia czy zaraz sie na nią rzuci czy nie. paradowała dumna przed przystojnym dobermanem ;) który sie w nią wpatrywał. przynosiła mi patyczka dzis. troche sie namęczyłam żeby go nie zjadła ale opłacało sie. ;) jesteśmy chyba na dobrej drodze... od czasu kiedy zaczęłam szukać na necie informacji jak wyeliminować nadmierną agresje jest zauważalna poprawa. wyłapałam błędy które popełniam na spacerze i kiedy je wyeliminowalam, Lady złagodniała - niezupelnie, ale bardzo.
  14. gdyby nie to, że to ja tu prosze o rade to rozmowa inaczej by wyglądała bo na temat mojego psa sie nie mówi brzydko ;) 1) Lady jest rozpieszczona i tu jest mój podstawowy błąd, przecież przyznałam. więc wałkowanie tego i mowienie "tu popelnilas błąd" jest bez sensu bo sama do tego doszlam... napisalam też dokladnie dlaczego popelnilam ten błąd, w jaki sposób itd. szansa że ktos napisze w tej kwestii coś odkrywczego jest minimalna. 2) Lady jest super w domu poza małymi manifestacjami tego co jej sie nie podoba. problem (prawdziwy) jest na spacerach. Wywalanie brzucha jest oznaką jak stwierdziliśmy wszyscy uległości. Natomiast wyczytałam ciekawą rzecz, mianowicie: pies mocno dominujący nie będzie tego robił - i mowa tu o psie dominującym nad włascicielem a nie tylko nad innymi psami. Więc brak tej "zażyłości" niekoniecznie musi byc spowodowany brakiem zaufania, tylko tym że Lady sobie uważa ze to ja prędzej powinnam pokazać jej brzuch i okazać że czuje sie przy niej bezpieczna, że jestem w stosunku do niej uległa itd ;) fachowa literatura jednak sie przydaje... to oczywiscie też nie dobrze ale ja, obserwując mojego psa przez 7 lat bardziej upatruję tu problemu i doskonale wiem że ona uważa sie za głowe rodziny. weź pod uwage, że każdy pies jest inny. nie mozesz na 100% powiedziec, że jak pies czuje sie bezpiecznie to robi to i to, a jak nie to tamto. jesli masz "typowego" schematycznie psa że mozesz otworzyc książke i masz gotowe rozwiązanie na wszystkie pytania to nie wiem - gratuluje(?). Ja musze sie zmagać z trudnym, mocno dominującym (co sama spotęgowałam), agresywnym charakterem psa ktory poza sytuacjami opisywanymi juz, jest rewelacyjną częścią rodziny. i nie przeszkadza mi to że nie często pokaże mi brzuch, że jak sie ją skarci to czasem przeprosi albo odwróci sie tyłkiem jakby była obrażona. nie chce mieć włochatego komputera który czeka tylko na polecenia a wszystko inne mu wisi i powiewa tylko chcę psa z charakterem. niech sobie wywala na mnie łapy, niech uważa że to ja jestem jej a nie ona moja. nie to mi przeszkadza, mimo że wiem, iż trzeba tą sytuacje zmienić diametralnie. jej dominujący charakter mi nie przeszkadza dopóki sie uzupełniamy i "słuchamy" nawzajem. 3) Napisalam że "byla posłuszna" bo tak było. Jest dobrze wytresowana przynajmniej jesli chodzi o polecenia które są niezbędne. Nie spuszczam jej ze smyczy bo ucieka - ale nie tak bez powodu, biegnie do traktorów, rolek, duzych aut wywożących śmieci a ludzie za kierownicą nic sobie z tego nie robią. pies furiat pod tym względem nie będzie reagowal na słowo stój, do nogi itd. tylko pędzi ile wlezie, ma gdzies że go zaraz auto trąci. to nie takie proste jak sie wydaje, "jest wytresowany to go zawołaj i już". a jej spotęgowana ostatnio agresja sprawia że spacer bez smyczy jest niemożliwy. problem "biegania za dźwiękami" ma wielu właścicieli. i moze 2% potrafi sobie z tym poradzic samodzielnie. dlatego łatwo jest sie mądrzyć nie mając tego problemu. jesli uwazasz że to powoduje że pies nie jest w ogóle wytresowany i tak jakby w Twoich oczach 50 innych polecen które wykona i potrafi wykonać nawet "na śpiąco"- jest zniwelowanych i nieważnych przez to, ok. niech tak będzie. pisałam już to, jakbym wiedziala co zrobilam nie tak to bym pewnie tego nie zrobila :P najłatwiej jest oceniac jak sie samemu ma psa łatwego w ułożeniu. też przez wczesniejszą suczke myslalam że "moge wszystko" i sie znam a tu ZONK :) Lady NAGLE po paru latach przestała być posluszna tak jak wczesniej (nie mówię że wcale nie jest ale różnie to bywa). nie wiem czemu, nie wiąże sie z tym żadne znane mi wydarzenie. może coś w jej psychice siadło. może ta zbytnia dominacja uderzyła jej do głowy. nie wiem, nie pytaj - chocbym chciala to Ci nie odpowiem. 4) to że mnie gryzie jest wynikiem tzw. "agresji przeniesionej" - też wyczytałam pare dni temu o tym. gryzie cokolwiek byle ugryść jesli nie ma celu własciwego w pobliżu akurat. nie poznaje czy to ja, czy ktos inny, nie ma w tym nic "osobistego" - jest TYLKO AGRESJA i prosze nie mow mi glupot w stylu "tylko psy z nieznaną przeszłością tak mają" bo tak niestety nie jest.
  15. puli - nie zgodzę sie z Tobą. nie zagłaskuję jej na śmierć. to że nie pokazuje brzucha to chyba nie oznaka tego że mi nie ufa (choć może..) ale nie ma powodu, dlatego tego nie rozumiem i nie bardzo sie z tym zgadzam. żeby wydawać takie osądy naprawde musiałabys to zobaczyc, nie potrafie w 100% opisać słowami tego, żeby nie stało sie to encyklopedią dwutomową. Lady np. przed snem nie lubi być w ogóle dotykana. i tak było odkąd malutką wzięliśmy ją z hodowli. raczej nie spała ani nie leżała z brzuchem na wierzchu (zaraz po przyjsciu do nas jakis czas sie zdarzało), daje sie pogłaskać po nim ale chyba średnio to lubi, tak jak nie lubi być czesana - moja teoria na ten temat wynika z obserwacji swojego psa. odkąd złamała pazurka nie lubi jak ktoś rusza jej łapki, wczesniej lubiła. więc jesli chodzi o brzuch, moze byc podobnie - jak była mała miala olbrzymie problemy z żołądkiem i trawieniem, co podobno nie jest nowością u rasowych psów i dalej jest taka nadwrażliwa i nie zje byle czego. kiedy bolał ją brzuch naprawde nie lubiła być dotykana. o tym że sie nie boi nas świadczy natomiast to że mimo że nie wyleguje sie na plecach, leży rozciągnięta na boku, to jej ulubiona pozycja bo najczesciej tak leży (gdyby sie bała kuliłaby sie). a nie wiem czy wiesz że to niekoniecznie dobrze uczyć psa żeby pokazywał brzuch, jest to najwieksza oznaka podporządkowania. np.małych psów nie należy nosic na rękach brzuchem do góry. i podobno to średni powód do zadowolenia kiedy pies sie rozkłada bez przerwy i nigdy nie jest czujny. Lady BYŁA posłuszna o czym pisałam, boje sie ją spuscic ze smyczy bo łapie auta za koła i goni za wszystkim co wydaje jakis dźwięk (rolki itp). i z tym nie potrafilam sobie poradzic, potrzebne było szkolenie to prawda. ale pisalam juz NIE BYŁO MNIE STAĆ. naprawde gdyby było cienko to oddalabym psu swoją procje jedzenia-możesz mi wierzyć :) na szczescie nie w tym tkwił problem, ale i tak nie moglam pozwolić sobie na drogie szkolenie. szkoda, też chcialabym mieć super mądrego psa jak ludzie którzy mogą sobie pozowlić na szkolenie. naprawde to nie sztuka isc na "gotowe" jesli tylko ma sie kase i Cię stać. We wszystkie moje psy wkładałam dużo pracy i było jej o tyle wiecej że nie jestem specjalistą i cos co specjalista osiągnąłby pewnie po tygodniu ja uczylam psa miesiąc SAMA. wczesniejszą suczke wytresowaliśmy tak że myśle iż niejeden szkoleniowiec nie powstydziłby sie takiego psa. myśle że miala poprostu bardziej uległy i łatwiejszy charakter niz Lady. Zapewniam Cię, że mam wiele książek o psach. od zdrowia i ras zaczynając a na szkoleniach, tresurze koncząc. Niestety przeczytanie paru książek nie czyni ze mnie fachowca i za takowego sie nie uważam. na wielu rzeczach sie nie znam, nie wszystko jest w książkach. napisałam tu na forum żeby poradzic sobie z agresją na spacerach a dowiedzialam sie że mój prawie wzorowy w domu (i posłuszny w domu) pies sie mnie boi i że jestem dla niego niepoczytalna wręcz.. (zupelnie niezwiązane z tematem). nie sądze żeby pies kochał, pilnował, przytulał sie, spał na brzuchu osoby ktorej sie boi, której nie ufa i do tego wykładal wszystkie łapy na tą osobe (w przypadku Lady to duże zaufanie bo nie lubi być dotykana w łapy-o czym napisalam wyżej). a co do spacerów robimy różne rzeczy, nosze jej ulubioną piłke i sie nią bawimy, łapie patyka - szkoda że od jakiegos czasu już nie przynosi tylko robi z niego trociny ale pracuje nad tym i już widze efekty, biegam z nią. z tą spuszczoną głową chodzi od jakiegos czasu, nie wiem co jest tego powodem bo BARDZO sie cieszy na wspolne wyjscie ze mną, kiedys nie moglam jej wyprowadzac z różnych powodów, a teraz nadrabiam i jest bardzo szczesliwa kiedy ide sie ubrac i wychodzimy razem, stoi i popędza mnie żebym sie szybciej ubrała. będzie czekać dopóki nie wyjde i nie chce iśc beze mnie. o tym wszystkim nie pisałam bo i po co? nie chcialam sie chwalić jak mój pies mnie lubi tylko chcialam dostać rady na agresje na spacerach. i już napewno nie prosilam o wymyślanie fobii u mojego psa, których i tak ma wiele. boi sie schodzic ze schodów - i miala to od samego początku. ile sie namęczylam żeby ją przekonać, nauczyć i uspokoić... jak juz byla za duża żeby ją znosic to stawalo sie coraz gorsze bo strach u niej nie malał. zastanawiam sie czy czasem gdzies sie nie stoczyla ze schodow, nie spadła z czegoś zanim była już u nas. nie wiem skąd ten strach. do dziś czasem potrzebuje sie namyślić zanim sie zdecyduje zejść i też ją wtedy uspokajam i nie popędzam! poza tym nigdy jej nie zmuszałam do niczego, wszystkiego uczylam ją z cierpliwością, spokojem - kiedy zabraklo mi cierpliwości natychmiast przerywalam nauke żeby nie nakrzyczec na nią i nie zrazić. to że nie mam zielonego pojęcia o profesjonalnych szkoleniach nie oznacza że nie mam wytresowanego psa i w ogóle sie nie znam na psach :) rozpieściłam ją po przeżytej tragedii, to był błąd fatalny w skutkach ale naprawde o tym wiem i nikt nie musi mi o tym pisać, przed szkoleniowcem też tego nie ukryje - po miesiącu jesli nie zobacze efektów zamierzam sie z takowym skontaktować. aczkolwiek widzę efekty już po 4 dniach, wystarczyły mi pewne wskazówki i już się troche poprawiło. może to niewielki sukces ale od czegos trzeba zacząć. pozdrawiam i dziękuje za linki, napewno sie przydadzą. i przepraszam za to że sie rozpisałam - właśnie dlatego wczesniej tego wszystkiego nie chcialo mi sie pisać...
×
×
  • Create New...