Jump to content
Dogomania

nowicjuszka

Members
  • Posts

    70
  • Joined

  • Last visited

nowicjuszka's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. [quote name='014']tylko RAZ - dosłownie RAZ dała sie wyczesać, wszystko było jak zawsze ale tym razem leżała spokojnie, potem wstała i było ok. już mysleliśmy że wszystko pójdzie dobrze, że sie przekonała... a tu nic z tego :/ na widok szczotki dostaje szału. ucieka, skacze, gryzie. [/quote] Moja lękliwa sunia musi mieć nastrój na czesanie. Ostatnio przez kilka dni goniłam dziecko, aby ją wyszczotkowało i słyszałam: nie da się. W pewnym momencie sama straciłam rozeznanie, na ile pies się boi, a na ile bawi się w kotka i myszkę. Latorośl dawała smakołyk, podnosiła rekę ze szczotką, a psica ... w nogi. I zabawa (?) trwała....A wystarczyło wyczekać moment, kiedy sunia leży zrelaksowana, pogłaskać, usiąść przy niej i jedną ręką podsuwać smakoły, a drugą czesać. I bywały momenty, kiedy najwyraźniej czesanie sprawiało przyjemność. Ale nigdy nie da się jej w całości wyszczotkować za jednym podejściem. Tylko że u nas łatwiej, bo krótki włos i o żadnym ciągnięciu czy kołtunach nie ma mowy.
  2. [quote name='014']Z czesaniem próbowałam 1000 różnych sposobów - i NIC :( moze robilam cos nie tak... nie mam pojęcia.[/quote] Psy pewnie tak jak i ludzie mają różnego rodzaju lęki, fobie; czasami przyczynę zewnętrzną łatwo znaleźć, innym razem musimy w pewien sposób pogodzić się z predyspozycjami organizmu i nie rozpatrywać wszystkiego w sensie winy. Może Lady boi się podniesionej ręki ze szczotką, a może ciągnie ją czesanie, a może po prostu nie lubi, bo ... nie. Pozostaje Ci odwrażliwiać ją różnymi sposobami (np z forum) ze świadomością, że może psica zawsze będzie miała jakieś "ale" i trzeba wykazać sporo cierpliwości, spokoju i odpowiedniego podejścia, aby jakoś ją wyszczotkować (jedna ręką karmić a drugą czesać?)
  3. [QUOTE]i znów mi się dostaje, tylko za to że nieumiejętnie opisalam kilka sytuacji i teraz nic Was nie przekona :) [/QUOTE] Przecież widać, że wkładasz mnóstwo serca w temat i masz rację, że nie ma co chwytać za język. Zaczęłaś juz coś nowego robić, widzisz efekty, próbuj dalej, może wszystko ułoży się szybciej niż myślisz.:lol: [QUOTE]za wczesnie zareagowala odciąganiem jej [/QUOTE] Moje skromne doświadczenie pokazuje, że siłowanie/odciąganie psa zamiast niwelować problem, wzmaga go. Oczywiscie pomijam nagłe, groźne sytuacje, kiedy jedynym wyjściem jest szarpnięcie. A tak w ogóle, to tu wypowiadaja się doświadczeni, serdeczni psiarze i nawet, jak coś palną z grubej rury to trzeba popatrzeć przez palce. To naprawdę nie Twoja wina, że masz trudny egzemplarz czworonoga, za to będzie Twoją zasługą, jak sobie z nim poradzisz.
  4. [quote name='puli'] Nowicjuszka - poradziłabys sobie nawet jakby psica gryzła. Ty jestes otwarta na wiedze jak mało kto![/quote] No, no, Puli, tylko bez takiego łechtania po znajomości, bo mi nos wyżej czoła wystrzeli;) Są psy, które rzeczywiście mają zaburzenia natury psychicznej, czy też strasznie trudny charakter i pewnie o takiego, zwłaszcza po przejściach nie potrafiłabym długo walczyć. Po prostu, gdy dochodziłoby do konfrontacji, a pies mnie łap raz po raz, wysnułabym wniosek (delikatnie mówiąc), że ... nie pasujemy do siebie. Mnie raz jedyny zdarzyła się taka lekka agresja przeniesiona (pies wyskoczył na mnie w amoku, nie gryzł), ale wtedy jedyne, co mi przyszło na myśl, to uspokoić go. He, he, mogłam być bohaterem, bo wiedziałam, że nie ma żadnego zagrożenia (a pies - nie, więc naprawdę miał prawo się przestraszyć)
  5. [quote name='Mrzewinska'] Pokazanie brzucha w dowod uleglosci, gestem poddania, wyglada inaczej niz pokazanie brzucha w zaproszeniu do szalonej zabawy. Inaczej sa napiete miesnie, rozstawione lapy, pozycja bardziej na boku niz na grzbiecie. Inaczej ustawione uszy, odstawiony ogon, inaczej glowa...Pies okazujacy poddanie jest napiety, pies zapraszajacy do zabawy niemal turla sie na grzbiecie. Zofia[/quote] Tego mi trzeba było:lol:, bo już miałam spory mętlik z tym brzuchem czytając rożne wypowiedzi (a moja psina to strasznie "brzuchata").
  6. 014, pociesz się, że przynajmniej 2 poprzednie psy udało Ci się przyzwoicie ułożyć:-). Ja tam na psach się nie znam, dogomaniakiem wielkim nie jestem, więc weź poprawkę na to, co piszę, ale tak na logikę wydaje mi się, że to jak z dziećmi: każde ma swoje geny i predyspozycje i na bazie tego trzeba pracować. Możliwe też, że w organiźmie dochodzi do jakiegoś zachwiania psychiki, emocji i wtedy bywa ciężko; obwinianie się niewiele da. Odnośnie odciągania na siłę to chyba najgorsze co można robić, lepiej uspokajać dawać komendę. Np. u mojej suni przykucanie i mówienie do niej (dobrze, w porządku, nie wolno) wyraźnie ograniczyło chęć pogoni za rowerzystami. Powiem szczerze, sytuacja, kiedy mój pies mnie gryzie, chyba by mnie przerosła... Powodzenia!
  7. Pomysł spotkania z p. Mrzewińską był super radą (dzięki Laluna:). Poznałam przesympatyczną Osóbkę i wpatrzoną w Nią wesolutką sukę, dla której reszta świata schodziła na dalszy plan. Dla mnie było to niesamowite przeżycie, gdyż pierwszy raz z bliska zobaczyłam tak wielką więź psa z człowiekiem. W zasadzie nie tyle uświadomiłam sobie, co umocniłam się w przekonaniu , ile pracy, wysiłku, wiedzy, czasu, energii i zaangażowania potrzeba, aby do tego dojść, szczególnie gdy mamy do czynienia z bardzo żywiołowym czy trudnym psiakiem. A do tego zobaczyłam, ile radości sprawia psu trening sam w sobie i długotrwałe wykonywanie poleceń przewodnika. W ogóle podoba mi się podejście Pani Zofii. Z jednej strony - odczucia psa i zaspokojenie jego potrzeb jest bardzo ważne, nie ma mowy o przemocy podczas szkolenia, ale z drugiej - nie ma skrajności, są jasne reguły, egzekwowanie komend, widać, kto tu rządzi i dyktuje warunki. Jednym słowem, Trenerka i suka zdały egzamin na szóstkę, a uczennica ... hm ... jeszcze jakiś czas pozostanie nowicjuszką, chociaż już z pewną podbudową:lol: Pani Zofio, dziękuję za poświęcony bezinteresownie czas i pozdrawiam serdecznie!
  8. [I]Kogut to i jak tak jest aniolkiem pokoju w porownaniu z gluptakiem[/I], No to dziękuję za takiego "aniołka", który pozostawia po akcji krwawiącą półżywą kurę:shake:. Aż nie chcę myśleć, co taki głuptak wyprawia (dobrze że mu chociaż nazwę odpowiednią dano, he, he). No to przeszliśmy z jednej agresji na drugą ...:placz: No ale psy suczek to chyba nie podgryzają w trakcie (ja tam raptem 2 kopulacje psie w życiu widziałam i bez krwawej brutalności było).
  9. [quote name='Zarazah'] A propos "ujeżdżania" i łapania za głowę - kogut kurze też coś takiego robi:evil_lol:[/quote] Nie wiem, czy wszystkie koguty, ale to co niektóre robią kurom, a właściwie ich głowom mnie mrozi krew w żyłach ...Współczuję kurom...
  10. [quote name='Marta i Wika'] Przyszpila zawsze pies bardziej podniecony, co powoduje, ze ten drugi nieruchomieje i przestaje sie ruszac (ktory to z kolei ruch nakreca tego drugiego psa, wiadomo). W ten sposob "ujezdzany" (albo przyszpilany) uczy sie, ze lepiej w tej sytuacji byc nisko i nie ruszac sie za bardzo. [/quote] U mnie podobne akcje połączone z gwałtownym iskaniem mogę obserwować u moich myszoskoczków-samiczek. Ta nie ruszająca się wydaje przy tym niesamowicie głośne jak na nią odgłosy.
  11. [quote name='Marta i Wika']Jak to powiedziałaby moja babcia - taka rasa ;-)[/quote] I jak to łatwo ze zwyklego kundelka awansować na rasowca:lol: ? A niektórzy jakimiś papierami głowę sobie zawracają ...;) Ale moja to się trochę wynarodowiła, bo w sumie mądra psina. A wracając do brzucha, moja bardzo lubi, aby ją tam "mytlać"
  12. Pewne rzeczy czuje sie chyba intuicyjnie, bo ja odruchowo zaczęłam psa drapać (hm... tzn iskać;)) A teraz obrazek obyczajowy. Ja [I](przechodząc obok sama):[/I] Co za bieg okoliczności, pani ma prawie identyczną suczkę jak ja ([I]tylko trochę grubszą)[/I]! Pani: I tamta też taka głupia? Ja: Hm... Pies [I](w kagańcu) [/I]: Wrrrr .... ([I]i doskakuje do mnie)[/I]
  13. Blow, jedyna rada - zapomnieć (łatwo napisać, he, he), żyć teraźniejszością i cieszyć się z łagodnego, przyjaznego psiaka.:lol: Całego świata zwierzęcego nie zbawimy, mimo najszczerszych chęci.
  14. [QUOTE]Jeśli nie udaje się ( pomimo wielu fachowo przeprowadzonych prób) wyprostować psychiki psa to fundowanie mu egzystencji bitego lub trzymanego w ciasnej klatce stworzenia jest okrucieństwem, którym w tym przypadku nie jest uśpienie.[/QUOTE] Zgadzam się. Taka tylko uwaga, znajomy nie znęcał się fizycznie nad psem, na co dzień. Po prostu kilka razy uderzył mocniej, przytrzymał i wystarczyło (choc zapewne okresowe powtórki były); pies czuł przed nim respekt (czy nie wnikając: strach) i słuchał go. Alternatywą było jedynie uśpienie jeszcze przed chorobą faceta. Wyprostować się go raczej nie dało, ale znajomemu ten pies odpowiadał, choć na pewno wolałby egzemplarz bardziej przyjazny dla rodziny. Nie wziął jednak pod uwagę swojej choroby. Wtedy domownicy podsuwali psu miskę kijem, albo rzucali żarło przed budę. Ja osobiście nie chciałabym mieć psa, który słucha tylko jednego domownika, a na resztę się rzuca.
  15. [QUOTE]Swoją drogą, gdybym była na Twoim miejscu, nie pozwoliłabym swoim dzieciam wyprowadzać psa, który jak piszesz, jest agresywny. Co z tego, że mieliście inne plany względem niego i że to dzieci miały się nim opiekować. Skoro rzuca się na ludzi, to nie kusiłabym losu. Może się zdarzyć, że zostanie sprowokowany do ataku, a dzieci nie będą w stanie go odciągnąć.[/QUOTE] To jest mały pies i dopóki jest na smyczy, raczej nie ma takiej możliwości, aby dzieci nie były w stanie go odciągnąć/utrzymać. Chyba że zacznie je same atakować. Ale na razie - odpukać! - w stosunku do nas nie wykazuje żadnej agresji. No i nie rzuca się też na każdego przechodnia. No, ale gdyby sytuacja zaostrzała się, do czego mam nadzieję nie dojdzie, to tak trzeba będzie zrobić.
×
×
  • Create New...