Jump to content
Dogomania

Komu nie sprzedalibyście/nie wyadoptowalibyście psa? - dyskusja o odpowiedzialności


zmierzchnica

Recommended Posts

Kurcze popatrz ja mieszkam w centrum Wrocka, a kotów wolnożyjących mamy sporo. Wszędzie, bo ja przecież łapię nie tylko koło siebie. Z tym, że najmniej jest na osiedlach domków jednorodzinnych, najwięcej na blokowiskach i w "starych" dzielnicach z kamienicami.

Nie mówię, że lisy nie polują w mieście, ale dużo częściej obserwowałam je grzebiące w śmieciach niż łapiące szczury. A kurcze od wielu lat z zainteresowaniem obserwuję dzikie zwierzęta osiedlające się w miastach. Świetnymi i zajadłymi łowcami są za to wszystkie kunowate- kuny, łasice, zdziczałę fretki.... W którym mieście i kto tak wnikliwie opisał statystyki (przyznam, ze nie wierzę gazetom, a i badaniom "naukowym" średnio)?

Wredna jestem i o ile kot nie jest wyraźnie oznaczony, zgłoszony jako zaginiony, nie ma chipa lub obroży z adresówką, to kastruję :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Bardzo dobra kwestia , do omówienia , bo to jest taki mi mocno bliski temat = chcę drugiego psa ;)
np ci nabyli odemnie szczenięta , mieli zapowiedziane , że wcześniej niż po dwóch latach - kolejnego nie dam , a jak kupi wbrew moim ostrzeżeniom wcześniej , w innym miejscu - to palcem nie tknę i nie pomogę. Może kupić gdzie chce , ale po 18 miesiącach.
W przypadku rasy którą posiadam , to jest najbezpieczniejszy wiek , w którym można dobrać dla psa kompana.

I rozmowy są złożone , długie i czasem no takie słitaśne ;)
trudno jest tak z powagą na ustach , odpowiadać na pytanie - czy jak weźmiemy drugiego pieska , to ten pierwszy nie poczuje się niekochany , czy będzie mu przykro.
Co odpowiedzieć ? na szczęście i dobrze .. każdy kto mnie zna , wie że mam ciężki dowcip ;)

Wydawałam psy jako drugie psy ... no roboty było sporo .. więcej z ludźmi niż z psami. Bo sami ludzie , przez naiwne miłosierdzie , popadali w kłopoty.
Nie wypowiadam się w kwestii innych ras , bo nie .. temu że mam taką specyficzną z dowcipem.
Wiara że piesek suczki nie pożre , że suczka nie ruszy szczeniaczka - jest tak ogromna , jak wiara w boga.
Wynagradzanie , niesłuszne besztanie , nieumiejętność wyciągania wniosków , lekcji i obserwacji. Długa kręta droga , ale wykonalna.

Dlatego nikt mi nie wmówi , że lepiej wydać psa do domu z jednym psem ... niż do domu z kilkoma psami.
Dom z kilkoma psami , miał już drugiego psa i wtedy się nauczyć , dzielić uczucia , wie jak rozłożyć dzień by każdy pies miał pana dla siebie ;)
wie jak obserwować zachowania psie. Wie dużo więcej na temat posiadania psów , niż ten co posiada jednego psa.

Jak wzięłam drugiego psa , też mi się dużo rzeczy wydawało ;) Dlatego na dzień dzisiejszy , rozumiem czemu ludzie chcą drugiego psa i czemu nie jest to zawsze takie proste. Ok , możemy mieć mega szczęście i psy się same dogadają.
Ale to taka loteria jak z chorobami ;) moje adoptowane suczki , jedna 11 lat druga 7 - nie chorują za grube miliony.
Tylko na leczenie można wziąć kredyt , spłacić wetowi ... natomiast dwa nienawidzące się psy , z naszą pomocą - ciężko pogodzić i żadna kasa nie pomoże.

Dlatego byłabym ostrożna , w teorii że jako drugi pies będzie miał lepiej ;)

Selekcja psów , pod kątem czy się nadaje i do jakiego domu. To już wszystko w rękach osoby która aktualnie psem dysponuje.
Są psy które są żyjątkami i im w każdym towarzystwie dobrze ... a są psy co nie lubią jak inny piesek w lewo ogonem merda ;)

Wprowadzanie psa do domu , to też nie lada sztuka i wymaga sporej ilości czasu. I czy w domu jest jeden pies czy kilka .... dużo pracy należy w to włożyć.
Mowa o psach dorosłych , z adopcji .....

Więc dla bezpieczeństwa , chyba domy bez psie wymagane powinny być .... chyba że pies nie jest w stanie istnieć bez towarzystwo , bo są i takie psy.
No ale , jak w domu jest piesek ... który niekoniecznie lubi się życiem dzielić ? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Maron , ja jednego nie rozumiem.
Piszesz że rozmnażają się koty domowe ... a nie ma bezpańskich kotów,
to co się dzieje z kociakami ? są zabierane do domów i bajka się powtarza ? [/QUOTE]

Lepiej nasz TOZ je 'zbiera' i daje do adopcji, co (obserwując przez ostatnie 1,5roku) kończy się śmiertelnymi chorobami w ich siedzibie...

[quote name='ulvhedinn']Kurcze popatrz ja mieszkam w centrum Wrocka, a kotów wolnożyjących mamy sporo. Wszędzie, bo ja przecież łapię nie tylko koło siebie. Z tym, że najmniej jest na osiedlach domków jednorodzinnych, najwięcej na blokowiskach i w "starych" dzielnicach z kamienicami.

Nie mówię, że lisy nie polują w mieście, ale dużo częściej obserwowałam je grzebiące w śmieciach niż łapiące szczury. A kurcze od wielu lat z zainteresowaniem obserwuję dzikie zwierzęta osiedlające się w miastach. Świetnymi i zajadłymi łowcami są za to wszystkie kunowate- kuny, łasice, zdziczałę fretki.... W którym mieście i kto tak wnikliwie opisał statystyki (przyznam, ze nie wierzę gazetom, a i badaniom "naukowym" średnio)?

Wredna jestem i o ile kot nie jest wyraźnie oznaczony, zgłoszony jako zaginiony, nie ma chipa lub obroży z adresówką, to kastruję :diabloti:[/QUOTE]

Mi się wydaje że nie ma tu wolno-żyjących dzikusów bo osoby które dokarmiają przeganiają osobniki nieufne i takie co na 'rękę karmiącą' prychną/drapną. Tak samo przeganiają bezpańskie głodne psy... Matko ile razy z nimi wojnę toczyłam że jak tak można kota domowego karmić, a psa wywalonego z żebrami na wierzchu przeganiać...
Przyznam że w Szczecinie widuje dzikusy (większe miasto niż to moje zadupie), faktycznie czmychają od człowieka i zajmują się sobą. Te koty 'u mnie' na zadupiu to garną do człowieka, szczególnie jak widzą reklamówkę z żarciem.
Nas się boją bo nasza najstarsza suka ma szajbę na koty, pomimo że była do nich przyzwyczajana i jako szczenie się z nimi bawiła.

Średnio mi się podoba pomysł biegania za kotami i łapania do kastracji - tym bardziej że u mnie każdy kontakt z kotem (nawet jak nie dotykam a jest ich 'za dużo' w pomieszczeniu) kończy się alergią i jazdą na pogotowie bo zwykłe leki nie pomagają :-(

Opisane było to w szczecińskiej darmowej gazecie, nie pamiętam czy mojemiasto czy metro - oba dostaje się z rana na przystankach za free 'do poczytania'.


Vectra - przyznam że nie myślałam w ten sposób. Może dlatego że jak wprowadziliśmy 2giego suczkę do pierwszego samca to była wielka miłość. Żadnych problemów nie mieliśmy, dogadywały się, nasz samiec nawet zaczął jeść chrupy zamiast gotowanego :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']Jeśli jesteś w stanie sama pomóc , ok.
Napisałam z mojego punktu widzenia.
Łatwo się ratuje za cudze i nie mówię nie , by wspierać finansowo takie osoby.
Ale zawsze trzeba myśleć, bo będzie jak kasy nie będzie.

a już mi się obił nie raz taki wątek , o rozczulającym tekście - dawajcie kasę albo będą uśpione

adopcja psów ma sens , owszem i to ogromny ... ale trzymanie wszystkich psów w schronie, za wszelką cenę , już tego sensu nie ma.
od tego jest morbital , by psy skazane na dożywocie , mogły godnie odejść ... a nie gnić w klatach.
[/QUOTE]

dlatego właśnie tymczasowałam tylko dwa razy w życiu. wtedy, kiedy mogłam sobie pozwolić na to i czasowo i finansowo. kiedy nie było dla mnie problemem wyżywić jeszcze jeden pysk ;) teraz to niemożliwe.

skoro adopcja psów ma sens, to dlaczego ratowanie kotków nie ma sensu? gorsze są, czy co? bo wymiar pomocy jest identyczny.

[quote name='Vectra']co by było , gdyby ludzie którzy kotkę adoptowali , zapłacili za nią , za transport , diagnozę etc ?
no i co z tymi ludźmi ? tak splunęli tylko , że adoptowali zwierzaka i szybko musieli się z nim rozstać.
Ja bym była zdruzgotana ... chyba że byli świadomi faktu , że kotek może szybko odejść. Nie wnikam.
wzięli kolejne chore zwierzątko ?

cudzą kasę się łatwo wydaje , więc czy ona w błoto czy nie , to nie ma różnicy.
sponsora należy zapytać ;)
lub gdybyś sama miała za to płacić ...

o kasie gadki , to zaraz będzie dym :evil_lol:[/QUOTE]

kiedy płacone było za to wszystko, to co ludzie nie wiedzieli, że taka Koma chodzi po świecie :) nie ma co rozważać, co by było, gdyby. dla mnie zrobili coś wspaniałego, wzięli kota z białaczką. chorobą nieuleczalną. loterią, albo kot będzie długo żył, albo odejdzie w męcząc się. to drugie dotyczy Komy, chociaż nic na to nie wskazywało.
ludzie ci powiedzieli, że już nie wyobrażają sobie domu bez kota. ale nie miałam potem z nimi kontaktu i nie wiem, jakiego później wzięli.

gdyby nie propozycja pokrycia kosztów transportu, to pewnie kot by do mnie nie przyjechał. i pewnie żyłby znacznie krócej i bez zaznania kilku miesięcy ciepłego domu.

Link to comment
Share on other sites

Motylku , ja nie napisałam że adopcje kotów nie mają sensu ... bo kotów w schronach .. jest wystarczająco.
Ratowanie kociąt z ulicy mnie irytuje .... bo te w schronie zdychają , trzymane za kasę podatników ;)

Czyli wniosek jaki ? bez finansowania z portfeli prywatnych , zwierzęta bezdomne nie mają szans by normalnie żyć.
Czyli nasz kraj , nie jest w stanie udźwignąć ... takiego ciężaru bezdomności jaki mamy.

Dalej bijmy brawo , niech żyją wszystkie pieski ... do ostatnich tchnień. Zostawiam koty :)
W sumie , patrząc na te molochy typu paluch czy wojtyszki - to jest mega dochodowy biznes.
Nikt mi nie wmówi , że ktoś siedzi w takim gównie , blokuje adopcje w imię dobroduszności.

Trzymanie kilku tysięcy psów , za które płacą gminy ... może kasy zbraknąć , chociażby na pomoc tym bezdomnym bezschroniskowym..

Więc dla mnie , rozpatrywanie tego w kwestii , niech pieski żyją .. niech paluch i wojtyszki i tym podobne - zarabiają
zamiast je poddać humanitarnej śmierci ...

Dobrze wiemy , że są placówki do których się wchodzi , ale wyjście jest trudne lub mało możliwe. W takiej ilości , że żal liczyć.

Mam nadzieję , że nadejdzie taki dzień .... że rządzący tym krajem , zamiast smoleńskiem i pedofilami - zajmą się tym nieszczęściem , za grube pieniądze.
Przy takich krwiopijcach jakimi są obecne schroniska - nie ma szans by los bezdomnych zwierząt uległ poprawie.

Dopiero co na fb , przeleciała mi notka - nie pamiętam nazwy schroniska ... generalnie wyżebrali z jakieś firmy karmę , teraz zbierają kasę by za nią zapłacić.
Dla mnie to jest chore , szczególnie w państwie gdzie ustawa jasno mówi - że gminy mają obowiązek , finansowania bezdomnych zwierząt.

No i może ktoś mi wyjaśni bo nie wiem jak to jest - czemu taki Longin Ś , mimo braku adopcji , wolontariatu - ma kasę by dzień w dzień psy miały co żreć.
A inne schroniska muszą liczyć na wsparcie od kowalskiego , bo inaczej psy z głodu przymierają.

Schronisko które nie jest w stanie wykarmić psów. Jest po prostu bankrutem. Instytucją która nie powinna istnieć.
Współczuje bardzo mocno tym którzy tam zarządzają , bo to musi być okrutny stres - walczyć o odrobinę jedzenia dla podopiecznych.
Taki niepewny byt , musi być obrzydliwie niemiły ...

Gdyby zatem psów było mniej , wszystkim by się lepiej żyło. Bo ci co robią na tym kasę , zaprzestali by .. ze względu na nieopłacalność interesu.
Obstawiam , że musi być duża gromada psów , by interes się dobrze kręcił.

Link to comment
Share on other sites

Vectra, ze wszystkim co piszesz o schronach się zgadzam. tylko że dla mnie nieudolność władz w rozporządzaniu tym wszystkim nie jest powodem do ewentualnego zignorowania cierpiącego kota/psa na ulicy. nie mogłabym sobie powiedzieć 'nie ratuję Cię, bo w schronach jest więcej takich jak Ty'.
i nie, nie jestem za tym, żeby ratować "na siłę". żeby wydawać grubą kasę na leczenie zwierzaka, który prawdopodobnie i tak odejdzie(były takie przykłady, wielkie operacje, a potem tęczowy most). nie popieram tego, by psy latami siedziały w schronach, często schorowane, bez szans na leczenie-czasem lepsza jest śmierć natychmiastowa.

jak ratowaliśmy w moim mieście pewną dobermankę, to przynajmniej gmina zapłaciła za czipa :diabloti: no i na tym koniec, dalej działaliśmy sami, za prywatne pieniądze mojej rodziny ;) ale przecież jak już masz konkretnego psa, to trudno jest myśleć o tym, co powinna, a czego nie robi gmina. zależy Ci na tym, by pomóc przede wszystkim zwierzęciu. każdy pomaga jak może... czasem pomoc jest bezsensowna, jak np ratowanie jeszcze ślepych szczeniaczków... rozumiem, że nikt nie chce, by zginęły pod łopatą. ale odkarmianie ich potem i wyadoptowanie, to już złe pomaganie.
ale jak ktoś do mnie dzwoni i mówi: 'pomóż, wyrzucili psa pod moim domem', to co? powinnam powiedzieć, dzwoń do gminy? czasem tak robię, jak nie mam pomysłu. ale u nas to jest dla psa wyrok :shake: i czasem wolę, by ludzie nie robili nic, by pies latał luzem i był dokarmiany.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ej dobra:)) ja tam troche pomieszkalam sobie na "zachodzie" i wiem, ze nie jest tam tak zajebiscie, zeby piac o tym na forum.

chcialabym jednak wypowiedziec sie o domach tymczasowych, malych kotkach i innych poruszanych tu kwestiach.


przede wszystkim strasznie mi sie nie spodobaly niegrzeczne i niemile posty skierowane do ulv-przynajmniej ja odebralam niektore z nich jako takie, ktore sa bardzo, bardzo nie na miejscu.

ja np. "znam" ulv i niektore jej zwierzeta oraz zwierzeta, ktore miala w domu tymczasowym z poczekalni u weterynarza i gdyby wszystkie zwierzeta z dogomanii byly diagnozowane u takich specjalistow jak jej zwierzeta to nie byloby wiekszosci postow w dziale weterynaria. serio. sama bym sie tam dala zdiagnozowac i pokroic. juz pomijajac wszystko: malo kto robi zwierzetom tomografie czy rezonans.
widzialam tez krakse w pieluszce i to pelnej, bo moja ronja byla zainteresowana tematem.

a potem widzialam te sama krakse jak wbily na mete na olesnickim rajdzie z psem.
tylko ja z ludzi, ktorzy ze mna byli, widzialam tego psa wczesniej. wszyscy zareagowali mega pozytywnie i jeszcze niedawno moj kumpel komus opowiadal historie "siedzimy na trawie a tu nagle wbija laska z psem na wozku i z czilala":))
sadze, ze kraksa jest zajebistym ambasadorem wszystkich niepelnosprawnych psow. nawet jesli nosi pieluche.


[B]jesli zas chodzi o kotki i inne zwierzeta, ktorych ktos tam zdaniem kogos ma nadmiar, to pamietajmy, ze kazdy ma wlasna moralnosc i kazdy sam decyduje, komu chce pomagac i w jaki sposob to robi. nikt nie musi pomagac bdt, jesli nie chce, nikt nie musi brac udzialu w bazarkach itd. nie ma takiego obowiazku. ale jezeli ktos chce pomagac, to nalezy mu pozwolic samodzielnie zdecydowac, komu chce pomagac.[/B]
i nie mowie tu o sytuacjach skrajnych typu pies agresywny czy 25letni pies z rakiem wszystkiego-nawet nie chce mi sie o tym dyskutowac, a wiem, ze zaraz teksty sie na ten temat pojawia:)))

[B]dlatego tez jesli ktos chce pomagac zwierzetom, ktorych nikt by inaczej nie zechcial, to ma do tego prawo. ma prawo tez prosic o pomoc. a wy macie prawo tej pomocy mu nie udzielac jesli wasza moralnosc tak wam podpowiada. to wszystko sprowadza sie tylko do tego.[/B][/QUOTE]


Genialnie ujęłaś tą dyskusję. Nic dodać, nic ująć. Strasznie dziwna tendencja panuje ostatnimi czasy na dogo - nie widzieć na oczy kogoś i tego, jak żyje, a oceniać jak wyrocznia...
Nikt Was nie zmusza do pomagania osobom takim jak Ulv, ale też nikt nie dał Wam prawa do ferowania takich wyroków i ustalania zasad, kto ile zwierząt powinien ratować.
Prosta zasada: nie pasuje mi - nie pomagam.

Edited by Czekunia
Link to comment
Share on other sites

śmierć od łopaty , to nie śmierć - tylko podłe morderstwo,
to samo tyczy się głodu , brudu , chłodu , przepełnienia - bo to nie jest życie , tylko okropny żywot.

ja to stawiam na równych szalach.

niestety mentalność w naszym kraju , mówi że , wszystko jest lepsze nić morbital.

dlatego ludzie wolą uwiązać w lesie , wrzucić do rzeki z kamieniem na szyi , dać łopatą w łeb
zamiast pójść do weta i uśmiercić psa , w sposób bezbolesny.

Nieodpowiedzialni ludzie , którzy przyczyniają się do tego , że psy stają się bezdomne .. są na całym świecie.
Bo tu zaraz można się odnieść , do piania do zachodu ;)

Dlatego na pewno , w wielu krajach ... są takie ostre przepisy i szaleją z wit M .. żeby nie mieć u siebie sytuacji jak u nas , w rumunii czy na ukrainie
Nie zapomnijmy , co było przed olimpiadą w pekinie

Ciekawa też jestem , co wymyśli szanowna UE .. której jesteśmy członkiem i musimy się do nich dostosowywać.
Obstawiam że prędzej niż później ... dobiorą się schroniskom do ogonów. Bo jakby nie patrzeć jest to marnotrawienie ogromnej ilości pieniędzy , w sposób niewłaściwy.
Przy tym i łamanie ustawy o ochronie zwierząt. No nikt mi nie wmówi , że żywot w głodzie , chłodzie i ciasnej klatce - nie jest znęcaniem się nad zwierzakiem.
Właściciel zwierzęcia , ma obowiązek zapewnić mu dobry byt .. nie dopuścić do cierpienia .. Bezdomne psy mają właścicieli , są to gminy.
Tylko te ostatnie , chyba nie bardzo są świadome tegoż faktu.

Link to comment
Share on other sites

No tego tematu to już nawet nie chciałam podnosić, żeby nie było, ze foch ;)

Vectra, nie wierz w to, ze śmierć w schronie jest humanitarna. Nie jest. Rzadko piesek jest uśpiony głaskany, spokojnie, ze znieczuleniem. Najczęściej jest wyciągany na chwytaku i dostaje z miejsca strzała (znieczulenie kosztuje). Czasem nawet nie w gabinecie tylko przytrzymany gdzieś na podłodze na siłę. Wbrew temu co pewnie myślicie, nawet jeśli pracownicy mają ok podejście to i tak psy wiedza co się dzieje, nie wiem skąd, ale wiedzą. One walczą, to nie jest ufający właścicielowi śmiertelnie chory piesek, tylko często desperacko walczący o życie zwierzak.
Że zdarzają się jeszcze gorsze praktyki typu podawanie dziwnych specyfików, duszenie itd to nie mówię, bo jakbym miała dowody, a nie plotki, to bym siedziała z tym u prokuratury, a nie klepała na forum....

Niektóre schrony zarabiają ciężką kase, bo oszczędzają- na psach. Na opiece wet, na dobrej karmie, na budach, sprzęcie, szczepieniach itd. I oczywiście w zależności od tego, czy stawka jest dzienna czy jednorazowa, albo blokują adopcje, albo pozbywają się psów jak najszybciej - zabijając "oficjalnie", powodując wyższą śmiertelność, zabijając po cichu, albo... wywalając psy w innej gminie.

Natomiast schronisko które "głoduje" jest po prostu słabo zarządzane- ma prawdopodobnie słabą umowę z gminą i niezbyt zdolnych zarządców. Czasem jest to kwestia konfliktów właśnie z gminą (najczęściej na bazie układów i układzików- patrz Dyminy) Przy normalnych umowach i skrupulatnej rachunkowości przeciętne schronisko jest w stanie zupełnie spoko funkcjonować.

A jeśli chodzi o adopcję to tez tylko i wyłącznie kwestia organizacji!!!! Dobry wolontariat, przygotowanie adopcji, strona internetowa, i przede wszystkim współpraca z chętnymi na psa, praca z samymi psami i można uzyskać "adoptowalność" na poziomie powyżej 60-80% i więcej. Przy czym znacznie lepiej się sprawdzają małe schroniska z dobrą obsadą. BTW moim zdaniem takie coś jak Paluch nie powinno mieć racji bytu (nawet już nie mówię o Wojtyszkach, czy Mysłowicach itp). Ogromne, nie do ogarnięcia, źle zarządzane, utrudniające adopcję, ukrywające niewygodne (czytaj stare, chore i brzydkie) psy....

Link to comment
Share on other sites

Do tego zmierzam caly czas - że gdyby w schronach było psów 100 , a nie 1000 .... to na pewno było by do syta.
Tylko bat solidny nad pracującymi tam , że pieniądze publiczne są dla psów i tylko dla psów , a nie ich uciech.
Polak to kombinator , tu właśnie pianie do zachodu - bo tam jest to mało realne , by wydymać na kasę w tak prosty sposób instytucję państwową. Bez ponoszenia konsekwencji , bez nadzoru ...

A jak sama piszesz Ulv , psy to świetne źródło pozyskiwania lewych pieniędzy dla ludzi.
Smutne to , że ktoś ma czelność , odwagę , sumienie - okradać tych najbiedniejszych.
Ma czelność, bo nikt tego nie kontroluje , odwagę , bo nie poniesie żadnych konsekwencji ... a sumienie opchnął na allegro , jako nowe nieużynane.

Tylko nie wiem czy widać już bardzo i coraz bardziej. Że przez złodziei , ludzie coraz mniej chcą dawać.
Ja nie pisałam złośliwie , co będzie jak się sponsorzy skończą .. tylko z troski , bo co będzie z tymi psami ?

Mamy takie nie inne czasy , że mało komu się ulewa. Drzewka rodzące banknoty 200zł , dawno zwiędły.

Wojtyszki , to dramat dla tych psów ... ale swoją drogą ten koleś ma łeb nie od parady.
On sobie nie da , nie zapłacić ... wygodne i głupie "gminy" że tak z lekką ręką , sponsorują ten przybytek.

Link to comment
Share on other sites

Gminy chca miec święty spokój, a kasa... no cóż to kasa gminy, czyli niczyja, a urzędasów nikt nie rozlicza. Tak jak nie rozlicza np z niegospodarności, z nakładanaych na gmine kar np za nielegalna wycinkę za zmarnowane pieniądze unijne itd.

Vectra, widzisz ja poznałam troche osób które działały/działają w Stanach w nazwijmy to wolontariacie na rzecz psów. I wiesz co? Gówno prawda, wcale nie jest lepiej. Jest co najmniej tak samo źle jak u nas. A własciwie gorzej, bo psy czesto są usypiane bez ładu i składu, wg widzimisię, nawet omyłkowo (!!!). Boksy wcale nie sa komfortowe, owszem, częściej niż u nas pojedyncze (ale to raczej dla dużych psów, małe siedza na kupie nieraz). Za to skrajnie ciasne, czesto ciemne, bez jakiegokolwiek widoku na chociaż kawałek nieba. Boksy pojedyncze dla małych psów to kojce ze stali z drzwiami z kraty- łatwo się myje i dezynfekuje. Kojce rozmiaru często nie większego niż duży transporter, ciemne, po prostu pudło z blachy. Bywa, że otwarte kojce sąsiadują z wolnostojącą komorą gazową- psy widzą i słyszą jak umierają inne psy- a nie jest to śmierć "humanitarna", ani miła. Psy i koty sa wciskane razem do czegoś co wygląda jak kontener na śmieci, ciasno, zamyka się pokrywę i odkręca gaz. One zanim straca świadomość, wyją, piszczą, czasem w panice się gryzą. Często następne psy wrzuca się na trupy poprzedników.... aż komora będzie pełna.
Jakiś czas temu była głośna sprawa psa, który przeżył w komorze gazowej ponad godzinę... no to skoro taki farciarz, to go ratowali ;) a powinni mieć sprawę o znęcanie. Niedawno były pod rząd dwie sprawy z zabiciem przez pomyłkę psa- jeden to był pies "zaklepany" przez fundację, drugi - pies właścicielski omyłkowo uśpiony w dniu złapania.
To już pokazuje jak taśmowo się zabija psy i jak bardzo obojętnie do nich podchodzi.

Oj, ja wiem, na Animal Planet pokazuja takie fajne sprawne interwencje i wogóle jak to oni kochają pieski. Siemiński też ma patrol interwencyjny, jakby kto nie wiedział ;)

Nie, zabijanie i "selekcja" w najmniejszym stopniu nie ma szans poprawić sytuacji psów, ani zmniejszyć ich liczby, ani wpłynąć na poprawę bytu w schronie- po prostu ktoś na tym sporo zarobi (odłów, "opieka, a i można się szybko pozbyć, uśmiercanie też się wliczy w cenę i jeszcze utylizację.... )- po prostu będzie ginąć więcej psów, a nikt niczego nie poprawi, bo i po co, zarobek większy wydatek mniejszy, hurra!

Realne działania które mają szansę wpłynąć na sytuację bezdomności w Polsce to sterylizacja, przede wszystkim obligatoryjna sterylizacja zwierzat bezdomnych- dla mnie skandalem jest to, że wiele schronisk wypuszcza płodne psy! Plus znakowanie, jedna baza chipów i ... porządny nadzór nad schroniskami i innymi tego typu placówkami, zarówno pod kątem warunków bytowania zwierzat, jak i rzetelności w rozliczaniu się z psów i z kasy bo na razie to przewały idą aż miło ;)

P.S. Żeby nie było, ze ja jestem totalną przeciwniczką eutanazji- o nie, tylko powinna ona być zarezerwowana dla zwierzat cierpiących, nieuleczalnie chorych, lub patologicznie agresywnych (ale to po kompetentnej ocenie). I owszem, za absurd uważam także takie odchyły, jakie miały jakiś czas temu miejsce na Paluchu, kiedy to wolontariusze musieli błagac o ulżenie w cierpieniu niektórym psom na tzw geriatrii...

Link to comment
Share on other sites

[B]Fju - [QUOTE][/B]Czyli macie 2-7 adopcji tygodniowo, że liczba psów utrzymuje się poniżej 200? Czy wiesz to wysoka, przeciętna, niska liczba adopcji patrząc ogólnie w Polsce? Ile macie psów w DT? Pytam z ciekawości jak to wygląda.[/QUOTE]

My nie mamy schronu w okolicy nawet. Psy są wyłapywane i jadą do schronu do odległego województwa. Jak oni to robią, że zbierają psy z wielu gmin a mają jakąś stałą ilość, nie wiem. To poważana fundacja, która ten schron ma, więc ciężko się doczepić, mają wolontariuszy i dużo akcji adopcyjnych. Część psów zapewne dostaje witaminkę M. Wiem, że wyadoptowują dużo psów, przynajmniej tak wynika z ich strony.
Taa... DT. Aktualnie na DT mamy jednego psa, bo u nas DT praktycznie nie ma. Czasem z sąsiedniego miasta ktoś się zlituje i weźmie, ale oni mają wiele psów w swojej okolicy. Ogromna większość psów do DT nie trafia, leci do schronu.

[B]Aneta Nowak[/B] - nie byłaś chyba DT, prawda? Piszesz jak klient, który został źle obsłużony w dziale obsługi ;) W dużych miastach jest na pewno inaczej, wierzę w to, są większe wymagania, większe możliwości. U nas często to my wozimy psa do DS, bo dzwonią ludzie, którzy nie mają auta albo nie mogą przyjechać. Szukamy psom domów usilnie, więc stwierdzenie, że potencjalny dom to "sługa" mnie rozbawiło do łez! Ile ja spędziłam wieczorów, czekając na potencjalny dom, który miał zobaczyć psa, ale nie przyjechał i nie dał znać, że ma mnie w D. Ile było załatwiania transportu, karmy, kastracji, by na koniec dowiedzieć się, że "teściowa jednak się nie zgadza". Ile było zwrotów z adopcji, bo "wie pani, my jednak nie jesteśmy gotowi na psa"! Naprawdę uważasz ich za moją służbę? :evil_lol: Zwolniłabym taką w mgnieniu oka :diabloti: Naprawdę nie jest dla Ciebie oczywiste, że dom jednak musi się trochę pofatygować, żeby psa dostać? Ja mogę załatwić transport, karmę, sterylkę, ale gdzie jest granica włażenia w tyłek potencjalnym chętnym?
Co dla mnie oznacza, że dom, który ma wiele psów, powinien bardziej się starać? Ano, na przykład wziąć to swoje radosne stadko ze mną i z moim tymczasem, którego chce, na spacer. Nawet na kilka spacerów. Wykazać, że w razie WU, ma gdzie swoje psy umieścić albo ma kogoś, kto się nimi zajmuje. Bo ja jednego psa tymczasowo wezmę na czas szpitala kogoś, ale stada już nie. Zresztą, zaprosić do siebie, pokazać psy, to widać, czy zwierzaki są w miarę karne i zadbane :) Bo do radosnego rozgardiaszu, gdzie nikt nad psami nie panuje, kolejnego psa bym nie oddała, choćby miłość lała się z sufitu i wlatywała wprost do serca dziurkami z nosa. Był przypadek na dogo, że pani chciała adoptować chyba 5 psa, a miała psy niewychowane, w tym agresywnego wobec ludzi owczarka. Dziwi Cię, że nie dostała psa? :p
No i cóż, to fakt - DT to nie jest instytucja objęta żadnym prawem. Jeżeli po prostu komuś, kto ma psa na DT, wydaje się, że jesteś nieodpowiednim domem z jakiegoś dziwnego powodu - ma prawo Ci tego psa nie oddać. Możesz nazywać to jak chcesz - chamstwem, arogancją... Ale tak w świetle prawa, pies na DT to pies należący do tego DT i to on nim dysponuje. Zaraz mi to wyciągniesz, że ja tak zawsze robię :evil_lol: NIE UWAŻAM, że to dobrze, że DT nie oddaje psa, BO NIE, bo kogoś nie polubiło. Sama oddaję psy w warunki wystarczająco dobre, bo tutaj na wsiach nie ma "świetnych". Ale wiem, że są DT z wygórowanymi wymaganiami - czasami taka osoba po prostu ma w głowie kodeks "oddaję psa tylko młodym, oddaję psa tylko komuś kto ma mniej niż 3 psy i tak dalej". Po prostu nie spełniasz takich warunków i nie dostajesz psa, mimo że TY WIESZ, że jesteś w porządku i w to nie wątpię. Po prostu trzeba szukać dalej odpowiedniego psa i nie walczyć z tym jednym DT, które Ci psa oddać nie chce.


[B]ulv[/B] - to jest makabra, co opisujesz, chociaż wiedziałam już o tym wcześniej. Ręce opadają, bo nie wiadomo już, jak ratować psy, co robić, żeby coś zmienić. A że za psami stoi gruba kasa to wiadomo nie od dziś, np mieliśmy pomysł, żeby postawić w mieście z dwa kojce z budami na znajdowane psy. Mielibyśmy trochę czasu, żeby szukać im domu, zanim tafią do schronu. Hm.. Powiedzmy, że dowiedzieliśmy się, że sanepid się przyczepi :diabloti: Jeszcze nie wiadomo gdzie, jak i za czyją kasę mielibyśmy te kojce postawić, ale się przyczepi..:evil_lol:
Staramy się działać lokalnie, bo jak wybiegam myślą gdzieś dalej - do ogólnej sytuacji psów w PL - to mnie mrozi i trochę się odechciewa wszystkiego..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Gminy chca miec święty spokój, a kasa... no cóż to kasa gminy, czyli niczyja, a urzędasów nikt nie rozlicza. Tak jak nie rozlicza np z niegospodarności, z nakładanaych na gmine kar np za nielegalna wycinkę za zmarnowane pieniądze unijne itd.

Vectra, widzisz ja poznałam troche osób które działały/działają w Stanach w nazwijmy to wolontariacie na rzecz psów. I wiesz co? Gówno prawda, wcale nie jest lepiej. Jest co najmniej tak samo źle jak u nas. A własciwie gorzej, bo psy czesto są usypiane bez ładu i składu, wg widzimisię, nawet omyłkowo (!!!). Boksy wcale nie sa komfortowe, owszem, częściej niż u nas pojedyncze (ale to raczej dla dużych psów, małe siedza na kupie nieraz). Za to skrajnie ciasne, czesto ciemne, bez jakiegokolwiek widoku na chociaż kawałek nieba. Boksy pojedyncze dla małych psów to kojce ze stali z drzwiami z kraty- łatwo się myje i dezynfekuje. Kojce rozmiaru często nie większego niż duży transporter, ciemne, po prostu pudło z blachy. Bywa, że otwarte kojce sąsiadują z wolnostojącą komorą gazową- psy widzą i słyszą jak umierają inne psy- a nie jest to śmierć "humanitarna", ani miła. Psy i koty sa wciskane razem do czegoś co wygląda jak kontener na śmieci, ciasno, zamyka się pokrywę i odkręca gaz. One zanim straca świadomość, wyją, piszczą, czasem w panice się gryzą. Często następne psy wrzuca się na trupy poprzedników.... aż komora będzie pełna.
Jakiś czas temu była głośna sprawa psa, który przeżył w komorze gazowej ponad godzinę... no to skoro taki farciarz, to go ratowali ;) a powinni mieć sprawę o znęcanie. Niedawno były pod rząd dwie sprawy z zabiciem przez pomyłkę psa- jeden to był pies "zaklepany" przez fundację, drugi - pies właścicielski omyłkowo uśpiony w dniu złapania.
To już pokazuje jak taśmowo się zabija psy i jak bardzo obojętnie do nich podchodzi.

Oj, ja wiem, na Animal Planet pokazuja takie fajne sprawne interwencje i wogóle jak to oni kochają pieski. Siemiński też ma patrol interwencyjny, jakby kto nie wiedział ;)

Nie, zabijanie i "selekcja" w najmniejszym stopniu nie ma szans poprawić sytuacji psów, ani zmniejszyć ich liczby, ani wpłynąć na poprawę bytu w schronie- po prostu ktoś na tym sporo zarobi (odłów, "opieka, a i można się szybko pozbyć, uśmiercanie też się wliczy w cenę i jeszcze utylizację.... )- po prostu będzie ginąć więcej psów, a nikt niczego nie poprawi, bo i po co, zarobek większy wydatek mniejszy, hurra!

Realne działania które mają szansę wpłynąć na sytuację bezdomności w Polsce to sterylizacja, przede wszystkim obligatoryjna sterylizacja zwierzat bezdomnych- dla mnie skandalem jest to, że wiele schronisk wypuszcza płodne psy! Plus znakowanie, jedna baza chipów i ... porządny nadzór nad schroniskami i innymi tego typu placówkami, zarówno pod kątem warunków bytowania zwierzat, jak i rzetelności w rozliczaniu się z psów i z kasy bo na razie to przewały idą aż miło ;)

P.S. Żeby nie było, ze ja jestem totalną przeciwniczką eutanazji- o nie, tylko powinna ona być zarezerwowana dla zwierzat cierpiących, nieuleczalnie chorych, lub patologicznie agresywnych (ale to po kompetentnej ocenie). I owszem, za absurd uważam także takie odchyły, jakie miały jakiś czas temu miejsce na Paluchu, kiedy to wolontariusze musieli błagac o ulżenie w cierpieniu niektórym psom na tzw geriatrii...[/QUOTE]


Mam koleżankę w Stanach,działa jako wolontariuszka. Działała też jako wolontariuszka u nas w Polsce i sama mówi, że nie widzi praktycznie żadnej różnicy poza tym, że u nas dużo ludzi walczy o każdego psa, a tam po prostu ktoś wydaje werdykt-do gazu:
-bo pies zareagował agresywnie jak go łapali- co z tego że jest zestresowany, że błąka się od dłuższego czasu i nie wiadomo co sie z nim dzialo
-bo rzuca się na wolontariuszy- nikogo nie obchodzi że pies jest maksymalnie wystraszony, że potrzebuje czasu zeby przywyknac do nowego miejsca w ktorym jest masa psow, jest zmakniety w malej klatce i nie wie w ogole co sie dzieje
-bo nie ma nikogo chętnego przez jakiś tam czas (chyba 3 tyg.)
-bo jest chory i koszty leczenia są za wysokie- co z tego, że jest jakaś osoba sklonna pomoc akurat temu psu; to nie ma znaczenia,skoro ma kase to niech pomaga innym a nie temu choremu

Wcale nie jest tam tak, że mają mniej psów bo świadomość jest większa- po prostu usypia sie co leci. Może dlatego obrazki z tamtych schronisk wyglądaja calkiem niezle.

Ale tak jak pisze ulvhedinn- na AP tego nie zobaczycie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']A do tego masowo sie psy ćpa, coby grzecznie se w tych "boksach" wegetowały. :diabloti:[/QUOTE]

Ja byłam w ciężkim szoku jak ostatnio w jednym z bardziej ekskluzywnych sklepów z psimi akcesoriami w Londynie zobaczyłam klatki-akwaria ze szczeniętami. Pieski w wieku na oko 5-6 tygodni (cocker spaniele), leżały równiutko, były jakieś otępiałe i kompletnie nie ogarniały co się z nimi dzieje. Jestem przekonana że były czymś faszerowane bo nie znam zdrowego szczeniaka który w ten sposób się zachowuje. Cena oczywiście jak za rodowodowego cockera u nas w kraju :p

Jeśli tak cudowny jest ten zachód to dziękuję Bogu że mieszkam w zacofanej Polsce :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

3 tygodnie to i tak dobrze, są i takie schrony co dają 72h. Zwierzęta oddane przez właścicieli są często uśmiercane w bardzo krótkim czasie, niekiedy natychmiast (bez zwracania uwagi na powody oddania). Odsetek uśmierceń sięga nawet 96%....

Czasem mam okazję przeglądać foty psów i kotów z amerykańskich schronów i szczerze mówiąc, to już nawet nie tylko relacje ludzi, ale jak się uważnie przyjrzeć, to ichnie warunki nie są wiele lepsze niż nasze. Albo i często gorsze. Aha, nie tylko u nas trafiaja się mordownie z urągającymi wszelkiej przyzwoitości warunkami, u nich też. I pseudofundacje żerujące na zwierzakach- m.in. widziałam fotki z miejsca niemal identycznego jak to u Anny K. z Wieliczki ;)

Nie wierzmy w mity, w to, że "TAM" (na mitycznym Zachodzie, w USA itd) jest suuuper, że kwestia bezdomności i złego traktowania jest łatwa do rozwiązania, że wystarczy szybkie działanie i już. Niestety nie ma tak dobrze.

O tak na szybko:

-nie ma psów na łańcuchach, to tylko polska specjalność (bo przeciez jak będziemy zabijać, to psów będzie mało i ludzie będą je doceniać):
[IMG]https://scontent-b-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/p480x480/1390783_328482083961543_1934457652_n.jpg[/IMG]
...znajomo wygląda, co? (to akurat nie schron, ale i tak psa uratowali wolontariusze, nie policja dla zwierząt- stary, ślepy na mrozie)


Taki metalowy boks o jakim pisałam:
[IMG]https://scontent-b-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1454960_778459368847748_791194709_n.jpg[/IMG]

Klatka małego psa:
[IMG]https://scontent-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1391640_425213880914225_494369129_n.jpg[/IMG]

przykładowy boks schroniskowy dla dużego psa:
[IMG]https://scontent-a-vie.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/p480x480/1458580_329824193827332_1194820762_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Tak szczerze mówiąc to nie wiadomo co robić żeby tym zwierzętom było lepiej. Nawet wśród pomagających opinie się różnią i to nie znaczy że jedne są dobre a drugie złe. Ogólnie nie ma szans pomóc całemu światu, chyba tylko na danej psiej czy kociej jednostce można się skupić. To wszystko w sumie jest straszne, bo tyle ludzi chce pomagać a i tak najważniejsze są pieniądze i Ci co mają największe możliwości to tylko zamiast zwierzętami hajsem się przejmują.

Link to comment
Share on other sites

Moim skromnym zdaniem jedynie działanie z głową na wielu płaszczyznach, rozsądna zmiana prawa, egzekwowanie tego prawa, naprawdę wysokie kary, normalne sądy które widzą okrucieństwo i nie stosują sformułowania 'mała szkodliwość społeczna'.
Przy równoczesnym:
-Sterylizowaniu każdej niehodowlanej suki/niehodowlanego samca
-Dotkliwych karach za porzucanie zwierząt + opłata za: odłowienie, ratowanie/leczenie, pobyt w schronisku do czasu znalezienia nowego domu.
-Przymusowe chipowanie oraz rejestrowanie psa w głównej bazie (jest z tego co widziałam europejska baza która łączy 'podbazy').
-Zakaz rozmnażania zwierząt pod groźbą kary finansowej od każdego urodzonego szczeniaka.
-Kontrolowanie warunków hodowlanych zwierząt (nie tak jak teraz że babka zapisze się do stowarzyszenia i ma 11 chodliwych ras, każdy brudny, zarobaczony, zaniedbany).
-Karanie okrucieństwa wobec zwierząt bez zawiasów (bo co nam dają umorzenia czy zawiasy) i nakładanie duży kar finansowych-
-Łańcuch minimum 8m, stały dostęp do jedzenia, picia, budy (nie rozwalających się desek). Nie ma co się oszukiwać nie jesteśmy w stanie udowodnić że dany pies nie siedzi na łańcuchu 12h, ale już zmierzyć łańcuch jesteśmy w stanie.

Wtedy może by się coś zmieniło. Jednak to są tylko mrzonki, polityków bardziej interesuje ich kasa i ich wygoda niż jakakolwiek zmiana na lepsze... Sądy cały czas orzekają niską szkodliwość dają przyzwolenie do takich zachowań. Psy z chipami nadal siedzą w schroniskach 'gnijąc' po kilka lat.
Nie wiem czy zauważyliście jaki mały odsetek psów rasowych jest w schroniskach (piszę o takich z tatoo, rasowych - nie pseudo), chociaż i te w typie szybko się rozchodzą. U nas pozostają psy które miały w rodzinie owczarka. Większość czarna podpalana, zwykły bury kundel.... Tylko skądś się te psy biorą, nie twierdzę że są mniej wartościowe - też mam zwykłego kundla - jednak nie ma na nich chętnych, ale jak już się pojawi jakaś rasówka czy w typie to jest cała lista chętnych na niego :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'][B]Fju -

My nie mamy schronu w okolicy nawet. Psy są wyłapywane i jadą do schronu do odległego województwa. Jak oni to robią, że zbierają psy z wielu gmin a mają jakąś stałą ilość, nie wiem. To poważana fundacja, która ten schron ma, więc ciężko się doczepić, mają wolontariuszy i dużo akcji adopcyjnych. Część psów zapewne dostaje witaminkę M. Wiem, że wyadoptowują dużo psów, przynajmniej tak wynika z ich strony.
Taa... DT. Aktualnie na DT mamy jednego psa, bo u nas DT praktycznie nie ma. Czasem z sąsiedniego miasta ktoś się zlituje i weźmie, ale oni mają wiele psów w swojej okolicy. Ogromna większość psów do DT nie trafia, leci do schronu.

[B]Aneta Nowak[/B] - nie byłaś chyba DT, prawda? Piszesz jak klient, który został źle obsłużony w dziale obsługi ;) W dużych miastach jest na pewno inaczej, wierzę w to, są większe wymagania, większe możliwości. U nas często to my wozimy psa do DS, bo dzwonią ludzie, którzy nie mają auta albo nie mogą przyjechać. Szukamy psom domów usilnie, więc stwierdzenie, że potencjalny dom to "sługa" mnie rozbawiło do łez! Ile ja spędziłam wieczorów, czekając na potencjalny dom, który miał zobaczyć psa, ale nie przyjechał i nie dał znać, że ma mnie w D. Ile było załatwiania transportu, karmy, kastracji, by na koniec dowiedzieć się, że "teściowa jednak się nie zgadza". Ile było zwrotów z adopcji, bo "wie pani, my jednak nie jesteśmy gotowi na psa"! Naprawdę uważasz ich za moją służbę? :evil_lol: Zwolniłabym taką w mgnieniu oka :diabloti: Naprawdę nie jest dla Ciebie oczywiste, że dom jednak musi się trochę pofatygować, żeby psa dostać? Ja mogę załatwić transport, karmę, sterylkę, ale gdzie jest granica włażenia w tyłek potencjalnym chętnym?
Co dla mnie oznacza, że dom, który ma wiele psów, powinien bardziej się starać? Ano, na przykład wziąć to swoje radosne stadko ze mną i z moim tymczasem, którego chce, na spacer. Nawet na kilka spacerów. Wykazać, że w razie WU, ma gdzie swoje psy umieścić albo ma kogoś, kto się nimi zajmuje. Bo ja jednego psa tymczasowo wezmę na czas szpitala kogoś, ale stada już nie. Zresztą, zaprosić do siebie, pokazać psy, to widać, czy zwierzaki są w miarę karne i zadbane :) Bo do radosnego rozgardiaszu, gdzie nikt nad psami nie panuje, kolejnego psa bym nie oddała, choćby miłość lała się z sufitu i wlatywała wprost do serca dziurkami z nosa. Był przypadek na dogo, że pani chciała adoptować chyba 5 psa, a miała psy niewychowane, w tym agresywnego wobec ludzi owczarka. Dziwi Cię, że nie dostała psa? :p
No i cóż, to fakt - DT to nie jest instytucja objęta żadnym prawem. Jeżeli po prostu komuś, kto ma psa na DT, wydaje się, że jesteś nieodpowiednim domem z jakiegoś dziwnego powodu - ma prawo Ci tego psa nie oddać. Możesz nazywać to jak chcesz - chamstwem, arogancją... Ale tak w świetle prawa, pies na DT to pies należący do tego DT i to on nim dysponuje. Zaraz mi to wyciągniesz, że ja tak zawsze robię :evil_lol: NIE UWAŻAM, że to dobrze, że DT nie oddaje psa, BO NIE, bo kogoś nie polubiło. Sama oddaję psy w warunki wystarczająco dobre, bo tutaj na wsiach nie ma "świetnych". Ale wiem, że są DT z wygórowanymi wymaganiami - czasami taka osoba po prostu ma w głowie kodeks "oddaję psa tylko młodym, oddaję psa tylko komuś kto ma mniej niż 3 psy i tak dalej". Po prostu nie spełniasz takich warunków i nie dostajesz psa, mimo że TY WIESZ, że jesteś w porządku i w to nie wątpię. Po prostu trzeba szukać dalej odpowiedniego psa i nie walczyć z tym jednym DT, które Ci psa oddać nie chce.


[B]ulv[/B] - to jest makabra, co opisujesz, chociaż wiedziałam już o tym wcześniej. Ręce opadają, bo nie wiadomo już, jak ratować psy, co robić, żeby coś zmienić. A że za psami stoi gruba kasa to wiadomo nie od dziś, np mieliśmy pomysł, żeby postawić w mieście z dwa kojce z budami na znajdowane psy. Mielibyśmy trochę czasu, żeby szukać im domu, zanim tafią do schronu. Hm.. Powiedzmy, że dowiedzieliśmy się, że sanepid się przyczepi :diabloti: Jeszcze nie wiadomo gdzie, jak i za czyją kasę mielibyśmy te kojce postawić, ale się przyczepi..:evil_lol:
Staramy się działać lokalnie, bo jak wybiegam myślą gdzieś dalej - do ogólnej sytuacji psów w PL - to mnie mrozi i trochę się odechciewa wszystkiego..[/QUOTE]

Byłam DT przez 4 lata, Zmierzchnica. "Klientem" nigdy nie byłam-psy kupuję( po jednym nieudanym egzemplarzu ze schronu).
P.S. A co do tego "bardziej starania się" - to ...jak wygląda w takim razie zwykłe staranie się? (bo ja nie wydawałam psa,gdy dzieciak był rozpuszczony do granic..a co dopiero pies). A wymagania/starania jakie Ty wypisałaś są ..normalne-nawet gdy DS nie ma jeszcze żadnego psa(spacer z tymczasem na Twoim terenie,potem na terenie DS..itd itp).

Edited by Aneta Nowak
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86'] Sądy cały czas orzekają niską szkodliwość dają przyzwolenie do takich zachowań. [/QUOTE]

Z tym się nie zgodzę! Co raz więcej zapada wyroków bez zawieszenia, a jeszcze 10 lat temu nikomu by nie przyszlo do glowy skazac na kare pozbawienia wolnosci czy jej ograniczenia osobe ktora znecala sie nad psem. Zawsze bylo umarzane z powodu niskiej szkodliwosci, ewentualnie zawiasy ale przy bardziej makabrycznych wydarzeniach.

myślę że trzeba czasu i się trochę pozmienia, bo to nie kwestia prawa ale mentalności. A mentalność naszego spoleczenstwa wyrabia wlasnie to społeczeństwo, w tym i wy.

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio była sytuacja - 10letnia dobermanka przywiązana do drzewa zakatowana. Sprawa umorzona, pomimo że sprawca znany. Czy takie sytuacje nie 'przyzwalają' na okrucieństwo?
Moim zdaniem przyzwalają przymykając oczy na to co się dzieje, w końcu to tylko zwierzę.

Osobiście myślę że nie dożyje czasów w których nie będzie bezmyślnego sadyzmy nad zwierzętami (już nie piszę wszystkimi, ale tymi 'najbliższymi' psami i kotami), a każda sprawa będzie się kończyła skazaniem oprawcy...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Ostatnio była sytuacja - 10letnia dobermanka przywiązana do drzewa zakatowana. Sprawa umorzona, pomimo że sprawca znany. Czy takie sytuacje nie 'przyzwalają' na okrucieństwo?
Moim zdaniem przyzwalają przymykając oczy na to co się dzieje, w końcu to tylko zwierzę.

Osobiście myślę że nie dożyje czasów w których nie będzie bezmyślnego sadyzmy nad zwierzętami (już nie piszę wszystkimi, ale tymi 'najbliższymi' psami i kotami), a każda sprawa będzie się kończyła skazaniem oprawcy...[/QUOTE]

Ale tak jest wszędzie, to nie jest jakas cecha charakterystyczna tylko naszego kraju.
Ja jestem bardziej optymistycznie nastawiony bo doskonale wiem jak wygladala sytuacja 20 lat temu.
Piszesz że sprawa umorzona mimo ze sprawca znany- dlaczego? Bylas na sali, wiesz jakie dowody przedstawiono? Czy opierasz sie jedynie na dziennikarskich doniesieniach?

Link to comment
Share on other sites

To nie jest ich pierwsza taka sprawa więc bez żadnych dowodów by nie podejmowali kroków.
Opieram się na tym co pisał TOZ- Szczecin.
Podsyłam linki do sprawy:
[url]http://toz.szczecin.pl/#/aktualnosci/364[/url]
tu wpis na FB kopiuje (nie każdy ma FB):
[QUOTE]Niestety, w sprawie TEKILI (suczki przywiązanej na kolczatce w lesie w Dąbiu) prokurator wydał postanowienie o... UMORZENIU DOCHODZENIA! Otrzymaliśmy krótkie pismo z dosłownie jednym zdaniem. Poprosiliśmy o uzasadnienie postanowienia z podaniem podstawy takiej decyzji. Czekamy na odpowiedź.

Przypomnimy, że 13 maja 2013 r. zamieściliśmy informację o suczce przywiązanej na kolczatce w lesie w Dąbiu. Poprosiliśmy o pomoc mieszkańców Szczecina - we wskazaniu sprawcy, poszukania świadków tego zdarzenia. Jeszcze tego samego dnia i na drugi dzień były telefony z informacjami, które pozwoliły namierzyć nam właścicielkę i miejsce, w którym przebywała suczka. Inspektorzy TOZ zrobili rozeznanie i wywiad środowiskowy. Na podstawie uzyskanych informacji skierowaliśmy pismem z dnia 17 maja 2013 r. zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa - znęcania się nad psem. Po ponad 3 miesiącach decyzja o umorzeniu...

Obecnie czekamy na uzasadnienie i podanie podstaw takiej decyzji prokuratora, po zapoznaniu z którym zdecydujemy czy będziemy je skarżyć czy nie...[/QUOTE]

Ja nie twierdzę że trawnik sąsiada jest bardziej zielony. Ja uważam że o nasz trawnik trzeba odpowiednio zadbać. Nie wiem jak było 20lat temu bo byłam jeszcze szczylem. Wiem że leczenie zwierząt było na owiele gorszym poziomie, leki trudno dostępne i często w ogóle nie dostępne. Jednak w mojej okolicy nie pamiętam żeby błąkało się aż tyle bazdomnych zwierząt, nie widziałam tak zakatowanych zwierząt, nie widziałam wygłodniałych umierających z głodu psów. Tak jak piszę, byłam wtedy szczylem i nie wszystko widziałam, informacja też nie była tak powszechna i ogólnodostępna.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...