Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

ale jesteście :D :D

jestem tylko przelecieć Wasze wątki i znowu uciekam, w ostatnich dniach biję rekordy spania (dziś na bogato, 4h :D), ale na szczęście Pat na tym korzysta, bo spędza całe doby na zewnątrz, z labradorem tż-ta jest już prawie symbioza :cool3: a dodatkowo od 2 dni Pat bawi się z dwiema małymi kuzynkami tż-ta prawie bez spin, tylko czasami od nich ucieka w krzaki, jak już ma dość "nauki sztuczek" :cool3:

dodam jeszcze, że dziś bawiliśmy się na agilitowym torze z Biedrony ;) i Pat radzi sobie świetnie, z automatu załapał, że to jakieś ćwiczenie i musi zrobić konkretne rzeczy, a nie tylko biec i omijać - rozpaczam, że nie mogę go normalnie przyuczać do zawodów przez ten jego stosunek do innych psów,bo byłby DOSKONAŁY, jet szybki, zmotywowany i doskonale rozumie co ma zrobić, po prostu perfekt :placz:

żegnam się zatem na nie wiem ile,bo serio nie dotykam do kompa prawie wcale, jak wrócę,to Was uraczę fotami i opowieściami z krypty :cool3:

Link to comment
Share on other sites

dobra, trochę jestem :diabloti: o porze najwspanialszej na świecie - rano.

chciałam tak naprawdę wejść i pochwalić pieseczka, że taki fajny i w ogóle, a pieseczek tymczasem podszedł do mnie, wgapił mi się głęboko w oczy jakby na coś czekał i... beknął na głos nie odrywając ode mnie wzroku :grin:

cofam, nie pochwalę :eviltong:

jak się ostatnio zachowuje piesek...no cóż.
po pierwsze - zdycha na gorąc, codziennie przesypia pół dnia schowany w krzakach albo w najciemniejszym kącie w domu, po drugie - non stop ćwiczy, biega, skacze, więc jest podwójnie zmęczony i noc też przesypia ;), po trzecie - przebywa Z DZIEĆMI :crazyeye: i pomimo moich dreszczy co jakiś czas (młodsza usilnie robi to, czego nie można, np. łapie Pata od tyłu) zabawa przebiega bez spin.

wczoraj mnie zmroziło, byłam u tż-ta, dzieciaki siedziały w piaskownicy w ogrodzie, psy chowały się po kątach na zmianę z wypijaniem wody z wanny dla niemowlaków (tu jako wanna dla labradorka :loveu:) a ja uznałam, że pójdę do domu po coś do picia, coby nie pchać się do wanny z psami i dziećmi :D

młode zostały poinstruowane jak za każdym razem, do tej pory miałam je za myślące kreatury, szczególnie młodsza przejawiała duży stopień zrozumienia wobec "piesek ci uwali rękę, jak go zdenerwujesz", ale - niestety - przejawiała taki sam stopień odwagi...

wyjrzałam zatem przez okno delektując się napojem żeby sprawdzić, cóż się tam wyrabia w ogrodzie - okazało się, że labek wlazł do piaskownicy do jamy, którą wykopały dziewczynki, po czym wspomniane latorośle polewały go wesoło wodą tworząc błotko, w którym labek się taczał w najlepsze.
ku mojemu przerażeniu ujrzałam swoją psią pociechę zmierzającą do tejże piaskownicy i... młodszą dziewczynką podnoszącą Patryka od tyłu za brzuch...

zdębiałam, no ale przecież nie krzyknę,bo jeśli podziałam jak zapalnik, to Pat ją dziabnie. wylazłam na balkon przerażona i chciałam skakać celem ratowania małolaty...a Patryczek co?

nie wydał z siebie odgłosu poza tym swoim EHHHHH starego dziadka i...wskoczył do piaskownicy odbijając się nogami od dziewczynki (to wysoka piaskownica) po czym wlazł z labem w błotną kałużę i dał sobie wylać wiadro wody na łeb przez starszą.

nie wiem, czy to z upału mu się poprzestawiało we łbie, czy jednak zaakceptował fakt istnienia skarlałych, głośno krzyczących i biegających pół-ludzi.
dla równowagi dodam, że później dostał ochrzan za jakieś tam przewinienie i kiedy wyciągałam rękę, żeby go potarmosić, to mnie kłapnął :diabloti: oczywiście lekko i niezauważalnie, ale po chamsku, toteż dostał w łeb i wróciło mu trzeźwe rozumowanie.

na osiedlu za to spacery to tragedia, ale jeszcze nie spotkałam mojego sąsiada-debila z bokserem, ani agresywnej suki niby-corgi z dołu.
rozważam przejście się do sąsiada od suki celem poinformowania, że nie będę oszczędzać kopów w razie suka się na nas rzuci, a także odciągać mojego pieska, który doskonale sobie poradzi z jej atakiem i umie się obronić. rozważam,bo sąsiad to taki typowy król disco polo i w zasadzie nie widziałam go nigdy trzeźwego, ale może zastanę żonkę.

tak czy siak, suki widzieć nie chcę bez smyczy, ani z ich córką, bo równie dobrze mogłoby jej tam nie być (suka szarpnie - dziecko puszcza smycz). Pat mi się w miarę naprawił, więc nie zaryzykuję sprowokowania kolejnego agresora na 2 tygodnie.

aha - jeszcze ciekawostka. nie zostawiałam nigdy u tż-ta w ogrodzie samego Patryka, ani też z labkiem, z kilku powodów - do tej pory umiarkowanie się dogadywały (coś jak z Waldeczkiem, tylko więcej zębów :diabloti:, ale generalnie niby-przyjaźń przetykana gwałtem, na szczęście lab się broni i go odrzuca, po czym uprawiają zapasy), no ale jednak nie chciałam ryzykować.

wczoraj po błotnej kąpieli uznałam, że nie ma mowy, że nieteściowa mnie wpuści z tym brudasem do domu i zostawiłam psy same, obserwując jednak przez okno/balkon co tam wyrabiają.
Pat nauczył się kopać dziury celem ochłodzenia (kolejny ukłon w stronę edukatora Waldusia), więc sobie na zmianę kopały jamy, ganiały się i piły wodę z wanny. tż zapewniał, że brama i ogrodzenie są szczelne i psy nijak nie wylazą (co było istotne,bo to osiedle domków i wszędzie wokół są psy, w każdym domu co najmniej 1).

wyszłam sobie z kolegą na papieroska (:diabloti:) pod dom, przy okazji do psów. ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu ujrzałam, jak Patrykowi wypada z mordy piłka i turla się pod bramkę... na co piesek bez chwili zawahania zaczął się przeciskać dołem, pod bramą, bez najmniejszego wysiłku...wziął sobie tę piłkę z ulicy i wrócił tą samą drogą, którą wyszedł, zero problemów.
gdzie tu haczyk?
ano tu, że wcześniej osiedlem przeszło z 5 psów, które zostały ofurczane pod bramką, ale do żadnego nie wystartował choć wiedział, że się zmieści dołem!

bramkę zastawiliśmy dechą i już nie ma opcji wyjścia, ale skutecznie mnie tym posłuszeństwem zaskoczył ;)

na razie tyle - niedługo wracam :D

Link to comment
Share on other sites

no i prawidłowo ;)
dzieci w odróżnieniu od dorosłych potrafią fajnie prowadzić psa, robią bez wahania to czego byś nie zrobiła sama czy wkładałabyś w jakąś czynność za dużo emocji ;) dzieci nie przejawiają niepotrzebnych emocji do psów co skutkuje czasem fajnymi relacjami :)
Mój Dawid mimo autyzmu i pewnych zahamowań nie patyczkuje się z Ledą i u niego słowo na miejsce oznacza to że pies ma tam być bez dodatkowych próśb :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']no i prawidłowo ;)
dzieci w odróżnieniu od dorosłych potrafią fajnie prowadzić psa, robią bez wahania to czego byś nie zrobiła sama czy wkładałabyś w jakąś czynność za dużo emocji ;) dzieci nie przejawiają niepotrzebnych emocji do psów co skutkuje czasem fajnymi relacjami :)
Mój Dawid mimo autyzmu i pewnych zahamowań nie patyczkuje się z Ledą i u niego słowo na miejsce oznacza to że pies ma tam być bez dodatkowych próśb :evil_lol:[/QUOTE]

racja, ale dzieci lubią też zrobić coś nieprzewidywalnego, a w połączeniu z psią wredotą mogą wyjść kwiatki :diabloti: raz się udało, ale nie zostawię Pata z dzieciakami bez opieki, za krótko ma z takimi do czynienia wg. mnie, musi się przyzwyczaić.

labek za to jest przeszczęśliwy w dziecięcym towarzystwie, młode mu się wieszają na szyi, przewracają, wsiadają, pies nie dość, że nie ucieka (jak mój Pat) to sam przychodzi po więcej, w myśl zasady "lepiej taki kontakt, niż żaden". śmieszny stwór :D

Link to comment
Share on other sites

Jesu, dzieci :D Rico uwielbia. Jest mega delikatny i im oddaje piłkę bez szemrania- ja muszę za nim gonić dla zabawy :D

Ostatnio szłam z małą i psem, facet podchodzi z wnuczką a rekac " No nie płacz juz, chodź, zobczysz dzidzię małą" ( nie podzialalo- płakaładalej az mi sie Hanka tez rozryczała ;p ) a obok dwóch chłopaków stalo i na psa sie gapili- mówie ze moglą pogłaskac i siuuuu z łapami a pies pełnia szczęścia :loveu: wiem, że mają psa wiec bylam spokojna- wiedzieli jak sie z psem obchodzic :D

Link to comment
Share on other sites

nie no, to u Pata nie ma zdecydowanie pełni szczęścia przy dzieciach, on je raczej traktuje jak powietrze, pomacha ogonem ale nie wita się "personalnie" (bo ludziom dorosłym patrzy w oczy, zagląda, widać, że dostrzegł, że istnieją :D), ewentualnie wyrywa coś z ręki,bo dzieciom w końcu łatwiej :diabloti: ale żeby pełnia szczęścia,to niekoniecznie.
cofa się przed dziecięcą ręką, jeśli ta leci znienacka, jakby się trochę czuł niepewnie wobec ich ruchów. trudno :D i tak w miarę poprawnie jak na niego się zachowywał przez ostatnie dni ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja zauważyłam że Tina niektóre dzieci traktuje jak ni to ludzi ni to inne zwierzaki. Biega po domu podniecona tak samo jak wtedy gdy znajomy pies dobiera się do jej zabawek (których na co dzień nie zauważa).
Za to ostatnio odkryła nową zabawę z dziećmi. Na grillu u rodziny mojego chłopaka było kilka rodzin z dziećmi od ok 2 lat do ok6. Tinka odkryła że jak się goni dzieci to wysypuje się z nich jedzenie. Dzieciaki uciekając przed wielkim psem gubiły chleb i kawałki kiełbasy. :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Odnośnie dzieci to ja zauważyłam że odkąd nam mała zaczyna stawać to Wald podnosi swoja granicę wiekową dla nietolerancji - już taki biegający roczniak jest dla niego chlebem powszednim. Stało się to samo właściwie, nagle przestał obszczekiwać, wącha te dzieciaki i wie że to głupie i dziwne.
Zostawić bym nigdy nie zostawiła, ani ze swoim ani z cudzym.

Co do bramy - my na wsi nie mieliśmy bramy wcale. Amor jaki był taki był, ale wiedzial gdzie jest granica, tam gdzie sznureczek pod fundamenty to nie wolno iść. Za to jak już brama była to potrafił na chama pchać się pod siatką żeby uciec przed burzami chociażby...


Ciocia, jutro coś???

Teraz juz się serio przeprowadzam, więc mnie wykorzystaj.

Link to comment
Share on other sites

Hahahaha Pat z tą bramą, to jakbym o Ciapku czytała...

Ciap super mądry jest na podwórku... żadnemu szczekaczowi nie odpuści, ludziom też. Poburczeć musi.... Ale jak jest brama otwarta to sam za nią nie wyjdzie, nawet jeśli Pan w mundurze idzie mu przed nosem... Ale jak nasypało śniegu to potrafił między prętami wyjść i jak tylko poczuł, że jest za podwórkiem to tyłem wchodził, tak jak wyszedł :roflt:Z miną pt: mnie tam wcale nie było :siara:


Mnie ogólnie przeraża zostawiania moich psów z dziećmi i najczęściej są oddzielane, albo pies popyla w kagańcu albo psy w kojcach, pokoju.

Link to comment
Share on other sites

Moja suka nie lubi dzieci i większość omija szerokim łukiem, ale wiem że bez powodu by nic nie zrobiła. Mam dwie kuzynki które uwielbia - jedna 3 letnie, druga 5. Niespełna 6 letnią siostrę mojego chłopaka też bardzo lubi, da się pogłaskać i nawet udaje zadowoloną gdy ją delikatnie dzieciaki głaszczą, ale potrafi obwarczeć jak ktoś próbuje jej zrobić krzywdę. Dotychczas tylko jednego kuzyna chciała ugryźć i ma na to moje przyzwolenie. Jest taki złośliwy, że albo ona go pacnie, albo ja. Jak był kiedyś u mnie w domu to omijał szerokim łukiem mój pokój, a gdy tylko poszłam do piwnicy po żarcie dla prośków (miałam wtedy hodowle świnek morskich) od razu chciał iść je pooglądać (pewnie postraszyć).Tina ustała w wejściu do pokoju i obwarczała go z góry na dół. Całe szczęście, bo jeszcze jakieś maleństwo by mi zeszło na zawał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']

Ciocia, jutro coś???

Teraz juz się serio przeprowadzam, więc mnie wykorzystaj.[/QUOTE]


kochana, ja jestem 500km od Krakowa :D i stąd też braki na dogo, bo mam non-stop coś do roboty a jak już chcę zasiąść na kompie,to czeka praca a później mamusia z poleceniami :cool3:
mama zaczyna pracę w PL, więc dodatkowo mam "a przepiszesz mi kilka stron?" i tak dni mi lecą na klepaniu w klawiaturę i spacerach z psem. z naciskiem na to drugie ;) bo choć na blokowisku się nudzi i stresuje (milion psów), tak u tż-ta ma ogród, drugiego psa i kupę zabaw codziennie.

[quote name='kalyna']Hahahaha Pat z tą bramą, to jakbym o Ciapku czytała...

Ciap super mądry jest na podwórku... żadnemu szczekaczowi nie odpuści, ludziom też. Poburczeć musi.... Ale jak jest brama otwarta to sam za nią nie wyjdzie, nawet jeśli Pan w mundurze idzie mu przed nosem... Ale jak nasypało śniegu to potrafił między prętami wyjść i jak tylko poczuł, że jest za podwórkiem to tyłem wchodził, tak jak wyszedł :roflt:Z miną pt: mnie tam wcale nie było :siara:


Mnie ogólnie przeraża zostawiania moich psów z dziećmi i najczęściej są oddzielane, albo pies popyla w kagańcu albo psy w kojcach, pokoju.[/QUOTE]

wchodził tyłem... :D tak mnie to bawi, tż-ta labek też tak robi, że jak skądś wychodzi to zadem, zamiast obejść naokoło.
labek jest ogólnie prześmieszny,ale im dłużej z nim przebywam (znam go od urodzenia), tym bardziej wiem, że Pat jest bliżej ideału niż lab,choć lab to pogodny prosiak bez cienia agresji i na dodatek usłuchany :cool3:

może jednak bym nie chciała takiej psiej pipki, do której wzdycham nocami, że czemu Pat taki nie jest?
na dłuższą metę labek mnie męczy (50kg potwora, mokry, brudny - nieważne, na kolanka!! kocham cię! ooo jaka smaczna jest twoja buzia :loveu:). wolę chyba Patrykowy chłód i dystans czasami, niż 24 na dobę miłość, okraszoną pazurami, piachem i błotem, bo pieseczek to hipopotam lubiący się panierować w błotku.

[quote name='Talia']Moja suka nie lubi dzieci i większość omija szerokim łukiem, ale wiem że bez powodu by nic nie zrobiła. Mam dwie kuzynki które uwielbia - jedna 3 letnie, druga 5. Niespełna 6 letnią siostrę mojego chłopaka też bardzo lubi, da się pogłaskać i nawet udaje zadowoloną gdy ją delikatnie dzieciaki głaszczą, ale potrafi obwarczeć jak ktoś próbuje jej zrobić krzywdę. Dotychczas tylko jednego kuzyna chciała ugryźć i ma na to moje przyzwolenie. Jest taki złośliwy, że albo ona go pacnie, albo ja. Jak był kiedyś u mnie w domu to omijał szerokim łukiem mój pokój, a gdy tylko poszłam do piwnicy po żarcie dla prośków (miałam wtedy hodowle świnek morskich) od razu chciał iść je pooglądać (pewnie postraszyć).Tina ustała w wejściu do pokoju i obwarczała go z góry na dół. Całe szczęście, bo jeszcze jakieś maleństwo by mi zeszło na zawał.[/QUOTE]

Pat dzieci nie zna raczej, tyle co młode tż-ta i Majkowskiej Kinia, przy czym Kinia jest malutka i jeszcze do niego nie gada, tylko wyciąga rączki albo obserwuje - raz Patryk ją PRZYWITAŁ, bo zazwyczaj nie zwraca uwagi na "półludzi" i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu POLIZAŁ JĄ PO BUZI :loveu: machając przy tym ogonem. raz, więcej nie, choć czasem zajrzy do wózka i machnie ogonkiem.

relacja z naszego współistnienia - Patryczek się zrobił ostatnio chłodny, ale traktuję to jako etap przejściowy. trochę mi smutno, ale nie naciskam - przestał przyłazić na mizianki i generalnie mieszkanie traktuje jak hotel-przechowalnię, a główne centrum dowodzenia to dom tż-ta.
nie dziwię mu się, tam jest jego pan, drugi pies, kupa zabawy, ogród, piaskownica - jest co robić, w mieszkaniu za bardzo nie poszaleje (i ma dość mojej titającej mamy :cool3: wczoraj podeszła z tonem pt. "hihihi" i zaczęła gdakać "co ty chcieś piesiećku? no cio?", na co pies podniósł dupę i przyszedł do mnie do pokoju :grin:)

przeczuwam tragedię, bo jedziemy w weekend do Płocka na 3 dni i pies zostaje z rodzicami... pierwszy raz.
ojciec ok, umie go nawet skorygować, szarpnąć, za to mama... mama dostanie kaganiec w zestawie i zmuszę ją, żeby zakładała na co dzień :cool3: jest nieodwrażliwiona na psie darcie ryja i jak Pat szczeknie w zabawie, to się zrywa z ŁOJEZU JAK SIĘ WYSTRASZYŁAM.
jak jej narobi cyrków na ulicy to obawiam się, że puści smycz w stresie, nie mówiąc o podbiegającym psie...ale może się mylę ;)

pies jest okrąglejszy niż był, na 100% dokarmiany pod moją nieobecność, choć wygląda lepiej niż kiedyś, ale dalej "chudy" (czytaj - mułki i wcięcie w talii).
wczoraj mieliśmy dramat stulecia, bo połamał wilczy pazur na pół, polała się krew, był grill i pies dostawał fisia, bo z jednej strony boli łapa, spuchła, kulał, z drugiej - rzucają frisbee!! muszę biec!!
spędził wieczór uwiązany dla własnego dobra, bo w obliczu latającego między ludźmi dysku przestawał się przejmować łapą, więc trzeba było pomyśleć za niego.

miałam jechać do weta, ale nie pojechałam,bo się samo rozwiązało - odgryzł sobie zwisającą część pazura, rdzeń ma odkryty, ale moja wet przez telefon powiedziała, że jak nie krwawi to zostawić - nic więcej się nie zrobi. przeleciałam odkażaczem i tribioticiem i sobie zaschło. w razie się będzie babrać,to pojadę ściągnąć cały pazur, tak czy owak już go nie boli, bo lata i nie podnosi tej łapki, nie liże.

innych niusów nie ma, ale dam wieczorem fotki ;) ogarnęłam już obsługę telefonu i przyznam, że fajnie się korzysta. nie wiem tylko jak zmniejszyć fotki żeby nie zrobić jakości z kalkulatora, muszę poczytać o tym formatowaniu.. chyba że Wy mi polecicie zmniejszacz? ściągać jakiegoś gimpa w tym celu? to photobucket tak psuje jakość przy pomniejszaniu?

Link to comment
Share on other sites

"nasze" dzieci kojarzą się inaczej. Taka Kinia = spacer, Waldek, patyczki, piłeczki, ludzie znajomi. Taki dzieciak na ulicy= podejdzie obcy trol i wepcha mi rączkę do oczu, muszę się obronić.
Spotykam się czasem w dwupaku z ludźmi których psy nie akceptują dzieciaków, ale Kinkę przyjmują jako część nas, bo przychodzi zawsze z Waldkiem i jest fajna przez to.
Niestety Kinka rośnie i zaczyna uwielbiać pieski - na ich widok piszczy i wyciąga rączki, a dla mnie to punkt zapalny u psów, bo jako że mam sama takiego psa to rozumiem psy które ja od razu obszczekują.


Jesos, ja bym wylazła z siebie jakbym miała mojej mamie zostawić Wartkunię. Choc on bez problemów, ale ją własnie to buduje w robieniu głupot, bo Amora trzeba było pilnować bo się mógł rzucić, a Alduś taki grzeczny że go można puścić i zachwycać się jak on słucha.
Na wsi jeszcze przejdzie , ale w mieście. Niestety w inny sposób go nie utrzyma, zresztą nie może się szarpać bo jest po operacjach oczu. Z
a to ojciec nie przepada za Waldkiem , zawsze do niego chłodny, jak się wkurzy to go szarpnie, wrzaśnie, Wald się mu płaszczy i w sumie dobra relacja z tego wychodzi - na smyczy panuje nad nim, umie go ogarnąć i pójdzie na spacer choć wcale nie jest spragniony przebywania z moim pieskiem :D
A matce prawde mówiąc jakbym powiedziała zeby załozyła kaganiec to by mi zaraz wyjechała po co psa krępować,bo ona wie najlepiej i pójdzie bez żeby piesek się nie dusił:D


Ten pazur Wald też oderwał, łącznie z mięchem, ale mu oderwała hodowczyni do reszty. Podobno właśnie zawsze to się odrywa i tym się psu pomaga.
Bandażyk masz więc do dzieła :D:D

Ja zmniejszam na photoscape/photofiltre. Dośc fajnie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...