Jump to content
Dogomania

Młoda Nuria przeżyła spotkanie z samochodem,teraz zostaje u mnie na zawsze


AMIGA

Recommended Posts

Niestety nie otwiera mi się płytka z prześwietleniem Amigi :( Nie mogę więc dokonać konsultacji ze Złotym Doktorem: :(

A wczoraj i dzisiaj z nerwów nie byłam się w stanie skupić na preparatach, dziergałam więc jak najęta na bazarek dla kota :(   (to ostatnie to hamburger jakby się ktoś pytał)

nuria_wybieg_20160227_192400.jpg

nuria_wybieg_20160227_192419.jpg

nuria_wybieg_20160227_192440.jpg

nuria_wybieg_20160228_003252.jpg

Link to comment
Share on other sites

Ola jak trzeba to daj tylko znać, a pojedziemy do doktora Traczyka z Amigą. Myślę, że damy radę obrócić w jeden dzień. Płytki nie otworzysz jak nie masz programu, którym było przetwarzane zdjęcie. Nie wiadomo też , czy doktor Traczyk otworzy. Może faktycznie zastanów się nad odwiedzinami u złotego doktora.

A mysz to bym chciała tę kolorową zakupić dla sąsiadek, bo dostałam od nich 5 kg karmy dla moich psów.

Link to comment
Share on other sites

Kochana, udało mi się otworzyć płytkę. Nawet przy pomocy jakiegoś Dropboxa udało mi się zapisać zdjęcia i wysłać je do dr Traczyka. Teraz czekam, czy ten Dropbox jest bezpłatny :(

Dzwoniłam już do Dr Traczyka ale operuje. Mam dzwonić po godz 13.

Konsultowałam też sprawę Amigi z wetką w "mojej lecznicy" koło bloku. Ona też twierdzi, że operacja jest konieczna. Że w tym otworze w przeponie może się kawałek jelita zapętlić a wtedy to wiadomo - 10 minut i może być "po sprawie". Zostawienie Amigi w takim stanie grozi też tym, że i drugie płuco się przygniecie a także serce może mieć trudności z prwidłowym działaniem, bo już jest przestawione :(

Myszę Ci zrobię i weźmiesz Sobie razem z zawieszkami na okno, które już na Ciebie czekają

Link to comment
Share on other sites

No własnie i to mnie dobiło, bo nie zdawałam sobie sprawy, że to jest aż taka poważna sprawa, że nie można Amigi przewozić :(

A w nerwach przed jutrzejszą operacją Amigi nie jestem w stanie się skupić nad preparatami. Jedyne co mogę to... właśnie to. To zamówienie mojego syna (haha ma 34 lata) a przedstawia postać z Disneya - Lili (tylko w mojej interpretacji kolorystycznej)

 

nuria_wybieg_20160302_111225.jpg

Link to comment
Share on other sites

Właśnie to jest najdziwniejsze, że nie wiadomo jaka jest przyczyna tego. Wet podejrzewa że może to jest sprawa wrodzona, tylko do niedawna mogła być malutka przepuklinka, a z wiekiem, kiedy wszystkie mięśnie wiotczeją, to otwór się powiększył. Tylko bylaby wtedy groźba, że mogly się porobić z czasem jakieś zrosty, a to by bardzo utrudniło zabieg :(

Link to comment
Share on other sites

Amigę przywiozlam koło godz 20-tej do domu. Noc byla ciężka, bo ona stale popłakiwala. Dopiero jak rozłożylam sobie materac na podlodze,przysunęłam jej kocyk blisko materaca  i zgasilam światło, to bidulka na jakiś czas zasnęła, Ale budzila się w nocy z pojękiwaniem. Rano miala jeszcze kłopoty ze wstaniem, łapinki jej się rozjeżdzaly. Ale udalo mi się nakłonić ją na wyjście na trawniczek. Zrobila co trzeba i... strajk. Nie pójdzie ani kroku dalej. Znowu zasnęla, ale tak koło południa znowu zaczęła pojękiwać. Ale na głaskanie się wyraźnie uspokaja. Zareagowała też "odpowiednio" na domofon.Jakoś jej się udało poderwać na łapska i podejść z Nuśką pod drzwi, żeby ostrzec wroga, że nie ma tu czego szukać. Teraz wciąż podsypia. Do kontroli jedziemy na 17,30. Mam nadzieję, że dostanie znowu coś przeciwbólowego.

Chciałam ją uraczyć rosołkiem (wg "nauk Nutusi"), ale mi wet kazał ją jeszcze przez 2 doby trzymać tylko na wodzie. Bo jelita muszę się jeszcze same poukładać w brzuchu.

Link to comment
Share on other sites

Uff, wczoraj było jeszcze ciężko. Choć najgorsza była pierwsza noc. Amiga była jeszcze pod wpływem narkozy i chyba miala jakiś odjazd. Płakała, pojękiwała, nie mogła wstać, bo jej się łapy rozjeżdżały. Byłyśmy wczoraj do kontroli, dostala kroplówkę i antybiotyk i środek przeciwbólowy w zastrzyku. Dziś mamy następną wizytę. Wet zdecyduje, czy już można jej dać coś do zjedzenia, bo jak dotąd nadal jest na głodówce. Ale idzie ku lepszemu. Wczoraj musiałam prawie cały czas siedzieć przy niej, bo jak ją głaskalam i głupio gadalam byle co, to było jej stanowczo lepiej. Dziś już spi sobie sama.
 
 Ale okazało się, że jednak dobrze, że zdecydowałam się na tę operację. Bo oprócz tego, że kłębowisko jelit miała w klatce piersiowej, to jeszcze 2 pętle jelit wystawały przez otwór w przeponie i przy każdym oddechu to je wciągało do klatki, to je wypychalo z powrotem do brzucha. No i chwila moment mogło jej się to jelito zapętlić. Nie mówiąc o tym, że kreska jelitowa w miejscu tej "wędrówki brzuszno-piersiowej" się jej całkiem zniszczyła 
Link to comment
Share on other sites

biedna Amisia. Nie dość, że boli to jeszcze jeść nie dają :(

ale szczęście, że idzie ku lepszemu. Jak dostanie "rosołku" to jej się od razu polepszy :) wiem po sobie, jak zjem coś dobrego po głodówce to od razu mam lepszy humor :D

Link to comment
Share on other sites

Dziękują za głaski i dobre życzenia :)  Teraz to już jest na tyle lepiej, że może coskolwiek biedaczka zjeść. Tłumaczył mi wet, że po takiej głodówce ona ma żołądek wielkości śliwki, więc  może zjadać na początek po 1 łyżce papkowatego jedzonka. Dzś byłyśmy na etapie 3 posiłków po 2 łyżki zmiksowanego kurczaka z ryżem (mniaaam)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...