Jump to content
Dogomania

BEN - pies, który nigdy nie miał prawdziwego domu. MA DOM :)


Aga-ta

Recommended Posts

od wczoraj mam glowe kwadratowa... chyba sama sie juz w tym wszystkim pogubilam. Wyniknelo nieporozumienie, ktore (osobiscie) wierze, ze bylo efektem niedogadania sie, a nie czyjejs zlej woli. Wszystkim nam chodzi o jedno - o uratowanie psa, ktory jest bohaterem tego watku. Niepotrzebnie "oberwalo" sie Ani (osobie, ktora nawet nie dziala na dogo), ktora byla gotowa w kazdej chwili jechac po psa i, ktora wczoraj dolozyla wszelkich staran, zeby dotrzec do schroniska. Fakt, ze akcja byla niezorganizowana i "pod wplywem chwili", wszystkich nas postawila na bacznosc, ale gdyby sie udala wszyscy tutaj cieszylibysmy sie, ze udalo sie uratowac kolejne zycie. "Pod wplywem chwili" padly podobno rowniez deklaracje, ktore zaowocowaly tym, ze agnieszkal2 zalozyla prywatne pieniadze (i to na dodatek nie swoje). Kobiety, powinnyscie to miedzy soba wyjasnic skoro decyzja byla obopolna.
Dzis rano Ania byla gotowa jechac, ale beze mnie. Natomiast decyzja Lindy99 (osoby, ktora wziela odpowiedzialnosc za psa) byla taka, ze ja mam byc, zeby wskazac wlasciwego psa. Dodatkowo rzeczywiscie poprosilam Anie o zabranie innych psow, ktore rowniez dostaly szanse na wyrwanie sie ze schroniska (od ludzi z innego watku).
Linda99, widzialam, ze dzwonilas, ale ja nie mam mozliwosci oddzwonic.
Jutro rano jedziemy z Magda po psy. Linda99, rozumiem, ze Twoja deklaracja jest aktualna i mamy psiaka jutro zabrac?

Link to comment
Share on other sites

A teraz osoba, która zawaliła, odpowie sobie na pytanie, czy w imię swojego widzimisię nie skazała na śmierć niewinnego zwierzęcia/zwierząt. Na razie pokazywac palcem nie będę, ale jeśli dalej będą takie akcje to nie zamierzam udawać, że wszystko jest ok. Albo chcesz pomagać psom, bo tego potrzebują, z serca, albo po prostu robisz to dla poklasku, dla własnego ego i zaspokojenia siebie.

Akcje bardzo często są spontaniczne i niezorganizowane, bo trzeba działać szybko- wystarczy przejrzeć sobie Tęczowy Most, zeby zobaczyć ile razy nie udaje się zdążyć.

Dzisiaj ze schroniska mogło wyjechac kilka psów, być może oznaczałoby to dla nich szanse na życie.

Tam jest piekielnie zimno, nocami po kilkanaście stopni. Pies, którego inne prześladują może nie być wpuszczany do budy, może nie mieć dostępu do jedzenia, a więc do życiodajnej energii niezbędnej do przetrwania mrozów. One wcale go nie muszą zagryźć, po prostu padnie z zimna i głodu.

Link to comment
Share on other sites

Guest Linda99

Nie rozumiem tej calej sytuacjii.Agnieszka wyslala Anie do schroniska bez powiadamiania nikogo. Z chwila kiedy sie o tym dowiedzialam Ania byla juz w drodze.Zadzwonilam do Aga-ta i ona tez uwazala ze ta akcja nie ma powodzenia poniewaz Ania nie dotrze tam na czas i nie zostanie wpuszczona do schroniska po 16 godzinie.Probowalam dzwonic do schroniska ale niestety nikt nie odbieral telefonow. Aga-ta zorganizowala wszystko na srode rano i to ze ktos jedzie do schroniska nieznajac psa ani miejsca gdzie jest tez Aga-ta uwazala za bardzo nie rozsadne.Z kazdym z kim telefonowalam podowal mi inne informacje o calej sprawie.Jestem dalej zdania ze ta cala akcja spowodowala haos i to ze ten pies jeszcze czeka na wyjazd ze schroniska.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AniaB']dziewczyny juz sa w schronisku, mam nadzieje, ze wszystko dobrze sie ułoży..

[/QUOTE]

Uff , jestem pewna , że teraz wszystko sie uda i psiaki pojadą wkrótce w kierunku Krakowa :lol:
Bezpieczne bo dostaną szansę na nowe życie .
Trzmymam kciuki i czekam na wieści . [B]Dobre wieści .[/B]

Link to comment
Share on other sites

Jesli oprocz tego biedaka ze zdjecia, udaloby sie wyrwac ze schronu jeszcze kilka innych, to bylby to jedynie powod do radosci.
Nie bardzo rozumiem, jak mozna w takiej sytuacji stawiac warunki.
Ale chyba coraz mniej rozumiem, stara jestem...
Wierze, ze emocje opadna, a serce i rozsadek ponownie dojda do glosu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Linda99']Nie rozumiem tej calej sytuacjii.Agnieszka wyslala Anie do schroniska bez powiadamiania nikogo. Z chwila kiedy sie o tym dowiedzialam Ania byla juz w drodze.Zadzwonilam do Aga-ta i ona tez uwazala ze ta akcja nie ma powodzenia poniewaz Ania nie dotrze tam na czas i nie zostanie wpuszczona do schroniska po 16 godzinie.Probowalam dzwonic do schroniska ale niestety nikt nie odbieral telefonow. Aga-ta zorganizowala wszystko na srode rano i to ze ktos jedzie do schroniska nieznajac psa ani miejsca gdzie jest tez Aga-ta uwazala za bardzo nie rozsadne.Z kazdym z kim telefonowalam podowal mi inne informacje o calej sprawie.Jestem dalej zdania ze ta cala akcja spowodowala haos i to ze ten pies jeszcze czeka na wyjazd ze schroniska[/QUOTE]

O tym,zeby pomoc w wyciagnieciu go myslalam z ulvhedin od zeszlego tygodnia. Nie pisalam nic,bo nie bylo zadnych konkretow.Zreszta mial w niedziele byc zabrany. Jak przeczytalam,ze nie udalo sie, przerazilam sie. Przeciez dla tego psiaka cenna jest kazda godzina...W taki sposob stracilam swoja ukochana sunie. Dodzwonilam sie w poniedzialek do Ani, ktora mieszka w Wieliczce (ja we Wroclawiu),a ona odpowiedziala,ze potrzebuje tylko na paliwo i moglaby jechac natychmiast. Zadałam pytanie na watku i napisalam do Ciebie pw, wiedzac,ze masz kontakt z Agat-ta. Odpisalas :"Bardzo by bylo dobrze szybko go z tamtad zabrac pieniadze za transport oczywiscie zwracam." Podalas mi nr do aga-ta, ale byl blad w numerze i nie mialam szans sie dodzwonic. Ania czekala jak na szpilkach na odpowiedz. Sama ruszyla juz z domu,chcac pomoc psu. W miedzyczasie zadzwonilas do mnie, przekazalam Ci,ze Ania juz wyjechala z domu-w kazdej chwili mozna bylo ja zawrocic,bo jeszcze była w Krakowie, zrobila to, bo chciala zdazyc. Zaakceptowalas to. Powiedzialam, ze zrobilam jej przelew na szybko, bo z tego samego banku. Poprosilam Cie o tel.do Aga-ta,do ktorej nie moglam sie dodzwonic, i o tel.do schronu,zeby ew.chwile poczekali po tej 16. W rezultacie poczekali, tylko juz na miejscu zaczeli sie idiotycznie tlumaczyc,ze ciemno,ze nie ma kto go wyciagnac itd. W miedzyczasie Aga-ta w koncu sie dodzwonila do mnie i ucieszyla sie,ze meki psa maja szanse skonczyc sie 2 dni wczesniej. Rozmawiala kilka razy z Ania, dokladnie jej wytlumaczyla,ktory to boks. Ania miala zdjecia psiaka, gdyby ja wpuscili, wiedzalaby, gdzie isc i ktory to.
Rozmawialam z aga-ta. Psiak doczekal sie... Jada z nim i pozostalymi do weta, poniewaz jest w ciezkim stanie, lezy caly czas i ma pogryzione tylne lapki. Jest wychudzony, widac,ze nie mial dostepu do miski.

Link to comment
Share on other sites

zabralysmy dzis ze schroniska 6 psow. Gryziony psiak wyszedl jako jeden z pierwszych , Magda wsadzila go do samochodu, gdzie usiadl w jednym miejscu (siedzial przy moich nogach) i tak praktycznie bez ruszania sie dojechal do Krakowa. Zasnal od razu jak tylko ruszylysmy, byl bardzo zmeczony. Jest przerazliwie chudy, z pewnoscia nie byl dopuszczany do miski. Jak tylko tamte psiaki odpuscily mu na nasz widok, on wykorzystujac okazje podbiegl do miski i probowal zjesc przymarznieta kasze. Przy wyciaganiu z boksu, gdy przednie lapy mial juz poza boksem tamte jeszcze wbily mu sie w tylek (jeden z jednej, a drugi z drugiej strony). Potem jak przechodzilismy kolo ich boksu one juz nie atakowaly sie miedzy soba, czyli ewidentnie mialy jakies "ale" do naszego psiaka. Aktualnie bohater watku przebywa w lecznicy, jest juz po wstepnych badaniach. Pies ogolnie w zlej kondycji, liczne rany na skorze, morfologia - leukocytoza, ktora wskazuje na powazny stan zapalny, czekamy teraz jeszcze na biochemie. Dziasla w fatalnym stanie, bardzo zaczerwienione, na zebach kamien. Osuchowo w normie. Psiak w kiepskiej kondycji psychicznej, probuje sie schowac w kazdy mozliwy kat, przerazony sytuacja klapie zebami. Prawdopodobnie juz dzis bedzie musial dostac antybiotyk. Wieczorem zostanie przewieziony przez Magde do hotelu w Lednicy Gornej, poniewaz udalo nam sie zalatwic u p.Tomka wewnetrzny boks. Lindo99, jak nazwiesz swojego podopiecznego?

Czekam na zdjecia od Magdy (moj aparat padl...)

Link to comment
Share on other sites

Guest majamax

Pisze w imieniu Lindy99 poniewaz jest w drodze do firmy w Bern, poprosila mnie przez telefon zeby napisac o tym na dogo.

Chcialabym tego pogryzionego psiaka nazwac BEN .Rachunki za lecznice, hotelik, lekarstwa, szczepienia a takze dobra karme prosze kierowac do mnie na pw.Tak dlugo jak to bedzie potrzebne zapewniam mu pomoc finansowa.Tak jak napisalam juz wczesniej przejmuje nad tym psem calkowita opieke.Bardzo prosze o telefon do hoteliku w ktorym jest psiak, chcialabym miec kontakt z opiekunem i szybko reagowac na wszystkie potrzeby.

Edited by majamax
Link to comment
Share on other sites

Faktycznie Fart mu pasuje , ma wyjątkowe szczęście , że jeszcze żyje :shake:
Aga-ta , jak dobrze , że go wypatrzyłyście z Anią B , bo gdyby nie Wy , to nikt by nie wiedział nawet o jego istnieniu . Odszedł by po cichu pewnego dnia :-( jak inne , które tam na pewno kończą podobnie . Bo trudno coś zauważyć , gdy jest się tam tylko od przypadku do przypadku .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aga-ta']zabralysmy dzis ze schroniska 6 psow. Gryziony psiak wyszedl jako jeden z pierwszych , Magda wsadzila go do samochodu, gdzie usiadl w jednym miejscu (siedzial przy moich nogach) i tak praktycznie bez ruszania sie dojechal do Krakowa. Zasnal od razu jak tylko ruszylysmy, byl bardzo zmeczony. Jest przerazliwie chudy, z pewnoscia nie byl dopuszczany do miski. Jak tylko tamte psiaki odpuscily mu na nasz widok, on wykorzystujac okazje podbiegl do miski i probowal zjesc przymarznieta kasze. Przy wyciaganiu z boksu, gdy przednie lapy mial juz poza boksem tamte jeszcze wbily mu sie w tylek (jeden z jednej, a drugi z drugiej strony). Potem jak przechodzilismy kolo ich boksu one juz nie atakowaly sie miedzy soba, czyli ewidentnie mialy jakies "ale" do naszego psiaka. Aktualnie bohater watku przebywa w lecznicy, jest juz po wstepnych badaniach. Pies ogolnie w zlej kondycji, liczne rany na skorze, morfologia - leukocytoza, ktora wskazuje na powazny stan zapalny, czekamy teraz jeszcze na biochemie. Dziasla w fatalnym stanie, bardzo zaczerwienione, na zebach kamien. Osuchowo w normie. Psiak w kiepskiej kondycji psychicznej, probuje sie schowac w kazdy mozliwy kat, przerazony sytuacja klapie zebami. Prawdopodobnie juz dzis bedzie musial dostac antybiotyk. Wieczorem zostanie przewieziony przez Magde do hotelu w Lednicy Gornej, poniewaz udalo nam sie zalatwic u p.Tomka wewnetrzny boks. Lindo99, jak nazwiesz swojego podopiecznego?

Czekam na zdjecia od Magdy (moj aparat padl...)[/QUOTE]

to cud prawdziwy, że przeżył, pomoc nadeszła w ostatniej chwili

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...