Jump to content
Dogomania

Rokuś za TM [*] Kula zaginęła 1 sierpnia 2022 :(


Ewa Marta

Recommended Posts

Koteczka Balbina jest już bezpieczna w domu tymczasowym i pod skrzydłami Fundacji JOKOT. Ustaliłam, że opłacenie pierwszej wizyty i przekazanie karmy, posłanka i kocyków póki co wystarczą. Gdyby była konieczność poniesienia jakiś większych wydatków, wtedy będziemy się dorzucać ale generalnie koteczka przeszła na utrzymanie Fundacji:) My z Elunią weźmiemy na siebie ogłaszanie Balbiny.

Na pierwszym filmiku w reportażu widać kilka razy Balbinę:

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,od-dwoch-lat-bez-domu-teraz-mieszkaja-w-przyczepie,190198.html

Mnie jest dzisiaj zwyczajnie przykro po obejrzeniu w Dzień dobry TVN rozmowy z Panią Bronią i Sebastianem. Okazuje się, że nikt im nie pomagał, że byli zdani na siebie w obskórnej przyczepie... Ona 2 lata temu była w bardzo dobrym stanie, a oni caly czas mieli pomoc nie tylko ode mnie. Kilka innych osób pomagało:( Szkoda, że tyle ekip telewizyjnych nie zainteresowało sie losem koteczki, która pozostawiona sama sobie z FIV-em umarłaby niedlugo. Nie umiała szukać sobie jedzenia, bo była karmiona i spala w środku z ludźmi:(   Jak się coś takiego usłyszy, to odechciewa się pomagać:( 

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Ewuś, przejechałam się kilkakrotnie na pomaganiu ludziom - to bardzo boli, rozumiem Twoje rozżalenie ... okazuje się, że nie każdy zasługuje na serce i wyciągniętą pomocną dłoń :( ludzie są bardzo roszczeniowi, mają krótką pamięć i rozbiegane pazernością oczka - tego od żadnego Ogonka nie doświadczysz

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

No szlag mnie trafi zaraz:(

Zadzwonił do mnie przed chwilą Krzysztof - nowy partner Gośki. Powiedział, że chce ze mną porozmawiać jutro w jej obecności. Twierdzi, że Gośka kompletnie nie zajmuje się psami, że cokolwiek jest do zrobienia, robi on. A dzisiaj wieczorem zastanowiło go, dlaczego Rokuś leży na posłaniu i cały się trzęsie. Okazało się, że jego poducha była tak mokra, że można ją było wyrzymać:( Oddał mu swoja poduszkę na dzisiejszą noc. Bardzo mu podziękowałam i umówiłam się na rano na rozmowę. Całe szczęście, że chociaż on ma ludzkie odruchy.  Gośka podobno kocha w tej chwili kotka Kropka, a psy mogą nie istnieć.

Przygotowałam już na jutro rano do zaniesienia dużą poduchę z kanapy i do tego dwie kołdry do położenia na nią na zmianę. Jestem wściekła, bo do tej prostaczki nie dociera żadne tłumaczenie. Codziennie nosze psiakom wodę i przy mrozach karmę mokrą, do której dolewam na miejscu gorąca wodę. Ta idiotka ostatnio powiedziała mi, że dawała psom mleko czekoladowe, które dostała w sklepie. Kończy się za moment sucha karma, kilka dni temu dostali ostatnią porcję. Nie daje im teraz od razu całego worka, tylko dzielę na porcje i część podaje psiakom sama, a część daję im. Tak jest bezpieczniej, bo karma nie wilgotnieje i na pewno dostają ja psy, a nie idzie na handel. Nie wiem co robić. Nie możemy zostawić psów bez pomocy, ale wszystko we mnie krzyczy, żeby pokazać jej, że pomoc może się skończyć:( Ale jak nie kupić Kropkowi dobrej karmy dla juniora, jak zostawić Kulkę i Rokusia, które pędzą do mnie merdając ogonkami i rzucają się na jedzenie jak szalone. Szczególnie uwielbiają jedzenie puszkowe, ale przecież nie zaniosę puszek im, bo na bank Gośka wyniesie i sprzeda:( Mogę tylko sama im podawać mokre jedzenie. Co robić?????

Zamierzam powiedzieć jej, że nie dostanie dla siebie ode mnie nic, dopóki znacząco nie poprawi stosunku do Kulki i Rokusia. Najlepiej zrobiłaby, gdyby nam je oddała, ale na to niestety nie ma co liczyć, bo psy bronią terenu:( Miała dostać klucz do przyczepy Pani Broni, bo ludzie sa już w ośrodkach i do niej nie wrócą. Zostawili prawie wszystko, w tym dobre butle gazowe i powiedzieli, że nie są im już potrzebne. Mogłaby wziąć sobie dużo rzeczy stamtąd, a tak to figa z makiem. Miała dostać torbę sztucznej biżuterii, którą mogłaby sprzedać na bazarze, ale nie dostanie nic, bo po prostu nie zasłużyła.  

Jutro zamierzam być oschła i surowa. Gośka musi dostać jasny komunikat, że pomoc dla niej zostaje wstrzymana. Już mnie wystarczająco dużo razy oszukała. Kupowałam jej w ostatnim czasie dwukrotnie leki, za które miała jej zwracać kasę pomoc społeczna. Na pewno zwróciła, bo Krzysztofowi (Ś.P) zawsze oddawali. Tyle, że ta kłamczucha twierdzi, że nie dostała zwrotu. Wkurzyła mnie dzisiaj do białości, mam ochotę coś jej zrobić:(

 

 

Link to comment
Share on other sites

Po raz kolejny płacisz za dobre uczynki, Ewa .... :( i gdyby nie Ogonki odpuścić mogłabyś już dawno

Takie historie coraz bardziej oddalają mnie od ludzi, niestety. Dużo i długo mogłabym pisać co myślę o idei "opiekuńczego państwa" - dla mnie roszczeniowość tego typu ludzi jest konsekwencją "konieczności bycia otwartym w swej dobroci", miast pomagać demoralizuje ... "dane=nieszanowane". Oczywiście nie generalizuję, ale dziwnym trafem tego typu sytuacji dostrzegam coraz więcej. Gośka wydoi każdego i ostatnią rzeczą jakiej oczekiwałabym, to uszanowanie pomocy. Nie raz i ja poczułam się jak frajerka (przepraszam za określenie) - powiedziałam dość! Czy dostrzegasz w Gośce choć odrobinę pokory? Przecież nie oczekujesz codziennych laurek i czołobitności! Wystarczy świadomość, że starania, pomoc, Twoja empatia nie poszły na marne, prawda? Ciekawa jestem, co zastaniesz, a właściwie czego nie zastaniesz w przyczepie ... :(

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Gusiaczek napisał:

Po raz kolejny płacisz za dobre uczynki, Ewa .... :( i gdyby nie Ogonki odpuścić mogłabyś już dawno

Takie historie coraz bardziej oddalają mnie od ludzi, niestety. Dużo i długo mogłabym pisać co myślę o idei "opiekuńczego państwa" - dla mnie roszczeniowość tego typu ludzi jest konsekwencją "konieczności bycia otwartym w swej dobroci", miast pomagać demoralizuje ... "dane=nieszanowane". Oczywiście nie generalizuję, ale dziwnym trafem tego typu sytuacji dostrzegam coraz więcej. Gośka wydoi każdego i ostatnią rzeczą jakiej oczekiwałabym, to uszanowanie pomocy. Nie raz i ja poczułam się jak frajerka (przepraszam za określenie) - powiedziałam dość! Czy dostrzegasz w Gośce choć odrobinę pokory? Przecież nie oczekujesz codziennych laurek i czołobitności! Wystarczy świadomość, że starania, pomoc, Twoja empatia nie poszły na marne, prawda? Ciekawa jestem, co zastaniesz, a właściwie czego nie zastaniesz w przyczepie ... :(

Gusiaczku, szczerze mówiąc mam w nosie jej wdzięczność. Oczekuję tylko dobrego traktowania zwierząt, dbania o nie i pilnowania, żeby miały sucho i ciepło. Dzisiaj rozmawiałam z Krzysztofem, bo jeszcze rano okazało się, że skończył im się gaz i nie  mają jak zrobić sobie nawet herbaty. Zaniosłam im w termosie gorącą wodę, ale kazałam przyjść mu na górę, żeby pomógł mi zabrać wszystko na dół. Po drodze rozmawialiśmy. On jest bezsilny:(

Ta prostaczka wczoraj na jego uwagę, że nie nakarmiła jeszcze psów, a jest już wieczór stwierdziła "jutro im dam jeść" Krzysztof wyszedł i dał im jeść. Przecież to żadna filozofia wrzucić do miski kubek suchej karmy:( Kulka znowu nocowała w budzie, na szczęście na moją prośbę Krzysztof 2 dni wczesniej dorzucił do środka świeże siano. Prosił o dyskrecję i nie mówienie Gośce, że mi o wszystkim powiedział, bo ta rura będzie mu ciosac kołki na głowie. Nie rozumiem jak to możłiwe, że trzeci z kolei facet słucha jej i robi co ona każe:(

Skorzystałam z tego, że mogę nagadać jej o posłanku Rokusia. Przy okazji dostali trochę sztucznej biżuterii do sprzedania. Zrobiłam to celowo, żeby dać jej w jednej ręce coś do sprzedania, a druga pogrozić i powiedzieć, że to wszystko się skończy, jak się poważnie nie zabierze za zajmowanie psami. Zaproponowałam, że psy zabiorę, ale nie zgodziła się:( Zapowiedziałam, że będe jeszcze częściej zaglądać do psów i sprawdzać. Ona jak piskorz wiła się i fałszywie dziękowała i obiecywała, że będzie się zajmować. Dzwoniła potem i powiedziala, że już wymościła Rokusiowi posłanko i że będzie pilnowała:( Na ile to wystarczy? Na tydzień?

Powinnam wcześniej zorientować się, że Peruszka podbiegała do nich idących drogą tylko wtedy, kiedy byl Sylwek. O ironio losu on jak byl trzeźwy, to lepiej sie zajmowal psami niz ona:( Teraz Peruszka kompletnie do niej nie podchodzi. Inna sprawa, że nie wchodzi za ogrodzenie, tylko czeka na zewnątrz, ale spotykamy ja czasami po drodze i wtedy tez nie podchodzi do niej, Mądra psinka wie, że to zły człowiek jest:(

 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Gusiaczek napisał:

Wiem Ewuniu, nawet tego nie sugerowałam :)

Wiem Gusiaczku. Przepraszam za zbyt ostrą wypowiedź, ale trzęsło mną ze złości:( Dzisiaj Kulka miała obok budy wodę... w butelce. Zabrakło siły, żeby nalać z niej wody do miski, zostawili to mnie:( Ręce opadają:(

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Joy1 napisał:

Aby zmobilizować tych ludzi do dbania o psy, może wsunąć w furtkę wydrukowany któryś z tych plakatów?

plakat_1.pdf

plakat_2.pdf

Dobry pomysł! Wydrukowałam i podrzucę im jutro:)

Kupiłam psiakom kolejny worek karmy. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu usłyszę, że poprzednia karma się skończyła:( Mam też puszki z karmą mokrą, które noszę im sama i podaję z gorąca wodą, kiedy temperatura jest poniżej zera. Nie wyobrażacie sobie, jak one się na takie jedzenie rzucają:)

Link to comment
Share on other sites

Gusiaczek sprzedała dwie książki podarowane przez Ellig, które nie poszły na ostatnim bazarku i z tej racji Kulka, Rokuś i Kropek dostali 65 zł!!! Bardzo dziękujemy:)

Wczoraj w domu mieliśmy panikę, bo sąsiadka znalazła 4 żywe kleszcze chodzące po posłanku psów i dodatkowo kilka zabitych:( Natychmiast ruszamy z dodatkowym zabezpieczeniem psów przeciw kleszczom. 

Ostatnio zapomniałam napisać o zakropieniu Kulki i Rokusia Fiprexem, który pożyczyłam od moich psiaków. Dzisiaj zamówiłam dla psiaków ze skarpy obroże Foresto i przykażę ludziom, że mają ich pilnować jak oka w głowie. Odkupiłam tez moim psiakom 2 spoty Fiprex. Udało się dzisiaj kupić je taniej niż kupowałam jakiś czas temu. Za jeden spot na wagę 20-40 kg zaplaciłam 17,53 zł. Obroże duże Foresto też taniej niż gdzie indziej, bo po 86,99 zł. Polecam vet-animal:)

 

 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nagrałam wczoraj krótkie filmiki ze spotkania z Kuką, Rokusiem i Kropkiem. Widac na nich, że nadal mają założone im obroże Foresto i mam nadzieję, że ich nie zgubią. Kleszczy w tym miejscu jest masa i mam nadzieję, że obroże zabezpieczą je przed ich atakiem.

Tak witają mnie zwierzaki codziennie rano. Na filmiku jest jeszcze Gośka, ale ona wita mnie rzadko:)

https://www.youtube.com/watch?v=0Bf626pQq3o

Tu widać, jaki chudziutki jest Rokuś i jak i ma apetyt:

https://www.youtube.com/watch?v=BdtLJzKZAfA

A tu łakomczuchy Kulka i Kropek:)

https://www.youtube.com/watch?v=XzR86ji0gp8

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Roki jest w bardzo ciężkim stanie. Ma babeszjozę:( Wczoraj rano miał gorszy apetyt, ale pomyślałam, że może dostał wcześniej jeść i dlatego nie rzuca się tak na jedzenie. Dzisiaj rano zaspałam potwornie i pojechałam z moimi psami na spacer bliżej na pół godziny. Telefon od tej.... nie powiem kogo dostałam po 20-tej:( Zadzwonila tylko dlatego, że Krzysztof jej kazał to zrobić. Powiedziała, że Roki od 2 dni czuje się słabo, nie je, nie pije i jest coraz bardziej markotny. Natychmiast kazałam im ruszać z psem pod stajnię i ruszyłam samochodem do nich. Kiedy podjechałam i zadzwoniłam do Krzysztofa on powiedział, że  nie jest w stanie przyprowadzić Rokusia, bo on nie chce zrobić ani kroku. Zjechałam na dół po tych cholernych wertapach jak daleko się dało, wyskoczyłam z samochodu i po omacku dobiegłam do nich. Rokus leżał w błocie, a Krzysztof stal bezradny i mówił, że Gośka zaraz przywiezie wózek, to go zapakują i podwiozą dalej. Przechodziłobok nas jakiś facet, poprosiłam go, żeby pomógł mi zanieść Rokusia do samochodu. Ja wzięłam go z przodu, facet złapał za pupinę i jakoś donieśliśmy go. Jak go pakowałam do auta nadeszła Gośka z wózkiem. Zaczęłam się na nią drzeć jak jeszcze nigdy. Wyzywałam strasznie, darłam się, że jak Roki nie przeżyje, to oberwie ode mnie po łbie. Wywrzeszczałam, że może się najwyżej pluszakami zajmować, a nie żywymi stworzeniami. Na to Krzysztof mówi, że ona od 2 dni ma koteczkę, którą wzięła dla Kropka. No szlag mnie trafił i chciałam jej od razu dać w łeb, ale trzeba było szybko jechać z Rokim do weta na dyżur.

U weta od razu powiedzieli, że to babeszjoza, zrobili na wszelki wypadek test. Powiedzieli, że to babeszjoza w kolejnym stadium. Nie ma już temperatury, dziąsła żółte prawie pomarańczowe:( Rokuś prawie bez kontaktu, do tego jeszcze wymioty. Podłączyli go od razu do kroplówki, a za chwilę test wykazał masę tej babeszjozy, więc od razu dostał imizol, antybiotyk, lek przeciwwstrząsowy i cos jeszcze, ale nie pamiętam co. Rokowania są bardzo ostrożne. Rokuś może nie przeżyć. najniebezpieczniejsza będzie niewydolność nerek, a to może wyjść w ciągu kilku kolejnych dni. Siedziałam z nim ponad godzinę, ale on jest bez kontaktu. Imizolu nawet nie poczuł, a to bardzo bolesny zastrzyk:(

Zostawiłam go w lecznicy na kilka godzin. Mają do mnie dzwonić, jak zejdzie kroplówka. Jeśli będzie przytomny, pojadę do niego, żeby czuł obok siebie kogoś znajomego. na razie delikatnie, ale stanowczo zostałam poproszona o wyjście, bo on ma mieć spokój i ma spać.

Kiedy ta cholerna baba zadzwoniła do mnie pytając, gdzie jesteśmy, bo ona chce przyjść powiedziałam, żeby nie ważyła się przychodzić, bo ja pobiję. Powiedziałam, że to koniec mojego pomagania jej, że zabiorę zwierzaki, a jak mi ich nie odda, to przyślę TOZ i inne organizacje i zapłaci jeszcze grubą karę za zaniedbania. Wrzeszczałam różne rzeczy, generalnie zapowiedziałam, że to koniec naszej znajomości i teraz zacznie się rozliczanie jej za wszystko co robi nie tak. Powiedziałam, że za dziś zapłaciłam 231 zł, a koszty leczenia będą znacznie wyższe. Zapytałam dlaczego do groma nie zadzwoniła wczoraj albo nawet dzisiaj rano, żebym miała szansę zabrać Rokusia wcześniej do swojego weta, a nie na nocny dyżur. Ona mówi, że myślała, że on się zatruł. No nie da rady słuchać tej kretynki na spokojnie. Zatrucie też się leczy na Boga!

Jeśli Rokuś przeżyje, chciałybyśmy znaleźć mu jakiś DT. 10-letni pies ma małe szanse na adopcję, ale teraz najważniejsze jest, żeby przeżył. Prawdopodobnie zabiorę go jutro po pracy do siebie do niedzieli. Będzie intensywnie leczony. Gdyby nie udało się do mnie, trzeba szukać jakiejś lecznicy, która go przyjmie do szpitaliku. Macie jakieś pomysły? Znajomości w szpitaliku?

Wyć mi się chce z rozpaczy. Kilka dni temu zabezpieczyłam psy świeżymi obrożami Foresto. Może lepsze było jednak zakrapianie Fiprexem:( Miałam je zakropić w przyszłym tygodniu, nie chciałam od razu dawać obroży i spotów:( Jestem bezradna, załamana wściekła, rozżalona, mam ochotę pobić tego wstrętnego babsztyla. Nic już ode mnie nie dostanie, Będę dokarmiała sama zwierzaki, a ona nie dostanie nic do ręki. Co mam zrobić z nową kotką? Zacznę dokarmiać - weźmie kolejne, nie będę dokarmiać - wyrzuty sumienia mnie zjedzą:( RATUNKU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Tak wygląda Rokuś dzisiaj:( Wetka powiedziała, że go nie poznała, a szczepiła go w sierpniu i pamięta dużego rottweilera. Teraz Rokuś waży 31,7 kg. Pisalam niedawno, że jest za chudy. Coś się z nim dzieje:(

 

R01.jpg

R02.jpg

R03.jpg

Link to comment
Share on other sites

Tak koniecznie by się przydał DT.Lecznica sobie naliczy za pobyt Rokusia.Tak sobie myślę,że gdyby wyzdrowiał to porobić dobre zdjęcia i ogłaszać go.Jest bardzo ładnym psem i wcale nie widać,że ma te latka.

Skąd ta babeszjoza,przecież miał założoną wcześniej obrożę?

Link to comment
Share on other sites

Rokuś przeżył noc, stan jest nadal ciężki, nie ma siły nawet sie podnieśc, wciąz ma płukane nerki. Rozpaczliwie szukamy DT !!!!!

Teraz musi dostawać kroplówki....

 

"Jeśli Rokuś przeżyje, chciałybyśmy znaleźć mu jakiś DT. 10-letni pies ma małe szanse na adopcję, ale teraz najważniejsze jest, żeby przeżył. Prawdopodobnie zabiorę go jutro po pracy do siebie do niedzieli. Będzie intensywnie leczony. Gdyby nie udało się do mnie, trzeba szukać jakiejś lecznicy, która go przyjmie do szpitaliku. Macie jakieś pomysły? Znajomości w szpitaliku? "

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Anula napisał:

Tak koniecznie by się przydał DT.Lecznica sobie naliczy za pobyt Rokusia.Tak sobie myślę,że gdyby wyzdrowiał to porobić dobre zdjęcia i ogłaszać go.Jest bardzo ładnym psem i wcale nie widać,że ma te latka.

Skąd ta babeszjoza,przecież miał założoną wcześniej obrożę?

Anula, Rokuś wcześniej zabezpieczany był Fiprexem, obrożę ma od kilkunastu dni. Wetka mówi, że mają codziennie kilka przypadków babeszjozy u zabezpieczonych psów. Kleszcze uodparniaja sie na preparaty:( Poza tym do zarażenia mogło dojść nawet miesiąc temu, a objawy pojawiły sie teraz.

Rokus grzecznie leży w lecznicy, jest słabiutki. Umówiłam się, że zabiorę go po południu. Biorę pół dnia wplnego w pracy, mam tylko ważne zebrannie do 13, a potem jade do niego i będe podawac mu kroplówke w domu. Mam nadzieję że psy sie dogadają, bo nie mam go gdzie odseparować:(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...