Jump to content
Dogomania

Barry z Lublina, znalazł bezpieczeństwo i wspaniały dom u boku Zosi!


supergoga

Recommended Posts

Uwielbiam piwonie, dziękuję Zosiu:loveu:
Jak wchodzę do swojego gabinetu w pracy to pokój wypełniony jest zapachem piwonii. Aż chce się pracować:p
A na końcu to pyszne czereśnie, czy mniej pyszne wiśnie? Mam zawsze problem z rozróżnieniem.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Kochani - u nas ostatnie dwa tygodnie to prawie horror.

Upały na przemian z burzami i ulewnymi deszczami. Nie wiadomo co gorsze (dla psów).

Barry już na godzinę przed burzą zmienia się w galaretę. Z pyska cieknie ślina, trzęsawka ogólna i brak reakcji nawet na kiełbaskę.

To mój super pies kryjący się w mysią dziurę w czasie burzy:

[IMG]http://images49.fotosik.pl/161/d5f29e1eca94a028med.jpg[/IMG]



A tu pies w głębi a na pierwszym planie hortensja dębolistna (ma masę kwiatów ale z drugiej strony ale tam nie było psa) :

[IMG]http://images40.fotosik.pl/157/daa1e295a4edad3fmed.jpg[/IMG]


Poniżej pies na niedokoszonej drodze - po lewej hortensja bukietowa:

[IMG]http://images38.fotosik.pl/157/55df9986573cf45dmed.jpg[/IMG]


Pies wśród kwiatów:

[IMG]http://images49.fotosik.pl/161/617c676667609149med.jpg[/IMG]


I kawałek mojej puszczy (tuż za kannami, żółte i pomarańczowe lilie azjatyckie) :

[IMG]http://images50.fotosik.pl/161/48b6591eb85e2e12med.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Piękne psisko, cudowne kwiaty!!!! I taka wielogatunkowość :lol:
Ja mam zawsze problemy z zapamietaniem nazw.

Lęk psa przed burzą czy strzałami sprawia, że jestesmy bezradni. Nijak pomóc nie można. Biedny Barry. Dobrze, ze ma swoje biurko we własnym domu :lol:

Pozdrawiam Zosiu!

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za miłe słowa.

Ale w takiej pięknej scenerii też może się coś wydarzyć.
No więc i mi się przydarzyło.

Podczas koszenia między drzewami zahaczyłam ręką o gałąź sosny a ta jak mi się odmachnęła i ......... "kujnęła" mi igłą w otwarte oko [SIZE=1](Akucha - czytałam Twoje okulistyczne problemy z psami).[/SIZE]

Oszczędzę szczegółów o jeżdżeniu między pogotowiem a szpitalem (sobota - niedziela).

W efekcie - oko całe ale wyglądam jakbym jednym okiem była pijana a jednym trzeźwa. Bez ciemnych okularów nie mogę się pokazać światu, bo przecież z jednym pomalowanym okiem i z jednym króliczym się nie pokażę :evil_lol:.

Ech - mieć piękny ogród to nie jest do końca sielanka :diabloti:.

[SIZE=1]Ale najgorsza była chwila : "niech się pani teraz nie rusza, będę wywijać powiekę" (ze wzglęgu na wielką opuchliznę trochę to wywijanie trwało) brrrrrrrrrrrrrrr[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Cudny ogród. Taki kolorowy. U nas raczej drzewa i krzewy, więc okres kwitnienia mamy za sobą.
U nas burze też właściwie co drugi dzień :roll:. Moja starsza sucz reaguje jak Twój Barry, więc dobrze wiem, jak to wygląda.
Za to po ogrodzie widac, ze taka pogoda jak najbardziej mu pasuje :diabloti:. I jak tu pogodzic ineteresy???

Link to comment
Share on other sites

Reno - tak, jak najbardziej taka pogoda odpowiada ogrodowi. Tylko żeby jeszcze nie trzeba było kosić, bo u mnie ogród zarośnięty nie daje się oglądać, tzn. wydaje mi się wtedy, że jest tak niechlujnie.

No ale może to takie moje zboczenie, a i trochę ruchu też mi się przydaje.

Link to comment
Share on other sites

No i już nie wiem jakie mam wymyślać zdjęcia "ze psem" -
ale może jeszcze takie:


pies na tle mojego ogródka warzywno - ziołowego (a i kwiaty też tam można spotkać):

[IMG]http://images45.fotosik.pl/162/023396d7a13e8a68med.jpg[/IMG]


albo takie - w nijakiej scenerii: [IMG]http://images37.fotosik.pl/157/a24d965e08ca8ee2med.jpg[/IMG]

Zdjęcia robione przd chwilą, trochę ciemne.

Oko jest już prawie ok.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj po raz pierszy pokazałam się światu bez ciemnych okularów.

Dziewczyny - to jest naprawdę przestroga dla mnie i dla takich jak ja.
Nawet coś tak prozaicznego, jak koszenie trawy musi się odbywać w okularach ochronnych.

To już nie chodzi tylko o to czy to będzie wśród drzew, ale nasłuchałam się, że nawet koszenie zwykłego trawnika nieraz kończyło się wypłynięciem oka.
Bo np. jakiś mały kamyk tak jakoś odbił się od pracującej kosiarki, że trafił skutecznie i z taką siłą, że już tylko "kaplica".

No a poza tym to oczekiwanie na pogotowiu i później w szpitalu aż łaskawie cię raczą przyjąć, obejrzeć i poddać torturom badania (to akurat nie ich wina) - naprawdę trzeba mieć niezłą krzepę.

Ale prawdziwego szoku doznałam w aptece, kiedy chciałam wykupić zaordynowane medykamenty.

Była konieczna wizyta w bankomacie - i dopiero miałam te leki (ale jaką przyniosły ulgę).

A z przyjemniejszych rzeczy - oto mój pieś śpiący teraz słodziutko sobie gdzie mu się podoba:

[IMG]http://images40.fotosik.pl/159/906ff53884b22d8cmed.jpg[/IMG]

[SIZE=1]Mam nadzieję, ż chyba nie jest zbyt gruby, co ?[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Oj Zosiu :calus:, biedactwo, nacierpiałaś się. Będę pamietać o Twoich przestrogach. Chociaż mi najbardziej przydałóyby się chyba rózowe okulary ;)
Tak, leki i krople okulistyczne nieźle kosztują.
Jak dzisiaj oko?

Barry wygląda rewelacyjnie! To zupełnie inny chłopak, piękna ma sierść, dostojeństwo na pysku. PAN PIES :lol:
Zosiny, wiadomo!

Link to comment
Share on other sites

Oko już wróciło do normy - nie ma śladu i już zapomniałam.

Ale w okulary ochronne już się zaopatrzyłam. Tak, Akucha - leki okulistyczne są nieziemsko drogie.

Ale Ty różowych okularów nie musisz mieć - Ty cała jesteś taka optymistyczna, że nawet te Twoje remonty Cię nie złamią.

U nas dzisiaj od 2.00 w nocy do 7.00 rano szalała nieziemska burza, wichura i ulewy. Ja przezornie chowam samochód do garażu, bo w razie gradu (np. wielkości orzecha laskowego lub nie daj Boże włoskiego) - wiem, że będę następnego dnia mogła jeździć.

Pioruny waliły jak oszalałe, Barry oczywiście okrutnie to przeżył i najgorsze, że nic na to nie mogę.

Nasze pobliskie miasto wojewódzkie zalało, mieszczuchy liżą teraz rany.

Ale Zosi nie zalało :lol:.

Link to comment
Share on other sites

Ogladalam dzisiaj w TV skutki burz, brrrr.... Dobrze, że nic wam sie nie stało, chociaz biedny barry soje przezył :shake:. My mieszkamy na takim zadupiu, ze nawet burze do nas nie zaglądają. Tfu, tfu, tfu...

Tak jeszcze o tych lekach okulistycznych... Powiem ci Zosiu, ze jak leczyłam oko Beli, to złapalam sie na tym, że przestał mnie dziwić fakt, że ludzie porzucaja chore psy do schronisk. Myślę, że emeryci, to naiwnie sądza, że schron wyleczy. Na recepty weterynaryjne nie ma zniżek, czasami wychodziłam z apteki "lżejza" o kilkaset złotych. Belka brala krople, które ksztowały 180 zł, termin przydatnosci 6 dni. Wyjazdy do Warszawy (dwa razy w tygodniu), wizyty zabiegi, operacja... Nazbiera się.
Powinny istniec zwierzęce kasy chorych czy coś. Ludzie nie pozbywaliby się tak masowo zwierzą. Jestem o tym przekonana.

Zosiu, ja optymistka w pismie jestem :evil_lol: Na zywca - nerwus i ponurak.

Link to comment
Share on other sites

He, he - nerwus i ponurak mówisz ?
To zupełnie tak jak ja - czasem się wkurzam lub wręcz wk.....m, ponurakiem jestem wtedy gdy śpię.
A jak przychodzi poranek to idę walczyć z całym światem z uśmiechem na ustach (zupełnie jak jakiś japoniec) :evil_lol:.

I Ciebie też tak postrzegam.

A jeszcze odnośnie tych okulistycznych madykamentów - na tych moich zaordynowanych przez lekarza wyczytałam, że "wyrzucić ileś tam dni po otwarciu opakowania" (dni, a nie tygodni !!!)

No zgroza - tyle kasy i potem wyrzucić ? Bo przecież drugi raz nie dam sobie uszkodzić oka.

Link to comment
Share on other sites

:evil_lol: No nieee, z rańca to ja jestem koszmarna istota. Kocham spać, poleżeć rano, pokawkować, "nicnierobić" uwielbiam. Moje szare komórki śpią jakoś dłużej.
Rano świat jest wrogiem :roll: Uśmiecham sę tylko do moich kundli.
O 10.00 wszystko jest już ok.

Zosiu, a chrapniesz czasem sobie po pracy? Ja uwielbiam! :lol:

Link to comment
Share on other sites

O tak - jeśli mogę to najchętniej ok.14.00 lub 15.00. Tak z godzinkę albo chociaż 40 minut sobie chrapnę.

A jeśli chodzi o poranek, to niech Cię licho - jeśli tylko mogę, to snuję się z kawą do 9.00, 10.00 i gadam tylko ze zwierzami.

Ale nie zawsze tak mogę. Zdarzają się dni, kiedy wyjeżdżam o 5.00 rano i wracam o 19.00. Wtedy rzeczywiście jak japoniec wywijam mieczem i walczę o byt.

Tylko ostatnio naród urlopowy i tak bardzo mnie nie potrzebuje.

Jutro też zapewne będę z rańca chodzić po ogrodzie z Barrym i ze zgrozą patrzeć jak trawa odrasta po rzęsistych deszczach. Będę oglądać co tu jest jeszcze do zrobienia i pomstować w myślach jak bardzo nie chce mi się tego robić.

A tu Barry sprzed chwili. Wiecie co to oznacza ? Albo inaczej - wiecie co się zbliża ?

[IMG]http://images43.fotosik.pl/165/ebf859843cb00abemed.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

A u nas właśnie teraz nastąpiło urwanie chmury. I burza jest, ale jaka!!!!!!!!!!
Uwielbiam w czasie deszczu siedzieć w domku i cieszyć się z tego, że w nim sobie siedzę i nie moknę:p
A co do porannego leniuchowania, mam tak jak Wy. Tylko, że od przeszło miesiąca nie mam ani jednego dnia wolnego i muszę się zrywać codziennie o 5.30 a w soboty o 4.30 na nogi. I tak jeszcze miesiąc. Jak światła w tunelu wypatruję września i urlopu. Ale cóż, sama chciałam:cool1:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...