Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Ano śliczne - zgadzam się z tym.

Dzięki Celina.


Idę teraz z tym moim Barrym na smyczy na siku. Nie mam zaufania do sąsiada, bo wiem, że dziś wieczorem też grzebał przy tym płocie i nie jestem pewna czy tam nie ma żadnego prześwitu, o którym nikt nie wie.

Niestety, dopiero wtedy wypuszczę Barriego samego na dwór jak będę miała pewność względem szczelności ogrodzenia.

A tak w sumie to chyba dosłownie nie napisałam, że sąsiadowi się wydaje, że jak Barry się tak słucha mnie czyli człowieka, to pewnie i jego też tak posłucha.

Jemu (sąsiadowi) to chyba ani psa, ani kota, ani sąsiada, "ani żadnej rzeczy, która jego jest".

Tak - jestem zła, bo do czegóż to podobne żeby Zosia chodziła ze psem na smyczy po swoim ogrodzie.

Posted

Celinko , super ta kostka z Barrego !!!!!! :lol:

A co do sąsiada , to powiedz mu, Zosiu, po prostu , żeby się pośpieszył z wymianą tej siatki , bo Tobie się znudzi to chodzenie z psem na smyczy i pewnego dnia go wypuścisz .......:evil_lol:
Taki argument powienien dać powera sąsiadowi ......:cool3:

Posted

Jest promyczek nadziei, bo dzisiaj wracając z pracy natknęłam się na sąsiada i wcisnęłam mu zapisany na kartce mój nr telefonu.
Mówię - niech pan dzwoni i informuje mnie kiedy pan będzie zmieniał siatkę.

A on, rozbrajająco - "nie pomyślałem o tym, a to przecież takie proste".

Proste czy nie ale chadzam z Barrym dalej na smyczy i ciągle jestem zła.

Ciągle widzę, że Barry mógłby się gdzieś tam do nich przecisnąć, no ale w końcu to ja mam psa (i sąsiada :evil_lol:).

Ale to jeszcze nic, bo sąsiad ma dwa małe pieski. I bardziej o ich życie się obawiam. Widziałam po nocy (tak - po nocy też zdarza mi się łazić po ogrodzie) jak przedostawały się na mój ogród. Aż strach pomyśleć o spotkaniu typu "pieski sąsiada i Barry".
Moje spotkanie z pieskami było bardzo przyjazne, bo i te małe pieski są przyjazne dla mnie. Ale mam bardzo dużą wyobraźnię, której wolę nie uruchamiać.

Tak więc Barry dalej chodzi na smyczy.

Ot - samo życie.

Posted

Biedna Zosia i Barry!:-(
To,że ja po parku musze mieś Krystiana na smyczy,to normalne,ale we własnym ogrodzie?? Gehenna!
Głupota i bezmyślność oraz nie liczenie sie z bliźnim jest w polskim społeczeństwie porażająca!
Znam to z autopsji,bo Krystian na smyczy z powodu niechęci do samców,a inni właściciele innych,niezbyt miłych psów maja to gdzieś i ich psy biegają luzem-choć często są nieprzywoływalne!
Wzrok mam teraz sokoli,biegam szybko i adrenalina często skacze!

  • 2 weeks later...
Posted

Zosia pewnie zapracowana wiosennie w ogrodzie .............

no ale niech napisze chociaż czy ogrodzenie sąsiad skończył........Czy Barry może swobonie już poruszać się po swoich włościach ? :razz:

Posted

A tam zapracowana.
Ni ma jak, bo u nas jeszcze zima. Rano jest albo dwa albo cztery stopnie ciepła.

No i coś gorszego - sąsiad jeszcze nie skończył płotu. No ale przecież nie wymogę na nim "jazda do roboty i kończyć ten płot".

  • 2 weeks later...
Posted

[quote name='Zosia4']A tam zapracowana.
Ni ma jak, bo u nas jeszcze zima. Rano jest albo dwa albo cztery stopnie ciepła.

No i coś gorszego - sąsiad jeszcze nie skończył płotu. No ale przecież nie wymogę na nim "jazda do roboty i kończyć ten płot".[/quote]
Jakis mocno oporny ten sąsiad:mad:

Posted

Oporny - ale nie na darmo nazwałam go po swojemu (he, he, nie powiem jak - i to już parę lat temu tak go nazwałam).

Dzisiaj powiedział, że wymianę płotu zlecił fachowcom, bo sam sobie z tym nie poradzi i że najprawdopodobniej odbędzie się to w przyszłym tygodniu.

O rany - w przyszłym tygodniu to Barry będzie musiał chodzić "jeszcze bardziej" na smyczy.

Albo może puszczę go samopas w pierwszym dniu pracy fachowców i skończą prędzej niżby zamierzali :diabloti:.

Posted

[quote name='Zosia4']
Albo może puszczę go samopas w pierwszym dniu pracy fachowców i skończą prędzej niżby zamierzali :diabloti:.[/quote]

I to jest idealne wyjście z sytuacji :evil_lol:. A sąsiad jaki będzie zadowolony z ekipy pracującej w ekspresowym tempie :razz:. Wilk syty i owca cała :p.

Posted

[quote name='tomcug']I to jest idealne wyjście z sytuacji :evil_lol:. A sąsiad jaki będzie zadowolony z ekipy pracującej w ekspresowym tempie :razz:. Wilk syty i owca cała :p.[/quote]


:evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Święte słowa tomcug !!!!!!

Sąsiad sobie w każdym bądź razie nieźle grabi u Barrego i jego Pańci ....
Trzeba wymysleć jakiś odwet ....:eviltong:

Posted

Dzisiaj to mi dosłownie ręce opadły: sąsiad zasłużył sobie w pełni na ksywę jaką mu dałam kilka lat temu.

A było tak: wyszłam z Barrym po powrocie z pracy na ogród. Barry luzem, a ja pooglądać kwitnące tulipany i oszacować ogrom prac, które jak zwykle w sezonie należy w ogrodzie wykonać.

Ponieważ stara siatka sąsiada była ostatnio w pionie więc sobie łazimy i grzejemy się w cieplutkim słoneczku.

Ja cieszę oczy tulipanami, aż nagle słyszę gulgotanie, charkot i początek ataku mojego bojowca.
Rzut oka i widzę, że skoczył na sąsiada (przez siatkę ledwo stojącą).
Więc od razu z mojej strony stanowcze i głośne przywołanie psa.
Barry od razy przybiegł do mnie, a sąsiad ze śmiechem: oooo - rzuca się.

Ja na to: mówiłam, że ostry, że się rzuca i że może zrobić krzywdę.

Chciałam jeszcze coś dopowiedzieć i wtedy zobaczyłam, że pięć metrów od stojącego przy płocie sąsiada - siatka jest odczepiona od słupka i swobodnie mogą przez nią przejść dwie osoby naraz, a cóż dopiero pies.

Zrezygnowałam błyskawicznie z dalszej rozmowy i ciągle przywołując Barriego zwiałam do domu.

Ileż można wykazać dobrej woli, tłumaczyć, straszyć, dałam nawet swój nr tel. żeby dzwonił jak będzie coś robił.

Wam by ręce nie opadły ?

Posted

Myślę, że sąsiad chciałby konfontacji z Barym, taki maczo czy jak to się pisze z niego, a co mu Zosiu będziesz żałować:diabloti:,

A tak poważnie to głupota nadal króluje wśród narodu, później artykuły jak to agresywne psy krzywdzą biednych ludzi. Dobrze Zosiu, że myślisz głową, wielki szacunek. A Bary?, po prostu stracił już cierpliwość - jak to na niektórych płotach wisi " Dobry pies, ale ma słabe nerwy";)

Posted

Oj tak Barry jest mądry i to bardzo. To pies niezwykle mi oddany i wiedzący czego od niego chcę.

Sąsiad wtedy przygotowywał słupki do nowego "opłotowania" i chyba wykonał jakiś gwałtowny ruch ręką (przepytałam go później , tzn. sąsiada na tę okoliczność) i widać Barry uznał, że może to być jakimś zagrożeniem dla mnie.

Piszę to dlatego, żebyście nie myśleli, że Barry to jakiś bezinteresowny morderca żądny krwi ludzkiej za wszelką ceną ale - to jest mój obrońca. Tak przynajmniej ja - a i myślę, że Barry też tak to odczuwa.

Ja już nic nie wiem, bo po tej mojej kampanii przygotowawczej do wymiany płotu przez sąsiada to chyba ja mam więcej doznań stresowych niż on.

A fachowców jak nie było - tak nie ma.

Posted

A mnie zachwyca karnośc Barrego!

Po tylu latach uwiązania przy budzie, pustego smutnego życia pies przybiega na każde zawołanie i robi to bez wahania!
Musi być między Wami orgomnie silna więź.

A ogrom prac to byś Zosiu musiała oszacować u mnie. Ręce by Ci opadły do samej ziemi i tak zostały...

A jak się miewają Reaktory Termojądrowe?

Posted

Neris - nie tylko Ciebie jego karność zachwyca.
Zachwyca wszystkich, którzy mają okazję nas widzieć razem.
Tak, to fakt, że przybiega na każde zawołanie i bez wahania.

Nawet mój syn z podziwem patrzy na niego i mówi: kto go tak pięknie wychował. No to mu odpowiadam, że JA :evil_lol:.

Doprawdy nie wiem czy on u wcześniejszych jego właścicieli też taki był ?

A reaktory mają się nadzwyczaj dobrze. Wojują z Barrym ale przez ogrodzenie..
Jest wtedy taki jazgot, że chyba cała wiocha nas słyszy.
Niestety, nie wypuszczam ich, bo każde ich wyjście z kojca niezmiennie kończy się ucieczką w siną dal.

Jak wiesz - ogrodzenie mam solidne ale cóż z tego skoro tę solidną siatkę rozciągają zębami, jak już łeb przejdzie to wtedy heja.

Najgorsza jest ta pierwsza faza ich wypuszczenia. Ja wtedy dla nich nie istnieję, niestety. Mogę sobie wołać ile chcę, najważniejsze to zwiać poza teren.

Jak już pisałam - wiem, że krzywdy nie zrobią (albo to do końca wiadomo, toć to zwierzaki) ale ja sama nie chciałabym spotkać na drodze takich wielkich bestii pędzących na mnie - choćby były najłagodniejsze pod słońcem.
Potrafią przewrócić i zalizać na śmierć. Ale nie daj Boże jak ktoś wtedy dostanie zawału albo co innego.

To jest zbyt wielki stres dla mnie, bo na ten przykład jak są w takim nieokiełznanym galopie to dosłownie ziemia dudni (wcale nie przesadzam).

Posted

Ech, myślałam że po takim czasie będą się z nim dogadywać...

A pomyślałam sobie, że w zasadzie mogłabyś zarobić dodatkowy grosz wypożyczając reaktory: ktoś chce zmienić wystrój wnętrza? Ależ proszę bardzo, zdejmujemy firany w 3 sekundy! Komuś się znudziła kanapa? Mamy na to rozwiązanie!

Posted

A ja wróciłam własnie od weta. Byliśmy obciąć pazury pudlicowi. I w ramach "sąsiedzkiej pomocy" proszę o radę. U mnie zwierzaki mogą dużo za dużo i zdaję sobie sprawe, że to po części moja wina. Obcięliśmy 2 pazury i wzajemne mocowanie psa,mnie i weta tylko się nasilało. Konkluzja- aby nie dostał zawału czynność przerwana, zalecenie - długie spacery po asfalcie!
Powiedzcie proszę, że trafiłam na taki "egzemplarz", kota też mam z wadą - nie lubi ŻADNYCH wetów. Przepraszam za offa, ale musiałam to powiedzieć "swoim ludziom" - bo w domu to powiedzieli, że ja to tylko mogę mieć psa z drewna, bo go nie umiem wychować. Zosiu chyba będę u Ciebie brała lekcje:oops:, i może u Neris też, tylko nie wybijania szyb:evil_lol:, bo odsetek bezdomnych wzrośnie:cool1:

Posted

[quote name='lizka121']U mnie zwierzaki mogą dużo za dużo i zdaję sobie sprawe, że to po części moja wina....

Zosiu chyba będę u Ciebie brała lekcje:oops:,[/quote]


Lizka - to nie do końca jest tak jak piszesz (a piszesz również z humorem :lol:).
Barry jest bardzo usłuchany ale jak do mnie przyjechał (tzn. jak dziewczyny mi go przywiozły z końca świata), to od niemalże pierwszego dnia był względem mnie taki jaki jest dzisiaj.
Może nie do końca jest tak jak piszę ale był chyba od pierwszego dnia skupiony na tym co do niego mówię i tak jakby wyczuwał czego od niego chcę.
Z każdym dniem się to bardziej krystalizowało, najpierw polubiliśmy się, potem to przybrało jakby bardziej emocjonalną formę, aż w końcu doszliśmy do takiego momentu, że on cały czas skupia swoją uwagę na mnie, na moich stanach psychicznych, na moim wzroku jak na niego patrzę, a przede wszystkim na tym co do niego mówię ( i ton, w którym mówię).

No tak - ale Barry zanim do mnie przybył wiele w swoim życiu przeszedł, otarł się o śmierć tę realną i tę, którą mu chciał zgotować jakiś nieodpowiedzialny jego właściciel (niejeden).

A poza tym przybył do mnie czyli do swojego prawdziwego domu w wieku ośmiu lat.

I dlatego dla mnie to jest tak cenne, że pies w kwiecie wieku, z poharatanym życiorysem tak mnie pokochał, że zaufal i wie, że tu jest jego dom, że tu jest i będzie.

Może dlatego tak mnie słucha i tak mnie broni - nie wiem, dla mnie też to jest zagadką.

Jedno jest pewne - jak napisała któraś z dziewczyn - Barry to bardzo mądry pies, to pies z charakterem !!!!!!

[SIZE=1]A moje dwie psice, wychowane w domu od małego nic sobie ze mnie nie robią, wołasz, krzyczysz, grozisz, błagasz - wszystko na nic.[/SIZE]
[SIZE=1]I tak robią co chcą - ot co :diabloti:[/SIZE]

Posted

Dzisiejsze poranne impresje:

[IMG]http://img404.imageshack.us/img404/1707/barry1nx7.jpg[/IMG]

[IMG]http://img373.imageshack.us/img373/1582/barry2fr3.jpg[/IMG]

[IMG]http://img182.imageshack.us/img182/9970/barry3wg8.jpg[/IMG]

Posted

Ale mi troszkę wstyd, bo mój pies ma zadatki na "grubaśnictwo".
Nawet nie zauważyłam, jak przez tę zimę przybrało mu się na wadze.

Wczoraj moja mama, którą przywożę tu raz na jakiś czas stwierdziła, że mu się bardzo przytyło.

Tak krytycznie się mu przyjrzałam i stwierdziłam, że to prawda.
Jak siądzie to "odwłok" ma taki jak nie przymierzając jakiś tucznik hodowlany. Przez zimę dawałam mu mniejsze porcje (może - bo on ciągle miał taki błagalny wzrok).

Ale nic to - kosiarka przygotowana do pracy - olej zmieniłam i wymieniłam noże na te naostrzone.
Teraz to my dopiero schudniemy ............. he, he :diabloti:.

Posted

A to moje psice podczas dzisiejszej kolacji:
[IMG]http://img508.imageshack.us/img508/8984/reaktoryop6.jpg[/IMG]

No i dodam - one takie grzeczne tylko gdy tak fajnie jedzą (i jak śpią) .

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...