Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Zosiu, Barry dziękuje Ci w ten sposób za to, że jesteś :loveu:.
Bo dzięki Tobie i on jest :p. Ja wierzę, że psy wiele rozumieją a Barry rozumie, że istnieje dzięki Tobie. I ta wyciągnięta do Ciebie łapina jest podziękowaniem :loveu:.

  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

A to świeże wrażenia z mojego ogrodu. Zdjęcia jeszcze gorące.

Jeżyk maleńki, niestety mordki nie pokazał, za to dupinka w całej okazałości:
[IMG]http://img248.imageshack.us/img248/6697/jeykjl4.jpg[/IMG]


A to, to już niestety jesień:
[IMG]http://img502.imageshack.us/img502/961/muchomorkiei0.jpg[/IMG]

Posted

Jak tylko zobaczyłam jeża, to Barriego zawołałam i zamknęłam go w domu żeby spokojnie cyknąć małego. Był tak maleńki, że bez trudu zmieściłby się w mojej dłoni (nie próbowałam :evil_lol:).

No i zła byłam, bo ryjek i oczka pokazywał ale jak przybiegłam z aparatem to zobaczyłam tylko zadek.

Posted

Pewnie i Wy pomyślicie, że jestem dziwadło, ale ja najbardziej na świecie kocham jesień :loveu:. Tylko taką słoneczną, z babim latem, szeleszczącymi kolorowymi liśćmi, muchomorkami i najlepiej Barrym w tle tego pięknego ogrodu :p. Jeżyk tyz pikny :cool3:.

Posted

Ja oczywiśie też zawsze zaglądam do Bariego , ale ....albo mnue nie ma (dużo wyjeżdżałam w wakacje) , albo mam problemy z netem notorycznie i nie zapisują mi się posty :()

Zawsze czytam co u Was słychać i oglądam piękne zdjęcia z ogrodu :)

Barry jest bardzo mi bliski i zawsze taki pozostanie .....
I nigdy nie przestanę być wdziećzna Zosi , że go przygarnęła .......:loveu:

Posted

Jaki mądry ten Barry :loveu:

A powiedz - ja tak jeszcze do jeża wrócę, bo u mnie dzikie stworzonka są punktem krytycznym - jak już jeż sobie pójdzie ale zapach pozostanie to Barry nie dostaje kręćka?
A nie obawiasz się, że jeżyk przyjdzie kiedyś jak Barry będzie na ogrodzie a Ciebie nie będzie w bezpośredniej bliskości??
Ja wróciłam niedawno z wakacji z psami, gdzie mieliśmy ładnie ogrodzony ogródek do dyspozycji. Raz przytuptał Pan Jeż... no, była akcja mrożąca krew w żyłach (na szczęście nic się nikomu nie stało) - stąd te moje pytania...

Posted

Jeżyk sobie poszedł a Barry przechodzi tam dziesiątki razy dziennie, bo to jest dosłownie 3 metry od drzwi wejściowych. Nic się nie dzieje więc chyba jeżyk nie zapachnił miejsca.
Myślę, że w razie czego jeże są nie do ruszenia, bo zwijają się w kłującą kulkę i już.

A poza tym u mnie jeże się pojawiły kilka lat temu jak utworzyły się różne zaciszne zakątki i nigdy nic się nie działo przy trzech dużych - wcześniej dwóch - psach.

No i Barry od jakiegoś czasu reaguje bezwzględnie na moje przywołanie, nawet nie wiem jakby był czymś zainteresowany czy zeźlony (chociaż w sytuacji krytycznej dmucham na zimne zamykając go w pokoju jak przychodzi ktoś obcy - to jest jednak pies).

A cóż to za horror z jeżem w roli głównej się rozgrywał się na wakacjach ?

Posted

Jeż i pies, to zazwyczaj niemiłe spotkanie dla psa!
Wiem coś o tym,bo moja ONka Zuza,bardzo chciała bliżej poznać jeża,który oczywiście zwinął sie w kłębek.
Zuzka była uparta,lub koniecznie chciała mi go pokazac i oczywiście wzięła go w pysk,ale szybko wypuściła! /oczywiscie /
Potem przez kilka dni była mocno cierpiąca,miała kłopoty nawet z piciem!!

Posted

Muszę przyznać, że to rzeczywiście przykre.
Chociaż u mnie nigdy to nie miało miejsca.

Paulina - z serii innych przygód ze zwierzątkami, to najbardziej mój kotek jest "zasłużony". Ileż to razy zabierałam z jego szponów poturbowanego ptaszka albo jaszczurkę. Nie da się tego uniknąć - koty to drapieżcy.

Albo jak raz jakaś mała suczka dostała się jakimś cudem na mój teren (ach ci sąsiedzi puszczający swoje psy samopas), to moja kilkuletnia ONka (niezwykle silna) mało co ją nie rozszarpała, miała ją w pysku i naprawdę nie wiem jakim cudem sunia się wysmyrgnęła i zwiała przez szczeble w bramie.

No nie da rady żeby tak wszystko pogodzić. I chociaż w żadnej opisanej sytuacji nie widzę mojej winy, to nie pozostaje mi nic innego jak nadal kochać ten mój zwierzyniec, bo albo go mieć albo mieć święty spokój.

Posted

Zosiu!
Nie pisz "nie pozostaje mi nic innego.."
Ty kochasz swój zwierzyniec,a on Ciebie!
A zwierzaczki,to zwierzczki-gdybyś była kotem i zobaczyła takie pyszne kaski?
Gdyby Twój kot miał w menu jaszczurki i ptaszki,to może nie chciałoby mu się wysilać i łowić!!
A jakiś bezczelny psiak,który wchodzi na cudze terytorium - to przeciez normalne,że nalezy go wyeliminować!!
Nigdy psem nie byłaś?

Posted

A któż to wie co tam ze mną było wcześniej było ;).

Ale wiem, że moje zwierzaki (i niemoje też) zachowują się zgodnie ze swoim instynktem. Samo życie - ot co.

Ale przynajmniej odkąd zaczęłam mieć koty to nie uświadczę w domu nawet mysiego ogona (wcześniej uświadczałam, że ho, ho).

Posted

Kot w domu to podstawa!
Pańcia da pyszności,ale myszka to i pyszna,no i nie nalezy wyjść z wprawy-trening czyni mistrza!
Ja mieszkam w bloku /niestety!!/ i my lubimy nasze piwniczne kotki,maja u nas dobrze.
Natomiast w bloku naprzeciwko koty nie maja wstepu - myszy biegaja im,aż do 10 pietra.
Życzę im również szczurów!!!!!

Posted

Reaktory ciągle robią jakieś zadymy.
Przymierzam się właśnie do wyrównania im księżycowego terenu, który zrobiły u siebie.
Doły i kratery, trza to zasypać, bo upałów nie ma i już nie leżą w tych jamiszczach.

Dziś będzie u Barriego drugie odrobaczanko. A wczoraj zwinął cichcem cały bochenek chleba ale dorwałam go na etapie rozwijania folii :cool3:.

Posted

No to już teraz wiem Zosiu o jakiego pieska chodzi. Faktycznie umknął mi szmat czasu, nic nie wiedziałam, a tu tyle się działo. Gapa ze mnie. A Barry jest śliczny, i u Ciebie stanie się jeszcze piękniejszy i jeszcze mądrzejszy. Może nie uwierzysz, ale moja Vega też z początku była agresywna, myślałam, że już nikt nie będzie mógł przyjśc do mnie z wizytą. Ale pomalutku, pomalutku i proszę, teraz psa "do rany przyłóż".

Posted

Właśnie wróciłam z Barrym od weta. Przyplątało się zapalenie ucha. Od paru dni widziałam, że uszko jakby przekrzywione ale wczoraj jak zaczął trzepać głową to już wiedziałam, że nie jest dobrze.

Ucho zostało wyczyszczone i czymś zakropione. Dostałam zalecenia do domu i w poniedziałek na kontrolę.

Takich odgłosów podczas manipulacji wewnątrzusznych to ja jeszcze nie słyszałam. To nawet nie był odgłos zbliżającej się burzy ale burza w całej krasie. Po tej całej akcji byłam prawie mokra od trzymania go.

No ale za to jak wróciliśmy do domu, jak zdjęłam kaganiec i uwolniłam go ze smyczy - to latał jak wariat po ogrodzie. Nie mógł się nacieszyć, że wrócił do siebie.

Posted

[quote name='Zosia4']Właśnie wróciłam z Barrym od weta. Przyplątało się zapalenie ucha. Od paru dni widziałam, że uszko jakby przekrzywione ale wczoraj jak zaczął trzepać głową to już wiedziałam, że nie jest dobrze.

Ucho zostało wyczyszczone i czymś zakropione. Dostałam zalecenia do domu i w poniedziałek na kontrolę.

Takich odgłosów podczas manipulacji wewnątrzusznych to ja jeszcze nie słyszałam. To nawet nie był odgłos zbliżającej się burzy ale burza w całej krasie. Po tej całej akcji byłam prawie mokra od trzymania go.

No ale za to jak wróciliśmy do domu, jak zdjęłam kaganiec i uwolniłam go ze smyczy - to latał jak wariat po ogrodzie. Nie mógł się nacieszyć, że wrócił do siebie.[/quote]
Choroba - uszne sprawy bardzo bolą, biedny Barry. Dobrze, ze się tym szybko zajęłaś!
I dobrze że miał u weta kaganiec :evil_lol:

Co do histrii wakacyjnej z jeżykiem w roli głównej.
Wynajmowaliśmy domek letniskowy nad morzem (fotki w galerii - zapraszam ;-) ) z koleżanką i jej TZ no i oczywiście z naszymi psami: ja 2 sucze (duże cane corso i mała shar-peika) i moja koleżanka z takim samym składem rasowym tylko że samce. Późną nocą siedzimy sobie przy ognisku, TZ sie kąpie już, my dopijamy piwko, psom już pozdejmowałyśmy obroże - bo już do łóżek był czas... nagle szarpeje coś zwietrzyły i dały sygnał... korsiaki za nimi. I tak dopadli tego jeża, który nieświadomy zagrożenia przelazł na naszą stronę płotka. A my we dwie z 4 psami bez obróżek (z czego duże są sporo większe od każdej z nas) próbowałysmy to strado odgonić... TZ wypadł z łazienki, rzucił sie na największego Olka i dopiero dzięki temu udało się jakoś wypchąć psy ZA furtkę a jeża wziąć w szmatę i wynieść daleko.
Wyglądało bardzo groźnie, adrenalinę wszyscy mieliśmy straszną - ale na szczęście nikomy nic się nie stało (jakis język chyba był przygryziony bo TZ koleżanki miał krwawe mazy na klacie :evil_lol:) ale psie mordy byly nietknięte a i jeżyka po chwili nie było, więc musiał odejść o własnych siłach...
Ale znane są mi historie, kiedy to psy zabijały jeże, same raniąc się przy tym dotkliwie... :sad:

Posted

[B][COLOR=olive]Zosienko dobrze ze obserwowalas pieska,bo mogloby sie wdac duze zapalenie i byloby gorzej[/COLOR][/B]
[B][COLOR=#808000]Dobrze ze dostal lekarstwo i juz jest w swoim kochanym domku:loveu:[/COLOR][/B]

Posted

[B]Zosiu[/B], dawno mnie nie było. Czy u Ciebie też taka piękna pogoda jak tu, nad morzem? Jak teraz wygląda Twój ogród? Zdjęcia nowe poproszę. Cieszę się, że ze zdrowiem pieska dobrze. Szczęśliwy Barry, pięknie się zaokrąglił:)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...