Jump to content
Dogomania

Pies po usunięciu śledziony


dzanus

Recommended Posts

po kolejnych wyjazdach do wetów i konsultacjach, badaniach odebrano nam nadzieję. W sumie kolejni lekarze sa mocno zdziwieni, że jest w takiej dbrej formie i żadnej choroby nie widać po Soni.  Doktor powiedział, że jak chemii nie bedziemy podawać to max miesiąc jej został.

Jakie macie doświadczenia z chemia? jak wasze psiaki reagowały na nia? czytam w necie i pisza, że tylko 10 % piesków źle znosi , wymiotuje itp.

Kurcze ja juz głupieję

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, axxk napisał:

odebrano nam nadzieję.

Podeszłabym do tego tak...

a) daję Soni maxymalna możliwą ilość czasu w komforcie,miłości,głaskach,ulubionym jedzonku i swiętym spokoju.

b) prowadzę ja do weta,który za duże pieniądze podaje chemię i..albo ona to znosi nieżle,albo fatalnie,ale...nie w tym rzecz,podawanie chemii bez uprzedniej interwencji chirurgicznej przy takich zmianach jakie ma sunia - jest bezcelowe,nieskuteczne...bo odchodzi tak czy inaczej,jak nie po miesiącu to po dwóch,może trzech...Ty masz "czyste sumienie" (??),bo "zrobiłaś wszystko (???),

pies jest umordowany i zestresowany w końcówce swojego życia.

Wybór należy do Ciebie.Wybierz -  z myślą o Soni,wyłącznie z myślą o niej,pomyśl...czego ona chciałaby...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

My czekamy właśnie na operacje usunięcia guza śledziony która ma się odbyć w przyszły czwartek. Czy śledzionę da się uratować? Wątpię. Grunt by pies żył. Wet mówi że wyniki krwi i wątroby bardzo dobre jedynie płytki krwi podniesione ale to prawdopodobnie z powodu guza. 
jak do tego doszliśmy?

Moj jamnik prawie 13 letni od może jakiegoś roku ma problemy z brzuchem ogólnie mówiąc (biegunka na przemian z zaparciami co jakoś czas). Czasem zdarzały mu się epizody twardego brzucha (ale nie wzdętego), stawał się wtedy smutny, apatyczny, jakby zatrucie pokarmowe. Po wizytach u weta dostawał antybiotyk, przeciwbólowe i rozkurczowe. Pomagały. Na drugi dzień pies był jak nowonarodzony. No i zawsze wet zrzucał to na powiększoną prostatę (której z powodu wieku nie chciałam usuwać- dostawał hormony na zmniejszenie). Wet mi mówił (było nawet badanie usg, wyniki krwi idealne) że to prostata przesunęła się do jamy brzusznej i uciska stąd pies ma takie objawy. A że leki pomagały byłam i ja uspokojona. 

W zeszłym tygodniu pojawił się u pieska nagle twardy brzuch, jadł, pił normalnie, był trochę ospały, żadnych innych objawów nie miał. Pomyślałam że znowu niestrawność lub zatrucie pokarmowe z powodu cieczki suki (bo taką diagnozę kiedyś tez dostaliśmy)). Piątek- Wizyta u weta- leki przeciwbólowe i rozkurczowe. Powrót do domu. Następnego dnia- sobota - nie było poprawy. Przychodnia moja zamknięta z powodu remontu.Podawałam jedynie alugastrin i no spa. Tragedii nie było. Jadł, pił, dużo spał. Niedziela wieczór pies miał trudności z utrzymaniem się na łapach, sztywno chodził. Dużo leżał. Natychmiast wizyta w innej przychodni. Była godz 19 dostał antybiotyk i rozkurczowe. Pomogło. W poniedziałek kolejna wizyta- szczegółowe usg i badania krwi. Brzuszek już miękki. Badania bardzo dobre (podwyższone płytki krwi) i niestety ta rzekomo odsunięta prostata do jamy brzusznej okazała się guzem na śledzionie. 
Do dziś nie wiem jak można się tak pomylić? Sugerowałam nawet wet (poprzedniemu) że pies ma wystający guzek który pod dotykiem jest wyczuwalny, wmawiał mi „to jest właśnie ta prostata”. Straciłam zaufanie do niego pomimo że kilka lat temu wyprowadził mi psa z paraliżu gdzie nie dawano mu już szans. 
Obecnie piesek ma się dobrze, brzuch miękki, je, pije, bawi się. Czekamy na ten trudny dzień operacji. Boje się rekonwalescencji, że będzie cierpiał z bólu, że jednak może gdzieś są przerzuty i to tylko kwestia czasu. Wet (ten nowy) obecnie uspokaja, myśli pozytywnie. Zobaczymy. Napewno lepsze będzie życie przez miesiąc bez bólu brzucha niż pół roku na lekach przeciwbólowych z obawą ewentualnego pęknięcia guza.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 6.11.2020 o 17:41, waga109 napisał:

Obecnie piesek ma się dobrze, brzuch miękki, je, pije, bawi się. Czekamy na ten trudny dzień operacji. Boje się rekonwalescencji, że będzie cierpiał z bólu, że jednak może gdzieś są przerzuty i to tylko kwestia czasu. Wet (ten nowy) obecnie uspokaja, myśli pozytywnie. Zobaczymy. Napewno lepsze będzie życie przez miesiąc bez bólu brzucha niż pół roku na lekach przeciwbólowych z obawą ewentualnego pęknięcia guza.

Czy piesio miał rtg klatki piersiowej?(ujawnienie ewent.przerzutów).Jest po konsultacji kardiologicznej?Ma wykonane niezbędne badania przedzabiegowe?Splenektomia to duży,inwazyjny zabieg.

Guz śledziony...usunięcie tego organu jest w tej sytuacji konieczne,nie zapomnij o poinformowaniu weterynarza o konieczności pobrania wycinka guza do badania histopatologicznego.Pozwoli to na ustalenie zarówno dalszego postępowania jak i przewidywanie rokowania.

Pamiętaj również,żeby wet dał Ci leki (zastrzyki) przeciwbólowe na pierwsze 3 doby.

Powodzenia,odezwij się 'po'.

Link to comment
Share on other sites

Proszę by ktoś się wypowiedział kto ma doświadczenie w tej kwestii:

teorii w internecie jest wiele, wiadomo ale czy jest jakaś szansa że to guz łagodny?? Chciałabym uniknąć sytuacji gdzie zoperuje psa a okaże się że to złośliwy z przerzutami i pies „pożyje” miesiąc/dwa w bólach i na lekach. 
Sama nie wiem co dalej robić. 
wyniki krwi psa (te niepokojące)

%limf 33,2 (norma 12-30) (H)

%gran 59,7 (norma 60-83) (L)

PLT 603 (norma 117-460) (H)

pozostał wyniki są książkowe.

powiedzcie co oznacza badanie GGT przy wątrobie którego wynik wyniósł 8 a norma to 0-7.

wet mówi że badania wątroby są bardzo dobre.

Doszłam też do takiego punku że jak pies zostanie uśpiony do operacji a lekarz zrobi badania (np rtg by sprawdzić ew. przerzuty) i ew. jak go otworzy i z jego punktu widzenia nie będzie dobrych rokowań to czy nie lepiej go po prostu już nie wybudzać? 
naprawdę nie wiem co myśleć, robić. Wiem jak on reaguje na zwykłe sterydy (po ostatnich myślałam że nie przeżyje nocy a dostał na objawy podobne do obecnych), boje się że będzie piszczał z bólu. Ostatnio po zwykłym antybiotyku wymiotował pół nocy pianą i wodą którą wypijał w dużych ilościach.
to takie trudne

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, waga109 napisał:

naprawdę nie wiem co myśleć, robić.

Wiesz...tu sie trzeba wypowiadać bardzo ostrożnie...nie znam psa,ani jego historii choroby,sama mam psa po usunięciu sledziony (nie chodziło o guz) i nie jest to jedyne doswiadczenie,które posiadam w tej kwestii...

Twój tok myślenia wydaje mi się bardzo rozsądny...jest tylko jedno ale...nie wszystkie guzy nowotworowe dają się rozpoznać wzrokowo.Rozrost musiałby byc naprawdę duży i opinia na jego temat - jednoznaczna.Wtedy - najlepsze,co można zrobić,to nie wybudzać go...

Większość guzów śledziony u psów,to zmiany nowotworowe,złośliwe.Obiegowa opinia jest taka,że po usunięciu sledziony psy przeżywają rok...

Gdyby to był mój pies..dałabym mu szansę,zgodziłabym się na zabieg i w zależności od tego jak przebiegałaby rekonwalescencja - podejmowałabym decyzje.Uczulam Cię na jedno - pilnuj podawania leków p/bólowych po zabiegu,

pies nie może cierpieć.Zadnej terapii,która powodowałbyból - nie wdrażałabym,włącznie z podawaniem leków,których nie tolerujeDalszy ciąg - zobaczysz...zawsze możesz pomóc psinie uciec od cierpienia...

Wyniki sa idealne,te odchylenia od norm sa nieznaczące.

Daj znać co i jak,trzymam kciuki,za Piesa i za Ciebie,oby się udało wydłużyć mu zycie w komforcie.

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Bardzo ci dziękuje za pokrzepiające słowa. Podobne do Twego ma podejście mój mąż...zoperujemy zobaczymy co dalej zawsze jest czas na tę najtrudniejszą decyzje. Mąż pociesza mnie jeszcze tym że przecież on żadnych objawów nie ma, zachowuje się jak do tej pory. Ale jak wiadomo, jak piszą w necie, nawet te najbardziej złośliwe mogą nie dawać żadnych objawów. Mój piesio ogólnie twarda sztuka, wiele przeszedł....usuwanie zębów, paraliż, punkcję, wypadającą rzepkę. Nawet szwy na dziąsłach nie przeszkodziły w zabawie zaraz po powrocie do domu. A po potrąceniu przez samochód i wpadnięciu w zębiska amstaffa nie miał ani jednego śladu. 
wiec nadzieja jakaś jest...
 

Link to comment
Share on other sites

Właśnie odebrałam moją kruszynkę. Jest jeszcze otumaniony lekami ale ponoć nie czuje bólu. Leży pod dwoma kocykami i się dogrzewa. Jutro kroplówka i leki na następne dni. Wet mówi że jak na swój stan i wiek operacje zniósł bardzo dobrze, żadnych komplikacji. Po wybudzeniu zwiedzał sale pooperacyjne i zaczepiał inne psy. Żywotny i towarzyski. Niestety to był nasz ostatni gwizdek. Guz wielkości śliwki węgierki ale śledziona była już dziwacznie zagięta i miała mniejsze guzki. Usunięta została prostata wraz z jądrami na których były widoczne niepokojące zmiany.Ogólnie na oko weta innych zmian nie było. Czekamy na wynik histo. Rana na całej długości brzuszka i na siusiaku. Szkoda mi psiny bo widzę że nie może znaleźć sobie pozycji. Oj ciężka będzie ta noc. 

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, waga109 napisał:

Oj ciężka będzie ta noc. 

I jak biedulek dalej to znosi?Jest szansa,że wszystko,co złe zostało wyrzucone....

Na histo co najmniej 2 tyg.poczekasz.Odzywaj się,Waga,pisz jak Mały się miewa.Dzielny z niego wojownik.

pozdrowienia,M.

Link to comment
Share on other sites

Wiem że na wynik poczekam. Lekarz mówi że na jej „oko” jest wszystko dobrze tam w środku. Noc dluuuuuga, pił hektolitry wody i zwracał (chyba umknęła mi wczoraj kwestia by ograniczyć ilość wody).Całą noc dreptał po mieszkaniu. Widać było że boli go bo chodził napięty i nawet na chwilę się nie położył. Wczoraj zrobił małą kupkę (jezu jaki to był zabawny widok), ale niepokoiło mnie że nie chciał zrobić siku. Po godz 5 rano wreszcie było siusiu (radość moja przeogromna) i pies jakby nigdy nic położył się wreszcie. Wymioty się skończyły. Dzisiaj rano wizyta u lekarza, kroplówka, kilka zastrzyków i leki na weekend do domu. Widzimy się w poniedziałek do kontroli. Lekarz jak go zobaczyła dziś rano była w szoku- pies zaczyna biegać, merda ogonem, nie ma oznak odwodnienia. Wg niej bardzo dobrze to znosi i jeszcze lepiej wyglada. Rana goi się jak na psie. No i od dzisiaj kaftanik bo zaczyna się interesować szwem na siusiaku.

Link to comment
Share on other sites

Witam.

Piszę tutaj by nie powielać wątku, bo pewnie niebawem dołączę...

Jestem przed operacją usunięcia śledziony z powodu guza. Póki co przerzutów nie ma. Krew bardzo dobrze, płuca czyste. Czekam tylko jeszcze na echo serca. 
Jestem z Warszawy i mam pytanie gdzie najlepiej wykonać zabieg. Oczywiście czas jest kluczowy by cholerstwo nie pękło do czasu zabiegu. 
Zawsze leczyłam i operowałem psiaki w przychodni na Białobrzeskiej. To poważna operacja i mam pytanie czy tam chirurdzy wykonują poważne operacje onkologiczne - z tego co wiem to tak, bo dr Jagielski kieruje na zabiegi. Tylko mam pytanie czy mogę oddać moją ukochaną w ich ręce...

Czy może lepiej prof Marek Galanty? Tutaj trzeba czekać trochę dłużej na zabieg - 3 tyg 

Pozdrawiam i liczę na Wasze opinie 

Link to comment
Share on other sites

41 minut temu, gosiaaam napisał:

To poważna operacja i mam pytanie czy tam chirurdzy wykonują poważne operacje onkologiczne

Tak,tam wykonywane są te i inne operacje onkologiczne.A czy możesz tam oddać piesinę...to bardzo trudne pytanie,bo oprócz ogromnej wiedzy i kompetencji...potrzeba jeszcze czegoś więcej...Ale skoro leczyłas tam psy - to masz przecież własne spostrzeżenia.

Link to comment
Share on other sites

Poniedziałek za nami... pies czuje się wyśmienicie, musimy do trochę stopować bo energia go rozpiera. Ma ciśnienie z pęcherza hehe jak młody szczeniak. Pani doktor zdziwiona bo zakładała że ciśnienie wróci do prawidłowości za dwa tygodnie. Lekarz zdjął dziś nawet 3 szwy, za tydzień reszta. Rany goją się bardzo dobrze. Antybiotyk na kolejny tydzień w domu. 

Link to comment
Share on other sites

witam, u nas bez zmian, psina miła nie dożyć końca wrzesnia, ale narazie jest wszystko po staremu, dokazuje, rządzi wszystkimi, szczeka, wymusza. Nie zauważamy żadnych niepokojących zmian w jej zachowaniu, ale cały czas panicznie się boje o nią....

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, axxk napisał:

witam, u nas bez zmian, psina miła nie dożyć końca wrzesnia, ale narazie jest wszystko po staremu, dokazuje, rządzi wszystkimi, szczeka, wymusza. Nie zauważamy żadnych niepokojących zmian w jej zachowaniu, ale cały czas panicznie się boje o nią....

:) Nie bój się.

Ciesz się razem z nią.Po prostu.I dzięki za info.

Link to comment
Share on other sites

My już za tydzień we wtorek mamy termin zabiegu... Najpierw jeszcze echo serca - oby było czysto! 
Bo póki co wątroba i płuca czyste i  badania krwi dobre. 
Mam nadzieję, że tydzień wiele nie zmieni. 
Trzymam mocno kciuki za Wasze psiaki kochane też. 
Oby nam było dane jeszcze trochę czasu... 

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj lekarz zdjął szwy. Rana pięknie się zagoiła. Za Ok 3 tygodnie mamy przyjechać na pierwsze badania krwi. Lekarz chce sprawdzić czy wszystko działa jak powinno.  Wyniku histo jeszcze nie mamy. Piesek ma się znakomicie, ciśnienie siusiania jak nigdy dotąd :-) oby tak dalej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...